Connect with us

Nawiasem Pisząc

Przychodzi polityk z kamerą, czyli poradnik dla dziennikarzy

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jeden z naszych obserwujących przesłał nam film, w którym Patryk Jaki wprost pokazuje praktyki TVN-u i nie bierze przy tym jeńców. Mało powiedziane, zrobił ze swojej biednej rozmówczyni kompletną idiotkę, a ona sama wyglądała, jakby miała zamiar się popłakać. Dlaczego? Bo widocznie po raz pierwszy w karierze spotkała się z taką bezczelnością polityka, który nie pozwala wycinać niewygodnych dla stacji fragmentów, więc przychodzi z własną kamerą. Ale nie tylko, bo pani redaktor wyraźnie zależało, żeby Jaki się przed nią ukorzył i przepraszał, że żyje. Tymczasem europoseł musiał przez cały wywiad tłumaczyć jej oczywistości, których biedna kobieta nie potrafiła zrozumieć, bo jej nie pasowały do narracji.

https://www.facebook.com/share/v/sq9EgcBmiD1RyE4D/?mibextid=oFDknk

Krok 1: Powołaj się na nieistniejące prawo

Pan Patryk wyczuł chyba, że program będzie obrzydliwie wręcz tendencyjny, dlatego się na niego przygotował, w przeciwieństwie – zdaje się – do prowadzącej „Czarno na białym”, która będzie musiała chyba w ogóle zrezygnować z emitowania programu, bo przez cały ten czas Jaki konsekwentnie punktował jej niewiedzę i brak obiektywizmu. A przecież miało wyjść tak, żeby to polityka Suwerennej Polski pokazać w jak najgorszym świetle, ona miała być tą nieugiętą, dociekliwą dziennikarką, która piecze swojego gościa na ruszcie. Kiedy zobaczyła jednak, że jest trochę za dużo kamer i nie wszystkie należą do jej operatorów uszło z niej trochę powietrze. Próbowała się powoływać na prawa autorskie, ale biedaczka niedokładnie znała niestety zapis, który miała nadzieję, że ją uratuje. Mianowicie cały, skończony, zmontowany utwór podlega prawom autorskim, Jaki swoją kamerą mógł publikować coś, do czego on będzie miał prawo. Coś, czym być może uratuje swoje dobre imię, gdyby redaktor wyszła jednak z pierwszego oszołomienia i wróciła do starej, dobrej techniki manipulacyjnej, którą stosują jej redakcyjni koledzy. Tak samo jest, kiedy na przykład jacyś politycy ogłaszają konferencję prasową – wtedy każda z zaproszonych redakcji nagrywa wszystko swoją kamerą, a nie domagają się od siebie nawzajem, że reszta ma spadać, bo prawa autorskie. Każdy nagrywa swój materiał i to on jest potem objęty prawami autorskimi. Jaki więc nagrał swój. Po drugie – jest też coś takiego jak prawo cytatu, które zakłada, że można udostępnić dowolny fragment jakiegoś utworu, żeby móc go potem zrecenzować. Cóż, poseł Suwerennej Polski zrecenzował bardzo dokładnie, zarówno program, w którym wystąpił, jak i całą stację. Zgodnie chyba z zasadą, że cała prawda całą dobę, ale jakoś dziennikarce ten rodzaj prawdy nie odpowiadał. Swoją drogą – niedawno oglądałam odcinek poświęcony TVN-owi na kanale YouTube: „Nie wiem, ale się dowiem”. Autor posługiwał się w nim pewnymi, krótkimi fragmentami programów TVN, żeby udowodnić, że ta telewizja najzwyczajniej w świecie ogłupia ludzi. TVN postraszył go za to sądem. Autor usunął więc swój pierwotny film, po czym wrzucił go ponownie tym razem z właściwymi podpisami i opinią prawnika, który stwierdził jednoznacznie, że TVN raczy sobie z tym pozwem żartować. Takie praktyki.

Krok 2: Zadaj pytanie z tezą, żeby widzowie wiedzieli, kto jest ten zły

Prowadząca „Czarno na białym” bardzo chciała się dowiedzieć, czy Jakiemu nie jest wstyd za to, że udostępnił kiedyś legalny i zgodny z prawem spot partii, do której wówczas należał. Prawda, że brzmi to abstrakcyjnie? Widać, nie dla pani redaktor, która najwyraźniej była mocno skonfundowana, że jej się liczba kamer nie zgadza i już na samym początku straciła rezon. No bo co to jest w ogóle za pytanie? Jak ktoś w ogóle może zakładać, że nie jest ono tendencyjne i zawierające w sobie pewną opinię – mianowicie, że Patrykowi Jakiemu POWINNO BYĆ wstyd. Nie zrozumcie mnie źle, ja też często zastanawiam się, głównie oglądając wygłupy posłów obecnego nie-rządu, czy nie jest im wstyd. Wychodzę jednak ze smutnego założenia, że nie, skoro dalej robią to samo. Widocznie receptory w mózgu, odpowiadające za poczucie wstydu u nich nie działają, dlatego nie zdają sobie sprawy, że konsekwentnie i notorycznie robią z siebie kompletne głąby. Zamiast tego zapytałabym na przykład tańcujące posłanki, jaką WYMIERNĄ pomoc uzyskały kobiety doświadczające przemocy, dzięki temu, że one sobie trochę poruszały bioderkami w Sejmowym korytarzu. A mogłabym: „Nie jest wam głupio, że zamiast pracować urządzacie sobie potańcówki za pieniądze obywateli?”. Chyba mogłabym, skoro TVN to praktykuje, prawda?

Krok 3: Ratuj się kolejnymi tendencyjnymi pytaniami, żeby udowodnić gościowi, że nie ma racji

W każdym razie rozmowa od początku nie kleiła się redaktor, bo ten wredny Jaki odpowiedział, że nie, nie jest mu wstyd, bo pokazuje prawdę, zamiast bić się w pierś i przepraszać. Wtedy już biedna kobieta kompletnie nie wiedziała, cóż dalej począć. Moim zdaniem, gdyby na takie stwierdzenie Jakiego, mogłaby równie dobrze powiedzieć: „Ale jak to nie jest panu wstyd?!”, a następnie się rozpłakać. Byłoby to na pewno mądrzejsze od tego, co zrobiła dalej – próbowała bowiem udowodnić Jakiemu, że powinno być mu wstyd, bo spot był zły. I tutaj podam Wam kilka fragmentów, które zapamiętałam, a w których dziennikarka strzela naprawdę widowiskowe gole, tyle tylko że do własnej bramki.

J(aki): Dlaczego miałbym się wstydzić, czy te obrazy były nieprawdziwe?

(R)edaktor: Ale to nie ma znaczenia! Tu chodzi o to, w jaki sposób Wy tę prawdę pokazujecie.

Chyba ani mnie, ani nikogo z Was nie powinno to dziwić, bo TVN od dawna słynie z takich manipulacji. Dość powiedzieć, w jaki sposób pokazywali tych biednych uchodźców. Bynajmniej nie tak, jak spot PiS-u, który jednak zawierał prawdziwe ujęcia, a nie tylko zbliżenia na biedne uchodźczynie i uchodźcątka, których były w tym tłumie pojedyncze egzemplarze.

J: Platforma nagrała całkiem podobny spot, tylko że tam jeszcze przedstawili uchodźców jako potwory.

R: Nie zajmujemy się teraz Platformą!

Też już klasyka gatunku. Coś niewygodnego o Platformie? Nie zajmujemy się. Nie było tematu. Dlatego widzowie tej stacji prawdopodobnie nie mają pojęcia, że Doniek zgodnie z obietnicą poleciał walczyć o reparację, które rok temu obiecywał i załatwił tylko tyle, że Olaf Scholz pozwolił, żeby Tusk ogłosił przed kamerami, że to nie wina pana kanclerza, że Niemcy mordowali. Że do tej pory nie załatwił KPO, bo Unia niby powiedziała, że mu da, ale na razie nie daje, żeby trzymać go na smyczy. Zresztą po przykładzie Ukrainy możemy stwierdzić, że kiedy Niemcy mówią, że dadzą… to mówią. Że przegłosowali już relokację uchodźców (tych samych, o których PO nagrała taki nienawistny spot!), a w Poznaniu już szukają osób do pracy na odpowiednie stanowiska, mimo że Sejm jeszcze nie przegłosował, że będziemy ich przyjmować, a nie co najwyżej płacić haracz. Cóż, prezydent Poznania jest z Platformy, widocznie ma info z pierwszej ręki.

R: Tyle Państwo straszyli ludzi, a te okropne sceny jednak się nie ziściły.

J: Dlatego, że wygraliśmy wybory i się z tego wycofaliśmy. Natomiast ziściły się w innych krajach europejskich, które zdecydowały się tych migrantów przyjmować.

To już była kompletna katastrofa, pani redaktor ewidentnie nie wiedziała już, jak ma przekonać Jakiego, że powinno być mu wstyd, więc zdecydowała, że będzie pogrążać siebie. Być może miała nadzieję, że europoseł odtworzy sobie to nagranie i faktycznie zrobi mu się głupio, że tak się znęcał nad kobietą. Co prawda, tylko intelektualnie, ale mimo wszystko. Niestety, Jaki okazał się skończonym mizoginem i całe to nagranie nam udostępnił. Żeby spełniało warunki prawa cytatu dorzucił tam też swoje zdanie. Szach mat.

R: A gdyby tam była np. pokazana swastyka albo przypadki pedofilii też by pan to tak bezrefleksyjnie udostępniał?

J: Nie. Ale tam nie było ani swastyki ani aktów pedofilii.

Czy gdyby pani dziennikarka miała w głowie mózg, a nie tylko sznurek, żeby jej się uszy trzymały, to też by zadała takie debilne pytanie? Tak, to było pytanie retoryczne, tendencyjne i z tezą, więc sama odpowiem: Wątpię. W każdym razie redaktor chyba wyczuła, że grunt jej się kompletnie osuwa spod nóg, więc zadała jedno, ostatnie rozpaczliwe pytanie. O swastykę. Ze swastyką mają już doświadczenie, bo kiedyś, podobno, ich redaktorek trafił na pięciu idiotów w lesie (bo widocznie bali się wyjść na ulicę w tej nazistowskiej Polsce), którzy wpierdzielali tort z wafelkami ułożonymi w kształt swastyki na cześć urodzin Hitlera. Tylko im się czas emisji trochę rozjechał, bo opublikowali to w listopadzie przed Marszem Niepodległości, a Hitler urodził się w kwietniu. Ale to nic, w żadnym wypadku nie było to tendencyjne i wcale, absolutnie nie było wymierzone w sam Marsz.

Krok 4: Staraj się nie rozpłakać

Tak mniej więcej wyglądała cała rozmowa. Prowadząca wiła się, jak piskorz, żeby tylko udowodnić Jakiemu, że powinien się wstydzić, a on, cham i prostak, wstydzić się nie chciał. Strzelała więc kolejnymi ślepakami: „Czy nie jest im głupio tak straszyć ludzi?”, „To państwu odebrano immunitety, a nie posłom Platformy” oraz „Pan tutaj twierdzi, że to jest jakaś próba odebrania panu wolności słowa”. Wszystkie te pytania, polityk SP po kolei miażdżył, więc biedna redaktor próbowała brać przykład ze swojej starszej koleżanki, Moniki Olejnik, i nie dopuszczała swojego gościa do głosu. Standardy zachowane!

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Afera Zero

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Rodacy Kamraci nie są mi ani bracia, ani swaci, dlatego nawet nie zakładałam, że obejrzę program z nimi. Dziwiłam się, że wyszedł dopiero, zdaje się, wczoraj, bo Stanowski już jakiś czas temu zapowiadał, że taka rozmowa będzie, ale że tematem się nie interesowałam, to i sprawy specjalnie nie śledziłam. Słyszałam pewną teorię dlaczego tak, a nie inaczej, ale nie mam jak jej zweryfikować, więc zostawmy to. Wczoraj wróbelki na X-ie zaczęły ćwierkać, że wydarzyła się grubsza akcja i może warto na rzucić okiem. No to rzuciłam. I szczerze Wam napiszę: co tam się odchajzerowało, to ja nawet nie…

Chęć na głęboką wodę

Przede wszystkim zdziwiłam się, że specjalnie dla Kamratów zmieniono format tych dłuższych wywiadów, bo zazwyczaj lecą one na żywo, a widzowie mają możliwość zadzwonienia i zadania własnego pytania. Dla tych gości z tego zrezygnowano i naprawdę nie wydaje mi się, żeby wymusili to Olszański z Osadowskim, bo nie wyglądają mi oni na facetów, którzy baliby się niewygodnych pytań. Zresztą, dość szybko przekonałam się, ku własnemu zaskoczeniu, że to wcale nie są jacyś skończeni durnie. Trochę ich tak odebrałam, bo kiedyś z ciekawości włączyłam sobie ich kanał i szybko doszłam do wniosku, że mam do czynienia z jakimś politycznym patostreamingiem. A oni, owszem, są w wielu kwestiach odklejeni, ale na pewno nie można ich nazwać skończonymi idiotami. Inną kwestią był wybór prowadzącego ten wywiad. Dawid Chęć jest jednym z młodszych, o ile nie najmłodszym, dziennikarzem w kanale Krzysztofa Stanowskiego i dość szybko okazało się, że chłopak nie ma doświadczenia w takich konfrontacjach. Pisząc wprost, kamraci w pewnym momencie weszli mu na głowę, a on nie bardzo wiedział, jak ma sobie z tym poradzić. Zarówno Stanowski, jak i Mazurek, wielokrotnie podkreślali, że zawód dziennikarza polega na czymś więcej niż na byciu podstawką na mikrofon. Niestety Chęć trochę taką podstawką był – starał się, żeby tak nie było, ale mam wrażenie, że zadawał tylko te pytania, które miał zaplanowane, ale kompletnie nie potrafił wejść w dyskusję (nawet bezpośrednio zagadywany, całkiem sympatycznie zresztą, przez obu panów odpowiadał krótkimi zdaniami i nie ciągnął tematu) ani pociągnąć za język. Może poza sytuacją, w której prawdopodobnie przyszedł mu na ratunek ktoś z reżyserki i podsunął materiał, gdzie Jaszczur faktycznie wyzywał kogoś od Żydów. W efekcie obaj panowie wymieniali się opiniami, a Dawid siedział obok, od czasu do czasu zadając pojedyncze pytania, na które mógł otrzymać odpowiedź, ale wcale nie musiał. Co mnie uderzyło najbardziej? Kiedy Wojciech Olszański poprosił Dawida Chęcia o przykłady ich prorosyjskości, ten odpowiedział, że jest nim chociażby ich stosunek do Ukrainy. Przepraszam, co takiego? To, że ktoś ma krytyczny stosunek do Ukrainy, chociażby ze względu na nierozliczoną zbrodnię wołyńską, nie oznacza z automatu, że jest zwolennikiem Rosji. Ja osobiście wolałabym, żeby oba te państwa trzymały się od nas jak najdalej. A zaraz, jak tylko to zrobią, byłabym bardzo wdzięczna, gdyby Niemcy poszły za ich śladem.

Wytłumaczmy widzom, co mają myśleć

Bardzo szybko otrzymałam odpowiedź na moje wątpliwości dotyczące formatu tego wywiadu, bo po każdej bardziej kontrowersyjnej wypowiedzi pojawiał się ktoś z redakcji, żeby mi wyjaśnić, co powinnam myśleć na dany temat. Czułam się trochę, jak podczas oglądania serialu „Przyjaciele”, w którym rozbawiona widownia głośnym śmiechem tłumaczy widzom, że teraz właśnie było zabawnie i należy się śmiać. I o ile zgadzałam się z Igorem Zalewskim, trochę mniej z Joanną Pinkwart, o tyle uważam, że Arleta Bojke kompletnie odpłynęła, ale do niej jeszcze przejdziemy. Stanowski wielokrotnie podkreślał, że chce stworzyć przestrzeń dla widzów, w której będą oni mogli faktycznie zapoznać się z poglądami danego człowieka, w której będą mogli samodzielnie wyrobić sobie swoją opinię i w której nikt im nie będzie mówił, co mają myśleć. Nie zawsze to się udawało, bo twórca Kanału Zero obiecywał na przykład, że porozmawia ze wszystkimi kandydatami na prezydenta, ale z Maciakiem zrobił tak, jak zrobił. Zupełnie bez sensu według mnie, bo naprawdę nie wydaje mi się, żeby zaproszenie Macieja Maciaka do studia, w którym zamienił z nim dosłownie dwa zdania, było spełnieniem tej obietnicy. Szczerzej byłoby po prostu powiedzieć widzom, że poglądy tego pana są dla niego tak niedopuszczalne, że nie chce mu oddawać ani minuty na swoim kanale, a nie ściągać faceta z Koszalina, czy skąd on tam jest, żeby go potem odesłać z kwitkiem. Miałam też duże zastrzeżenia co do jego sposobu prowadzenia rozmowy z Januszem Walusiem czy Piotrem Wielguckim. Zastanawiam się, dlaczego zdecydowano się tak to rozwiązać – być może wynikało to z faktu, że Dawid Chęć faktycznie nie udźwignął tego wywiadu, więc należało stworzyć złudę jakiejś konfrontacji, ale nagadać komuś, kiedy tego kogoś już dawno nie ma i odpowiedzieć nie może, każdy głupi potrafi. Nie rozumiem, dlaczego tej rozmowy nie poprowadzili Stanowski, Mazurek albo ktokolwiek z bardziej doświadczonej ekipy Kanału Zero. Ktoś, kto na bieżąco potrafiłby wypominać swoim gościom manipulacje czy brak konsekwencji. Wyszłoby to na pewno o wiele lepiej, niż takie pyskowanie, kiedy goście już dawno pojechali do domów. Stanowski tłumaczył to potem, że jego program nigdy nie będzie miejscem dla jakiejkolwiek rosyjskiej narracji – OK, ale dlaczego w takim razie Zalewski musiał specjalnie nagrywać swój komentarz dotyczący opinii kamratów o Unii Europejskiej? Czyżby twórca Kanału Zero także wychodził z fałszywego, według mnie, założenia, że albo Rosja, albo UE i trzeciej nogi, pardon, drogi już nie ma? Przecież sama Unia jeszcze do niedawna handlowała z Rosja, robiła z Rosjanami interesy, tylko teraz każe się nam udawać, że nic takiego nie miało miejsca, a jeśli ktoś pamięta inaczej, to jest ruskim trollem. Strasznie słabo to wyszło. Stanowski mógł wycisnąć z tej rozmowy naprawdę wiele, konfrontując się z Rodakami Kamratami na żywo i samodzielnie, a tak to zrobił dziwnie posklejany wywiad i mamy mu wierzyć na słowo, że na pewno nie wyciął niczego niewygodnego czy znaczącego. Strzelił sobie chyba w kolano, a patrząc na jego nerwowe reakcje na Twixie, chyba sam zdaje sobie z tego sprawę.

Krótka polemika z Bojke

OK, ale wróćmy jeszcze do Arlety. Pani Bojke była łaskawa wspomnieć, że kult Bandery na Ukrainie nie wynika z ludobójstwa na Wołyniu, ale z faktu, że UPA walczyło również z Armią Czerwoną. Ależ my sobie z tego doskonale zdajemy sprawę, pani Arleto. Tylko co z tego? Historia nie jest nauką, w której można sobie wymazać niewygodne kwestie i udawać, że nigdy nie miały miejsca. Tak robi Ukraina, tak robią Niemcy, tak robi Izrael i – tak, tak, pani Arleto – tak robi Rosja. Tylko że Rosja nie pcha się do Unii Europejskiej i NATO, a Ukraina chce się tam dostać, nosząc cały czas ludobójców na sztandarach. I chyba najwyższy czas wymagać od nich, żeby zdecydowali, w którą stronę chcą iść. To dorośli chłopcy już są. Ostatecznie – trzydzieści cztery lata, kawał historii. No dobrze, bez złośliwości. W jednym Arleta Bojke miała rację – na Ukrainie faktycznie się o Wołyniu nie mówi, tylko że dla mnie to nie jest żaden powód, żeby ich usprawiedliwiać. Poznałam wielu Ukraińców i mało który z nich w ogóle wiedział o ludobójstwie na Wołyniu. Ich się tam tego w szkole w ogóle nie uczy, to jest na Ukrainie temat tabu, dlatego udają, że on nie istnieje. Tak jak ten niewidzialny słoń w pokoju – człowiek czuje, że coś wisi w powietrzu, ma wrażenie, że coś za chwilę, brzydko pisząc, pierdolnie, tylko jeszcze nie wie co. I ten słoń, który ulokował się gdzieś między nami, a Ukraińcami coraz bardziej domaga się uwagi. Warto też przypomnieć, jakie inne państwa uczą swoich najmłodszych obywateli fałszywej, wymazanej wersji historii, poza Ukrainą. Niemcy, Izrael i… no, tak znowu… ta zła, niedobra Rosja.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Blisko tragedii na Boże Narodzenie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

W Polsce prawdopodobnie udało się udaremnić zamach terrorystyczny. 19-letni student planował zamach i od miesięcy zbierał informacje, jak samodzielnie skonstruować ładunek wybuchowy. Nie miał jednak jasno sprecyzowanego miejsca zamachu – służbom mówił, że NA PRZYKŁAD jakiś jarmark bożonarodzeniowy. Równie dobrze mogło to być centrum handlowe, dworzec, cholera go tak naprawdę wie. Dziewiętnastolatek prawdopodobnie jest konwertytą na islam, wiadomo, że utrzymywał kontakt z przedstawicielami ISIS i zamierzał do nich dołączyć. Być może udany zamach byłby jego przepustką do tego. Ciekawa jestem powodu, dla którego młody chłopak stał się tak zafascynowany islamem i organizacją terrorystyczną? Co go fascynuje w tej niby-kulturze? Do tego stopnia, że był gotów nawet zabić iluś tam ludzi, żeby się do nich przyłączyć i… dalej zabijać. A jak długo, to już zależy, kiedy by go odstrzelili albo dostał zlecenie dokonania samobójczego zamachu i pewnie wykonałby to z poczuciem olbrzymiego zaszczytu, który go spotkał. Dramat.

Medialne manipulacje

Co jednak ciekawe, nagłówki krzyczą o studencie KUL, nie o młodym mężczyźnie zafascynowanym ISIS i islamem. To już skłania do przekłamań i manipulacji, bo chociażby Alicja Defratyka zastanawiała się, co na to ultra-prawica, konfederaci i brauniarze? Ta tzw. „ultra-prawica” jest przeciwna islamowi w Polsce. Może chłopak by się tak nie zradykalizował, gdyby go u nas nie było? A może po prostu miał nie po kolei w głowie? Albo był psychopatą, któremu zachciało się zabijać ludzi i usiłował sobie do tego dopasować jakąś ideologię, a z wiarą chrześcijańską byłoby mu jakkolwiek trudno? Silni Razem też już wsiedli na swojego konika i przekonują na X-ie, że katolik chciał zabijać innych katolików na jarmarku bożonarodzeniowym. Pomijając fakt, że to bzdura, warto byłoby się dowiedzieć, że nie trzeba być osobą wierzącą, żeby starać się dostać na KUL. Rekrutacja jest całkowicie świecka – liczą się wyniki w nauce, egzaminy. Kryteria są takie, jak na każdej innej uczelni. Nie trzeba składać żadnych deklaracji religijnych. „Katolicki” w nazwie oznacza patronat i tożsamość, a nie obowiązek światopoglądowy nakładany na studentów. Student KUL-u nie oznacza więc zadeklarowanego katolika. Warto też zauważyć, że skoro ten człowiek miał dziewiętnaście lat, to studentem KUL-u był co najwyżej trzy miesiące, co zresztą potwierdza uniwersytet. Nie jest to wystarczająco długo, żeby uczelnia zdążyła wtłoczyć mu do głowy ideologię chrześcijańską – nawet zakładając, że faktycznie takie próby są tam wobec studentów podejmowane, ale nic takiego nie słyszałam. To uczelnia jak każda inna.

Stanowisko uczelni

Ósmego grudnia na Katolicki Uniwersytet Lubelski dotarło pismo z Sądu Rejonowego w Szczecinie z informacją o tymczasowym aresztowaniu, które zostało zastosowane wobec wskazanego studenta drugiego grudnia. Więc po wpływie pisma 8 grudnia student został zawieszony w prawach studenta na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Decyzja ta była, można by rzec, natychmiastowa. Dodatkowo do rzecznika dyscyplinarnego do spraw studentów i doktorantów został skierowany wniosek o zajęcie się tą sprawą – mówił Wojciech Adnrusiewicz, rzecznik prasowy uczelni – Oczywiście ubolewamy, podkreślam po dwakroć: ubolewamy, że taka sytuacja dotyczy studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Na pewno jednak jest to postępowanie godne najwyższego ubolewania i pozostaje nam przeprosić, że dotyczy naszego studenta. Przyznam szczerze, że nawet ja jestem zaskoczona takimi click-baitami, bo fakt, której uczelni studentem był ten człowiek, jest w tym momencie drugorzędny. Bardziej istotne są jego motywy, a te w sposób oczywisty nie są chrześcijańskie. Doskonale wszyscy wiemy, że sporo ludzi czyta tylko nagłówki, a takie w istotny sposób wprowadzają w błąd. Po co? Tak jest bardziej poprawnie politycznie, żeby bez żadnej podstawy nawalać w katolików? Pozostaje sprawdzić dokładnie, z kim ten chłopak się kontaktował – być może pozwoli to wykryć innych takich odklejeńców. A być może tropy poprowadzą bezpośrednio do któregoś z meczetów? Nastolatek został aresztowany na co najmniej trzy miesiące.

Uważajcie na siebie.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Bez chanukowych świec w Pałacu Prezydenckim

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Nie wiem jak Wy, Drodzy Obserwujący, ale ja przesadnie zdziwiona taką decyzją pana Nawrockiego nie jestem. Prezydent już w trakcie kampanii deklarował, że żadnych chanukowych świec zapalał nie będzie. Ja swoje poglądy i swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę święta, które są bliskie mojej osobie – powiedział w wywiadzie dla Radia RMF FM. To, że nie jestem zaskoczona, nie oznacza jednak, że się nie cieszę, bo od dawna mam wrażenie, że o wiele bardziej honorujemy wartości żydowskie, niż nasze tradycyjne, chrześcijańskie. Zwłaszcza że jedna z tych wartości głosi, że goje, czyli my, mamy służyć Żydom, czyli im. Polecam Wam zresztą tekst Razprozaka (Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem) – swoją drogą jakiś uśmiechnięty demokrata napisał mi ostatnio, że jestem Razprozakiem 2.0, tyle że on to traktował jako obelgę, ja jako komplement. Wspominał coś jeszcze o napluciu mi do ryja, taki to przykład lewicowej tolerancji i miłości.

Przełomowa akcja z gaśnicą

To świętowanie Chanuki weszło w zwyczaje naszych polityków tak głęboko, że w sumie przyzwyczailiśmy się już do tego. Dopiero Grzegorz Braun musiał nam przypomnieć, że chyba coś jest nie tak, swoją akcją z gaśnicą. Ówczesny marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, zorganizował w związku z tym kolejne obchody i próbował wymusić na Krzysztofie Bosaku, że ma wziąć w nich udział, mimo że ten tłumaczył, że jest katolikiem i obowiązuje go m.in. pierwsze Boże przykazanie: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Zresztą w tej całej chanukowej szopce brały udział osoby, które najgłośniej krzyczały o zdejmowaniu krzyży z Sejmu i urzędów, bo państwo ma być świeckie. Ale hipokryzja tych ludzi nie jest chyba dla nikogo z nas nowością. W każdym razie bardzo długo spekulowano czy nowy prezydent nie ugnie się pod tą dziwną żydowską modą i jednak nie weźmie udziału w uroczystościach chanukowych, mimo jego jasnych deklaracji. Argumentowano to tym, że przecież Karol Nawrocki jest protrumpowski, z Trumpa bierze przykład, uzależnia swoją politykę od prezydenta USA i nawet ubiera się tak jak on. A Trump z kolei jest wielkim przyjacielem i sojusznikiem Izraela i premiera Natenjahu. Jest w zasadzie ucieleśnieniem popularnego skrótu „USrael”. Skoro więc polski prezydent nie chce psuć swoich relacji z przywódcą Stanów Zjednoczonych, będzie musiał zapalić świece, nie ma wyjścia.

Szacunek do wartości

No nie, nie będzie musiał. Nawrocki może jest zafascynowany Trumpem, może jest on politykiem, którym się inspiruje i z którego chce w większym lub mniejszym stopniu brać przykład, ale wszystko ma swoje granice. A tymi granicami są wartości tego człowieka, którym pozostaje wierny. Po prostu. Ja mu uwierzyłam i dlatego w końcu zagłosowałam z czystym sumieniem na konkretnego kandydata, a nie tylko po to, żeby nie wygrał ten drugi, jak było w przypadku Andrzeja Dudy. Nie sądzę, żeby przywódca USA miał z tego tytułu jakiś wielki problem, sam sobie może palić te świeczki, jeśli chce, chociaż wydaje mi się, że on jest związany z Izraelem przede wszystkim politycznie. Nieważne, Trump Trumpem. Ja się cieszę, że w końcu mamy polityka na wysokim stanowisku, który sprzeciwia się tej czołobitności wobec Żydów (bo tak to należy nazwać) i nie musi w tym celu biegać z gaśnicą. 😉 Zresztą umówmy się – musiałby być idiotą, żeby się na to zgodzić. Doskonale wie, czego oczekują od niego wyborcy i wie, że straciłby sporo zaufania, gdyby się na to zdecydował. A co do tej szopki w tytule – nie sądzę, żeby Czarzasty, mimo że komunista, odważył się aż tak denerwować chrześcijan. Szopkę zresztą stawia się wieczorem 24 grudnia, po Adwencie. Sam Czarzasty ogłosił, że będą uroczystości chanukowe w Sejmie (jakże by inaczej), ale będzie też Boże Narodzenie: Jest kontynuacja. Tu nie ma żadnej ideologii, a jedynie tradycja. Była Chanuka, to jest. Były święta Bożego Narodzenia, to są. Jeżeli ktoś się spodziewał, że będę robił rewolucję ze względu na swoje poglądy, to się zawiódł, gdyż poglądy swoje mam, ale tradycje i kontynuację szanuję.

Inna sprawa, że to dopiero marszałek Bosak zaproponował postawienie w Sejmie szopki bożonarodzeniowej i podobno była kupowana na ostatnią chwilę. Choinki są, a czy Czarzasty uzna stajenkę za tradycję, skoro pojawiła się dopiero w zeszłym roku z inicjatywy posła Konfederacji…? Zobaczymy. Inna sprawa – jak to skomentował mój przyjaciel: „Szopka i tak jest w Sejmie przez cały rok”.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej