Connect with us

Nawiasem Pisząc

Polska scena polityczna, taka piękna

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Tyle się działo przez ostatni weekend w polityce, że nawet nie wiem, od czego zacząć. Mieliśmy spektakularne kompromitacje, wspaniałe ozdrowienie i drobiazgowe śledztwo. Oczywiście, wszystko to w naszej wspaniałej, demokratycznej, uśmiechniętej Polsce. No OK, może nie wszystko rzeczywiście spełniało wymogi demokratycznych standardów, ale za to człowiekowi w wielu przypadkach faktycznie ciężko było powstrzymać się od uśmiechu.

Spektakularne kompromitacje

Najpierw weźmy komisję śledczą ds. Pegasusa. Temat bardzo ważny, bo mówimy tu o rzekomej inwigilacji posłów na Sejm, więc sprawę jak najbardziej powinno się zbadać, ale umówmy się – powołani do tego ludzie kompletnie się do tego nie nadają. Postanowiono na przesłuchanie wezwać Jarosława Kaczyńskiego. Podejrzewam, że członkowie (hehe) Koalicji 13 Grudnia dali się nabrać na ten obraz prezesa PiS, który sami starali się wykreować w mediach – jako niedołężnego, zagubionego starszego pana, który nic nie jest w stanie ogarnąć bez pomocy. I pewnie mieli nadzieję to wykorzystać, żeby móc sobie zapisać w pamiętniczkach, że zaorali człowieka, którego szczerze nienawidzą, co zresztą było widać – zwłaszcza po panu Zembaczyńskim. Niestety dla nich, okazało się, że Kaczyński wciąż jest wystarczająco sprawny intelektualnie, żeby ich tam wszystkich rozjechać bez znieczulenia. Niektórzy znieśli to bardzo słabo – na przykład wspomniany poseł KO, który już chyba do końca życia będzie nazywany członkiem. Dość powiedzieć, że jedna z naleśnikarni postanowiła zmienić nazwę na „Naleśnikarnia u członka”, ale nie wiem czy to ta sama, którą pan Witold kiedyś sprzedał. Starając się na wszelka cenę w jakiś sposób zrobić na złość przywódcy partii opozycyjnej, komisja postanowiła skierować do sądu wniosek o ukaranie go za nie złożenie przysięgi w całości. I nawet do głów im nie przyszło, że po pierwsze tłumaczenie Kaczyńskiego było więcej niż logiczne – nie ma zgody na zdradę tajemnicy państwowej, więc nie może powiedzieć wszystkiego. Tym bardziej, że przesłuchanie było otwarte dla mediów. Widocznie w nowej koalicji traktuje się tajemnicę państwową w bardzo dowolny sposób. Niby nie można, chyba że my chcemy. Albo nam się wymsknie. Po drugie, że tak naprawdę sami tutaj sprawę kompletnie zawalili. Od tego momentu przesłuchanie nie szło już po ich myśli, co najbardziej było widać po pośle Zembaczyńskim, który robił się coraz bardziej czerwony i w pewnym momencie uciekał się tylko do żartów na poziomie gimbazy w stylu: „Jaśnie panie Kaczyński” czy „Ja nie wiem, co pan ma z tymi członkami”. Jarosław pewnie nic, to Ty sam mu, Witek, wlazłeś pod walec. Przewodnicząca Magdalena Sroka kompletnie nie potrafiła nad nią zapanować i widać było, że tak sobie ogarnia zasady, jakimi powinno się kierować podczas pracy takiej komisji. Nie radziła sobie wybitnie. Inna sprawa, że dwóch posłów PiS-u, Mariusz Gosek i Jacek Ozdoba, postawili sobie za punkt honoru bronienie prezesa przed złem wszelakim i reagowali oburzeniem za każdym razem, kiedy wydawało im się, że krzywda mu się dzieje. Zupełnie niepotrzebnie, bo faktycznie mocno przeszkadzali, a Kaczyński żadnej pomocy nie potrzebował – sam rozwalał ich wszystkich spokojem i merytoryką. Zobaczymy, jak pójdzie na kolejnym przesłuchaniu, to może być prawdziwa uczta.

Cudowne ozdrowienie

Pamiętacie, jak uzdrawiał Łukasz Mejza? Nie dość, że to było zwyczajnie obrzydliwe, to jeszcze mało skuteczne, bo facet, który przyszedł z nim na pamiętną konferencję niedawno zmarł. Ale wiemy, jakie wtedy gromy na niego ciskali. „Największy atak polityczny od 1989 roku” – zapewniał polityk Prawa i Sprawiedliwości, uznając, że sobie samemu nie ma nic do zarzucenia. I jak to zwykle bywa między KO, a PiS – tym razem partia rządząca pokazała byłej władzy, jak to się robi. Marcin Kierwiński okazał się prawdziwym cudotwórcą. Powołał na stanowisko nowego komendanta głównego policji Michała Domaradzkiego. Każdy powie, że w sumie słusznie, bo pewnie ten nowy nie będzie odpalał granatników w komendzie, ale jest pewien mały problem. Domaradzki przeszedł na emeryturę w 2016 roku, miał również otrzymywać dodatek inwalidzki, bo stwierdzono u niego trwały uszczerbek na zdrowiu. Łącznie otrzymywał 18 000 zł, ale nie to jest najważniejsze. Wydawało mi się, że trwały uszczerbek na zdrowiu jest… jakby to napisać?… nieprzemijalny. A tutaj nagle, w lutym komisja uznała, że jednak jest zdrowy. Inwalidztwo minęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – być może to ta, na którą powoływała się Izabela Leszczyna, kiedy w trakcie kampanii obiecywała, że będzie lepiej niemalże od razu, a po wyborach uznała, że nie, jednak nie. Widocznie ową różdżkę pożyczył od niej nowy minister spraw wewnętrznych i administracji, żeby dokonać cudu uzdrowienia. No i jednak był skuteczniejszy od Mejzy, bo Domaradzki nie dość, że ozdrowiał, to jeszcze jest w stanie wrócić do służby. Z policji odszedł w 2016 roku. Trzy miesiące temu Kierwiński zażyczył sobie, żeby wrócił, ale wtedy nie dość, że był inwalidą, to jeszcze miał zarzuty prokuratorskie. Coś co było wtedy przeszkodą, dzisiaj nie ma już znaczenia. Podobnie chyba z prokuraturą na głowie (były policjant miał nakłaniać prokurator Ewę Wrzosek do przekazania mu informacji ze śledztwa dotyczącego dwóch wypadków autobusów miejskich w Warszawie). Co się stało z zarzutami w sumie nie wiadomo, bo MSWiA odmawia komentarza w tej sprawie, ale widocznie moc Kierwińskiego nie zna granic.

Drobiazgowe śledztwo

Na koniec nie mogło zabraknąć Adama Bodnara. Trzeba przyznać, że jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny ma dość osobliwe podejście do prawa. Najpierw zadowolił Polaków stwierdzeniem, że zamierza wypuścić z więzień 20 tysięcy osadzonych, bo podobno są przeludnione, a szkoda, żeby się przestępcy męczyli, prawda? W uśmiechniętej Polsce nikt się nie będzie męczył. Zabawne, że tak się cała KO niedawno upierała, żeby do tych przeludnionych więzień wsadzić jeszcze Kamińskiego i Wąsika, ale w sumie dwóch chłopa za 20 tysięcy innych? Nie da się ukryć, że się trochę przerzedzi. Zastanawiam się, czy powodem takiej decyzji nie jest przypadkiem fakt, że największe poparcie Platforma uzyskuje w więzieniach właśnie? Może to taka forma wdzięczności? W każdym razie Bodnar uznał także, że nie tylko więźniowie nie będą się męczyć, ale też prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, w tym właśnie pana ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, poprzez podjęcie bezprawnych działań zmierzających do odwołania Dariusza Barskiego z funkcji prokuratora krajowego. Jak widać śledztwo dotyczyło również pana Adama, można wręcz nawet powiedzieć, że należał on do tych funkcjonariuszy publicznych, którzy przekroczyli swoje kompetencje najbardziej. Ale po cóż się organy ścigania mają babrać w takiej mało znaczącej sprawie, prawda? W ogóle nie ma sensu, jest tyle istotniejszych kwestii (na przykład ściganie Kamińskiego i Wąsika za… przekroczenie swoich kompetencji, prawda?), więc najlepiej niech sobie z tym dadzą spokój. Jak odpuszczą będą mieli więcej czasu na uśmiechanie się, a to jest celem numer jeden obecnego rządu. Dlatego minister sprawiedliwości zabrał akta sprawy o możliwości popełnienia przez siebie przestępstwa. Po prostu je sobie wziął. Bo czemu nie, wolno mu przecież. Nikomu to do szczęścia potrzebne nie jest, a on doskonale wie, co z tym zrobić. Może odnajdą się za kilka lat w szafie jakiegoś prominentnego polityka Platformy. A może nie odnajdą się nigdy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

O kilka kieliszków za dużo?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja naprawdę wiele jestem w stanie zrozumieć. Naprawdę – wiele. Że majówka, że dożynki, że imieniny i Bóg jeden wie, co jeszcze. Czasem się człowiek przecież zabawić musi. Józefa było. Albo Stefana. Grzegorza, Moniki czy innej Krystyny. Może nawet Marcina – chociaż to akurat w listopadzie chyba. W każdym razie człowiek ma naprawdę dużo okazji, żeby się towarzysko poudzielać. Może nawet codziennie – ale czy wypada, jeśli wraz z zabawą idą napoje wysokoprocentowe? I nie chodzi mi tu akurat o mleko.

Słaba głowa, słaby sprzęt…?

Pan Kierwiński postanowił świętować Dzień Strażaka wyjątkowo hucznie. Do tego stopnia, że przyszedł wygłosić oświadczenie z tej okazji w stanie nie do końca trzeźwym, co nie umknęło uwadze innych ludzi. Ale stanowisko jest jasne – to wcale, pod żadnym względem i absolutnie nie było tak, że on tam wszedł na scenę na****ny jak meserszmit, nigdy w życiu. No fucking way! To w ogóle są niedorzeczne podejrzenia, po prostu mieliśmy awarię sprzętu nagłaśniającego. I tylko przez to facet nie potrafił się wysłowić. Nic to, że słychać było wyraźnie, że pan Marcin zwyczajnie bełkocze. Że niektóre słowa przeciąga nie wiadomo jak długo, a innych nie jest w stanie skończyć. To była tylko i wyłącznie awaria, a nie, że szefowi MSWiA się za bardzo chlupnęło poprzedniego dnia – albo nawet tego samego. Nam pozostaje w to tylko uwierzyć. Nieszczęścia chodzą po ludziach. Już kiedyś Aleksandra Kwaśniewskiego dotknęła choroba filipińska. I kim my jesteśmy, żeby wątpić w jego słowa? Jak powiedział, tak było. Wtedy była choroba filipińska, a nie alkohol, a teraz jest awaria sprzętu nagłaśniającego. I nawet z tym, szary człowieczku, nie dyskutuj, bo pozwy pójdą. Awaria to awaria, a jeśli Ci po głowie chodzą inne myśli, to my to spokojnie, pokojowo i sądownie załatwimy – tak, żebyś myślał prawidłowo.

Niegodne działania pisowskiej Targowicy

Pan Marcin wspomniał również, że nie będzie się poddawać badaniom pod kątem stanu przeduradarowego, ponieważ część jego wyborców – nie mogąc uwierzyć, w to co słyszą – martwiło się, że może to kwestie zdrowotne, bo wiadomo przecież, że tak światły człowiek jak pan Kierwiński do kieliszka nie zagląda, a już na pewno nie wtedy, kiedy następnego dnia ma wygłosić przemówienie. Nie, nie zamierzam, bo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Proszę mi wierzyć. Tak jak powiedziałem, był straszny pogłos z głośnika, który był niedaleko. Więc bardzo słabo słyszałem, nie wiem, czy to była też kwestia jakiegoś sprzęgnięcia mikrofonów. Zdarza się. Nie ma to nic wspólnego ze stanem zdrowia, aczkolwiek dziękuję za troskę, wszystko jest w porządku – tłumaczył – Różne komentarze były, także polityków z polskiego życia publicznego, którzy chluby mu raczej nie przynoszą. Raczej nadinterpretują tutaj fakty lub starają się uprawiać taką brudną walkę polityczną. Jak rozumiem mają coś, do czego mogą się przyczepić, ale te insynuacje są naprawdę niegodne. Jeżeli ktoś chce wykorzystywać to święto do swojej brudnej polityki, to sam sobie wystawia świadectwo. No i spoko, jasna sprawa. Tylko czy takie samo świadectwo wystawił sobie Roman Giertych, który od razu znalazł winnego całego zajścia?

To nie my, to PiS!

Tak tylko pytam, bo Romek pisał coś o pisowskiej targowicy i chciałabym wiedzieć czy tekst: Nazwisko dźwiękowca, który obsługiwał dzisiaj najbardziej chciałbym poznać. #PiStoTargowica nie jest przykładem wykorzystywania tego smutnego incydentu do uprawiania brudnej polityki? Mam wątpliwości, bo skoro pytania zwykłych ludzi, czy poseł Kierwiński na pewno był w pełni sił podczas swojego przemówienia, są przejawem brudnej polityki, to czym innym jest sugestia, że ktoś z PiS-u (a być może sam Kaczyński!) przełączał po kryjomu różne kabelki, żeby pan Marcin brzmiał tak jak brzmiał? W każdym razie, pan Giertych otrzymał odpowiedzi, że odpowiedzialnymi za całą tą sytuację mogą być Jack Daniels albo Johnny Walker. Śledztwo trwa! Poszukiwani się nie wywiną, nie ma bata. Niech no tylko pan Roman pozna miejsce przebywania obu żartownisiów, to im da do wiwatu. Podpowiadam, że poszukiwania można by było zacząć od jakichś sklepów monopolowych.

Choroba przenoszona drogą kropelkową

Pan Kierwiński postanowił jednak opublikować na swoim Twitterze dowody na to, że podczas swojego przemówienia był trzeźwy jak świnia i przedstawił wyniki badania alkomatem. Trochę wyglądają, jakby czternastolatek usiłował na szybko przepisać pracę domową, bo mogliśmy w nich przeczytać:

Policja: Kierwiński

Nazwisko badanego: Marcin

Imię badanego: 22.08.1976 r.

No, spoko, bardzo wiarygodne. Nie pozostawia już żadnych wątpliwości. Ja podejrzewam, że jak pan Kierwiński chuchnął, to od razu wzięło też policjanta, który miał wykonywać te badania i stąd te nieprawidłowości, ale na 100% jest tak, że pod hasłem „Policja” należy wpisać nazwisko, pod hasłem „Nazwisko” swoje imię, a pod imieniem datę urodzenia.

Albo to, albo poseł Kierwiński faktycznie przez kilka godzin przed wystąpieniem nie wylewał za kołnierz. I przypadkowo policjant, który wykonywał badania również. Ale w to żaden z nas nigdy nie uwierzy, prawda?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Bezgraniczna tolerancja odebrała Polakowi życie?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Pewnie słyszeliście, że 39-latek polskiego pochodzenia zginął tragicznie w Szwecji. Mikael Janicki został zastrzelony przez młodociany gang, prawdopodobnie narkotykowy. Tej informacji w polskich mediach się nie unika. Przypadkowo jednak pomija się kwestię, kim są w zdecydowanej większości są członkowie tego gangu. Pewnie Szwedzi, bo gang ze Szwecji, prawda? Otóż właśnie nieprawda.

Europejczycy z Bliskiego Wschodu

Szwedzka policja aresztowała dwie osoby zamieszane w tę sprawę. To byli nastolatkowie – Yassim Z. i Nassim B. Imiona mało szwedzkie, prawda? Wygląd też raczej nie wskazuje na rdzennych Europejczyków. Obaj odmawiają jakichkolwiek zeznań. Nie wiemy więc, kto nacisnął za spust – być może jeden z nich, ale prawdopodobnie była to grupa trzech-czterech mężczyzn i bezpośredni sprawca zdążył uciec. Jeżeli ktoś z Was ma jakiekolwiek aktualniejsze wieści, bardzo proszę o komentarz – dołączę ją do tekstu. Wygląda na to, że sporą część gangu, którego członkowie zdecydowali się strzelić Polakowi w głowę, stanowią Libańczycy i Syryjczycy. Mamy kolejną przesłankę ku temu, żeby twierdzić, że to niekontrolowana imigracja stanowi główną przyczynę wzrostu przestępczości w Szwecji. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego niektórzy są tak zamknięci na prawdę. Janicki zginął w dzielnicy o nazwie Skorholmen, która – delikatnie pisząc – nie należy do najbezpieczniejszych. Piotr Zychowicz wspominał wypowiedź mieszkanki tego osiedla (też o polskich korzeniach), która potwierdziła, że dzieje się tam źle. I że ma takie myśli, że równie dobrze, to ona mogła stracić życie z rąk młodocianych gangsterów.

Ofiara w imię bezpiecznej Szwecji

Mikael Janicki słynął z bardzo obywatelskiej postawy. Wielokrotnie informował policję o łamaniu prawa przez gangi młodocianych. Tego nieszczęśliwego dnia miał zwrócić uwagę grupce młodych mężczyzn, wywiązała się sprzeczka, po której padł strzał. Nie wiadomo, co było konkretnym powodem, być może Janicki zauważył, że handlują narkotykami. Raczej na pewno nie zaczepiał ich bez powodu. Żona zabitego opowiadała, że mąż wielokrotnie mówił jej, że chciałby, aby ich syn wychowywał się w bezpiecznym miejscu. Syn, z którym szedł wtedy na basen i który był świadkiem zabójstwa własnego ojca. Chłopak ma dwanaście lat. Trauma na całe życie. Ale znowu – nigdzie nie znalazłam info o jego zeznaniach. Bardzo możliwe, że dzieciak zwyczajnie jest w szoku, a może po prostu policja nie udostępnia większości informacji dla dobra śledztwa. Trzeba czekać. Oczywiście, Szwedzi są zszokowani brutalnością i bezsensownością tej zbrodni, ale chyba już powinni się przyzwyczaić do takich i innych przestępstw. Praktycznie co chwilę słyszy się o zbiorowych gwałtach, morderstwach czy pobiciach właśnie w Szwecji. Chociaż oczywiście nie tylko tam – dziwnym trafem z podobnym problemem zmagają się na przykład Niemcy i Francuzi. Widzimy tu pewien wspólny mianownik, ale oczywiście nie jest to wina niekontrolowanej imigracji. Broń Boże. Ot, po prostu, dzieje się i nikt nie wie, dlaczego.

Bezradność rządzących

W Szwecji rządzi Umiarkowana Partia Koalicyjna, która określa się jako liberalno-konserwatywna i jest krytyczna wobec przyjmowania nielegalnych uchodźców. Bardzo utrudnili możliwość uzyskania obywatelstwa i ograniczyła przypływ ludzi, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu. Nie bardzo jednak mają pomysł, co zrobić z bezrobotnymi inżynierami i chirurgami, którzy nie mogą znaleźć pracy ze względu na wszechobecny rasizm, więc handlują narkotykami. I to będzie problem na wiele, wiele lat, bo to już jest kolejne pokolenie migrantów. Ze szwedzkimi obywatelstwami. I radź tu sobie, obywatelu, bo Twoje poprzednie rządy chciały być tolerancyjne i mieć dobre serduszka. Donald Tusk na szczęście zapowiedział, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację i nikogo przyjmować (czyli po prostu będziemy płacić, hurra…!), ale ja mam wątpliwości, czy się z tego cieszyć. Patrząc na prawdomówność premiera wolałabym chyba, żeby przekonywał, że ich przyjmiemy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Polsko – niemieckie barwy

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Słyszeliście pewnie aferę z nowymi strojami polskich olimpijczyków, którzy w sierpniu będą walczyć o medale? Ogólnie ani ładne, ani polskie. Ludzie oburzyli się, że ubrania szyła niemiecka firma, a nie polska – i słusznie, zwłaszcza że marka 4F szyje naprawdę ładne sportowe stroje. Sama kupiłam sobie olimpijską bluzę w ich wykonaniu (zdaje się, że z 2016 roku – bardzo podobały mi się te srebrne orły na plecach <3 ). Wygodne, ładne, dobrze leżą. Nie ma się do czego przyczepić. Stroje zaproponowane przez niemiecki Adidas są… no, są. I tyle dobrego można o nich napisać.

Kontrowersyjny wybór

Ani to kolorystycznie nie pasuje, jakieś inne kolory wklejone byle gdzie i nie wiadomo po co, napis „POLSKA” sprawiał wrażenie, jakby był napisany jakimś mazakiem, bo albo skończyły się fundusze, albo Niemcom się nie chciało. Co się będą przepracowywać na jakąś tam reprezentację Polski, prawda? Na szparagi jeździć i zbierać, a nie na Igrzyska medale zdobywać, w dupach nam się poprzewracało od tego dobrobytu! Dobra, ale bez żartów. Ogólnie jakąś wielką fanką Adidasa nie jestem, wolę Nike, a najchętniej właśnie 4F, ale firma jak firma, mają lepsze albo gorsze propozycje. Ta była gorsza i dziwię się, że została zaakceptowana przez PKOl. Inną sprawą jest historia tej marki, bo jest ona jedną z tych związanych z Adolfem Hitlerem i NSDAP. @lemingopedia napisał więcej w tym temacie na swoim FB, polecam się zapoznać. Cóż, jeśli świat postanowił dać szansę Niemcom na przeżycie i odbudowanie, to nie ma się co dziwić – większość z tych najstarszych niemieckich firm przed laty, które do tej pory istnieją, było w jakiś tam sposób powiązani z partią kanclerza Hitlera. Bardzo często zresztą firmy, zwłaszcza te wielkie, przechodzą z ojców na synów, ale już nie zdążyłam sprawdzić, jak było konkretnie w tym przypadku. Nie jest to zresztą specjalnie istotne.

Oczywiście na Polski Komitet Olimpijski i nasz nie-rząd spłynęła fala krytyki, bo mieliśmy ładne, schludne, dobrze leżące i skromne stroje, a teraz mamy dresy, których nikt szanujący się by nie założył nawet w latach 90-tych. 😛 I, oczywiście, PKOl zawalił, że je w ogóle zaakceptował. Teraz tłumaczą się, że zależy im na sportowcach i ich wygodzie i dlatego wybrali właśnie Adidas. Zaraz mi na czole kaktus wyrośnie, bo osobiście uwielbiam Igrzyska Olimpijskie, na letnie zawsze biorę sobie wolne w pracy (tak, to jest ten poziom obsesji), więc sporo się naczytałam o tej dbałości o wygodę i interesy naszych reprezentantów. Ale, zostawmy to, mnie się ten strój nie podoba. Jednak byłabym ostrożna w oskarżaniu naszego nie-rządu o to, że ledwo się dorwali do władzy i już od razu dają Szwabom zarabiać. Mimo wszystko weźmy pod uwagę fakt, że dzisiaj te stroje zostały dopiero zaprezentowane. Najpierw musiało pójść zamówienie, wstępny projekt, wykonanie, akceptacja, a potem jeszcze organizacja hali na oficjalną prezentację. Adidas jest firmą, która ubiera wiele krajów, więc na pewno nie zrobili od ręki. Może się więc okazać, że to nie nasz nie-rząd zdecydował się na Adidasa, ale poprzednia władza. Decyzja głupia, nieuzasadniona i zwyczajnie smutna – i tak, bardzo wiele może wskazywać na to, że spowodowana otwartą proniemieckością Donalda Tuska, bo od początku kadencji tego rządu słyszymy tylko o decyzjach, które byłyby korzystne dla nich, a nie dla nas – ale, biorąc pod wszystkie fakty, być może za tę konkretnie „dobrą zmianę” nie odpowiada akurat Tusk i jego ekipa. Nie mogłam znaleźć, kto i kiedy zaakceptował projekt Adidasa – w tej chwili wyskakują mi tylko informacje o oficjalnej prezentacji – więc nie jestem Wam w stanie napisać na 100%, który rząd podjął taką decyzję.

Tomasz Lis w formie

Ale, nie byłabym sobą, gdybym się do kogoś nie przypierdzieliła, więc zacytuję Wam wpis Tomasza Lisa na Twixie:

Ładne te stroje naszych reprezentantów. I fajne jest to, że niemiecka firma przygotowuje dla polskich sportowców stroje nawiązujące do pięknej historii polskiego olimpizmu.

Aha, aha. Nie wiem, co jest jakoś specjalnie fajnego w tym, że to nie polska, a niemiecka firma przygotowała te stroje. Nie potrafię znaleźć pozytywów, zwłaszcza że 4F sroce spod ogona nie wypadli i naprawdę szyją piękne stroje. Być może Lis poleciał na ogólnej tendencji w Internecie, że Tusk – jak to Tusk – zatrudnił firmę niemiecką, a kiedy być może dokopiemy się do informacji, kiedy i kto zamawiał te stroje i (jeśli okaże się, że to jednak PiS), to opublikuje stosowny wpis, w którym skrytykuje taką decyzję i stwierdzi, ze to skandal i że on – jako (ekhm, ekhm) – Polak jest oburzony. Nie wiem jednak, w którym miejscu on widzi nawiązania do polskiego olimpizmu? To są te czarne wstawki w innych, niż nasze barwy, kolorach? Nie widzę tego nawiązania, ale dostrzegam trochę nawiązań do polsko – niemieckiej historii:

Biały – symbol niewinności

Czerwony – przelana krew (właśnie tych niewinnych ludzi)

Czarny – może to jakieś nawiązanie do żałoby?

A, i jeszcze fakt, że czarny, biały i czerwony to barwy Niemiec, a konkretnie Cesarstwa Niemieckiego, flagi III Rzeszy do 35. roku oraz III Rzeszy aż do jej upadku.

Tak więc reparacji nie będzie, bo nie ma za co, ale trochę nam przykro, więc macie czarne kolory na Waszych biało-czerwonych barwach i sami sobie zinterpretujcie, o co nam chodzi. „Tyle od nas! Dzięki za przelew! Bajo!”. M. P.S.: Wrzuciłam zdjęcie projektu 4F, bo po co macie brzydotę oglądać? 😉

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej