Connect with us

Nawiasem Pisząc

Bardzo niedobry żart

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Większość uwagi w dalszym ciągu skupia się na bezprawnej próbie przejęcia, a następnie likwidacji mediów publicznych. Złość Tuska nie ograniczyła się tylko „szczujni” TVP, oberwało się również Polskiemu Radiu i Polskiej Agencji Prasowej, gdzie w mojej opinii krytyka nowego premiera i jego środowiska była dużo bardziej wstrzemięźliwa. Ba, nie ograniczyła się również tylko do odpowiednich dziennikarzy, bo tak na dobrą sprawę nie wiadomo, co będzie z kanałami sportowymi i rozrywkowymi, które raczej nie były nacechowane politycznie. Nie wiadomo więc, ile tej TVP w TVP zostanie. I wcale się nie dziwię, że ludzi to porusza, rozmawiają o tym i buntują się przeciwko temu, bo szef nowego rządu udowodnił właśnie, że „te wstrętne pisiory” byli tak naprawdę chłopcami w krótkich spodenkach, jeśli chodzi o łamanie Konstytucji, więc teraz on, Tusk, rękami Sienkiewicza pokaże nam jak się roz***** Konstytucję na pełnej ***** (w miejsce gwiazdek można sobie wstawić dowolne literki, ale nawet nie będę ukrywała, że w mojej koncepcji najbardziej tu pasują słowa powszechnie uważane za niecenzuralne). Nie możemy jednak zapomnieć o innej istotnej sprawie – mianowicie o przymusowej relokacji uchodźców.

Święte oburzenie

Temat trochę odżył za sprawą TV Republika (która ostatnimi czasy bije rekordy popularności i pewnie nasz obecny rząd wyjątkowo denerwuje, bo przejęła trochę pałeczkę po TVP; Tusk pewnie już zlecił swoim ludziom zadanie wymyślenia uchwały, która dałaby radę tym razem udupić te nieposłuszne media prywatne) oraz żartowi, który padł właśnie na jej antenie z ust Jana Pietrzaka. Satyryk miał bowiem powiedzieć: Ja mam okrutny żart z tymi imigrantami. Że oni liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki, mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, Majdanku, w Treblince, w Sztutowie, mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców. No i zgadzam się, żart może rzeczywiście zbyt mocny, zwłaszcza że musimy pamiętać, jakimi osobami są ludzie, którzy stoją po przeciwnej stronie barykady. Są to chorzy z nienawiści frustraci, którym mózg się automatycznie wyłącza, jeśli zostanie użyte któreś z zakazanych słów w kontekście, który nam się nie spodoba – a czasem nawet kontekst też jest nieistotny, bo znam przypadki banowania stron właścicieli serwisów rowerowych za użycie nazwy części rowerowej. Tym razem użyto innego złego słowa, kontekst w ogóle się lewoskrętnym nie spodobał, więc zawiadomienie do prokuratury złożył już Adam Bodnar i pewien ośrodek, którego założyciel ciągle ukrywa się w Norwegii, gdzie musiał uciekać z żoną i dzieckiem, ponieważ w Polsce nie lubi się homoseksualistów. Czy jakoś tak. Co ciekawe, śledztwo ma objąć nie tylko Jana Pietrzaka, ale też całą TV Republika, która oczywiście powinna przewidzieć, co ich gość zamierza powiedzieć w programie na żywo. Nie wiem, może to już pierwsza próba uwalenia prywatnej stacji, zanim Tusk rzeczywiście straci cierpliwość, bo wtedy to już nikt nie wie, jak zareaguje.

Jaką uchwałą zatrzymać uchodźców w Polsce?

Wypowiedź Pietrzaka ma jednak pewien głębszy sens i logikę, którą – nie wiem, co prawda, czy akurat pan Bodnar i członkowie OMZRiK są do tego zdolni – naprawdę jest szansa dostrzec, jeśli się nie zacznie od razu krzyczeć o rasizmie, antysemityzmie i ludobójstwie, tylko najpierw przeanalizuje ten głos na spokojnie. Przede wszystkim, ci uchodźcy, których nam zamierzają tutaj wcisnąć szanowni nasi towarzysze z europejskiej wspólnoty, wcale nie chcą tutaj być. Nie po to oni zapierdzielali pontonem do Niemiec albo Francji, żeby ich teraz stamtąd wyrzucać i transportować do Polski, gdzie socjal nie taki. Wyłapanie ich i wciśnięcie do pociągu, który ich do nas przewiezie, to już ich broszka i mogą oni sobie spokojnie przed samymi sobą udawać, że nie ma w tym nic dziwnego i absolutnie wszystko jest w porządku, ale co my mamy zrobić z nimi tu, na miejscu? Jak zmusić ich, żeby tu zostali, skoro sami nie chcemy, żeby to zostawali? Istnieje tylko kilka rozwiązań tego problemu: albo ich zamknąć, albo darować sobie obronę wschodnich granic i przerzucić wojsko i pograniczników na zachodnią, gdzie będą musieli dla odmiany bronić Niemców (a co się wtedy będzie działo na granicy z Białorusią, to przecież nie ich problem), albo nic nie robić, a jak zwieją za niemiecką granicę, to oni nam po prostu nałożą karę pieniężną, a potem odeślą z powrotem. I tak w koło Macieju. Ja tu innych wyjść nie widzę. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się zamknięcie ich. I, szczerze pisząc, nie mam żadnych wątpliwości, że większość radosnych przybyszów, których Europa Zachodnia z kompletnie niewiadomych powodów chce się pozbyć, pewnie trafi wcześniej czy później do więzienia, bo jednego, czego jestem pewna, to to, że nie przyślą nam tutaj inżynierów i lekarzy, których wśród tego tłumu podobno pełno. W każdym razie – nie wypada ich jednak na „dzień dobry” wsadzić do więzienia, skoro jeszcze nie zdążyli nic zrobić, a jakoś ich zatrzymać musimy. No, a jeśli nie więzienie, to obozy koncentracyjne. Innych możliwości tak jakby nie mamy.

Polska niegościnność

I tutaj z pomocą przychodzą nam Niemcy, którzy na taki pomysł wpadli już dawno – mniej więcej w okresie, kiedy Angela Merkel postanowiła zaprosić tłumy kompletnie obcych nam ludzi nie tylko do Niemiec (wbrew woli samych Niemców), ale w ogóle do całej Europy (wbrew woli Europejczyków). Bezczelny babsztyl, jednym słowem, a że ma jakąś dziwną słabość do Donalda Tuska (myślę, że można ją porównać do sympatii Elżbiety II do psów rasy corgi, nie wydaje mi się bowiem, żeby za tym sentymentem szedł jakikolwiek szacunek), tym gorzej o niej świadczy. Nasi zachodni sąsiedzi mieli wtedy ten sam problem, który my będziemy mieć niedługo – musieli wykombinować, gdzie całe to szanowne towarzystwo najlepiej zakwaterować. Koleżanka, która pracowała w Niemczech jakoś tak w 2016 roku, mówiła mu, że część na początku ładowali do hotelów, ale szybko się wycofano, bo właściciele ani obsługa hotelowa nie byli zachwyceni nowymi gośćmi, nie wspominając już o innych klientach. Wpadli wtedy na pomysł, że w sumie te obozy koncentracyjne takie zapomniane trochę stoją, nie wiadomo, co z tym zrobić (przecież nie muzeum, bo to nie Niemcy, tylko Polacy i naziści mordowali, a najlepiej w ogóle o tym mało istotnym szczególe historycznym zapomnieć), tylko stoi i się kurzy. Wpuśćmy tam naszych milusińskich! Mam spore wątpliwości, czy zdążyli oni przed wpadnięciem na ten pomysł, a jego realizacją, przystosować tam warunki do nowych mieszkańców, więc możemy się chyba domyślać, że pięciu gwiazdek to tam oni nie mają. Zresztą, jeśli przejrzeć zdjęcia większości obozów dla uchodźców, to raczej luksusów tam się nie uświadczy. W tekście wspomniano o obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, ale wiadomo dzisiaj, że taką samą rolę miał spełniać KL Dachau. Niemcy nie widzą w tym kompletnie nic złego. Bo tak naprawdę co takiego bulwersującego w tym, że zamierzamy zamknąć iluś tam ludzi w obozach, które kiedyś nasi przodkowie stawiali, żeby masowo mordować innych ludzi, prawda? Nie raziło ich w oczy, że przetrzymują w takich warunkach ludzi, którzy niekoniecznie chcieli być zamykani, wszak obiecano im lepsze życie. Przecież ostatecznie nie palą ich tam teraz w komorach gazowych, swoje pany, więc absolutnie nie należy się ich czepiać.

A może by tak…?

W Polsce mamy jednak diametralnie inne podejście do tego typu miejsc i – głównie z szacunku do ofiar – nie chcemy organizować tam teraz mieszkań dla nielegalnych imigrantów, ale prawda jest taka, że za chwilę władzom się zacznie tyłek w tej sprawie palić, a pomysłów za bardzo nie ma. Wiadomo, że Polacy nie będą tym razem tak gościnni, jak w lutym i kwietniu 2022 roku, kiedy pod własne dachy przyjmowali Ukraińców. Jest ku temu wiele powodów. Co prawda, któreś z wybiórczopodobnych mediów sugerowało, że to tak zwany „rasizm uchodźczy”, ale załóżmy, że to prawda. Ani nowego rządu, ani całej UE nie powinno interesować, dlaczego nie chcemy u siebie zbyt wielu przybyszów z Bliskiego Wschodu – powinni wiedzieć i akceptować, że nie chcemy, a o powodach to mogą sobie dyskutować między sobą. Nie wiem, jaka ostatecznie będzie decyzja Polski w sprawie „pakietów uchodźców”. Pojawiły się informacje, że pierwsi uchodźcy mają do nas napływać już w styczniu, ale nie znalazłam żadnego potwierdzenia, a wydaje mi się, że jest to sprawa na tyle ważna, że poddamy to pod głosowanie w Sejmie? Żeby chociaż stwarzać iluzję demokracji? Obawiam się jednak, że większość posłów może zechcieć zdecydować, ze musimy mieć dobre serduszka, więc bierzemy, jak leci, a kim są sprawdzi się później. I co dalej? Bo wydaje mi się, że najrozsądniejszym byłoby kwaterowanie tych ludzi do mieszkań gorących zwolenników niekontrolowanej migracji. Niedawno mieliśmy oświadczenia majątkowe posłów, z których wynika, że np. przedstawiciele lewicy, którzy brzydzą się własnością prywatną, mają po kilka mieszkań. Do tego dorzućmy celebrytów pokroju Barbary Kurdej-Szatan, Piotra Zelta czy Martyny Wojciechowskiej i jakoś by się ich tam upchnęło. Najwyżej by się wywłaszczyło właścicieli mieszkań, gdyby uchodźcy się nie mieścili, przecież nie mają nic przeciwko. Co się nie da, jak się da, uchwałą przecież można! Niestety, nasz Sejm słynie z tego, że najrozsądniejsze i najprostsze rozwiązania są ponad ich możliwości. Chciałam tutaj dopisać, że zabawnie by było, gdyby żart pana Pietrzaka, okazał się proroczy, ale wydaje mi się, że jednak wcale nie byłoby zabawnie.

