

Ciocia Pola
Masowe zabijanie nienarodzonych dzieci na zaświadczenie od psychiatry
Federa już całkiem jawnie apeluje do psychiatrów, żeby wystawiali zaświadczenia na aborcje z przesłanek dot. zdrowia psychicznego matki. Niestety są już w Polsce szpitale, które wykonują aborcje z tzw. przesłanek psychiatrycznych. W Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy przeprowadzono już 23 takie aborcje, często na dzieciach w drugim trymestrze, 6 z nich co najmniej w 20 tygodniu ciąży.
Federa już całkiem jawnie apeluje do psychiatrów, żeby wystawiali zaświadczenia na aborcje z przesłanek dot. zdrowia psychicznego matki. W Hiszpanii z tego powodu, przy prawie w teorii chroniącym dzieci, zabijano ich aż 100 tys. rocznie. Apele feministek przedrukowują duże mainstreamowe media w Polsce.
Poniżej zamieszczamy fragment artykułu z „Onetu” o akcji feministek.
„Zdrowie kobiet w ciąży powinno być dla was priorytetem” – pisze do ginekologów i psychiatrów Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w Światowy Dzień Bezpiecznej Aborcji, który obchodzony jest 28 września. Jak dodaje organizacja, niestety wielu lekarzy odmawia terminacji ciąży, nawet gdy kobieta ma wszelkie potrzebne zaświadczenia. Przez co dochodzi do wielu tragedii.
Niestety są już w Polsce szpitale, które wykonują aborcje z tzw. przesłanek psychiatrycznych. W Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy przeprowadzono już 23 takie aborcje, często na dzieciach w drugim trymestrze, 6 z nich co najmniej w 20 tygodniu ciąży. Przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego żadnych aborcji z tej przesłanki w oleśnickiej placówce nie wykonywano.
Aborcje z tzw. wskazań psychiatrycznych były masowo wykonywane w Hiszpanii, dlatego przypominam, jak wyglądała sytuacja w tym kraju.
Od 1941 roku aborcja była w Hiszpanii zupełnie zakazana. W 1985 r. wprowadzono „kompromisowe” prawo podobne do polskiego. Szybko okazało się, że nowe przepisy są tylko fikcją, która w rzeczywistości oznaczała zabijanie nienarodzonych na życzenie. Aborterzy omijali prawo dzięki niemoralnym psychiatrom, którzy za odpowiednią opłatą wypisywali kobiecie zaświadczenie, że poród stanowi zagrożenie dla jej zdrowia psychicznego. W praktyce istniały nawet kliniki aborcyjne, które zatrudniały takich psychiatrów.
Już w 1985 roku wykonano 6344 aborcji. 4 lata później było ich już ponad 30 tysięcy, a w 2006 roku aż 101 592. Nigdzie indziej w Europie liczba aborcji nie rosła tak szybko. Hiszpania szybko dogoniła też inne kraje, jeżeli chodzi o eksterminację dzieci z Zespołem Downa przed urodzeniem. W 2009 roku zabijano ich aż 96%.
W 2008 roku strona dziennik.pl opisywała przypadek wykorzystywania zaświadczeń psychiatrycznych przez klinikę aborcyjną:
Nie zastanawia się nad tym, co robi. Jej madrycka klinika przeprowadza dziennie kilkadziesiąt aborcji, legalnych, nielegalnych – jak leci. Na miejscu klinika zatrudnia psychiatrę. Jego rola polega na wystawianiu specjalnych zaświadczeń: ciąża może zaszkodzić zdrowiu psychicznemu pacjentki. To akcjonariusz kliniki. Podpisuje wszystko, cała sprawa zostaje w rodzinie.
Pokazuje to, że tzw. przesłanki psychiatryczne są jedynie wytrychem, aby tylnymi drzwiami wprowadzić zabijanie nienarodzonych dzieci na życzenie. W Hiszpanii zalegalizowano aborcję w 2006 roku, ale w rzeczywistości potwierdzono wtedy tylko stan faktyczny.
Właśnie taki jest główny cel polskich aborcjonistek i wspierających ich mediów – całkowita legalizacja aborcji. Inne przesłanki aborcyjne są jedynie pretekstem lub krokiem do realizacji tego celu.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Ciocia Pola
Dlaczego „antyfaszysta” z Inowrocławia zabił nastolatkę?
18-letni Mikołaj J., lider tzw. ruchu antyfaszystowskiego i jeden z kierujących fanpage’em „Antyfaszystowski Inowrocław”, zabił w makabryczny sposób trzynastolatkę. Skąd czerpał akceptację agresji i poczucie bezkarności?

18-letni Mikołaj J., lider tzw. ruchu antyfaszystowskiego i jeden z kierujących fanpage’em „Antyfaszystowski Inowrocław”, zabił w makabryczny sposób trzynastolatkę. Skąd czerpał akceptację dla agresji i poczucie bezkarności?
Dosłownie kilka dni temu na jaw wyszła sprawa zabójstwa dokonanego w Inowrocławiu. 18-letni Mikołaj J., lider tzw. ruchu antyfaszystowskiego i jeden z kierujących fanpage’em „Antyfaszystowski Inowrocław”, zabił w makabryczny sposób trzynastolatkę. Prawdopododobnie dźgnął ją kilkukrotnie nożem na ulicy. Dziewczynka, choć próbowała uciekać, zmarła z powodu wykrwawienia.
Pytanie o motywy osobiste jest tu nieważne, bo czego nie zrobiłaby zabita Nadia, nie zasługiwała na okrutną śmierć. Lewicowe media przemilczały temat oraz poglądy zbrodniarza na tyle ostentacyjnie, że na portalach społecznościowych pojawiły się smutne konstatacje, iż gdyby pan Mikołaj zrobił urodziny w lesie przy torcie ze swastyką z batonów w czekoladzie, byłoby o nim dużo głośniej.
Chodzi jednak o kolejną przemoc ze strony tych środowisk. Postawmy sprawę jasno – środowiska aborcyjne, „tolerancyjne” i tęczowe wręcz głośno twierdzą, że mają prawo do przemocy! Usprawiedliwiają ją swoją filozofią, twierdzeniami takimi jak paradoks Poppera, w myśl którego „„aby utrzymać tolerancyjne społeczeństwo, społeczeństwo musi być nietolerancyjne wobec nietolerancji” – również siłowo.
Przemoc środowisk aborcyjnych
Z pewnością pamiętamy sprawę Michała Sz. „Margota” ze „Stop bzdurom”. Głosił on ze swoimi znajomymi skrajnie agresywne hasła, takie jak „Transfoby mogą nie mieć zębów”. Ostatecznie z kolegami ze squatu napadł na wolontariusza Fundacji Pro – Prawo do życia, a także brał udział w dewastacji pojazdu fundacji.
Dziś środowisko Michała Sz. jest zresztą podzielone i co ciekawe – stało się to także przez przemoc, która jest tam wszechobecna. Doszło do napaści mieszkańców jednego ze squatu na drugi squat. Nie warto rozstrzygać, kto w tej sprawie ma rację, przy okazji wzajemnych oskarżeń wyszło jednak na jaw, ile gwałtów i zachowań realnie przemocowych miało miejsce w takich pustostanach i środowiskach, gdzie rządzi lewica.
Przy okazji „bitwy squatów” głos zabrała kobieta, która napisała w mediach społecznościowych, że gdy miała 19 lat, w poznańskim squacie zgwałcił ją mężczyzna. Zdawać by się mogło, że środowiska „antyprzemocowe” zareagują co najmniej ostracyzmem wobec gwałciciela. Nic z tego – zachęcono mężczyznę do terapii i pozwolono mu zniknąć, nie powiadamiając nawet policji.
Pamiętam również wydarzenia sprzed dwóch lat, gdy organizatorzy „Strajku kobiet”, tacy jak Marta Lempart, wprost nawoływali do przemocy, do ataków na kościoły i na poszczególne osoby. Ujawniano także adresy osobiste obrońców życia. Na transparentach pojawiały się hasła „To jest wojna”, tłumaczono, że sytuacja usprawiedliwia agresję.
„Przemoc Cię podnieca? To normalne, obserwuj się”
Jakby tego było mało, środowiska lewicowe wręcz uczą młodych „adeptów”, że przemoc może… nawet podniecać! Na forum grupy Ponton, zajmującej się seksedukacją padło pytanie: „Zauważyłem u siebie że zaczęły mnie podniecać dość dziwne rzeczy. Jak oglądam filmy akcji podniecają mnie brutalne sceny, np gdzie ktoś ginie w brutalny sposób, czy to normalne, czy coś ze mną nie tak?”
Odpowiedź? Nie, nie doczekaliśmy się sugestii unikania takich scen. „podniecenie to skomplikowana sprawa – nie ma nic złego, że podnieca Cię coś nietypowego. Jeśli czujesz potrzebę, możesz porozmawiać o tym ze specjalistą – psychologiem lub seksuologiem.” – brzmiała odpowiedź adminki „Olgi”. Przedtem pisała ona, że nie warto bać się faktu, że podnieca nas coś dziwnego. (https://ponton.org.pl/forum/seks-pytania-ogolne/dziwne-zainteresowanie/)
Bezkarność
Dlaczego przemoc w środowiskach aborcyjnych jest tak powszechna? Oczywiste jest, że jeśli dopuszczamy przemoc na najmniejszych i bezbronnych, dopuścimy przemoc na każdym, kto choć trochę nie popiera naszych poglądów. Ostatecznie zamordujemy nawet „swoich”, jeśli nie będą mieszkać „w tym samym squacie”. Zezwolenie na zabijanie prowadzi do zezwierzęcenia, bez względu na to, jak „antyfaszystowskie” i „antyprzemocowe” hasła niesiemy na sztandarach.
Istotna jest także bezkarność przemocowców. Gwałciciel z Rozbratu nie poniósł kary. Michał Sz. ze Stop bzdurom praktycznie również nie, a jego agresji broniły nawet niektóre media. Również agresorzy ze „Strajku kobiet” rzadko byli karani, a jeśli już, kary były mało dotkliwe.
Mikołaj z Inowrocławia czuł się tak bezkarny, że na fanpage’u „Antyfaszystowski Inowrocław” po morderstwie pojawił się artykuł o tym, jak nie dać złapać się policji. Posunął się jednak za daleko. Skąd czerpał akceptację agresji i poczucie bezkarności? Ze środowisk w których się obracał.
Ciocia Pola
Przed sądem za pomocnictwo w aborcji i handel środkami aborcyjnymi 
W piątek przed sądem stanie aktywistka aborcyjna, która przesłała kobiecie pigułki powodujące śmierć nienarodzonego dziecka. Co jej organizacja doradza matkom, które zabijają swoje nienarodzone dzieci?

W piątek przed sądem stanie aktywistka aborcyjna, która przesłała kobiecie pigułki powodujące śmierć nienarodzonego dziecka. Co jej organizacja doradza matkom, które zabijają swoje nienarodzone dzieci? „Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania.” „Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących.”
Oficjalnie organizacja o nazwie „Aborcyjny Dream Team” jedynie „udziela informacji” o tym, w jaki sposób można w Polsce dokonać aborcji. W praktyce wiadomo jednak, że od dawna balansują na granicy prawa, a nawet po prostu je łamią. Przypomnijmy, że polskie prawo penalizuje „pomoc” w aborcji.
Trzon „Aborcyjnego Dream Teamu” tworzyły trzy kobiety, które były szeroko reklamowane przez lewicowe media, takie jak np. Wysokie Obcasy. Pewnie pamiętacie słynną okładkę „Aborcja jest OK”, krytykowaną nawet przez środowiska lewicowe. To właśnie jedną z pań z okładki – Justynę W. – udało się złapać na przesłaniu pigułek aborcyjnych matce nienarodzonego dziecka. Przesyłkę z tabletkami i adresem nadawczyni przechwycił ojciec dziecka, który powiadomił policję, a ta z kolei po przeszukaniu mieszkania „aktywistki” miała znaleźć podobne specyfiki oraz inne środki farmaceutyczne.
Oficjalnie Justynę W. oskarżono o „udzielenie pomocy przy przerwaniu ciąży poprzez przekazanie co najmniej 10 tabletek zawierających w składzie mizoprostol” i „„wprowadzenie do obrotu produktu leczniczego bez wymaganego pozwolenia na dopuszczenie go do obrotu”, a także o posiadanie innych produktów leczniczych bez pozwolenia.
To już kolejna rozprawa Justyny W. Podczas poprzedniej pod sądem zebrały się dwie manifestacje: lewicowa i pro-life. Pikieta w obronie dzieci miała uświadomić, jak w rzeczywistości działa organizacja pod przewodnictwem m. in. Justyny W. Nie wiadomo, czy środowiska lewicowe będą protestować i tym razem, bo nawet wśród kobiet „wyzwolonych” Aborcyjny Dream Team popada w niełaskę. W grupie „Baby bez tabu” dzielono się historiami, w których kobiety po wysłaniu dużej ilości pieniędzy dostawały w kopercie pokruszone tabletki, nie zawsze nadające się do spożycia albo wręcz nie dostawały tabletek wcale lub wysyłano je po długim czasie. Czy któraś z tych historii sprawiła, że jakieś dziecko przeżyło? Oby!
Mimo to akcję „Jak Justyna”, sugerującą, że pomaganie kobiecie w dzieciobójstwie prenatalnym jest – uwaga – czynem chwalebnym, poparły takie organizacje jak Amnesty International.
Pokaż Justynie, że nie jest zdana tylko na siebie. Zażądaj od polskiego Prokuratora Generalnego wycofania wszystkich zarzutów przeciwko Justynie i zapewnienia jej możliwości wykonywania zgodnej z prawem międzynarodowym pracy na rzecz praw człowieka i udzielania ratującego życie i zdrowie wsparcia osobom, które potrzebują aborcji, bez prześladowań i represji. Wezwij do zaprzestania traktowania wsparcia osób w aborcjach jako przestępstwa
– brzmi końcówka petycji Amnesty, wzywającej de facto do legalizacji aborcji.
Za Justyną W. ujęła się też Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa – a wydawać by się mogło, że ginekolodzy są jednak od czegoś innego niż od zabijania dzieci w fazie prenatalnej. Mało? A więc podczas drugiej rozprawy na sali sądowej obecni byli między innymi przedstawiciele ambasad USA, Belgii oraz Danii, a także Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Łatwo się domyślić, że raczej nie optowali za ukaraniem aborcjonistki.
Czy organy ścigania reagowały na wcześniejsze dokonania Justyny W. i jej koleżanek? Prokuratura była przecież wielokrotnie informowana o ich działalności. Mimo to kobiety pozostawały bezkarnie, a nawet… przemawiały w Sejmie na posiedzeniu jednego z zespołów parlamentarnych.
Kończąc temat i życząc nam wszystkim sprawiedliwych w tej materii sądów, zacytuję jeszcze fragmenty aborcyjnego poradnika wydanego właśnie przez organizację Aborcyjny Dream Team. Jeśli stoicie, radzę usiąść:
Płód w drugim trymestrze może mieć wymiar od kilku do ponad 20 centymetrów. Trudno zatem go nie zauważyć czy też uniknąć konieczności oglądania go (…) Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie.
Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących. Szczelne zapakowanie ogranicza także ryzyko rozkopania przez zwierzęta w przypadku decyzji o zakopaniu płodu. (…) Jeśli decydujemy się wyrzucić płód do śmietnika warto zadbać o to, aby w worku nie było dużo krwi.
Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania (…). Jeśli podejmiemy decyzję o zakopaniu płodu warto wcześniej się do tego przygotować – przed rozpoczęciem poronienia wykopać dość głęboki dół w wybranym miejscu. Warto też wcześniej zastanowić się, gdzie to miejsce ma się znajdować – czy mamy np. własny ogród, czy też musimy wybrać się gdzieś dalej.
* Grafika towarzysząca artykułowi to dzieło Jana Hardego, który spektakularnie przerobił okładkę Wysokich Obcasów.