Connect with us

Nawiasem Pisząc

Przychodzi polityk z kamerą, czyli poradnik dla dziennikarzy

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jeden z naszych obserwujących przesłał nam film, w którym Patryk Jaki wprost pokazuje praktyki TVN-u i nie bierze przy tym jeńców. Mało powiedziane, zrobił ze swojej biednej rozmówczyni kompletną idiotkę, a ona sama wyglądała, jakby miała zamiar się popłakać. Dlaczego? Bo widocznie po raz pierwszy w karierze spotkała się z taką bezczelnością polityka, który nie pozwala wycinać niewygodnych dla stacji fragmentów, więc przychodzi z własną kamerą. Ale nie tylko, bo pani redaktor wyraźnie zależało, żeby Jaki się przed nią ukorzył i przepraszał, że żyje. Tymczasem europoseł musiał przez cały wywiad tłumaczyć jej oczywistości, których biedna kobieta nie potrafiła zrozumieć, bo jej nie pasowały do narracji.

https://www.facebook.com/share/v/sq9EgcBmiD1RyE4D/?mibextid=oFDknk

Krok 1: Powołaj się na nieistniejące prawo

Pan Patryk wyczuł chyba, że program będzie obrzydliwie wręcz tendencyjny, dlatego się na niego przygotował, w przeciwieństwie – zdaje się – do prowadzącej „Czarno na białym”, która będzie musiała chyba w ogóle zrezygnować z emitowania programu, bo przez cały ten czas Jaki konsekwentnie punktował jej niewiedzę i brak obiektywizmu. A przecież miało wyjść tak, żeby to polityka Suwerennej Polski pokazać w jak najgorszym świetle, ona miała być tą nieugiętą, dociekliwą dziennikarką, która piecze swojego gościa na ruszcie. Kiedy zobaczyła jednak, że jest trochę za dużo kamer i nie wszystkie należą do jej operatorów uszło z niej trochę powietrze. Próbowała się powoływać na prawa autorskie, ale biedaczka niedokładnie znała niestety zapis, który miała nadzieję, że ją uratuje. Mianowicie cały, skończony, zmontowany utwór podlega prawom autorskim, Jaki swoją kamerą mógł publikować coś, do czego on będzie miał prawo. Coś, czym być może uratuje swoje dobre imię, gdyby redaktor wyszła jednak z pierwszego oszołomienia i wróciła do starej, dobrej techniki manipulacyjnej, którą stosują jej redakcyjni koledzy. Tak samo jest, kiedy na przykład jacyś politycy ogłaszają konferencję prasową – wtedy każda z zaproszonych redakcji nagrywa wszystko swoją kamerą, a nie domagają się od siebie nawzajem, że reszta ma spadać, bo prawa autorskie. Każdy nagrywa swój materiał i to on jest potem objęty prawami autorskimi. Jaki więc nagrał swój. Po drugie – jest też coś takiego jak prawo cytatu, które zakłada, że można udostępnić dowolny fragment jakiegoś utworu, żeby móc go potem zrecenzować. Cóż, poseł Suwerennej Polski zrecenzował bardzo dokładnie, zarówno program, w którym wystąpił, jak i całą stację. Zgodnie chyba z zasadą, że cała prawda całą dobę, ale jakoś dziennikarce ten rodzaj prawdy nie odpowiadał. Swoją drogą – niedawno oglądałam odcinek poświęcony TVN-owi na kanale YouTube: „Nie wiem, ale się dowiem”. Autor posługiwał się w nim pewnymi, krótkimi fragmentami programów TVN, żeby udowodnić, że ta telewizja najzwyczajniej w świecie ogłupia ludzi. TVN postraszył go za to sądem. Autor usunął więc swój pierwotny film, po czym wrzucił go ponownie tym razem z właściwymi podpisami i opinią prawnika, który stwierdził jednoznacznie, że TVN raczy sobie z tym pozwem żartować. Takie praktyki.

Krok 2: Zadaj pytanie z tezą, żeby widzowie wiedzieli, kto jest ten zły

Prowadząca „Czarno na białym” bardzo chciała się dowiedzieć, czy Jakiemu nie jest wstyd za to, że udostępnił kiedyś legalny i zgodny z prawem spot partii, do której wówczas należał. Prawda, że brzmi to abstrakcyjnie? Widać, nie dla pani redaktor, która najwyraźniej była mocno skonfundowana, że jej się liczba kamer nie zgadza i już na samym początku straciła rezon. No bo co to jest w ogóle za pytanie? Jak ktoś w ogóle może zakładać, że nie jest ono tendencyjne i zawierające w sobie pewną opinię – mianowicie, że Patrykowi Jakiemu POWINNO BYĆ wstyd. Nie zrozumcie mnie źle, ja też często zastanawiam się, głównie oglądając wygłupy posłów obecnego nie-rządu, czy nie jest im wstyd. Wychodzę jednak ze smutnego założenia, że nie, skoro dalej robią to samo. Widocznie receptory w mózgu, odpowiadające za poczucie wstydu u nich nie działają, dlatego nie zdają sobie sprawy, że konsekwentnie i notorycznie robią z siebie kompletne głąby. Zamiast tego zapytałabym na przykład tańcujące posłanki, jaką WYMIERNĄ pomoc uzyskały kobiety doświadczające przemocy, dzięki temu, że one sobie trochę poruszały bioderkami w Sejmowym korytarzu. A mogłabym: „Nie jest wam głupio, że zamiast pracować urządzacie sobie potańcówki za pieniądze obywateli?”. Chyba mogłabym, skoro TVN to praktykuje, prawda?

Krok 3: Ratuj się kolejnymi tendencyjnymi pytaniami, żeby udowodnić gościowi, że nie ma racji

W każdym razie rozmowa od początku nie kleiła się redaktor, bo ten wredny Jaki odpowiedział, że nie, nie jest mu wstyd, bo pokazuje prawdę, zamiast bić się w pierś i przepraszać. Wtedy już biedna kobieta kompletnie nie wiedziała, cóż dalej począć. Moim zdaniem, gdyby na takie stwierdzenie Jakiego, mogłaby równie dobrze powiedzieć: „Ale jak to nie jest panu wstyd?!”, a następnie się rozpłakać. Byłoby to na pewno mądrzejsze od tego, co zrobiła dalej – próbowała bowiem udowodnić Jakiemu, że powinno być mu wstyd, bo spot był zły. I tutaj podam Wam kilka fragmentów, które zapamiętałam, a w których dziennikarka strzela naprawdę widowiskowe gole, tyle tylko że do własnej bramki.

J(aki): Dlaczego miałbym się wstydzić, czy te obrazy były nieprawdziwe?

(R)edaktor: Ale to nie ma znaczenia! Tu chodzi o to, w jaki sposób Wy tę prawdę pokazujecie.

Chyba ani mnie, ani nikogo z Was nie powinno to dziwić, bo TVN od dawna słynie z takich manipulacji. Dość powiedzieć, w jaki sposób pokazywali tych biednych uchodźców. Bynajmniej nie tak, jak spot PiS-u, który jednak zawierał prawdziwe ujęcia, a nie tylko zbliżenia na biedne uchodźczynie i uchodźcątka, których były w tym tłumie pojedyncze egzemplarze.

J: Platforma nagrała całkiem podobny spot, tylko że tam jeszcze przedstawili uchodźców jako potwory.

R: Nie zajmujemy się teraz Platformą!

Też już klasyka gatunku. Coś niewygodnego o Platformie? Nie zajmujemy się. Nie było tematu. Dlatego widzowie tej stacji prawdopodobnie nie mają pojęcia, że Doniek zgodnie z obietnicą poleciał walczyć o reparację, które rok temu obiecywał i załatwił tylko tyle, że Olaf Scholz pozwolił, żeby Tusk ogłosił przed kamerami, że to nie wina pana kanclerza, że Niemcy mordowali. Że do tej pory nie załatwił KPO, bo Unia niby powiedziała, że mu da, ale na razie nie daje, żeby trzymać go na smyczy. Zresztą po przykładzie Ukrainy możemy stwierdzić, że kiedy Niemcy mówią, że dadzą… to mówią. Że przegłosowali już relokację uchodźców (tych samych, o których PO nagrała taki nienawistny spot!), a w Poznaniu już szukają osób do pracy na odpowiednie stanowiska, mimo że Sejm jeszcze nie przegłosował, że będziemy ich przyjmować, a nie co najwyżej płacić haracz. Cóż, prezydent Poznania jest z Platformy, widocznie ma info z pierwszej ręki.

R: Tyle Państwo straszyli ludzi, a te okropne sceny jednak się nie ziściły.

J: Dlatego, że wygraliśmy wybory i się z tego wycofaliśmy. Natomiast ziściły się w innych krajach europejskich, które zdecydowały się tych migrantów przyjmować.

To już była kompletna katastrofa, pani redaktor ewidentnie nie wiedziała już, jak ma przekonać Jakiego, że powinno być mu wstyd, więc zdecydowała, że będzie pogrążać siebie. Być może miała nadzieję, że europoseł odtworzy sobie to nagranie i faktycznie zrobi mu się głupio, że tak się znęcał nad kobietą. Co prawda, tylko intelektualnie, ale mimo wszystko. Niestety, Jaki okazał się skończonym mizoginem i całe to nagranie nam udostępnił. Żeby spełniało warunki prawa cytatu dorzucił tam też swoje zdanie. Szach mat.

R: A gdyby tam była np. pokazana swastyka albo przypadki pedofilii też by pan to tak bezrefleksyjnie udostępniał?

J: Nie. Ale tam nie było ani swastyki ani aktów pedofilii.

Czy gdyby pani dziennikarka miała w głowie mózg, a nie tylko sznurek, żeby jej się uszy trzymały, to też by zadała takie debilne pytanie? Tak, to było pytanie retoryczne, tendencyjne i z tezą, więc sama odpowiem: Wątpię. W każdym razie redaktor chyba wyczuła, że grunt jej się kompletnie osuwa spod nóg, więc zadała jedno, ostatnie rozpaczliwe pytanie. O swastykę. Ze swastyką mają już doświadczenie, bo kiedyś, podobno, ich redaktorek trafił na pięciu idiotów w lesie (bo widocznie bali się wyjść na ulicę w tej nazistowskiej Polsce), którzy wpierdzielali tort z wafelkami ułożonymi w kształt swastyki na cześć urodzin Hitlera. Tylko im się czas emisji trochę rozjechał, bo opublikowali to w listopadzie przed Marszem Niepodległości, a Hitler urodził się w kwietniu. Ale to nic, w żadnym wypadku nie było to tendencyjne i wcale, absolutnie nie było wymierzone w sam Marsz.

Krok 4: Staraj się nie rozpłakać

Tak mniej więcej wyglądała cała rozmowa. Prowadząca wiła się, jak piskorz, żeby tylko udowodnić Jakiemu, że powinien się wstydzić, a on, cham i prostak, wstydzić się nie chciał. Strzelała więc kolejnymi ślepakami: „Czy nie jest im głupio tak straszyć ludzi?”, „To państwu odebrano immunitety, a nie posłom Platformy” oraz „Pan tutaj twierdzi, że to jest jakaś próba odebrania panu wolności słowa”. Wszystkie te pytania, polityk SP po kolei miażdżył, więc biedna redaktor próbowała brać przykład ze swojej starszej koleżanki, Moniki Olejnik, i nie dopuszczała swojego gościa do głosu. Standardy zachowane!

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Dlaczego warto było walczyć o KPO?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Napiszę Wam, że nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać w związku z najnowszą aferą KPO, więc rozwiązałam problem, płacząc ze śmiechu. Nie wierzyłam, kiedy dzisiaj w pracy przeczytałam w jaki sposób rząd rozdysponował te środki. Myślałam sobie, że to jest za grube, że to niemożliwe, że przecież nawet KO by czegoś takiego nie zrobiła, a potem sobie przypomniałam, że to przecież jest KO. Ale musiałam się upewnić, dlatego zajrzałam sobie do mapki, na której można wyszukać poszczególne przełomowe inwestycje i napiszę Wam, że siedzę nad nią od godziny, gorączkowo szukając jakichś rozsądnie wydanych pieniędzy, ale nie. Wszędzie widzę jachty, hotele, gastro itp., a znalazły się tam jeszcze ciekawsze kwiatki. Próbuję zebrać do kupy wszystkie największe absurdy, ale co chwilę pojawiają się nowe. Ta lista się nie kończy!

Bez jakich inwestycji Polska absolutnie nie może się obyć?

Poniżej wrzucę Wam, co udało mi się wygrzebać samej i w mediach społecznościowych, bo ludzie cały czas dorzucają kolejne. A zatem trzymajcie się mocno krzeseł, bo napisać, że to Monty Python to nic nie napisać. Nawet Stanisław Bareja nie miałby chyba takiej wyobraźni. Kwoty jakie przekazano oscylują między kilkuset tysiącami a nawet pięcioma milionami złotych. Napiszę Wam tylko jeszcze, że najbardziej śmiać mi się chce, kiedy przypominam sobie od ilu lat Platforma maltretuje nas tym KPO. Jaki to wielki rozwój nas czeka, jacy będziemy bogaci, tylko trzeba ten wstrętny PiS odsunąć od władzy, bo nie spełniliśmy iluś tam kamieni milowych. Potem się okazało, że kamień milowy był tylko jeden i była to wygrana Donalda Tuska. Ale było warto, bo dzięki temu będziemy mieli:

– Klub swingersów, żeby było po europejsku. Jeszcze tylko wpuśćmy tych wszystkich inżynierów i w końcu dogonimy Europę!

– Solarium w pizzerii, bo nie ma nic przyjemniejszego niż szamanie pizzy w łóżku opalającym, które wygląda jak trumna.

– Zdalne treningi personalne, bo czemu nie? Od kiedy żeby redukować tkankę tłuszczową trzeba ćwiczyć, skoro wystarczy pogadać o tym w Internecie?

– Muzeum Ziemniaka w Warszawie – jak o tym przeczytałam, to mi ziemniaki zaczęły szóstkami wyłazić z piwnicy.

– Aplikacja do układania planu treningowego, bo jak wyżej wspomniałam najlepiej trenuje się w Internecie, a bez aplikacji ani rusz!

– Kursy sztuk walki w Hotelu Focus w Lublinie, bo co prawda broni i armii niemalże nie mamy, więc jak Ruskie wjadą ze wschodu, to ich teakwondo załatwimy!

– Mobilne ekspresy do kawy dla solarium w celu podniesienia odporności na kryzysy, bo wiadomo, że jak solarium to pizza, a jak pizza to kawa.

– Kursy gry w bilarda na wypadek, gdyby ktoś się nie załapał na kursy walki, będzie mógł rzucać w Rosjan bilami. Albo walić kijem po głowie.

– Zestaw do nowoczesnych technik serwowania deserów, bo PiS jest strasznie zaściankowy, a jak Koalicja idzie w nowoczesność to na pełnej kurtyzanie!

– Kebab z pokojem hotelowym na zapleczu, bo jak człowiek się naje, to potem mu się spać chce.

– Solarium zwiększające odporność na wypadek, gdyby w związku z napływem inżynierów pojawiła się moda na dawno zapomniane choroby.

– Mobilne kino pod chmurką, bo jak wszyscy wiemy, najlepszą ochroną przed kryzysem energetycznym jest oglądanie filmów na zewnątrz. W razie blackoutów – kino samo się doładuje śmiechem widzów.

– Piwo bezalkoholowe o szczególnych walorach smakowych to kropka nad i po wygranej walce z alkotubkami.

– Pozaszkolna edukacja sportowa w kebabie jest całkowicie logiczna i nawet z tym nie handlujcie. Jak człowiek się naje, to mu się chce spać, a jak się wyśpi, to musi zrzucić zbędne kilogramy. W Internecie. Za pomocą aplikacji.

– Kursy brydża w modelu e-learningu, bo w kryzysie najważniejsze to umieć odpowiednio rozegrać karty – najlepiej online, w dresie, z herbatką i dotacją z KPO.

– Treningi w czasie epidemii w kontenerach ma sens pod warunkiem, że na jeden kontener przypada tylko jeden uczestnik. Żeby się nie pozarażali.

– Barbecue w stylu południowoamerykańskim specjalnie dla naszych wspaniałych gości z Wenezueli, którzy nocami biegają po parkach i szukają Polek chętnych albo mniej na wspólne harce. Żeby siły mieli.

By żyło się lepiej. Naszym.

A pamiętacie, jak KO rozpętała burzę w sprawie „Willi +”, bo tylko na swoich dają? No to 540 tysięcy złotych na strefę relaksu otrzymała właścicielka hotelu „Krychowiak”. Jak znam życie to pewnie znowu jakieś panele porozstawiają, ale warto zaznaczyć, że właścicielką tego ośrodka jest Izabela Piasecka. A kim jest ta pani? Ano, radną z Koalicji. A taki poseł Łącki, również członek uśmiechniętej koalicji, wyciągnął ponad milion złotych, w tym – oczywiście! – na stworzenie ogrodu zimowego w ośrodku wypoczynkowym „Gryf”. Jeszcze inna pani, która nazywa się Małgorzata Kurkowska otrzymała około 400 tysięcy złotych na… Małgorzatę Kurkowską, ot tak, po prostu. Trzeba w siebie inwestować. Z ciekawości spojrzałam sobie, jak sprawa wygląda w moim rodzinnym Inowrocławiu i oto, co znalazłam: „Zakup nowoczesnego cyfrowego zestawu projekcyjnego 4K z laserowym źródłem światła niezbędnego do wprowadzenia na rynek nowych usług, szansą na wzmocnienie odporności przedsiębiorstwa z województwa kujawsko-pomorskiego na wypadek kolejnych kryzysów w sektorze kultury” albo „Inwestycja na terenie województwa kujawsko -pomorskiego w zwiększenie odporności przedsiębiorstwa oraz dywersyfikację działalności i usług oraz rozszerzenie działalności gospodarczej o nowe usługi w Restauracji Studenckiej poprzez uruchomienie usług gastro w przyczepie gastronomicznej, stworzenie strefy chill-out i organizację wydarzeń w plenerze oraz wprowadzeniu cateringu dietetycznego z dowozem”. Pod tekstem wkleję Wam mapkę, sprawdźcie na co pójdą te fundusze w Waszej okolicy, pośmiejemy się razem.

Żeby nie było tak śmiesznie przypominam, że te pieniądze to nie prezent, tylko pożyczka, którą będziemy spłacać wszyscy. Żeby było jeszcze mniej śmiesznie – wnioski o dotacje składały również szpitale, w tym onkologii dziecięcej, na którą wredny PiS nie chciał dać pieniędzy, bo wolał na TVP. I sporo z tych wniosków zostało uwalonych. Nie wiem, czy jakikolwiek szpital cokolwiek dostał. Donald Tusk oczywiście się oburzył i zapowiedział, że sprawa zostanie wyjaśniona. Nie wiem, jak on chce to wyjaśniać, bo tych inwestycji jest pierdylion. Mnie łapa boli od klikania i wyszukiwania kolejnych „przełomowych” inwestycji, a on chce je wszystkie zbadać? Pewnie tak jak Roman Giertych policzył wszystkie głosy. Pojawiają się oczywiście głosy, że to nie premier i nie ministrowie, tylko… urzędnicy. Mogliby już nie robić z ludzi durniów, chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli to będzie oficjalne wytłumaczenie. No nie, nie na taką skalę. Pamiętam, jaką aferę rozkręcili o te lewe wizy PiS-u, gdzie faktycznie iluś tam urzędników wykazała się lepką rączką i niską uczciwością, ale na Boga, tutaj wszystkie środki idą na jachty, hotele, cateringi, restauracje i dywersyfikacje w celu zmniejszenia ryzyka. Podobno jedna firma zdywersyfikowała się w ten sposób, że z kamieniarstwa chce przekształcić się na – tak, tak – pizzerię. Po czymś takim ten rząd powinien zawinąć się w ciągu tygodnia, a Donald Tusk? A to zależy, czy uda mu się zawinąć za naszą zachodnią granicę, chociaż nie wiem, czy po wyborach prezydenckich powitają go tam z otwartymi ramionami. Jeśli nie, powinno znaleźć mu się jakieś przytulne lokum, po którym będzie mógł sobie spacerować z ręką w kieszeni u współlokatora. Oj, ciemne chmury zbierają się od jakiegoś czasu nad Tuskiem, ale spokojnie. Ciemne chmury dla niego to słońce dla Polski.

M.

P.S.: Na zdjęciu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister finansów i polityki regionalnej, ale wkleiłam je zupełnie przypadkowo, bo przecież wiadomo, że to nie ona, tylko jacyś tam urzędnicy. Całe pierdyliardy urzędników.

https://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?mid=1GDQK9SeuuqI07MFnngUMASRKvb0ZG4U&ll=52.29168689589966%2C21.151434098633594&z=12&fbclid=IwY2xjawMC2vlleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBNSmszcXFqVnY3c3VLYlp6AR6btA7aHCwjZAXW9MSBeY_VrAkSM5g-ZF-I4NA2idvBLsvNUdz2H8Zuf7zqeg_aem_HNY1s8mUa1zkJ-_MxsXMVA

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Karol Nawrocki stawia na patriotyzm

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Co prawda niektórzy cały czas nawołują do ponownego przeliczenia głosów, bo marzy im się, że Karola Nawrockiego się nagle odwoła, a prezydentem zostanie jedyny i słuszny kandydat, Rafał Trzaskowski. Umówmy się, że szanse na to są bliskie zeru, bo jedynym bojownikiem na placu boju został już Roman Giertych. Jego źrebięta walkę uprawiają głównie w mediach społecznościowych. Gorycz porażki przełknęli ostatecznie wszyscy niezadowoleni politycy i, mimo wielu wcześniejszych zapowiedzi, pojawili się wczoraj w większości na zaprzysiężeniu nowego prezydenta. I dobrze, bo zachowaliśmy chociaż jakieś złudzenie poważnego, demokratycznego państwa.

Nawiązanie do wszystkich ojców polskiej Niepodległości

Dokładnie wysłuchałam też orędzia Karola Nawrockiego i, wbrew temu do czego usiłuje nas przekonać strona przegrana, wypadło bardzo dobrze. Nowy przywódca państwa pokazał, że potrafi być twardy i stanowczy, ale nie zamierza stawać okoniem i bezmyślnie blokować dobrych projektów rządu. Zapowiedział na przykład pełną współpracę w zakresie obronności. Nie zmienia to faktu, że jak miał okazję, potrafił ugryźć. Nie będę odnosiła się do jego obietnic, bo niektóre będzie mógł spełnić bardzo łatwo (poprzez prawo weta), a inne już będzie mu bardzo ciężko jako prezydentowi. Skupię się na czym innym – Karol Nawrocki pokazał, że faktycznie jest miłośnikiem historii i w swoim orędziu puścił oko chyba do wszystkich opcji politycznych. Oczywiście obłąkańcy spod znaku ośmiu gwiazd i dwóch błyskawic tego nie wyłapali, więc zrobię to za nich. Otóż świeżo upieczony prezydent wplótł w swoją wypowiedź cytaty wielu ojców naszej Niepodległości. Najłatwiejszy do wyłapania był oczywiście Roman Dmowski i „jesteśmy Polakami, więc mamy obowiązki polskie” (ukłon w stronę narodowców) oraz Józef Piłsudski: „Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze”, do którego najbliżej chyba obozowi Prawa i Sprawiedliwości (przy okazji zapunktował sobie pewnie u nich, cytując również świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego: „Warto być Polakiem”). W swoim orędziu prezydent znalazł również miejsce dla Wojciecha Korfantego, zwolennika chrześcijańskiej demokracji: „Pierwszą funkcją państwa jest służenie”. Według mnie było to również nawiązanie do Ruchu Autonomii Śląska, z których postulatami Korfanty na pewno by się nie zgodził. Nawrocki zacytował również Wincentego Witosa: „Polska winna trwać wiecznie” i uśmiechnął się tym samym do ludowców. Gdyby na lewicy bardziej interesowano się historią, na pewno wyłapano by nawiązanie do Ignacego Daszyńskiego, który był związany właśnie z lewicą i socjalistami: „Trzeba służyć społeczeństwu i społeczeństwa słuchać” (co prawda nie ma chyba potwierdzenia, że Daszyński faktycznie jest autorem tych słów, ale w pełni oddają one jego przekonania). Myślę, że poznaniacy, a przynajmniej spora ich część, wyłapała również cytat Ignacego Paderewskiego: „Walczyć trzeba z tymi, którzy naród pchają do upadku i upodlenia”. Wybitny pianista nie utożsamiał się, co prawda, z żadną konkretną partią polityczną, ale myślę, że jego poglądy można zakwalifikować jako centrowe albo umiarkowanie prawicowe. Jako wielkiej zwolenniczce kultywowania pamięci o Żołnierzach Wyklętych, nie umknął mi również cytat majora Łupaszki: „My jesteśmy z miast i wsi polskich”.

Smutne i niskie ataki

Niektórzy upatrują się w zacytowaniu Paderewskiego zawoalowanego ataku w stronę obecnego rządu. Być może, bo nowy prezydent wiele ucierpiał przez ich brutalne ataki, często poniżej pasa – co im zresztą wygarnął. Ja jednak odebrałam to orędzie jako próbę zjednoczenia i argumentację, że on naprawdę chce być prezydentem wszystkich Polaków. „Zobaczcie” – zdawał się mówić Nawrocki – „Znam i szanuję poglądy każdego z ojców naszej Niepodległości. Mimo że się różnili, wszyscy dążyli do wspólnego celu. My też się dzisiaj różnimy, ale mam nadzieję, że też, mimo tej niezgody, mamy wspólny cel. A naszym celem jest Polska”. To było naprawdę bardzo dobre orędzie – Trzaskowski pewnie powiedziałby tylko, że mamy się kochać, tolerować i uśmiechać. Podejrzewam, że gdyby ci wszyscy ludzie, którzy tak agresywnie atakują teraz w sieci Karola Nawrockiego znali trochę historię, zauważyliby te subtelne ukłony wobec głównych nurtów politycznych w naszym Parlamencie. Ale nie znają, dlatego odebrali jego obietnicę o tym, że będzie służył przede wszystkim Polakom, a nie liniom partyjnym, jako czczą gadaninę, a przecież wiadomo, że Nawrocki to wstrętny pisior. Smutno się w sumie czyta te komentarze. Pomijam już dziecinne zapewnienia, że „to nie jest mój prezydent”. Jak na razie jedyne, co wyłapali politycy partii rządzącej to fakt, że pan Karol zamierza wychodzić przed szereg, a on jest przecież od reprezentowania, a nie rządzenia. Silniczki natomiast słów głowy państwa chyba nie zrozumiały, więc postanowiły czepiać się tego, że prezydent wrzeszczy (nie wrzeszczał, tylko podnosił głos), nie tak chodził, nie tak stał i wszystko robił nie tak. I oczywiście jego żony, bo tak zawsze najłatwiej, mimo że nie zauważyłam ani w zachowaniu, ani w ubiorze Marty Nawrockiej niczego niewłaściwego czy gorszącego. Że jej kawałek tatuażu było widać? W partii rządzącej jest facet, któremu zostało już niewiele wolnego ciała do porysowania. Że ubrała się jak Melanie Trump? Nawet jeśli, to co z tego? Że w pewnym momencie się pogubiła? Była w takiej sytuacji pierwszy raz w życiu. Smutne i niskie to wszystko – również to, że telewizja publiczna (podkreślam: publiczna!) w ogóle wypięła się na to orędzie i zamiast tego postanowiła pokazywać serial o psie i jego policjancie.

Subiektywne nadzieje i odczucia

Ja odebrałam orędzie Karola Nawrockiego przede wszystkim jako patriotyczne. I właśnie tego od niego oczekuję – patriotyzmu. Ale już nie tylko w słowach. Wiem, że potrafił być nieustępliwy w walce o polskie ofiary zbrodni wojennych, dlatego wiąże z jego prezydenturą pewne nadzieje. Oczekuję przede wszystkim twardej polityki wobec Niemiec, Ukrainy czy Rosji (chociaż jeśli chodzi o dyplomatyczne spotkanie z głową tego ostatniego państwa z oczywistych względów są na to marne szanse). Mam również nadzieję, że Karol Nawrocki nie będzie się uginał pod szantażami Izraela i mimo ciepłych relacji z Donaldem Trumpem nie będzie się zgadzał na ich kłamstwa o polskim antysemityzmie. Że nie będzie bał się w razie czego wypomnieć, że Natenjahu jest przede wszystkim zbrodniarzem wojennym, nawet bardziej bezwzględnym od samego Putina. Liczę na to, że po wielu latach, w których „polscy” politycy bez zająknięcia oczerniali nasz kraj, on wreszcie się temu postawi. Że nie będzie również pozwalał na takie przejawy antypolonizmu w naszym kraju. Że będzie reagował na niepotwierdzone oskarżenia o Jedwabne, plucie na Żołnierzy Wyklętych, usuwanie z muzealnych wystaw największych polskich patriotów czy wreszcie na wybitnie antypolskie propozycje prezesa Instytutu Pileckiego, który to chciał dyskutować o tym, jak Polska mogłaby oddać Niemcom ich dobra kultury, co jest już zwykłą bezczelnością i bardzo szkoda, że takie propozycje wychodzą ze strony człowieka, który podobno jest Polakiem. Tylko na tyle i aż na tyle liczę. I naprawdę mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo po raz pierwszy w II turze wyborów oddawałam głos nie tylko po to, żeby ten drugi nie wygrał.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Słodko-gorzka prezydentura

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jutro Andrzej Duda oficjalnie zakończy swoją prezydenturę, a w jego miejsce zaprzysiężony zostanie Karol Nawrocki. Dziwne to były dwie kadencje. Było parę plusów, ale zdarzały się też minusy, które mnie osobiście bardzo zawiodły. Na pewno nie był to prezydent najgorszy, jak próbują utrzymywać wyborcy Platformy, bo – umówmy się – trzeba było się bardzo postarać, żeby w tym niechlubnym rankingu wyprzedzić Aleksandra Kwaśniewskiego, który lubił sobie chlapnąć, a potem tłumaczył się chorobą filipińską, czy Bronisława Komorowskiego, który często wyglądał jakby też lubił sobie chlapnąć, a poza tym wchodził na krzesła i bawił się w Szoguna. Według mnie jednak w dalszym ciągu najlepszym prezydentem w naszej historii był Lech Kaczyński, chociaż on też, według mnie, popełnił błąd podpisując traktat lizboński.

Wołyń zamieciony pod dywan

Nie będę ukrywała, że najbardziej zawiodłam się na stosunku ustępującego prezydenta do kwestii Wołynia. Andrzej Duda tłumaczył, że teraz nie jest na to czas, bo trzeba pomagać. Pomoc pomocą, ale upamiętnianie ofiar rzezi wołyńskiej na szczerym polu, gdzie niedbale wetknięto krzyż oraz słuchanie tego, jak to Zełeński przekonywał, że kiedyś tu wydarzyła się tragedia, ale w sumie to nie wiadomo, kto do niej doprowadził i kto był ofiarą, było dosłownie policzkiem dla Polski. Zwłaszcza że pan Andrzej też pominął sprawców tej tragedii. Poza tym – przy takiej uległej polityce zagranicznej nigdy nie będzie dobrego czasu, bo zawsze będzie się okazywało, że politycy innego państwa są sprytniejsi i skutecznie będą takie tematy odwlekać na święty nigdy. Gdyby negocjacje prowadzić skutecznie to i czas dobry by się znalazł. Przyznam szczerze, że sama wychodziłam z błędnego założenia, żeby ten temat na obecną chwilę odpuścić, ale było to wtedy, kiedy Ukraińcy jeszcze przejawiali jakąkolwiek wdzięczność. Mniej więcej w tym samym czasie mieszkający w tamtych okolicach nasi wschodni sąsiedzi sami – w ramach tejże wdzięczności – sprzątali groby ofiar wołyńskich. Jedna jaskółka jednak wiosny nie czyni, a umówmy się, że odsłonięcie pomników lwów przy Cmentarzu Orląt Lwowskich (które podobno też miało być podziękowaniem), gdzie „przypadkowo” zabrakło napisu „Zawsze wierny Tobie Polsko” było wyjątkowo niesmaczne i mało satysfakcjonujące. Później jednak Ukraińcom wdzięczność przeszła, a Wołodimir Zełeński wykazywał się coraz większą roszczeniowością. I właśnie wtedy, kiedy ukraiński przywódca zaczął dopuszczać się mniejszych lub większych złośliwości wobec naszej głowy państwa, trzeba mu było ten Wołyń przypomnieć – twardo i stanowczo. Tylko że taką politykę trzeba umieć prowadzić, a pan Duda przekonywał, że „trzeba być twardym” tylko w wywiadach z polskimi dziennikarzami.

Komuś odbierzemy, innym porozdajemy

Później oczywiście było parę mniejszych lub większych wpadek – na przykład uważam, że prezydent mógł się z nimi bardziej pobawić wetowaniem ustaw. Większość jednak podpisał. A że potem atakowaliby go, że to przez niego nie mogli zrealizować swoich stu konkretów? I tak atakują – najtwardszy elektorat KO jest w dalszym ciągu święcie przekonany, że te obietnice nie zostały zrealizowane właśnie przez Andrzeja Dudę. I nie przetłumaczysz, że przecież sama Platforma głosowała przeciwko niektórym ustawom, które miały zrealizować obiecane postulaty. Za co muszę pochwalić prezydenta? Za odebranie Jolancie Lange Gontarczyk Srebrnego Krzyża Zasługi, który wręczył jej jeszcze Aleksander Kwaśniewski, wywodzący się zresztą z podobnego środowiska. Oczywiście media, jak to media, ogłosiły tę decyzję jako wręcz znieważającą, ponieważ według nich pani Jolanta była tylko i aż… działaczką społeczną. O jej donoszeniu do SB „przypadkiem” im się zapomniało. Same przypadki! Zapomniało im się też, że wiele wskazuje na to, że to właśnie Lange była odpowiedzialna za śmierć ks. Franciszka Blachnickiego. Przypomnijmy więc, że kapłan był inwigilowany właśnie przez małżeństwo Gontarczyków, a jeden ze świadków potwierdzających, że to właśnie z nimi się spotkał w dniu swojej śmierci utrzymywał, że podali mu oni jakiś napój. Stąd też przyjęto za prawdopodobną wersję, że ksiądz został otruty, ale że Polska obaliła komunę tak jak obaliła, to prawdopodobnych sprawców nie spotkały żadne konsekwencje. Szkoda tylko, że poza odbieraniem orderów, Andrzej Duda na koniec postanowił ich również trochę porozdawać. Między innymi Magdalenie Ogórek, braciom Karnowskim czy – niedawno – Cezaremu Kuleszy… I tutaj już niestety nie ma się czym chwalić.

Ja przynajmniej wychodzę z założenia, że najważniejszych orderów państwowych nie powinno się rozdawać jak cukierków.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej