Connect with us

Nawiasem Pisząc

Licytacja na cierpienie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ten artykuł pojawił się tuż po wybuchu wojny i zastanawiałam się, czy wracać tutaj do tak starego wpisu. Postanowiłam, że jednak to zrobię, bo podobne podejście jest wciąż aktualne wśród feministek, a wiele spraw w tym konkretnym materiale budzi we mnie naturalny sprzeciw. Na sam początek nie widzę żadnych racjonalnych powodów, dla których w ogóle powstał. Wydaje mi się, że znakomita większość polityków i dziennikarzy wykorzystuje dramat Ukraińców, żeby przekonać ludzi do swoich tez, wręcz przebiera z niecierpliwości nogami, żeby powiedzieć: „A nie mówiłem!?”. Dziwię się, że podobne zachowanie wykazują też „eksperci”, których wcześniejsze słowa i czyny bynajmniej nie obligują ich do tego, żeby dopuszczać się moralizatorskiego tonu i wyjaśniania, co oni by zrobili i dlaczego lepiej niż konkurencja. W każdym razie ten artykuł jest kolejnym tego przykładem. „Wybuchła wojna? Znakomicie! Napiszmy tekst o tym, jak to żyjemy w patriarchacie i kobiety mają gorzej”.

Rola „wiecznej ofiary”

Przede wszystkim zaskakuje mnie, jak to feministki w każdej sytuacji muszą zrobić z kobiet ofiary, które muszą koniecznie mieć gorzej niż mężczyźni. To zresztą cechuje nie tylko feministki, ale przedstawicieli lewicy, którzy pochylają się nad losem jakiejś mniejszości wyzyskiwanej przez złą większość. Na przykład kilka dni temu jeden z dziennikarzy CD-Action, a także Wyborczej i Dużego Formatu wypuścił wywiad z Igorem Isajewem, o tym jak to źle na wojnie ma społeczność LGBT. Podniósł oczywiście sprawę biednego pana, który czuje się panią i który nie może uciec za granicę albo ogólną homofobię Vladimira Putina, który sprawia widocznie, że Ukraińcy nie walczą teraz za swoją wolność i ojczyznę, ale po to, żeby Ukraina była gay-friendly. Wróćmy jednak do artykułu z Wirtualnej Polski. Ja byłam przekonana, że wojna jest tragedią dla wszystkich – i mężczyzn, i kobiet; i dzieci, i osób starszych; i zdrowych i chorych. I nawet dla zwierząt. Oczywiście, każdy mierzy się z okropieństwami wojny inaczej, ale naprawdę nie kusiłabym się tutaj o licytację, kto ma w takiej sytuacji najgorzej. Że wojna nie wybiera sobie ani płci, ani wieku, żeby doświadczyć człowieka w najgorszy możliwy sposób, pokazuje masakra w Buczy, gdzie rosyjscy „żołnierze” zabijali każdego, kto im się nawinął. Gwałcili kobiety, torturowali mężczyzn. Nie obchodziło ich nic, poza zaspokojeniem swoich prymitywnych żądz.

Codzienność żołnierza na froncie

Poza cywilami z tragedią wojny mierzą się również żołnierze, biorący udział w walkach. Których codziennie jedna zła decyzja czy chwila zawahania może kosztować życie. Którzy widzą, jak na froncie giną ich partnerzy w walce. Wreszcie – którzy każdego dnia widzą porozrywane ciała swoich towarzyszy. Ci ludzie zdają sobie sprawę, że w każdej chwili mogą zginąć, trafić do niewoli, stracić nogi albo zostać tak poważnie ranni, że dwa tygodnie będą wyć w męczarniach zanim wyzioną ducha. Ale wyobraźcie sobie, jaki byłby krzyk, gdyby któryś z nich powiedział, że oni mają gorzej niż kobiety. Kim jest pani redaktor z Wirtualnej Polski, żeby z taką stanowczością oceniać, kto ma gorzej, a kto lepiej w momencie, kiedy żołdacy Putina robią im tam na Ukrainie piekło na ziemi i niszczą całe dotychczasowe życie? Czy ktokolwiek ma w ogóle prawo do takiej oceny? Czy to na pewno jest miejsce i czas, żeby walczyć z tym złym patriarchatem i wszechobecną homofobią? Czy to są naprawdę tematy aż tak naglące, żeby walić w ten bęben 24/7, wykorzystując wojnę, w której tracą życie mężczyźni, kobiety i dzieci, a która toczy się tuż za naszymi granicami, jako dowód, że proszę bardzo, jest jak mówiliśmy, patriarchat i homofobia. Przecież to jest absurd.

Niezrozumiałe kompleksy

Drugim typowym dla feministek podejściem są jakieś dziwne kompleksy, które nie wiadomo, czym są spowodowane. Bo naprawdę nikt tak nie neguje roli kobiet w konfliktach zbrojnych, jak same feministki. One płaczą codziennie, że cały czas mówi się o historii, a powinniśmy więcej mówić o „herstorii” rozumianej właśnie jako pamięć o bohaterskich kobietach. Ależ proszę bardzo, nikt Wam nie broni. Tylko że postawa Ireny Sendler na przykład już Wam nie pasuje do tezy o Polakach – antysemitach, którzy podczas II wojny światowej mordowali Żydów na równi z Niemcami. O Wiktorii Ulmej mało kto w ogóle słyszał, a szkoda, bo rodzina Ulmów jest wręcz symbolem polskiego poświęcenia w pomaganiu Żydom. Albo Danuta „Inka” Siedzikówna, która ma niemalże kryształowy życiorys. Dziewczyna, która jako sanitariuszka pomagała rannym powstańcom warszawskim, ale także niejednokrotnie udzielała pomocy medycznej Niemcom. Która zginęła w wieku niespełna osiemnastu lat, bo komuniści w taki właśnie sposób traktowali polskich bohaterów. Ale „Inka” jest zaliczana do grona Żołnierzy Wyklętych, włóczyła się po lesie z „bandą” Łupaszki, więc też nie bardzo pasuje do narracji. W dodatku przez całe swoje życie przejawiała jedną nadrzędną cechę, której większość z Was nie rozumie i której zwyczajnie się boi – patriotyzm. Ta dziewczyna Polskę nosiła w sercu. Ale nie, przedstawiciele lewicy wolą czcić inną swoją bohaterkę – Różę Luksemburg. Kiedy PiS zaproponował dekomunizację polskich miast, to płakaliście, jak to wpłynie na nasze stosunki z Rosją, a w ogóle jak tak można, skoro radzieccy żołnierze nas WYZWALALI. Naprawdę nie mam pytań.

„Herstoria” polskich kobiet

Ja tych kompleksów nie rozumiem. Doprawdy, nikt inny nie daje mi tak odczuć, jak to mam czuć złość i wstyd, że jestem kobietą, jak same feministki. Nie czuję ani wstydu, ani złości – zamiast tego mam tylko współczucie do feministek, bo zastanawiam się, co je musiało spotkać ze strony mężczyzn, że aż tak im skrzywiło postrzeganie rzeczywistości i każdego faceta traktują jako potencjalnego gwałciciela. Mam za to w pamięci „Wiersz o nas i chłopcach”, który pokazuje okropieństwa wojny z punktu widzenia kobiety – partnerki powstańca warszawskiego.

My musimy być mocne i jasne,
Nam nie wolno płakać i nie wierzyć,
Byłoby ciężej i było daleko,
Naszym chłopcom, naszym żołnierzom.

… Jakże trudno uśmiechać się znowu,
Do zieleni, do wiosny, do słońca,
Nam dziewczynom o gorzkich ustach,
Nam dziewczynom o ramionach tęsknących,
Wiemy przecież, że wrócą kiedyś nasi,
Właśni, najdrożsi chłopcy,
Wrócą kiedyś, nie wiemy kiedy,
Skądś, z tej swojej wędrówki obcej.

Czy taka postawa polskich kobiet z czasów wojny nie zasługuje na szacunek i uznanie? Kiedy tracą one jakikolwiek kontakt ze swoimi mężami, braćmi czy synami? Kiedy nie wiedzą, co się z nimi dzieje przez kilka dni – czy ich „właśni, najdrożsi chłopcy” w ogóle żyją, czy nie zostali ranni i czy na pewno wrócą? A przy tych niszczących psychikę myślach wiedzą też, że muszą sobie jakoś radzić, że muszą ten strach i niepokój przezwyciężyć, bo teraz to one muszą być wsparciem dla walczących mężczyzn. Żeby, kiedy wrócą do nich choćby na krotką chwilę, mogli poczuć przez ten czas choćby namiastkę normalności i wspierającą obecność kochającej kobiety, która pozwoli mu na moment zapomnieć o piekle, które widział i poczuć się bezpiecznie? To jest naprawdę tak mało znacząca postawa? Mnie taka bezsilność i niemoc by przerażała. Wydaje mi się wręcz niemożliwe, żeby znaleźć w sobie tyle siły, bo najchętniej w takiej sytuacji bym się położyła i płakała. Rwała włosy z głowy i dosłownie z tego niepokoju chodziła po ścianach. Pewnie nawet myślałabym o złamaniu nogi partnerowi i bratu, zanim by przyszło otrzeźwienie. Naprawdę nie wiem, jakbym się zachowała.

Wszyscy jesteśmy ludźmi

A niektórzy ludzie zamiast dziękować Bogu, że żyjemy w czasach, kiedy w Polsce panuje względny spokój (mimo że historia raczej nas nie rozpieszczała) i modlić się, żebyśmy nie musieli przeżywać tego, przez co teraz przechodzą Ukraińcy, wykorzystują tę tragedię, żeby dalej mącić i licytować się na to, kto w czasie wojny ma najgorzej. Przecież to jest chore. Mam wrażenie, że niektóre feministki wręcz stają na głowie, żeby skłócić kobiety i mężczyzn. Po co? Przecież, mimo oczywistych różnic między nami jesteśmy wszyscy ludźmi i jako ludzie musimy często wspólnie ciągnąć wózek, żeby żyło nam się odrobinę łatwiej. Mam głęboką wiarę, graniczącą z pewnością, że nie uda się doprowadzić do tego, żeby faceci znienawidzili kobiety i na odwrót. Na razie udało się tylko osiągnąć to, że idea feminizmu jest obecnie wyśmiewana, a sufrażystki, które faktycznie walczyły o prawa kobiet na przełomie XIX i XX wieku, przewracają się dzisiaj w grobach.

M.

źródło: https://kobieta.wp.pl/wojna-doswiadcza-kobiety-inaczej-niz-mezczyzn-wyrzadza-im-wieksza-krzywde-6748743671458560a?fbclid=IwAR04hAdbuOfmOK34_lD5WudZS7iXikc-G60bxZqO1GsLm0ceKJgBU1Q8iwo

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nawiasem Pisząc

Polityczna elita głosi

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Dzisiaj trochę lżejszy tekst przygotowałam, bo pomyślałam sobie, że warto byłoby się trochę pośmiać, póki jeszcze możemy. Zanim, wiecie, demokracja nam wbije na chatę i założy kajdanki za jakieś posty sprzed paru lat. Tak w ogóle, patrząc pod tym względem, to trochę igram z ogniem, nie publikując tylko tego o Donaldzie Tusku, co on sam chciałby przeczytać. Gdyby chodziły tylko o posty sprzed paru lat, to jeszcze mogłabym się wyłgać, że zmieniłam poglądy i od dwóch lat krzewię demokrację i j***ę PiS. Ewentualnie, że wcale nie chciałam dać lajka, tylko emotkę „Wrrrr”, bo tak bardzo mnie poprzednia władza denerwowała, że zębami szurałam jak sędzia Waldemar Żurek. Dni więc moje są policzone, w wolnej Polsce będę siedzieć, a w więzieniu, jak tylko się roześmieję, to mogę dostać w papę, więc lepiej nie próbować. Chyba że zbudują jakieś osobne więzienie dla apologetów mowy nienawiści? Wtedy by było nawet fajnie, miałabym całkiem niezłe towarzystwo. Korzystając jednak z ostatnich chwil wolności, zanim mój sądny dzień nadejdzie, postanowiłam pośmiać się z Wami z kilku najgłupszych wypowiedzi ostatnich dni.

Eliza jest nieplagiatowalna!

Najbardziej odkleiło się chyba pani Elizie Michalik, która zasłynęła tym, że umie w plagiaty. I mogłaby na tym poprzestać, bo kiedy stara się przekazać swoje własne myśli, to wychodzi wyjątkowo głupio. Robienie z siebie idiotki chyba weszło jej w nawyk. Zresztą sami poczytajcie:

Ludzie potrzebują upamiętniania dobrych momentów, ale potrzebują też pomocy chociażby w postaci symboli w przeżywaniu złych momentów. I o tym nie można zapomnieć. Na początek zniosłabym Święto Niepodległości, czy wykasowałabym tę datę 11 listopada…

Ale tak w ogóle, z kalendarza?

…bo ona kojarzy się już tylko i wyłącznie faszystowsko, przemocowo i z płonącą Warszawą…

Pisałam Wam, że na tegorocznym Marszu byłam z Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem i Inny Wymiar? No i rozmawiając między sobą, doszliśmy do wniosku, że gdyby któreś z nas napisało do innego, że jego ostatni tekst był faszystowski (ale wiecie – bez cienia ironii), to – ja osobiście – pomyślałabym, że – kurczę – może faktycznie trochę za ostro, może mnie poniosło, może lepiej odetchnąć kilka razy, odpocząć i wrócić do Internetu dopiero, kiedy nie będę już swoją brunatnością razić nawet znajomych o podobnych poglądach. Ale kiedy mówi mi to jakiś kompletnie radykalny lewicowiec albo Eliza Michalik (która Święto Niepodległości zastąpiłaby… bez spoilerów, zaraz doczytacie! 😃 ), to dla mnie jest to tylko i wyłącznie komplement. Bo zdaję sobie sprawę, że dla nich faszyzm jest tożsamy z patriotyzmem. Zresztą Szymek Hołownia chce biało-czerwone paski na świadectwach szkolnych zastępować tęczowymi, więc sami rozumiecie – nie łączą mnie z nimi absolutnie żadne wartości. Tak więc, dzięki za komplement, Elizka, i wracamy dalej do Twoich mądrości.

A naprawdę ten piętnasty października, te wybory, po niemal dziesięciu latach pójścia drogą dyktatury, przywrócenie nam wolności… To byłaby taka świetna data! I taki fajny, ciepły październik. To byłoby świetne Święto Niepodległości.

Tak, dobrze czytacie. Babeczka stawia na równi odzyskanie przez Polski Niepodległości po 123 latach nieobecności na mapach politycznych i wybory, po których partia, której nie lubi prawdopodobnie nie będzie sprawowała władzy. A nawet więcej – ona uważa, że te wybory są ważniejsze, niż jakaś tam Niepodległość. Na tyle ważniejsze, że symboliczną datę jej odzyskania należy wywalić do kosza i wyznaczyć nowe święto. Jeśli z podobnego założenia wychodzi to całe platformerskie środowisko, to wcale się nie dziwię, że dla nich wizja federalizacji Unii, słuchanie poleceń Niemców i „wspólna armia” to zupełnie niegroźna, a wręcz korzystna wizja. Do tej pory myślałam, że oni są po prostu kompletnymi, politycznymi „niemotami”, ale po tym wywodzie pani Michalik zmieniłam zdanie. Oni po prostu Polskę mają za nic. Wszak już ładnych parę lat temu Donald Tusk im powiedział, że polskość to nienormalność, więc teraz już się jej zwyczajnie wstydzą. Jeżeli nie zaczęli wstydzić się wcześniej, kiedy Michnik sączył im do głów swoja truciznę. Ale jeszcze trochę poznęcam się nad tekstem „dziennikarki”, bo podejrzewam, że o niczym głupszym długo nie usłyszymy – chociaż faktycznie poziom żenady wyjątkowo wysoki. Nie idzie za nimi nadążyć. W każdym razie – o jakiej dyktaturze, Elizka, Ty pierdzielisz? Sprawdziłam sobie i ta kobieta urodziła się w 1976 roku (może datę jej urodzin też będziemy jakoś upamiętniać, na przykład jako dzień upadku polskiego dziennikarstwa – chociaż musiałabym sprawdzić, kiedy urodził się Lis, on się bardziej nadaje), więc powinna coś niecoś pamiętać z czasów PRL-u. Bo o czasach stalinowskich nie ma prawa nic wiedzieć, musiałaby poczytać. I ona bez zażenowania podpisuje się pod okrzykami kodziarzy, że rządy PiS to dokładnie to samo, co PRL. A nawet gorzej, bo wtedy to przynajmniej kultura była, kiedy ludzi pałowali w więzieniach. Przecież jakby tych idiotyzmów słuchał jakiś dzieciak, który nie liznął jeszcze historii, to byłby święcie przekonany, że za komuny to można było marsze organizować i na całą ulicę drzeć ryja, jaka ta władza jest zła. Nawet używając wulgaryzmów. Serio, jeżeli słyszę, że ktoś wygaduje takie głupoty, to poważnie się zastanawiam, czy nie mam do czynienia z kimś ciężko upośledzonym. I czy wypada się z niego śmiać, czy może jednak zadzwonić po karetkę. Czy ta baba wie, kim był Jerzy Popiełuszko? Emil Barchański? Grzegorz Przemyk? Stanisław Pyjas? Ona wie w ogóle cokolwiek? Bo takimi wypowiedziami obraża jedynie pamięć ofiar prawdziwego reżimu. A z tym ciepłym październikiem to też bym uważała. W październiku ma być zimno! Jak przez jakiś czas we wrześniu było ciepło, to był dramat i koniec świata, a tej się zachciało ciepłego października.

Kołodziejczak znów atakuje

Nie ma chyba sensu się dłużej nad tą kobietą znęcać. Nie ona jedna na lewicy głupoty wygaduje. Przypomnieć o sobie postanowił Michał Kołodziejczak. Ostatnio było mu trochę smutno, bo wydawało się, że po wywiadzie u Mazurka nagrodę politycznego dzbana ma już w kieszeni, ale potem u dziennikarza zjawiła się Anna Maria Żukowska i wygrana może nie być taka pewna. Dlatego wpadł na genialny pomysł zwiększenia swoich szans i poszedł do Bogdana Rymanowskiego. A ten postanowił odczytać mu pytanie od słuchacza – nawet nie to, że sam redaktor taki wredny.

– Czy pan wie, jakie organy władzy w Polsce wybieramy w wyborach większościowych?

– No proszę pana, wie pan (a może nie wie? – przyp. M), idziemy w taką narrację redaktora Mazurka i zadajemy takie pytania. Proszę pana, ja proszę o poważny zestaw pytań (nie ma przypadkiem jakiejś emotki rżącego konia?), który będzie mówił o tym, co robimy (ten zestaw znaczy?). Bo z taką narracją to za chwilę, tak jak widziałem na Twitterze pytania, które mówią o tym, czy to premier czy Prezes Rady Ministrów coś powołuje”

Ty się, Michałek, tak nie oburzaj o „nieodpowiednią” narrację. Obywatele mają prawo się martwić, jeśli do Sejmu idzie facet, który nie wie, czym jest Zgromadzenie Narodowe, ani że premier i prezes Rady Ministrów jest tym samym. To po pierwsze. Po drugie, możesz sobie psioczyć na dziennikarzy, jakby to była ich wina, że nie posiadasz wiedzy na poziomie czwartej albo piątej klasy szkoły podstawowej, ale to było pytanie od słuchacza. Od obywatela, za którego podatki możesz sobie teraz przez najbliższe lata w Sejmie waletować, a nie wyprowadzać pasać kury. Połączenie głupoty i bezczelności nie za dobrze świadczy o człowieku. A kiedy taka osoba dostaje się do Parlamentu, to może być wręcz niebezpieczne. Nie wiem, czemu Polacy to sobie robią.

Donald Tusk i polityczny cynizm

Na koniec wypowiedź, która może nie jest głupia, ale doskonale pokazuje polityczny cynizm i bezczelność Donalda Tuska. Znakomicie się z Michałem dobrali. Prezes Platformy Obywatelskiej był łaskaw wspomnieć na X/TT: „Tusk nie będzie moim premierem” – powiedział prezydent Duda. Potwierdzam. Nie będę. Tym wpisem spuścił psy ze smyczy i dał sygnał do ataku. Na prezydenta rzucili się lewicowi dziennikarze z Tomaszem Lisem na czele i posłowie PO. Że może nie będzie twoim premierem, ale będzie naszym i całej Polski! Tjaaaa. Zaskakuje głupota tych ludzi, bo teraz zareagowali oburzeniem, że jaki to ten Duda wredny, a przecież od kiedy objął urząd prezydenta, to oni nawalali bez przerwy, że to nie jest ich prezydent. Ale powiedz o świętym Donaldzie, że nie będzie Twoim premierem, to są gotowi Cię na stosie spalić. Albo ukamienować. Żeby tak bardziej multi-kulti było. Na tym przykładzie możemy też zaobserwować w jakiej kondycji są nasi politycy i media. Że posłowie PO rzucili się z jazgotem, bo ich pan i władca tak im kazał, to jestem w stanie zrozumieć. W tej partii nie ma demokracji, czego sam Tusk nigdy nie ukrywał. Tam wszyscy mają mówić tak, jak on sobie życzy, bo inaczej wyrzuci z partii. To jest naprawdę skończona kanalia. Ale od dziennikarzy wypadałoby, żeby chociaż zweryfikowali informacje. Że Tomasz Lis jest dziennikarską prostytutką, to już wiem od dawna, ale nie on jeden wyskoczył z tą retoryką (der Onet i TVN oczywiście od razu zmanipulowali wypowiedź Dudy). A co tak naprawdę powiedział Andrzej Duda? W pierwszym kroku mówimy o wyborze prezydenckiego kandydata na premiera. Ja jestem prezydentem, ale Donald Tusk nie jest moim kandydatem na premiera. Kandydatem. Nie premierem. Donek oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę, jaka jest różnica, ale nie po to od wielu lat hodował sobie stado idiotów, żeby z nich nie skorzystać, jeśli będzie taka konieczność. Dlatego napisałam, że wypowiedź naszego słońca narodu (niemieckiego) nie była idiotyczna, ale idealnie odzwierciedlała jego charakter jako polityka. Obłudnik, kłamca, manipulant i bezczelny cynik. Taki obraz widzi każdy przeciętnie inteligentny Polak, jeżeli zadał sobie trochę trudu i skonfrontował wpis byłego (i niestety pewnie przyszłego) premiera z autentyczną wypowiedzią Andrzeja Dudy. Ale wyhodowane przez niego stado idiotów widzi Tuska z aureolą nad głową i z dumną, mężną twarzą jaśniejącą od promieni Słońca, które znowu sprowadził do Polski. I nie ma w tym chyba ani trochę przesady.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Rozpędzona koalicja

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Co tam nowego słychać u naszych nowo rządzących? Oglądałam niedawno wywiad z Czarzastym, który cieszył się, że wspólnie tworzą formację wieloprogramową, więc jak to tak można mówić, że oni programu nie mają, a jedyne co ich łączy, to niechęć do PiSu. No niby OK, ale to są programy zupełnie niespójne. Jesteśmy za aborcją i jesteśmy przeciw aborcji. To już mamy dwa pomysły. Jesteśmy za związkami partnerskimi, ale jesteśmy też przeciw. To już cztery. Damy kredyt 0%, dopłatę 600 zł do wynajmu mieszkania i 800 plus, ale tak w ogóle to nie dla rozdawnictwa i nic nie będziemy dawać – to już sześć. Jesteśmy za poprawą warunków pracy rolników, ale też będziemy walczyć o klimat, nawet jeśli ta walka w konsekwencji miałaby oznaczać olbrzymi wrzód na rolniczych tyłkach – czyli już osiem. A ile razy Tusk i jego partia zmieniała zdanie w sprawie nielegalnych imigrantów! To już chyba trzy kolejne. Tak można bez końca wymieniać. Ale ze wszystkich pomysłów nowej koalicji, które mi się nie spinają, jeden nie spina mi się najbardziej. Wpisano do tych całych tuskowych konkretów (co wczoraj posłanki KO i Lewicy radośnie świętowały na TT/X, kompletnie zapominając, że trzeba je jeszcze przegłosować, bo konkret jeszcze nie jest konkretem, tylko dlatego że Tusk tak powiedział) karę za mowę nienawiści wobec społeczności LGBT. Ja chciałabym się jeszcze dowiedzieć, jak zamierzają zdefiniować tę mowe nienawiści – czy będzie się ograniczała tylko do słów powszechnie uznawane za obelżywe, jak np. nazwa pewnej części od roweru, czy może w pasiak będzie już można pójść za stwierdzenie, że sposób walki o swoje prawa przez to środowisko jest nieakceptowalny albo że na przykład nie zgadzamy się na adopcję dzieci przez takie pary. Bo coś mam wrażenie, że mało konkretny ten konkret Platformy. Jednocześnie, jak wczoraj pisałam, utworzono ten zespół ds. polityki migracyjnej, na którym będzie się debatować o tym, jak pomóc naszym niedoszłym gościom i utrudnić pracę Straży Granicznej. To są dla mnie takie pierwsze przesłanki, świadczące o tym, żeby Polska ostatecznie się zgodzi na przyjmowanie uchodźców, wszystkich jak leci. Donald już się przyzwyczaił, że po swoich wyborcach może się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że kiedykolwiek zwątpią w jego potęgę, albo że będą pamiętali jego kłams… przepraszam, przenośnie. Nikt im jeszcze nie powiedział, że to się nie dodaje? Że im więcej ich tu wpuszczą, tym głębiej homoseksualiści się schowają do swoich szaf i nie będą chcieli ich opuścić nie w obawie nie przed wstrętnymi, polskimi homofobami, którzy na nich nienawistnie łypią okiem na ulicy, ale przed całą masą nowych przybyszów, którzy radośnie zabiorą się za ubogacanie kulturowe. Ubogacanie kulturowe homoseksualistów po islamsku wygląda tak, że zrzuca się ich z dużych wysokości, ale myślę, że islamiści są bardzo otwartymi ludźmi i mogą ostatecznie ubogacać w inny sposób. Całkiem niedawno widziałam krótkie nagranie z propalestyńskiej manifestacji, na której jakiś lewak próbował przekonać jej uczestniczki, pochodzące z krajów Bliskiego Wschodu, że ok, Palestynę już załatwiliśmy, ale możemy jeszcze poprotestować o prawa osób transseksualnych, bo niektórzy bardzo nietolerancyjni ludzie mówią, że dziewczynka nie może być chłopcem, ani na odwrót. Jak zareagowały, nie muszę Wam chyba tłumaczyć, i niepocieszony aktywista musiał szukać zrozumienia gdzie indziej. Przy okazji pogubiłam się trochę, kogo ci najbardziej radykalni lewacy wspierają w izraelsko-palestyńskim konflikcie, bo mam wrażenie, że chcieliby wesprzeć oba kraje, najlepiej zaprosić ich tutaj na wspólne świętowanie tolerancji, a potem zobaczyć, co z tego wyjdzie.

