Connect with us

Nawiasem Pisząc

Przywracamy praworządność. Po naszemu!

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Cóż mogę powiedzieć, dalej jest śmiesznie w związku z nielegalnym przejęciem TVP, bo przecież jak Kali łamać Konstytucja to dobrze (drugi raz posłużę się cytatem Cezarego Krysztopy, bo jest on aż nazbyt trafny). Teraz jesteśmy sterowani, że koniec szczujni TVPiS, teraz telewizja publiczna będzie nam przedstawiała obiektywne informacje, będzie w pełni niezależna, wszyscy będą uśmiechnięci, więc podeptana Konstytucja to chyba nie za bardzo wygórowana cena, jak na takie luksusy, prawda? To, że ktoś próbuje nam to wmówić nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale że są ludzie, którzy autentycznie w to wierzą, jest już sporym zawodem. Nie dostrzegają, że sposób przejęcia tej telewizji został przypadkowo pominięty, dowiedzieliśmy się za to, że w końcu jest rzetelnie i obiektywnie, a pan prowadzący zapowiedział, że nie będzie robił zupy, za to będzie lał wodę. I jednym z pierwszych materiałów, jakie nam zaproponowano, był paździerz o wiatrakach. Zupełnym przypadkiem, niedługo po aferze wiatrakowej. W to jest w stanie uwierzyć tylko skończony idiota. Mogliśmy dowiedzieć się również, że nowy pomysł papieża Franciszka odnośnie związków homoseksualnych jest całkiem spoko i w ogóle nie staje naprzeciw wierze chrześcijańskiej, co tłumaczyła nam panienka z Transfuzji czy jakiejś innej organizacji LGBT. Ah, i bardzo szybko awansowała córka Marka Czyża – z regionalnej przeszła do ogólnokrajowej. Kiedy PiS robił to samo w niektórych państwowych spółkach, pyski darli przez następne kilka tygodni.

TVP z niemieckim przekazem

A ponieważ niezależnym się jest, a nie tylko bywa, to uzurpatorzy przyznali sobie prawo do wyrzucania dziennikarzy i zatrudniania innych, bardziej pasujących. Dlatego już korespondentem z Berlina nie jest już Cezary Gmyz, współpracujący z pismem „Do Rzeczy”, ale pani Magdalena Gwóźdź – Pallokat, która pracuje dla niemieckiego medium, Deutsche Walle. Które jest finansowane przez niemiecki rząd. A jaką linię narracyjną prowadzą? A to łatwo sprawdzić, możecie sobie wpisać w fejsbukową wyszukiwarkę hasło „DW Polska”. Z pamięci mogę Wam jednak przytoczyć dwie sytuacje. W pierwszej informowano nas, że Unia Europejska jest bardzo zaniepokojona skalą antysemityzmu w Polsce. Miało to miejsce po incydencie, którego głównym sprawcą był Grzegorz Braun. Dostrzegacie paradoks? Niemieckie media, finansowane przez ichniejszy rząd, wyraża niepokój, że w Polsce jest taki olbrzymi antysemityzm? I jeszcze, palcami jakichś polskojęzycznych gamoni, każe nam, Polakom, się wstydzić. Mamy się wstydzić, przepraszać i bić czołem o ziemię, bo NIEMCY są zmartwieni naszym antysemityzmem. A druga taka sytuacja? Ano, opisano, jakie to szczęście spotkało całą Europę, że Niemcy odbito z łap nazistów. To już jest taka typowa ich gadka. I możemy dyskutować, dlaczego akurat ci naziści (jak rozumiem przybysze z kosmosu) upatrzyli sobie Niemcy, jako kraj, w których ich chora ideologia najlepiej się rozwinie? Jakim cudem wszyscy ci naziści mówili po niemiecku? Czemu nosili niemieckie mundury? I czy to nie jest dziwne, że przejęli Niemcy tuż po demokratycznych wyborach, w których głosowali przecież niemieccy obywatele, a nie kosmici z planety Nazi? Możemy, ale szkoda czasu. Głową muru nie przebijesz. A to jest nie tyle mur, ile kompletna betonoza. Betonu też nie przebijesz. Zwłaszcza tego zaschniętego.

