Connect with us
kosiniak lempart kosiniak lempart

Lemingopedia

Wczoraj nie słyszeliście Marty Lempart, tylko Donalda Tuska ostrzegającego PSL

Fot. kolaż zdjęć / TakżeTego
Avatar photo

Opublikowano

on

Wczoraj nie słyszeliście bluzgającej i grożącej PSL-owi Marty Lempart. Ona była tylko narzędziem. Tak naprawdę słyszeliście Donalda Tuska, który posłużył się nią, by ostrzec PSL. Posłużył się najgłośniejszym narzędziem.

„Jeden wiceminister za jeden głos. Wypi**ać. Jeden dyrektor w fundusiku jakimś, za jeden głos. Wyp**ać. Po trzech byliby ku**a grzeczni. (…) Myślicie, że ten PSL tak rzuci tekami? Wyjdzie z rządu? Odda te fundusze, agencje?” – w taki sposób Marta Lempart przekazała chłopakom z PSL-u wiadomość od Tuska, że jak będą fikać, to skończy się rumakowanie, a on przeora ich i jeszcze dostanie oklaski, bo przecież „wsłuchał się w głos kobiet”.

Tym oto sposobem Martę Lempart użyto do tego, co chce powiedzieć Donald Tusk, ale mu nie wypada. Tu nie ma przypadków. W polityce ich po prostu nie ma.

Jeśli chodzi o polityków PSL-u, to… no cóż panowie. Mieliście do wyboru wojnę lub hańbę. Wybraliście hańbę, a wojnę i tak będziecie mieli. Skończycie bez stołków, bez żadnego elektoratu, bo swój zaprzedaliście i zdradziliście, a na końcu nawet bez sumień. Warto było?

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Lemingopedia

Dlaczego Polacy są frajerami? Ten Włoch dobitnie pokazał niemiecką hipokryzję

Avatar photo

Opublikowano

on

Pamiętacie, jak pisałem, że Polacy powinni sobie kupić jakiś duży dziennik lub telewizję w Niemczech? Włosi właśnie próbują to zrobić i jest śmiesznie!

Wyobraźcie to sobie: włoski koncern medialny młodego Berlusconiego chce kupić największą prywatną telewizję w Niemczech. Legalnie. Z pieniędzmi. Z ofertą. Na rynku europejskim, w duchu wolności gospodarczej i „jednolitego rynku”. No jak u nas coś przejmują, to zawsze to słyszymy, nie?

I co robią Niemcy? Zrywają peruki z głów i rzucają się na barykady. Minister kultury wzywa Berlusconiego juniora na dywanik do Kancelarii Kanclerza, żeby sobie „pogadali”. Rząd federalny uruchamia cały aparat. Szef stowarzyszenia dziennikarzy krzyczy o „zagrożeniu pluralizmu”, „prawicowym populizmie” i o tym, że Włosi nie powinni grzebać w niemieckim eterze. Bo przecież niemieckie media muszą być… niemieckie. Bo to “coś więcej niż transakcja”.

Uuuu! No proszę! Gdyby ktoś w Polsce odważył się powiedzieć, że zagraniczny kapitał medialny to zagrożenie dla suwerenności, to cała niemiecka hałastra wyła by przez tydzień o faszyzmie, dyktaturze i końcu demokracji.

Wyższa kultura niemieckiej hipokryzji

A w Berlinie? Tam wolno. Bo Niemcy to przecież „wyższa kultura”. Rozumiecie już, jak działa ta gra? W Polsce niemiecki kapitał może posiadać 90% gazet regionalnych, pisać, że Wasz prezydent woził dziwki po hotelach, bo tak twierdzi jakiś menel z obitym ryjem, siać ferment, dzielić, prowokować, szczuć i z uśmiechem na ustach ubierać każde polityczne kłamstwo w modne słówko z grantowego żargonu.

A w Niemczech? W Niemczech wystarczy, że ktoś włoski chce kupić niemiecką stację i nagle włącza się cały państwowy system alarmowy. I nagle okazuje się, że zwykła transakcja handlowa staje się politycznym problemem, wręcz zagrożeniem narodowym. Dlaczego? Bo Niemcy, ci sami Niemcy, którzy od lat wykupują media w Europie Środkowo-Wschodniej i budują tam sobie propagandowe przyczółki, nie mogą znieść myśli, że ktoś mógłby zrobić u nich to samo.

Co wolno wojewodzie…

Bo Niemcy mogą mieć swoje gazety w Polsce, mogą mieć swoje portale, swoje tygodniki, swoich redaktorów i swoje narracje, ale nie daj Bóg, żeby jakiś Włoch z ambicjami medialnymi pojawił się w Monachium i powiedział: „Ciao! Może zrobimy coś wspólnie? Może wniesiemy świeży głos, może trochę przełamiemy wasz szczelnie zamknięty medialny beton?”. Uuu! Od razu zaczynają się schody.

Bo Niemcy mają zasadę: pluralizm tak, ale tylko po naszej stronie. Niezależność dziennikarska – owszem, ale pod warunkiem, że redaktor ma certyfikat lojalności wobec establishmentu. Inwestor zagraniczny – oczywiście, ale tylko wtedy, gdy nosi skarpetki z logo Deutsche Banku. I nagle cała ta unijna bajka o wspólnym rynku, swobodzie przepływu kapitału i wolności mediów wyparowuje jak niemiecka moralność w czasie recesji.

Niemcy panicznie boją się, że ktoś przejmie ich telewizję i będzie tam mógł wcisnąć każdemu odbiorcy, że Merz wcale nie jest cudem z nieba, że CDU to nie są obrońcy europejskich wartości, a imigranci to wcale nie są lekarze i pielęgniarki, jak twierdzi Maja Ostaszewska. Wiecie jaką popularność miałaby taka telewizja? Choćby namiastki prawdziwego obrazu na tym niemieckim, zakłamanym oborniku?

Jakie wnioski dla Polski?

I jak Polacy? Dociera do Was w końcu? Ci sami Niemcy, którzy wrzeszczą dziś o zagrożeniu pluralizmu, są beneficjentami kolonializmu medialnego w Polsce. To oni przez lata wykupywali nasze lokalne gazety, nasze portale, nasze agencje prasowe i drukowali w nich dokładnie to, co chcieli. To oni formatowali nasze debaty publiczne, nasze kampanie, nasze emocje. To oni decydowali, kto w Polsce jest demokratą, a kto faszystą. Skoro oni mogą mieć media w Warszawie, to czy ktoś inny może mieć media w Berlinie?

Otóż nie! To ich przeraża, bo Niemcy chcą mówić, ale nie chcą słuchać. Chcą nauczać, ale nie chcą być pouczani. Chcą kontrolować przekaz, ale nie chcą, by ktoś inny miał jakikolwiek wpływ na ich własną bańkę informacyjną. No to jak? Kapitał ma narodowość czy nie ma?

Jeszcze raz, żeby dotarło. Berlin nie chce konkurencji. Berlin chce monopolu. Chce mieć władzę nad narracją – u siebie i u nas. A kiedy ktoś podnosi rękę na ten monopol, uruchamiają wszystkie możliwe alarmy: polityczne, ideologiczne, medialne, moralne.

I to jest właśnie ten moment, w którym Polska powinna spojrzeć w lustro i powiedzieć: dziękujemy za lekcję. Zrozumieliśmy. Jeśli Niemcy bronią się przed przejęciem swoich mediów przez Europejczyków, to znaczy, że mają świadomość, jak potężnym narzędziem jest informacja.

A skoro tak, to pora zadać pytanie: dlaczego pozwoliliśmy, by nasze media były pod niemieckim zarządem? Dlaczego zgodziliśmy się, by narracja o Polsce była pisana z zagranicznego serwera? Dlaczego daliśmy się wciągnąć w ten spektakl, gdzie wolność mediów oznacza wyłącznie niemieckie prawo do kolonizacji polskiej przestrzeni publicznej?

Rozwinąłbym tę myśl. Bo nie tylko media mamy niemieckie. Doszło do tego, że nawet polityków mamy z serii głębokiego, niemieckiego patriotyzmu.

Niemcy właśnie pokazują, co znaczy być gospodarzem we własnym kraju. Teraz czas, żebyśmy zrobili to samo. Bo nie ma wolności bez kontroli nad własnym przekazem. Bo nie ma demokracji tam, gdzie media są zewnętrznym narzędziem nacisku.

Przestańcie myśleć TVN i Onetem

Mam do Was prośbę. Zacznijcie w końcu myśleć po polsku, a nie myśleć tefałenem i onetem. Przestańcie przetwarzać to, co Berlin puści w pakiecie. Ci wszyscy krajowi redaktorzy od niemieckiego dyktanda – sprzedali się i muszą teraz codziennie znosić to, że są tylko Polakami w niemieckich mediach, czyli w sumie nikim nigdzie. Są bez twarzy, bez głosu, bez znaczenia. Ich zadaniem nie jest pytać, tylko powtarzać. Ich granicą wolności słowa jest granica przelewów.

My zaś – jeśli chcemy jeszcze być kimś u siebie – musimy przestać klaskać tym, którzy zamienili Polskę w medialną kolonię. Zacznijmy już dziś myśleć, jakie konkretne kroki warto podjąć, aby tę sytuację na polskim rynku odwrócić. I nie pytajmy więcej, czy wolno. Pytajmy, dlaczego do cholery jeszcze tego nie zrobiliśmy.

💬 Jeśli też uważasz, że powinniśmy kupić sobie telewizję w Niemczech:

👉 Postaw kawę: https://suppi.pl/lemingopedia

👉 Patronuj: https://patronite.pl/lemingopedia

Dziękuję za każde wsparcie! To motywuje do codziennego pisania kolejnych tekstów i odzierania naszej rzeczywistości z propagandy i kłamstw. Wspólnie dajemy odpór tej machinie! ❤️

Czytaj dalej

Lemingopedia

Polaku! Chcą, żebyś dopłacił do emerytur artystów, którzy Tobą gardzą

Avatar photo

Opublikowano

on

Niby człowiek niczego dobrego nie spodziewa się po artystach, ale i tak skala ich perfidii i bezczelności zawsze mnie zaskoczy. Posłanka Lewicy, pani Daria Gosek-Popiołek ma pomysł, żeby od 2026 roku państwo dopłacało do składek emerytalnych artystom. Tak, dobrze czytacie.

Jeśli ten projekt wejdzie w życie, to Ty – uczciwie pracujący człowieku – będziesz finansować emeryturę środowisku, w którym większość żyje nie z twórczości, a z darcia mordy na Polskę.

Pani poseł tłumaczy nam z poważną miną, że to „cywilizacyjny standard” i „konstytucyjne prawo do kultury”. Otóż, droga Pani poseł – to nie jest cywilizacja, to jest bezczelność galopująca.

Dopłaty? Ale komu dokładnie? Tfu, przepraszam, komu do jasnej cholery ja mam dopłacać?! Tej od bucików na granicy? Tym, co jęczeli o polskim faszyzmie, stojąc w świetle reflektorów TVN-u? Tym, co machali Konstytucją na marszach Tuska? Tym, co grali w paszkwilach Holland i obsmarowywali Polskę na europejskich salonach? Tej, co bredzi, że jak wyborcy głosują nie po jej myśli, to ma „uczucie jakby ktoś na nich srał”? Tej, co nie wiedziała co tam się k**a dzieje na tej granicy? A może tej artystce z Sopotu, co nagrała protest song o pełnej głębi treści: „Módlcie się, PiS-owskie konowały, żeby nam się okresy nie zsynchronizowały”? Pytam, komu?

Miałbym teraz fundować im starość, bo przez 30 lat nikt nie chciał zapłacić za ich żałosne monodramy o klęsce demokracji? Za te wysrywy z piorunami? To za darcie japy pod Sądem Najwyższym nie płacą tantiem? Coś podobnego!

Dopłaciłbym Paderewskiemu. Matejce. Razprozakowi. Tym, którzy budowali ducha narodu… ale ręka by mi uschła, gdybym dopłacił choć złotówkę tym kurwiszczom, które żyją z tego, że opluwają Polskę.

Wyjaśnijmy sobie raz na zawsze. To, że ktoś przez dekady nie zarobił na własne składki, to nie jest wina państwa – to jest efekt tego, że jego „twórczość” gówno kogokolwiek obchodziła. Tylko że zamiast iść do pracy, woleli stać w kolejce po grant. I teraz mają czelność krzyczeć, że to system ich „zawiódł”? System to zawiódł pana Stasia, co dostawał w młodości wpieprz od zomowców za „Solidarność”, a teraz ci zomowcy mają dwukrotnie wyższą emeryturę niż on. Jemu bym dał.

Pani Dario! Niech Pani nie robi z nas idiotów. Państwo nie jest od tego, żeby fundować emerytury ideologicznym parówom, które gardzą własnym narodem. Jak ktoś przez całe życie pluje na Polskę, to niech sobie na starość zbuduje dom z tych ślin. Bo z mojego portfela nic nie dostanie. To nie jest wspieranie kultury, bo to nie jest żadna kultura. To jest karmienie pasożytów. Tyle opowiadacie o równości, no to macie równość. Równo odkładacie składki, to i równo macie.

Tfu! Banda nierobów.

Jeśli Twoją złotówkę artyści też zobaczą, jak świnia niebo:

 Postaw kawę: https://suppi.pl/lemingopedia

 Patronuj: https://patronite.pl/lemingopedia

Bardzo dziękuję za każde wsparcie! Artystą się nie czuję, a i tak mam wrażenie, że jest ze mnie więcej pożytku dla Polski niż z takiej Kurdej-Szatan. I jak chcę napić się kawy, to wstaję o świcie i piszę teksty, a Państwo doceniają i wpłacają. I kawę piję uczciwie!

Czytaj dalej

Lemingopedia

Jak się ma berlińskiego właściciela, to nie szczeka się bez komendy

Avatar photo

Opublikowano

on

Był 15 maja 2025 roku. 11. Międzynarodowy Kongres Morski w Szczecinie. Donald Tusk wypowiedział takie zdanie: „nikt nam tego terminala nie zablokuje”. I wiecie co? I Niemcy właśnie zablokowali terminal kontenerowy w Świnoujściu. Kluczową inwestycję w Polsce.

Jaki z tego morał Donald? Że jak się ma berlińskiego właściciela, to się nie szczeka bez komendy.

Wojewódzki sąd administracyjny – niczym portier z Berlina – grzecznie uchylił czapkę i powiedział: „Jawohl”, wstrzymując decyzję środowiskową. A bez niej budowa terminala nie ruszy ani o centymetr. Powód? Standardowo. Skarga niemieckiej organizacji ekologicznej, która nagle odkryła w polskim porcie „zagrożenie dla środowiska”. Przypomnę tylko, że u nas domorośli, przyklejający się do ulic aktywiści nadal są traktowani jako ktoś do dyskusji, a nie terrorysta.

Dajcie mi na dwa dni do zarządzania Warszawę. Gwarantuję, że żaden aktywista nie przypnie się więcej do drogi w tym stuleciu. I dziesiątemu zakaże. A my się tak właśnie bawimy. Z ekologami, z sędziami… no to mamy to, co mamy.

Co interesujące, żadne turbiny wiatrowe na niemieckim wybrzeżu, żadne ich terminale LNG, żadne niemieckie chemiczne odpady – nie są problemem. Problemem jest polski rozwój. Bo jeśli Polak postawi port, to może przestanie być parobkiem.

Wyrok sądu w tej sprawie zapadnie 4 sierpnia. Jak mówi Zenek: „czas pokaże”. Tymczasem każdy Polak niech zapamięta jedno: w Unii Europejskiej nie jesteśmy partnerem – jesteśmy rynkiem zbytu i przedłużeniem niemieckiego łańcucha interesów.

I jeszcze jedno. Po dwóch kadencjach Tuska (a teraz trzeciej), wypadałoby w końcu nauczyć się, że ten człowiek łże zawsze. Nie raz na miesiąc, tydzień czy dzień. Zawsze. On łże nawet jak myśli o tym, że warto byłoby nie łgać.

Jak obiecuje, że wybuduje CPK – to zrobi wszystko, żeby je uwalić. Jak unieważnia Wam referendum w sprawie przyjmowania nielegalnych imigrantów – to nielegalni delikwenci mordują Was na ulicach polskich miast. Jak mówi, że prognozy nie są przesadnie alarmujące – to znaczy, że wodę masz już w piwnicy.

On łże zawsze. Nauczcie się wreszcie. Takie są fakty.

💬 Jeśli też uważasz, że złota zasada polskiej polityki brzmi: „Będzie zawsze dokładnie odwrotnie, jak mówi Donald”:

👉 Postaw kawę: https://suppi.pl/lemingopedia

👉 Patronuj: https://patronite.pl/lemingopedia

Dziękuję za każde wsparcie! Wspólnie tłumaczymy Polakom rzeczywistość.

Czytaj dalej