Wolne media

Ale są oczywiście sprawy, które koalicjantów z naszego przyszłego rządu łączą. Na przykład, żeby TVP przestało kochać Kaczyńskiego, a znowu zaczęło kochać Tuska. Oczywiście, zasłaniali się pięknymi hasłami, żeby TVP znowu była publiczna, a nie rządowa, ale mam przykrą informację. TV publiczna zawsze będzie rządowa i naprawdę nie chce mi się wierzyć, żeby Tusk nie wykorzystał swoich wpływów i nie zmontował TVP, żeby mu to grało i buczało, jak w TVN. Żeby mu tam wszyscy spijali z dzióbka i żeby głosili dokładnie ten sam przekaz, jaki sobie życzy. To jest akurat człowiek, który brzydzi się jakąkolwiek krytyką swojej świętej osoby w mediach, ma wręcz na nią alergię, dlatego np. nie wpuścił przedstawicieli TVP ani TV Republiki na jego wieczór wyborczy, bo co tu nam będą pisowcy bruździć. Dlatego taka była reakcja władz na publikacje nagrań z restauracji „Sowa i przyjaciele” w magazynie WPROST czy na stronę internetową „Antykomor”. Kibicom też usiłował gęby pozamykać. Dla przykładu – wczoraj na salę sejmową przyszła Aleksandra Gajewska ze swoim synem. I spoko, mnie to ani nie chłodzi, ani nie grzeje. Domyślam się, że to była przede wszystkim promocja siebie jako dobrej matki, bo nie chce mi się wierzyć, żeby posłanka nie dała rady załatwić opiekunki na kilka godzin. I trochę zapomniało jej się, że są tak bardzo za równością, bo jednak większość Polaków nie może sobie z dzieckiem przyjść do pracy, obojętnie jakiej awaryjnej sytuacji by nie mieli. Ale może równość nie wyklucza równiejszości. W każdym razie nie oburzyło mnie to jakoś szczególnie, jedyne moje obawy, dotyczyły tego, jakie wartości będzie dziecko czerpać z tej krótkiej wizyty u ludzi, którzy od dawna robią z tego sejmu cyrk. Kłótliwość? Chamstwo? Brak umiejętności poważnej dyskusji? Głupotę? To miało akurat jak w banku. Ja bym wolała takiego berbecia do ZOO zabrać, tam jest jednak większa kultura. W każdym razie jedna z pań posłanek rzuciła się – znowu na WPROST – za szkalowanie i nękanie biednej Gajewskiej, domagając się publikacji imienia i nazwiska autora tego tekstu. Pewnie po to, żeby też rozliczać. Tyle że sam artykuł nie wyglądał mi, ani na złośliwy, ani tym bardziej szkalujący. Ot, napisano, że pani taka i taka przyszła do Sejmu z kilkuletnim chłopcem i że internauci są podzieleni, bo niektórzy chwalili za to młodą mamę, a inni ją ganili, że to jednak nie miejsce dla takich małych dzieci. Tyle szkalowania. Ale że politycy PO są przeczuleni na złośliwe, pisowskie media i głupie pytanie o Zgromadzenie Narodowe uważają za tendencyjne i mające za zadanie ośmieszyć rozmówce, tylko dlatego, że był z PO, to już pisałam. Nic nowego, to po prostu kolejny taki przykład.

Wolne sądy

I rzecz jasna, łączy ich jeszcze kolejna sprawa. PRAWORZĄDNOŚĆ. Oni wszyscy ją kochają, wspierają i walczą o nią. Dlatego na przykład do KRS wcisnęli tylko swoich kandydatów – w tym między innymi Annę Marię Żukowską, co nie wiem, czy jest bardziej śmieszne, czy tragiczne. I uwalili im wicemarszałka. To oczywiście, zgodne z literą prawa było. Dodatkowo już sobie wykombinowali, jak to uwalić ten nielubiany przez nich wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Nie damy rady ustawą? To spróbujmy uchwałą. Najlepiej uznajmy, że wszyscy członkowie TK byli tam przez pomyłkę i unieważnijmy ich wyroki. A że to samo w sobie nie brzmi jako przestrzeganie prawa konstytucyjnego, tylko szukanie możliwości, żeby je uwalić, to już spoko. Niedługo wszystkie główne media w Polsce będą w naszych rękach, więc Polacy się nie dowiedzą. Nie będziemy im przecież humorów psuć, i tak są niezadowoleni, że tych obietnic, co tam kiedyś mówiliśmy, nie da rady spełnić przez PiS. Zamiast tego będą mieli aborcję. Na NFZ. Gdzie termin oczekiwania to od roku do dwóch lat, ale wciśniemy im tam jeszcze aborcję jak kolanem do walizki, na **uj będziemy kombinować, żeby to sprawniej działało. Zgodnie zresztą z ideą praworządności wcisnęli do Sejmu Romana Giertycha, który przed polskim prawem spierdzielił do Włoch, bo prawdopodobnie jest umoczony, ale teraz dostanie immunitet, więc co za problem? Ma immunitet, więc jest niewinny. I który w trakcie kampanii bawił się w swoistą turystykę wyborczą. I ja wiem, że samo w sobie nie jest to nielegalne. Sama skorzystałam z tej możliwości na wybory prezydenckie w 2015 roku, bo akurat jechałam do Gdańska. Ale jak polski kandydat do Sejmu namawia wyborców, żeby jechali specjalnie do Radomia i tam oddali na niego głos, to chyba coś jest jednak nie w porządku? W imię praworządności postawili zarzuty profesorowi Roszkowskiemu, autorowi podręcznika „Historia i Teraźniejszość”, że szkaluje dzieci z in vitro. I to nieważne, że w tym bulwersującym fragmencie zarzut nie padał w stronę dzieci z in vitro, ale wobec handlu dziećmi. Zgadzam się z opiniami, że ten podręcznik był opiniotwórczy, a niektórzy powiedzą, że indoktrynujący. Zgadzam się również z tymi, że przedmiot HiT był bardzo potrzebny w polskiej edukacji, co wnioskuję po swoim przykładzie, dlatego ten podręcznik należało napisać tak, żeby nikt nie mógł mieć do niego jakichkolwiek zastrzeżeń. Ale jednocześnie słyszę, że sędzią w procesie Roszkowskiego ma być Waldemar Żurek, chociaż nie wiem, na ile ta informacja jest potwierdzona, co od razu zastrzegam. A pan Żurek to ten, który domagał się odszkodowania od państwa polskiego, bo PiS tak go wpieniał, że sobie zęby uszkodził, kiedy je zaciskał w bezmyślnej złości. Sami widzicie, że z poważnymi ludźmi raczej do czynienia nie mamy. Zresztą rządy PO to dalsze dowolne traktowanie prawa przez tzw. sędziów Iusticii. Będzie pewnie gorzej niż było. Wreszcie dalsze działanie w imię praworządności to zwolnienie z aresztu Włodzimierza Karpińskiego, który od paru miesięcy tam przebywał w sprawie zarzutów o korupcję. I który z tego aresztu nie mógł wyjść ze względu na wysokie ryzyko matactwa. Ale Szymek już mu to załatwił i teraz Karpiński będzie mógł się chować za immunitetem europarlamentarzysty. Doktryna Neumanna jeszcze działa, Tusk jej uroczyście nie unieważniał przecież. Zresztą – również w imię praworządności – KO już załatwiło, żeby nikt mu tam specjalnie nie patrzył na ręce i go nie stresował, dlatego odebrano – z pomocą UE – immunitety czterem posłom Zjednoczonej Prawicy, bo pięć lat temu polubili LEGALNY spot wyborczy własnej partii. Zgodnie z literą prawa sprawę zaklepała jedna z sędziów – a jakże! – Iusticii, a że donosy pisał człowiek, który przed prawomocnym wyrokiem spierdzielił do Norwegii to przecież w ogóle nie ma znaczenia. Praworządność, złotko.

Wolna SB-ecja

I jest jeszcze jedna sprawa, która ich łączy. Marzą o przywróceniu wysokiej emerytury byłym agentom SB, bo przecież pamiętamy ich lamenty, kiedy je odebrano, prawda? Trzeba wynagrodzić takie komunistyczne szuje za to, że odpowiednio głośno krzyczały wulgaryzmy w stronę PiSu i zapowiadały, że teraz to dopiero komuna będzie. I że te ścieżki zdrowia to może i tam były, ale to kulturalnie wszystko załatwione, a nie jak chce teraz PiS. Zresztą trudno się dziwić takiemu podejściu, wszak do Sejmu z KO startował inny nieosądzony sługus SB-ecji, Bogusław Wołoszański, a jemu też się przecież coś należy za to, że będzie głosował z duchem praworządności. I tylko jedną nadzieję można mieć na przyszłość. Portal Brussels Signal ćwierka na TT/X, że Tusk już zapowiedział swoim sojusznikom, że popremieruje jeszcze w sumie rok, bo potem spada do Europy, bo mu tam stanowisko obiecywali. Wcale bym się nie zdziwiła. Pozostaje mieć nadzieję, że znowu zostawi tę swoją Platformę w takich rękach, że im ją na kolejne lata od środka rozmontują. Inaczej mamy przerąbane.

Platforma Obywatelska. Żeby żyło się lepiej. Naszym.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Proszę Państwa – oto miś

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

To jest miś. Misie to takie fajne, duże zwierzątka, które wyglądają na sympatyczne, ale potrafią się zrobić mniej sympatyczne, jeśli się je odpowiednio rozsierdzi. W sensie same raczej ludzi nie atakują, chyba że podejdą za blisko albo zaczną robić inne rzeczy, które misie uznają za niefajne. Wiecie, jak to z dzikimi zwierzętami jest. Można poobserwować z daleka, jak się ma odpowiedni aparat to cyknąć dobrą fotkę, żeby się znajomym pochwalić, ale raczej nie podchodzić bliżej i nie próbować nauczyć wilka aportowania na przykład. I wiecie, co te zwierzątka najbardziej wpienia? Jak im się człowiek na chama wpierdziela na chatę. Nic zresztą dziwnego, chyba nikt nie lubi, jak mu po mieszkaniu zaczyna urzędować nieproszony gość. A kiedy na dodatek przerywa Wam zasłużoną drzemkę, to już w ogóle można się mocno zniecierpliwić. I tak to się właśnie stało, a w roli głównej, poza niedźwiadkiem, który przeobraził się z rozkosznej maskotki w groźnego drapieżnika, wystąpili… eko-aktywiści.

Miś jest niezbyt grzeczny dziś

Bo są tacy ludzie, którzy działają w inicjatywie „Dzikich Karpat” i „Fundacji Siła Lasu” i którzy bardzo nie zgadzali się z leśnikami. Uważali bowiem, że ci robią coś bardzo złego, co prowadzi do tego, że w gawrach nie ma miśków, a powinny być. Na cel wybrali sobie jedną z takich leśnych jam, bo od bardzo dawna nikt tam nie widział żadnego dźwiedzia. I poszli udowodnić, że nie ma. Cóż, dźwiedzia może nie było, ale był niedźwiedź. Bardzo zły niedźwiedź. Wiecie, to już jest ta pora roku, w której te ssaki przygotowują się do zimowego snu (trochę im tego nawet zazdroszczę). Tak więc misiek wrócił sobie do swojej własnej, osobistej gawry i zamierzał uderzyć w kimono, gdy nagle usłyszał, że mu ktoś do jego ciasnego, ale własnego mieszkanka włazi z buciorami. No i wyszedł sprawdzić co to, a jego zdumionym oczom ukazali się eko-aktywiści, którzy przyszli udowodnić, że w gawrze nie ma niedźwiedzia i to wszystko wina leśników, więc postanowił im pokazać, że on tam jednak jest. I że nie spodziewał się gości. I że to bardzo nieładnie wchodzić bez pukania. I że on grzecznie zaprasza wyp***dalać. To był widocznie miś o bardzo małym rozumku, bo średnio przekonywały go tłumaczenia, że oni mu się na hacjendę wpierdzielili dla jego własnego dobra, uznał, że jego dom – jego twierdza i nikt mu tu nie będzie robił dla jego dobra niczego, kiedy on chce spać. Myślę, że wszyscy jesteśmy w stanie zrozumieć tego miśka. No więc wyszedł dosyć dosadnie pokazać nieproszonemu gościowi, że on w tej jamie jednak jest. Na dodatek pokazał mu, że – poza milutkim futerkiem i małymi, słodkimi uszkami – ma jeszcze wielkie pazury i na domiar złego potrafi ich używać. A tego się fan przyrody i wszelkich zwierzaczków nie spodziewał. Jakimś cudem przeżył, bo pomogli mu… leśnicy. Ci sami, którym on usiłował udowodnić, że przez nich nie ma małych, słodkich niedźwiadków, jak to tak może być i co mają na swoje usprawiedliwienie. Pomoc wezwał inny mężczyzna, który prawdopodobnie podróżował razem z poszkodowanym, ale na swoje szczęście nie wlazł tak głęboko do miśkowej jamy, więc niedźwiedź postanowił szlachetnie go olać i dać nauczkę temu, który nie uszanował jego prywatności. Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych, zastanawiał się, czy to się nie kwalifikuje do Nagrody Darwina. Obawiam się, że nie, bo trzeba tam spełnić jedno z dwóch kryteriów: albo zginąć, albo stracić bezpowrotnie możliwość posiadania potomstwa. Z tego, co wiem, niedźwiedź zadał mu bardzo poważne rany na ramionach i plecach, więc te wymagania raczej nie zostały spełnione. Niemniej uważam, że należy docenić jego starania. Może jakieś wyróżnienie? Był już tak blisko!

Kto spotyka w lesie misia?

Na TT/X pojawiły się głosy, że ten ranny entuzjasta przyrody jest Niemcem, który – jak to Niemcy – usiłował pokazać, że Polacy źle sobie radzą, wszystko robią nie tak na swoim terytorium, więc poczuł się w obowiązku pokazać nam, jak należy robić dobrze. Rzecz jasna, jako przedstawiciel lepszego narodu. Sami widzicie, że sympatia do tego miśka rośnie z każdym kolejnym zdaniem. Czekam na publikacje „Die Zeita”, że zły nacjonalistyczny, polski miś zaatakował przypadkowego, niemieckiego turystę.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej