Connect with us

Inny Wymiar

Roman Dmowski – architekt wielkiej Polski

Avatar photo

Opublikowano

on

Dokładnie 158 lat temu, a więc 9 sierpnia 1864 roku w Warszawie urodził się Roman Dmowski – działacz społeczno-polityczny, publicysta, ojciec polskiego nacjonalizmu. Z okazji rocznicy jego urodzin, przypomnijmy pokrótce sylwetkę tego wielkiego Polaka. W końcu !!!🇵🇱🇵🇱🇵🇱

 

Dmowski był zwolennikiem odzyskania niepodległości przez sojusz z państwami Ententy. Działał jako poseł w II i III kadencji Dumy Państwowej w Imperium Rosyjskim. Niektórzy przez to zarzucają mu prorosyjskość, ale nie jest to prawdą. Dmowski wielokrotnie krytykował to państwo, np. „W Niemcach, Rosji i kwestii polskiej”, za bardzo powolny rozwój tamtejszego szkolnictwa czy za małą aktywność społeczną obywateli. Był po prostu rosyjskim realistą.

Przeciwnik Józefa Piłsudskiego i jego pomysłów apropo współdziałania z Niemcami i Austro-Węgrami, a także jego koncepcji Polski wielonarodowej z granicami szeroko posuniętymi na Wschód (można powiedzieć, że Polski jagiellońskiej).

Panowie zresztą stali po przeciwnych stronach barykady również na gruncie prywatnym. Walczyli bowiem o względy tej samej kobiety – Marii Juszkiewicz. Przyszły Marszałek wygrał tę batalię, a wielu twierdzi, że to właśnie przez tę miłosną porażkę Pan Roman do końca życia się już nie ożenił.

Walczył niezwykle ostro o sprawę polską na Konferencji wersalskiej w 1919 roku kiedy przemawiał non-stop przez 8 godzin w wielu językach (m.in francuskim i angielskim). Wiele czasu poświęcił również na zwykłe rozmowy z zagranicznymi politykami, walcząc o polską rację stanu oraz na tłumaczenie swoich przemyśleń na języki obce, bowiem nie ufał innym tłumaczom, niż on sam.

Swoje najważniejsze dzieło – „Myśli nowoczesnego Polaka” wydał w 1902 roku. Początkowo ukazywało się ono w odcinkach w „Przeglądzie Wszechpolskim”. W książce tej przedstawił różnorakie „żywioły”, za najważniejszy, rzecz jasna uznając ten polski. Naród dla niego składał się z wielu społecznych komórek, z których 1 i podstawową była rodzina.

Do Japonii przybył, aby przedstawić swój sprzeciw wobec ewentualnego powstania w zaborze rosyjskim. Chciał też zawalczyć o lepszy los polskich jeńców wojennych. Zachwycił się krajem kwitnącej wiśni i jej cywilizacją oraz tamtejszymi ludźmi, czemu wielokrotnie dawał potem wyraz w swoich pismach, pisząc, np. o tym, że „to w Japonii siły moralne zwyciężyły w walce z siłami materialistycznymi” i, że „wszyscy powinni brać przykład z tego państwa i jego funkcjonowania”.

Był twórcą Narodowej Demokracji (w skrócie ND, od czego wzięła się popularna forma Endecja) oraz założycielem i patronem Obozu Wielkiej Polski. Ten ostatni założył, gdy zawiódł się demokracją, po przewrocie majowym w 1926 roku dokonanym przez Józefa Piłsudskiego i jego ekipę, który obalił rząd centroprawicy. Od tamtej pory spoglądał raczej na myśli autorytarne.

Wpierw, był raczej adwersarzem Kościoła, lecz później zmienił ten pogląd, pisząc, że „katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej w pewien sposób, lecz tkwi w jej istocie”. Pod koniec życia miał pytać tych najmłodszych narodowców czy chodzą do Kościoła. Zmarł 2 stycznia 1939 roku w Drozdowie.

 

Roman Dmowski był wielkim Polakiem i nietuzinkowym człowiekiem, który w olbrzymim stopniu przyczynił się do polepszenia sytuacji naszej ojczyzny w XX wieku. Pamiętajmy o nim, jego twórczości, interesujmy się nią i ją czytajmy, ponieważ naprawdę warto słuchać rad tak inteligentnych ludzi. Powiedziałbym nawet, że to nasz moralny i narodowy obowiązek, więc wypełniajmy go na tyle, na ile możemy. Tylko Roman Dmowski, w naszych sercach on!!!🇵🇱🇵🇱🇵🇱

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Inny Wymiar

„Cywilizacja życia” – recenzja

Avatar photo

Opublikowano

on

Co książka to lepsza – tak w skrócie można byłoby opisać Razprozaka i jego dzieła. To byłoby jednak zbyt proste i krótkie, tym bardziej, że ostatnie z nich traktuje o sprawie chyba najważniejszej z możliwych – ludzkim życiu.

„Cywilizacja życia” to już trzecia książka napisana przez Łukasza Winiarskiego, po Manifeście… i Tresurze… i znowu trzeba pochwalić za nią autora. Tym razem chwycił się wyjątkowo ciężkiego tematu, który co rusz powraca niczym bumerang do dyskursu publicznego – aborcji.

Jednak jak widać, pływanie i na tych wodach nie sprawia mu większych trudności. Wszystko jest w niej bardzo dobrze ułożone, do czego jestem przyzwyczajony po lekturze jego poprzednich prac. Mam tu na myśli to, że po kolei rozkładane są na łopatki praktycznie wszystkie argumenty, tzw. „strony pro-choice” – od tych, że przeciwnicy aborcji to religijni fanatycy przez te, że mężczyźni nie powinni zabierać głosu w tej sprawie czy też idiotycznych wstawek o „prawie do wyboru”. Mamy głosy lekarzy, naukowców, publicystów, od zawsze wrogów aborcji lub nawróconych proliferów. Dla każdego coś miłego.

Słusznym pomysłem było w mojej ocenie również przedstawienie innego aspektu całości – odczłowieczania ludzi. Może się on, początkowo wydawać komuś niezwiązany z aborcją, ale w gruncie rzeczy wiąże się z nim jak nic innego. Ktoś może pomyśleć: po co tu pisać o systemach totalitarnych, o najgorszych zbrodniarzach w historii tego świata, co to ma wspólnego z aborcją? Ma i to naprawdę wiele, a jeżeli ktoś dalej zastanawia się co to niech spojrzy na pierwsze zdanie tego akapitu albo jeszcze lepiej – po prostu niech przeczyta „Cywilizację życia”. Mnie na przykład bardzo zaciekawił przypadek Chrisa Wattsa i to do tego stopnia, że po przeczytaniu o nim sam zacząłem wyszukiwać informacji na temat jego sprawy, o której dotąd nie słyszałem. Kogoś takie argumenty mogą odstraszać i uważać za wyolbrzymione, ale jeśli ma chociaż trochę dobrej woli to zapozna się z przekonaniami Razprozaka i jestem przekonany, że przynajmniej w części przypadków przyzna mu rację. Cieszę się, że także zostało to zaakcentowane.

Co również charakterystyczne dla autora, w książce widzimy całą masę barwnych porównań i to takich, które trafiają w sedno. Kiedy niektóre argumenty lewaków odnośnie aborcji w pierwszej chwili wydają się faktycznie dość rozsądne i normalne to wtedy wkracza autor i od razu popisowo je zbija. Wyraźnie częściej jednak swoimi słowami lewacy po prostu się ośmieszają i to tak samo zostało ukazane (prawidłowo).

Najpierw byłem trochę rozczarowany okładką książki kiedy już ją poznałem, bo spodziewałem się jakiejś grafiki bądź rysunku nienarodzonego dziecka w łonie matki, a dostałem prosty napis z cytatem z tego, co w środku i tyle. Po pewnym czasie jednak przyzwyczaiłem się do tego, szczególnie, iż to nie ona jest tu mimo wszystko najważniejsza. To tylko ozdoba, a to co istotne znajduje się gdzie indziej.

Reasumując, trzeba powiedzieć, że ta pozycja jest praktycznie bez wad. Poprzednie lektury Razprozaka to młoty na współczesnych marksistów i lemingów, a teraz doszedł kolejny: na aborcjonistów. Niech podsumowaniem będą jego słowa z końcówki książki: „to nie człowiek decyduje o tym czym jest prawda, to prawda decyduje o tym kim jest człowiek”.

Czytaj dalej

Inny Wymiar

Inny Wywiad (X) – gość: Wojna Idei

Avatar photo

Opublikowano

on

Dzień dobry państwu w tych pięknych okolicznościach przyrody ❄️. Niedawno przeczytałem książkę autorstwa Szymona Pękali z „Wojny Idei”, która mi się naprawdę spodobała i w związku z tym, postanowiłem przeprowadzić rozmowę z samym zainteresowanym. Całość poniżej 👇. Zapraszam serdecznie 🙂.
Inny Wymiar⚫️: Sam wpadłeś na pomysł napisania książki czy to wydawnictwo Znak podsunęło Ci ten pomysł?
Wojna Idei🟣: Pomysł wyszedł od wydawnictwa. Generalnie podjąłem się tego tematu właśnie dzięki temu, że wydawnictwo zapewniało pomoc i zaplecze techniczne.
IW⚫️: Jakie to doświadczenie pisać taką pozycję? Dużo czasu Ci to zajęło?
WI🟣:Samo pisanie kilka miesięcy, kolejne kilka na korekty. Nie mam porównania czy to dużo czy mało.
IW⚫️: Co kierowało Tobą w momencie, w którym zdecydowałeś się napisać „Wojnę Idei”? To samo co podczas tworzenia kanału na yt? Porównaj obie te sytuacje.
WI🟣: Niekoniecznie to samo. Książka była zaplanowana na dotarcie do nowych przestrzeni, do których ciężko trafić z contentem YouTubowym. Ogólnie, poza usystematyzowaniem pewnych treści, chodziło w niej również właśnie o przebicie się ze swoim przekazem poza YouTubową bańkę.
IW⚫️: Jesteś zadowolony z odbioru Twojej książki?
WI🟣: Jest lepiej niż przypuszczałem. Zwłaszcza, że Polacy z reguły książek raczej nie czytają 😉
IW⚫️: Czy Twoje podejście można określić jako promocję klasycznego liberalizmu, na zasadzie: „nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś mógł to powiedzieć”?
WI🟣: Ten element klasycznego liberalizmu jak najbardziej uważam za wartościowy do promowania, zwłaszcza w Polsce, gdzie idea wolności słowa nadal jest konceptem dość egzotycznym.
IW⚫️: Słyszałeś, aby ktoś zmienił swoje podejście do dyskusji społeczno-politycznych pod wpływem tego, co przeczytał u Ciebie?
WI🟣: Tak, otrzymuję wiele takich wiadomości od widzów i czytelników.
IW⚫️: Nie sądzisz, że dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie jakiejś ogólnopolskiej trasy w największych miastach, na których fani mogliby się z Tobą spotkać i osobiście pogadać, a przy tym rozpromować dodatkowo książkę? A może coś takiego miało już miejsce?
WI🟣: W ciągu ostatniego roku gościłem już na wielu różnych konferencjach i spotkaniach w różnych miejscach Polski, i było to zwykle połączone również z promowaniem książki.
IW⚫️: Czy planujesz napisanie kolejnej książki i, jeżeli tak, to na jaki temat?
WI🟣: Są takie plany, ale ciężko powiedzieć kiedy znajdę na nie czas. Tematu na razie nie chciałbym zdradzać.
IW⚫️: Co, zakładając, że napiszesz następną pracę zrobiłbyś inaczej niż przy debiucie?
WI🟣: Pierwsza książka była dość ogólna i poruszała się po szerokim zakresie tematów, kolejna będzie bardziej skonkretyzowana i dogłębnie pochylająca się nad jedną sferą.
Czytaj dalej

Inny Wymiar

Początki rozbicia dzielnicowego w Polsce

Avatar photo

Opublikowano

on

Rok 1138 to w historii Polski bardzo ważna data. Wtedy bowiem umiera Bolesław Krzywousty, książę państwowy od roku 1107. Był to początek, tzw. rozbicia dzielnicowego, które trwało w naszym kraju przez prawie 200 lat, o czym postaram się dzisiaj pokrótce opowiedzieć.

 

Po śmierci Bolesława, zgodnie z zasadą senioratu, która mówiła, że główną władzę ma objąć najstarszy członek danego rodu, niezależnie od jego stopnia pokrewieństwa ze zmarłym, rządy zwierzchnie otrzymał jego najstarszy syn, a więc Władysław. Poza Małopolską dostał też dla siebie Śląsk i ziemię lubuską. Jego młodszemu bratu, Bolesławowi Kędzierzawemu przypadło z kolei w udziale Mazowsze, zaś trzeciemu bratu, czyli Mieszkowi Staremu – Wielkopolska. Ponadto, Henryk otrzymał ziemię sandomierską, od której zaczęto go nazywać Henrykiem Sandomierskim, a najmłodszy syn Krzywoustego, (najprawdopodobniej pogrobowiec), Kazimierz zwany Sprawiedliwym, jako, że był jeszcze za młody na rządzenie to w jego imieniu ziemią łęczycko-sieradzką władała Salomea, jego matka.

 

Spory o władzę były podszyte po części kwestiami rodzinnymi, gdyż Władysław był synem Krzywoustego z pierwszego małżeństwa księcia ze Zbysławą, natomiast jego młodsi bracia byli dziećmi drugiej żony władcy, Salomei, która oczywiście sprzyjała swoim potomkom.

Najstarszy syn, po początkowych sukcesach, w których to pomogły mu posiłki ruskie, zaczął mieć problemy. W 1144 roku zmarła Salomea, co dla Władysława było dobrą wiadomością, lecz już w kolejnym roku został on pokonany przez braci w starciu nad Pilicą.  Również bliska jemu, a wcześniej jego ojcu osoba, czyli palatyn Piotr Włostowic miał się wypowiedzieć w kwestii tych bratnich sporów. Nie chciał on jednoznacznie poprzeć, którejś ze stron, co zirytowało najstarszego z braci na tyle, że nakazał on go schwytać, uwięzić i oślepić. To oburzyło możnych wokół zwierzchnika i zadecydowało o ich opowiedzeniu się po stronie koalicji. Nie był to koniec złych wiadomości dla Władysława, ponieważ Włostowicowi udało się ujść z Pokski i to na Ruś, gdzie przekonał dotychczasów sojuszników władcy zwierzchniego do zaprzestania wspierania go, co kompletnie osłabiło rządzącego Władysława i spowodowało jego ucieczkę do Niemiec, od której zwie się go Wygnańcem.

 

Dzięki temu, władzę zwierzchnią otrzymał Bolesław IV Kędzierzawy jednak Władysław nie zamierzał tak łatwo rezygnować z rządów w Polsce. Dopominał się o swoje w Niemczech – najpierw u Konrada, a potem u jego następcy, tj. Fryderyka I Rudobrodego (Barbarossy). Przy marszu Wygnańca i tego ostatniego na Polskę doszło wprawdzie do hołdu w Krzyszkowie, w czasie którego Kędzierzawy musiał złożyć rywalowi hołd i zobowiązać się do podróży do Magdeburga, gdzie miały być rozpatrzone racje obu stron, (do czego ostatecznie jednak nie doszło), ale jednak Władysław nie otrzymał tego, czego chciał najbardziej, czyli władzy zwierzchniej z powrotem w swoich rękach.

 

Tak właśnie rozpoczęły się średniowieczne podziały Polski. Dopiero w XIV wieku zakończył je król Władysław Łokietek.

Czytaj dalej