Przysłowie o Kalim i krowie

Jestem zdania, że żeby w wypowiedzi znanego satyryka i aktora doszukiwać się rasizmu, antysemityzmu i nawoływania do ludobójstwa z powodów etnicznych, trzeba być albo skończonym kretynem, nieposiadającym jakiejkolwiek umiejętności samodzielnego myślenia, albo pozbawionym jakiegokolwiek wstydu czy kręgosłupa moralnego cynikiem, który w ten sposób postanowił eliminować ludzi mądrzejszych od siebie i mających możliwości dotarcia do dużej liczby osób. Ciężko mi powiedzieć, kto z tych najbardziej wrzeszczących, jest podły, a kto najzwyczajniej w świecie po prostu głupi. Tak samo nie mam pojęcia, czy dziennikarka Wybiórczej, która zarzuciła Rafałowi Ziemkiewiczowi negację Holocaustu była podła czy głupia, ale tutaj mamy mniej więcej taką samą sytuację. Publicysta powiedział kiedyś w wywiadzie, że nazywanie obozów koncentracyjnych polskimi tylko dlatego, że znajdują się w Polsce, ma tyle samo sensu, co gdybyśmy nazwali je żydowskimi, bo przecież Żydzi je budowali – co prawda zmuszani i pilnowani przez Niemców, ale zawsze. Prawda, że trzeba być albo głupim, albo podłym, żeby znaleźć w tej wypowiedzi Ziemkiewicza antysemityzm i negację Holocaustu? Prawda. Jednak nie jestem pewna, która z tych dwóch cech jest dominująca u szanownej zagranicznej korespondentki, ale takie kłamstwo wypłynęło i ukazało się, zdaje się, m.in. w New York Timesie. Zastanawia mnie też, skoro już jesteśmy tacy wrażliwi, dlaczego żadne konsekwencje nie dosięgnęły Tomasza Lisa, który kiedyś napisał: Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora? Gdzie wtedy był Bodnar, OMZRiK i inni wielce oburzeni? Dlaczego wtedy było fajnie, a teraz jest niefajnie? Jeśli bowiem chodzi o moją interpretację jednej i drugiej sytuacji, to w przypadku Pietrzaka już ją znacie, a jeśli chodzi o dziennikarza to dał on, moim zdaniem, po raz kolejny ujście swojej nienawiści wobec poprzedniego rządu. Mogłabym też dociekać, dlaczego nie ukarano TVN za to, że gość programu na żywo palnął tekst o płci, czym bardzo uraził Piotra Jaconia, do którego nie był on skierowany, skoro śledztwem należy objąć także całą TV Republikę. Domyślam się jednak, że to dlatego, iż prowadzący „Szkła kontaktowego” szybko przeprosił każdego, kogo się tylko dało i zapakował to całe gówno w ładny papierek, a Daukszewiczowi zrobiono potem takie piekło na ziemi, że sam się z programem pożegnał. Natomiast dziennikarze TV Republiki, mimo że odcięli się od słów satyryka, to jednak ośmielają się tłumaczyć, że miał on dużo racji, mimo że forma wypowiedzi rzeczywiście nie była najszczęśliwsza. No, ale jest pretekst do nawalania w telewizję, której Tusk jeszcze nie dał rady dosięgnąć, a patrząc na jej rosnące słupki popularności, pewnie coraz mocniej go to denerwuje, więc próbujemy, a nuż się uda?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Afera Zero

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Rodacy Kamraci nie są mi ani bracia, ani swaci, dlatego nawet nie zakładałam, że obejrzę program z nimi. Dziwiłam się, że wyszedł dopiero, zdaje się, wczoraj, bo Stanowski już jakiś czas temu zapowiadał, że taka rozmowa będzie, ale że tematem się nie interesowałam, to i sprawy specjalnie nie śledziłam. Słyszałam pewną teorię dlaczego tak, a nie inaczej, ale nie mam jak jej zweryfikować, więc zostawmy to. Wczoraj wróbelki na X-ie zaczęły ćwierkać, że wydarzyła się grubsza akcja i może warto na rzucić okiem. No to rzuciłam. I szczerze Wam napiszę: co tam się odchajzerowało, to ja nawet nie…

Chęć na głęboką wodę

Przede wszystkim zdziwiłam się, że specjalnie dla Kamratów zmieniono format tych dłuższych wywiadów, bo zazwyczaj lecą one na żywo, a widzowie mają możliwość zadzwonienia i zadania własnego pytania. Dla tych gości z tego zrezygnowano i naprawdę nie wydaje mi się, żeby wymusili to Olszański z Osadowskim, bo nie wyglądają mi oni na facetów, którzy baliby się niewygodnych pytań. Zresztą, dość szybko przekonałam się, ku własnemu zaskoczeniu, że to wcale nie są jacyś skończeni durnie. Trochę ich tak odebrałam, bo kiedyś z ciekawości włączyłam sobie ich kanał i szybko doszłam do wniosku, że mam do czynienia z jakimś politycznym patostreamingiem. A oni, owszem, są w wielu kwestiach odklejeni, ale na pewno nie można ich nazwać skończonymi idiotami. Inną kwestią był wybór prowadzącego ten wywiad. Dawid Chęć jest jednym z młodszych, o ile nie najmłodszym, dziennikarzem w kanale Krzysztofa Stanowskiego i dość szybko okazało się, że chłopak nie ma doświadczenia w takich konfrontacjach. Pisząc wprost, kamraci w pewnym momencie weszli mu na głowę, a on nie bardzo wiedział, jak ma sobie z tym poradzić. Zarówno Stanowski, jak i Mazurek, wielokrotnie podkreślali, że zawód dziennikarza polega na czymś więcej niż na byciu podstawką na mikrofon. Niestety Chęć trochę taką podstawką był – starał się, żeby tak nie było, ale mam wrażenie, że zadawał tylko te pytania, które miał zaplanowane, ale kompletnie nie potrafił wejść w dyskusję (nawet bezpośrednio zagadywany, całkiem sympatycznie zresztą, przez obu panów odpowiadał krótkimi zdaniami i nie ciągnął tematu) ani pociągnąć za język. Może poza sytuacją, w której prawdopodobnie przyszedł mu na ratunek ktoś z reżyserki i podsunął materiał, gdzie Jaszczur faktycznie wyzywał kogoś od Żydów. W efekcie obaj panowie wymieniali się opiniami, a Dawid siedział obok, od czasu do czasu zadając pojedyncze pytania, na które mógł otrzymać odpowiedź, ale wcale nie musiał. Co mnie uderzyło najbardziej? Kiedy Wojciech Olszański poprosił Dawida Chęcia o przykłady ich prorosyjskości, ten odpowiedział, że jest nim chociażby ich stosunek do Ukrainy. Przepraszam, co takiego? To, że ktoś ma krytyczny stosunek do Ukrainy, chociażby ze względu na nierozliczoną zbrodnię wołyńską, nie oznacza z automatu, że jest zwolennikiem Rosji. Ja osobiście wolałabym, żeby oba te państwa trzymały się od nas jak najdalej. A zaraz, jak tylko to zrobią, byłabym bardzo wdzięczna, gdyby Niemcy poszły za ich śladem.

Wytłumaczmy widzom, co mają myśleć

Bardzo szybko otrzymałam odpowiedź na moje wątpliwości dotyczące formatu tego wywiadu, bo po każdej bardziej kontrowersyjnej wypowiedzi pojawiał się ktoś z redakcji, żeby mi wyjaśnić, co powinnam myśleć na dany temat. Czułam się trochę, jak podczas oglądania serialu „Przyjaciele”, w którym rozbawiona widownia głośnym śmiechem tłumaczy widzom, że teraz właśnie było zabawnie i należy się śmiać. I o ile zgadzałam się z Igorem Zalewskim, trochę mniej z Joanną Pinkwart, o tyle uważam, że Arleta Bojke kompletnie odpłynęła, ale do niej jeszcze przejdziemy. Stanowski wielokrotnie podkreślał, że chce stworzyć przestrzeń dla widzów, w której będą oni mogli faktycznie zapoznać się z poglądami danego człowieka, w której będą mogli samodzielnie wyrobić sobie swoją opinię i w której nikt im nie będzie mówił, co mają myśleć. Nie zawsze to się udawało, bo twórca Kanału Zero obiecywał na przykład, że porozmawia ze wszystkimi kandydatami na prezydenta, ale z Maciakiem zrobił tak, jak zrobił. Zupełnie bez sensu według mnie, bo naprawdę nie wydaje mi się, żeby zaproszenie Macieja Maciaka do studia, w którym zamienił z nim dosłownie dwa zdania, było spełnieniem tej obietnicy. Szczerzej byłoby po prostu powiedzieć widzom, że poglądy tego pana są dla niego tak niedopuszczalne, że nie chce mu oddawać ani minuty na swoim kanale, a nie ściągać faceta z Koszalina, czy skąd on tam jest, żeby go potem odesłać z kwitkiem. Miałam też duże zastrzeżenia co do jego sposobu prowadzenia rozmowy z Januszem Walusiem czy Piotrem Wielguckim. Zastanawiam się, dlaczego zdecydowano się tak to rozwiązać – być może wynikało to z faktu, że Dawid Chęć faktycznie nie udźwignął tego wywiadu, więc należało stworzyć złudę jakiejś konfrontacji, ale nagadać komuś, kiedy tego kogoś już dawno nie ma i odpowiedzieć nie może, każdy głupi potrafi. Nie rozumiem, dlaczego tej rozmowy nie poprowadzili Stanowski, Mazurek albo ktokolwiek z bardziej doświadczonej ekipy Kanału Zero. Ktoś, kto na bieżąco potrafiłby wypominać swoim gościom manipulacje czy brak konsekwencji. Wyszłoby to na pewno o wiele lepiej, niż takie pyskowanie, kiedy goście już dawno pojechali do domów. Stanowski tłumaczył to potem, że jego program nigdy nie będzie miejscem dla jakiejkolwiek rosyjskiej narracji – OK, ale dlaczego w takim razie Zalewski musiał specjalnie nagrywać swój komentarz dotyczący opinii kamratów o Unii Europejskiej? Czyżby twórca Kanału Zero także wychodził z fałszywego, według mnie, założenia, że albo Rosja, albo UE i trzeciej nogi, pardon, drogi już nie ma? Przecież sama Unia jeszcze do niedawna handlowała z Rosja, robiła z Rosjanami interesy, tylko teraz każe się nam udawać, że nic takiego nie miało miejsca, a jeśli ktoś pamięta inaczej, to jest ruskim trollem. Strasznie słabo to wyszło. Stanowski mógł wycisnąć z tej rozmowy naprawdę wiele, konfrontując się z Rodakami Kamratami na żywo i samodzielnie, a tak to zrobił dziwnie posklejany wywiad i mamy mu wierzyć na słowo, że na pewno nie wyciął niczego niewygodnego czy znaczącego. Strzelił sobie chyba w kolano, a patrząc na jego nerwowe reakcje na Twixie, chyba sam zdaje sobie z tego sprawę.

Krótka polemika z Bojke

OK, ale wróćmy jeszcze do Arlety. Pani Bojke była łaskawa wspomnieć, że kult Bandery na Ukrainie nie wynika z ludobójstwa na Wołyniu, ale z faktu, że UPA walczyło również z Armią Czerwoną. Ależ my sobie z tego doskonale zdajemy sprawę, pani Arleto. Tylko co z tego? Historia nie jest nauką, w której można sobie wymazać niewygodne kwestie i udawać, że nigdy nie miały miejsca. Tak robi Ukraina, tak robią Niemcy, tak robi Izrael i – tak, tak, pani Arleto – tak robi Rosja. Tylko że Rosja nie pcha się do Unii Europejskiej i NATO, a Ukraina chce się tam dostać, nosząc cały czas ludobójców na sztandarach. I chyba najwyższy czas wymagać od nich, żeby zdecydowali, w którą stronę chcą iść. To dorośli chłopcy już są. Ostatecznie – trzydzieści cztery lata, kawał historii. No dobrze, bez złośliwości. W jednym Arleta Bojke miała rację – na Ukrainie faktycznie się o Wołyniu nie mówi, tylko że dla mnie to nie jest żaden powód, żeby ich usprawiedliwiać. Poznałam wielu Ukraińców i mało który z nich w ogóle wiedział o ludobójstwie na Wołyniu. Ich się tam tego w szkole w ogóle nie uczy, to jest na Ukrainie temat tabu, dlatego udają, że on nie istnieje. Tak jak ten niewidzialny słoń w pokoju – człowiek czuje, że coś wisi w powietrzu, ma wrażenie, że coś za chwilę, brzydko pisząc, pierdolnie, tylko jeszcze nie wie co. I ten słoń, który ulokował się gdzieś między nami, a Ukraińcami coraz bardziej domaga się uwagi. Warto też przypomnieć, jakie inne państwa uczą swoich najmłodszych obywateli fałszywej, wymazanej wersji historii, poza Ukrainą. Niemcy, Izrael i… no, tak znowu… ta zła, niedobra Rosja.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Blisko tragedii na Boże Narodzenie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

W Polsce prawdopodobnie udało się udaremnić zamach terrorystyczny. 19-letni student planował zamach i od miesięcy zbierał informacje, jak samodzielnie skonstruować ładunek wybuchowy. Nie miał jednak jasno sprecyzowanego miejsca zamachu – służbom mówił, że NA PRZYKŁAD jakiś jarmark bożonarodzeniowy. Równie dobrze mogło to być centrum handlowe, dworzec, cholera go tak naprawdę wie. Dziewiętnastolatek prawdopodobnie jest konwertytą na islam, wiadomo, że utrzymywał kontakt z przedstawicielami ISIS i zamierzał do nich dołączyć. Być może udany zamach byłby jego przepustką do tego. Ciekawa jestem powodu, dla którego młody chłopak stał się tak zafascynowany islamem i organizacją terrorystyczną? Co go fascynuje w tej niby-kulturze? Do tego stopnia, że był gotów nawet zabić iluś tam ludzi, żeby się do nich przyłączyć i… dalej zabijać. A jak długo, to już zależy, kiedy by go odstrzelili albo dostał zlecenie dokonania samobójczego zamachu i pewnie wykonałby to z poczuciem olbrzymiego zaszczytu, który go spotkał. Dramat.

Medialne manipulacje

Co jednak ciekawe, nagłówki krzyczą o studencie KUL, nie o młodym mężczyźnie zafascynowanym ISIS i islamem. To już skłania do przekłamań i manipulacji, bo chociażby Alicja Defratyka zastanawiała się, co na to ultra-prawica, konfederaci i brauniarze? Ta tzw. „ultra-prawica” jest przeciwna islamowi w Polsce. Może chłopak by się tak nie zradykalizował, gdyby go u nas nie było? A może po prostu miał nie po kolei w głowie? Albo był psychopatą, któremu zachciało się zabijać ludzi i usiłował sobie do tego dopasować jakąś ideologię, a z wiarą chrześcijańską byłoby mu jakkolwiek trudno? Silni Razem też już wsiedli na swojego konika i przekonują na X-ie, że katolik chciał zabijać innych katolików na jarmarku bożonarodzeniowym. Pomijając fakt, że to bzdura, warto byłoby się dowiedzieć, że nie trzeba być osobą wierzącą, żeby starać się dostać na KUL. Rekrutacja jest całkowicie świecka – liczą się wyniki w nauce, egzaminy. Kryteria są takie, jak na każdej innej uczelni. Nie trzeba składać żadnych deklaracji religijnych. „Katolicki” w nazwie oznacza patronat i tożsamość, a nie obowiązek światopoglądowy nakładany na studentów. Student KUL-u nie oznacza więc zadeklarowanego katolika. Warto też zauważyć, że skoro ten człowiek miał dziewiętnaście lat, to studentem KUL-u był co najwyżej trzy miesiące, co zresztą potwierdza uniwersytet. Nie jest to wystarczająco długo, żeby uczelnia zdążyła wtłoczyć mu do głowy ideologię chrześcijańską – nawet zakładając, że faktycznie takie próby są tam wobec studentów podejmowane, ale nic takiego nie słyszałam. To uczelnia jak każda inna.

Stanowisko uczelni

Ósmego grudnia na Katolicki Uniwersytet Lubelski dotarło pismo z Sądu Rejonowego w Szczecinie z informacją o tymczasowym aresztowaniu, które zostało zastosowane wobec wskazanego studenta drugiego grudnia. Więc po wpływie pisma 8 grudnia student został zawieszony w prawach studenta na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Decyzja ta była, można by rzec, natychmiastowa. Dodatkowo do rzecznika dyscyplinarnego do spraw studentów i doktorantów został skierowany wniosek o zajęcie się tą sprawą – mówił Wojciech Adnrusiewicz, rzecznik prasowy uczelni – Oczywiście ubolewamy, podkreślam po dwakroć: ubolewamy, że taka sytuacja dotyczy studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Na pewno jednak jest to postępowanie godne najwyższego ubolewania i pozostaje nam przeprosić, że dotyczy naszego studenta. Przyznam szczerze, że nawet ja jestem zaskoczona takimi click-baitami, bo fakt, której uczelni studentem był ten człowiek, jest w tym momencie drugorzędny. Bardziej istotne są jego motywy, a te w sposób oczywisty nie są chrześcijańskie. Doskonale wszyscy wiemy, że sporo ludzi czyta tylko nagłówki, a takie w istotny sposób wprowadzają w błąd. Po co? Tak jest bardziej poprawnie politycznie, żeby bez żadnej podstawy nawalać w katolików? Pozostaje sprawdzić dokładnie, z kim ten chłopak się kontaktował – być może pozwoli to wykryć innych takich odklejeńców. A być może tropy poprowadzą bezpośrednio do któregoś z meczetów? Nastolatek został aresztowany na co najmniej trzy miesiące.

Uważajcie na siebie.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Bez chanukowych świec w Pałacu Prezydenckim

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Nie wiem jak Wy, Drodzy Obserwujący, ale ja przesadnie zdziwiona taką decyzją pana Nawrockiego nie jestem. Prezydent już w trakcie kampanii deklarował, że żadnych chanukowych świec zapalał nie będzie. Ja swoje poglądy i swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę święta, które są bliskie mojej osobie – powiedział w wywiadzie dla Radia RMF FM. To, że nie jestem zaskoczona, nie oznacza jednak, że się nie cieszę, bo od dawna mam wrażenie, że o wiele bardziej honorujemy wartości żydowskie, niż nasze tradycyjne, chrześcijańskie. Zwłaszcza że jedna z tych wartości głosi, że goje, czyli my, mamy służyć Żydom, czyli im. Polecam Wam zresztą tekst Razprozaka (Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem) – swoją drogą jakiś uśmiechnięty demokrata napisał mi ostatnio, że jestem Razprozakiem 2.0, tyle że on to traktował jako obelgę, ja jako komplement. Wspominał coś jeszcze o napluciu mi do ryja, taki to przykład lewicowej tolerancji i miłości.

Przełomowa akcja z gaśnicą

To świętowanie Chanuki weszło w zwyczaje naszych polityków tak głęboko, że w sumie przyzwyczailiśmy się już do tego. Dopiero Grzegorz Braun musiał nam przypomnieć, że chyba coś jest nie tak, swoją akcją z gaśnicą. Ówczesny marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, zorganizował w związku z tym kolejne obchody i próbował wymusić na Krzysztofie Bosaku, że ma wziąć w nich udział, mimo że ten tłumaczył, że jest katolikiem i obowiązuje go m.in. pierwsze Boże przykazanie: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Zresztą w tej całej chanukowej szopce brały udział osoby, które najgłośniej krzyczały o zdejmowaniu krzyży z Sejmu i urzędów, bo państwo ma być świeckie. Ale hipokryzja tych ludzi nie jest chyba dla nikogo z nas nowością. W każdym razie bardzo długo spekulowano czy nowy prezydent nie ugnie się pod tą dziwną żydowską modą i jednak nie weźmie udziału w uroczystościach chanukowych, mimo jego jasnych deklaracji. Argumentowano to tym, że przecież Karol Nawrocki jest protrumpowski, z Trumpa bierze przykład, uzależnia swoją politykę od prezydenta USA i nawet ubiera się tak jak on. A Trump z kolei jest wielkim przyjacielem i sojusznikiem Izraela i premiera Natenjahu. Jest w zasadzie ucieleśnieniem popularnego skrótu „USrael”. Skoro więc polski prezydent nie chce psuć swoich relacji z przywódcą Stanów Zjednoczonych, będzie musiał zapalić świece, nie ma wyjścia.

Szacunek do wartości

No nie, nie będzie musiał. Nawrocki może jest zafascynowany Trumpem, może jest on politykiem, którym się inspiruje i z którego chce w większym lub mniejszym stopniu brać przykład, ale wszystko ma swoje granice. A tymi granicami są wartości tego człowieka, którym pozostaje wierny. Po prostu. Ja mu uwierzyłam i dlatego w końcu zagłosowałam z czystym sumieniem na konkretnego kandydata, a nie tylko po to, żeby nie wygrał ten drugi, jak było w przypadku Andrzeja Dudy. Nie sądzę, żeby przywódca USA miał z tego tytułu jakiś wielki problem, sam sobie może palić te świeczki, jeśli chce, chociaż wydaje mi się, że on jest związany z Izraelem przede wszystkim politycznie. Nieważne, Trump Trumpem. Ja się cieszę, że w końcu mamy polityka na wysokim stanowisku, który sprzeciwia się tej czołobitności wobec Żydów (bo tak to należy nazwać) i nie musi w tym celu biegać z gaśnicą. 😉 Zresztą umówmy się – musiałby być idiotą, żeby się na to zgodzić. Doskonale wie, czego oczekują od niego wyborcy i wie, że straciłby sporo zaufania, gdyby się na to zdecydował. A co do tej szopki w tytule – nie sądzę, żeby Czarzasty, mimo że komunista, odważył się aż tak denerwować chrześcijan. Szopkę zresztą stawia się wieczorem 24 grudnia, po Adwencie. Sam Czarzasty ogłosił, że będą uroczystości chanukowe w Sejmie (jakże by inaczej), ale będzie też Boże Narodzenie: Jest kontynuacja. Tu nie ma żadnej ideologii, a jedynie tradycja. Była Chanuka, to jest. Były święta Bożego Narodzenia, to są. Jeżeli ktoś się spodziewał, że będę robił rewolucję ze względu na swoje poglądy, to się zawiódł, gdyż poglądy swoje mam, ale tradycje i kontynuację szanuję.

Inna sprawa, że to dopiero marszałek Bosak zaproponował postawienie w Sejmie szopki bożonarodzeniowej i podobno była kupowana na ostatnią chwilę. Choinki są, a czy Czarzasty uzna stajenkę za tradycję, skoro pojawiła się dopiero w zeszłym roku z inicjatywy posła Konfederacji…? Zobaczymy. Inna sprawa – jak to skomentował mój przyjaciel: „Szopka i tak jest w Sejmie przez cały rok”.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej