

Lemingopedia
Jak jest teraz we Lwowie, Kijowie? Takiej motywacji jeszcze nie widziałem
Udało mi się odwiedzić przepiękny Lwów. Nie była to jednak wycieczka turystyczna. Dzięki pamiecnarodow.pl wiozłem leki i żywność, które następnie trafiły do Odessy, Kijowa i niemal doszczętnie zniszczonego Charkowa. Jak jest teraz we Lwowie? Jak jest w Kijowie? O Lwowie opowiem sam, o Kijowie – Aleksander.
Do Lwowa jechałem w sumie przypadkiem. Kierowca nie miał z kim jechać, więc wieczorem spakowałem plecak, wziąłem paszport i ruszyłem na granicę. Zawsze to o dwie ręce więcej do pomocy i jedna gęba do gadania. Nasz kolega – Aleksander – uparł się, że pojedzie do Kijowa. Jak postanowił, tak zrobił. Jak jest w Kijowie? Codziennie dostaję od niego wiadomości. Pytałem Fundację, pytałem Aleksandra i pozwolili mi je cytować, za co dziękuję.
Ciężko uwierzyć, że to dzieje się naprawdę
„Rano wracałem z frontu, zepsuł się nam samochód. Staliśmy pod Kijowem w polu, kiedy zwyczajnie wzięli nas „na muchę” i zaczęli strzelać w samochód. W porę przyjechała pomoc. Zgarnęli nas, ale samochód już tam został. Na amen. Ciężko spałem. Może przez to, że jest stres przed tym wyjazdem na front. Jeździ nas zazwyczaj 5 albo 6 osób. Jest stres. Boję się bo to się serio jeździ na wojnę. To inny świat. Na froncie było dziś ok. Zawieźliśmy leki, ciepłe jedzenie i dwie beczki ropy do agregatu, bo chłopaki nie mają tam prądu . Z powrotem już z górki, a jak się wjeżdża do Kijowa to dopiero chcę się spać” – otrzymałem relację od Aleksandra.
„Mega zatęskniłem za górami. Zamknąłem oczy i poszedłem z Kuźnicy do Murowańca, tam na Staw Gąsienicowy, potem Zmarzły, Zawrat, Świdnica i czarnym szlakiem w dół. Brakuje mi gór jak tu siedzę. Poszliśmy z Anią na miasto kupić kawy, bo podobno gdzieś była tania. Kupiliśmy ponad 30 kg. Przy tej okazji była możliwość przejść się po mieście. Wszędzie pusto” – pisał.
„Chłopaki przeżywają za bliskich co nie wyjechali z Ukrainy, o ich życie. Martwią się też o bliskich, którzy wyjechali. Jak sobie radzą? Dziś dwóch naszych dostało się do niewoli. Nie wiadomo co z nimi i jak. Martwimy się. Chłopaki, jak przychodzą pogadać, mówią że też tęsknią za bliskimi, za dziećmi, ale zadziwia mnie brak narzekania i złości. Czasem coś takiego jak wojna, daje dużo do przemyślenia. Tu są inne priorytety. Pieniądz się nie liczy. Liczy się wspólnota i jej cel” – relacjonował.
Proszę Was, wspierajcie nas tu i czyńcie dobro tam
Przekazuję Wam kolejne wiadomości z Kijowa.
„Ciężki dzień pod wieloma względami. Kazano nam na magazynie wydawać minimum leków a większość pakować na magazyn aby zrobić rezerwę. Trochę mnie złapało gardło i przeziębienie, ale to nie dziwne. Wszyscy tu przeziębieni. Ciężko tu, ale naprawdę jest wiara w zwycięstwo. Że ten koszmar się skończy. Sergiej, co Wam pisałem wczoraj, pracuje dziś w kuchni u nas i zrobił na obiad mega smaczny barszcz. Tu cieszysz się każdym cukierkiem, ciastkiem zwykłym krakersem, którym w normalnych warunkach bym pewnie pogardził. Dziś zrozumiałem, że choć mówię, że nie boję się śmierci, to jednak boję się momentu przejścia. Dziwne uczucie. Wyciszenia, chęci płaczu. Nie wiem co powiedzieć. Teraz wiem, co czują chłopaki. Oni to dopiero mają” – pisał kilka dni temu Aleksander.
Półki sklepu w #Kijów. pic.twitter.com/zL1RziyVA1
— Memory of Nations Foundation (@PamiecNarodow) March 19, 2022
„Wiem że dziś niedziela. Wielu z Was było w kościele, wypoczęło a jutro praca . Ja dziś mogę powiedzieć, że nie byłem w kościele. Nie byłem na mszy, nie modliłem się , jedynie na przerwie poszedłem do Cerkwi na terenie naszego Batalionu. Po prostu siedziałem i patrzyłem na Matkę Bożą. Dziś trudny dzień . Rano wraz z hospitalerami pojechałem na front, aby odwieźć leki. Było jakoś po 5:00 rano. Poprzednia noc w Kijowie była trudna , Ruscy strzelali całą noc, choć nie było alarmu powietrznego po godzinie 22:00, jedynie jakoś po 21:00. Na chwilę schowaliśmy się do piwnicy, bo śpię na poddaszu. Dziś w dzień już się oswoiłem z wyjącą syreną w mieście. Mieliśmy jakoś po 12:00 incydent, ale wszyscy żywi na terenie Batalionu” – pisał przed tygodniem.
„Druża” czyli „przyjacielu”
„Dziś zginął jeden z naszych chłopaków. Dwóch rannych w szpitalu. Dzień jak dzień pracy po powrocie z frontu zająłem się rozdzielaniem leków na jutro. Wiecie, jak u nas coś się robi w Polsce, to trzeba przejść tysiące szkoleń albo kursów, a tu na wojnie, są inne warunki . A więc ja dziś wraz z Googlem, przez telefon z Iwonką i na miejscu z Anią i Razcislawem, dzielnie udajemy farmaceutów” – pisał Aleksander w ubiegły poniedziałek, jeśli dobrze pamiętam.
„Mam dobry pokój. Jest nas tu trzech Polaków. Ja, Tomek i Michał – są dziennikarzami z TVN, ale są niesamowicie zdolni i mega wspaniałe chłopaki. Też się troszczą o mnie. Co jeszcze? Dużo by pisać, wojna jest straszna rzecz. Pięknie patrzeć na ukraińskich żołnierzy, z którymi dzielę wspólny dach, stół i życie. U nich zwracają się do siebie „druża” czyli „przyjacielu”. Mega mnie to podnosi na duchu. To samo młode dziewczyny. Wprawiają mnie w zdumienie swoją odwagą. Nie wiem, czy bym radę tak jak one. Proszę Was, wspierajcie nas tu i czyńcie dobro tam” – dodawał.
Sytuacja się pogarsza, ale nie mogę ich teraz opuścić
Wczoraj otrzymałem kolejne dwie wiadomości.
„Piszę Wam, bo potrzebuję Waszej pomocy. Módlcie się . Modlitwa to nie tylko błaganie Boga, ale modlitwa to też brak obojętności. Nie bądźcie obojętni! Ciężki dzień. Strzelają do nas. Strzelają w Kijowie, bardzo blisko. Jak pocisk spada kilka kilometrów od nas, to w naszym budynku wszystko się trzęsie. Chcę Wam przekazać informację o śmierci jednej z naszych grup wyjazdowych. Dziś rano wyjeżdżaliśmy o tej samej porze. Zginęło ich pięciu, wśród nich mój znajomy Supczik-Zupka. Trafili w nich granatem. Ciała są już w garnizonie. Sytuacja u nas się pogarsza. Kijów zaczyna być mocniej ostrzeliwany. Wiem, że w tym momencie nie mogę ich opuścić” – pisał.
„Po Supcziku została mi pamiątka, bo dał mi przedwczoraj takie metalowe pudełeczko na papierosy albo na leki. Fotkę zrobię to podeślę. To wszystko dzieje się, jak w filmie . Trochę sam temu wszystkiemu nie wierzę. Powiem Wam, że to wszystko uczy prostej miłości, bycia bez tłumaczenia. Tu i teraz. Nie martwcie się, jak jeżdżę na wyjazdy to mam kask, kamizelkę kuloodporną, a nawet dwie. Z 15 kg mam na sobie i dobrą ekipę z bronią, ale już widziałem, że wobec śmierci nie ma nic mocnego. Wyślę Wam utwór, który był napisany, jak żegnano ofiary Majdanu. Teraz puszczają go tu, kiedy ktoś ginie. Dziś też leciał” – pisał Aleksander wczoraj.
A we Lwowie?
No cóż. We Lwowie znacznie „normalniej” niż w Kijowie, choć bardzo dużo ludzi i czuć tę niepewność. Widać masową ucieczkę ze wschodu na zachód Ukrainy. Nie kupicie tu wódki – „Chcesz pić? Najpierw walcz”.
Mieszkanie Marii zamieniło się chwilowo w punkt przerzutowy we Lwowie. Tu trafia insulina dla diabetyków, leki dla epileptyków (tu poproszono mnie o wspomnienie Fundacja Dla Dzieci z Cukrzycą), żywność, paczki do konkretnych osób z innych części Ukrainy. Wszystko rozprowadzane jest bardzo szybko. Przyjeżdżają ludzie i zabierają to dalej – Odessa, Charków, Kijów. We Lwowie podśmiewują się, że nigdzie, w żadnych mediach, wojna nie wygląda tak strasznie jak w polskiej TVP. Panie Jacku, szacunek i ukłony!
Niesamowita motywacja Ukraińców
Co jakiś czas na drodze wyłaniają się posterunki, które czuwają nad tym, co dzieje się na drogach prowadzących do Lwowa. Wjazd do Lwowa przypomina wjazd do Bagdadu. I słusznie. Busy są patrolowane szczególnie, czy przypadkiem nie przewozi się czegoś, co mogłoby służyć mniej szczytnym celom. Posterunki są wypełnione mężczyznami – chyba taką obroną terytorialną oraz żołnierzami i policją. Widać sprawną współpracę i organizację.
W nocy? To samo. Zatrzymujemy się do kontroli. Chwilę rozmawiamy, żartujemy i jedziemy dalej, w kierunku granicy. Wobec Polaków bardzo pozytywne reakcje.
Co będzie dalej?
Nie wiem. Nikt nie wie. Chciałbym podziękować Fundacja Pamięci Narodów za to, co robi. Za zaangażowanie, serce, dary i mnóstwo godzin, które trzeba poświęcić na organizację całego przedsięwzięcia. Michałowi dziękuję za wspólną drogę i rozmowę. Marii – za kawę we Lwowie. Ukraińcom – za opór wobec tej putinowskiej hałastry. A Polakom? Tradycyjnie mogę jedynie podziękować, za to, że są jacy są. Mam zaszczyt być częścią społeczności, dla której nie ma rzeczy niemożliwych.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Lemingopedia
Komu dali się nabrać Polacy? Cała prawda o „Akcji Demokracja”

Znasz to uczucie, kiedy wchodzisz do teatru, rozsiadasz się wygodnie, a nagle orientujesz się, że to nie spektakl, tylko Twoje życie jest grane – i to na obcej scenie, według obcego scenariusza, z reżyserem w brukselskich pokoikach? Tak właśnie wygląda Polska w przedstawieniu pt. „Akcja Demokracja”.
To nie jest żadna oddolna inicjatywa. To berlińska wydmuszka, dmuchana dolarem Sorosa i doprawiona propagandą wprost z think tanków, które w USA organizowały rozróby po wygranej Trumpa. Na czele tego karnawału ideologii stoi niejaki Jakub Kocjan, były asystent posłanki KO, nagrodzony przez Rafała Trzaskowskiego – nasz swojski Kubuś, który z takim zapałem czyta z kartki podsuniętej przez MoveOn, Campact, WeMove i inne bliźniacze byty.
A teraz konkret. Setki tysięcy euro z Europejskiej Fundacji Klimatycznej, gdy jej radą nadzorczą kierował Caio Koch-Weser – człowiek, który podpisał kredyt na Nord Stream, a potem poszedł do roboty… do Deutsche Banku.
Fundacja Campact, która też karmiła Kubusia, to z kolei niemiecki odział międzynarodowej sieci OPEN, kierowanej przez ludzi Sorosa. To właśnie z tej siatki wyszły zamieszki w USA, nawoływania do rozmontowania państw narodowych i standardowe „praworządność za fundusze”.
45 tys. euro? Taką kwotę wpłaciło WeMove, zdominowane przez niemieckich Zielonych. Kto finansuje WeMove? Campact. A Campact? MoveOn. A MoveOn? Tak, zgadłeś. Soros.
Okazało się, że to nie żadni Rosjanie, nie żadne farmy trolli z Uralu, tylko Akcja Demokracja – uśmiechnięta fundacja – klepała reklamy polityczne, które pompowały Trzaskowskiego i napieprzały w Nawrockiego z Mentzenem jak z bębna.
No i tak się złożyło, że pan Jakub był też na spotkaniu zorganizowanym przez… tadam! NASK! Instytucję, która miała nas chronić przed wyborczą dezinformacją. Parasol wyborczy zrobiła. No chyba nad Rafałem.
NASK po miesiącach analiz ogłosił, że jest ingerencja z zagranicy. Że reklamy podejrzane i uwaga… choć wspierają Rafała, to Rafał jest poszkodowany. Serio!
Ale żeby było zabawniej – co robi ta cała Akcja Demokracja, poza transferem poglądów z Berlina i grantów z każdej strony? Oto repertuar ich akcji i petycji: „Popieram fundusze za praworządność”, „Zostawcie Bodnara – rzecznika naszych praw!”, „Mur na granicy. Powstrzymajmy polski rząd przed budową”, „Solidarnie z Igorem Tuleyą!”, „Legalna, dostępna, zdekryminalizowana aborcja! Dosyć śmierci w szpitalach”.
I teraz uwaga – jak pisze niezależna – to wszystko robiła organizacja, której kampanie były organizowane na niemieckich serwerach, zarejestrowanych przez firmę 1API GmbH – tę samą, która rejestrowała strony prorosyjskie. Tak, dobrze czytasz: ci sami, którzy głoszą walkę z dezinformacją, sami korzystali z infrastruktury służącej rosyjskim trollom.
Zdecyduj, Polaku. Czy naprawdę jesteś gotów brać udział w tym cyrku? Czy Twoje dzieci mają żyć w kraju, którego granic nie wolno bronić, a marsz niepodległości nazywa się „marszem nienawiści” (Tak go grupa Kubusia nazywała. Za ile? Nie wiem)? Czy suwerenność Twojego państwa ma być redukowana do poziomu formularza grantowego?
W tej całej Akcji Demokracji nie chodzi o demokrację. Chodzi o to, byś sam za własne podatki kupił sobie kaganiec, otworzył drzwi od domu i powiedział: proszę bardzo, rządźcie mną zdalnie – Berlin, Bruksela, Moskwa – śmiało, kto pierwszy, ten lepszy.
Jeśli się z tym zgadzasz – śmiało. Głosuj jak Ci zagrają. Ale jeśli nie – czas wyjąć watę z uszu i w końcu zapytać: kto tu naprawdę ciągnie za sznurki, a kto jest tylko pacynką.
💬 Jeśli podoba ci się ten tekst, będzie mi miło, jeśli docenisz:
👉 Postaw kawę: https://suppi.pl/lemingopedia
👉 Patronuj: https://patronite.pl/lemingopedia
Dziękuję za każde wsparcie! Dzięki temu powstają kolejne treści❤️
Źródło: niezależna.pl, Akcja Demokracja, profile społecznościowe Jakuba Kocjana
Lemingopedia
Czujecie, jak ten polski trup cuchnie?

Polacy! Patrzycie i nie widzicie. Słuchacie i nie słyszycie. W polityce nie ma rzeczy nieistotnych. Wszystko coś znaczy.
Na czele Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau – miejsca, gdzie Niemcy założyli fabrykę śmierci, a świat do dziś powinien drżeć na dźwięk tej nazwy – właśnie stanęła Barbara Engelking. Ta sama, która razem z łysym Grabowskim, od lat opowiada światu, że Zagłada to jednak nie tylko Niemcy, bo polski wiejski pejzaż był otoczeniem śmierci. I że „Polacy stawiają się na miejscu ofiar, co blokuje konfrontację z tym, co robili jako sprawcy”.
Ja sobie tego nie wymyśliłem. To są cytaty tej pani: „Nie możemy mówić, że Zagłada to był tylko niemiecki projekt. Rzeczywistość była bardziej skomplikowana: bez współpracy, czy wręcz inicjatywy ze strony lokalnej ludności, wiele zbrodni by się nie wydarzyło”, „W wiejskim pejzażu Polski, w którym ukrywali się Żydzi, Polacy nie stanowili tła, ale otoczenie śmierci. To właśnie z ich strony groziło największe niebezpieczeństwo”, „Już wiemy, że współuczestniczyliśmy, że donosiliśmy, wydawaliśmy, mordowaliśmy, a teraz potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego autorytetu, jakichś liczb. Dlatego też jest taka presja na liczby, które nam powiedzą, czy w nas jest 30 proc. zła czy może 80 proc. zła i jak to naprawdę było. Tak jakby ta liczba miała naprawdę jakieś znaczenie, bo przecież ona jest taka umowna”.
I żeby było jasne – tę kandydaturę zgłosiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w osobie pani minister Hanny Wróblewskiej. Kto wybrał ministra? Premier. Kto wybrał premiera? No przecież wy, obywatele. Gratulacje! To wasza rada. To wasza polityka pamięci. To wasz sukces.
Zapamiętajcie. Każdy wybór to komunikat. Maciej Lasek jako szef CPK to jasny sygnał do Berlina: „Spokojnie Merz, nie zbudujemy wam tu żadnej konkurencji. Będziecie latać z Frankfurtu i rwać hajs z cargo”. Donald Tusk mówiący, że nie będzie domagał się reparacji, to też sygnał: „Nie gniewajcie się, my już się nie wygłupiamy jak tamci, ten kamień w Berlinie wystarczy”.
A teraz Barbara Engelking w Auschwitz. To też sygnał: „Proszę bardzo, możecie znów pisać ‘polskie obozy śmierci’. My tu już mamy odpowiednich ludzi, którzy wam to „naukowo” przykryją i podprowadzą, powołując się na majestat instytucji”.
Ale przecież to nie jest żadna awantura. To nie prowokacja. To nowa jakość! To “odwaga rozliczania się z przeszłością”. Tak powiedzą wam w TVN, jak Was następnym razem oplują. To przecież wolność badań naukowych. Tak powie wam minister z uśmiechem i zatroskaną miną, choć przed chwilą udzielił dotacji na Jasia Kapelę.
Bo w tej nowej polityce pamięci już nie chodzi o fakty. Chodzi o relatywizację. O przeformułowanie. O to, żeby z ofiar zrobić współwinnych. Żeby Niemcom ulżyć. Tam nie zajmują się prawdą. Tam zajmują się pamięcią.
I co z tego, że Auschwitz to niemiecki projekt przemysłowego ludobójstwa, z niemieckimi architektami, niemieckimi kolejarzami i niemieckimi lekarzami?
W Polsce bardziej opłaca się opowiadać o kilku szmalcownikach niż o esesmanach z Monachium.
Przecież nie da się być aż tak ślepym. My już widzimy kierunek: Adam Leszczyński w Instytucie Myśli Narodowej, Ruchniewicz w miejsce Pileckiego, Engelking w Auschwitz – to nie są nazwiska z przypadku. To scenariusz.
I niech nikt się nie łudzi. Taka jest filozofia nowego państwa – prowokować, dzielić, upokarzać. Zamiast leczyć ranę – grzebać w niej brudnymi rękami, a potem pokazywać światu: „Czujecie, jak ten polski trup cuchnie?”.
Więc kiedy pójdziecie na wybory prezydenckie i wybierzecie Rafała, to przypomnijcie sobie, że każdy wybór ma znaczenie. Wybraliście już ludzi, którzy patriotyzm zamienili w obciach, CPK w makietę, reparacje w żart, a Auschwitz w gotową scenę pod przypięcie Polakom jednej z największych zbrodni w historii.
Tylko głupiec nie rozumie sygnałów. A głupców, jak wiadomo, mamy pełen Sejm. Powstaje jednak to jedno, niepokojące pytanie. Jakim cudem ci głupcy znaleźli się w sejmowych ławach?
Lemingopedia
Co symbolizuje flaga UE? Dlaczego kłamią? Dlaczego Braun niczego nie znieważył?

W parlamencie europejskim zasiada wiele barwnych postaci. Jedne mają rozum, inne mają Instagrama. Ale czasem trafi się prawdziwa perełka – soszjalmediowe dziewczę z PE, które postanowiło odczytać flagę Unii Europejskiej niczym horoskop z „Cosmopolitana” i przekonać świat, że 12 gwiazdek na niebieskim tle to nie przypadkiem symbol maryjny, tylko… kalejdoskop tęczy: „prawa człowieka, równość, nadzieja, demokracja, wolność”. Zostało to sfinansowane z Waszych pieniędzy, więc tym bardziej powinniście wiedzieć.
Z uwagi na to, że ta pani opowiada takie pierdoły, że gniją ziemniaki w piwnicy, postaram się być wypowiedzieć maksymalnie jasno.
Otóż autorem projektu flagi był Arsène Heitz, francuski grafik i – o zgrozo! – gorliwy katolik. Inspiracją dla niego był wizerunek Niewiasty obleczonej w słońce z Apokalipsy św. Jana, a konkretnie wieniec 12 gwiazd nad głową Maryi, dobrze znany z Cudownego Medalika, objawionego św. Katarzynie Labouré. I mówił to nawet na łożu śmierci.
W 1953 roku, równolegle z projektowaniem flagi, Rada Europy ufundowała witraż do katedry w Strasburgu – z kim? Z Margaret? Z Just5? Z Leninem? Nie. Z Maryją, a jakże. Ale dziś trzeba to koniecznie zafałszować, wyprasować i dorzucić parę „wartości”, które akurat lepiej pasują do eventu z Drag Queen Story Hour niż do kultury europejskiej.
Ona mówi, że ta flaga „symbolizuje nadzieję”. Na co? Na tańszy prąd po Zielonym Ładzie? Na mniej mięsa w jadłospisie? Na więcej migrantów na pontonach finansowanych przez Niemcy? Albo może nadzieję na to, że jak nie oddasz samochodu i nie przeprowadzisz się do bloku z trzema rodzinami z Erytrei, to być może nie trafisz do aresztu za mowę nienawiści?
Demokracja? Dziewczyno! Jaka demokracja? W Niemczech delegalizuje się demokratycznie wybrane partie, w Rumunii nie pozwala się obywatelom Rumunii wybrać kandydata, którego chcą. O czym Ty mówisz?
Czy komusze dziewczę wie, że Robert Schuman, ojciec założyciel UE, jest błogosławionym kościoła katolickiego? Schuman codziennie uczestniczył w Mszy św., regularnie odmawiał brewiarz. Miał w tym taką samą regularność jak Ursula von der Leyen, gdy codziennie odmawiała Polsce środków z KPO, należnych nam jak psu micha, w czasie trwającej za naszą granicą wojny i kryzysu na granicy.
Świat wartości, o którym opowiada to dziewczę, już był. Z milionów ofiar próbował wyłonić Nową Hutę – PRL-owską wersję europarlamentu: socjalistyczne wartości, wszystko równe, wszystko wspólne, tylko Boga nie przewidziano. Na działce pod kościół miała stanąć szkoła. Krzyż, który postawiono tam w 1957 roku, został wyrwany z ziemi w 1960 roku. Protestujących mieszkańców spacyfikowano, a dwa miliony złotych zebrane na świątynię… zarekwirowano. Tak wyglądała walka z wartościami chrześcijańskimi w praktyce. I dokładnie tym tropem – choć w bardziej PR-owym stylu – podąża dziś wiele twarzy europejskiej lewicy.
Świątynię udało się zbudować gdzie indziej – po 7 latach walki, dzięki Karolowi Wojtyle, który nie pisał postów o wartościach, tylko wprowadzał te wartości w życie. Dziś w miejscu brutalnie wyrwanego krzyża stoi Pomnik Krzyża Nowohuckiego.
Więc eurodziewczyno sorry, ale nie przekonasz nas, że to wszystko przypadek.
Nawet ta flaga UE ma symbolikę chrześcijańską, bo to te wartości ją zbudowały, a nie leninowska kalka próbująca ukraść ponad 2000 lat tradycji.
Bo jakie wartości ma deklaratywnie dzisiaj UE? Te same co w Nowej Hucie. Wolność? Tylko dla tych, co się zgadzają. Nadzieja? Co najwyżej na zasiłek i to najpierw musiałbyś przypłynąć pontonem z Afryki, albo stać się bohaterem filmu Agnieszki Holland.
I jeszcze jedno. Nie wiem czy wiecie, ale Grzegorz Braun, jak na ironię, okazuje się największym beneficjentem Traktatu z Lizbony, bo… flaga nie została formalnie wpisana do dokumentów jako oficjalny symbol UE, z powodu oporu niektórych państw, m.in. Wielkiej Brytanii, ale jest używana powszechnie jako symbol UE i obecna we wszystkich instytucjach.
Czyli Braun nie zabierał i nie palił żadnej flagi UE, bo jej UE po prostu nie ma
Podoba ci się ten tekst? Uważasz, że to co robię, jest ważne:
Postaw kawę: https://suppi.pl/lemingopedia
Patronuj: https://patronite.pl/lemingopedia
Dziękuję za każde wsparcie!