Connect with us

Nawiasem Pisząc

Unia Europejska zadba o dobro Polski. Prawda?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

„Na zdjęciu widzimy samca Alfa, który wymusza poddaństwo i posłuszeństwo na zdominowanej suce. Samica zaraz przewróci się na grzbiet i pokaże brzuszek. Czytała Krystyna Czubówna”. No dobra, bez złośliwości, to nie psy, tylko Donald Tusk i Ursula von der Leyen, ale prawda, że mogło się skojarzyć? Prawdopodobnie przyszłemu premierowi pomyliły się daty (tak o ponad tydzień) i pojechał do Brukseli dopiero wczoraj, żeby dzielnie walczyć o środki z KPO. Załatwił tak, że podobno odblokowane będą w grudniu. Czyli daty mu się szmyrgnęły jeszcze o prawie dwa miesiące. Ale skoro mówi, że będą, to będą – to jest człowiek kryształowej wręcz prawdomówności i uczciwości, prawda? PRAWDA?!

Mąż stanu prawie odblokował KPO

Osobiście nie jestem jakąś wielką zwolenniczką ubiegania się o te środki, bo wygląda to tak, że musimy spełnić ileś tam kamieni milowych, co samo w sobie pochłonie ogrom forsy, żeby potem uzyskane pieniądze wydać na to, na co każą nam Niemcy. Interes tysiąclecia. Win-win. Swoją drogą, zastanawiam się, jak Tusk obliczył, że do grudnia wszystkie wymogi uda się spełnić, skoro Leszczyna już ogłosiła „dziurę Morawieckiego”, więc z większością obietnic wyborczych możemy się pożegnać. Trochę to tak wygląda, jakby Unia grała na zwycięstwo Tuska w kampanii, a ten spór o praworządność to taki pic na wodę, fotomontaż. Przecież samo jego dojście do władzy nie wiąże się z automatycznym przywróceniem praworządności, zwłaszcza że jeszcze rządu nie uformował i urzędu nie objął. Ale przecież UE wyraźnie zaznaczała, że nigdy nie będzie wpływała na wyniki wyborów państw przynależnych (dlatego dzień albo dwa przed wyborami wszczęła wielką dyskusję o aferze wizowej; widocznie martwili się, że nie będzie już miejsca, żeby nam wcisnąć tych prawilnych uchodźców), a ich słowo jest święte, prawda? Prawda?!

Antypolska rezolucja

Donald Tusk cały na biało pojechał na spotkanie z von der Leyen (poleciał klasą ekonomiczną, co lemingi przyjęły niesamowitą wręcz ekscytacją, jakby nie zdawały sobie sprawy, że takie słabe PR-owe zagrywki są normą dla PO; podczas kampanii w 2015 roku Ewa Kopacz specjalnie przejechała się pociągiem i dyszała w kotlet jednemu z pasażerów, a Rafał Trzaskowski wsiadł do metra – przerażenie było widoczne na jego twarzy, ale trudno nie docenić tego bohaterstwa) dzień po tym, kiedy Komisja Konstytucyjna PE przyjęła rezolucję w sprawie zmian traktatów unijnych (20 głosów za, 6 głosów przeciw). A jakie punkty zawiera ta rezolucja?

– likwidacja prawa weta w 65 punktach (stawiam dolary przeciwko orzechom, że prawa weta zostanie pozbawiona m.in. właśnie Polska),

– przekazanie Brukseli kompetencji państw członkowskich w dziesięciu kluczowych obszarach,

– egzekutywa zamiast Komisji Europejskiej; tylko piętnastu członków, zamiast 27 komisarzy z każdego państwa,

– uproszczenie odbierania środków za „brak praworządności” (jak już zdążyliśmy zauważyć niewpływająca na wyniki wyborów państw członkowskich Unia uważa, że praworządność jest wtedy, kiedy wygrywa ich lokaj, w przeciwnym wypadku nie ma o niej mowy).

Mnie to wygląda na próbę odebrania Polsce i innym krajom średniej wielkości resztek suwerenności, a raczej jej pozorów. Ale Unia, jako wspólnota miłująca wolność i pokój, nigdy by do tego nie dopuściła, prawda? Prawda!?

Ewolucja Niemiec?

Otóż guzik prawda. Niemcy lubią przedstawiać swoją historię tak, jakby w 1933 roku napadli na nich kosmici z planety Nazis, a potem, w 45, wylecieli i słuch po nich zaginął. Oficjalna wersja jest jednak odrobinę inna, a nasi zachodni sąsiedzi po raz kolejny pokazują, że uzurpują sobie prawo do rządzenia całą Europą, a inne państwa służą im do nalewania drinków. Czołgi, samoloty i broń zastąpili unijnymi regulacjami, za pomocą których doją inne państwa w sposób – w ich wyobrażeniu – pokojowy. I to jest właśnie najbardziej niebezpieczne, bo ponad osiemdziesiąt lat temu ludzie przynajmniej wiedzieli, kto jest dobry, a kto zły i zdawali sobie sprawę, że jak widzieli Niemca na ulicy to należało do niego albo strzelać, albo zejść mu z oczu. Dzisiaj, za pomocą Tuska, ogłupili część narodu i ci ludzie naprawdę są przekonani, że Niemcy wszystko to robią dla naszego dobra. I są co do tej racji tak przekonani, że dadzą zrobić z Polski land niemiecki bez mrugnięcia okiem. Jeżeli ten pomysł naszych niemieckich „przyjaciół” przejdzie, to będzie najsmutniejszy dzień w naszej historii. Nasi przodkowie przelewali krew za Ojczyznę, a my stoimy przed wyborem, czy Jej po prostu nie sprzedać. Nawet nie „sprzedać”. Oddać w posiadanie. Za darmo. Za to, że już do nas nie strzelają i nie bombardują naszych miast, a po prostu sympatycznie (i cynicznie) się uśmiechają. W 2003 roku Polacy w referendum opowiedzieli się za członkostwem w Unii, więc musimy z niej czerpać w całej okazałości – powiedzą euroentuzjaści. Moim zdaniem przyjęcie zmian w traktatach tak bardzo zmienia istotę Unii, że wyniki tamtego referendum powinny przejść do lamusa. Są zwyczajnie nieaktualne. To miała być wspólnota gospodarczo-handlowa, a nie stworzenie super-państwa z urzędowym językiem niemieckim. Tylko pytanie, czy kolejne referendum coś zmieni? Przede wszystkim, jeżeli rozpisze je Tusk, to możemy być niemal pewni, że kwestie kluczowe, czyli oddanie własnej podmiotowości w niemieckie łapy, zostaną pominięte. Spodziewałabym się raczej pytań: „Czy chcesz, żeby Polska dalej liczyła się w Europie i mogła liczyć na pomoc naszych wspaniałych sąsiadów?”. Zresztą, nawet gdyby prawdziwy sens jakoś dotarł do Polaków, to i tak zwolennicy Tuska są mu tak ślepo posłuszni, że jak powie, że w narodowym interesie jest sprzedanie Polski Niemcom, to sprzedadzą Polskę Niemcom. Pokazały nam to dobitnie ostatnie wybory, kiedy większość ludzi nie zdecydowała się na udział w referendum, prawdopodobnie nie wiedząc nawet, jakie były pytania. I tak, zgadzam się, że były tworzone pod polityczną gierkę PiS-u, ale – mimo wszystko – wychodzi na to, że ci ludzie zgadzają się na zalew Polski przez imigrantów, likwidację muru granicznego i wyprzedaż polskiego majątku. Ktoś może powiedzieć, że zaraz, Monia, ale jakie Niemcy? Unia, a nie Niemcy! Taaaak? Jeśli ktoś miał wątpliwości w czyim interesie jest federalizacja Unii, to pragnę Wam przedstawić pięciu sprawozdawców zmian traktatów unijnych: Helmut Scholz, Gabriele Bischoff, Sven Simon, Daniel Freund i Guy Verhofstodt. Czterech Niemców i nasz stary znajomy, rozczochrany Belg, jak to go ktoś kiedyś określił, który ubolewał nad tym, że na Marszu Niepodległości przeszło ulicami Warszawy 60 tysięcy faszystów. Też byłam na tamtym Marszu, więc skoro Guy wyzywa mnie od faszystów, to ja mogę go nazwać debilem i komuchem, czy tak?

W każdym razie – nie było to pewnie świadome, ale bardzo symboliczny jest fakt, że Tusk pojechał na wspólne umizgi z panią Ursulą dzień po tym, kiedy Parlament Europejski przegłosował tę krzywdzącą m.in. Polskę rezolucję.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Polowanie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Wygląda na to, że Tuskowi znudziło się już łowienie płotek i poluje na grube ryby. Trudno się dziwić, bo jak na razie to całe rozliczanie PiS-u wychodzi im trochę jak krew z nosa. Zamykają w aresztach kogo popadnie, potem dopiero szukają podstaw prawnych, a jak nie znajdują, to trzymają w areszcie mimo wszystko, bo może akurat ktoś „pęknie”. Na nic się to jednak nie zdało, bo albo interweniowała Unia Europejska, albo za aresztowanych zostały wpłacone poręczenia majątkowe. Wyborcy KO na początku z entuzjazmem przyjmowali kolejne przykłady łamania prawa w słusznym celu ośmiogwiazdkowania PiS-u, ale został on już chyba trochę przygaszony, bo do tej pory nie udało się wsadzić za kratki największych „złoli” Prawa i Sprawiedliwości, czyli Kaczyńskiego i Ziobry. A przecież zaczyna się kampania prezydencka, trzeba wspierać Trzaskowskiego, bo nowy rząd przebiera aż nogami z niecierpliwości, żeby przejąć pełnię władzy.

Po co komu dowody?

Dlatego też rząd zdecydował się odebrać immunitet jednemu i drugiemu. I obie te sprawy wyglądają… bardzo wątpliwie. Zacznijmy od Zbigniewa Ziobry. Trochę się za tym człowiekiem ciągnie i wcale nie wykluczam, że coś może być na rzeczy i być może były minister sprawiedliwości faktycznie powinien zostać ukarany. Zastanawia mnie inna sprawa, bo z tego co pamiętam, ta śmieszna komisja śledcza ds. Pegasusa niczego mu nie udowodniła. Ogólnie mam wrażenie, że posłowie PiS przychodzą na te komisje głównie dla beki, bo członkowie tych komisji są absolutnie nieprzygotowani – i tutaj mam na myśli absolutnie każdą komisję, bo każda okazywała się potem komedią omyłek. Tak między innymi KO zagospodarowało nasze pieniądze, a trzeba przyznać, że gospodarują nimi na potężną skalę, bo przecież niedawno uchwalili budżet z rekordowym, bo prawie 300 miliardowym zadłużeniem. Już się jednak zdążyliśmy dowiedzieć, że to nie ich wina, tylko PiS (tak zresztą tłumaczą każde swoje niepowodzenie), więc tematu, jak rozumiem, nie ma. Wracając jednak do sprawy Ziobry, to pamiętamy wszyscy, że ABW przeszukało mu mieszkanie, wypatrując jakichś tam brudów. Nie wiem, czy i co znaleźli, ale mam poważne wątpliwości co do legalności tego rodzaju przeszukiwań, ponieważ Zbigniewa Ziobry nie było nawet na miejscu. Nie jestem prawnikiem, nie znam się, ale i tak się wypowiem ( 😉 ). Na zdrowy, chłopski rozum wydaje mi się, że właściciel przeszukiwanego domu powinien być na miejscu, bo przecież istnieje możliwość podrzucenia mu czegoś podczas jego nieobecności. Znalazłam nawet potwierdzenie moich domniemywań, bo jest jasno wskazane, że nawet jeśli właściciel z różnych względów nie może uczestniczyć w przeszukiwaniu należy przywołać przynajmniej jednego dorosłego domownika lub sąsiada. Z tego co pamiętam, nic takiego nie miało miejsca, a zatem całe to przeszukanie należałoby uznać za nielegalne, obojętnie czego by tam nie znaleźli. Pomijam już tutaj, oczywiście, jakiekolwiek poczucie przyzwoitości, bo pamiętamy chyba, czym była spowodowana nieobecność Zbigniewa Ziobry na przesłuchaniach komisji oraz podczas przeszukiwania.

Terminator Kaczyński?

Odnoszę jednak wrażenie, że sprawa z Jarosławem Kaczyńskim to jeszcze większa hucpa – na siłę rozdmuchiwana. Prezes PiS-u w każdy miesiąc, dziesiątego, przychodzi złożyć wieniec pod pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. I za każdym razem przychodzi tam grupa obłąkanych nienawistników (przepraszam, ale nie znajduję słów, żeby tych ludzi inaczej nazwać), którzy mu w tym przeszkadzają. Jednym z nich jest Zbigniew Komosa, który złożył pod pomnikiem wieniec z napisem sugerującym, że ś.p. Lech Kaczyński jest winny spowodowania śmierci wszystkich pasażerów oraz załogi Tupolewa. Dokładna treść tego wpisu brzmi: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski”, a pod spodem zamieszczono również dopisek: „Stop kreowaniu fałszywych bohaterów” (Nie mogę wyjść z podziwu, jak tacy ludzie potrafią tak łatwo narzucić swoje zdanie innym – mieliśmy „Marsz kobiet”, mimo że nie wszystkie kobiety go popierały; teraz mamy „Naród Polski”, do którego, zdaje się, należę, a jednak nie po drodze mi z taką treścią). Trudno zatem się dziwić reakcji jego brata, który zdecydował się tabliczkę z niesprawiedliwym, w jego opinii, napisem usunąć. Później pojawiła się informacja, że Jarosław Kaczyński miał uderzyć Komosę za obrażanie pamięci jego brata. Na początku nie dowierzałam, że coś takiego mogło mieć miejsce, bo jednak antypisowski aktywista (cały jego aktywizm w zasadzie ogranicza się do nie lubienia PiS-u) jest od niego sporo wyższy. Wychodziłam z niesłusznego, jak się okazało, założenia, że KO wziął za pewnik zeznania człowieka, który słynie z nienawiści do prezesa PiS-u (na swoje usprawiedliwienie dodam, że to do nich bardzo podobne), a który, nie wiedzieć czemu, zdecydował się opowiedzieć o tym dopiero niedawno. Nie chciało mi się wierzyć, żeby ten facet czekał tak długo, skoro trafiła mu się taka okazja, żeby jeszcze bardziej w Kaczyńskiego uderzyć. Nie mogła się wręcz zmarnować. W dalszym ciągu zastanawiam się, dlaczego ta sprawa wyciekła dopiero teraz, ale trafiłam już na nagranie pokazujące całe zajście. Cała sytuacja wyglądała tak, że Zbigniew Komosa stał z mikrofonem w ręku i domagał się przeprosin; Kaczyński próbował mu ten mikrofon zabrać, ale ze względu na grupę obrońców pana Komosy nie udało mu się to. I wtedy faktycznie się na pana Komosę zamachnął, jednak mam spore wątpliwości, czy w ogóle go trafił – jeżeli tak, to ledwie go dotknął. Nie mam co do tego całkowitej pewności, bo nagranie jest w słabej jakości, ale dla KO był to wystarczający powód, żeby odebrać prezesowi immunitet poselski. Naprawdę, podziwiam spostrzegawczość.

„W ryj dać, mogę dać”

Oczywiście KO postanowiło przekuć całą tę sytuację w swój wyborczy „argument”. Prezes Kaczyński stosuje przemoc! Prezes Kaczyński uderzył polskiego obywatela! Prezes Kaczyński przejawia agresję wobec zwykłych ludzi, którzy się z nim nie zgadzają! Prezes Kaczyński tłumi protesty! On sam, jeden! Troszkę mi się to kłóci z wizerunkiem polityka, który do tej pory budowały media. Bo przecież to taki nieporadny, zagubiony dziadzio jest. Nic nie zrobi bez ochrony. Nie ma rodziny, konta w banku, ani prawa jazdy. I jak taki człowiek ma rządzić całym krajem, przecież on sam sobie zakupów zrobić nie potrafi! Ale już zostawmy ten brak konsekwencji, bo akurat w ekipie Donalda Tuska nie jest to nic nowego, bo chciałabym podejść do tego tematu z ludzkiego punktu widzenia. Szczerze pisząc, gdyby ktoś starał się na każdym kroku obrazić nieżyjącego członka mojej rodziny, to też bym się zdenerwowała. Mocno bym się zdenerwowała, bo pewnych rzeczy przyzwoici ludzie po prostu nie robią. Widocznie pan Komosa do nich nie należy. Nie wiem, czy uciekałabym się aż do próby uderzenia mężczyzny dużo wyższego ode mnie (zwłaszcza że ze względu na dystrofię mięśniową do najsilniejszych kobiet świata zdecydowanie nie należę), ale na pewno bym zareagowała. I, jasna sprawa, komu jak komu, ale posłowi Sejmu RP bardzo mocno nie wypada w taki sposób reagować, mimo wszystko. W dużym jednak stopniu rozumiem jego reakcję, bo jego nieżyjący brat nie może się już obronić, a ilość godzących w jego imię artykułów, która wylała się po 10 kwietnia 2010 roku jest przeogromna. Warto wspomnieć, że obrywa się też córce byłego prezydenta Polski, Marcie Kaczyńskiej, która przecież nie angażuje się politycznie, ale obrywa rykoszetem. Doskonale zdaję sobie sprawę, czego konkretnie czepiają się przeciwnicy PiS-u, ale jednak należy pamiętać chyba o tym, że to jest jej życie, jej sprawa i jej wybory. Ta kobieta nie biega teraz po mediach i nie opowiada, że rodzina i wierność jest najważniejsza, tak jak Dominika Chorosińska. Dlatego nie do końca jest dla mnie zrozumiały fakt, że córce Lecha i Marii Kaczyńskich obrywa się tak bardzo, skoro ani nie moralizuje, ani nie politykuje. W każdym razie w związku z tą sytuacją oberwało się również Sławomirowi Mentzenowi, który ze stoickim spokojem stwierdził, że „mężczyzna musi czasem dać w mordę”. Ponieważ OFICJALNIE POPIERA PRZEMOC. Cóż, ja się z nim zgadzam. Ogólnie, owszem, nie popieram przemocy i uważam, że zdecydowanie większość spraw da radę rozwiązać bez rękoczynów, ale czasami trzeba po prostu stanąć w obronie rodziny. Pisałam zresztą już podobny tekst po tym, jak Will Smith uderzył Chrisa Rocka, bo ten ośmielił się na niestosowne żarty wobec jego partnerki.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kontrowersje wokół wywiadu

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Kwik lewactwa, że właściciel i twórca kanału internetowego zaprasza do tego kanału, kogo sam chce zaprosić jest niewiarygodny. Ja rozumiem, że Janusz Waluś może być uznawany za kontrowersyjną postać, ale naprawdę, żeby się aż tak oburzać i lamentować, trzeba chyba kompletnie nie wiedzieć, kim był człowiek, którego zabił. A był mordercą, terrorystą i komunistą, który zabijałby dalej, gdyby nie został powstrzymany przez naszego rodaka. To raz. A dwa – polskie (zresztą nie tylko) media promują już najgorszy rodzaj ludzi, łącznie z sutenerką odpowiedzialną za handel ludźmi i gwałty na kobietach. I to nie promują w ten sposób, że zapraszają je do programu, żeby zrobić z nimi wywiad i zapytać się, czemu robili to, co robili. Promują ich w tandetnych programach, gdzie usiłuje się lansować ludzi na gwiazdy. I to jest doprawdy szczyt obłudy, bo jestem przekonana, że Waluś nie będzie u Stanowskiego tańczył, śpiewał, ani pajacował, tylko dokładnie wyjaśni swoje motywy. Być może tak klarownie, że nawet głupi by zrozumiał, czego, jak się domyślam, najbardziej obawiają się niektórzy ludzie ze środowiska medialnego.

Kim był Chris Hani?

Tak więc celem sprostowania – zamordowany przez Walusia Chris był członkiem organizacji Umkhonto we Sizwe. Była to organizacja paramilitarna i terrorystyczna. Mieli na koncie kilka zamachów, w tym ataki na infrastrukturę i obiekty wojskowe oraz policyjne. Organizowali również zamachy bombowe, w których ginęli cywile, przeprowadzali również bezpośrednie ataki na ludzi związanych z ich przeciwnikami politycznymi. Choćby w 1983 w wyniku zamachu przeprowadzonego przez członków tej organizacji zginęło 17 osób. W 1985 przeprowadzili zamach na stację kolejową w Durbanu, w wyniku której poniosły śmierć kolejne osoby. Chris Hani był zaangażowany w działalność zbrojną tej organizacji. W pewnym momencie Hani zdobył na tyle dużą popularność, że miał duże szanse na objęcie fotelu prezydenta, tym bardziej, że Nelson Mandela zapowiedział, że będzie prezydentem tylko przez jedną kadencję. Być może właśnie ten fakt był bezpośrednim powodem, dla którego Waluś zdecydował się na ten krok. Uprzedzając pytania: nie, nie uważam, żeby strzelanie do ludzi na ulicy było najlepszym sposobem na rozwiązywanie sporów politycznych, ale wydaje mi się, że aby móc dokładnie ocenić zbrodnię Walusia, należałoby również poznać działalność człowieka, którego zabił. Tymczasem media przedstawiają to tak, że Polak zabił Haniego, tylko dlatego, że był czarny. Nie, zabił go dlatego, że był komunistą i terrorystą. Tymczasem w Internecie ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje o zbrodniczych działaniach organizacji Umkhonto we Sizwe i samego Haniego. Przeciwnie, ich działalność się relatywizuje, bo przecież walczyli z aparthaidem. Z kolei Waluś jest dosłownie wszędzie piętnowany jako rasista i terrorysta właśnie. Bardzo podobna sytuacja do tej z George’em Floydem i Derekiem Chauvinem – wszyscy dokładnie wiedzieli, że udusił Floyda celowo, bo był rasistą, mimo że nie ma na to żadnych dowodów. Nie ma rownież dowodów, że zrobił to umyślnie, mimo to przyklepali mu chyba najwyższy możliwy wyrok.

Podwójna moralność pani Wielowieyskiej

Jedną z osób, które oburzyły się na Stanowskiego była Dominika Wielowieyska, która napisała na swoim Twixie chyba najgłupszy komentarz, jaki tylko mogła wymyślić: Wywiad z mordercami ks. Popiełuszki byłby bardzo ciekawy. #gorzkaironia. Znaczy, ja bardzo przepraszam, ale chyba jest różnica między księdzem, który pokojowo, za pomocą siły słowa walczył z komunizmem, a facetem, który brał udział w zamachach terrorystycznych. Jest również różnica w sposobie, w jaki obaj zginęli. Jerzy Popiełuszko był przez wiele dni katowany i torturowany, Hani dostał po prostu kulkę w łeb. I znowu – nie usprawiedliwiam, ale gdybyśmy mogli wybrać sobie okoliczności, w których stracilibyśmy życie, jestem niemal przekonana, że każdy z nas wybrałby opcję numer dwa. I ja naprawdę rozumiem, że środowisku pani Wielowieyskiej bliżej jest do Haniego, niż do Popiełuszki, ale mogliby chociaż zachowywać pozory. Jednak wpis pani Dominiki był głupi nie tylko z tego powodu. Był głupi również dlatego, że ta sama Wyborcza wybielała generała Jaruzelskiego: „To był całkiem dobry generał. Dlaczego zapomnieliśmy o Jaruzelskim?”, nie przeszkadzał im również wywiad z Alim Agcą, ani fakt, że mieli w swoich szeregach chociażby Lesława Maleszkę, który bezwstydnie donosił do SB na swoich „przyjaciół”, w wyniku czego jeden z nich, Stanisław Pyjas, został przez służby komunistyczne zamordowany. Za to przełożony pani Dominiki kumplował się z Urbanem (który według wielu przyczynił się do śmierci księdza Jerzego) oraz Jaruzelskim, ale o tym też cicho sza. Różnica jest taka, że Waluś odbył swoją karę, wspomniani wyżej panowie niekoniecznie. Aha, a wywiad z Grzegorzem Piotrowskim faktycznie się pojawił i to w formie książki. Przeprowadził go Tadeusz Fredro-Boniecki, który był związany z Gazetą Wyborczą. Książka nazywa się: „Zwycięstwo księdza Jerzego. Rozmowy z Grzegorzem Piotrowskim”. I, oczywiście, tytuł książki wskazuje na to, że autor trzymał stronę księdza Jerzego Popiełuszki, ale przecież pani Wielowieyska nie wie jeszcze, jak będzie przebiegała rozmowa Stanowskiego z Walusiem? Czy wie?

Cóż, a ja wywiad z Januszem Walusiem chętnie obejrzę, bo ciekawa jestem punktu widzenia tego człowieka. Chyba że faktycznie w programie Stanowskiego będzie tańczył, śpiewał i pajacował, wtedy wyłączę.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Powiew demokracji

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ciężko ocenić, który kandydat na kandydata z KO jest gorszy, chociaż i tak zdziwiona jestem, że Tusk pozwolił się swoim posłom pobawić w jakieś wybory, a nie wystawił po prostu swojego kandydata. Powiew demokracji. Ciekawa jestem, czy im wcześniej delikatnie zasugerował na kogo głosować. Te ich prawybory, co prawda, mają być anonimowe, ale kto ich tam wie. W każdym razie, którykolwiek z nich wygra (Trzaskowski ma większe szanse według sondaży, ale to Sikorski jest zaufanym człowiekiem Tuska), mam nadzieję, że PiS wystawi naprawdę mocnego kandydata.

Polityczna wydmuszka

Bo wyobraźcie sobie, co zrobiłby z Polską Trzaskowski, wielki entuzjasta Zielonego Ładu. Wszystkie te chore unijne przepisy akceptowałby bez czytania, podobnie jak z tym, co podsunie mu Donald Tusk ma się rozumieć. Zaakceptowałby wszystkie chore pomysły, które udałoby się przepchnąć lewicy, w tym małżeństwa jednopłciowe i aborcję, chociaż na te akurat mają niewielkie szanse, dzięki Bogu. A poza tym ta jego niekończąca się błazenada, zwłaszcza podczas kampanii. Wyobrażacie sobie, że ktoś mógłby nas reprezentować facet, który zaklejał ludziom szybę w drzwiach? I na dodatek do tej pory nie rozumie, czemu to było zabawne?

Niebezpieczny szaleniec

Sikorski z kolei? Idiotyczne albo agresywne wpisy na Twitterze, brak szacunku do jakichkolwiek oponentów politycznych (chociaż patrząc na to, jak potrafi się zachowywać, odnoszę wrażenie, że on nie ma szacunku do nikogo, również do siebie), chamskie odzywki. Taki ktoś ma pełnić rolę Prezydenta Polski, która jest funkcją, było – nie było, reprezentacyjną?! I ten jego żenujący wpis na Twixie, w którym dziękował USA za wysodzenie Nord-Stream, a który potem oczywiście wykorzystała rosyjska propaganda. Ale przede wszystkim to jest człowiek, który własną pychą, atakami szału, agresją i przede wszystkim głupotą jest w stanie wciągnąć nas do wojny. Na przykład ostatnio domagał się, żeby Polska i inne kraje graniczące z Ukrainą zestrzeliwały rosyjskie rakiety znad terytorium ukraińskiego.

Ten szaleniec jest niebezpieczny.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej