Connect with us

Nawiasem Pisząc

Polityczna elita głosi

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Dzisiaj trochę lżejszy tekst przygotowałam, bo pomyślałam sobie, że warto byłoby się trochę pośmiać, póki jeszcze możemy. Zanim, wiecie, demokracja nam wbije na chatę i założy kajdanki za jakieś posty sprzed paru lat. Tak w ogóle, patrząc pod tym względem, to trochę igram z ogniem, nie publikując tylko tego o Donaldzie Tusku, co on sam chciałby przeczytać. Gdyby chodziły tylko o posty sprzed paru lat, to jeszcze mogłabym się wyłgać, że zmieniłam poglądy i od dwóch lat krzewię demokrację i j***ę PiS. Ewentualnie, że wcale nie chciałam dać lajka, tylko emotkę „Wrrrr”, bo tak bardzo mnie poprzednia władza denerwowała, że zębami szurałam jak sędzia Waldemar Żurek. Dni więc moje są policzone, w wolnej Polsce będę siedzieć, a w więzieniu, jak tylko się roześmieję, to mogę dostać w papę, więc lepiej nie próbować. Chyba że zbudują jakieś osobne więzienie dla apologetów mowy nienawiści? Wtedy by było nawet fajnie, miałabym całkiem niezłe towarzystwo. Korzystając jednak z ostatnich chwil wolności, zanim mój sądny dzień nadejdzie, postanowiłam pośmiać się z Wami z kilku najgłupszych wypowiedzi ostatnich dni.

Eliza jest nieplagiatowalna!

Najbardziej odkleiło się chyba pani Elizie Michalik, która zasłynęła tym, że umie w plagiaty. I mogłaby na tym poprzestać, bo kiedy stara się przekazać swoje własne myśli, to wychodzi wyjątkowo głupio. Robienie z siebie idiotki chyba weszło jej w nawyk. Zresztą sami poczytajcie:

Ludzie potrzebują upamiętniania dobrych momentów, ale potrzebują też pomocy chociażby w postaci symboli w przeżywaniu złych momentów. I o tym nie można zapomnieć. Na początek zniosłabym Święto Niepodległości, czy wykasowałabym tę datę 11 listopada…

Ale tak w ogóle, z kalendarza?

…bo ona kojarzy się już tylko i wyłącznie faszystowsko, przemocowo i z płonącą Warszawą…

Pisałam Wam, że na tegorocznym Marszu byłam z Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem i Inny Wymiar? No i rozmawiając między sobą, doszliśmy do wniosku, że gdyby któreś z nas napisało do innego, że jego ostatni tekst był faszystowski (ale wiecie – bez cienia ironii), to – ja osobiście – pomyślałabym, że – kurczę – może faktycznie trochę za ostro, może mnie poniosło, może lepiej odetchnąć kilka razy, odpocząć i wrócić do Internetu dopiero, kiedy nie będę już swoją brunatnością razić nawet znajomych o podobnych poglądach. Ale kiedy mówi mi to jakiś kompletnie radykalny lewicowiec albo Eliza Michalik (która Święto Niepodległości zastąpiłaby… bez spoilerów, zaraz doczytacie! 😃 ), to dla mnie jest to tylko i wyłącznie komplement. Bo zdaję sobie sprawę, że dla nich faszyzm jest tożsamy z patriotyzmem. Zresztą Szymek Hołownia chce biało-czerwone paski na świadectwach szkolnych zastępować tęczowymi, więc sami rozumiecie – nie łączą mnie z nimi absolutnie żadne wartości. Tak więc, dzięki za komplement, Elizka, i wracamy dalej do Twoich mądrości.

A naprawdę ten piętnasty października, te wybory, po niemal dziesięciu latach pójścia drogą dyktatury, przywrócenie nam wolności… To byłaby taka świetna data! I taki fajny, ciepły październik. To byłoby świetne Święto Niepodległości.

Tak, dobrze czytacie. Babeczka stawia na równi odzyskanie przez Polski Niepodległości po 123 latach nieobecności na mapach politycznych i wybory, po których partia, której nie lubi prawdopodobnie nie będzie sprawowała władzy. A nawet więcej – ona uważa, że te wybory są ważniejsze, niż jakaś tam Niepodległość. Na tyle ważniejsze, że symboliczną datę jej odzyskania należy wywalić do kosza i wyznaczyć nowe święto. Jeśli z podobnego założenia wychodzi to całe platformerskie środowisko, to wcale się nie dziwię, że dla nich wizja federalizacji Unii, słuchanie poleceń Niemców i „wspólna armia” to zupełnie niegroźna, a wręcz korzystna wizja. Do tej pory myślałam, że oni są po prostu kompletnymi, politycznymi „niemotami”, ale po tym wywodzie pani Michalik zmieniłam zdanie. Oni po prostu Polskę mają za nic. Wszak już ładnych parę lat temu Donald Tusk im powiedział, że polskość to nienormalność, więc teraz już się jej zwyczajnie wstydzą. Jeżeli nie zaczęli wstydzić się wcześniej, kiedy Michnik sączył im do głów swoja truciznę. Ale jeszcze trochę poznęcam się nad tekstem „dziennikarki”, bo podejrzewam, że o niczym głupszym długo nie usłyszymy – chociaż faktycznie poziom żenady wyjątkowo wysoki. Nie idzie za nimi nadążyć. W każdym razie – o jakiej dyktaturze, Elizka, Ty pierdzielisz? Sprawdziłam sobie i ta kobieta urodziła się w 1976 roku (może datę jej urodzin też będziemy jakoś upamiętniać, na przykład jako dzień upadku polskiego dziennikarstwa – chociaż musiałabym sprawdzić, kiedy urodził się Lis, on się bardziej nadaje), więc powinna coś niecoś pamiętać z czasów PRL-u. Bo o czasach stalinowskich nie ma prawa nic wiedzieć, musiałaby poczytać. I ona bez zażenowania podpisuje się pod okrzykami kodziarzy, że rządy PiS to dokładnie to samo, co PRL. A nawet gorzej, bo wtedy to przynajmniej kultura była, kiedy ludzi pałowali w więzieniach. Przecież jakby tych idiotyzmów słuchał jakiś dzieciak, który nie liznął jeszcze historii, to byłby święcie przekonany, że za komuny to można było marsze organizować i na całą ulicę drzeć ryja, jaka ta władza jest zła. Nawet używając wulgaryzmów. Serio, jeżeli słyszę, że ktoś wygaduje takie głupoty, to poważnie się zastanawiam, czy nie mam do czynienia z kimś ciężko upośledzonym. I czy wypada się z niego śmiać, czy może jednak zadzwonić po karetkę. Czy ta baba wie, kim był Jerzy Popiełuszko? Emil Barchański? Grzegorz Przemyk? Stanisław Pyjas? Ona wie w ogóle cokolwiek? Bo takimi wypowiedziami obraża jedynie pamięć ofiar prawdziwego reżimu. A z tym ciepłym październikiem to też bym uważała. W październiku ma być zimno! Jak przez jakiś czas we wrześniu było ciepło, to był dramat i koniec świata, a tej się zachciało ciepłego października.

Kołodziejczak znów atakuje

Nie ma chyba sensu się dłużej nad tą kobietą znęcać. Nie ona jedna na lewicy głupoty wygaduje. Przypomnieć o sobie postanowił Michał Kołodziejczak. Ostatnio było mu trochę smutno, bo wydawało się, że po wywiadzie u Mazurka nagrodę politycznego dzbana ma już w kieszeni, ale potem u dziennikarza zjawiła się Anna Maria Żukowska i wygrana może nie być taka pewna. Dlatego wpadł na genialny pomysł zwiększenia swoich szans i poszedł do Bogdana Rymanowskiego. A ten postanowił odczytać mu pytanie od słuchacza – nawet nie to, że sam redaktor taki wredny.

– Czy pan wie, jakie organy władzy w Polsce wybieramy w wyborach większościowych?

– No proszę pana, wie pan (a może nie wie? – przyp. M), idziemy w taką narrację redaktora Mazurka i zadajemy takie pytania. Proszę pana, ja proszę o poważny zestaw pytań (nie ma przypadkiem jakiejś emotki rżącego konia?), który będzie mówił o tym, co robimy (ten zestaw znaczy?). Bo z taką narracją to za chwilę, tak jak widziałem na Twitterze pytania, które mówią o tym, czy to premier czy Prezes Rady Ministrów coś powołuje”

Ty się, Michałek, tak nie oburzaj o „nieodpowiednią” narrację. Obywatele mają prawo się martwić, jeśli do Sejmu idzie facet, który nie wie, czym jest Zgromadzenie Narodowe, ani że premier i prezes Rady Ministrów jest tym samym. To po pierwsze. Po drugie, możesz sobie psioczyć na dziennikarzy, jakby to była ich wina, że nie posiadasz wiedzy na poziomie czwartej albo piątej klasy szkoły podstawowej, ale to było pytanie od słuchacza. Od obywatela, za którego podatki możesz sobie teraz przez najbliższe lata w Sejmie waletować, a nie wyprowadzać pasać kury. Połączenie głupoty i bezczelności nie za dobrze świadczy o człowieku. A kiedy taka osoba dostaje się do Parlamentu, to może być wręcz niebezpieczne. Nie wiem, czemu Polacy to sobie robią.

Donald Tusk i polityczny cynizm

Na koniec wypowiedź, która może nie jest głupia, ale doskonale pokazuje polityczny cynizm i bezczelność Donalda Tuska. Znakomicie się z Michałem dobrali. Prezes Platformy Obywatelskiej był łaskaw wspomnieć na X/TT: „Tusk nie będzie moim premierem” – powiedział prezydent Duda. Potwierdzam. Nie będę. Tym wpisem spuścił psy ze smyczy i dał sygnał do ataku. Na prezydenta rzucili się lewicowi dziennikarze z Tomaszem Lisem na czele i posłowie PO. Że może nie będzie twoim premierem, ale będzie naszym i całej Polski! Tjaaaa. Zaskakuje głupota tych ludzi, bo teraz zareagowali oburzeniem, że jaki to ten Duda wredny, a przecież od kiedy objął urząd prezydenta, to oni nawalali bez przerwy, że to nie jest ich prezydent. Ale powiedz o świętym Donaldzie, że nie będzie Twoim premierem, to są gotowi Cię na stosie spalić. Albo ukamienować. Żeby tak bardziej multi-kulti było. Na tym przykładzie możemy też zaobserwować w jakiej kondycji są nasi politycy i media. Że posłowie PO rzucili się z jazgotem, bo ich pan i władca tak im kazał, to jestem w stanie zrozumieć. W tej partii nie ma demokracji, czego sam Tusk nigdy nie ukrywał. Tam wszyscy mają mówić tak, jak on sobie życzy, bo inaczej wyrzuci z partii. To jest naprawdę skończona kanalia. Ale od dziennikarzy wypadałoby, żeby chociaż zweryfikowali informacje. Że Tomasz Lis jest dziennikarską prostytutką, to już wiem od dawna, ale nie on jeden wyskoczył z tą retoryką (der Onet i TVN oczywiście od razu zmanipulowali wypowiedź Dudy). A co tak naprawdę powiedział Andrzej Duda? W pierwszym kroku mówimy o wyborze prezydenckiego kandydata na premiera. Ja jestem prezydentem, ale Donald Tusk nie jest moim kandydatem na premiera. Kandydatem. Nie premierem. Donek oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę, jaka jest różnica, ale nie po to od wielu lat hodował sobie stado idiotów, żeby z nich nie skorzystać, jeśli będzie taka konieczność. Dlatego napisałam, że wypowiedź naszego słońca narodu (niemieckiego) nie była idiotyczna, ale idealnie odzwierciedlała jego charakter jako polityka. Obłudnik, kłamca, manipulant i bezczelny cynik. Taki obraz widzi każdy przeciętnie inteligentny Polak, jeżeli zadał sobie trochę trudu i skonfrontował wpis byłego (i niestety pewnie przyszłego) premiera z autentyczną wypowiedzią Andrzeja Dudy. Ale wyhodowane przez niego stado idiotów widzi Tuska z aureolą nad głową i z dumną, mężną twarzą jaśniejącą od promieni Słońca, które znowu sprowadził do Polski. I nie ma w tym chyba ani trochę przesady.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Refleksje KO po porażce

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

No dobrze, to przejdźmy do krótkiego podsumowania wyniku wyborów. Spodziewałam się, że wyborcy Mentzena i Brauna w zdecydowanej większości oddadzą głos na Nawrockiego, jeśli oczywiście wybiorą się na wybory. Wygląda na to, że tak się stało, skoro Nawrockiemu udało się to zwycięstwo wyszarpać, mimo że faworytem nie był, a natężenie bezpardonowych i często zwyczajnie chamskich ataków w jego stronę było kolosalne. Karol Nawrocki to ustał. Ustał i wyprowadził cios. Naprawdę chciałabym zobaczyć minę Witolda Zembaczyńskiego, kiedy zorientował się, że to wcale nie jest wielkie zwycięstwo, a raczej sromotna porażka oraz prawdopodobny początek końca politycznej kariery Rafała Trzaskowskiego, Szymona Hołowni, a kto wie, czy nie samego Donalda Tuska.

Kaczyński nienawistnik

Wygląda jednak na to, że ani do posłów KO, ani do ich wyborców nie dotarło, jak to się stało, że oni ze swoją miłością, tolerancją i otwartością po raz kolejny przegrali. Donald Tusk wmówił im, że to Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za ogromną polaryzację społeczeństwa, on i tylko on, nikt inny. A skoro Donald Tusk tak powiedział, to tak jest, nie może być inaczej. Otóż właśnie nie. Nie twierdzę, że Kaczyński jest absolutnie bez winy, ale ostatnia ta kampania pokazała, że partią, która najchętniej sieje ludziom w głowach nienawiść jest KO. Nie PiS, nie Jarosław Kaczyński i nie Karol Nawrocki, który tę waszą nawałnicę przetrwał. A na pewno nie było mu łatwo. Na platformie X widać wpisy tych otwartych i tolerancyjnych, którzy już sobie wyjaśnili tę porażkę. Powodem nie jest słaba kampania i słaby kandydat. Powodem nie jest niepohamowana agresja wobec kandydata wspieranego przez PiS. A przecież naturalnym odruchem człowieka jest, żeby wspierać tego słabszego i atakowanego. Po prostu przedobrzyli w tej swojej miłości. Ale nie, wyborcy Trzaskowskiego mają inną tezę na temat tej porażki.

Zaściankowy wschód

Powodem jest polska ciemnota. Polski motłoch. Polskie zacofanie i zaściankowość. Polskie niskie wykształcenie. Polscy rolnicy. Wszyscy, tylko nie ich wymuskany i chroniony ze wszystkich stron, ale tak naprawdę zwyczajnie słaby Rafał Trzaskowski. Pojawiły się dosłownie propozycje kolejnego rozbioru Polski. Ten wspaniały, oświecony zachód Polski trafi do Unii Europejskiej, ten brunatny i faszyzujący wschód – do Rosji i Białorusi. Bo zagłosował w większości na kandydata, który na terytorium Rosji ma zakaz wstępu ze względu na swoją nieustępliwość w walce o pamięć Polaków pomordowanych w Katyniu. I oni to proponują całkiem serio. Im ta nienawiść i jad zalała już resztę szarych komórek, ale pamiętajcie – to Jarosław Kaczyński dzieli. Donald Tusk łączy. Łączy też Bronisław Komorowski, jak przypuszczam, który bardzo dumny z siebie opowiadał o zestrzeleniu kaczorów. Ale wiecie co? My te ataki przetrwamy. Przyzwyczailiśmy się. Mnie, szczerze pisząc, to ich żałosne ujadanie najzwyczajniej w świecie śmieszy, bo jeśli ktoś przegrywa po raz kolejny (przypominam, że gdyby PiS nie zniechęcił do siebie wszystkich innych partii i miał zdolność koalicyjną, to 15 października nie byłby wielkim świętem „wolności i demokracji”, ale przedłużeniem jej agonii i cierpienia) i dalej nie wyciąga wniosków, to ja przepraszam bardzo, ale nie jest to wina ani moja, ani rolników, ani Karola Nawrockiego. Nawet nie Jarosława Kaczyńskiego. Jest to wina tylko tych, którzy nie potrafią łączyć podstawowych faktów – że jak człowiek jest notorycznie obrażany i mieszany z błotem, to nie lubi tego, który go obraża i miesza z błotem.

Postępowy zachód?

Nie wiem tylko, co mają w głowie ludzie, którzy w tej swojej nienawiści, postanowili atakować siedmioletnie dziecko. Nie jest to sytuacja całkowicie nowa, bo Marcie Kaczyńskiej też obrywa się za to, że jej ojcem był Lech Kaczyński, mimo że ona sama niespecjalnie nawet chce się w politykę angażować. Mimo wszystko od katastrofy smoleńskiej pojawiają się kolejne artykuły atakujące córkę byłego prezydenta. Ale Marta Kaczyńska jest dorosła. Siedmioletnia Kasia jest dzieckiem. Normalnym dzieckiem. I jest rzeczą całkowicie naturalne, że dziecko czasami lubi się popisywać. Zwłaszcza jeśli widzi na sobie wzrok dużej liczby ludzi. Zwłaszcza, kiedy jest w sytuacji całkowicie dla siebie nowej i niespotykanej, ale jest dzieckiem wesołym i ciekawym. Bo ja takie wrażenie odniosłam – że to po prostu wesoła dziewczynka. I naprawdę mam nadzieję, że te paskudne wpisy nigdzie się siedmiolatce nie wyświetliły. Tak im przeszkadza dziecko, które w ten sposób być może radziło sobie ze stresem? Z całkowicie niecodzienną dla innych dzieci sytuacją? Rzecz jasna, oberwało się również żonie nowego prezydenta Polski, bo ona z kolei podobno jest transem. Straszny brak tolerancji, więc dołożę jeszcze swoją cegiełkę – jakim cudem trans urodził troje dzieci? Właśnie dlatego przegrywacie. Ja też się naczytałam, bo jak tylko napiszę jakiś post krytykujący KO, otrzymuje po kilkanaście, czasem kilkadziesiąt odpowiedzi, o tym jaka to ja głupia jestem. W ten sposób próbujecie przekonać innych? Serio uważacie, że jak przeczytam o sobie ileś tam razy, że jestem starą pisówą, ruską onucą i zwykłą idiotką, przekonacie mnie do Rafała Trzaskowskiego. No nie, bo nie chcę prezydenta, który reprezentuje takich ludzi.

Falstart Trzaskowskiego

I jeszcze na koniec. Ta porażka być może nie byłaby tak bolesna, gdybyście czasami się tych wstrętnych konserwatystów posłuchali. Bo to my mówiliśmy, że rywal kandydata KO jest zawsze przeszacowany. Przeszacowany był Komorowski w 2015 i przeszacowany był Trzaskowski w 2020 i teraz. Zdążyłam się zorientować, że wyborcy KO nie cierpią na przesadnie dobrą pamięć, ale sondażową wpadkę sprzed dwóch tygodni powinni chyba zapamiętać. Małgorzata Niemczyk na swoich socjalach trzaskała już zwycięstwo w I turze. Nie wzięli nawet pod uwagę błędu statystycznego. Nie wzięli pod uwagę, że spory odsetek osób odmówił odpowiedzi na pytanie, na kogo oddali swój głos. Nie dlatego, że się wstydzą, ale dlatego, że uważają main-streamowe media za, delikatnie mówiąc, nieprzychylne sobie środowisko, a sondaże robi się nie tylko dla partii, ale również dla tych mediów. A mimo tej minimalnej różnicy w wynikach exit poll, Trzaskowski od razu mianował siebie prezydentem, a swoją żonę pierwszą damą. Bez zastanowienia, bez choćby chwili refleksji. W całym obozie Platformy te niewiele ponad pół procenta przewagi było już powodem do celebracji i świętowania. Dostali jakiegoś kompletnego amoku i nic do nich nie docierało. Chyba tylko Roman Giertych nie był aż tak zachwycony, chociaż oczywiście uśmiechał się do złej gry. On musiał dojść do siebie, zanim wrócił na Twixa i – a jakże – rozpoczął ataki ze zdwojoną siłą. Pogardą i nienawiścią wyborów się nie wygrywa. Dlatego dzisiaj to my cieszymy się ze zwycięstwa, a wy, łykając łzy goryczy, dalej popełniacie te same błędy. Bo zamiast włączyć zdrowy rozsądek i chwilę pomyśleć, wolicie ślepo wierzyć w sondaże.

I dlatego Rafał Trzaskowski został prezydentem, który najkrócej sprawował swój urząd. Przynajmniej nie zdążył niczego spierdzielić, więc kto wie – może w historii Polski będzie to zarazem najlepsza prezydentura. Mnie w pamięci zapadł obrazek latający po mediach społecznościowych, na którym Rafał najpierw wchodzi do Pałacu Prezydenckiego, a potem z niego wychodzi. Ktoś podpisał go „Bonjour i bon voyage”. Szczerze mnie to rozbawiło. 🙂

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Nie do końca przemyślane zagrywki KO

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

To już ostatnia chwila, żeby cokolwiek jeszcze o wyborach i kampanii napisać, bo od jutra kajdan na pysk i łamać ciszę wyborczą będzie mógł tylko Arkadiusz Myrcha. Chociaż być może podobny wyjątek zrobią dla innych nadgorliwych posłów z Platformy. Bo cóż szkodzi obiecać, więc cóż szkodzi połamać trochę ciszę wyborczą, prawda? Panu Arkadiuszowi nie zaszkodziło, ale jakbym ja coś jutro napisała i to jeszcze przeciwko Rafałowi, to by mi tu weszli z pałami, jak tylko bym kliknęła „Wyślij”. A jakbym próbowała się tłumaczyć, że Myrcha przecież mógł, to bym od razu tymi pałami przez plecy dostała i byłoby po negocjacjach. Ogólnie jestem zdania, że ta cisza wyborcza to idiotyczny pomysł i zależy na niej tylko politykom, żeby żadna bomba na sam koniec nie wybuchła. Ale w dużej mierze to martwy przepis, bo przecież zdecydowana większość ludzi, którzy interesują się polityką wie, co to są bazarki i gdzie ich szukać. I doskonale wie, jak interpretować dostępne produkty i ich ceny.

Wiarygodny świadek – Jacek Murański

No dobrze, ale przejdźmy do ostatniej afery na siłę przypisywanej Karolowi Nawrockiemu czyli tego nieszczęśliwego sutenerstwa. Ja wychodzę z założenia, że o tak obrzydliwe czyny można oskarżać człowieka tylko wtedy, kiedy ma się dowody, a tutaj dowodów brak. Są tylko domysły, bo nawet nie poszlaki. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia ze zniesławieniem, a tego w Polsce nie wolno. Chociaż okazuje się, że niektórym jednak wolno. Dowodem na to, że Nawrocki miał być alfonsem polegają na tym, że kiedyś tam kogoś znał, ktoś tam zrobił sobie z nim zdjęcie oraz anonimowi świadkowie i Jacek Murański, do którego zaraz przejdę. Ciekawe, co by było, gdybym ja wypisała podobne oszczerstwa na temat Rafała Trzaskowskiego i opierałabym się tylko na zeznaniach anonimowych świadków, którzy nie wiadomo, czy istnieją, ale podejrzewam, że wiem. Patrząc na to, jak zareagowali na Zorro za transparent „Byle nie Trzaskowski”, na którym nie widniały żadne wulgaryzmy, ani groźby karalne. Swoją drogą Zorro doczekał się jednego albo dwóch następców, ale tym razem w stroju Spider-Mana. Wracając do Jacka Murańskiego – facet jest kompletnie niewiarygodny. Jego rywale z tych nieszczęsnych walk freak-fightowych nazywają go wręcz mitomanem. Kiedyś miał kłamać, że należał do Legii Cudzoziemskiej, gdzie nauczył się francuskiego. Jak został o to zapytany, zaczął, biedny idiota, udawać, że po francusku mówi. Przed kamerą! Pą, pą, pą, pę, pę, pę, sząselize. Nagranie pokazano jakiemuś Francuzowi, którzy też lubi się tłuc za grubą kasę – roześmiał się szczerze i powiedział, że nie wie, co to jest za język, ale na pewno nie francuski. Kiedy indziej miał kłamać, że była narzeczona jego syna prosiła go, żeby ją zapłodnił. Nie wiem, jak nisko trzeba upaść jako człowiek, żeby coś takiego pisać o narzeczonej własnego syna, zwłaszcza że zdaje się mówił to już po jego śmierci, ale dość szybko się okazało, że było dokładnie na odwrót. No i siedział trzy lata za pobicie, ale widocznie ustawki z dala od osób postronnych są be (żeby nie było, nie twierdzę, że są cacy), a lanie przypadkowego człowieka po mordzie, bo się z nim nie dogadało, już jest w porządku. W tym czasie spędził dziewięć miesięcy w celi izolacyjnej, więc widać, że sympatyczny gość.

Kto jest idiotą, a kto nim nie jest

Na takiego człowieka powoływał się Donald Tusk, który przecież jeszcze niedawno chciał freak-fightów zakazywać. Ciekawe, co innego by w tym wypadku robił jego ekspert, bo mam wrażenie, że on nic innego nie potrafi poza nawalaniem kogoś po gębie. Ciekawa sprawa, że do całej sprawy odniósł się dziennikarz od anonimowych informatorów, którzy coś tam, kiedyś tam widzieli, a może nie. Istnieją, a może nie. Napisał on mianowicie:

Musielibyśmy być skończonymi idiotami, żeby nasz dzisiejszy tekst opierać na relacji freak fightera z ciemną przeszłością, który coś, gdzieś, od kogoś słyszał. Zapewniam, że ani ja, ani tym bardziej Andrzej nimi nie jesteśmy. Nigdy w życiu nie rozmawialiśmy z tym człowiekiem. Minutę zajmuje sprawdzenie, że jego wersja nie trzyma się kupy. Karol Nawrocki nie mógł pilnować prostytutek Wielkiego Bu w 2007 r. bo Patryk Masiak miał wtedy 17 lat. Szkoda, że koledzy z tvp info tego nie sprawdzili.

To akurat nic nowego, że „dziennikarz”, który dostał polecenie obsmarowania kogoś, za bardzo nie przejmuje się ani faktami, ani datami, bo pamiętam, że podobnie Czuchnowski albo Głuchnowski (wybaczcie, obie hieny mi się mylą, ale nie chce mi się, szczerze pisząc, sprawdzać, bo nie chce sobie za bardzo zaprzątać głowy takimi ludźmi) chcieli zaszkodzić Stanowskiemu. Próbują co jakiś czas ponownie i za każdym razem dostają po papie. Podziwu godna konsekwencja w usiłowaniu zniszczenia życia drugiego człowieka. Myślę, że Goebbelsowi zrobiło się odrobinę cieplej na serduszku podczas kąpieli w gorącym garnku gdzieś na samym dnie piekła. Bardziej mnie interesuje, czy pan Jacek Harłukowicz uważa premiera za idiotę? I jak Donald Tusk na to zareagował, bo przecież der Onet należy do tych mediów, które mają być posłuszne. Nie po to Niemcy w nich ładują, żeby obrażał ulubionego pieska kanapowego pani Ursuli, a wcześniej Merkel, ale jemu chyba bez różnicy przed kim merda ogonem. I naprawdę zaskakujące jest to, że obecne TVP tak bardzo płaszczy się przed Tuskiem i łga na temat Nawrockiego, że aż zniesmaczony tym jest dziennikarz z Onetu, który również nie grzeszy zbyt wysoką rzetelnością, prawdomównością czy obiektywizmem. Oznacza to chyba jedynie tyle, że TVP sięgnęło już bruku. A może puka od spodu, bo jak widziałam fragmenty tego nowego programu Sekielskiego to mi żenadometr… sami wiecie.

Koalicja (pustych) serc

Wpadek posłów KO albo ich popularnych nadgorliwców było więcej, ale zajmijmy się jeszcze tylko jedną. Kinga Gajewska zdecydowała się wesprzeć Dom Pomocy Społecznej i dostarczyć im ziemniaki. Mam nadzieję, że nie wykopywała ich z tatusiem, chociaż może wtedy okazało się, że tam między ziemniakami jeszcze by się coś znalazło. Albo ktoś. Chociaż jej tata, to raczej zakopywać lubi, a nie odkopywać. I ludzi, a nie ziemniaki. Sympatyczna rodzinka. W sumie może mam odpowiedź, dlaczego nikt Myrsze nic nie zrobił za złamanie ciszy wyborczej. Boją się teścia. No, ale dobrze, wróćmy do Gajewskiej, bo ona przecież pokazała dobre serduszko. Szkoda tylko, że do tego DPS-u poszła odpierdzielona jak szczur na otwarcie kanału, bo ja szczerze mówiąc miałam kłopoty z jej rozpoznaniem. Nigdy wcześniej nie widziałam jej aż tak umalowanej i tylko fakt, że uważam, że to środowisko jest do tego zdolne sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy nie po to aby różnice między nią a starszym, schorowanym mężczyzną. Prawdopodobnie umierającym, bo to był DPS połączony z hospicjum, ale na pocieszenie dostał ziemniaki. Może sobie poturlać. I oczywiście w pięknej koszulce „Głosuj na Trzaskowskiego”, bo przecież wybory za pasem i ten pan może zdąży dożyć. I zagłosować. Warto było zainwestować w te pyry. Naprawdę dawno nie widziałam czegoś tak obrzydliwego, a śledzę polską politykę od dawna. Nie mam pojęcia, jak Kinga Gajewska połączyła kropki, że wyszło jej na to, że to dobry pomysł. Kinguś, słonko. Nie każdy pomysł, który zrodzi się w twojej (mała litera celowa) chorej, obłąkanej główce jest dobry. Obawiam się, że żaden z nich nie jest dobry i powinnaś zostawić myślenie innym ludziom. Takim z ilorazem, a nie iloczynem, jeśli wiesz do czego piję. Szczerze pisząc, mam nadzieję, że jest to prawda, że to był tylko fejk, bo jeśli do Sejmu dostałaby się osoba tak skrajnie głupia, to źle to świadczy o kondycji intelektualnej polskiego społeczeństwa. Chociaż nie, czekajcie. Dostała się! Bo Kinga Gajewska opublikowała przeprosiny, w których przyznała się, że te zdjęcia nie powinny zostać opublikowane. Zero refleksji. Nie wpadła na to, że nie powinna w ogóle jechać do DPS-u z ziemniakami. Nie wpadła na to, że tego zdjęcia nie powinna w ogóle robić. Ona jedynie żałuje, że je opublikowała, bo nie skończyło się to dla niej dobrze.

Zostawię Was na koniec z przemyśleniem Joanny Pinkwart, dziennikarki Kanału Zero, która zadała jej pytanie:

Czy możemy tylko doprecyzować, Pani Kingo czy przeprasza Pani tych ludzi z filmu i zdjęć, że ich upokorzyła, czy swoich kolegów ze sztabu, że jednak mimo wszystko nie wyszło to najlepiej? Ja się chętnie dołączę do tego pytania, choć myślę, że już znam odpowiedź. I myślę, że Wy też.

Głosujcie mądrze!

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Nieszczęsne piwo Mentzena

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Głośno się zrobiło po ostatnim wspólnym piwie Sławomira Mentzena, Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego. To był oczywisty błąd Mentzena, który dał się podejść jak dziecko. Ma jeszcze szansę swój błąd naprawić, ale jeśli mu się nie uda – to raczej nie jest to błąd, który jakoś szczególnie zaszkodziłby Konfederacji, tym bardziej, że Krzysztof Bosak mocno tę jego decyzję skrytykował. Jedynie samemu Sławkowi. Bo owszem, wyborcy Mentzena mogą czuć się tą sytuacją mocno zniesmaczeni, albo nawet oburzeni. Bo, teoretycznie stołki wywraca się w knajpach w stanie wysokiej nietrzeźwości, ale myślę, że nie o to chodziło panu Sławomirowi, kiedy o tym wywracaniu chętnie opowiadał. To był duży błąd Mentzena i katastrofa wizerunkowa, z której nie wiadomo, czy sam zdaje sobie sprawę. Na razie jednak mam wrażenie, że nie do końca rozumie, co się stało i dlaczego jego zwolennicy poczuli się zawiedzeni i oszukani. Sławek jak na razie nie pokusił się nawet o przeprosiny – jedynie o lakoniczne wyjaśnienia, które miałyby tę sytuację uratować.

Wątpliwy wpływ na wybory

Wątpię jednak, żeby miało to przełożenie na wybory. Po pierwsze wyborcy Mentzena albo Brauna mają swoje poglądy i ich się trzymają. Nie wydaje mi się więc, żeby osoby, które w pierwszej turze dały szansę temu pierwszemu, nagle poszły zagłosować na Trzaskowskiego, bo jeden z drugim napili się piwa. Nie, ja wciąż jestem zdania, że większość z nich raczej zdecyduje się wesprzeć w drugiej turze Karola Nawrockiego. Ewentualnie wcale nie wybiorą się na wybory. Znalazłam sondaż, w jaki sposób rozkładają się głosy wyborców Grzegorza Brauna i tu zaskoczenia nie ma. Głos na kandydata wspieranego przez PiS zadeklarowało ok. 51%, pozostali albo nie pójdą na wybory, albo pójdą, ale nie są przekonani na kogo oddadzą głos. Bardzo niewielu z nich zdecydowało się na wsparcie Trzaskowskiego. Tutaj, szczerze pisząc, jestem zaskoczona, że w ogóle się tacy znaleźlli, bo gdzie Braun, a gdzie Trzaskowski? Oni nawet obok siebie nie stali, jeśli chodzi o poglądy. To są jednak sondaże, które były przeprowadzone jeszcze przed debatą obu kandydatów, na której Trzaskowski bezpośrednio Brauna zaatakował. No, ale tutaj mówimy przede wszystkim o zwolennikach Konfederacji i tutaj też nie ma powodów do niepokoju – głos na Nawrockiego deklaruje 68% z nich, pozostali są albo niezdecydowani, albo nie zamierzają pójść na wybory. Być może swoją niezbyt przemyślaną decyzją Mentzen część z nich zniechęcił do głosowania w II turze, ale raczej na pewno nie przekonał ich, że skoro pił piwo z Trzaskowskim, to na niego powinno się zagłosować. To jednak nie jest elektorat KO, który być może tak słabym zagraniem dałby się kupić.

Wewnętrzna polityczna zagrywka?

A jednak nawet oni się na to nabrać nie dali. Sikorski, co prawda, już odtrąbił wielki sukces, ale entuzjazm podzielają raczej posłowie KO, a nie ich wyborcy. W sumie było to raczej słabe. Bo spójrzcie, nasi najdrożsi konfederaci! Potrafimy rozmawiać mimo podziałów! To piwo jest przypieczętowaniem udanej rozmowy z Mentzenem! Postąpcie tak samo, jak postąpił Wasz lider, nasi najukochańsi wyborcy Konfederacji! Kochamy Was! Miłość, nie wojna! Wszyscy trzaskajmy i uśmiechajmy się! A figa z makiem. I nie wydaje mi się, żeby Radosław Sikorski był tak głupi, żeby w te swoje słowa uwierzył. Szczerze pisząc, wydaje mi się, że była to wewnętrzna i, być może, skuteczna gierka samego Radosława, któremu być może przestała pasować rola, jaką pełni w Platformie. Dosyć ważna, ale nie na tyle ważna, żeby człowiek, który dwukrotnie starał się o prezydenturę, był nią usatysfakcjonowany. I być może chciał w ten sposób Trzaskowskiemu zaszkodzić, a Mentzena po prostu wykorzystał. To, że wyborcy pana Sławomira są na niego wściekli widać w wielu komentarzach, postach profili podobnych do mojego i rozpaczliwych, ale na razie nieudanych, próbach ratowania twarzy przez kandydata Konfederacji. Ale bardzo podobnie zareagowali zwolennicy pana Rafała. Bo, jakże to tak?! Pić piwo z faszystą, nazistą, bolszewikiem, antysemitą, rasistą i ruską onucą (według zwolenników Trzaskowskiego Mentzen jest, jakimś cudem, wszystkimi naraz). On, wielki mąż stanu, zadaje się z takim „brunatnym” plebsem i hołotą? Mocno to zachwiało ich niezrozumiałym poczuciem wyższości nad tymi, którzy nie głosują tak, jak oni.

Trzaskowski nad przepaścią

Jest bardzo prawdopodobne, że jeśli pan Rafał przerżnie kolejne wybory, to już wyżej nie skoczy. Straci zaufanie i poparcie swojego środowiska. Jest również bardzo prawdopodobne, że ewentualna wygrana Nawrockiego doprowadzi do rozpadu koalicji i rozpisania wcześniejszych wyborów. Sikorski na pewno zdaje sobie z tego sprawę i być może będzie chciał tę porażkę całej swojej partii, przekuć w swoje osobiste zwycięstwo. Nie sądzę, żeby liczył na przejęcie całej władzy w całej Platformie, bo Donald Tusk jest jak na razie nienaruszalny, ale pewnie będzie chciał się stać naturalnym kandydatem KO na prezydenta Polski w kolejnych wyborach. To jest oczywiście tylko moje gdybanie i tak naprawdę alternatywna opcja, bo cały czas obawiam się, że w razie porażki swojego pupila, KO i Unia zdecydują się na wariant rumuński. Bo przecież dlaczego miałoby się nie udać? Dlatego zrodziło się w mojej konserwatywnej główce takie podejrzenie wobec ministra spraw zagranicznych, bo wiadomo, że kiedy dochodzi do spektakularnej porażki jednej partii, to często dochodzi w niej do przetasowań, zgodnie z zasadą, że jeśli burdel się wali, to wymieniamy sex-workerki (określenie ironiczne i celowe, bo zwyczajnie staram się nie przeklinać na tym profilu), a nie firanki. Sikorski, moim zdaniem, chce być tą sex-workerką, która na tym skorzysta. Bo chyba nie łudził się, że elektorat, który domagał się ukarania posłów za to, że ośmielili pojawić się na imprezie urodzinowej Roberta Mazurka z tymi wstrętnymi pisiorami, podarują Rafałowi bratanie się z nazistą i faszystą. A jedyną szansą Trzaskowskiego jest zmobilizowanie tych wyborców, którzy na pierwszą turę nie poszli, bo naprawdę nie sądzę, żeby w obecnej sytuacji miał czego szukać wśród zwolenników Konfederacji.

Co tak naprawdę jest ważne?

Szkoda jednak, że stało się, jak się stało, bo w trakcie rozmowy z Trzaskowskim kandydat Konfederacji mocno go punktował, a przez tę jego nieprzemyślaną decyzję wszystko się rozmyło i poszło w zapomnienie. Przypomnijmy zatem, jak Trzaskowski odniósł się do postulatów Mentzena, pamiętając o tym, że Nawrocki się na nie zgodził, a nawet sugerował panu Sławomirowi chęć współpracy w temacie choćby podatków. Mentzen przygotował osiem postulatów. Domagał się zachowania gotówki jako legalnego środka płatniczego. Tę decyzję Trzaskowski zaakceptował, ale wił się trochę, że przecież konto bankowe jest najzwyczajniej w świecie wygodne. Pan Sławomir nie zgadzał się również na wysłanie polskich żołnierzy za granicę. Tutaj Trzaskowski potwierdził, że takich planów nie ma, ale już pojawiło się pierwsze „chyba że”. Bo jeśli Ukraina wejdzie do NATO, to będzie trzeba i koniec. I tutaj możemy płynnie przejść do kolejnego postulatu, czyli sprzeciwu wobec włączenia Ukrainy do NATO – prezydent Warszawy w tej chwili jest tego wielkim zwolennikiem, chociaż ciekawe jest to, że zdanie na ten temat zmienił w ciągu trzech dni. Jeśli chodzi o przejęcie EURO, to tutaj Trzaskowski również zapewniał, że nie mają tego w planach – ale znowu podkreślił, że pewnie w przyszłości będziemy musieli się na to zdecydować. O ograniczaniu wolności słowa i ustawie przeciw „mowie nienawiści”, prezydent stolicy był szczery jak nigdy. On będzie ograniczał. Tłumaczył to oczywiście agresją słowną w Internecie, ale nie potrafił sprecyzować, jak konkretnie ta ustawa miałaby wyglądać, bo jednak konsekwencje wobec gróźb karalnych mogą być prawnie wyciągane. Co prawda, żeby się tego doczekać, trzeba być Jurkiem Owsiakiem albo przynajmniej bardzo znanym celebrytą (udało się to kiedyś Stanowskiemu, kiedy przeczytał, że ktoś tam do niego przyjedzie i za****e mu syna). Ale już reakcja policji na wpis emerytki na temat Owsiaka pokazał, że ten system działa – sprawnie i szybko. 😉 Wystarczy troszkę go dopracować. Pojawiła się propozycja sprzeciwu wobec kolejnych pomysłów Unii, które miałyby ograniczać polską suwerenność i tutaj znowu Trzaskowski się nie zgodził, bo „trzeba współpracować”. Podatków nie zamierza podnosić, ani wprowadzać nowych, a te które podniósł po prostu musiał, bo były za niskie. Urocze. W dupach by się tym warszawiakom poprzewracało przecież z tego dobrobytu. O Zielonym Ładzie starał się kłamkolić, że przecież to już nieaktualne. Nie zamierza również jeszcze bardziej ograniczać Polakom dostępu do broni. Ale ułatwiać też nie zamierza.

Czy będą rozliczenia?

Jak na Rafała – i tak nieźle, że nie podpisał wszystkiego, jak leci, bo spodziewałam się, że tradycyjnie uklęknie i zgodzi się na wszystko. W końcu na potrzeby kampanii stał się patriotą i katolikiem. I miał wszystkie poglądy na wszystkie tematy. Spodziewałam się jednak, że będzie lawirował i kluczył, bo o tych postulatach z którymi teoretycznie się zgadzał, mówił, że sytuacja może się zmienić. Znamy przecież jego zapewnienia, że czasy się zmieniają. Nie podniesie podatków, chyba że będzie musiał. Nie wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę, chyba że będzie musiał. Nie zgodzi się na przekazywanie polskich kompetencji Unii, chyba że będzie musiał. Ale jak już będzie musiał to zrobi to w złym humorze i się nie zaciągnie. W każdym razie – co szkodzi obiecać, prawda? Autora tych słów KO zdecydowała się ukarać – oczywiście po wyborach. Innych swoich członków, którzy w przeszłości głosili podobne poglądy kara jakoś ominęła, dlatego jestem pewna, że to kolejna kampanijna zagrywka. Teraz są skupieni na poszukiwani faceta przebranego za Zorro, który wywiesił na dachu NIENAWISTNY transparent „Byle nie Trzaskowski”, więc tutaj od razu możemy się przekonać co do wprowadzania cenzury i ograniczenia wolności słowa. Bo to nie te słowa będą ważne, ale ich odbiorcy. Karol Nawrocki zgodził się na podpisanie deklaracji, ale tutaj znowu – nie zagwarantuję Wam, że zrobił to szczerze. Być może zwyczajnie chciał po prostu zdobyć głosy jak największej liczby wyborców Mentzena. Oglądając jednak jego rozmowę, miałam wrażenie, że w wielu sprawach obaj panowie mają podobne podejście. Wydaje się więc jasne, że konfederaci znajdą o wiele więcej wspólnych punktów z Karolem Nawrockim, niż z Rafałem Trzaskowskim. I wydaje mi się, że to nieszczęsne piwo tego nie zmieni. A Konfederacja ma w razie czego na niego „papiery” w postaci właśnie podpisanej deklaracji.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej