Connect with us

Nawiasem Pisząc

Kolejna już, w ostatnim czasie, tragedia na polskiej drodze

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Chciałam dopisać swoje trzy grosze na temat tragedii z 16 września. Nie będę rozpisywała się jakoś niesamowicie na temat szczegółów wypadku, bo podejrzewam, że temat stał się tak głośny (głównie za sprawą internautów), że każdy wie mniej więcej, co tam się wtedy wydarzyło. Na początku chce napisać, że jest mi strasznie przykro, że znowu przez brak odpowiedzialności jednego człowieka, zginęło troje innych ludzi. Młodzi rodzice i ich małe dziecko – pięcioletni chłopczyk. I to zginęli w sposób dramatyczny. Nie jest to niestety pierwsza taka sytuacja w Polsce. Wszyscy pamiętamy wypadek, który spowodował inny morderca drogowy, w którym zginęło dwoje ludzi. I zdjęcie strażaka, który wynosił ich trzyletniego synka z miejsca wypadku. Mieliśmy też dwa samobójcze rajdy. W pierwszym zginęło kilkoro nastolatków (z których jeden tuż przed wypadkiem wrzucił do swoich mediów społecznościowych nagranie, w którym mówił „Nie ma to jak umrzeć w Trzech Króli”), w drugim młodzi mężczyźni, z których jeden był synem celebrytki, więc media żyją tą sprawą praktycznie do dzisiaj. Był też wypadek, który spowodował zapieprzający jak głupek pewien adwokat, doprowadzając do śmierci dwóch kobiet. Prywatnie znajomy feministki, która uznała, że odśnieżanie tylko ulic, a nie chodników jest seksistowskie, bo daje lepsze warunki mężczyznom, bo przecież oni częściej prowadzą samochody, a biedne babki mogą się poślizgnąć i obić sobie tyłek. Ta sama feministyczna aktywistka wzięła w obronę swojego kolegę, który tłumaczył się, że to nie jego wina, tylko tych zabitych kobiet, bo miały słabsze auto. Logika tego środowiska jest porażająca. A mieliśmy też zabitego na pasach drogowych mężczyznę, który miał w ostatniej chwili odepchnąć z ulicy swoją żonę i wózek z dzieckiem, samemu niestety nie zdążając odskoczyć. Pamiętam, że dziennikarze rozpisywali się wtedy, że zginął jak bohater. No tak, pewnie. Tylko że podejrzewam, że on wcale nie chciał ginąć jak bohater. Chciał żyć. Jego żona i małe dziecko też pewnie woleliby, żeby żył. I chciałabym, żeby wariaci drogowi nie zmuszali innych ludzi do bycia bohaterskimi, tylko pozwolili im bezpiecznie dojechać/dojść do domu. Bo takie sytuacje tylko wzmagają dyskusje o tym, czy należy wprowadzać limit prędkości. I ja naprawdę nie należę do ludzi, którzy lubią, jak maszyna decyduje za nich, co jest bezpieczne, a co nie, ale… jeśli mam do wyboru takie ograniczenie albo bycie rozwałkowaną na ulicy przez jakiegoś kolejnego idiotę, to wybór niestety jest prosty.

Niespójne tłumaczenie policji

Policja niedługo po tym, jak cały dramat wyciekł do opinii publicznej napisała oświadczenie, że oni w sumie zrobili wszystko prawidłowo, bo kierowcę BMW od razu przesłuchali i zbadali. No, dobrze. Ale potem jakimś cudem Wam zwiał. Ja nie wiem, jak po zabiciu innych ludzi, można spokojnie, jak gdyby nigdy nic dać długą z miejsca wypadku i co trzeba mieć w głowie, zamiast sumienia, ale ja nigdy nikomu życia nie odebrałam. W każdym razie chciałabym się dowiedzieć, jak to się ma do poprzedniego oświadczenia policji, o których informowały media, jakoby samochód marki KIA miał zjechać z „niewiadomych przyczyn” i zderzyć się z barierą. To jest prawda, czy też „dziennikarski fake”, bo nikt się w ogóle do tego nie odniósł? Było takie oświadczenie, czy go nie było? Jeżeli było, to chciałabym wiedzieć, co miał w głowie policjant, który uznał, że stojące obok, roztrzaskane BMW nie miało nic wspólnego z wypadkiem. Tak sobie tam tylko stało? A może cała sprawa ma związek z tym, że ojciec sprawcy wypadku ma w Łodzi dość potężną firmę? Dalej pisaliście, że internauci w sposób kłamliwy oczerniają innych policjantów czy osoby niezwiązane z Majtczakiem, bo była to po prostu zbieżność nazwisk, a oskarżony nie ma żadnej bliższej lub dalszej rodziny w policji. OK, zgadzam się, obsmarowywanie postronnych osób publicznie, bo komuś się wydaje, że byli czyimś wujkami, ciociami czy kuzynkami, jest niefajne i dobrze, że ucięliście te spekulacje. Ale wciąż zagadką dla mnie pozostaje, jakim cudem ten człowiek Wam uciekł, a Wy byliście łaskawi wysłać za nim list gończy, dopiero kiedy internauci opublikowali nagrania, które dobitnie pokazują, że BMW z całą siłą uderzyło w jadący przed nim samochód, a wcześniej jechał z olbrzymią prędkością. Internauci, z których niektórzy prawdopodobnie widzieli ten dramat na własne oczy i rozpaczliwie biegli z gaśnicą w stronę płonącego auta, słysząc krzyki tych ludzi i mając chyba znikome resztki nadziei, że coś się uda zrobić. I którzy słyszeli też, że te krzyki cichną. Dlaczego zrobiliście to dopiero, kiedy sprawą zainteresował się sam Ziobro? Bo mnie ta sprawa bardzo brzydko pachnie i myślę, że jest to kolejna taka sytuacja, którą macie obowiązek dogłębnie sprawdzić, bo niestety, ale Wasz szacunek w oczach obywateli słabnie diametralnie. I z całym szacunkiem do Waszej profesji i munduru, ale wygląda tak, jakbyście znowu próbowali coś tuszować.

Iusticia zawsze sprawiedliwa!

Tak czy inaczej, cieszę się, że pod naciskami w końcu się sprężyliście i we współpracy z tamtejszą policją, doprowadziliście do jego aresztowania w Dubaju. Za to wielkie brawa, bo naprawdę obawiałam się, że skoro Wam zwiał, to zobaczymy go jak Jacka Jaworka (co do którego, swoją drogą, też opublikowaliście ciekawe oświadczenie). Bardzo się cieszę, że zmieniono mu zarzuty ze spowodowania śmiertelnego wypadku na zabójstwo. I bardzo się cieszę, że zdaje się w czerwcu tego roku udało się Polsce podpisać umowę ekstradycyjną ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Mam nadzieję, że sprawcę spotka surowa kara. Ciekawa jestem, czy sam Majtczak nie wiedział o tej umowie, czy może ktoś mu źle doradził? Na przykład Bartosz Tiutiunik, prawnik kojarzony z Iusticią, która wiadomo, że jest skrajnie upolityczniona i siedzą tam sami sędziowie kasty PO. Powtórzę po raz kolejny: nie wiem, jakim cudem rządowi do tej pory nie udało się zrobić z tym porządku, mimo że mieli na to dwie kadencje. Oby po kolejnych wyborach udało się jakkolwiek tę sprawę popchnąć do przodu, bo to naprawdę jest skandal, żeby niezawiśli, podobno, sędziowie maszerowali sobie zupełnie jawnie na marszach organizowanych przez Tuska. Naprawdę nie wypada. W każdym razie Tiutiunik wsławił się swoim wyjątkowym wsparciem dla Igora Tuleyi (który w oczach totalnej opozycji uchodzi niemal za męczennika, mimo że cały czas otrzymuje wynagrodzenie za nic nie robienie; tak się umęczać, to i ja bym chciała) oraz reklamowaniem… tak, tak… między innymi Marszu Miliona Serc. Pewnie dlatego opozycja wcale tego tematu nie grzeje, bo przecież do tej pory wykazywali się olbrzymią kreatywnością, jeśli chodzi o zwalanie winy na PiS absolutnie za wszystko. To przecież z ust ich kandydata do Sejmu, Romana Giertycha, padały słowa, że Putin się z Kaczyńskim umawiał na wojnę za naszymi wschodnimi granicami. I ten sam Tiutiunik bronił swojego klienta, że on wcale nie udał się za granicę w związku z wypadkiem, tylko prawdopodobnie zawsze o tym marzył. I tak mu się to pragnienie przypomniało akurat po tym, kiedy spowodował śmierć trzech osób. Pewnie nazwisko też od zawsze chciał zmienić, bo podejrzewam, że takie by były jego następne kroki. Ewentualnie pojechał w interesach, akurat miał takie terminy, co zrobić? Wszystko było ważniejsze od życia trojga ludzi. Oj, Bartek, Bartek – jak na adwokata, masz niebywale mało przekonujące argumenty. Mam ogromną nadzieję, że ta sprawa będzie początkiem końca Twojej kariery. Życzę Ci tego z całego serca.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Niezrozumiały fenomen

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Naprawdę bardzo mocno zastanawiam się nad fenomenem Taylor Swift, bo – nie ma co się łudzić – to jest fenomen, i to nawet na skalę światową, bo pamiętam, że w Warszawie były potężne korki i utrudnienia w ruchu ze względu na jej koncert. A przecież to zwykła pop-celebrytka, która śpiewa zwyczajne pop-piosenki. Pamiętamy chyba poprzednich wykonawców tego typu muzyki, bo mieliśmy przecież Britney Spears, Backstreet Boys, N’Sync, Christinę Auguilerę, ale mam wrażenie, że Taylor słucha nie tylko młodzież, ale też ludzie pełnoletni. Zanim zaczęłam pisać ten tekst, puściłam sobie kilka ich piosenek. Styl muzyczny jest dla mnie nie do zaakceptowania, ale postanowiłam zacisnąć zęby i wsłuchać w tekst. I dalej nie rozumiem. Według mnie to następna z typowych pop-arstystek. I spoko. Niech sobie będą. Nawet wolałabym, żeby nastolatkowie słuchali Taylor niż innych, dzisiejszych tekstów o r*chaniu, dawaniu d*py i pieniędzy wywalanych na ćpanie, bo ma się ich dużo, więc można.

Dziwne polityczne autorytety

W dalszym ciągu jednak nie rozumiem, w jaki sposób trafia ona do osób dorosłych. I to do tego stopnia, że kiedy ogłosiła ona, że popiera Kamalę nagle – według niektórych sondaży – aż 18% dorosłych Amerykanów zadeklarowało, że zagłosują na Harris. I to jest dla mnie niesamowite. Wydawało mi się, że świat skonstruowany jest tak, że piłkarz kopie piłkę, piosenkarz śpiewa, a aktor występuje na scenie, natomiast poglądy polityczne ludzie muszą wypracować sobie sami. Niby zdaję sobie sprawę, że to już od dawna tak nie jest, ale jakoś nie potrafię przyjąć tego do wiadomości. Ja na przykład lubię pod względem aktorstwa Cezarego Żaka czy Artuta Barcisia – wiem, że obaj pojawiali się na tych śmiesznych spędach Komitetu Obrony Demokracji, ale aktorskie rzemiosło mają, według mnie, opanowane do perfekcji. Lubię również wracać do „Seksmisji”, w której występował Jerzy Stuhr, o którym wielokrotnie tu pisałam i chyba wszyscy zauważyliście, że – delikatnie mówiąc – daaaaaaleeeeeeko mi było do jego poglądów. Z Krystyną Jandą już nie jest tak kolorowo, bo – pomijając fakt, że jest chyba najaktywniejszą artystką, z tych grzebiących się w politycznym szambie i propagującą ludzi do głosowania tak, jak ona chce (bo – w jej przekonaniu – jest wielką artystką. więc wie o wszystkim najlepiej), to mam wrażenie, że większość jej ról była pisana pod to samo dyktando – poza świetną rolą w „Przesłuchaniu” i „Tataraku”. Maja Ostaszewska w ogóle mnie aktorsko nie przekonuje.

Realny wpływ na wynik wyborów

Nie jestem fanką ani zwolenniczką Donalda Trumpa – uważam po prostu, że lepiej, żeby wygrał on, niż Kamala Harris. Jedna tylko rzecz mnie zastanawia… Wydawałoby się, że po tym nieudanym zamachu, po którym ochroniarze prowadzili już Trumpa, żeby przetransportować go do szpitala, a on wciąż krzyczał swoje wojownicze hasła, Donald ma wygraną w kieszeni. A tymczasem wychodzi sobie artystka, mówi, to co mówi (ponieważ – po raz kolejny – wydaje jej się, że ma odpowiednie kompetencje do przekonywania innych do takiego, a wyboru w kwestii politycznej, tylko dlatego, że jest znana) i nagle wszystko się obraca. W tej chwili Kamala Harris i Donald Trump idą łeb w łeb. I bardzo możliwe, że popularna piosenkareczka może wpłynąć na te wyniki.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Niezatapialny Ośrodek zaczyna przeciekać

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Nie za ciekawie dzieje się w naszej ukochanej Ojczyźnie. Nowy rząd jeszcze się nie rozpadł, chociaż kłócą się między sobą niesamowicie i tak naprawdę, gdyby partie będące w koalicji z Platformą miały odrobinę honoru już by tę koalicję zerwały. Wychodzą na wierzch różnice światopoglądowe (i muszę tutaj pochwalić PSL, chociaż rzadko to robię, że się nie ugiął i jednak stoi w obronie nienarodzonych), wszyscy posłowie koalicjanci mają już chyba świadomość, że tych najważniejszych dla siebie spraw nie przepchną, wiec ta koalicja z ich punktu widzenia nie powinna mieć większego sensu, ale jednak wysokie stołki skutecznie przyciągają. W tej chwili niezgadzający się w kwestiach światopoglądowych członkowie koalicji zwracają się do siebie w sposób wulgarny – ot, choćby Anna Żukowska do Hołowni, który na wieść o tym, że ma się szybko oddalić w niesprecyzowanym kierunku wzruszył tylko ramionami (a potem przyjął od AMŻ kwiaty, które miały być pewnie przeprosinami i zapozował pięknie do zdjęcia, żeby pokazać wyborcom, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a w koalicji jest miłość, zgoda i tolerancja). Ostatnio Marta Lempart wykrzykiwała podobne wulgaryzmy w stronę mężczyzny podobnego do Władysława Kosiniaka-Kamysza, a panie i panowie z KO i Lewicy jeszcze tego prostackiego zachowania bronili. A skoro stołki dla tych ludzi są najważniejsze, to wiadomo, że będą się ich kurczowo trzymać, choćby z ich postulatów nic nie przeszło, a Donald robił już z nimi kompletnie, co chce.

Niezrozumiały klosz ochronny

Dlatego warto wspomnieć o czymś pozytywnym. Najbardziej optymistyczną dla mnie informacją sprzed kilku dni była ta o zajęciu konta OMZRiK przez komornika. ❤ Coś pięknego, od dawna marzyłam, żeby ci kłamcy w końcu się doigrali. Przy okazji sprawdziłabym też, skąd ta organizacja ma finansowanie, poza tym, że od biednych frajerów, którzy im wpłacają datki. Bo, jak sami pewnie się domyślacie, za najbardziej agresywnymi poglądami idą określone korzyści. Warto zastanowić się nad tym, kto czerpie korzyści z tego, żeby przedstawiać Polskę w złym świetle, kto chciałby dążyć do utraty jednolitości w polskim społeczeństwie (tu już niestety dużą część swego planu zrealizował), kto chętnie wpuszczałby tutaj uchodźców z granicy polsko-białoruskiej, jak i tych, których proponuje nam Unia Europejska (a wiadomo, jaki to będzie rodzaj uchodźców), kto chciałby ostatecznie zdestabilizować Polskę. I komu zależy na pogłębianiu podziałów, co skutecznie robią nasi politycy już od ponad dwudziestu lat. Oj, bardzo bym chciała wiedzieć, bo mnie ten żałosny ośrodek śmierdzi od dawna i nadziwić się nie mogłam, że wszystkie ich kłamstwa i oszczerstwa uchodzą im płazem. Jakiś niesamowity klosz ochronny długo, długo mieli nad sobą i nawet, kiedy prawomocnie skazano Rafała Gawła na dwa lata pasiaka, temu udało się uciec i znaleźć azyl (tak – AZYL!) w Norwegii, bo rzekomo w Polsce był uciskanym gejem. Dlatego pojechał tam z żoną i dziećmi. Tutaj też warto się zastanowić, kto tam pociąga za sznurki, bo w głowie się nie mieści, żeby inne kraje udzielały azylu na takiej podstawie. Dlaczego sprawy nie zweryfikowano i przyjęto Gawła w ciemno, dlaczego poszczególne kraje tak bezgranicznie wierzą (albo udają, że wierzą) w te wszystkie kłamstwa, jakie na nasz temat wypuszczają lewicowi aktywiści? Bo naprawdę wątpię, żeby taki człowiek jak Gaweł, był dla nich szczególnie przydatny. Dlatego tak bardzo nurtuje mnie na czyje zlecenie ci ludzie pracują, bo nie chce mi się wierzyć, że z „dobrego serduszka” wyprawiają tę całą swoją błazenadę i zasypują prokuraturę wnioskami o pozew na przypadkowych ludzi, bo coś im się nie podobało.

Szarmancki pan doktor

Ale do brzegu – organizacja człowieka, pieszczotliwie nazywanego knurem, przegrała dwa procesy z powództwa cywilnego wystosowane przez dwie poszkodowane kobiety. Pierwszą z nich, jest pani Katarzyna Skrzypkowska. OMZRiK miał wpłacić na jej konto 10 000 złotych zadośćuczynienia oraz napisać oficjalne przeprosiny na swoich profilach w ciągu 30 dni od zakończenia rozprawy. A kim jest pani Katarzyna? Według ośrodka – oczywiście, że rasistką! Ponieważ kobieta postanowiła nie chylić głowy przed arabskim lekarzem, miała w poważaniu różnice kulturowe, które przecież należy szanować bezgraniczne i wyżej postawiła swoją godność, bezczelna. A ponieważ media mamy takie wiarygodne, jakie mamy, to zaczęły one udostępniać bez żadnej weryfikacji tekst OMZRiK – prym wiodły w tym, oczywiście, Gazeta Wyborcza i Radio Zet. Niestety, nieznane są granice bezczelności działaczki ONR-u i ta pozwała ośrodek, a w trakcie procesu, bardzo dokładnie wyjaśniła, o co tak naprawdę chodziło z arabskim lekarzem. Otóż pani Katarzyna napisała bardzo krzywdzący i rasistowski komentarz, sugerujący żeby wybitny lekarz wracał do siebie i tam robił to, co Arabowie podobno lubią robić z kozami. Co gorsza, kobieta postanowiła odpowiedzieć tak na próbę ubogacenia kulturowego, którego przecież tak potrzebujemy, bo wtedy nie dość, że lekarzy i inżynierów, to jeszcze sportowców będziemy mieli lepszych. Np. Ibrahima w triathlonie… chociaż nie wiem, bo w tym przypadku on może rywalizować w pierwszej części dystansu jeszcze kilka dni po tym, jak jego rywale zakończą wyścig. W każdym razie pan doktor niewinnie zagaił kobietę: Wyglądasz jak zwykła bladziura, która daje dupy, mi by było wstyd tak wyjść na ulice połykaczko spermy, dam ci pięć zeta to może mi obciągniesz (…) poparz sobie ryj kwasem. Nie wiem, mnie się wydaje, że pani Katarzyna po prostu zastosowała w praktyce arabską kulturę, ale ośrodek uznał inaczej, publikując jedynie odpowiedź Skrzypkowskiej. Żeby było jeszcze zabawniej, prawnik kobiety coś tam sobie poszukał, postukał i mu wyszło, że mężczyzna nie istnieje w centralnej ewidencji lekarzy w Polsce, a także Wielkiej Brytanii.

Ach, ten język miłości

Ten wyrok nie jest jeszcze prawomocny, chociaż mam nadzieję, że niedługo to nastąpi, ale uprawomocnił się za to inny, w sprawie z powództwa Agaty Schrötter, który zapadł 14 marca. I to już daje duże nadzieje, że jednak da się wygrać z OMZRiK, którego wnioski o pozwy są z reguły nieskutecznie, ale za to skuteczne, jak do niedawna, było unikanie przez nich jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje oszustwa. Tutaj ośrodek zastosował klasykę swojego działania, mianowicie umieścił jakieś przypadkowe zdjęcie pani Agaty (które nie wiadomo, skąd miał, bo nie było to zdjęcie profilowe albo zdjęcie w tle z jej portali społecznościowych) i stwierdził, że pani popełniła jakieś przestępstwo rasistowskie, homofobiczne, ksenofobiczne czy Bóg jeden wie jakie. Nie mogę znaleźć tej informacji, a nie ma chyba co trafić czasu, żeby powtarzać kłamstwo. Kobieta pewnie by o tym nawet nie wiedziała, gdyby nie to, że wylało się na nią morze miłości i tolerancji w formie komentarzy pod owym wpisem OMZiR, ale też w wiadomościach prywatnych, dzięki którym pani Agata dowiedziała się, że w ogóle popełniła jakieś przestępstwo. Sąd nakazał przeprosić powódkę, ale panowie monitorujący widocznie uznali, że pozywać to oni, ale nie ich i wyrok sądu olali. W związku z czym teraz ich konto będzie monitorowane przez komornika. Ogólnie ciekawe jest to, że te komentarze pisali przecież ludzie przepełnieni miłością i tolerancją. Taką wiecie, koalicyjną. Wszyscy znamy chyba Internet nie od dziś i wiemy, że wulgarne pyskówki, wyzwiska i hejt są tutaj powszechne. Wystarczy napisać jeden nieprzychylny, ale wyważony komentarz i można utopić się w bagnie łajna wylewanego przez ludzi, którzy się z naszą opinią nie zgadzają. Mimo wszystko, niecodziennie zdarza się, żeby ktoś z tego powodu kogoś pozywał, a jeszcze rzadziej, żeby sprawę wygrywał. Koledze kiedyś odmówili, bo stwierdzili, że szkoda zachodu. Mniemam zatem, że te komentarze musiały być aż tak tolerancyjne, że pani Agacie się pod tą tolerancją nogi ugięły. Organizm widocznie nieprzystosowany miała. Nie wiem, jakie konkretnie były to komentarze, ale strzelam, że były to zdania zawierające więcej przecinków, niż słów oraz takie bardzo dosadnie sugerujące kobiecie, że niedługo może jej się coś przykrego wydarzyć. Podejrzewam, że nawet konkretnie jej pisali, co jej się przydarzy, jasnowidze miłościwe.

Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że w tym kraju człowiek zwieje przed prokuraturą i policją i nie pójdzie do więzienia na dwuletnie wakacje, ale przed komornikiem nie ma szans. Nie wiem, czy to początek końca OMZiR, nie podejmuję się wyrokowania, bo nie wiem, jaki jest ich majątek, ani ile ostatecznie komornik ma im ściągnąć. Pamiętajmy też, że wciąż są ludzie, którzy wpłacają im datki, bo przecież to taka słuszna inicjatywa. Ale, mimo wszystko, została przełamana pewna granica, kłamliwa szczujnia ukryta pod płaszczykiem fundacji będzie miała chwilowe problemy, a co najważniejsze nieprzyjemna prawda zacznie powoli docierać do ludzi. Co prawda, main-streamowe media jakoś niechętnie o tym piszą i tutaj warto chyba powrócić do postawionego wcześniej pytania: dlaczego?

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

O tym, jak polski rząd szanuje wolę wyborców

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ze zdjęcia uśmiecha się do nas Maciej Gdula. Na Twixie chwali się, że on codziennie do ministerstwa jeździ rowerem, bo dba o klimat. Wypadałoby mieć nadzieję, że nie w takim stanie, jak jego kolega z koalicji, Franek Sterczewski, ale zostawmy to. Pan Gdula bowiem zadał pytanie swoim obserwującym: Czy sadzicie, że cześć rządowych limuzyn powinna zostać zamieniona na rządowe rowery?. Czyli wydawałoby się, że szanuje głos swoich wyborców, skoro pyta ich o zdanie w tak ważnej kwestii, ale za chwilę się okaże, że niekoniecznie.

Parę słów o hipokryzji

Wróćmy jednak do pytania o limuzyny. Bo wydaje mi się, że nie jest do pytanie do nas, a powinna być sugestią do pana premiera, który załatwił swojemu rządowi 77 horrendalnie drogich limuzyn. Moc minimum 250 koni mechanicznych, napęd na cztery koła, co najmniej trzystrefowa klimatyzacja, podgrzewane fotele i reflektory LED – takie wymagania mają spełniać zamówione auta, bo przecież ministrowie nie będą jeździć byle czym, no gdzieżby. W końcu to słudzy narodu, więc prestiż i wygoda muszą być zachowane. Nie wiem też, czy to nie już jedną z tych limuzyn pojechał na wakacje wiceminister finansów, a za benzynę płacił służbową kartą. Tłumaczył się potem, że nie wiedział, że nie wolno, a jego koleżanka z partii zapewniała, że po prostu się pomylił. Dlatego nie wolno mieć do pana ministra wielkich pretensji, zwłaszcza że sam podał się do dymisji. Nie jestem do końca przekonana, czy zrobił to z własnej woli i poczucia wstydu i wyrzutów sumienia, czy raczej przekonał go wpis Donalda Tuska na Twixie, w którym sugestia, co powinien zrobić była aż nazbyt wyczuwalna. Zresztą to wcale nie było dużo pieniędzy, bo paliwo jest w końcu po 5,19 za litr… A nie, czekaj. W każdym razie po raz kolejny bawi mnie hipokryzja nowego rządu, bo wcześniej politycy KO krytykowali PiS za nadmierny rozmach w kupowaniu i najmie samochodów. Warto jednak pamiętać, że politycy KO krytykowali też poprzedni rząd, że zatrudnił zbyt wielu ministrów i wiceministrów do swojego rządu – wtedy była to – w szczytowym momencie – liczba 120 pracowników. Teraz rząd liczy sobie 134 osoby, a warto wspomnieć, że Tusk utworzył trzy nowe, nikomu niepotrzebne ministerstwa, żeby zadowolić koalicjantów, którzy zgodzili się połączyć z nim siły pod pewnymi warunkami. I tak oto mamy ministerstwo równości, ministerstwo ds. społeczeństwa obywatelskiego i ministerstwo polityki senioralnej. Czym zajmują się dwa ostatnie nie wie nikt, ale pani Kotula dba o to, żeby w szpitalach wykonywane były aborcje wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który sami nie wiedzą jak ugryźć, a o dyskryminacji mężczyzn, jeśli chodzi o wiek emerytalny, że wcale nie jest taka zła, więc panowie, morda w kubeł. Aha, z tym TVP to też zdaje się mówili, że przecież na onkologię dziecięcą te pieniądze są potrzebne, ale to było wtedy, a teraz jest inaczej, więc też wszystko w jak najlepszym porządku.

Potrzebny kandydat w postępowym ministerstwie

A co do szanowania głosu wyborców, to wydaje mi się, że skoro ci pokazali panu Gduli czerwoną kartkę podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, to chyba dlatego, że nie chcieli go widzieć na państwowym, wysokim stanowisku. Otrzymał on wtedy zaledwie 3954 głosy, zajął trzecie miejsce w okręgu, ale warto wspomnieć, że Małopolska ogólnie stanęła na wysokości zadania, bo cała lewica osiągnęła wynik poniżej progu (4,74 %), więc nie dostała się nawet pani Magdalena Dropek (ponad 9000 głosów), która z żalem skwitowała, że nie będzie tęczowego-lewicowego mandatu z tego regionu. Brawo Małopolska! Mam jednak poczucie, że skoro obywatele nie chcieli widzieć pana Gduli w Sejmie, to prawdopodobnie również nie chcieli go widzieć w rządzie. Mimo to, pan premier okazał się ślepy i głuchy na życzenie Polaków, wobec czego zamontował Gdulę w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które wiadomo, co z polskim szkolnictwem teraz wyczynia. Dość powiedzieć, że Barbara Nowacka niedawno stwierdziła, że nie widzi powodu, dla którego dzieci nie mają się uczyć o 54 płciach, zwłaszcza że ukróciła im materiał do nauki tak, że czasu będą miały aż nadto, żeby dowiedzieć się, że poza babą i chłopem są jeszcze inne płcie. Oraz jakie. Pani Barbara nie widzi też nic złego w tym, że historii uczniowie będą się uczyć w wersji niemieckiej, więc pewnie niedługo dzieci dowiedzą się, że atak Niemców w 1939 roku był spowodowany antysemityzmem naszych rodaków, trzeba było więc Żydów ratować i w tym celu wybudowano dla nich getta i obozy, żeby tylko ci wredni Polacy ich nie dorwali. Dzieciaki będą też przekonane, że to zwykła bezczelność, że Polska ośmieliła się w ogóle przebąkiwać o reparacjach, bo przecież po II wojnie światowej ośmieliła się wysiedlać Niemców ze swoich terenów (myślę, że korepetycji w tym zakresie może udzielać Erika Steinbach) i – co najważniejsze – to Polska powinna zwrócić pieniądze Niemcom za amunicję, którą zużyli podczas Powstania Warszawskiego. W każdym razie pani Basia miała bardzo dobry powód, żeby się na to zgodzić, bo chyba podczas ostatniego apolitycznego campusu, na którym roztańczona młodzież śpiewała co należy zrobić z PiS-em, ale to nic nie szkodzi, bo jest to element naszego dziedzictwa kulturalnego, była bardzo zaskoczona, że podręczniki do historii pisali… historycy. Dzięki jej interwencji będą to robić niemieccy politycy.

Wracając do pana Gduli – krótko cieszyłam się z tego, że nie dostał się do Sejmu, bo tolerancję do tego człowieka mam mniej więcej taką, jak do Łukasza Kohuta, czyli ujemną. Wydawałoby się jednak, że skoro Maciek tak bardzo liczy się ze zdaniem obywateli w sprawie limuzyn i rowerów, to uszanuje również ich decyzję i nie przyjmie nominacji do rządowego stołka, ale wtedy widocznie aż tak się tym nie przejmował.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej