Connect with us

Nawiasem Pisząc

„W pysk dać trzeba dać” – czyli afera oscarowa

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Will Smith sprzedał Chrisowi Rockowi plaskacza podczas ceremonii oscarowej. I co? W sumie to nic i nawet bym o tym nie pisała, bo nie jest to jakiś specjalnie ważny temat, którym powinniśmy się emocjonować tak, jak niektórzy się emocjonują. Wydarzenie to przyniosło sporo popularności samej ceremonii, bo ogólnie ta impreza nie ma ostatnio dobrej passy i mało komu chce się to teraz tak naprawdę oglądać. Dlatego mówiło się, że cała ta akcja to ustawka, chociaż pojawiały się w sieci fragmenty, w trakcie których organizatorzy puszczali reklamy, a goście ceremonii próbowali uspokoić Smitha. Potem gruchnęła wieść, że aktorowi odebrano statuetkę za jego zachowanie, więc może jednak nie ustawka. Nie wiem. Nieważne zresztą.

Czego chcą feministki?

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo feministki, a czemuż by inaczej. Współczesne feministki zdają się wręcz nienawidzić mężczyzn, czemu one same gorączkowo zaprzeczają. Jednocześnie szukają pogwałcenia praw kobiet nawet pod kamieniem, ignorując przy tym całkowicie wszelkie przejawy dyskryminacji mężczyzn, które aż rażą po oczach, jak np. prawo pracy czy wychowywanie dziecka po rozwodzie. Kobiety ogólnie powinny rządzić światem, bo wtedy podobno nie byłoby wojen (nie wiem, jak to się ma do hasła „To jest wojna”, które feministki ogłosiły, kiedy rząd zaostrzył prawo aborcyjne), sprawować najważniejsze funkcje w państwie i ogólnie w każdej sytuacji wygrywać, jeśli rywalizują o jakieś stanowisko z mężczyzną, bo inaczej patriarchat. Tutaj znowu można się przyczepić, jak to się ma do sportu, gdzie faceci uważający się za baby powoli wypaczają wyniki kobiecej sportowej rywalizacji, bo to jakoś feministkom nie przeszkadza. Jeśli któraś się przeciwko temu buntuje, to jest pogardliwie nazywana TERF-iarą, co wśród normalnych ludzi oznacza trochę mądrzejszą feministkę, a wśród przedstawicieli lewicy – transfobkę. Ale do brzegu – wydaje się, jakby feministkom mężczyźni byli potrzebni tylko do bronienia kobiet, noszenia ciężarów czy do jakichś remontów i napraw, a poza tym mają siedzieć cicho, bo jak tylko otworzą usta, żeby się sprzeciwić, to są mizoginami i szowinistami.

Bronić – ale jak?

I właśnie podczas oscarowej nocy Will Smith postanowił bronić honoru swojej kobiety i uderzył Chrisa Rocka w twarz za to, że ten wcześniej śmiał się z jej fryzury, a raczej jej braku. I co tam, feministki, chyba dobrze zrobił? NIE! Źle, bo przemoc. I tu już abstrahując od całej tej sytuacji i jej bohaterów, ponieważ fakt, że wybranka serca Smitha wcześniej go zdradziła, a sam aktor zamiast pokazać jej drzwi, uznał, że widocznie są w związku otwartym – zastanawiam się po prostu, czego konkretnie oczekują „obrończynie praw kobiet” od mężczyzn? No bo bronić mają, ale bez przemocy. Może powinni grzecznie poprosić napastnika, żeby ten odpalantował się od ich kobiety, a jeśli odmówi – z rozbrajającym uśmiechem powiedzieć partnerce: „Sorry, maleńka, próbowałem”. Żart Chrisa Rocka, co prawda, nie należał do tych najwyższych lotów; sam komik mówił później, że nie wiedział o chorobie Jady Pickett. I faktycznie, czym innym są takie złośliwości, kiedy kobieta sama ogoli sobie głowę – czy to do roli, czy po to, żeby „szokować i prowokować”, a czym innym kiedy zostało to wymuszone przez chorobę. Więc wydaje się, że tę sprawę można było akurat rozwiązać inaczej. Ale feministki nie życzą sobie takiej obrony, nawet kiedy kobieta rzeczywiście jest zagrożona.

Źli Polacy za granicą

Podejrzewam, że każdy normalny człowiek woli załatwić sprawę polubownie niż od razu trzaskać po pysku, ale są takie okoliczności, kiedy zwykła rozmowa nie wystarczy. Kiedy trzeba po prostu przejść do bardziej „przekonujących” argumentów, żeby bronić dobre imię swoje i swojej rodziny. Albo nawet, kiedy trzeba ratować zdrowie albo życie – własne albo najbliższych. Kiedy po prostu jakiś człowiek przekracza Twoją granicę cierpliwości i musisz zareagować bardziej stanowczo, bo miarka się przebrała. To są naturalne zachowania, jeśli nie chce się być ludzką wycieraczką, gdy pokojowe próby załatwienia sprawy nie wystarczają. Człowiek powinien po prostu wiedzieć, kiedy machnąć ręką na takiego narwańca, a kiedy sprawy już zajdą za daleko i trzeba komuś wytłumaczyć inaczej. To chyba normalne. I w sumie się nie dziwię, że dla „obrończyń praw kobiet” tak zwani „feminiści” okazują się tacy męczący. Skoro one same nie wiedzą, czego chcą („broń mnie, ale nie tak jak ty uważasz za stosowne, ale tak jak ja bym chciała”), to skąd biedny chłop ma wiedzieć? Nawet jeśli zdecyduje się bawić w tę ich gierkę.

Nie zna szwedzkiego? To się pośmiejmy!

Zabawne jest też to, że feministki krytykujące postawę naszego rodaka, postanowiły wytknąć mu brak znajomości języka szwedzkiego. Te same feministki przecież głośno ubolewają nad tym, że nie wpuszczamy do Polski wszystkich „uchodźców” jak leci – a dam sobie rękę uciąć, że większość towarzystwa spod białoruskiej granicy polskiego nie zna. Mało tego – jeśli zamawiacie sobie Bolta albo innego Ubera, to macie sporą szansę trafić na kierowcę, który mało tego, że po polsku ani be, ani me, ani kukuryku, to jeszcze nie bardzo wie, którędy Was zawieźć do miejsca docelowego. Mało tego, jak kiedyś byłam z przyjaciółmi na obiedzie w jednej z restauracji w pobliżu Dworca Centralnego w Warszawie, facet, który miał nas obsłużyć, nie potrafił przyjąć zamówienia ani po polsku, ani po angielsku i musiał szukać polskiej kelnerki, żebyśmy w ogóle mogli cokolwiek zamówić. To jest w porządku. Ale jak Polak w Szwecji nie zna szwedzkiego, to oczywiście trzeba się przyczepić. I to nic, że my o tym facecie nic nie wiemy i równie dobrze mógł on być zwykłym turystą, a nie imigrantem. Feministki próbowały nawet śmiać się z jego znajomości angielskiego. Szkopuł w tym, że Polak zrozumiał, co się dzieje, kiedy aktor biorący udział w eksperymencie zwrócił się do niego w tym języku. Po wszystkim podali sobie ręce i rozeszli się w swoją stronę.

M.

źródło: https://krytykapolityczna.pl/kultura/will-smith-chris-rock-przemoc-oscary-2022/

https://www.ofeminin.pl/swiat-kobiet/to-dla-nas-wazne/przemoc-w-obronie-honoru-kobiety-will-smith-chris-rock-i-jada-pinkett/53gxc1n

https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art3909511-polak-bohaterem-w-szwecji-obronil-kobiete-w-metrze

 

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nawiasem Pisząc

Po co nam wartości?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Tydzień temu zapadł wyrok w sprawie pobicia kierowcy ciężarówki pro-life przez przez osobnika zwanego „Margot” oraz jego popleczników. Wyrok chyba sprawiedliwy, bo pan Michał będzie musiał odpracować społecznie jedenaście miesięcy. Co jest budujące, bo w końcu w ogóle spróbuje pracy. Nie chcę tutaj roztrząsać, czy powinien dostać więcej, czy mniej, ale cieszę się, że nie skończyło się, jak w przypadku Barbary Kurdej-Szatan. Zdaję sobie sprawę, że pojawiło się wiele głosów, że Margot powinien za swój czyn trafić do więzienia, ale tutaj pozostanę sceptyczna. Nie sądzę, żeby w więzeniu resocjalizacja działała, jak należy, czego mieliśmy aż nazbyt wiele dowodów. Ten człowiek, po choćby roku odsiadki, wyszedłby jeszcze bardziej spaczony, niż jest teraz. A, powiem szczerze, dość mocno mu się odkleiło w kopule, skoro swego czasu randkował z dwiema dziewczynami, z czego jedna uważała się za lesbijkę i widziała w nim kobietę, a druga za homoseksualnego mężczyznę, który widział w nim chłopa. Przyznacie chyba sami, że do końca normalne to nie jest. Niech się chłopak nauczy, czym jest praca, może w końcu zacznie ją szanować? Tak czy inaczej, cieszę się, że nie było uniewinnienia. Swoją drogą, jego drugiej dziewczynie, która twierdziła, że jest chłopem i która wymyśliła bardzo śliskie kłamstwo o wpychaniu jej pod pociąg, też bym jakąś karę wlepiła.

Ta dzisiejsza młodzież…

Nie piszę tego jednak po to, żeby rozwodzić się nad naszym systemem prawnym. Na szybko wspomnę, że nie jestem jego wielką fanką, bo po pierwsze jestem zwolenniczką kary śmierci za najbardziej brutalne morderstwa; po drugie wydaje mi się, że działa to bardziej tak, że zależy, jaki sędzia zajmuje się daną sprawą, a niekoniecznie w zgodzie z literą prawa. Zresztą o tej praworządności pisałam już kilkukrotnie. Tak, jak wspominałam – cieszę się, że w przypadku Margota (jak również Justyny W. z „Aborcyjnego Dream Teamu, która bez żadnej wiedzy medycznej czy farmakologicznej, wysyłała kobietom tabletki, które miały spowodować poronienie) wyrok padł skazujący. Bardziej chciałabym się pochylić nad ogólną kondycją młodych ludzi w Polsce. Bo zaczyna się robić naprawdę brzydko. Sama sprawa Michała Sz. jest chyba jasna i zrozumiała dla wszystkich naszych obserwujących. Ale pamiętamy, co się działo na ulicach Warszawy, kiedy go aresztowano. To była prawdziwa demolka, ze smutnym niestety epizodem naszych posłów. Na przykład pani Scheuring-Wielgus celowo utrudniała pracę policji, bo przecież ma immunitet i jej wolno. Pracę, polegającą na zaprowadzeniu porządku. Konkretnie nie pasowało jej zatrzymanie agresywnej Julii, która czuła się Julianem i która wyzywała funkcjonariuszy za pomocą takiego języka, że osiedlowa prostytutka mogłaby być zawstydzona. Oraz demolowała policyjny radiowóz. Kojarzycie to łyse, rozwrzeszczane stworzenie? Mniej więcej pół roku temu, w okolicy października, doszło w mojej rodzinnej miejscowości do brutalnego morderstwa na 13-letniej Nadii. Głośna sprawa. Sprawca zadał dziewczynie kilka albo kilkanaście ciosów nożem. Potem zostawił ją w jednym z inowrocławskich pustostanów. Nastolatka wykrwawiła się. Na szczęście szybko wykryto zabójcę, który przyznał się do winy. Był to osiemnastoletni chłopak, który wcześniej na FB prowadził stronę „Inowrocław Antifa” albo „Antyfaszystowski Inowrocław”. Nie będę tutaj usiłowała dociekać, jakie motywy kierowały zabójcą, bo to nie jest tak naprawdę istotne. Czegokolwiek by nie zrobiła trzynastolatka, nie zasługiwała na tak okrutną śmierć. Mieliśmy też warszawską dramę w tzw. squatach, czyli pustostanach nielegalnie zajmowanych przez „antyfaszystowską” młodzież. Pamiętamy chyba tę sprawę. Doszło wtedy do napaści na jeden lewicowy, antyfaszystowski kolektyw przez inny. Na jaw zaczęły wychodzić szczegóły – gwałty, molestowanie, wszechobecna przemoc. Ot, taka tolerancja. Na początku tego roku doszło do bardzo brutalnego pobicia nastolatka w Białej Podlaskiej. Czytaliśmy też o brutalnym zabojstwie 16-letniego Eryka w Zamościu, a w Pruszkowie zabito innego nastolatka. W tej ostatniej sprawie, poza bezpośrednimi sprawcami, postawiono również zarzuty młodej dziewczynie, która tłumaczyła się, że „przecież tylko nagrywała”. Z kolei w 2021 roku 15-latek zamordował swoją trzynastoletnią dziewczynę, bo… była w ciąży.

Parę słów o absurdzie Poppera…

Część z wydarzeń, o których pisałam, nie miała żadnego politycznego nacechowania. Chcę też wyraźnie podkreślić, że nie uważam, żeby przestępstwa w Polsce było tylko i wyłącznie winą „tego złego lewactwa”, bo tak nie jest. My też mamy swoje za uszami. Zwróciłam jednak uwagę na dwie kwestie i chce się z Wami nimi podzielić. Zajmijmy się najpierw przestępstwami, które miały wyraźnie wiele wspólnego z lewicowymi poglądami – dlatego wróćmy do Margota i jego zwolenników, którzy dokonali pobicia na kierowcy furgonetki pro-life (oraz innymi napaściami na te ciężarówki, bo przykładów tego było aż nadto). Wszyscy, którzy tego rodzaju aktywność uprawiali, tłumaczyli to jako „obywatelskie zatrzymanie”. W ten sposób można próbować tłumaczyć wszystko, ale zgodzicie się chyba, że gdybym napadła i pobiła kogoś, tylko dlatego, że miał tęczową torebkę, to mamy do czynienia ze zwykłym, perfidnym przestępstwem, a nie żadnym „obywatelskim zatrzymaniem”. Byłoby to złe, niepotrzebne i zwyczajnie głupie, bo argumentem pięści nie zmienimy czyichś poglądów. Przeciwnie – jeszcze bardziej utwierdzimy takiego człowieka w przekonaniu, że miał rację. To po pierwsze. Po drugie – gdybym faktycznie coś takiego zrobiła, nie spodziewałabym się raczej pospolitego ruszenia na ulicach w mojej obronie. Jednak pamiętacie chyba, jaka była odpowiedź na zatrzymanie Margota i jak teraz – już po wyroku – tłumaczą to niektóre środowiska lewicowe. „PiSowskie, zamordystyczne państwo!” – krzyczą. „Już nie można wyrażać swoich poglądów!” – dodawali oburzeni. Ależ proszę Was bardzo, wyrażajcie i nawet wykrzykujcie swoje poglądy, ale nie za pomocą fizycznej napaści na kogoś, kto ma te poglądy odmienne. Wydaje mi się, że takie podejście pewnych środowisk do tej sprawy wynika z absurdu Poppera: „Nie ma tolerancji dla nietolerancji”, dlatego wolno nam postępować brutalnie i niezgodnie z prawem wobec kogoś nietolerancyjnego. Mogłabym się nawet z tym zgodzić, gdyby nie to, że ich definicja „tolerancji” znacząco odbiega od mojej. Według mnie tolerancja nie oznacza automatycznej zgody na wszystko, co dana społeczność postuluje. Tolerancja, taka, jak ja ją pojmuję, oznacza przyzwolenie na istnienie danej społeczności, danych ludzi. Nie muszę się z Wami zgadzać. Ale nigdy nie zrobię Wam krzywdy za to, że jesteście tacy, a nie inni. Lewicowe postrzeganie „tolerancji” oznacza brak zgody na jakąkolwiek dyskusję. Uważam, że każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów, o ile nie nawołuje do przestępstwa i nie obraża, i nie powinien być z tego powodu nazywany homofobem czy rasistą. Dlaczego, jeśli ktoś zwróci uwagę, że w USA większość przestępstw popełniają ludzie czarnoskórzy, jest nazywany z automatu rasistą? Dlaczego, jeśli niekoniecznie zgadzamy się ze wszystkimi postulatami społeczności LGBT, jesteśmy homofobami? Dlaczego nie możemy powiedzieć „DOŚĆ!”, bez obaw o to, że ktoś nas z tego powodu wrzuci do jednej szufladki z nazistami? Dyskusja nie na tym polega. Irytuje mnie to, że lewica uzurpuje sobie prawo do definiowania, co jest dobre, a co złe. Irytuje mnie, że uważają się oni za wielkich moralizatorów, którzy będą innym wskazywać, czym tak naprawdę jest tolerancja.

… i zaniku pewnych wartości

Teraz chciałabym przejść do innego zagadnienia, odnoszącego się do pobić i zabójstw, które nie są ukierunkowane politycznie, czyli na przykład zabójstwo szesnastoletniego Eryka i nagrywania pobicia, bo „przecież tylko nagrywałam”. Chciałam w tym wątku ugryźć dwie sprawy, dlatego proszę, żeby to odróżniać, bo nie wiemy, jakie motywy przyświecały sprawcom niektórych przestępstw, które wcześniej wymieniłam. W tej drugiej sytuacji zwróciłabym uwagę na brak jakichkolwiek wartości. Żyjemy w czasach, w których nachalnie promuję się pornografię, zdradę czy prostytucję. Żyjemy w czasach, w których gnoi się autorytety, które mówiły o wartościach, takich jak praca, rodzina, patriotyzm, szacunek. Żyjemy w czasach, w których najważniejszy jest czubek naszego nosa, bo przecież po co przejmować się drugim człowiekiem. Żyjemy w czasach, w których wychowujemy dzieci i młodzież na egoistów. Żyjemy w czasach, w których największe okrucieństwo można usprawiedliwić, bo ktoś wcześniej powiedział coś przykrego na mój temat, albo zrzucił mi telefon ze stołu. Żyjemy w czasach, w których nic nie wymagamy od siebie, tylko od innych. Żyjemy w czasach, w których – chorze, według mnie, rozumiana tolerancja jest najważniejsza, ale zapominamy o honorze, patriotyzmie czy własnej godności. Zapomnieliśmy o takich wartościach i teraz jesteśmy zdziwieni, że najmłodsi ludzie ich nie wyznają.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Osobliwe podziękowania

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Znowu zawrzało na linii Polska – Izrael, tym razem za sprawą popkultury i to najniższej jakości – chodzi mianowicie o konkurs Eurowizji. Jeżeli ktoś z Was lubi tę imprezę, to przepraszam za bezpośredniość, ale szczerze przyznam, że ja takiej muzyki nie znoszę. Nie chodzi jednak o samą muzykę, bo każdy może sobie przecież słuchać czego chce, a o „podziękowania” jakie wystosowała izraelska piosenkarka w stronę Polaków (bo to właśnie od naszych jurorów Noa Kirel otrzymała najwyższą ilość punktów). Ta sytuacja po raz kolejny pokazuje nam, jak skrzywiona jest wersja historii według Żydów i jaką antypolską propagandę wciska się tam uczniom do głów. Przekonujemy się o tym niemal na każdym kroku, a jednak ciągle irytuje tak samo mocno. Innym ciekawym wątkiem, który rzucił mi się w oczy, jest fakt, że jedną z najzacieklej broniących polskich interesów osób, była… posłanka Nowej Lewicy, Anna Maria Żukowska. Powiedzieć, że się tego w ogóle nie spodziewałam, to nic nie powiedzieć.

Polska winna Holocaustu

Wróćmy jednak do samych podziękowań, bo od nich się wszystko zaczęło: Czuję się jak zwycięzca. Dla mnie to, że otrzymałam najwięcej punktów od Polski, po tym, co przeszła tam moja rodzina podczas Holocaustu, to był prawdziwy moment triumfu. Moim największym sukcesem było, że Izrael został zauważony, zostawiliśmy po sobie ślad, sprawiłam, że mój kraj był ze mnie dumny – to moje największe osiągnięcia. Czyli pani Noa otwarcie zasugerowała Polakom odpowiedzialność za Holocaust. Samo to już wiele mówi o tym, czego izraelska młodzież uczy się w szkołach. Jeszcze parę lat temu śmialiśmy się, że niedługo będzie się uczyć dzieciaki, że Niemcy najechali na Polskę, aby ratować Żydów z łap polskiego antysemityzmu. Dzisiaj jesteśmy już o krok od tego. Na razie Izrael wprost przypisuje nam niemieckie zbrodnie na obywatelach żydowskiego pochodzenia. Ktoś mógłby zaprotestować, że „zaraz, chwileczkę, ale to tylko jedna wokalistka, jaki cały Izrael?” – przejdę do tego w dalszej części tekstu. Chciałam tu zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Zazwyczaj, kiedy sportowiec, muzyk albo, ja wiem, akrobata odbierają nagrodę w kraju, z którym jego Ojczyzna ma bolesne wspomnienia (albo tak jak w tym przypadku otrzymują najwyższą ilość punktów) to po prostu dziękuje. Nie politykuje, nie robi wykładów z historii, nie wypomina. Reprezentantka Izraela nie mogła jednak powstrzymać się od wypominania Polsce, jakie to – według propagandy, którą nasiąkała już od najmłodszych lat – krzywdy jej przodkowie doznali z polskich rąk. Nie przypominam sobie, żeby Iga Świątek po zwycięstwie w Rolland Garros mówiła: „Bardzo się cieszę, że wygrałam tutaj na francuskiej ziemi. Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo w 1939 roku Francja nie chciała udzielić obiecanej pomocy Polsce”. Albo żeby Kamil Stoch po jakimś wygranym konkursie tłumaczył: „Pal sześć to trofeum, najbardziej się cieszę, że pokonałem niemieckich skoczków. Macie za swoje, Niemiaszki!”. A pani Kirel nawet się nie zająknęła. Ciekawa jestem, czy gdyby przyszło jej „dziękować” Niemcom, to też użyłaby podobnego sformułowania, czy tylko nas w Izraelu nienawidzą tak bardzo, a naszym zachodnim sąsiadom zapomniano wszystkie winy.

Izraelska wersja historii

Na te słowa Izraelki odpowiedziała właśnie Anna Maria Żukowska na Twitterze: Czy ta wypowiedź odzwierciedla poziom edukacji na temat Holokaustu w Izraelu? Czy młodym ludziom w Izraelu wydaje się, że Holokaust spowodowała Polska, nad którą młoda obywatelka Izraela może odnieść po latach moralne zwycięstwo, czy co? – pytała. I zdenerwowała tym samym środowiska żydowskie, które dosadnie, chociaż niestety niezgodnie z prawdą, odpowiedzieli polskiej posłance. Przyjrzyjmy się części z nich:

Odzyskanie skradzionego mienia po wojnie było prawie niemożliwe. Moja rodzina była jedną z nielicznych, którym się to udało. Były powody, dla których naziści wybrali Polskę.

Skradzionego przez nazistów, przypomnę. Według niemieckiej wersji historii był to jakiś tajemniczy, nieznany lud, który najechał na ich kraj. Według tej oficjalnej – byli to właśnie Niemcy. Chyba że chodziło o kamienice (podejrzewam, że ten internauta nie słyszał o haniebnym okrzyku „Wasze ulice, nasze kamienice!”, ani o stosunku tzw. „litwaków” do Polski), ale te też zniszczyli hitlerowcy. Odbudowali je Polacy. Własnymi siłami i własnymi środkami. A co do powodów, dla których naziści (bo przecież nie Niemcy!) wybrali Polskę, to myślę, że jednym z głównych był ten, że ówczesne terytorium Polski zamieszkiwało najwięcej osób żydowskiego pochodzenia w całej Europie. U nas znaleźli schronienie, u nas czuli się bezpiecznie, Polacy – mimo niezbyt ciepłych polsko-żydowskich stosunków – ugościli ich w swoim kraju (co niekoniecznie było normą, jeśli spojrzymy na państwa Europy Zachodniej). To nie obywatele polscy, ale agresja naszego sąsiada tę sielankę zepsuła. Ale OK, autor wpisu na pewno wiedział lepiej. W szkole mu tak powiedzieli. Inny użytkownik Twittera grzmiał:

Młode pokolenie Izraela bardzo dobrze zna historię. Dlatego dokładnie wiemy, kto wymordował nasze rodziny i kto nie zrobił nic, by temu zapobiec!

Właśnie nie jestem pewna, czy młode pokolenie Izraela dokładnie wie, kto wymordował ich rodziny, bo ich wersja wydarzeń z czasów II wojny światowej jest już chyba odwrócona o 180 stopni od tej oficjalnej, ale jestem pewna, że wiem, kto według tego internauty nic nie zrobił, by temu zapobiec. Oczywiście, że my! Ja tylko w takim razie szybko przypomnę niektóre nazwiska: Irena Sendler, Józef i Wiktoria Ulmowie, Witold Pilecki. A to naprawdę garstka osób, które ryzykując swoje życie starali się pomóc swoim sąsiadom pochodzenia żydowskiego – dlatego zresztą najwięcej „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” jest wśród Polaków, a było to najwyższe IZRAELSKIE odznaczenie. Czyli przyznawane przez rodaków autora tych mądrości – było to jednak w czasach, kiedy Żydzi nie stawali jeszcze na głowie, żeby prostytuować historię. Zajmuje mnie kwestia, czego ten człowiek od nas oczekiwał? Polska była wtedy pod okupacją i też straciła wtedy miliony ludzi. Polacy starali się walczyć z Niemcami przez cały okres trwania wojny. Nigdy oficjalnie nie sprzymierzyła się z agresorem. O rodzinach ratujących Żydów już wspominałam, a podejrzewam, że ten bęcwał nie wie, jakie groziły za to konsekwencje – stąd może pretensje, że NIE WSZYSCY Polacy wtedy pomagali, bo i takie głosy słyszałam. Pewnie chciałby też nawiązać do tzw. „szmalcowników”, więc od razu napiszę – tak, tacy ludzie też się zdarzali. Dopóki nie dostali się w ręce żołnierzy Armii Krajowej, która przewidywała tylko jedną karę za wydawanie Żydów. A tego, że o wiele chętniejsi do podobnej zdrady byli jego „bracia w wierze”, już na pewno nie słyszał, bo to niedobra jest.

Polscy urzędnicy zasadniczo zaprzeczają Holokaustowi, a następnie mówią, że Żydzi potrzebują lepszej edukacji o naszym własnym ludobójstwie. Krewni Kirel (i moich i wielu innych) zostali faktycznie zamordowani w Polsce, nawet jeśli sprawcy w większości nie byli Polakami.

To już jest bzdura wybitna. Przede wszystkim negowanie Holocaustu jest w Polsce nielegalne, więc ktoś tutaj kompletnie nie wie, o czym pisze. Chętnie poznałabym nazwiska tych polskich urzędników, bo ja się z tym nie spotkałam. Owszem, były pojedyncze przypadki, ale żeby robili to polscy politycy? W Polsce zabrania się negacji zbrodni popełnionych przez systemy totalitarne – zarówno nazistowskie, jak i komunistyczne. To naprawdę można było sobie sprawdzić w Internecie, zanim się coś takiego napisało. To, że potrzebujecie lepszej edukacji o „waszym własnym ludobójstwie” (bo Polacy, rzecz jasna, nie byli mordowani) to akurat prawda i potwierdziliście to właśnie swoimi wpisami. Ot, choćby ostatnie zdanie w tym cytacie. Polska była pod okupacją, nie rozumiem, dlaczego uznajecie to za jakiś mało istotny szczegół, którym nie warto sobie zaprzątać głowy. Ignorancja jaka bije z tego twitta dosłownie poraża. „Nawet jeśli w większości nie byli Polakami” – czyli nieważne kto, ważne gdzie. Piękna logika. Jeżeli kogoś zabiją w mieszkaniu autorki, to nie potrzeba robić dochodzenia – ona tam mieszka, więc ona jest winna. Jeżeli to autorka wpisu zostałaby zabita – znaczy, że popełniła samobójstwo. Idealnie! Ale faktycznie W WIĘKSZOŚCI nie byli to Polacy. Powiedziałabym nawet, że stanowili zdecydowaną mniejszość. Ale wiecie przecież, kogo tam było całkiem sporo. Żydów.

Krótkotrwała wdzięczność

Jak widzicie, Noa Kirel to nie jest jakiś pojedynczy przypadek. Wyjątkami można tam nazwać ludzi, którym jeszcze nie wyprano mózgów kłamstwami na temat Holocaustu, ale podejrzewam, że jest ich coraz mniej. Jakiś czas temu trafiłam na YouTube na filmik, w którym pytano mieszkańców Izraela, co myślą o Polsce. Bardzo wielu mówiło o tym, że ich przodkowie mieszkali kiedyś w naszym kraju. A jeszcze więcej musiało wspomnieć o nazistowskich zbrodniach i obozach koncentracyjnych. Nie, żebym była szczególnie zaskoczona tymi odpowiedziami, ale – tak jak wspominałam na początku tekstu – za każdym razem irytuje to tak samo. Polscy obywatele ryzykowali życiem, żeby uchronić Żydów przed nazistowskimi łapami – w zamian otrzymaliśmy stalinowskich sędziów, którzy skazywali na śmierć naszych bohaterów, a dzisiaj oczernianie Polski na arenie międzynarodowej za pomocą takich kłamstw, jakie się w głowie nawet nie mieszczą. Nazwać tych ludzi bezczelnymi, to mało.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kiedy nawet TVN musi przepraszać…

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Straszna drama się na lewicy wydarzyła. Mianowicie satyryk zażartował z oficjalnie zakazanego tematu, na dodatek w programie „Szkło kontaktowe”, w którym – jak wiadomo – nigdy nie wyśmiewa się nikogo. Krzysztof Daukszewicz tuż przed połączeniem z prowadzącym kolejny program, Piotrem Jaconiem, zapytał: „A jakiej płci on dzisiaj jest”, co bardzo ubodło dziennikarza, który jest ojcem transpłciowego dziecka. Gość popularnego programu TVN-u szybko się zreflektował („Chyba pier**** głupotę”), bo na tak wybitnej stacji wolno jedynie żartować ze wzrostu Kaczyńskiego, nawalać w Jana Pawła II, odgrzewać w nieskończoność jakieś „bulwersujące i skandaliczne” słowa kogoś z prawej strony sceny politycznej i wymyślać niestworzone brednie. Na przykład o Ibrahimie Mocarnym. Albo czternastoletniej dziewczynce tułającej się po Warszawie od jednego ginekologa do drugiego. Albo o dzieciakach, które WCALE nie jeździły deskorolką po pomniku smoleńskim. Albo o zamachu na życie prezydenta Komorowskiego. Ale nie z transpłciowości. NIGDY!!! No i dalej zrobiło się już zabawniej. Bo wiecie, jak to lewica lubi opowiadać. Prawica taka wrażliwa, a przecież „tęcza nie obraża”, więc specjalnie będziemy profanować symbole narodowe i obrazy kultu religijnego. Ot takie, zwykłe złośliwości, dlaczego nas nienawidzicie!? A tutaj po prostu doszło do gafy w telewizji i rozpętała się z tego afera na dwadzieścia cztery fajerki. Po programie Daukszewicz podszedł bowiem do redaktora, aby go przeprosić – ten jednak nie chciał go słuchać. Powiedział, że rozmawiać będą tylko na jego warunkach. Czytaj: satyryk ma się kajać przez kilka następnych tygodni, aż w końcu pan Piotr wspaniałomyślnie mu wybaczy, na mediach społecznościowych opisze dokładnie swoją wspaniałomyślność, a różne Onety czy inne Pudelki będą się rozpisywać, jaki to fajny facet z tego Jaconia.

„Szczere” przeprosiny

Ale jeszcze lepsze przeprosiny wystosował Tomasz Sianecki, gospodarz „Szkła”. Nagrał oficjalne przeprosiny, z których zrobił swoisty manifest polityczny: Tak się wczoraj wydarzyło pod koniec naszego programu, głupie słowa padły, dlatego chcemy dzisiaj przeprosić – znaczy ja chcę przeprosić – za te słowa Piotra Jaconia, całe środowisko LGBTQ+, ich rodziny, znajomych, przyjaciół. Przepraszam też pana Dominika Tarczyńskiego, który – i słusznie – był święcie oburzony. Szkoda, że do tego oburzenia nie dołączyli też prezydent Duda, pan minister Czarnek i prezes Jarosław Kaczyński ( ❤ – przyp. M.), bo oni też powinni wiedzieć, że każde wykluczenie, czy to dotyczące osób transpłciowych, czy nieheteronormatywnych, czy osób z niepełnosprawnościami, czy też dzieci z in vitro to jest coś bardzo złego. My to wiemy, my to wiemy i mówię: takie płynące prosto z serca (sic!!! – przyp. M.), szczere, jakie tylko może być słowo „PRZEPRASZAM„. Widzicie to? Bardzo szczerze Cię, Piotrusiu, przepraszam, ale pamiętaj, że PiS jest gorszy! Wielkie sorry, że okradłem Twoje mieszkanie, ale tamten drugi jeszcze Cię pobił, więc nie jestem wcale taki najgorszy. Pardon, że nazwałem Cię starym, obleśnym ch***, ale w Afryce biją Murzynów. Ta stacja nawet jak coś spartoli i MUSI przeprosić, bo przypadkowo dotknęło to osób, o których prawa podobno walczą, a nie tych, w których zwykli nawalać, to wplecie w to politykę i wykorzysta tę okazję, żeby… nawalać w osoby, w które zwykli nawalać. Pan Sianecki podobno jest poważnym człowiekiem i jestem w głębokim szoku, że trzeba mu tłumaczyć, że takie przeprosiny to może sobie w rzyć wsadzić. Chociaż pan Jacoń pewnie był usatysfakcjonowany. Ale w sumie nie jestem przekonana, być może uważa, że prowadzący program powinien przewidzieć, co zamierza powiedzieć jego rozmówca i powalić go na ziemię, zanim te haniebne słowa wypłynęły z jego ust.

Wolne i niezależne!

W każdym razie obłuda TVN-u przekroczyła wszystkie dopuszczalne normy i przebiła sufit. Skala żenadometru takiego pokazu prymitywnej, politycznej gierki nie wytrzymała i dryfuje obecnie hen, hen w kosmosie. Gdzieś w pobliżu piłki Sergio Ramosa i samochodu Elona Muska. Szkoda, że Razprozak skończył swoją książkę, zanim ten cyrk się wydarzył, bo on też w dobitny sposób pokazuje hipokryzję pracowników tej stacji (swoją drogą został mi do przeczytania ostatni rozdział, więc pewnie na dniach wjedzie recenzja). A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Sianecki wystosował to oświadczenie na tle transparentu z napisem „Wolne media”. Jeszcze im się nie znudziła ta drama, w której usiłowali z siebie zrobić drugie Radio Wolna Europa. Stacja, która niemal codziennie brutalnie rżnie logikę i robi z niej prosty… pardon, dziw… kurde, jak to szło?…. a, wiem: SEX-WORKERKĘ dalej uważa się za niezależne media. Stacja, w której Monika Olejnik wyrywa Przemysławowi Wiplerowi zdjęcia z ręki, bo przypadkiem pokazywały prawdę, stacja w której Katarzyna Kolenda-Zaleska przerywa wywiad ze swoim rozmówcą, bo powiedział coś, co jej się nie spodobało, stacja, która uparcie robi z agresywnych byczków z Bliskiego Wschodu, atakujących naszą granice, kobiety i dzieci, stacja, która radośnie przyłączyła się do kłamstw pro-aborcjonistek dotyczących śmierci Izabeli z Pszczyny, wreszcie – stacja, która nie boi się dosłownie wymyślać różnych historii, byle tylko pasowało im to do tezy (niektóre przykłady wymieniłam w pierwszym akapicie).

Dalibyście już spokój. Dziennikarzom nie wypada robić z ludzi idiotów. Ani, tym bardziej, z siebie.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej