Connect with us

Nawiasem Pisząc

Wkurza mnie pan, panie Bodnar

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ostatnio starałam się mocno sobie przypomnieć, za co właściwie tak bardzo nie lubię Adama Bodnara. Nie, nie tylko dlatego, co wyprawia, odkąd jego przełożony wygrał wybory, ta niechęć była już dużo wcześniej. Po prostu po jego ostatnich akcjach zaczęłam się zastanawiać o powody tej mojej wyraźnej politycznej antypatii, bo coś było, czymś mnie wkurzył, ale za cholerę nie pamiętałam czym. Widziałam go i wiedziałam, że nie trawię człowieka. Nie chodziło o jego romans z pewną partią, bo nie dyszę nienawiścią do każdego posła Platformy. Za żadnym nie przepadam, ale taka Jachira czy Józefaciuk bardziej mnie śmieszą, niż irytyją. Inna sprawa, że to jest śmiech przez łzy, bo do tej pory nie mogę pojąć, jakim cudem Polacy wybrali do Sejmu TAKICH ludzi.

Polski, ale ukraiński

Odpowiedź przyszła w pod koniec zeszłego tygodnia, bo uczyłam się do egzaminu, więc siłą rzeczy myśli uciekały mi wszędzie, tylko nie do notatek – zaczęłam nawet oglądać koci Mundial. Pasjonujący. W każdym razie, jak tylko pojawiła się w mojej głowie od razu wiedziałam, że to musiało o to chodzić, ale rzecz jasna, sprawdziłam to sobie. Ojciec byłego rzecznika praw obywatelskich był Ukraińcem, który został przesiedlony w wyniku akcji „Wisła” spod Sanoka na Ziemie Obiecane. Nie, to też nie jest powodem mojej niechęci. Ostatecznie w tamtych czasach było wiele małżeństw polsko-ukraińskich, a ja – mimo że zdaję sobie sprawę z polityki historycznej prowadzonej przez Ukrainę – nie zionę jadem do każdego przedstawiciela tego narodu, bo wiem też doskonale, że nie wszyscy Ukraińcy tę politykę popierają. Wiedziałam jednak, że to dobry trop. Sam polityk mówił, co prawda, wprost, że owszem, ma korzenie ukraińskie, ale wychowywał się w Polsce i w 100% czuje się Polakiem. Miałabym mu nie wierzyć, tylko dlatego, że należy do Platformy? Fakt, byłby to solidny argument, żeby zachować daleko idącą podejrzliwość, ale pan Adam dość szybko, bo w 2020 roku, zdjął maskę i zdradził, do którego narodu mu tak naprawdę bliżej.

Znowu dyskryminujemy mniejszość!

Kiedy pełnił jeszcze funkcję rzecznika praw obywatelskich był łaskawy wystosować apel do prezydenta RP. Martwił się bowiem, że Polacy nienależycie dbają o… pomniki UPA, które znajdują się, nie wiedzieć czemu, na terytorium naszego państwa. Argumentów, rzecz jasna, miał sporo – trzeba przyznać, że potrafił się przygotować, jeśli chodzi o walkę o prawa mniejszości. Gorzej z tymi polskimi. Bodnar bardzo zaniepokoił się celową i świadomą dewastacją ukraińskich miejsc pamięci w Polsce. Z całego serca popierał deklarację prezydentów obu państw o potrzebie uczczenia ofiar konfliktów i represji XX wieku oraz zadośćuczynienia ich pamięci w duchu poszanowania prawdy historycznej. Do tego duchu poszanowania prawdy historycznej jeszcze wrócimy, bo to zabawne jest. Minister sprawiedliwości zastrzegł jednak, że równie istotne jest potępienie przez prezydentów aktów wandalizmu, często motywowanych nienawiścią, dokonywanych wobec pomników kultury i miejsc pamięci mniejszości i oznajmił, że ograniczenie zainteresowania państwa wyłącznie do upamiętnień postawionych „legalnie” sprawia, że ochrona prawa mniejszości do pamięci o ofiarach nie będzie skuteczna. Rozumiecie? Oni sobie mogą czcić banderowców na terenie naszego kraju, a nam nie wolno wyrazić sprzeciwu i społecznego nieposłuszeństwa. I Adaś od lat z ogromnym niepokojem wsłuchuje się w głosy poszkodowanych Ukraińców, którym jest tutaj bardzo źle i niedobrze, bo Polacy niespecjalnie chcą poszanować ich prawo do upamiętniania ważnych dla niej postaci i wydarzeń historycznych, zwłaszcza tragicznych epizodów wspólnej, ale i trudnej historii polsko-ukraińskiej.

Nie podoba się? A Konstytucją chcecie?

Następnie pan Adam postraszył prezydenta art. 35 Konstytucji, co jest tym bardziej śmieszne, że teraz sam traktuje ten dokument, jakby był papierem toaletowym. Ewentualnie wycieraczką. Po 13 grudnia przestał już być najwyższym aktem prawnym w Polsce, a stał się wytrychem lub narzędziem, który ten wstrętny PiS wykorzystuje do walki z nowym rządem, który przecież nie robi nic innego, tylko stara się, żebyśmy wszyscy się uśmiechali. W każdym razie od niedawna nowy minister sprawiedliwości napisał wówczas prezydentowi, co następuje: Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mniejszości, w Biurze RPO stworzono przestrzeń do rzetelnej dyskusji nad historią Polski. Chodzi o to, aby pamięć historyczna mniejszości – często różniąca się od dominującej w debacie publicznej i jednoznacznie polocentrycznej narracji – znalazła należne jej miejsce. I tutaj możemy się zastanowić nad tym poszanowaniem prawdy historycznej i rzetelnej dyskusji. Bo pan Bodnar zdaje się nie rozumieć jednej ważnej kwestii – tych dwóch wersji historii zwyczajnie nie da się pogodzić. Mamy do wyboru albo uszanować pamięć naszych rodaków albo zgodzić się na szarganie ich imienia poprzez czczenie zbrodniarzy. Polacy wybrali pierwszą opcję. Pan Bodnar i jemu podobni – jak widać – drugą. Jednoznacznie polakocentryczna narracja – i on to tak na poważnie napisał. Po pierwsze – od kiedy w Polsce „skończyła się” komuna narrację mieliśmy głównie antypolską. Najpierw za sprawą lewicowych rządów i gazety Michnika, potem za sprawą rządów PO, gazety Michnika… i niestety kilka innych mediów. Dopiero niedawno coś się zaczęło poprawiać i co nagle zaczyna przeszkadzać pionkowi Donalda Tuska? Polakocentryzm. Ta jednoznaczna, polakocentryczna narracja jest ZGODNA Z HISTORIĄ, panie Bodnar. Facet parę zdań wcześniej pisał o „poszanowaniu prawdy historycznej” i „rzetelnej dyskusji na temat historii”, a potem wyskoczył z czymś takim. Ja nie wiem, czy żeby tak otwarcie podzielać antypolskie poglądy w Polsce, trzeba być głupim czy bezczelnym? Być może w tym przypadku trzeba połączyć te dwie cechy. W każdym razie nie wiem, co takiego ma w sobie Tusk, że wybiera na swoich sługusów ludzi, którzy tak szczerze nienawidzą i potępiają polskość. A nie, wiem, racja. Korzenie niemieckie.

Ukraińcy otwarci na dyskusję?

Później Bodnar wspominał coś jeszcze, że to skandal, ponieważ mniejszość ukraińska żaliła mu się również, że nie znaleźli partnera do rozmów ani w IPN-ie, ani w ówczesnym Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Rzeczywiście, niesłychane. Ciekawe, jak miałby wyglądać taki dialog? „Dzień dobry, chcielibyśmy porozmawiać o Banderze. Chcemy go czcić. Pozwólcie nam, bo inaczej dyskryminacja”? Podejrzewam, że ówczesny pan rzecznik nie widzi w tym nic dziwnego, bo w jego zaprzyjaźnionej partii panują takie standardy, że likwiduje się symbol Polski Walczącej, ale powinien zdawać sobie sprawę, że to nie są do końca polskie standardy. Dalej odnosił się już do tego, o czym wspominałam na początku – można to skrócić w następujący sposób: Tak, pamięć o ofiarach, potrzeba ich uczczenia, dialog historyczny, bla, bla, bla, ale pamiętajcie, że nie wolno niszczyć zbrodniarzy z UPA, bo mniejszości jest przykro”. I w związku z tym pan Andrzej Duda ma ruszyć tyłek i coś z tym zrobić: Jako Rzecznik Praw Obywatelskich – w którego kompetencjach leży ochrona praw mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce – wiem, jak poważny jest problem świadomej i celowej dewastacji ukraińskich miejsc pamięci, jak istotny jest wyrażony publicznie sprzeciw wobec tak manifestowanej nienawiści, i jak potrzebny jest apel do władz lokalnych, ale też organów ścigania, o należytą ochronę takich miejsc – upewnił się jeszcze, czy aby pewno prezydent wszystko dobrze zrozumiał, bo wiadomo, że on z PiS-u, to ciężko chwyta.

Nie to, co my, mądrzy i wykształceni. Właśnie dlatego będziemy domagać się od Polski, żeby czciła pamięć morderców swoich synów i córek. To jest tak oczywista rzecz do zrobienia, że chyba tylko pisowski motłoch nie jest w stanie tego zrozumieć! Zresztą dewastować to sobie można polskie zabytki, kościoły i antyaborcyjne billboardy, pomniki UPA należy szanować!

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kalifornia ofiarą w imie słusznych celów

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Przepraszam Was straszliwie, że tak długo nie pisałam. Miałam taki nawał roboty na studia, a musiałam to jeszcze jakoś łączyć z pracą i pisaniem pracy magisterskiej (co w sumie łączy się ze studiami, ale chodziło mi bardziej o zaliczenie na sesję). Powinnam była jednak dać Wam znać. A sporo się w międzyczasie wydarzyło – Tomasz Lis udawał, że jest Karolem Nawrockim i przeprowadził wywiad sam ze sobą, Donald Tusk odwołał szczyt rady Unii Europejskiej, bo trzeba by było zaprosić prezydenta Andrzeja Dudę, a przecież to się nie godzi. To tylko pokazuje, jakim dziennikarzem jest Lis, a jakim premierem Tusk. Trzeba być naprawdę małym i płytkim człowiekiem, żeby odwołać szczyt UE we własnym kraju, gdzie być może udałoby się coś wynegocjować z korzyścią dla Polski, bo nie lubi się prezydenta. No, ale Tusk nie negocjuje, Tusk wykonuje polecenia Niemiec. Zajmijmy się jednak najbardziej – ekhm, ekhm – palącym problemem.

W imię klimatu

Ten śliczny, tęczowy, pozbawiony wody hydrant jest chyba najsmutniejszym symbolem tego, co się dzieje w Ameryce – choć podobno wygenerowanym przez IA. Bo tolerancja jest ważniejsza, niż bezpieczeństwo rodziny. Całą Kalifornię od tygodnia trawią gigantyczne pożary, nad którymi nie udaje się zapanować. No dobrze, powiecie, ale przecież sam fakt, że hydrant jest tęczowy nie znaczy, że nie można z niego korzystać. Gdyby tylko o to chodziło, to pewnie korzystać by się dało; problemem jest fakt, że ten hydrant nie ma dostępu do wody. A jaki jest cel stawiania hydrantu bez dostępu do wody, nawet jeżeli jest słodki i tęczowy? Bo trzeba walczyć z ociepleniem klimatu, dlatego domy kilkudziesięciu tysięcy ludzi i życie dwudziestu czterech osób (dane z wczoraj) musiały zejść na dalszy plan. Wody w hydrantach nie ma, ponieważ trzeba było ratować stynki. To są takie maciupkie rybki, które istnieją w zasadzie tylko po to, żeby trochę większe rybki miały co jeść. Jest ich wszędzie pełno. Powinniście je widzieć w polskich jeziorach, pływają takie maleństwa tuż przy brzegu. Potem już jako dorosłe rybki wypływają na głębsze wody, żeby spełnić swoje zadanie dla ekosystemu i zostać pożartymi przez większe ryby, które potem są zjadane przez jeszcze większe, aż w końcu te największe trafiają na talerz człowieka. Pożyteczne w sumie, ale bez przesady. Dla dobra tych rybek gubernator Kalifornii nie zgodził się na zbudowanie zbiorników retencyjnych (znamy to skądś, prawda?), poza tym przekierowano rzeki – też podobno dla dobra rybek. Gavin Newson miał się też nie zgodzić na usunięcie starych, zeschniętych drzew z kalifornijskich lasów. Nie wiem, czy żeby chronić korniki, terminy czy inne cholerstwo, czy po prostu mu się nie chciało. I właśnie dlatego straciło życie ponad dwadzieścia osób (widziałam przerażające nagranie uwięzionego w swoim mieszkaniu człowieka, którego z każdej strony otaczał pożar, więc nie miał żadnej drogi ucieczki; zastanawiam się, czy przeżył, czy w ostatniej chwili wrzucił nagranie do sieci, żeby rodzina wiedziała, co się z nim stało), a dziesiątki tysięcy straciły domy. Dla stynek. Których jest wszędzie pełno. Troska pro-klimatycznych wariatów doprowadziła do tego, że prawdopodobnie niewiele tej natury w Kalifornii zostanie. Dopiero zaczną drzeć japy, jak po ugaszeniu pożarów okaże się, że spłonęły prawie wszystkie drzewa i co by tu teraz zrobić z CO2.

W imię walki z szowinizmem

Ale obrona klimatu nie jest jedynym powodem, dla którego Kalifornię trawi największy w historii pożar. Drugim powodem jest również rażąca niekompetencja kalifornijskich miast, tym razem nie spowodowana troską o klimat, a najzwyklejszą w świecie głupotą, co się oczywiście wzajemnie nie wyklucza, wręcz przeciwnie. Otóż burmistrz Los Angeles, Karen Bass, znana głównie z tego, że uwielbia walczyć o prawa LGBT, stwierdziła, że nie ma sensu przepłacać i ucięła około 20 milionów dolarów na straż pożarną. Dlaczego? Pojęcia nie mam, pewnie były ważniejsze wydatki – na przykład pomalowanie hydrantów na tęczowo. Orżnięta z milionów dolarów straż pożarna, która nie ma dostępu do wody w hydrantach – brzmi jak przepis na sukces, to się nie mogło nie udać. Taka decyzja w regionie, gdzie podobne, choć dużo mniejsze pożary, zdarzają się regularnie, brzmi absurdalnie, ale ona naprawdę została podjęta. Pani Bass jednak nie było na miejscu, kiedy obywatele jej miasta musieli w panice się ewakuować, pozostawiając cały swój dobytek i wiedząc, że prawdopodobnie nie będą mieli do czego wracać. Burmistrz w tym czasie była w Ghanie, ponieważ aktywnie dba ona o jak najlepsze stosunki USA z Afryką. Szkopuł polega na tym, że obiecała mieszkańcom, że nie będzie tego robić, będzie mieszkać w Los Angeles i poświęci się w 100% swojej pracy jako major. Cóż, kłamała. Po jakimś czasie poświęciła się jednak i wróciła, nie potrafiła jednak odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarza, który chciał się dowiedzieć, czy żałuje swojej decyzji o obcięciu wydatków na straż pożarną i czy zamierza przeprosić. Tym ostatnim nie jestem specjalnie zaskoczona. Politycy bardzo dobrze potrafią kłamać, kraść i pajacować, ale żeby powiedzieć słowo „przepraszam” i przyznać do błędu? Do tego żaden nie jest zdolny. Pani Bass też nie była. Stała i udawała, że nie słyszy pytań reportera. Zarówno pana Newsona, jak i panią Bass, Amerykanie powinni wywieźć na tackach i utopić razem z tymi stynkami.

W imię tolerancji

I jeszcze, żeby wyczerpać temat – jest także trzeci powód. Tym powodem jest Kristina Crowley, szefowa straży pożarnej, która została powołana na swoje stanowisko… a, jakże… z powodu polityki inkluzywności i różnorodności. I już na samym początku swojej pracy powiedziała, że jej najważniejszym zadaniem będzie wprowadzanie właśnie tej inkluzywności. Zatem warunkiem otrzymania pracy strażaka nie będą kompetencje, sprawność fizyczna czy siła, bo kogo to interesuje przy rekrutacji strażaków, prawda? Ważniejsze, żeby byli czarni, homoseksualni albo transseksualni. Ja tutaj oczywiście nie neguję, że Murzyn albo gej może być dobrymi strażakami, mam jedynie wątpliwości, czy to powinno być głównym kryterium przyjęcia na tak odpowiedzialne i niebezpieczne stanowisko. Nie jestem też do końca przekonana, czy np. mężczyzna uwięziony w ciele kobiety będzie w pełni wykwalifikowanym i sprawnym strażakiem, bo choćby stanął na rzęsach nie będzie miał siły fizycznej prawdziwego mężczyzny i kiedy będzie musiał wynieść z płonącego budynku stukilogramowego chłopa może pojawić się mały kłopot. Ale ważne, że nie został zdyskryminowany, prawda? A poza tym walić to i tak nie ma czym gasić pożarów, więc problem rozwiązany. Ciekawe w sumie, czy zbyt mała liczba strażaków, bo to też dało o sobie znać w walce z żywiołem, nie jest przypadkiem spowodowana tym, że zgłosiło się zbyt mało homoseksualistów i transseksualistów? W sumie to szkoda mi tych normalnych strażaków, którzy mogli tylko stać i patrzeć, jak ludzie tracą swoje domy. Na pewno nie tak wyobrażali sobie swoją pracę, po tym jak spełnili swoje marzenia z dzieciństwa i zostali strażakami. I jeszcze na koniec – nie wiem, czy kojarzycie, ale jakiś czas temu pewien młody facet zastrzelił prezesa jednej z firm ubezpieczeniowych. I wiecie co? Ja mu się wcale nie dziwię, bo to jest jakaś cholerna mafia. Otóż firmy ubezpieczeniowe zaczęły wycofywać się z ubezpieczenia od pożaru, które to jest podstawą, jeśli żyje się w tym regionie. Pocieszające jest to, że na biednych nie trafiło, w tych okolicach żyją najbogatsi mieszkańcy USA, w tym śmietanka Hollywood, którzy bardzo szybko postawią sobie nowe domy, jeszcze bardziej wypasione.

Ale może właśnie taki pożar da tym ludziom do myślenia, żeby może tak otwarcie i bezkrytycznie nie wspierać demokratów, bo po raz pierwszy od dawna efekty ich nieumiejętnych i kompletnie chaotycznych rządów uderzyła bezpośrednio w nich. Może otworzy to oczy większej części amerykańskiej lewicy, jeśli zobaczą, że można było uniknąć tej katastrofy, gdyby nie te wszystkie sztandarowe idee lewicy, jak walka o klimat, tolerancja wobec LGBT czy obsadzanie kobiet na wysokich stanowiskach, tylko dlatego, że są kobietami (do tej pory o pani burmistrz mówiło się z dumą, że to pierwsza kobieta na tym stanowisku w Los Angeles). Nie mam wielkich nadziei co do tego, ale pamiętajmy, że całe to szaleństwo tolerancji rozpoczęło się w USA. To ze Stanów Zjednoczonych napływa do nas ta coraz bardziej idiotyczna moda na marksizm, może więc – jeśli Amerykanie w końcu zmądrzeją – Europejczycy nie będą mieli skąd czerpać inspiracji?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Wszystkie siły w Nawrockiego

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja nie wiem, czy są jakieś granice, których miłościwie nam panujący nie przekroczą, byle tylko zapewnić swojemu uroczemu chłoptasiowi prezydenturę. Nie wiem też, czy jest jakaś granica, po której przekroczeniu wielbicielom KO zaświeci się jakaś mała lampka i pomyślą, że nie no, moment, panowie, teraz to już troszeńkę przesadzacie. Widać, że uwiera to całe środowisko Karol Nawrocki. I to chyba dość mocno uwiera, bo do tak niskich sposobów nie uciekali się, ani kiedy kandydował Lech Kaczyński, ani kiedy robił to Jarosław Kaczyński, chyba nawet nie wrzucali tyle gówna w wentylator, kiedy w wyborach do swojej drugiej kadencji startował Andrzej Duda – bo przy pierwszej go nie doceniali, wszak mieli wiele mówiące sondaże, które wyraźnie wskazywały, że Bronisław Komorowski musiałby po pijaku potrącić zakonnicę w ciąży, która na dodatek porusza się na wózku. Wielki szacunek dla tej anonimowej kobiety za jej olbrzymie poświęcenie! W każdym razie mocno ich chyba zdenerwowała ta kandydatura, skoro próbują drugi raz nabrać swój najtwardszy elektorat na ten sam numer.

Nawrocki obraża staruszków!

No bo, na zdrowy, chłopski rozum – co takiego musiał powiedzieć kandydat popierany przez PiS, że aż tak naraził się emerytom? Nikt nie odbierał immunitetu Januszowi Korwin-Mikkemu za jego wypowiedzi o kobietach czy ****filii, nikt nie próbował go odebrać Jarosławowi Kaczyńskiemu za gorszy sort i dawanie sobie w szyję, więc co takiego strasznego powiedział Nawrocki, że miarka się przebrała i trzeba mu uwalić immunitet, najlepiej jeszcze przed wyborami? Nie widzę Waszych twarzy, kiedy czytacie ten tekst, więc moje zdolności czytania w myślach są mocno ograniczone, ale jestem pewna, że większość z Was dobrze zgadła: W Polsce trwa powolny, ukryty proces reubekizacji, przywracania przywilejów emerytalnych ludziom, którzy inwigilowali, ludziom, którzy wsadzali do ośrodków internowania, którzy więzili, rozbijali rodziny, zmuszali do emigracji – miał powiedzieć Nawrocki na jednym ze spotkań z wyborcami. Kogo mogły urazić te słowa? Podejrzewam, że nie starszych ludzi, którzy całe życie uczciwie pracowali, ale właśnie byłych przedstawicieli UB i SB. Zresztą wniosek o uchylenie immunitetu złożyło stowarzyszenie emerytów mundurowych, więc mamy jakieś tam potwierdzenie. Po zmianie władzy byłe służby komunistyczne szykowały się już na powrót wysokich emerytur (nawet nie wiem, czy to już nie przeszło), pewnie zacierali też łapki w nadziei, że Rafał Trzaskowski podaruje im jeszcze więcej pieniędzy, tak jak w Warszawie hojnie obdarował Jolantę Lange, która była przecież tajną funkcjonariuszką SB. Wygrana Nawrockiego mogłaby im mocno te nadzieje zepsuć, więc postanowili znowu zacząć się buntować, być może znowu uda im się pociągnąć za sobą fanatyków herr Donalda i znowu będzie można robić burdel na ulicach, bo przecież sam fakt kandydowania w tych wyborach kogoś innego, niż przystojny Rafał jest świadectwem upadku demokracji. W wyborach powinien startować zawsze tylko jeden kandydat, żeby się ludziom krateczki nie pomyliły i żeby ich głowa nie rozbolała. I te krateczki to już panie w urzędzie za obywateli powypełniają, bo na cholerę ludzi fatygować. Ich udział będzie już zupełnie niepotrzebny.

Przykład Rumunii

Wtedy by było praworządnie i Unia Europejska nie miałaby w ogóle powodów, żeby nas w czymkolwiek pouczać. Zresztą władze unijne są bardzo zadowolone z zeszłorocznych wyborów, bo wreszcie nikt im nie będzie przeszkadzał wprowadzać na terenie Polski korzystnych dla siebie rozwiązań. Bez wielkich przeszkód doprowadzają do ruiny polskie rolnictwo i ogólnie całą gospodarkę, ale niestety nie mogą tylko stać i z dumą obserwować, jak to wszystko trafia szlag, bo teraz się Rumuni słuchać przestają. Unia więc robi, co może, aby nie dopuścić Georgescu do władzy w kolejnych wyborach po unieważnieniu poprzednich. Jak wylicza poseł Włodzimierz Skalik, Georgescu stracił już ogrzewanie i Internet we własnym mieszkaniu, w planach mają również zakazanie TikToka oraz nałożenie surowych ograniczeń na platformę X, bo wiadomo, że tego się już tak ładnie nie upilnuje i jeszcze rumuńscy obywatele dotrą do jakichś niewygodnych dla nich treści; podobno zaprzestano również nadawania kanału Realitatea TV, który jako jedyna, większa telewizja krytykowała decyzję o odwołaniu wyborów prezydenckich. Proszę, jak się źle w Rumunii dzieje, nie to co u nas, bo tutaj to się telewizje na listę spółek strategicznych wpisuje. Logiczne, skoro pracuje tam Monika Olejnik, córka majora Służby BEZPIECZEŃSTWA, to przecież wszystko się zgadza. Tatuś dbał o bezpieczeństwo naszych ojców i dziadków, Moniczka dba o nasze. A tak zupełnie na poważnie – jestem pewna, że jeśli Karolowi Nawrockiemu uda się wygrać walkę o fotel prezydencki, to szanowne KO go tak łatwo do władzy nie dopuści. Na pewno w ruch pójdzie tradycyjne „nie uznajemy wyroku Sądu Najwyższego o ważności tych akurat wyborów, w ogóle nie uznajemy żadnych wyroków tej instytucji, poza tym o ważności ostatnich wyborów parlamentarnych – ten jeden tak, ale to w drodze wyjątku”. Być może Donald Tusk jeszcze przed wyborami, weźmie i je unieważni, bo jemu przecież wolno wszystko. Już teraz pewnie kombinują, jaką świnię mu w razie czego podłożyć, bo Nawrocki jako prezes IPN-u ma dużo większe szanse zgarnąć w drugiej turze elektorat Konfederacji, niż ten śmieszny Trzaskowski.

Wszystkie środki dozwolone

Na razie próbują w Nawrockiego uderzać medialnie, bo najpierw im się przypadkowo wkleiło zdjęcie hailującego gościa jako ilustracja do tekstu o życiorysie niewygodnego kandydata, później odkryli, że jego największy fan-page służył kiedyś do siania rosyjskiej dezinformacji (odkrycia dokonał OKO.press, więc można sobie ocenić na ile to wiarygodne źródło), ale że nie był to jego oficjalny fan-page to łaskawie dodali, że jest to olbrzymia wtopa sztabu Nawrockiego, nawet jeśli nie mają z tym nic wspólnego. Teraz zaś usiłują wmówić ludziom, że prezes IPN-u bardzo mocno czymś obraził biednych emerytów, bo przecież wiadomo, że większość ludzi całego tekstu nie przeczyta. Wystarczy wiedzieć, że Nawrocki jest zły, bo obraża starszych ludzi i dlatego właśnie należy odebrać mu immunitet. Widzę też, że uruchomiły się sondażownie, które martwią się, co prawda, że potrzebna będzie druga tura, ale Trzaskowski ma taką przewagę, że musiałby potrącić po pijaku na pasach ciężarną zakonnicę, która na dodatek poruszałaby się na wózku, żeby ją roztrwonić, więc na spokojnie. Wykończą te zakonnice niedługo. Jeżeli jednak media nie poratują, to już oni coś wymyślą, żeby tego biednego Karola do fotela prezydenckiego nie dopuścić. Na razie jeszcze szukają podstaw prawnych, ale prawo przecież mamy już takie, jakim Tusk je rozumie, więc nie powinno być problemu. A żeby pokazać Wam na przykładzie, że oni już teraz w nosie mają, jak to prawo wygląda – NFZ ukarał Instytut Zdrowia Matki Polki grzywną w wysokości 352 tysięcy złotych za odmowę wykonania aborcji w sytuacji, które nie stwarzały zagrożenia dla życia ani zdrowia kobiet. I tam, pal sześć Trybunał Konstytucyjny, pal sześć, że tej żałosnej ustawy o depenalizacji aborcji nie udało im się przepchnąć, ale i tak będą robić, co nam im żywnie podoba. Jest to drugi łódzki szpital, który otrzymał podobną karę – wcześniej ukarany został szpital bodajże w Pabianicach, który zresztą złożył sprawę do sądu. Ale tu też nie ma powodów do obaw, przecież nawet jeśli pabianicki szpital wygra, najwyżej nie uzna się wyroku sądu.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

TVN-u bronić murem

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jakiś czas temu na Twixie gruchnęła wiadomość, że TVN ma zostać sprzedane węgierskiemu funduszowi, powiązanemu z Viktorem Orbanem. Informacja była jednak niepotwierdzona, a że ja nie lubię cieszyć się zbyt wcześnie, to spokojnie czekałam na rozwój. Nie da się jednak ukryć, że taka transakcja bardzo ucieszyłaby tę bardziej prawicową część naszego społeczeństwa, bo TVN całkiem słusznie kojarzy im się z typową, tuskową propagandą – zwłaszcza że ich dziennikarze byli wielokrotnie łapani na kłamstwach i manipulacjach, do czego nigdy nie potrafili się przyznać. Jeśli opublikowali jakąś nieprawdziwą informację, to ona już zostawała, bo na cholerę prostować? Nie ukrywam, że i mnie sprawiłoby to dużą satysfakcję, bo oczami wyobraźni widziałam już Monikę Olejnik, rozpoczynającą swój program od słów: „Monika Olejnik, Kropka nad i, witam w zniewolonej przez Węgrów telewizji. Drodzy widzowie, proszę zwrócić uwagę, mrugnę teraz oczami dwa razy, wiecie, co to oznacza”. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że do takiej sytuacji by nie doszło, bo na pewno wszyscy pracujący tam dziennikarze zawinęliby żagle i przeszli siać propagandę gdzie indziej.

Ulubiona telewizja premiera

W każdym razie wychodzi na to, że w tych plotkach było sporo prawdy, bo nagle rząd ogłosił, że Polsat i TVN trafiają na listę firm podlegających „ochronie przed niebezpiecznym z punktu widzenia interesów państwa polskiego przejęciem”, co oznacza, że nie będą mogły zostać sprzedane bez zgody rządu. Ośmielę się nie zgodzić, że zakończenie działalności TVN w takim kształcie, w jakim wygląda ona obecnie, w jakikolwiek sposób szkodziłoby państwu polskiemu. Jestem wręcz zdania, że byłoby dokładnie na odwrót, bo w końcu przestaliby zatruwać ludziom głowy. Inna sprawa, że ci ludzie prawdopodobnie „przełączyliby się” na TVP, tak jak wyborcy prawicy po niezbyt legalnym przejęciu polskich mediów publicznych przeszli do TV Republika. Chociaż faktem jest, że parę razy włączyłam sobie neo-TVP z ciekawości i propaganda jest tam tak siermiężna, że naprawdę ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek daje się na to nabrać. W TVN są jednak bardziej doświadczeni pod tym względem. Ale do brzegu – oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, skąd taka, a nie inna decyzja, prawda? Donald Tusk nie chce stracić swojego ulubionego medium. To tam może mówić, co chce i kiedy chce z absolutną pewnością, że w żaden sposób nie wyjdzie mu to na szkodę, bo dziennikarze TVN staną na głowie, żeby największą bzdurę, którą wypowiedział przedstawić jako wielkie myśli rodem z książek Paulo Coelho. Tak było choćby z jego słowami, które prawdopodobnie miały paść „off the record”, że czuje się wręcz chory, kiedy myśli o tym, że musi wracać na Wiejską, bo mu się nie chce. Jak to zostało przedstawione? Że Tusk jest wielkim bohaterem, który taaaaaak baaaaaaardzo poświęca się dla Polski. Wam też już rośnie kaktus pod powieką? On marzył o tym, żeby znaleźć się znowu w tym miejscu, w którym się znalazł.

Największe narodowe dobro

Jest zatem niemal pewne, że TVN w węgierskie łapy nie trafi, bo widocznie jest dobrem narodowym. Wiadomo – stocznie, kopalnie, huty, banki, przedsiębiorstwa komunikacyjne, zbrojeniownie nie mają charakteru strategicznego. Je można sprzedawać za bezcen, doprowadzać do bankructwa, zamykać w trosce o klimat. Kogo to interesuje w ogóle? Niech się pracownicy tych spółek uśmiechają, bo przecież w końcu mamy upragnione osiem gwiazdek. Resztę niedogodności takich jak notoryczne łamanie prawa, wyższe ceny za energię czy właśnie kolejne upadki polskich firm możemy przeboleć. Bardzo spodobał mi się komentarz naszego dobrego kolegi z Lemingopedia 3.0: „Z tym wrogim przejęciem TVN-u, o którym mówi Tusk, to akurat jest prawda. Telewizja tworzona przez WSI każde przejęcie pozamoskiewskie traktuje jako wrogie. Pan premier jest zwyczajnie konsekwentny. Przywraca emerytury UB-ekom, to chyba oczywiste, że zabezpieczył też ich telewizję. Czytelniej się nie da. Pora na wnioski”. Cóż, przynajmniej w tej jednej kwestii Tusk jest konsekwentny, bo w każdej innej zmienia zdanie nawet co kilka dni – w zależności od tego, co mu sondaże podpowiedzą. Natomiast najważniejsze jest to, co twórca Lemingopedii napisał na końcu – pora na wnioski. Bo bardziej jawnie ustawiać sobie cały kraj po kątach, tak jak robi to teraz Tusk, już się nie da. On głupi nie jest i doskonale wie, że TVP ze swoją siermiężną propagandą nie da mu tyle korzyści, co TVN, gdzie pracują ludzie tak doświadczeni w manipulacji, że spokojnie są w stanie przekabacić swoich odbiorców tak, że ci automatycznie przestają myśleć, przyjmując wszystkie ich informacje za pewnik. Widzieliście kiedyś widza TVN-u, który po obejrzanych „Faktach” dodatkowo weryfikuje sobie to, o czym usłyszał? Ja też nie. Tymczasem według sondażu IBRIS sprzed około roku widzowie TVP i wyborcy PiS-u (a nie oszukujmy się, to jest po prostu ta sama grupa) chętniej i częściej weryfikowali wiadomości podawane przez TVP w innych stacjach, czyli w Polsacie i TVN.

A podobno to oni są zaślepieni, ogłuszeni i ogłupieni. Tylko oni, bo w żadnym wypadku nie można powiedzieć tak o odbiorcy TVN-u. Ci są młodzi, wykształceni i z wielkich miast, a nie jakiegoś tam Podkarpacia…

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej