Connect with us

Nawiasem Pisząc

W nowym rządzie szambo wybiło

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja rozumiem, że można nie lubić jakiegoś polityka, sama zresztą za większością nie przepadam, ale to, co dzieje się w sprawie Zbigniewa Ziobry jest naprawdę obrzydliwe. I nie chodzi mi o to, że trzeba było wysłać ABW do jego domu koniecznie teraz, kiedy on sam jest na terapii za granicą, zresztą – jeśli faktycznie były tam jakieś niejasności czy możliwość popełnienia przestępstwa, to należy sprawę zbadać. Wypadałoby jednak przy tym zachować chociaż minimum przyzwoitości.

Łaska Elizy

Pierwsza była Eliza Michalik, która sugerowała, że były minister sprawiedliwości jedynie symuluje chorobę, a jeśli nie, to może albo umrzeć, albo nagrywać swoje prywatne chwile z rodziną, a ona wtedy łaskawie przeprosi. Polityk nie zrobił ani jednego, ani drugiego, ale za to udostępnił swoje zdjęcie po operacji, którą przeszedł, wypowiedział się także jego lekarz, który potwierdził, że tak, pan Zbigniew naprawdę jest chory. Ale Elizka dała przecież jasne wytyczne, być może fotografia i zapewnienie lekarza nie są dla niej wystarczającymi dowodami, więc, rzecz jasna, nie przeprosiła. Mało tego, napisała, że ona nie widzi ku temu powodów, bo ludzie mają prawo mieć wątpliwości, zwłaszcza że pan Ziobro nie słynął wcześniej z prawdomówności. Dobrze, że ona z tego słynie. Oraz jej guru, Donald Tusk. Żeby to tylko Michalik była taka mądra na Twixie, to wypadałoby tylko machnąć ręką, bo wszyscy chyba zgodzimy się, że były to słowa poniżej wszelkiego poziomu i nie ma sensu się w tym babrać. Gdyby coś takiego powiedział poseł PiS-u albo Konfederacji w stronę jakiegoś swojego ciężko chorego konkurenta, to skandal byłby niewyobrażalny. Wystarczy przypomnieć sobie, jak zareagowała lewa strona sceny politycznej, po tym jak Rafał Ziemkiewicz w programie Krzysztofa Stanowskiego nazwał Magdalenę Filiks – patusiarą. Ostro, faktycznie, ale warto też dodać, że pani poseł uwielbiała brać udział w tych wszystkich marszach wściekłych macic i – mówiąc delikatnie – nie używała tam słownictwa akademickiego czy filozoficznego, ale właśnie typowo rynsztokowego.

Dowcipny Romek

Okazało się jednak, że Platforma wyhodowała sobie całe stado ludzi obłąkanych, chorych z nienawiści i – najzwyczajniej w świecie – obrzydliwych, bo ścieku na pana Ziobro wylało się ostatnio naprawdę dużo. Nie będę tutaj przytaczała słów jakichś anonimowych hejterów, ale do tego festiwalu nienawiści i bluzgów włączyli się nawet przedstawiciele i zwolennicy Platformy. Zacznijmy od wpisu najdelikatniejszego, ale zwyczajnie bezczelnego, patrząc na to, kto jest jego autorem.

Witaj Zbyszku! Dobrze cię widzieć w kraju. Mam nadzieję, że pojawisz się w Sejmie za dwa tygodnie. Niewykluczone, że jeden punkt porządku obrad może cię bardzo zainteresować…

Być może się domyśliliście – tak, taki tekst pojawił się na oficjalnym profilu Romana Giertycha. Łapy opadają na taką arogancję, prawda? Bo zdaje się, że to Romek najpierw zemdlał, a potem zwiał za granicę, a do kraju wrócił dopiero po tym, jak udało mu się zdobyć immunitet. A pamiętajmy, że walczył o tym zaciekle – na przykład namawiając ludzi na tzw. „turystykę wyborczą”. A oni go, kurczę, posłuchali i to jest niesamowite. Zbigniew Ziobro, mimo że jest chory, zdecydował się przerwać terapię i wrócić do kraju, Romuś udawał, że nie istnieje gdzieś we Włoszech i ignorował każde wezwanie do prokuratury. Zachowałby ODROBINĘ godności i po prostu nic nie pisał, bo to jest zwyczajnie żenujące. Dalej – Zbigniew Ziobro przebywa za granicą, ponieważ przechodzi kurację. Nie dlatego, że zwiał jak Giertych, albo poleciał sobie na wakacje, jak Tusk. I – to jest chyba szok dla zwolenników KO – on też ma prawo walczyć o życie, jak każdy człowiek. Więc wypadałoby opanować te swoje zapędy, bo przypominam, że kiedy chciano w Polsce rozliczyć Wojciecha Jaruzelskiego czy Czesława Kiszczaka, to dzisiejszy obóz rządzący lamentował, że to przecież starzy, schorowani ludzie i jak tak można, nie godzi się! A teraz wyczerpanego chorobą, operacją i pobytem w szpitalu człowieka będą targać w tę i z powrotem, bo jego wolno. On nie jest komunistą, więc do niego żadnych ciepłych emocji nie żywimy. Właśnie dlatego sporą część polityków Koalicji Obywatelskich uważam za obrzydliwych. Bo to, co teraz robią, zwyczajnie jest obrzydliwe i naprawdę nie znajduję na to innych słów. Przejdźmy do kolejnego wpisu.

Język pełen miłości

Ziobro w Polsce chce brać opinię publiczną na litość.

To zdanie napisała na swoim profilu Katarzyna Kierzek-Koterska. Zamieściła również zdjęcie z konferencji prasowej pana Ziobry po tym, jak przyjechał na miejsce, na którym widać, że ten człowiek naprawdę przeszedł ciężką i wyczerpującą chorobę, a to przecież jeszcze nie koniec. Kim jest pani Katarzyna? A, posłanką. Zgadnijcie z jakiej partii. Oczywiście, macie rację, z tej najlepszej na świecie. Wcześniej, w latach 2018-2020 pełniła funkcję wiceprezydent miasta Poznania, jednego z najbardziej przeżartego lewactwem miast w Polsce. To tam, prezydent Jacek Jaśkowiak konsekwentnie odmawiał udziału w Marszu Powstania Wielkopolskiego, ale na tęczowe parady był pierwszy. Odpowiednik warszawskiego Rafałka. I takie hasła wypisuje pani poseł, elita narodu, która ma decydować o losie kraju. Swoją drogą, całkiem niedawno Ziobro miał symulować. Teraz wykorzystuje chorobę do wzbudzania litości. Co jeszcze wymyślicie, bo Wam się narracja nie klei?

Tym bardziej, że chyba do tej pory nie uzgodnili wspólnej wersji, bo największy chlew na Twixie w związku z sytuacją Zbigniewa Ziobry robi Wojciech Szczurek. Facet należy do organizacji Lotnej Brygady Opozycji i Obywateli RP (Ubywateli PRL). Pierwsza robi co jakiś czas jakieś idiotyczne cyrki pod domem Jarosława Kaczyńskiego, drugą chyba pamiętamy z różnych prowokacji na trasach Marszu Niepodległości czy Powstania Warszawskiego. Szczurek (nazwisko chyba adekwatne, chociaż zdrobnienie nie pasuje) wylewa na Twixie naprawdę obrzydliwe kalumnie na temat polityka Suwerennej Polski, przytoczę ten, w którym naprawdę przekroczył wszelkie granice:

Jak interpretujecie tę szopkę zdrowiutkiego Ziobry (po tym jak się zapomniał i rozgadał) przed swoim domem? Przyjechał pokazać się swojej mafii, że żyje, walczy i że ma papiery?

Zastanawiam się, skąd ten wniosek o zdrowiutkim Ziobrze, bo na ostatnich zdjęciach wygląda przecież jak cień człowieka (i celowo wzbudza litość, pamiętajmy), ale szybko doczytałam, że to dlatego, że „zbyt szybkim krokiem udał się potem do samochodu”. Ci ludzie już naprawdę wstydu nie mają. Kiedy Ziobro leżał w szpitalu i nie publikował niczego w swoich mediach społecznościowych to ukrywał się i symulował. Kiedy wyszedł, bo mu chatę przetrzepywali – zrobił to celowo, żeby wzbudzać litość. Ale i tak go przejrzeli, bo zbyt raźnym krokiem wrócił do samochodu, a powinien słaniać się na nogach, zwymiotować sobie na buty, trząść się, nie mieć siły wypowiedzieć słowa, a na końcu ostatecznie wyzionąć ducha. I wtedy fajnopolacy byliby usatysfakcjonowani. I być może nawet by mu uwierzyli? Może nawet Eliza by opublikowała przeprosiny. A może nie.

Paradoksy współczesnej polityki

Nie wiem, czy Ziobro jest winny czy nie, bo – tak jak w przypadku Adama Glapińskiego – oni wszyscy są pewni, odgrażają się i pociągają do odpowiedzialności, ale na dobrą sprawę nie potrafią powiedzieć za co. Prezesa NBP czepiali się, że banknoty nie były identyczne i dlatego trzeba go postawić przed Trybunał Stanu. Nie mam więc wątpliwości, że śledztwo w sprawie Ziobry nie będzie sprawiedliwe, a proces i wyrok – jeśli oczywiście do nich dojdzie – będą polityczne. Koalicja okazała się kompletnie nieskuteczna, jeśli chodzi o realizowanie konkretów, ba, głosowanie nad kwotą wolną od podatku udowodniło chyba wszystkim, że Tusk zwyczajnie kłamał, kiedy składał te swoje obietnice. Tu nawet nie chodzi o to, że nie dał rady ich zrealizować – od początku wiedział, że tego nie zrobi, ale wyborców wyhodował sobie tak skutecznie, że i tak mu uwierzyli. Dlatego próbują zyskiwać punkty nawalaniem w PiS ku chorej uciesze swoich fanatyków. Nie przeglądałam wpisów wszystkich posłów Koalicji 13 Grudnia, innych równie obrzydliwych na szczęście nie znalazłam, ale na taka Klaudia Jachira na przykład wykazuje bardzo niezdrowe podniecenie całą tą sytuacją. W każdym razie Rafał Ziemkiewicz zwrócił uwagę na ciekawą rzecz – otóż okazuje się, że pan Ziobro, jak na polityka, który przez ostatnie osiem lat nic nie robił, tylko kradł, ma wyjątkowo skromny domek. Krystalicznie uczciwy Roman Giertych pierdzielnął sobie pałac.

Ot, paradoksy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Dlaczego warto było walczyć o KPO?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Napiszę Wam, że nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać w związku z najnowszą aferą KPO, więc rozwiązałam problem, płacząc ze śmiechu. Nie wierzyłam, kiedy dzisiaj w pracy przeczytałam w jaki sposób rząd rozdysponował te środki. Myślałam sobie, że to jest za grube, że to niemożliwe, że przecież nawet KO by czegoś takiego nie zrobiła, a potem sobie przypomniałam, że to przecież jest KO. Ale musiałam się upewnić, dlatego zajrzałam sobie do mapki, na której można wyszukać poszczególne przełomowe inwestycje i napiszę Wam, że siedzę nad nią od godziny, gorączkowo szukając jakichś rozsądnie wydanych pieniędzy, ale nie. Wszędzie widzę jachty, hotele, gastro itp., a znalazły się tam jeszcze ciekawsze kwiatki. Próbuję zebrać do kupy wszystkie największe absurdy, ale co chwilę pojawiają się nowe. Ta lista się nie kończy!

Bez jakich inwestycji Polska absolutnie nie może się obyć?

Poniżej wrzucę Wam, co udało mi się wygrzebać samej i w mediach społecznościowych, bo ludzie cały czas dorzucają kolejne. A zatem trzymajcie się mocno krzeseł, bo napisać, że to Monty Python to nic nie napisać. Nawet Stanisław Bareja nie miałby chyba takiej wyobraźni. Kwoty jakie przekazano oscylują między kilkuset tysiącami a nawet pięcioma milionami złotych. Napiszę Wam tylko jeszcze, że najbardziej śmiać mi się chce, kiedy przypominam sobie od ilu lat Platforma maltretuje nas tym KPO. Jaki to wielki rozwój nas czeka, jacy będziemy bogaci, tylko trzeba ten wstrętny PiS odsunąć od władzy, bo nie spełniliśmy iluś tam kamieni milowych. Potem się okazało, że kamień milowy był tylko jeden i była to wygrana Donalda Tuska. Ale było warto, bo dzięki temu będziemy mieli:

– Klub swingersów, żeby było po europejsku. Jeszcze tylko wpuśćmy tych wszystkich inżynierów i w końcu dogonimy Europę!

– Solarium w pizzerii, bo nie ma nic przyjemniejszego niż szamanie pizzy w łóżku opalającym, które wygląda jak trumna.

– Zdalne treningi personalne, bo czemu nie? Od kiedy żeby redukować tkankę tłuszczową trzeba ćwiczyć, skoro wystarczy pogadać o tym w Internecie?

– Muzeum Ziemniaka w Warszawie – jak o tym przeczytałam, to mi ziemniaki zaczęły szóstkami wyłazić z piwnicy.

– Aplikacja do układania planu treningowego, bo jak wyżej wspomniałam najlepiej trenuje się w Internecie, a bez aplikacji ani rusz!

– Kursy sztuk walki w Hotelu Focus w Lublinie, bo co prawda broni i armii niemalże nie mamy, więc jak Ruskie wjadą ze wschodu, to ich teakwondo załatwimy!

– Mobilne ekspresy do kawy dla solarium w celu podniesienia odporności na kryzysy, bo wiadomo, że jak solarium to pizza, a jak pizza to kawa.

– Kursy gry w bilarda na wypadek, gdyby ktoś się nie załapał na kursy walki, będzie mógł rzucać w Rosjan bilami. Albo walić kijem po głowie.

– Zestaw do nowoczesnych technik serwowania deserów, bo PiS jest strasznie zaściankowy, a jak Koalicja idzie w nowoczesność to na pełnej kurtyzanie!

– Kebab z pokojem hotelowym na zapleczu, bo jak człowiek się naje, to potem mu się spać chce.

– Solarium zwiększające odporność na wypadek, gdyby w związku z napływem inżynierów pojawiła się moda na dawno zapomniane choroby.

– Mobilne kino pod chmurką, bo jak wszyscy wiemy, najlepszą ochroną przed kryzysem energetycznym jest oglądanie filmów na zewnątrz. W razie blackoutów – kino samo się doładuje śmiechem widzów.

– Piwo bezalkoholowe o szczególnych walorach smakowych to kropka nad i po wygranej walce z alkotubkami.

– Pozaszkolna edukacja sportowa w kebabie jest całkowicie logiczna i nawet z tym nie handlujcie. Jak człowiek się naje, to mu się chce spać, a jak się wyśpi, to musi zrzucić zbędne kilogramy. W Internecie. Za pomocą aplikacji.

– Kursy brydża w modelu e-learningu, bo w kryzysie najważniejsze to umieć odpowiednio rozegrać karty – najlepiej online, w dresie, z herbatką i dotacją z KPO.

– Treningi w czasie epidemii w kontenerach ma sens pod warunkiem, że na jeden kontener przypada tylko jeden uczestnik. Żeby się nie pozarażali.

– Barbecue w stylu południowoamerykańskim specjalnie dla naszych wspaniałych gości z Wenezueli, którzy nocami biegają po parkach i szukają Polek chętnych albo mniej na wspólne harce. Żeby siły mieli.

By żyło się lepiej. Naszym.

A pamiętacie, jak KO rozpętała burzę w sprawie „Willi +”, bo tylko na swoich dają? No to 540 tysięcy złotych na strefę relaksu otrzymała właścicielka hotelu „Krychowiak”. Jak znam życie to pewnie znowu jakieś panele porozstawiają, ale warto zaznaczyć, że właścicielką tego ośrodka jest Izabela Piasecka. A kim jest ta pani? Ano, radną z Koalicji. A taki poseł Łącki, również członek uśmiechniętej koalicji, wyciągnął ponad milion złotych, w tym – oczywiście! – na stworzenie ogrodu zimowego w ośrodku wypoczynkowym „Gryf”. Jeszcze inna pani, która nazywa się Małgorzata Kurkowska otrzymała około 400 tysięcy złotych na… Małgorzatę Kurkowską, ot tak, po prostu. Trzeba w siebie inwestować. Z ciekawości spojrzałam sobie, jak sprawa wygląda w moim rodzinnym Inowrocławiu i oto, co znalazłam: „Zakup nowoczesnego cyfrowego zestawu projekcyjnego 4K z laserowym źródłem światła niezbędnego do wprowadzenia na rynek nowych usług, szansą na wzmocnienie odporności przedsiębiorstwa z województwa kujawsko-pomorskiego na wypadek kolejnych kryzysów w sektorze kultury” albo „Inwestycja na terenie województwa kujawsko -pomorskiego w zwiększenie odporności przedsiębiorstwa oraz dywersyfikację działalności i usług oraz rozszerzenie działalności gospodarczej o nowe usługi w Restauracji Studenckiej poprzez uruchomienie usług gastro w przyczepie gastronomicznej, stworzenie strefy chill-out i organizację wydarzeń w plenerze oraz wprowadzeniu cateringu dietetycznego z dowozem”. Pod tekstem wkleję Wam mapkę, sprawdźcie na co pójdą te fundusze w Waszej okolicy, pośmiejemy się razem.

Żeby nie było tak śmiesznie przypominam, że te pieniądze to nie prezent, tylko pożyczka, którą będziemy spłacać wszyscy. Żeby było jeszcze mniej śmiesznie – wnioski o dotacje składały również szpitale, w tym onkologii dziecięcej, na którą wredny PiS nie chciał dać pieniędzy, bo wolał na TVP. I sporo z tych wniosków zostało uwalonych. Nie wiem, czy jakikolwiek szpital cokolwiek dostał. Donald Tusk oczywiście się oburzył i zapowiedział, że sprawa zostanie wyjaśniona. Nie wiem, jak on chce to wyjaśniać, bo tych inwestycji jest pierdylion. Mnie łapa boli od klikania i wyszukiwania kolejnych „przełomowych” inwestycji, a on chce je wszystkie zbadać? Pewnie tak jak Roman Giertych policzył wszystkie głosy. Pojawiają się oczywiście głosy, że to nie premier i nie ministrowie, tylko… urzędnicy. Mogliby już nie robić z ludzi durniów, chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli to będzie oficjalne wytłumaczenie. No nie, nie na taką skalę. Pamiętam, jaką aferę rozkręcili o te lewe wizy PiS-u, gdzie faktycznie iluś tam urzędników wykazała się lepką rączką i niską uczciwością, ale na Boga, tutaj wszystkie środki idą na jachty, hotele, cateringi, restauracje i dywersyfikacje w celu zmniejszenia ryzyka. Podobno jedna firma zdywersyfikowała się w ten sposób, że z kamieniarstwa chce przekształcić się na – tak, tak – pizzerię. Po czymś takim ten rząd powinien zawinąć się w ciągu tygodnia, a Donald Tusk? A to zależy, czy uda mu się zawinąć za naszą zachodnią granicę, chociaż nie wiem, czy po wyborach prezydenckich powitają go tam z otwartymi ramionami. Jeśli nie, powinno znaleźć mu się jakieś przytulne lokum, po którym będzie mógł sobie spacerować z ręką w kieszeni u współlokatora. Oj, ciemne chmury zbierają się od jakiegoś czasu nad Tuskiem, ale spokojnie. Ciemne chmury dla niego to słońce dla Polski.

M.

P.S.: Na zdjęciu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister finansów i polityki regionalnej, ale wkleiłam je zupełnie przypadkowo, bo przecież wiadomo, że to nie ona, tylko jacyś tam urzędnicy. Całe pierdyliardy urzędników.

https://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?mid=1GDQK9SeuuqI07MFnngUMASRKvb0ZG4U&ll=52.29168689589966%2C21.151434098633594&z=12&fbclid=IwY2xjawMC2vlleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBNSmszcXFqVnY3c3VLYlp6AR6btA7aHCwjZAXW9MSBeY_VrAkSM5g-ZF-I4NA2idvBLsvNUdz2H8Zuf7zqeg_aem_HNY1s8mUa1zkJ-_MxsXMVA

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Karol Nawrocki stawia na patriotyzm

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Co prawda niektórzy cały czas nawołują do ponownego przeliczenia głosów, bo marzy im się, że Karola Nawrockiego się nagle odwoła, a prezydentem zostanie jedyny i słuszny kandydat, Rafał Trzaskowski. Umówmy się, że szanse na to są bliskie zeru, bo jedynym bojownikiem na placu boju został już Roman Giertych. Jego źrebięta walkę uprawiają głównie w mediach społecznościowych. Gorycz porażki przełknęli ostatecznie wszyscy niezadowoleni politycy i, mimo wielu wcześniejszych zapowiedzi, pojawili się wczoraj w większości na zaprzysiężeniu nowego prezydenta. I dobrze, bo zachowaliśmy chociaż jakieś złudzenie poważnego, demokratycznego państwa.

Nawiązanie do wszystkich ojców polskiej Niepodległości

Dokładnie wysłuchałam też orędzia Karola Nawrockiego i, wbrew temu do czego usiłuje nas przekonać strona przegrana, wypadło bardzo dobrze. Nowy przywódca państwa pokazał, że potrafi być twardy i stanowczy, ale nie zamierza stawać okoniem i bezmyślnie blokować dobrych projektów rządu. Zapowiedział na przykład pełną współpracę w zakresie obronności. Nie zmienia to faktu, że jak miał okazję, potrafił ugryźć. Nie będę odnosiła się do jego obietnic, bo niektóre będzie mógł spełnić bardzo łatwo (poprzez prawo weta), a inne już będzie mu bardzo ciężko jako prezydentowi. Skupię się na czym innym – Karol Nawrocki pokazał, że faktycznie jest miłośnikiem historii i w swoim orędziu puścił oko chyba do wszystkich opcji politycznych. Oczywiście obłąkańcy spod znaku ośmiu gwiazd i dwóch błyskawic tego nie wyłapali, więc zrobię to za nich. Otóż świeżo upieczony prezydent wplótł w swoją wypowiedź cytaty wielu ojców naszej Niepodległości. Najłatwiejszy do wyłapania był oczywiście Roman Dmowski i „jesteśmy Polakami, więc mamy obowiązki polskie” (ukłon w stronę narodowców) oraz Józef Piłsudski: „Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze”, do którego najbliżej chyba obozowi Prawa i Sprawiedliwości (przy okazji zapunktował sobie pewnie u nich, cytując również świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego: „Warto być Polakiem”). W swoim orędziu prezydent znalazł również miejsce dla Wojciecha Korfantego, zwolennika chrześcijańskiej demokracji: „Pierwszą funkcją państwa jest służenie”. Według mnie było to również nawiązanie do Ruchu Autonomii Śląska, z których postulatami Korfanty na pewno by się nie zgodził. Nawrocki zacytował również Wincentego Witosa: „Polska winna trwać wiecznie” i uśmiechnął się tym samym do ludowców. Gdyby na lewicy bardziej interesowano się historią, na pewno wyłapano by nawiązanie do Ignacego Daszyńskiego, który był związany właśnie z lewicą i socjalistami: „Trzeba służyć społeczeństwu i społeczeństwa słuchać” (co prawda nie ma chyba potwierdzenia, że Daszyński faktycznie jest autorem tych słów, ale w pełni oddają one jego przekonania). Myślę, że poznaniacy, a przynajmniej spora ich część, wyłapała również cytat Ignacego Paderewskiego: „Walczyć trzeba z tymi, którzy naród pchają do upadku i upodlenia”. Wybitny pianista nie utożsamiał się, co prawda, z żadną konkretną partią polityczną, ale myślę, że jego poglądy można zakwalifikować jako centrowe albo umiarkowanie prawicowe. Jako wielkiej zwolenniczce kultywowania pamięci o Żołnierzach Wyklętych, nie umknął mi również cytat majora Łupaszki: „My jesteśmy z miast i wsi polskich”.

Smutne i niskie ataki

Niektórzy upatrują się w zacytowaniu Paderewskiego zawoalowanego ataku w stronę obecnego rządu. Być może, bo nowy prezydent wiele ucierpiał przez ich brutalne ataki, często poniżej pasa – co im zresztą wygarnął. Ja jednak odebrałam to orędzie jako próbę zjednoczenia i argumentację, że on naprawdę chce być prezydentem wszystkich Polaków. „Zobaczcie” – zdawał się mówić Nawrocki – „Znam i szanuję poglądy każdego z ojców naszej Niepodległości. Mimo że się różnili, wszyscy dążyli do wspólnego celu. My też się dzisiaj różnimy, ale mam nadzieję, że też, mimo tej niezgody, mamy wspólny cel. A naszym celem jest Polska”. To było naprawdę bardzo dobre orędzie – Trzaskowski pewnie powiedziałby tylko, że mamy się kochać, tolerować i uśmiechać. Podejrzewam, że gdyby ci wszyscy ludzie, którzy tak agresywnie atakują teraz w sieci Karola Nawrockiego znali trochę historię, zauważyliby te subtelne ukłony wobec głównych nurtów politycznych w naszym Parlamencie. Ale nie znają, dlatego odebrali jego obietnicę o tym, że będzie służył przede wszystkim Polakom, a nie liniom partyjnym, jako czczą gadaninę, a przecież wiadomo, że Nawrocki to wstrętny pisior. Smutno się w sumie czyta te komentarze. Pomijam już dziecinne zapewnienia, że „to nie jest mój prezydent”. Jak na razie jedyne, co wyłapali politycy partii rządzącej to fakt, że pan Karol zamierza wychodzić przed szereg, a on jest przecież od reprezentowania, a nie rządzenia. Silniczki natomiast słów głowy państwa chyba nie zrozumiały, więc postanowiły czepiać się tego, że prezydent wrzeszczy (nie wrzeszczał, tylko podnosił głos), nie tak chodził, nie tak stał i wszystko robił nie tak. I oczywiście jego żony, bo tak zawsze najłatwiej, mimo że nie zauważyłam ani w zachowaniu, ani w ubiorze Marty Nawrockiej niczego niewłaściwego czy gorszącego. Że jej kawałek tatuażu było widać? W partii rządzącej jest facet, któremu zostało już niewiele wolnego ciała do porysowania. Że ubrała się jak Melanie Trump? Nawet jeśli, to co z tego? Że w pewnym momencie się pogubiła? Była w takiej sytuacji pierwszy raz w życiu. Smutne i niskie to wszystko – również to, że telewizja publiczna (podkreślam: publiczna!) w ogóle wypięła się na to orędzie i zamiast tego postanowiła pokazywać serial o psie i jego policjancie.

Subiektywne nadzieje i odczucia

Ja odebrałam orędzie Karola Nawrockiego przede wszystkim jako patriotyczne. I właśnie tego od niego oczekuję – patriotyzmu. Ale już nie tylko w słowach. Wiem, że potrafił być nieustępliwy w walce o polskie ofiary zbrodni wojennych, dlatego wiąże z jego prezydenturą pewne nadzieje. Oczekuję przede wszystkim twardej polityki wobec Niemiec, Ukrainy czy Rosji (chociaż jeśli chodzi o dyplomatyczne spotkanie z głową tego ostatniego państwa z oczywistych względów są na to marne szanse). Mam również nadzieję, że Karol Nawrocki nie będzie się uginał pod szantażami Izraela i mimo ciepłych relacji z Donaldem Trumpem nie będzie się zgadzał na ich kłamstwa o polskim antysemityzmie. Że nie będzie bał się w razie czego wypomnieć, że Natenjahu jest przede wszystkim zbrodniarzem wojennym, nawet bardziej bezwzględnym od samego Putina. Liczę na to, że po wielu latach, w których „polscy” politycy bez zająknięcia oczerniali nasz kraj, on wreszcie się temu postawi. Że nie będzie również pozwalał na takie przejawy antypolonizmu w naszym kraju. Że będzie reagował na niepotwierdzone oskarżenia o Jedwabne, plucie na Żołnierzy Wyklętych, usuwanie z muzealnych wystaw największych polskich patriotów czy wreszcie na wybitnie antypolskie propozycje prezesa Instytutu Pileckiego, który to chciał dyskutować o tym, jak Polska mogłaby oddać Niemcom ich dobra kultury, co jest już zwykłą bezczelnością i bardzo szkoda, że takie propozycje wychodzą ze strony człowieka, który podobno jest Polakiem. Tylko na tyle i aż na tyle liczę. I naprawdę mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo po raz pierwszy w II turze wyborów oddawałam głos nie tylko po to, żeby ten drugi nie wygrał.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Słodko-gorzka prezydentura

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jutro Andrzej Duda oficjalnie zakończy swoją prezydenturę, a w jego miejsce zaprzysiężony zostanie Karol Nawrocki. Dziwne to były dwie kadencje. Było parę plusów, ale zdarzały się też minusy, które mnie osobiście bardzo zawiodły. Na pewno nie był to prezydent najgorszy, jak próbują utrzymywać wyborcy Platformy, bo – umówmy się – trzeba było się bardzo postarać, żeby w tym niechlubnym rankingu wyprzedzić Aleksandra Kwaśniewskiego, który lubił sobie chlapnąć, a potem tłumaczył się chorobą filipińską, czy Bronisława Komorowskiego, który często wyglądał jakby też lubił sobie chlapnąć, a poza tym wchodził na krzesła i bawił się w Szoguna. Według mnie jednak w dalszym ciągu najlepszym prezydentem w naszej historii był Lech Kaczyński, chociaż on też, według mnie, popełnił błąd podpisując traktat lizboński.

Wołyń zamieciony pod dywan

Nie będę ukrywała, że najbardziej zawiodłam się na stosunku ustępującego prezydenta do kwestii Wołynia. Andrzej Duda tłumaczył, że teraz nie jest na to czas, bo trzeba pomagać. Pomoc pomocą, ale upamiętnianie ofiar rzezi wołyńskiej na szczerym polu, gdzie niedbale wetknięto krzyż oraz słuchanie tego, jak to Zełeński przekonywał, że kiedyś tu wydarzyła się tragedia, ale w sumie to nie wiadomo, kto do niej doprowadził i kto był ofiarą, było dosłownie policzkiem dla Polski. Zwłaszcza że pan Andrzej też pominął sprawców tej tragedii. Poza tym – przy takiej uległej polityce zagranicznej nigdy nie będzie dobrego czasu, bo zawsze będzie się okazywało, że politycy innego państwa są sprytniejsi i skutecznie będą takie tematy odwlekać na święty nigdy. Gdyby negocjacje prowadzić skutecznie to i czas dobry by się znalazł. Przyznam szczerze, że sama wychodziłam z błędnego założenia, żeby ten temat na obecną chwilę odpuścić, ale było to wtedy, kiedy Ukraińcy jeszcze przejawiali jakąkolwiek wdzięczność. Mniej więcej w tym samym czasie mieszkający w tamtych okolicach nasi wschodni sąsiedzi sami – w ramach tejże wdzięczności – sprzątali groby ofiar wołyńskich. Jedna jaskółka jednak wiosny nie czyni, a umówmy się, że odsłonięcie pomników lwów przy Cmentarzu Orląt Lwowskich (które podobno też miało być podziękowaniem), gdzie „przypadkowo” zabrakło napisu „Zawsze wierny Tobie Polsko” było wyjątkowo niesmaczne i mało satysfakcjonujące. Później jednak Ukraińcom wdzięczność przeszła, a Wołodimir Zełeński wykazywał się coraz większą roszczeniowością. I właśnie wtedy, kiedy ukraiński przywódca zaczął dopuszczać się mniejszych lub większych złośliwości wobec naszej głowy państwa, trzeba mu było ten Wołyń przypomnieć – twardo i stanowczo. Tylko że taką politykę trzeba umieć prowadzić, a pan Duda przekonywał, że „trzeba być twardym” tylko w wywiadach z polskimi dziennikarzami.

Komuś odbierzemy, innym porozdajemy

Później oczywiście było parę mniejszych lub większych wpadek – na przykład uważam, że prezydent mógł się z nimi bardziej pobawić wetowaniem ustaw. Większość jednak podpisał. A że potem atakowaliby go, że to przez niego nie mogli zrealizować swoich stu konkretów? I tak atakują – najtwardszy elektorat KO jest w dalszym ciągu święcie przekonany, że te obietnice nie zostały zrealizowane właśnie przez Andrzeja Dudę. I nie przetłumaczysz, że przecież sama Platforma głosowała przeciwko niektórym ustawom, które miały zrealizować obiecane postulaty. Za co muszę pochwalić prezydenta? Za odebranie Jolancie Lange Gontarczyk Srebrnego Krzyża Zasługi, który wręczył jej jeszcze Aleksander Kwaśniewski, wywodzący się zresztą z podobnego środowiska. Oczywiście media, jak to media, ogłosiły tę decyzję jako wręcz znieważającą, ponieważ według nich pani Jolanta była tylko i aż… działaczką społeczną. O jej donoszeniu do SB „przypadkiem” im się zapomniało. Same przypadki! Zapomniało im się też, że wiele wskazuje na to, że to właśnie Lange była odpowiedzialna za śmierć ks. Franciszka Blachnickiego. Przypomnijmy więc, że kapłan był inwigilowany właśnie przez małżeństwo Gontarczyków, a jeden ze świadków potwierdzających, że to właśnie z nimi się spotkał w dniu swojej śmierci utrzymywał, że podali mu oni jakiś napój. Stąd też przyjęto za prawdopodobną wersję, że ksiądz został otruty, ale że Polska obaliła komunę tak jak obaliła, to prawdopodobnych sprawców nie spotkały żadne konsekwencje. Szkoda tylko, że poza odbieraniem orderów, Andrzej Duda na koniec postanowił ich również trochę porozdawać. Między innymi Magdalenie Ogórek, braciom Karnowskim czy – niedawno – Cezaremu Kuleszy… I tutaj już niestety nie ma się czym chwalić.

Ja przynajmniej wychodzę z założenia, że najważniejszych orderów państwowych nie powinno się rozdawać jak cukierków.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej