

Inny Wymiar
4 cytaty sprzed lat, ale dzięki „postępowcom” dalej aktualne
Pewne rzeczy pozostają w ludzkiej pamięci na wiele, wiele lat. Jedne 20, inne 120, ale ich wspólnym mianownikiem jest obecność w ludzkich umysłach. Bez wątpienia jednym z takich elementów są cytaty. Czasem używane tylko po to, aby pochwalić się ich znajomością, nieraz także powtarzane za panującą modą nawet bez znajomości przekazu, który się za nim kryje.
Są też jednak chwile, kiedy pewne słowa idealnie pasują do opisania jakiejś sytuacji, np. politycznej. I tym właśnie chciałbym się zająć dzisiaj. Oto 4 cytaty sprzed lat, ale dzięki lewakom jak najbardziej na czasie.
Już w starożytności polityk rzymski, Marek Tuliusz Cyceron, słusznie mawiał: „Ohydną karykaturą ustroju jest państwo, w którym bogaczy uważa się za elitę”. Ja trochę bym to uwspółcześnił i dodałbym do tego grona szeroko rozumianych „celebrytów”, czyli ludzi znanych z tego, że są znani. Ilekroć słyszymy jak o jakichś, ponoć niezwykle ważnych sprawach wypowiadają się tacy quasi-eksperci jak: Maja Ostaszewska, Andrzej Seweryn, Krystyna Janda, Krzysztof Zalewski czy Dorota Wellman? Przyznać trzeba, że bardzo często. W zasadzie codziennie. A o tych „niezwykle ważnych” sprawach takich jak rzekoma pandemia, śmiercionośne zmiany klimatu (nie kwestionuję tu samych zmian klimatu, ale ich skalę), wielość płci, niebinarność, ciałopozytywność i inne takie decydują najbogatsi ludzie świata, m.in. prezes Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab, „filantrop” George Soros czy Bill Gates, opłacając swoich żołnierzy do głoszenia tyrad o ww. „problemach” i „zaniedbaniach polityków”. Wystarczy czytać ich wypowiedzi. To zwykła plutokracja, z którą należy walczyć.
Tu płynnie przechodzimy do kolejnej kwestii, a konkretnie do tego, co dziś znaczy być człowiekiem konserwatywnym. Naprawdę celnie ujął to Jan Herman Hoppe, niemiecko-amerykański ekonomista i filozof, twierdząc: „Konserwatywny oznacza kogoś, kto przez szum anomalii i wypadków dostrzega to, co stare i naturalne, i kto tego broni, kto to wspiera i stara się chronić przed tym, co tymczasowe i nienormalne”.
Uzupełniłbym to przekorą, a przez nią rozumiem sprzeciw wobec jednorodnym głosom ludzi, którzy zawsze chcą iść na łatwiznę, za stadem. Prawdziwy konserwatysta musi się nie bać uderzyć pięścią w stół i powiedzieć głośno i wyraźnie: „nie, to czego chcecie, jest złe, dobro wygląda inaczej, nie można bez przerwy biegać za większością”, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Demoliberalna rewolucja społeczno-kulturowa bez wątpienia, jak to rewolucja składa się z elementów tymczasowych. Wystarczy podać przykład Marty Kauffman, twórcy słynnego serialu „Przyjaciele”, jak na swoje czasy całkiem „postępowego”, która ostatnio przeprosiła za „małą różnorodność rasową” w produkcji. Postęp nigdy nie może stać w miejscu. Innym przykładem niech będzie norweska feministka (a więc teoretycznie ta dobra), niedawno oskarżona za… stwierdzenie, że „mężczyźni nie mogą być lesbijkami”. Jak to w rewolucji – to, co dzisiaj jest dobre, już jutro może być złe, dlatego, że będzie za mało postępowe, a skoro tak, to i „faszystowskie”, „ksenofobiczne”, itp. Lewactwo nie znosi próżni. Niech aborcja jako „prawo człowieka”, niebinarność, osoby z macicami, osoby rodzące, kobiety z penisami, zmiany zaimków lub identyfikacji, itd. będą z kolei wystarczającym, zbiorczym dowodem na nienormalność lewych.
Konserwatyzm nieodłącznie wiążę się również z wiarą religijną i chrześcijaństwem, a zwłaszcza katolicyzmem. Istotna powinna być tu ogólna stałość przyjętych reguł, których katolik powinien przestrzegać. Niektóre zmiany stanowisk Episkopatu, w mojej opinii są jak najbardziej w porządku, np. przeszczep organów, bez których chory lub ranny człowiek nie będzie mógł żyć. Uważam to za wyraz troski i miłości do drugiej osoby. Nie należy jednak mylić tego z modernizmem, który wdarł się do Kościoła już jakiś czas temu, a który polega na wejściu do Świątyni Pana osób świeckich, źle życzących Kościołowi, nierzadko powiązanych z masonerią (jak Opus Dei w Hiszpanii). Dziś widzimy to, jeżeli chodzi o różnych Lemańskich, Sowy, Bonieckich, Kramerów, itp. Prawdziwy kapłan nie może być chadekiem – nie może się podobać wszystkim i zgadzać się na wszystko, w tym na to, co niezgodne z prawdami wiary. I tu przychodzi Benedykt XVI, cały na biało i mówi: „Jezus, który byłby w zgodzie ze wszystkimi, Jezus bez swojego świętego gniewu, bez twardości prawdy, nie jest prawdziwym Jezusem, lecz jego żałosną karykaturą”. Religia musi mieć swoje zasady, których wierzący powinni przestrzegać. Niestety czasem i księża ich nie respektują, co powoduje radość u adwersarzy Kościoła. Katolicyzm to nie libertynizm.
Szczerze muszę przyznać, że mało jest rzeczy tak irytujących jak karuzela równość, tolerancji, itd. Co chwila widzimy i słyszymy w TV, jak jacyś dobrze ubrani ludzie, ładnymi słowami próbują nas przekonać, że są tacy młodzi, świeży, fajni, dobrzy i że warto iść za nimi, ponieważ oni chcą dobrze. Skoro gadają o tym non-stop, to chyba nie są tacy przekonani do tej swojej postępowości. W innym wypadku, po co mieliby rozprawiać o tym w kółko? Nie musieliby tego robić, bo byłoby to dla nich jasne jak słońce. I to raczej nie dziwne, dlatego, że innym razem ci sami ludzie pociągnięci przez sprytnych finansistów, potrafią wyjść na ulice, drąc się zabawnie, kogo by tu nie „j**ali” czy kazali „w**ierdalać”. Dodatkowo, uważając się za lepszych, atakują policję albo nawołują do niszczenia Kościołów. Oczywiście w imię wspomnianego „postępu”.
Dlatego właśnie na koniec zostawiłem sobie zdecydowanie swój ulubiony cytat nieśmiertelnego Karola Maurras’sa, działacza z „Akcji Francuskiej”. Sądzę, że nic nie oddaje tak dobrze dzisiejszej, obłudnej, zakłamanej, lewackiej rzeczywistości, jak jego słowa: „Liberał to anarchista, starannie zawiązujący krawat”. Co Lempart po ładnym ględzeniu u Moniki Olejnik w „Kropce nad i”, skoro za chwilę i tak wróci na ulicę i znowu pokaże swoją plemienną mentalność? Co z gadek typowego lewaka o „szacunku”, na Paradzie Równości, jeżeli zaraz raduje się on z zakazu maszerowania (w większości spokojnego) dla narodowców? Nic, chociaż lemingi i tak się nabiorą i jakoś to sobie wytłumaczą. Ale w gruncie rzeczy, liberał od anarchisty różni się tylko strojem, fryzurą i sposobem wypowiadania się do kamer (a w tym ostatnim też tylko czasem).
Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Inny Wymiar
Dobra kontynuacja, czyli o „Tresurze” Razprozaka

JE Łukasz Winiarski, znany szerzej jako „Razprozak” szturmem wdarł się na listy wszelakich bestsellerów ze swoim „Manifestem Antykomunistycznym”, a jego 2 książka, czyli „Tresura” radzi sobie równie dobrze. Jeśli kogoś to dziwi to oczywiście ma do tego prawo, ale mnie, np. nie i to z wielu powodów, o których poniżej.
Całą lekturę podzieliłbym na 3 części: 1 (do ok. 140 strony) mówi o sposobach indoktrynacji lewicy, liberałów i komunistów bazując głównie na przykładach z ZSRS, ale nie tylko.
Jest to swoiste wprowadzenie do dania głównego, czyli 2 części książki, która pięknie demaskuje TVN, ich ludzi, koneksje rodzinne i propagandę jaką stosowali i, niestety wciąż stosują, ku uciesze swoich fanatyków.
Część ta kończy się ok. strony 260, po której mamy pewien powrót do części 1, a więc odejście od samej telewizji z Wiertniczej i powrót do kwestii mocno historycznych.
„Tresura” podoba mi się bardziej niż „Manifest…”, choć obie z tych pozycji są na bardzo wysokim poziomie i sądzę, że każdy człowiek, który uważa się za otwartego na nieznane mu dotąd fakty i nieskażonego na zamykanie się w swojej lewackiej, „fajnej” bańce powinien je przeczytać – najlepiej w całości, a jeśli nie tak to chociaż w jakiejś części. Myślę, że duży wpływ miał na to temat pracy – bardzo lubię czytać Razprozaka w ogóle, ale już całkiem uwielbiam to robić kiedy zabiera się za temat TVN, a przy tym również Wyborczej i mediów jej pokrewnych i pokazuje związki jego obecnych „gwiazd” ze starym, komunistycznym i bandyckim systemem – czy to bezpośrednio czy poprzez rodzinę. W moim przekonaniu, to te tematy, od których trzeba zacząć naszą narodowo-konserwatywną kontrrewolucję, a to dlatego, że to właśnie z tych telewizji, gazet, a obecnie coraz częściej i rozmaitych internetowych portalików zwykli ludzie czerpią wiedzę. Musimy zatem próbować zniszczyć działanie tego wirusa jeszcze we wczesnym jego stadium, a w każdym razie – nie gdy będzie on już bardzo zaawansowany.
Co prawda, z tej lektury nie zapadł mi jakoś szczególnie w pamięci żaden tekst, jak w pierwszej książce ten o dyrektorze odbierającym telefon łokciami, ale nic to. Styl jest podobnie luzacki, a merytorycznie jest równie świetnie. Słowem – polecam wszystkim razem i każdemu z osobna.
Inny Wymiar
Patriotyczna telewizja czy absurdalna komedia?

Najbardziej prawicowa z prawicowych stacji – „patriotyczna, konserwatywna, narodowa, prawicowa, wolnościowa, niezależna” -telewizja wRealu24 płynie i płynie, wciąż w jednym i tym samym kierunku. Co prawda, kierunek ten jest diametralnie odmienny od tego, w którym zmierza środowisko „postępowe, równościowe, tolerancyjne i demokratyczne”, ale trudno nie ulec wrażeniu, że obie z ww. stron płyną bardzo podobnym lub nawet takim samym stylem.
Jakim stylem? Stylem niepluralistycznym. Jak na „niezależne” telewizje przystało widać tu tylko jeden przekaz, który zamyka się na różne, inne opinie. Taki, co chyba za bardzo wziął sobie do serca „wolność i niezależność”. Linia stacji ustalona i lecimy po niej praktycznie bez limitów. Ich fanatycy plują bezmyślnie na każdego, o chociaż trochę innym przekonaniu.
Szkoda, bo staje się to niezmiernie przewidywalne, a w związku z tym mało pociągające intelektualnie. Przełączasz na TVN – wiesz, że powiedzą o złym rządzie, co kłóci się bez sensu z UE wolą Ziobry, szczuje na mniejszości, itd. Przełączasz na TVP – wiesz, że powiedzą o świetnym rządzie, co dba o Polki i Polaków i walczy z inflacją. Przełączasz na wRealu24 – wiesz, że powiedzą „nie szczepimy się” i „nie nasza wojna”. Oczywiście to wszystko już w tytule programu musi być SZOKUJĄCE I MASAKRUJĄCE, no bo jakże by inaczej. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Wprawdzie, w czasach covidiańskich ludzie wRealu zorganizowali debatę Fiałek – Rubas, a więc ludzi o radykalnie różnych podejściach o koronawirusie, szczepionkach, itp., ale jednak jedna małpka na cały sklep monopolowy to trochę mało. Poniżej, dowód jak reaguje dziennikarz niezależny – Piotr Szlachtowicz na słowa konstruktywnej krytyki jednego z prawicowych twórców internetowych, który skrytykował zdjęcie w tle i dziennikarstwo patetyczne Pana redaktora i jego kolegów. Krytykujący, co prawda również myśli samodzielnie, ale nie tak samodzielnie jak powinien.
Na antenie wRealu24 jest pełna wolność słowa – można pytać „kto to ruc*a” można mówić o „pasoż*dach”, (czyżby to były lata 30. XX wieku ???), ale nie można skrytkować stacji, ani jej działania. Jak widać niżej nie można również nagrywać programów krytycznych nawet wobec części Konfederacji – Nowej Nadziei i jej prawyborów. Choć jak mawiają – zły to ptak, co własne gniazdo kala (redaktor naczelny stacji, Marcin Rola ponoć jest już dogadany na jesienny start w wyborach parlamentarnych z list Konfederacji).
Krzysztof Lech Łuksza, czyli inny z dziennikarzy wRealu24 mógł także podpaść Roli podaniem dalej tweeta Radosława Patlewicza, krytycznego wobec Leszka Sykulskiego – naczelnego geopolityka prawicy braunowskiej.
Przychylam się tu do zdania, które już nieraz przeczytałem na stronach internetowych wRealu – z tej trójki to właśnie Łuksza jest wyraźnie najlepszym dziennikarzem. Zadaję różnorodne pytania, nierzadko niełatwe dla swoich gości. Rola i Szlachtowicz to generalnie potakiwanie sobie z gościem, a jak już zadadzą oni jakieś niewygodne pytanie to zazwyczaj pochodzi ono od widza, które zadał je na czacie na żywo, co też Panowie prowadzący muszą zdecydowanie podkreślić, (aby gość przypadkiem się na nich nie obraził). Dla porządku dodam tylko, że redaktor Łuksza raz również mi podpadł jedną z wypowiedzi o czarnoskórych, ale to już temat na inny artykuł.
Jestem prawicowcem, ale rozumiem prawicę inaczej niż Rola i spółka. „Silni razem” i „otwierający oczy” – całkiem odmienne poglądowo oblicza tego samego fanatycznego zaślepienia politycznego. Telewizje niezależne czy teatry komediowych absurdów?
Inny Wymiar
Jak Prof. Matczak obraził uczucia ateistyczne

Profesor Marcin Matczak poglądy ma, jakie ma, ale właśnie został kolejnym symetrystą w oczach twitterowych opozycjonistów spod znaku #silnirazem, za sprawą swojego artykułu opublikowanego w „Gazecie Wyborczej”, który streścił na swoim TT oraz w mniejszym stopniu przez to, co powiedział w dzisiejszej rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie TVN24. A powiedział wiele mądrych słów, których szczerze mówiąc akurat po nim się nie spodziewałem, a które bardzo zdenerwowały lemingów.
Pan Profesor zauważa tu rzecz, której nie widzą lub nie chcą widzieć, tzw. „postępowcy”, a mianowicie, że tolerancja, poszanowanie dla innych i ich poglądów nie powinno się tyczyć tylko opinii progresywnych i ludzi o takim nastawieniu, ale i wobec konserwatywnego punktu widzenia. Jeśli nie chcemy być obrażani ze względu na odmienną orientację seksualną i my nie obrażajmy kogoś przez jego inne nastawienie do religii, bo sami nie będziemy wiarygodni w tym, co mówimy.
Matczak trafnie uderza w krytyków, pisząc: „jak elektorat PiS jesteście unikaczami różnorodności, tylko unikacie innej różnorodności. I zasługujecie na rewanż tych, których obrażacie – na 3 kadencję PiS, w czasie której będziecie się zastanawiać, dlaczego tak światli ludzie jak wy muszą cierpieć dyktaturę ciemniaków.”
W tych słowach zawarł masę prawdy. Są ludzie, słuchający tylko przekazu „Wiadomości” i mediów Sakiewicza, są fanatycy Marcina Roli i powtarzania sloganów o „banderowcach”, ale są i demoliberałowie, których Profesor celnie streszcza w tytule swojego artykułu: „przytulicie znajomego, który wyzna, że jest gejem, ale znajomemu, który powie, że wierzy w Boga, każecie wy**erdalać z domu.”
Podobne słowa wypowiedział w porannej „Rozmowie Piaseckiego”, dodając przy tym rozsądnie, że choć jest przeciwny pisowskiej reformie wymiaru sprawiedliwości to jest też przeciwnikiem podejścia na zasadzie: „to pomysł PiS-u, więc za sam fakt tego, że to ich inicjatywa, będę ją krytykował.”
Sekciarze musieli poczuć się bardzo dotknięci, tym bardziej, że stwierdził tak w dyskusji z red. Piaseckim, czyli wyklętym przez nich symetrystą. Swoją drogą to ciekawa obelga wymyślona już trochę czasu temu przez demoliberałów, używana przez nich zawsze wtedy kiedy ktoś powie coś niezgodnego z kanonem poglądów „postępowych”. Przekładając to na 2 stronę to tak, jakby braunista określił tym „epitetem” Mentzena kiedy ten ostatni powiedział, iż powinniśmy wspierać Ukrainę i, że „spodziewa się raczej polonizacji Ukraińców niż ukrainizacji Polski.”
A sam tekst Pana Profesora jak najbardziej polecam. Po 1 dlatego, że świetnie wypunktował zjawisko, które nas otacza, a po 2, ponieważ miło patrzeć na ten ból pewnej części ciała po stronie demoliberalnej. W sumie, 2 wynika z 1 🙂😉😊.