Connect with us

Nawiasem Pisząc

Dobre prawo – nasze prawo!

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Bartłomiej Sienkiewicz miał wczoraj bardzo zły dzień – taki spóźniony o tydzień Blue Monday – bo Sąd Najwyższy zdecydował o nie wpisaniu KRS jego decyzji o likwidacji TVP i Radia Polskiego. Oczywiście, minister kultury staje okoniem i twierdzi w jednym i tym samym oświadczeniu, że ma nadzieję, że wyrok w II instancji będzie już inny, a poza tym brak zgody na wpis do KRS nie ma żadnego znaczenia. Dla niego na pewno nie, premier kazał mu rozpieprzać niewygodne media, więc rozpieprza. I żadne prawo nie będzie go ograniczać. Śmiechu warte. Nie da się tak, to spróbuje inaczej. Albo w ogóle oleje wyrok, bo nasza nowa ekipa rządząca w tym jednym jest akurat dobra. Przecież niemal wszystkie ich działania, zostały zanegowane przez odpowiednie instancje. Dla porównania, Bodnar musi się teraz głowić nad tym, co zrobić z prokuraturą, bo okazało się, że tego organu też nie wolno bezprawnie przejąć. Biednemu zawsze wiatr w oczy i kłody pod nogi. Ja nie wiem, jak to się skończy, ale jeśli po upadku tego rządu (daj Boże) co niektórzy nie pójdą prosto do więzienia, gdzie ewentualnie sami uskutecznią głodówkę, to z naszym państwem jest naprawdę coś nie tak. Wspomnę jeszcze tylko, że pan Sienkiewicz zwołał dzisiaj konferencję prasową, na której wygłosił swoją interpretację na temat „niesłusznego wyroku”. Zaprosił tam przedstawicieli wszystkich mediów. No, poza jednym. Bo dziennikarza TV Republiki nie wpuszczono, mimo że miał akredytację. Ot, wolność mediów. Prawie taka, jak tuż po ogłoszeniu wyroku… pardon, wyników wyborów (chociaż można je chyba nazwać wyrokiem), kiedy Tusk zdecydował, że nikogo z TVP czy Republiki nie chce na swoim wieczorze wyborczym widzieć. Bo media mają być wolne, czyli takie jak on chce. A jak tylko dorwał się do władzy, to swoje zamiary zaczął spełniać, nie patrząc przy okazji, że przy okazji tę wygłaszaną i wychwalaną Konstytucję zwyczajnie depcze. I nawet Szymkowi jakoś nie zbiera się na płacz.

Dobry wyrok…

Mnie się nie chce nawet kłócić z panem Bartłomiejem, który odniósł się do feralnej decyzji Sądu Najwyższego również na swoim TT/X: 11 sądów wpisało likwidację państwowych spółek medialnych a jeden sąd w Warszawie odmówił. Czy dlatego, że na czele tego sądu jest ktoś mianowany przez sędziego Plebiaka od Ziobry? Tego nie wiem, ale wiem, że świetle prawa obecni likwidatorzy są legalni, po czym dodał hashtag: Ani kroku wstecz. To akurat widzimy. Wyrok jest inny, ale jemu się nie podoba, więc wyrok jest nieważny, a likwidatorzy w porządku. Spoko, przyzwyczaiłam się. Ale za to adwokaci będą mieli niedługo pełne ręce roboty, bo jeśli okaże się, że WSZYSTKIE wyroki z ostatnich paru lat były bezprawne, to zaraz będzie trzeba wypuszczać z więzienia wszystkich zboczeńców i morderców. Na razie jednak okazuje się, że wyrok Sądu Najwyższego jest ważny tylko wtedy, kiedy chodzi o ważność wyborów, a resztę można wyrzucić do kosza. Oni sami zdecydują, co jest zgodne z prawem. Przywrócą praworządność, tak jak oni ją widzą, prawda? Jednak obowiązkiem każdego Polaka, zwłaszcza tego pełniącego funkcje publiczne, jest podnieść tyłek, kiedy grany jest hymn. I nieważne na czyje życzenie został on odśpiewany, bo to w dalszym ciągu jest hymn jego (?) kraju. Kurczę, ja wstaję nawet przed głupim meczem albo podczas dekoracji naszych sportowców, kiedy jestem w domu, nikt mnie w sumie nie widzi, więc mogłabym się rozłożyć, jeść popcorn i drapać się po… nosie. A on uznał, że to najlepszy moment na manifestacje polityczne. Oczywiście, niespecjalnie mnie to dziwi, skoro jego kolega partyjny, Borys Budka, nie zna nawet słów polskiego hymnu. Coś tam było, że ojciec, Basi, zapłakany, ale przepraszam, nie mogę o tym mówić to jest emocjonalnie za trudna – jakoś tak to szło? Spadła bowiem krytyka na uczestników ich „świętego” marszu, którzy nie za bardzo wiedzieli, jaki hymn mają śpiewać? I to go tak emocjonalnie załatwiło, że nie był w stanie przypomnieć sobie jednej zwrotki hymnu własnego (?) państwa? To już nawet szef ich partii i cała lewica raczyli wstać na te parę minut, chociaż tutaj nie jestem pewna, którego hymnu się spodziewali? Niemieckiego? Radzieckiego? Oj, tak, pradziadek pana Bartłomieja zdecydowanie przewraca się w grobie. Patrzy z góry na to, co wyprawia jego potomek i ociera łzy, tak się wstydzi swojego prawnuka. To oczywiście tylko moje podejrzenie, ale myślę, że jest ono całkiem zasadne.

Dobra równość…

Co tam się jeszcze nawyczyniało? Ach, tak. Katarzyna Kotula, wymyślona minister ds. równości, stwierdziła, że nie, mężczyźni wcale nie są dyskryminowani dlatego, że mają wyższy wiek emerytalny. To w ogóle nie jest problem, dajcie spokój. Kobiety są bardziej dyskryminowane, bo tak. I już. Ponieważ na przykład dostają mniejszą emeryturę. A jak mają dostać większą, skoro krócej pracują? Podejrzewam zresztą, że spora część kobiet pracuje dłużej, żeby zabezpieczyć sobie byt na późniejsze lata – na przykład moja mama i mama Grześka. W każdym razie z takiej sytuacji nie są zadowolone obie płci – z oczywistych przyczyn. I może nad tym warto się pochylić, a nie udawać, że się go nie widzi. Niedługo później, zgodnie z oczekiwaniami, wylała się fala krytyki na panią Kotulę, bo jak to tak może być, żeby minister ds. równości nie widziała dyskryminacji tam, gdzie jest ona aż nazbyt oczywista, wręcz kłująca w oczy. Kasia zabrała więc głos i powiadomiła, że no dobra, owszem, jakaś dyskryminacja tam jest, ale ona ogólnie ma to w dupie, nic z tym nie zrobi, nie ma czasu, zarobiona jest. Czyli z jednej strony przyznała Polakom rację, żeby się odczepili, a z drugiej wprost przyznała, że i tak się sprawą nie zajmie, bo nie. Nie wiem, co jest gorsze – naiwność czy cynizm, jakie płynęły z tych dwóch wypowiedzi, ale już na samym starcie nowego rządu możemy mieć spore obawy, co do poszczególnych ministrów. Bo nawet nie chce mi się rozpisywać o tym, jak dwukrotnie skompromitował się minister Gawkowski, który nie ma żadnego pojęcia o sprawowanej przez siebie funkcji.

Dobra sprawiedliwość…

Nie mam pojęcia, jakim cudem szef nowego rządu nie widzi tego, co się dzieje. Nie dostrzega własnej buty i arogancji i nie chce mu się nawet doprowadzić do porządku swoich ministrów, którzy też wyczyniają, co chcą. Albo co on im każe, ale jednak kompletnie bezmyślnie. Nie jest też dla mnie zrozumiałe, jakim cudem ci jego ludzie dają się aż tak wykorzystywać, bo – nie będę samotna w tym poglądzie – wydaje mi się, że Tusk szybko rozwinie żagle i wypłynie do Brukseli, gdzie pewnie ma obiecaną intratną posadę, a te jego biedne sługusy zostaną w tym szambie same. I – tak jak było ostatnio – stracą władzę (choć cały czas mam nadzieję, ze ten pseudo-rząd chorych z nienawiści obłąkańców upadnie szybciej). A kiedy to się stanie, to liczę, że zostaną jednak doprowadzeni do sprawiedliwości, bo taki Sienkiewicz, Bodnar czy Hołownia zasługują na to, żeby odpowiedzieć na parę pytań przed sądem. Oczywiście, w roli oskarżonych. Ci ludzie jednak tego nie widzą, wręcz przeciwnie. Zabierają się za zmianę prawa. Tego, które teraz łamią. I wprowadzą paragraf dotyczący tzw. „mowy nienawiści”. Obejrzałam sobie kilka wywiadów z członkami lewicy, którzy oczywiście najbardziej ten pomysł promują, ale żaden z nich nie potrafił dokładnie wyjaśnić, o co im chodzi i jak konkretnie zamierzają to prawo zmienić. Wynikają z tego dwie rzeczy. Po pierwsze ci ludzie nie mają żadnego planu, tylko rzucają marksistowskimi sloganami. A po drugie – cóż, ja osobiście mam spore wątpliwości co do ich kompetencji, dlatego obawiam się, że czeka nas ograniczenie wolności słowa i powrót do cenzury. Wiecie, takiej w najlepszym, czerwonym wydaniu. Pamięmy, o czym mowa z lekcji historii. I, w moich obawach utwierdzają mnie właśnie wywiady z posłami lewicy. Pani Żukowska – oczywiście nie jako jedyna, ale o niej wspomnę, bo palnęła kolejną bezdenną głupotę – nie potrafiła odpowiedzieć na żadne konkrety, ale za to stwierdziła, że nie usiądzie do rozmów o zmianie Konstytucji z Konfederacją, bo oni przegłosują przepis, żeby Żydzi nie mogli pełnić funkcji państwowych. Wyobraźcie sobie, proszę, że w tym miejscu wklejam GIF z odpowiednim facepalmem. Inna sprawa, że ta kobieta, zdaje się w 2018 roku, przekonywała publicznie, że nigdy nie będzie skakać z Giertychem, a teraz nie może się go nachwalić (pewnie dlatego, że jego uczciwość jest mało wiarygodna, co dla lewicy zawsze jest plusem), więc jej słowo nie jest warte funta kłaków.

Dobre życzenia

Całkiem niedawno, bo dwa miesiące temu, obchodziłam urodziny. Dostałam wtedy życzenia od koleżanki, która wie, czym się zajmuję: „Obyś żyła w nudnych czasach”. Przy okazji świąt Bożego Narodzenia jeden z obserwujących życzył mi, żebym nie miała o czym pisać. Kurczę, jak ja bardzo bym chciała! Naprawdę! Zmieniłabym tematykę na sportową albo filmową i niczym bym się nie musiała przejmować. Niestety, żyję w ciekawych czasach. Tak ciekawych, że można dziś publicznie łamać prawo, a ogłupieni ludzie będą temu tylko przyklaskiwać, bo już im wyjaśniono w telewizji, że jedni mogą łamać prawo, a inni nie. I że ci, którzy teraz łamią, są do tego zmuszeni, bo przywracają praworządność. I dlatego dalej mam o czym pisać.

M.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Szokujące doniesienia Elona Muska

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Temat był opisywany wielokrotnie przez inne profile o podobnej tematyce, jednak wydaje mi się, że lepiej napisać pięć razy za dużo niż raz za mało. Chodzi o sprawę wykorzystanych seksualnie małoletnich dziewczynek, które to miało być tuszowane przez władze Wielkiej Brytanii (bo tam właśnie miało dochodzić do tych obrzydliwych przestępstw na masową wręcz skalę). Wszystko nagłośnił Elon Musk, no i się zaczęło. I całkiem słusznie się zaczęło, bo kolejne doniesienia medialne zdają się potwierdzać oskarżenia Muska. A sprawa jest faktycznie bulwersująca, jak każda, która dotyczy krzywdzenia dzieci. Ja na takie jestem wręcz wyczulona, dlatego pomyślałam sobie, że mimo tego, że o temacie jest głośno, ja również coś o tym napiszę.

Tolerancja przede wszystkim

No właśnie, bo dlaczego brytyjskie władze miałyby tuszować przestępstwa seksualne na małych dziewczynkach? Przecież to byłoby nieludzkie, niemoralne i absolutnie niedopuszczalne. Ale czy dyskryminacja jest ludzka, moralna i dopuszczalna? Też nie. I tu się zaczyna zagwozdka, bo tego rodzaju obrzydlistw mieli dopuszczać się ci biedni uchodźcy, według statystyk – głównie z Pakistanu. W związku z tym Wielka Brytania musiała podjąć decyzję. I podjęła – niestety szkodliwą dla tych dziewczynek. Bo wiecie – poprawność polityczna, pardon, tolerancja. Nie wiem, jak Wy, ale mam wrażenie, że Wielka Brytania po wyjściu z Unii stała się jeszcze bardziej lewicowa, niż cała Unia. W każdym razie w Wielkiej Brytanii rocznie (powtarzam: ROCZNIE) może dochodzić do 15 tysięcy nadużyć seksualnych wobec dzieci. Powodem tak ogromnej liczby nieletnich ofiar miały być dobrze zorganizowane gangi, składające się głównie z imigrantów o śniadym kolorze skóry. Dziewczynki były odurzane i porywane, a następnie przetrzymywane, żeby zadowolić Książąt Orientu. Sławomir Mentzen opisuje, że pewien ojciec jakimś cudem dowiedział się, gdzie była przetrzymywana i gwałcona jego córka, ale ponieważ nie mógł dostać się do środka, wezwał policję. Podobno doszło do takiego absurdu, że aresztowano ojca, który rozpaczliwie próbował ratować własne dziecko, a nie zwyrodnialców, którzy je krzywdzili. Jest to taki absurd, że nie mieści mi się to w moim małym, konserwatywnym móżdżku, dlatego ciężko mi uwierzyć w to, o czym mówił Mentzen. Znalazłam informację, że jakiś ojciec odnalazł swoją przetrzymywaną przez 26 dni córkę na łodzi dzięki anonimowej wskazówce. Dotarł tam przed policją. Jednak w tej sytuacji ojciec nie został aresztowany, a dane sprawcy sugerują, że był on francuskiego pochodzenia. Dlatego od razu przypomnę, że Mentzena można lubić, albo nie, można go popierać, albo nie, ale nie należy zapominać o tym, że jest politykiem. A do polityków najlepiej mieć bardzo ograniczone zaufanie. Można udzielić im pewnego kredytu zaufania, jednak pamiętajmy, że to w ich interesie jest, żeby go spłacić.

Godny podziwu entuzjazm brytyjskiej policji

Niezależnie jednak od tego, czy incydent przytoczony przez posła Konfederacji miał miejsce, czy nie – źle się dzieje w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu pisałam Wam, że zaczyna brakować miejsc w brytyjskich więzieniach. I to wcale nie dlatego, że są one zapełniane przestępcami – obojętnie, czy to tymi zza granicy, czy rodzimymi (osobiście uważam, że tych zagranicznego pochodzenia należałoby w trybie natychmiastowym wydalić z kraju, chociaż tu pojawia się problem, bo wielu z nich jest z rodzin imigranckich, które mieszkają na terenie Wielkiej Brytanii od wielu pokoleń). Zamiast nich często trafiają tam ludzie, którzy ośmielają się kręcić nosem na pełną tolerancji i miłości politykę, którą uprawiają rządzący. Szybko okazało się, że brytyjscy funkcjonariusze wykazali się aż zbyt dużym zaangażowaniem, jeśli chodzi o ściganie przestępstw „mowy nienawiści”, co potwierdził raport inspektora policji, który mówił, że około 25% tego rodzaju przestępstw w ogóle nie powinno być rejestrowanych. Wydaje Ci się, że ludzie dookoła rzucają Ci „śmieszne spojrzenia” w związku z Twoim pochodzeniem etnicznym? Brytyjscy policjanci spieszą z pomocą! Przypomnę może słowa inspektora policji, który sporządził ów raport: „Policja nie może być policją myśli. W moim raporcie podałem kilka przykładów przestępstw niezwiązanych z nienawiścią, w które policja nie powinna się angażować. To zdrowy rozsądek. Policja działa w bardzo trudnych warunkach, w których decyzje są podejmowane w złożonym i szybko zmieniającym się środowisku, w którym kwestie sporne politycznie zmieniają się dość często”. Nie wiem tylko, czy z tego raportu cokolwiek wyniknęło, skoro teraz dochodzą do nas tak przerażające informacje, natomiast widać tutaj pewną niepokojącą spójność. Wciąż jednak wypieram z siebie myśl, że oskarżenia Muska mogą być prawdziwe. Bo ja naprawdę rozumiem, że polityk kiedy ma do wyboru utratę poparcia i co innego – wybierze tę drugą opcję. Nie spodziewałam się jednak, że tym czymś innym mogłoby być tuszowanie bestialskich przestępstw na małych dzieciach. Być może dlatego nie nadaję się na polityka.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kalifornia ofiarą w imie słusznych celów

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Przepraszam Was straszliwie, że tak długo nie pisałam. Miałam taki nawał roboty na studia, a musiałam to jeszcze jakoś łączyć z pracą i pisaniem pracy magisterskiej (co w sumie łączy się ze studiami, ale chodziło mi bardziej o zaliczenie na sesję). Powinnam była jednak dać Wam znać. A sporo się w międzyczasie wydarzyło – Tomasz Lis udawał, że jest Karolem Nawrockim i przeprowadził wywiad sam ze sobą, Donald Tusk odwołał szczyt rady Unii Europejskiej, bo trzeba by było zaprosić prezydenta Andrzeja Dudę, a przecież to się nie godzi. To tylko pokazuje, jakim dziennikarzem jest Lis, a jakim premierem Tusk. Trzeba być naprawdę małym i płytkim człowiekiem, żeby odwołać szczyt UE we własnym kraju, gdzie być może udałoby się coś wynegocjować z korzyścią dla Polski, bo nie lubi się prezydenta. No, ale Tusk nie negocjuje, Tusk wykonuje polecenia Niemiec. Zajmijmy się jednak najbardziej – ekhm, ekhm – palącym problemem.

W imię klimatu

Ten śliczny, tęczowy, pozbawiony wody hydrant jest chyba najsmutniejszym symbolem tego, co się dzieje w Ameryce – choć podobno wygenerowanym przez IA. Bo tolerancja jest ważniejsza, niż bezpieczeństwo rodziny. Całą Kalifornię od tygodnia trawią gigantyczne pożary, nad którymi nie udaje się zapanować. No dobrze, powiecie, ale przecież sam fakt, że hydrant jest tęczowy nie znaczy, że nie można z niego korzystać. Gdyby tylko o to chodziło, to pewnie korzystać by się dało; problemem jest fakt, że ten hydrant nie ma dostępu do wody. A jaki jest cel stawiania hydrantu bez dostępu do wody, nawet jeżeli jest słodki i tęczowy? Bo trzeba walczyć z ociepleniem klimatu, dlatego domy kilkudziesięciu tysięcy ludzi i życie dwudziestu czterech osób (dane z wczoraj) musiały zejść na dalszy plan. Wody w hydrantach nie ma, ponieważ trzeba było ratować stynki. To są takie maciupkie rybki, które istnieją w zasadzie tylko po to, żeby trochę większe rybki miały co jeść. Jest ich wszędzie pełno. Powinniście je widzieć w polskich jeziorach, pływają takie maleństwa tuż przy brzegu. Potem już jako dorosłe rybki wypływają na głębsze wody, żeby spełnić swoje zadanie dla ekosystemu i zostać pożartymi przez większe ryby, które potem są zjadane przez jeszcze większe, aż w końcu te największe trafiają na talerz człowieka. Pożyteczne w sumie, ale bez przesady. Dla dobra tych rybek gubernator Kalifornii nie zgodził się na zbudowanie zbiorników retencyjnych (znamy to skądś, prawda?), poza tym przekierowano rzeki – też podobno dla dobra rybek. Gavin Newson miał się też nie zgodzić na usunięcie starych, zeschniętych drzew z kalifornijskich lasów. Nie wiem, czy żeby chronić korniki, terminy czy inne cholerstwo, czy po prostu mu się nie chciało. I właśnie dlatego straciło życie ponad dwadzieścia osób (widziałam przerażające nagranie uwięzionego w swoim mieszkaniu człowieka, którego z każdej strony otaczał pożar, więc nie miał żadnej drogi ucieczki; zastanawiam się, czy przeżył, czy w ostatniej chwili wrzucił nagranie do sieci, żeby rodzina wiedziała, co się z nim stało), a dziesiątki tysięcy straciły domy. Dla stynek. Których jest wszędzie pełno. Troska pro-klimatycznych wariatów doprowadziła do tego, że prawdopodobnie niewiele tej natury w Kalifornii zostanie. Dopiero zaczną drzeć japy, jak po ugaszeniu pożarów okaże się, że spłonęły prawie wszystkie drzewa i co by tu teraz zrobić z CO2.

W imię walki z szowinizmem

Ale obrona klimatu nie jest jedynym powodem, dla którego Kalifornię trawi największy w historii pożar. Drugim powodem jest również rażąca niekompetencja kalifornijskich miast, tym razem nie spowodowana troską o klimat, a najzwyklejszą w świecie głupotą, co się oczywiście wzajemnie nie wyklucza, wręcz przeciwnie. Otóż burmistrz Los Angeles, Karen Bass, znana głównie z tego, że uwielbia walczyć o prawa LGBT, stwierdziła, że nie ma sensu przepłacać i ucięła około 20 milionów dolarów na straż pożarną. Dlaczego? Pojęcia nie mam, pewnie były ważniejsze wydatki – na przykład pomalowanie hydrantów na tęczowo. Orżnięta z milionów dolarów straż pożarna, która nie ma dostępu do wody w hydrantach – brzmi jak przepis na sukces, to się nie mogło nie udać. Taka decyzja w regionie, gdzie podobne, choć dużo mniejsze pożary, zdarzają się regularnie, brzmi absurdalnie, ale ona naprawdę została podjęta. Pani Bass jednak nie było na miejscu, kiedy obywatele jej miasta musieli w panice się ewakuować, pozostawiając cały swój dobytek i wiedząc, że prawdopodobnie nie będą mieli do czego wracać. Burmistrz w tym czasie była w Ghanie, ponieważ aktywnie dba ona o jak najlepsze stosunki USA z Afryką. Szkopuł polega na tym, że obiecała mieszkańcom, że nie będzie tego robić, będzie mieszkać w Los Angeles i poświęci się w 100% swojej pracy jako major. Cóż, kłamała. Po jakimś czasie poświęciła się jednak i wróciła, nie potrafiła jednak odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarza, który chciał się dowiedzieć, czy żałuje swojej decyzji o obcięciu wydatków na straż pożarną i czy zamierza przeprosić. Tym ostatnim nie jestem specjalnie zaskoczona. Politycy bardzo dobrze potrafią kłamać, kraść i pajacować, ale żeby powiedzieć słowo „przepraszam” i przyznać do błędu? Do tego żaden nie jest zdolny. Pani Bass też nie była. Stała i udawała, że nie słyszy pytań reportera. Zarówno pana Newsona, jak i panią Bass, Amerykanie powinni wywieźć na tackach i utopić razem z tymi stynkami.

W imię tolerancji

I jeszcze, żeby wyczerpać temat – jest także trzeci powód. Tym powodem jest Kristina Crowley, szefowa straży pożarnej, która została powołana na swoje stanowisko… a, jakże… z powodu polityki inkluzywności i różnorodności. I już na samym początku swojej pracy powiedziała, że jej najważniejszym zadaniem będzie wprowadzanie właśnie tej inkluzywności. Zatem warunkiem otrzymania pracy strażaka nie będą kompetencje, sprawność fizyczna czy siła, bo kogo to interesuje przy rekrutacji strażaków, prawda? Ważniejsze, żeby byli czarni, homoseksualni albo transseksualni. Ja tutaj oczywiście nie neguję, że Murzyn albo gej może być dobrymi strażakami, mam jedynie wątpliwości, czy to powinno być głównym kryterium przyjęcia na tak odpowiedzialne i niebezpieczne stanowisko. Nie jestem też do końca przekonana, czy np. mężczyzna uwięziony w ciele kobiety będzie w pełni wykwalifikowanym i sprawnym strażakiem, bo choćby stanął na rzęsach nie będzie miał siły fizycznej prawdziwego mężczyzny i kiedy będzie musiał wynieść z płonącego budynku stukilogramowego chłopa może pojawić się mały kłopot. Ale ważne, że nie został zdyskryminowany, prawda? A poza tym walić to i tak nie ma czym gasić pożarów, więc problem rozwiązany. Ciekawe w sumie, czy zbyt mała liczba strażaków, bo to też dało o sobie znać w walce z żywiołem, nie jest przypadkiem spowodowana tym, że zgłosiło się zbyt mało homoseksualistów i transseksualistów? W sumie to szkoda mi tych normalnych strażaków, którzy mogli tylko stać i patrzeć, jak ludzie tracą swoje domy. Na pewno nie tak wyobrażali sobie swoją pracę, po tym jak spełnili swoje marzenia z dzieciństwa i zostali strażakami. I jeszcze na koniec – nie wiem, czy kojarzycie, ale jakiś czas temu pewien młody facet zastrzelił prezesa jednej z firm ubezpieczeniowych. I wiecie co? Ja mu się wcale nie dziwię, bo to jest jakaś cholerna mafia. Otóż firmy ubezpieczeniowe zaczęły wycofywać się z ubezpieczenia od pożaru, które to jest podstawą, jeśli żyje się w tym regionie. Pocieszające jest to, że na biednych nie trafiło, w tych okolicach żyją najbogatsi mieszkańcy USA, w tym śmietanka Hollywood, którzy bardzo szybko postawią sobie nowe domy, jeszcze bardziej wypasione.

Ale może właśnie taki pożar da tym ludziom do myślenia, żeby może tak otwarcie i bezkrytycznie nie wspierać demokratów, bo po raz pierwszy od dawna efekty ich nieumiejętnych i kompletnie chaotycznych rządów uderzyła bezpośrednio w nich. Może otworzy to oczy większej części amerykańskiej lewicy, jeśli zobaczą, że można było uniknąć tej katastrofy, gdyby nie te wszystkie sztandarowe idee lewicy, jak walka o klimat, tolerancja wobec LGBT czy obsadzanie kobiet na wysokich stanowiskach, tylko dlatego, że są kobietami (do tej pory o pani burmistrz mówiło się z dumą, że to pierwsza kobieta na tym stanowisku w Los Angeles). Nie mam wielkich nadziei co do tego, ale pamiętajmy, że całe to szaleństwo tolerancji rozpoczęło się w USA. To ze Stanów Zjednoczonych napływa do nas ta coraz bardziej idiotyczna moda na marksizm, może więc – jeśli Amerykanie w końcu zmądrzeją – Europejczycy nie będą mieli skąd czerpać inspiracji?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Wszystkie siły w Nawrockiego

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja nie wiem, czy są jakieś granice, których miłościwie nam panujący nie przekroczą, byle tylko zapewnić swojemu uroczemu chłoptasiowi prezydenturę. Nie wiem też, czy jest jakaś granica, po której przekroczeniu wielbicielom KO zaświeci się jakaś mała lampka i pomyślą, że nie no, moment, panowie, teraz to już troszeńkę przesadzacie. Widać, że uwiera to całe środowisko Karol Nawrocki. I to chyba dość mocno uwiera, bo do tak niskich sposobów nie uciekali się, ani kiedy kandydował Lech Kaczyński, ani kiedy robił to Jarosław Kaczyński, chyba nawet nie wrzucali tyle gówna w wentylator, kiedy w wyborach do swojej drugiej kadencji startował Andrzej Duda – bo przy pierwszej go nie doceniali, wszak mieli wiele mówiące sondaże, które wyraźnie wskazywały, że Bronisław Komorowski musiałby po pijaku potrącić zakonnicę w ciąży, która na dodatek porusza się na wózku. Wielki szacunek dla tej anonimowej kobiety za jej olbrzymie poświęcenie! W każdym razie mocno ich chyba zdenerwowała ta kandydatura, skoro próbują drugi raz nabrać swój najtwardszy elektorat na ten sam numer.

Nawrocki obraża staruszków!

No bo, na zdrowy, chłopski rozum – co takiego musiał powiedzieć kandydat popierany przez PiS, że aż tak naraził się emerytom? Nikt nie odbierał immunitetu Januszowi Korwin-Mikkemu za jego wypowiedzi o kobietach czy ****filii, nikt nie próbował go odebrać Jarosławowi Kaczyńskiemu za gorszy sort i dawanie sobie w szyję, więc co takiego strasznego powiedział Nawrocki, że miarka się przebrała i trzeba mu uwalić immunitet, najlepiej jeszcze przed wyborami? Nie widzę Waszych twarzy, kiedy czytacie ten tekst, więc moje zdolności czytania w myślach są mocno ograniczone, ale jestem pewna, że większość z Was dobrze zgadła: W Polsce trwa powolny, ukryty proces reubekizacji, przywracania przywilejów emerytalnych ludziom, którzy inwigilowali, ludziom, którzy wsadzali do ośrodków internowania, którzy więzili, rozbijali rodziny, zmuszali do emigracji – miał powiedzieć Nawrocki na jednym ze spotkań z wyborcami. Kogo mogły urazić te słowa? Podejrzewam, że nie starszych ludzi, którzy całe życie uczciwie pracowali, ale właśnie byłych przedstawicieli UB i SB. Zresztą wniosek o uchylenie immunitetu złożyło stowarzyszenie emerytów mundurowych, więc mamy jakieś tam potwierdzenie. Po zmianie władzy byłe służby komunistyczne szykowały się już na powrót wysokich emerytur (nawet nie wiem, czy to już nie przeszło), pewnie zacierali też łapki w nadziei, że Rafał Trzaskowski podaruje im jeszcze więcej pieniędzy, tak jak w Warszawie hojnie obdarował Jolantę Lange, która była przecież tajną funkcjonariuszką SB. Wygrana Nawrockiego mogłaby im mocno te nadzieje zepsuć, więc postanowili znowu zacząć się buntować, być może znowu uda im się pociągnąć za sobą fanatyków herr Donalda i znowu będzie można robić burdel na ulicach, bo przecież sam fakt kandydowania w tych wyborach kogoś innego, niż przystojny Rafał jest świadectwem upadku demokracji. W wyborach powinien startować zawsze tylko jeden kandydat, żeby się ludziom krateczki nie pomyliły i żeby ich głowa nie rozbolała. I te krateczki to już panie w urzędzie za obywateli powypełniają, bo na cholerę ludzi fatygować. Ich udział będzie już zupełnie niepotrzebny.

Przykład Rumunii

Wtedy by było praworządnie i Unia Europejska nie miałaby w ogóle powodów, żeby nas w czymkolwiek pouczać. Zresztą władze unijne są bardzo zadowolone z zeszłorocznych wyborów, bo wreszcie nikt im nie będzie przeszkadzał wprowadzać na terenie Polski korzystnych dla siebie rozwiązań. Bez wielkich przeszkód doprowadzają do ruiny polskie rolnictwo i ogólnie całą gospodarkę, ale niestety nie mogą tylko stać i z dumą obserwować, jak to wszystko trafia szlag, bo teraz się Rumuni słuchać przestają. Unia więc robi, co może, aby nie dopuścić Georgescu do władzy w kolejnych wyborach po unieważnieniu poprzednich. Jak wylicza poseł Włodzimierz Skalik, Georgescu stracił już ogrzewanie i Internet we własnym mieszkaniu, w planach mają również zakazanie TikToka oraz nałożenie surowych ograniczeń na platformę X, bo wiadomo, że tego się już tak ładnie nie upilnuje i jeszcze rumuńscy obywatele dotrą do jakichś niewygodnych dla nich treści; podobno zaprzestano również nadawania kanału Realitatea TV, który jako jedyna, większa telewizja krytykowała decyzję o odwołaniu wyborów prezydenckich. Proszę, jak się źle w Rumunii dzieje, nie to co u nas, bo tutaj to się telewizje na listę spółek strategicznych wpisuje. Logiczne, skoro pracuje tam Monika Olejnik, córka majora Służby BEZPIECZEŃSTWA, to przecież wszystko się zgadza. Tatuś dbał o bezpieczeństwo naszych ojców i dziadków, Moniczka dba o nasze. A tak zupełnie na poważnie – jestem pewna, że jeśli Karolowi Nawrockiemu uda się wygrać walkę o fotel prezydencki, to szanowne KO go tak łatwo do władzy nie dopuści. Na pewno w ruch pójdzie tradycyjne „nie uznajemy wyroku Sądu Najwyższego o ważności tych akurat wyborów, w ogóle nie uznajemy żadnych wyroków tej instytucji, poza tym o ważności ostatnich wyborów parlamentarnych – ten jeden tak, ale to w drodze wyjątku”. Być może Donald Tusk jeszcze przed wyborami, weźmie i je unieważni, bo jemu przecież wolno wszystko. Już teraz pewnie kombinują, jaką świnię mu w razie czego podłożyć, bo Nawrocki jako prezes IPN-u ma dużo większe szanse zgarnąć w drugiej turze elektorat Konfederacji, niż ten śmieszny Trzaskowski.

Wszystkie środki dozwolone

Na razie próbują w Nawrockiego uderzać medialnie, bo najpierw im się przypadkowo wkleiło zdjęcie hailującego gościa jako ilustracja do tekstu o życiorysie niewygodnego kandydata, później odkryli, że jego największy fan-page służył kiedyś do siania rosyjskiej dezinformacji (odkrycia dokonał OKO.press, więc można sobie ocenić na ile to wiarygodne źródło), ale że nie był to jego oficjalny fan-page to łaskawie dodali, że jest to olbrzymia wtopa sztabu Nawrockiego, nawet jeśli nie mają z tym nic wspólnego. Teraz zaś usiłują wmówić ludziom, że prezes IPN-u bardzo mocno czymś obraził biednych emerytów, bo przecież wiadomo, że większość ludzi całego tekstu nie przeczyta. Wystarczy wiedzieć, że Nawrocki jest zły, bo obraża starszych ludzi i dlatego właśnie należy odebrać mu immunitet. Widzę też, że uruchomiły się sondażownie, które martwią się, co prawda, że potrzebna będzie druga tura, ale Trzaskowski ma taką przewagę, że musiałby potrącić po pijaku na pasach ciężarną zakonnicę, która na dodatek poruszałaby się na wózku, żeby ją roztrwonić, więc na spokojnie. Wykończą te zakonnice niedługo. Jeżeli jednak media nie poratują, to już oni coś wymyślą, żeby tego biednego Karola do fotela prezydenckiego nie dopuścić. Na razie jeszcze szukają podstaw prawnych, ale prawo przecież mamy już takie, jakim Tusk je rozumie, więc nie powinno być problemu. A żeby pokazać Wam na przykładzie, że oni już teraz w nosie mają, jak to prawo wygląda – NFZ ukarał Instytut Zdrowia Matki Polki grzywną w wysokości 352 tysięcy złotych za odmowę wykonania aborcji w sytuacji, które nie stwarzały zagrożenia dla życia ani zdrowia kobiet. I tam, pal sześć Trybunał Konstytucyjny, pal sześć, że tej żałosnej ustawy o depenalizacji aborcji nie udało im się przepchnąć, ale i tak będą robić, co nam im żywnie podoba. Jest to drugi łódzki szpital, który otrzymał podobną karę – wcześniej ukarany został szpital bodajże w Pabianicach, który zresztą złożył sprawę do sądu. Ale tu też nie ma powodów do obaw, przecież nawet jeśli pabianicki szpital wygra, najwyżej nie uzna się wyroku sądu.

M.

Czytaj dalej