Na straży moralności znów stanie słynny Ośrodek…

Tutaj mamy pierwszy dowód na ich niezależność. A drugi? Do łask wrócił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Zaproszono tam członkiszcze tego ośrodka i przy okazji eksperta. Nowe TVP gościło prezesa OMZRiK, Konrada Dulkowskiego. Pojawił się tam i wyjaśnił, dlaczego Jan Pietrzak i Marek Król (który też pozwolił sobie na niewybredny komentarz dotyczący uchodźców i też w stacji TV Republika) powinni się wstydzić, dlaczego pozwy poszły, albo pójdą, dlaczego to jest skandal i z jakiego powodu jego małe, lewicowe serduszko mu pęka. Pan Konrad, poza występami w TVP, chwali się również swoimi długimi rozmowami z Rafałem Gawłem, który osobiście pofatygować się do telewizji, żeby wyjaśnić, czemu Polacy są wredni, nie może, bo ciąży nad nim prawomocny wyrok. Dlatego swoje mądre wnioski przesyła nam z Norwegii. Co robił jego Ośrodek, kiedy Tomasz Lis pisał o komorze dla Dudy i Kaczyńskiego, albo kiedy Donald Tusk dedykował prezydentowi RP wiersz Czesława Miłosza: Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy, i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta? Tak, dokładnie takie słowa skierował wtedy jeszcze kandydat na premiera w stronę głowy naszego państwa. Ale jak tu się zajmować takimi tekstami, wszak herr Tusk krzewi miłość do poezji w narodzie, a że przy okazji napomknął Andrzejowi Dudzie, że w sumie to fajnie by było, jakby go powiesili, to bez przesady, nie czepiajmy się szczegółów. A teraz przypomnijcie sobie, jaki wrzask podnosił się za każdym razem, kiedy na Marszu Niepodległości parę osób krzyknęło: A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści. I jedno, i drugie można zinterpretować tylko w jeden sposób. No, ale wiadomo, Tusk to człowiek wybitny, więc posługuje się sztuką i poezją naszego noblisty, prawacy to zwykły plebs, więc krzyczą prostackie hasła. Konstytucja, co prawda, jeszcze nie zakazała być prostakiem, ale kto by się nią przejmował dzisiaj? Pewnie niewielu, ale do tego przejdziemy w dalszej części tekstu.

Ta nieznośna TV Republika…

Myślę, że warto dalej poruszyć temat TV Republiki oraz tego, jak bardzo ona naszej nowej władzy nie pasuje. Już sam fakt, że wobec całej telewizji toczy się postępowanie, bo ich gość palnął w programie na żywo jakąś gafę może o tym świadczyć. Jestem prawnym laikiem, więc nie wiem, ale wydaje mi się, że może być ciężko w ten sposób upierdzielić całą prywatną telewizję, ale jak się nie da w ten sposób, to trzeba próbować inaczej. Do skutku. I czego się ostatnio dowiadujemy? Że coraz więcej dużych firm, działających w Polsce, wypowiada współpracę reklamową z TV Republiką. A wiadomo, że telewizja, zwłaszcza prywatna, utrzymuje się głównie z reklam. Jakie to firmy? Między innymi Ikea, mBank, Media Expert. Ahamed Pharma, OtoDom, Pyszne.pl, Żabka, Provident, Tarczyński. Swoją listę opublikowała na swoim TT/X Klaudia Jachira – znalazły się na niej takie firmy jak Skoda, AliorBank czy Carrefour. Poślica dopisała tam hasło: „Warto być przyzwoitym”. I ja się zgadzam – warto. Dlatego będę omijać te firmy szerokim łukiem. Chciałam jednak podkreślić jedną rzecz. Republika miała od początku jasną linię narracyjną – była od zawsze telewizją prawicową, konserwatywną, krytyczną wobec PO i lewicy. I do tej pory to wymienionym firmom nie przeszkadzało. A teraz, nagle, wszyscy są święcie oburzeni. I teraz – może się mylę – ale pokażcie mi firmę, która byłaby niezadowolona, że medium, w którym się reklamuje, ma coraz więcej odbiorców? Przecież teoretycznie jest to dla nich nadzieja na zdobycie kolejnych klientów. I tak, lekką ręką, po prostu z tego zrezygnowali? I to z powodów MORALNYCH? Proszę mnie nie rozśmieszać. Wiadomo przecież, że politycy absolutnie nie mają żadnych kontaktów w największych światowych firmach (nigdy, przenigdy, w żadnym wypadku!), więc absolutnie żadne polecenie nie mogło tutaj paść, w życiu. Firmy wycofają reklamy, a zleceniodawcy już się postarają, żeby im te straty wynagrodzić. Nie uwierzę w przypadek. Tusk nie docenił małej, prywatnej telewizji (wystarczy porównać sobie, jak wygląda siedziba TVP czy TVN, a jak TV Republiki – różnica jest kolosalna), a teraz ta telewizja przejmuje wszystkich widzów TVP (którzy mieli za zadanie grzecznie przyjąć gwałtowną zmianę linii narracyjnej i oglądać dalej, mimo że media-workerzy serwują im ideologię kompletnie oddaloną od ich własnej), rośnie w sile i może się okazać, że ta druga, nietuskowa prawda będzie do ludzi docierała inną drogą. Trzeba coś z tym zrobić. I robią. Nie da rady prokuraturą, to postaramy się, żebyście zbankrutowali.

Praworządność po naszemu!

Swoją drogą naprawdę zastanawiam się nad sposobem myślenia j***ćpisów. Przecież muszą do nich dochodzić głosy, że ta ich upragniona władza Konstytucji potrzebuje co najwyżej do podcierania sobie tyłków. Szymuś już łez nie wylewa, koszulki można schować w szufladach albo sprzedać, ogólnie łamana jest bardziej jawnie, niż za rządów PiS, ale za to w słusznej mierze, więc nic nie szkodzi. Naprawdę nie wiem, jak oni są w stanie wyjaśnić słowa: Pachnie stanem wojennym, ale lepszy krzyk pięćdziesięciu osób, niż dowód na bezsilność władzy. To zdanie miało rzekomo paść w grupie utworzonej na jednym z komunikatorów o nazwie „Wejście”, gdzie członkowie mieli uzgadniać między sobą plany przejęcia mediów publicznych. Sprawę ujawnił Marcin Dobski. Wszystko spoko? To idźmy dalej. Adam Bodnar miał powiedzieć: Przywracamy konstytucyjność ( 🤣 – przyp. M) i szukamy jakiejś podstawy prawnej, żeby to zrobić. Oni dopiero szukają. Bo nie mają pojęcia, czy i gdzie wcześniej zostało złamane prawo. Mnie się to kojarzy ze słynnym: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Przykro, że takie praktyki zamierza stosować były rzecznik praw obywatelskich. Nikomu nie zapaliła się czerwona lampka, kiedy Donald Tusk wprost powiedział, że praworządne jest to, co my uważamy za praworządne. Nie Konstytucja, nie Kodeks Karny – oni. Koniec, kropka. W ogóle nie widać tutaj dyktatorskich zapędów, prawda? I już mamy podstawę do działania dla pani Katarzyny Kotuli, która ma nadzieję niedługo skazywać wszystkie osoby, które ośmielą się mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do organizacji LGBT. Już rączki zaciera. Oni postanowili, że praworządnością jest to, co sami sobie wymyślili i nie zaczynaj nawet dyskusji, homofobie ty, jeden, wstrętny. A co z przekonaniem Wojciecha Sadurskiego, że Konstytucja jest pułapką, którą PiS zastawia na demokrację? Hmmm, ale czy tego samego nie robiła ówczesna opozycja przez ostatnie osiem lat? Konstytucja stała się dla nich hasłem – wytrychem. I nieważne, że bardzo często racji nie mieli – choćby w przypadku aborcji i wyroku Trybunału Konstytucyjnego – bo kto komu zabroni płakać i krzyczeć? Ale kiedy druga strona robi dokładnie to samo, bo okazuje się, że Tusk zamierza dopiero nauczyć „siusiumajtków” z PiSu, jak można skutecznie, szybko, łatwo i przyjemnie łamać prawo, to Konstytucja jest pułapką zastawioną na demokrację.

A demokrację to mamy jak w banku, od kiedy tylko Tusk dobrał się do władzy. Należy tylko ignorować wspomniane przeze mnie cytaty, zgadzać się ze wszystkim, co mówi i robi władza i nigdy nie dopuszczać do samodzielnego myślenia. Jeśli jakaś wątpliwość przejdzie tylko przez Wasze głowy – pozbądźcie się jej natychmiast! W wolnej Polsce myślenie jest zabronione!

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Kto zasługuje na odebranie immunitetu, a kogo trzeba chronić?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

KO w mediach społecznościowych chwali się, że odebrano immunitety Kamińskiemu i Wąsikowi. I, rzecz jasna, powtarza się stara, sprawdzona narracja o rozliczeniach. Jak na razie idą KO te rozliczenia – wszyscy wiemy. Zazwyczaj kończą się właśnie na odebraniu immunitetu. Zresztą, co tu pisać o rozliczeniach, skoro rządząca koalicja obstawia komisje śledcze takimi tłukami, że dowodu by nie znaleźli, nawet gdyby ich kopnął w tyłek albo usiadł na twarzy. A już zwłaszcza ta ds. Pegasusa, bo ja mam naprawdę problemy, żeby wskazać, kto tam jest najmniej kompetentny i najmniej powinien się tam znaleźć. Przestało mnie to tak naprawdę ruszać, bo KO znana jest z tego, że lubi się chwalić, że coś zrobi, a potem tego nie robi. Jeszcze nie udało im się wiarygodnie pochwalić, czymś co dla odmiany zrobili – i nie mam tu na myśli zadłużenia państwa czy rujnowanie gospodarki. Z reguły właśnie dlatego, że jak zaczynają się chwalić, to znaczy, że jeszcze nawet nie zaczęli pracować nad tym, czym się chwalą. Nieważne zresztą, bo to bardziej tytułem wstępu, chciałam skupić się na innym immunitecie, który dla odmiany nie został odebrany. I warto się zastanowić, czy słusznie.

Kim jest Ilaria Salis?

Ilaria Salis to skrajnie lewicowa, należąca do Antify europosłanka i przestępca w jednym, ale w Parlamencie Europejskim to akurat nic nowego. Tam wielu jest takich, którzy powinni oglądać świat przez kratki. Jest członkinią grupy, którą śmiało można nazwać gangiem, o nazwie Antifa Hammer. Brała udział w kontrmanifestacji z okazji węgierskiego „Dnia Honoru” na Węgrzech, gdzie w grupie kilku osób miała atakować fizycznie uczestników tego marszu, ale często były to zupełnie przypadkowi ludzie, a – Bogiem, a prawdą – jeszcze nie słyszałam, żeby członkowie Antify przejmowali się jakąkolwiek weryfikacją. W aktach oskarżenia użyto stwierdzenia, że ranni doznali obrażeń, które mogły okazać się śmiertelne. Tyle wiadomo, przynajmniej z publicznych artykułów i sądowych interpretacji. Samo to, według mnie, wystarczy, żeby takiej osoby nie dopuszczać do rządzenia, ale co ja tam wiem. Próbowałam dokopać się do kolejnych informacji, ale wizerunek Salis jest w mediach bardzo ugrzeczniony – w większości publikacji jedynie wspomniano, że „brała udział w zamieszkach”, a w niektórych całkowicie to pominięto, więc tak naprawdę cholera wie, o co kobieta została oskarżona. Próbowałam więc szukać w węgierskich mediach, posiłkując się translatorem, ale to niewiele zmienia, więc dalej będę się już opierała na wypowiedziach polityków. Do informacji, dotyczących śledztwa, zebranych dowodów czy akt, dostępu praktycznie nie ma. Oficjalnie wiadomo więc, że włoska aktywistka miała z grupą innych osób atakować uczestników marszu, ale czasem nie wiedziała, czy człowiek którego atakuje jest faktycznie uczestnikiem „neonazistowskiego” wydarzenia, czy przypadkowym przechodniem.

Interpretacje polityków

Teraz przejdźmy do opisów polityków – przeszperałam wypowiedzi polityków polskich (tu najczęściej z Konfederacji), ale też węgierskich i amerykańskich. Od razu zaznaczę, że politycy, jak to politycy, lubią swoje wypowiedzi odpowiednio ubarwiać i koloryzować, dlatego warto to zawsze podkreślać i o tym pamiętać. Być może to, co piszą jest prawdą, być może nie, a być może znajduje się tam tylko część prawdy (co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne). Otóż główny ich zarzut dotyczy tego, że Salis używała ciężkich narzędzi do ataku – dużo mówi się o młotku, ale tutaj nie jestem pewna, czy to nie manipulacja związana z tym, jak nazywała się grupa do której należała (Antifa Hammer). Ona sama się do tego nie przyznała, jednak do sieci wypłynęło zdjęcie brutalnie pobitego mężczyzny, który rzekomo miał być ofiarą włoskiej anarchistki i jej kumpli. Obrażenia jasno wskazują na to, że ten człowiek został bardzo brutalnie zaatakowany jakimś ciężkim przedmiotem, ale znowu – nie znalazłam żadnego OFICJALNEGO potwierdzenia, że został on faktycznie zaatakowany przez tę grupę Antify. Zaczęłam więc kopać głębiej w nadziei, że dokopie się na jakieś wiarygodne zdementowanie, ale na nic takiego nie trafiłam. Oczywiście, ludzie w komentarzach, często powtarzają, że nie są to oficjalne informacje, ale długo nie mogłam znaleźć informacji, kim był ten człowiek i czy faktycznie miał nieprzyjemność trafić na grupę Salis i zaprzyjaźnionych antyfiarzy, czy uległ jakiemuś wypadkowi zupełnie niezwiązanym ze sprawą. Wszystkie źródła, do których dotarłam, wskazują jednoznacznie, że zdarzyło się to właśnie tego dnia i w tym miejscu. Pojawiło się też nagranie z samego ataku, w którym widać, że mężczyzna został zaatakowany od tyłu, a sprawcy faktycznie atakowali go narzędziami, które trzymali w rękach.

Gdzie leży prawda?

Ciężko mi potwierdzić, że te wpisy polityków faktycznie są zgodne z faktami, ale (to tez moja osobista i pewnie subiektywna opinia) jeżeli podobny opis umieściło iluś tam polityków z różnych krajów, a nie znalazło się żadnych prawdopodobnych dementi, poza tym, że to „nieoficjalne” informacje, odnoszę wrażenie, że całe zdarzenie mogło wyglądać bardzo podobnie. Jednak według innych informacji do których dotarłam (również z węgierskich mediów), zaatakowany facet nazywał się Dudog László, miało to miejsce w Budapeszcie, ale artykuł, w którym padło jego imię i nazwisko, co prawda, odnosi się do ataku Antify, tyle że tym razem niemieckiej, więc naprawdę nie wiem, czy politycy nie pomieszali ze sobą dwóch różnych zdarzeń. Bardzo możliwe, bo w ataku na tego mężczyznę używano również noży, co nie zostało stwierdzone podczas „wyczynu” Salis i jej grupy. Bardzo wiele wskazuje więc na to, że jest to dezinformacja, żeby oczernić Salis, ale czy naprawdę trzeba ją dodatkowo oczerniać? Z samych oficjalnych źródeł wynika jasno, że ta kobieta nigdy nie powinna dostać mandatu europosła. I jeden wniosek – Antifa zawsze działa podobnie. Nie ma różnicy, czy to na Węgrzech, w Niemczech, we Włoszech czy w Polsce. Tak czy inaczej – głosowanie za odebraniem jej immunitetu było, nie wiedzieć czemu, tajne. Ale można się domyślać. Nie wiemy, kto jak głosował, ale znamy oficjalne wyniki. Salis wygrała minimalnie – 306 europosłów głosowało za pozostawieniem jej immunitetu, 305 było przeciwko. Co ważne, w sprawie „aktywistki” toczył się już proces, zanim część włoskich wyborców postanowiła umieścić ją w PE. Ponad rok spędziła w areszcie, a następnie została przeniesiona do aresztu domowego (elektronicznego). Do Europarlamentu powędrowała zatem tuż z aresztu domowego. Takie to elity. Włoszka prawdopodobnie uniknie odpowiedzialności, ale wcale się nie zdziwię, jeśli do sprawy będzie się jeszcze wracało.

Przynajmniej powinno się, bo naprawdę człowieka krew zalewa, kiedy słyszy, ile afer europosłów zostało unieważnionych, bo tak. Tam jest naprawdę długa lista.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

I kto tu jest ruską onucą?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

To jest naprawdę niesamowite, co niektórym silniczkom się w głowach roi. Sfałszowane wybory, prorosyjski Nawrocki i ogólne przeświadczenie, że jeśli się z nimi w czymś nie zgadzasz, jesteś ruską onucą. Denerwuje mnie to określenie, bo zużyło się już mocno, zupełnie tak jak „faszysta”. Teraz każdy może zostać faszystą albo ruską onucą i coraz ciężej jest odróżnić, kto faktycznie współpracuje z Rosjanami na szkodę Polski, a kto po prostu ośmielił się gdzieś tam z kimś tam nie zgodzić. Wymyto już to określenie z prawdziwego znaczenia. Według mnie nie jest dobrze, że tak się dzieje, ale prawdopodobnie nie mam racji, bo nasi politycy i dziennikarze robią to każdego dnia, a to przecież elita narodu.

Krótki opis przypadku

Ale w porządku, bez kpienia i jaj robienia. Autorka profilu „WaszaKaśkowatość”, czyli, jak mniemam, Kaśka, jest silniczkiem pełną gębą. Powtarza dokładnie te same, nawet najbardziej idiotyczne bzdury, kiedy tylko ktoś z Silnych Razem wrzuci jakiś pomysł, jakby tu zohydzić Nawrockiego Polakom. Była pierwsza do wysyłania PiSowców do więzienia, nawet jeśli nic nie zostało udowodnione, bo ona wie lepiej, czy winni czy niewinni. Sugerowała odebranie ludziom ze wsi prawa do głosowania, bo oni powinni się martwić co najwyżej o sołtysa, a nie o prezydenta całego kraju! Krzyczała o sfałszowanych wyborach. Nawrockiego nazywa „domniemanym”, „uzurpatorem” albo „(p)rezydentem”. Kolesia, który wrzucił ten wpis nie kojarzyłam, ale sprawdziłam go sobie. Taka sama para kaloszy. Wypisuje o ludobójstwie dokonanym przez PiS, powiela wszystkie nagrania czy wpisy chwalące KO i, oczywiście, szydzące z PiS-u, Kaczyńskiego, Nawrockiego czy w ogóle kogokolwiek, kto stał w ich pobliżu i nie zwymiotował z obrzydzenia.

O co naprawdę chodziło?

I teraz słuchajcie – link, który wrzucili pochodzi z… tak, z rosyjskiej telewizji. Przez cały ten reportaż naparzano w prezydenta RP, że „rozmawia z Piłsudskim” (Nawrocki rzeczywiście użył takiego sformułowania, ale w formie żartów – mówił, że rozmawia z duchem Józefa Piłsudskiego w Belwederze o wojnie polsko-bolszewickiej z 1920 roku). Było również wspomniane, rzecz jasna, o zażywaniu snusu. Napiszę szczerze – mnie też nie do końca się podoba, że głowa naszego państwa musi to zażywać na wizji, podczas ważnych spotkań, debat i tak dalej. Ale w dalszym ciągu – snus to tylko snus. Specem od narkotyków nie jestem, więc to tylko i wyłącznie moje podejrzenia, ale myślę, że gdyby Karol Nawrocki zażywał narkotyki w zawiniątku wielkości tego snusa pod dziąsło, to zorientowalibyśmy się wszyscy, że jest naćpany. Ja ogólnie boję się narkotyków (więc ekspertką tym bardziej nie jestem), poza klasyczną „marysią” nie brałam nic, ale naprawdę mam wrażenie, że gdybym wzięła sobie pod dziąsło taką ilość mefedronu/kokainy/amfetaminy to latałabym pod sufitem. Albo zeszła z powodu przedawkowania. Po Karolu Nawrockim, poza tym nieszczęsnym zażywaniem snusu na wizji, nie widać, aby był pod wpływem jakichś środków psychoaktywnych. A ogólnie wolę prezydenta, który raz na jakiś czas zażyje snusa, niż takiego, który potrzebuje rozmowy z psychologiem przed każdą debatą.

Powrót do pytania tytułowego

Ale wróćmy do tematu – część silniczków radośnie udostępnia fragmenty z rosyjskiej telewizji, która atakuje Karola Nawrockiego. I przez głowę im nawet nie przejdzie, że skoro ONI go atakują, to widocznie nie jest tak bardzo prorosyjski, jak im usiłują wmówić politycy KO i media, bo po samym tym reportażu widać, że mocno ich on uwiera. Udostępniają rosyjską propagandę, żeby atakować polskiego prezydenta – dosłownie. To kto tu naprawdę jest ruską onucą i kto sieje rosyjską dezinformację? Bo ja mam jedną, nieśmiałą sugestię w związku z tym, myślę, że domyślacie się jaką. Ale na profilu tej pani dowiecie się, że ruskimi onucami są wszyscy, tylko nie ona. Na profilu pana Piotra zresztą podobnie. Przypomnijmy, że „Kanał Pierwszy” to największa rosyjska telewizja. Po upadku ZSRR została odrobinę przekształcona, ale cały czas pozostaje pod całkowitą kontrolą państwa, a jej udziałowcami są głównie rosyjskie instytucje rządowe i struktury związane bezpośrednio z Kremlem. Tak się bawią. Ale napisz im coś o Wołyniu, to Cię zarżną jak indyka na Święto Dziękczynienia za wspieranie rosyjskiej propagandy.

Halo, silniczki! Wytrzyjcie może po sobie podłogę, bo trochę hipokryzji się Wam się ulało. Podejrzewam, że wypłynęła uszami.

M.

Link do fragmentu reportażu z rosyjskiej telewizji: https://x.com/LeskiPiotr/status/1973496793800515971

FB: https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kto sieje rosyjską dezinformację? Kto jest onucą?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Przepraszam Was bardzo, bo to jest moooooocno spóźniony telst, ale chciałam o tym napisać. Mowa o ataku dronów rosyjskich (albo ukraińskich, bo są różne opinie, wcale nie jakieś nieprawdopodobne) na terytorium Polski. Od razu zaznaczę, że nie znam się na dronach kompletnie. W życiu żadnego nie miałam w rękach, więc głupotą z mojej strony byłoby mądrowanie się na ten temat. Nie znam się, nie wiem. Szukałam po Internecie, ale że jestem w temacie kompletnie zielona, nie miałam pojęcia, które źródła mogłabym uznać za wiarygodne i rzetelne. Dlatego w tym tekście nie będę analizowała lotu tych dronów, żeby samej ocenić z terytorium jakiego państwa zostały one wysłane. Nie będę również analizowała całej sytuacji geopolitycznej, żeby Wam, Drodzy Obserwujący, opisać czy bardziej opłaciło się wysyłać te drony Ukrainie czy Rosji. Oba kraje, umówmy się, miały swoje powody. Ja przyjęłam wersję oficjalną, że to były jednak rosyjskie drony, ale nie o tym jest ten tekst.

Łatwo oskarżać

Widzicie, mnie uderzyło co innego. Przede wszystkim masowe wpisy dziennikarzy czy polityków, że jakikolwiek komentarz wątpiący w ich oficjalną narrację jest „rosyjską dezinformacją”, a jego autor na pewno jest „ruską onucą”. A, przepraszam bardzo, co się wydarzyło w Przewodowie, w którym zgięło dwóch obywateli Polski? Zarówno media, jak i politycy, grzmieli o naruszeniu polskich granic przez Rosję. Zwłaszcza „dziennikarze”, bo oni to dopiero popłynęli. Pamiętam nagłówki z tamtego czasu mocno bijące po oczach, że „Rosja zaatakowała Polskę!”. Co się potem okazało, wszyscy chyba pamiętamy. I co? Czy Ukraina przyznała się do tego, przeprosiła? Czy rodzinie tych dwóch zabitych mężczyzn zostało wypłacone odszkodowanie ze strony ukraińskiej? Tutaj od razu należy zaznaczyć, że strona polska udostępniła Ukrainie miejsce tragedii, jednak według prokuratura, Ukraińcy (przynajmniej formalnie) nie uczestniczyli w czynnościach dowodowych. Mało tego, nie udostępnili również Polsce żadnych materiałów i dowodów zebranych po ich stronie. I, patrząc po ludzku, Ukraina jest w stanie wojny, któraś z rakiet przez nich wystrzelonych mogła nie trafić tam, gdzie powinna. Nie było chyba problemem przyznanie się do winy, przeproszenie i zobowiązanie się do wypłacenia odszkodowania, prawda? Myślę, że większość ludzi by to zrozumiała. Ale nie, lepiej było olać temat. I w związku z tym chciałabym wiedzieć, które informacje są bardziej prawdopodobne? Te po stronie polskiej czy ukraińskiej? Bo one się mocno nie zgadzają, a (gdyby mi na tym jeszcze zależało) nie chciałabym zostać wyzywaną znów od ruskich onuc, bo nie potrafiłam zamknąć pyska w sprawie Wołynia? Która z tych dwóch – wykluczających się nawzajem – opinii będzie mniej „prorosyjska”? Zresztą myślę, że gdyby tragedia w Przewodowie spotkała się z należytą reakcją ze strony władz ukraińskich, to tej „rosyjskiej dezinformacji” byłoby mniej. Mylę się?

Chaos medialny

Po drugie – naprawdę trzeba mieć czelność, żeby każdego wątpiącego w jedyną i słuszną wersję nazywać „ruską onucą” i oskarżać o sianie „rosyjskiej dezinformacji”, kiedy samemu nie umiało się tych wydarzeń odpowiednio opisać i wiarygodnie przedstawić. Otrzymaliśmy bowiem informację, że to rosyjski dron zniszczył dom w Wyrykach. Pytania wątpiących, czy to faktycznie był dron, a jeśli tak, to dlaczego zniszczył niemal cały dach i wyższe piętro, skoro gdzieś indziej ten sam dron wylądował na kurniku czy klatce dla królików, nie czyniąc żadnych szkód, zostały, nie dość, że pozostawione bez odpowiedzi, to jeszcze skwitowane – a jakże – jako rosyjska dezinformacja. Chyba należałoby z góry założyć, że jeżeli jakikolwiek Polak ma jakieś wątpliwości w tej kwestii, to z góry powinien być traktowany jako prorosyjski troll. Marcin Bosacki, wiceminister spraw zagranicznych, na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ pokazywał zdjęcia domu w Wyrykach, twierdząc, że został zniszczony przez rosyjski dron. I co się okazało? Że wcale nie. Że tego domu nie uszkodził wcale dron, a rakieta wystrzelona przez nas lub Holendrów, ale bardziej prawdopodobne, że przez nas. Mieszkańcy tego budynku mają zapewnione odszkodowanie, mają również miejsce do życia. Natomiast odnośnie do rosyjskiej dezinformacji – pojawiały się screeny sugerujące, ze budynek został zniszczony wcześniej, podczas burzy. Zazwyczaj pojawiały się one jako właśnie screen z grafiki podporządkowanej pod jakiś artykuł. Sprawdziłam sobie tytuły tych artykułów i w oryginalnym tekście było zupełnie inne zdjęcie – w większości przypadków było to zdjęcie straży pożarnej. Później spróbowałam wyszukać przez „Google Image”, ale też nie trafiłam na żaden artykuł, który informowałby, że dom został uszkodzony przez burzę. Pokopałam jeszcze chwilę i znalazłam krótki filmik instruujący, jak zrobić takiego fejka na szybko. Wiem, że sprawa została już wyjaśniona, ale mimo wszystko wolę to podkreślić, bo najwięcej tracą na tym właściciele tego domu. A to nie ich wina przecież, że im drony i rakiety latają nad głowami.

Kompromitacja na koniec

Stworzył się z tego już niezły galimatias, a niedługo potem PAP radośnie, bezrefleksyjnie i bez żadnego sprawdzenia, poinformował nas, że – według słów Donalda Trumpa – USA pomoże Polsce, ale dopiero po wojnie. Od razu podchwyciły to inne media oraz politycy z rządzącej koalicji. Bo niby Nawrocki coś załatwiał, a tu figa z magiem. Szybko okazało się, że dziennikarka zadała prezydentowi USA pytanie o Polskę i Ukrainę. I że Trump odnosił się właśnie do Ukrainy. I tu już następuje szybki proces myślowy, nawet jeśli ktoś nie zna angielskiego. Czy Polska jest w stanie wojny? Hybrydowej – na pewno, ale na cholerę USA ma uruchamiać swoje wojsko, lotnictwo itd. z tego powodu? To już jest rolą – no właśnie – polityków i dziennikarzy, żeby takie „wieści” wiarygodnie przekazywać, a nie Trumpa. No i właśnie ci, którzy siali panikę o rosyjskiej dezinformacji, również – radośnie, bezrefleksyjnie i bez żadnego sprawdzenia – przekazywali ją dalej. Ba, działo się to również po usunięciu tej bzdury przez PAP. Gdzieś tam przeczytali, skopiowali i puścili. Ot, polskie dziennikarstwo i polityka w pigułce. Bo można rykoszetem dowalić Karolowi Nawrockiemu. I to niedługo po tym, jak hurtowo wysyłano posty mówiące o tym, że jakikolwiek obywatel mający wątpliwości co do podanej wersji o dronach, to „ruska onuca”. Ci ludzie, którzy takie racje głosili, potem sami rozpowszechniali nieprawdziwe informacje na temat, chcąc – nie chcąc – bardzo istotnego dla nas sojuszu z USA.. Gdzie wy, obłąkańcy, jesteście i czy na pewno peron wam nie odjechał z pociągu? Ja jestem zwykłą obywatelką – żyję sobie, pracuję, nikomu krzywdy nie robię – i uważam, że największą odpowiedzialność za szerzenie „ruskiej dezinformacji” ponosicie wy, a nie ludzie, którzy się zorientowali, że się ta wasza „oficjalna” wersja nie styka. I którzy mają z tego powodu wątpliwości. I najzwyczajniej nie wierzą. Poszukajcie może tych „ruskich onuc” u siebie na początku. W swoich szeregach, Albo się znajdą, albo jesteście za głupi do sprawowania władzy.

To pisałam ja. Zwykła, szara obywatelka.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej