Connect with us

Wojciech Kozioł

Kontrofensywa, Bachmut i Biełogorod

Pod kątem PsyOps atak na obwód biełogorodzki to prawdziwy sukces. Chaos w rosyjskiej infosferze i wymuszenie przerzutu części wojsk są tego bardzo dobrym potwierdzeniem.

Avatar photo

Opublikowano

on

Kiedy Kontrofensywa? To pytanie zadaje sobie każdy, kto interesuje się tematem wojny na Ukrainie. Gdzie uderzą Ukraińcy? Czy w ogóle uderzą? Jaki mają potencjał? Na razie wszyscy czekamy, co nie zmienia faktu, że na wschodzie ciągle coś się dzieje. Od poranka pojawiają się w mediach społecznościowych najróżniejsze informacje dotyczące ataku na obwód biełogorodzki w Rosji.

Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że gdybyśmy wiedzieli kiedy faktycznie uderzenie nastąpi zniwelowałoby to jego skuteczność. Tak samo z pytaniem „gdzie będzie to uderzenie”. Można natomiast powiedzieć, że Siły Zbrojne Ukrainy starają się przystosować pole bitwy do swoich działań.

Oznak przygotowań jest bardzo dużo ze strony ukraińskiej. W szczególności widać to w mediach społecznościowych i trzeba powiedzieć, że PsyOps działa bardzo dobrze z ich strony. Liczne filmiki z poligonów, chwalenie się nowym sprzętem, zdjęcia przygotowujących się batalionów. Jest tego naprawdę dużo.

Do tego należy doliczyć również już oficjalne zapowiedzi dotyczące przekazania Ukrainie samolotów F-16 i tutaj też zgłaszają się już pierwsi chętni. Po wcześniejszych dostawach pocisków Storm Shadow są to naprawdę dobre wieści dla Kijowa.

Bachmut padł

Te słowa zostały niedawno odmienione przez wszystkie przypadki. Po około 8 miesiącach miasto zostało zdobyte przez Rosjan. Choć trzeba powiedzieć, że z samej miejscowości, która przed wojną miała około 70 tysięcy mieszkańców, zostały głównie gruzy.

Strategicznie wiele to nie zmieni. Miasto nie stanowi w tym momencie dobrego punktu przerzutu zaopatrzenia, nie jest też żadną „bramą do Donbasu”. Miało ono dla jednej jak i dla drugiej strony znaczenie głównie psychologiczne. Zdecydowanie ciekawsze rzeczy dzieją się za to na północy i południu miasta. Od obu stron Ukraińcy starają się okrążać miasto. Biorąc pod uwagę fakt, że Bachmut jest otoczony przez wzgórza, to dla armii rosyjskiej cała operacja związana z tą miejscowością okazała się raczej pyrrusowym zwycięstwem.

I nie jest to komentarz środowisk zachodnich czy ukraińskich, ale również rosyjskich. Najbardziej krytyczny jest tutaj tradycyjnie Igor Girkin. Ale też wcześniejsze komentarze samego Prigożyna pokazywały, że Rosjanie przelali tam niepotrzebnie zbyt wiele krwi. Straty tutaj sięgają spokojnie kilkudziesięciu tysięcy zabitych i rannych. Prezydent Biden stwierdził nawet, że Rosjanie stracili tutaj 100 tysięcy ludzi. Jest to może przeszacowana liczba, ale już podawane przez analityków liczby około 70 tysięcy mogą być bliższe prawdzie. Tu trzeba jedynie czekać.

Niemniej, gdyby potencjalne wykorzystanie wzgórz przez Ukraińców, a następnie okrążenie się udało, to Rosjanie utracą w tym rejonie większość zdobyczy z ostatniego roku. Na to propaganda rosyjska miała już problem znaleźć wytłumaczenie.

Biełogorod, czyli nieszczęścia chodzą parami

Przygraniczne obwody rosyjskie też nie mają lekko w ostatnim czasie. Nieco ponad tydzień temu utrata Su-34, Su-35 i dwóch Mi-8 do walki radioelektronicznej, których Rosja posiada najwyżej 20. Jeszcze wcześniej przypadkowe friendly-fire w wyniku spadku bomb na własne miasto.

Z kolei dziś rano pojawiła się informacja, że Rosyjski Korpus Ochotniczy oraz Legion Wolności Rosji przekroczyły granicę ukraińsko – rosyjską i zdobyło teren po rosyjskiej stronie. Co ciekawe nie użyli oni żadnych oznaczeń ukraińskich, co przypomina działania rosyjskie z 2014 roku i „zielone ludziki”. Sami Ukraińcy odcinają się od tego, twierdząc że „broń i sprzęt można swobodnie kupować w sklepach wojskowych”. To również nawiązanie do słów Putina z czasów ATO.

I znowu, nie należy tu oczekiwać, że jest to właśnie ta właściwa kontrofensywa. To raczej działanie stosunkowo niewielkiej grupki, ale z pewnością robiącej duże zamieszanie. I to zadziałało. Chaos jaki zapanował na rosyjskich kanałach informacyjnych był idealnym tego potwierdzeniem. Zwołano nawet specjalną naradę w Biełogorodzie, a Kreml milczał przez kilka godzin.

Psychologicznie to ogromny sukces. Wywieszane biało – niebiesko – białe flagi Rosji oraz śmieszkowanie z „Biełogorodzkiej Republiki Demokratycznej” przyniosły zamierzony skutek. To już zmusiło Rosjan do przerzucenia części wojsk w ten teatr działań, a to oznacza tylko tyle, że obrona rosyjska będzie regularnie poddawana taki „rozszczelnieniom”. I na to pewnie czekają SZU przed potencjalnym kontratakiem.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Wojciech Kozioł

Platforma uczy, jak upartyjnić CPK

W ostatnich dniach pełnomocnik do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego Maciej Lasek stwierdził, że „były obóz rządzący stara się za wszelką cenę upartyjnić dyskusję wokół rozwoju kraju, w tym na temat CPK.” Jednak słowom posła Laska przeczą nie tylko fakty, ale i jego własne słowa.

Avatar photo

Opublikowano

on

W ostatnich dniach pełnomocnik do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego Maciej Lasek stwierdził, że „były obóz rządzący stara się za wszelką cenę upartyjnić dyskusję wokół rozwoju kraju, w tym na temat CPK.” Jednak słowom posła Laska przeczą nie tylko fakty, ale i jego własne słowa.

Ciężko obecnie o większą hipokryzję w szeregach przeciwników CPK, niż to co prezentuje sobą Maciej Lasek, gdy mówi, że „czasy amatorów przeminęły”, a dyskusję należy „zostawić ekspertom”. We wcześniejszym gronie ekspertów naprawdę ciężko doszukać się jakichś powiązań partyjnych, a większość (jeśli nie wszyscy) związani byli ściśle z branżą i to niekiedy przez kilkadziesiąt lat.

Natomiast sam poseł Lasek przyznawał nie raz, że obecni ludzie to są ci, których on zna, a w tym gronie mamy takie osoby jak np. byłego szefa ochrony lotniska, który później zajmował się marketingiem – jak widać obecnie takie kompetencje wystarczają.

Jednak, jeśli poszperać głębiej, to można znaleźć jeszcze więcej ciekawych rzeczy. Dla siedzących w temacie nie będzie odkryciem, ale dla osób rzadko mających z tym tematem styczność to może być zaskoczenie.

Otóż poseł Lasek był wcześniej bardzo blisko związany z organizatorami inicjatywy „Stop CPK”. Nawet sam przez długi czas miał ustawiony taki hasztag na swoim profilu, czyli musiał być bardzo oddany sprawie. Dziś niechętnie dzieli się szczegółami na temat współpracy z tą inicjatywą.

Co więcej, jest także członkiem „Parlamentarnego Zespołu ds. Przeskalowanych Inwestycji (m.in. CPK) i Przymusowych Wywłaszczeń”. Tak, to „CPK” nie jest tam wtrąceniem własnym, a częścią właściwego tytułu zespołu.

Kolejny ciekawym faktem jest to, że w zespole tym zasiadają wyłącznie (sic!) członkowie Platformy Obywatelskiej. Jest to niezwykle znamienne dla tego projektu i znów potwierdza tezę, że to PO jest najbardziej negatywnie nastawioną (i chyba zarazem jedyną) partią, która walczy z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego.

W poprzedniej kadencji Maciej Lasek również zasiadał w ty zespole (pełniąc w nim funkcję wiceprzewodniczącego. Podobnie jak obecnie, wtedy również zespół składał się wyłącznie z członków Platformy Obywatelskiej.

Czytaj dalej

Wojciech Kozioł

W politycznej matni

Niekończący się festiwal w postaci walki obozów politycznych zaczyna znowu wracać do hasła „przedterminowych wyborów”. Jednak czy takie rozwiązanie w ogóle jest wykonalne?

Avatar photo

Opublikowano

on

Niekończący się festiwal w postaci walki obozów politycznych zaczyna znowu wracać do hasła „przedterminowych wyborów”. Jednak czy takie rozwiązanie w ogóle jest wykonalne?

Technicznie rzecz ujmując – tak. Jednym z najłatwiejszych sposobów byłby po prostu nieuchwalony budżet (na czas pisania tekstu jeszcze to się nie wydarzyło). To by skutkowało wcześniejszym rozwiązaniem parlamentu i rozpisaniem wcześniejszych wyborów.

Jednak nawet, poza tym pojawiają się głosy ze strony Donalda Tuska jak i obozu Prawa i Sprawiedliwości w postaci przestrogi, że takie rozwiązanie wisi w powietrzu. Szanse są na nie nieduże (ze względu na i tak dużą ilość wyborów w tym roku), ale nigdy nie można tego wykluczyć.

Można też dokonać samorozwiązania i wtedy wszelkie dywagacje schodzą na dalszy plan. Jednak czy taka gra jest warta świeczki?

Dolanie oliwy do ognia

Takie rozwiązanie jednak niosłoby ze sobą szereg konsekwencji, w dużej mierze tych negatywnych. Znów równałoby się to podsycaniu wojny wewnętrznej, ale też byłby to kolejny cios w polskie projekty infrastrukturalne, dalsze zbrojenia, czy po prostu w ogólną stabilność państwa.

Jedyna logika, która stoi za takimi krokami to dla Platformy próba jeszcze większego utopienia PiS i wiara we własne sondaże. Z kolei dla PiS to szansa na zreflektowanie się i dokonanie jakiegoś „wewnętrznego oczyszczenia”. Choć akurat to w polskiej polityce bardzo rzadko się dzieje.

Jednak należałoby zadać sobie pytanie, czy któraś ze stron nie przelicytowałaby w pewnym momencie swoich założeń, zwłaszcza jeśli mowa o kluczowych sprawach dla polskiego bezpieczeństwa. Zauważmy, że gdyby jakimś cudem w Prawie i Sprawiedliwości pojawił się „rachunek sumienia” za ostatnie kilka lat, gdzie doszliby do porozumienia z PSL, Konfederacją czy nawet Lewicą i zarządzili coś na wzór „rządu technicznego” – to czy byłoby to abstrakcyjne? Wbrew pozorom nie. Jeśli taka koalicja wyszłaby z założenia, że zajmują się tylko kluczowymi sprawami i odrzucają rzeczy znacząco dzielące, to taka forma mogłaby być na jakiś czas skuteczna.

Takie założenie wynika z faktu, że wszystkie wyżej wymienione partie są za projektami, które w przyszłości staną się fundamentami polskiego bezpieczeństwa energetycznego oraz transportu. To stoi za to w opozycji do tego, co proponuje obecnie Platforma Obywatelska. Nawet jeśli założyć, że Lewica z Konfederacją się w tych kwestiach nie dogadają (co jest dyskusyjne), to połączenie PiS-PSL-Konfederacja byłoby jak najbardziej wykonalne, a każda z tych partii skutecznie by mogła trzymać na wodzy swojego koalicjanta.

Niestety w takim założeniu kluczowa jest postawa PiS, gdzie najtwardszy elektorat nie dopuszcza do siebie myśli o takich rozwiązaniach. Obie partie są traktowane tam jako zdrajcy czy nawet agenci wpływu. Ustawienie się w takiej pozycji daje jednak bardzo dobry punkt wyjścia dla Platformy, która jest bardziej skora do koalicji, ale po kryjomu krótko trzyma każdego z koalicjantów.

Czytaj dalej

Wojciech Kozioł

Polsko, bądź ambitna

Polska pilnie potrzebuje strategicznych projektów infrastrukturalnych – fakt, nie opinia. Czy elektrownia atomowa jest konieczna? Tak. A CPK? Jak najbardziej. Port kontenerowy? Zdecydowanie tak. I można jeszcze wymienić kilka takich inicjatyw. Dla jednych będzie to „megalomania”, ale dla zdecydowanej większości to po prostu inwestycja w przyszłość.

Avatar photo

Opublikowano

on

Polska pilnie potrzebuje strategicznych projektów infrastrukturalnych – fakt, nie opinia. Czy elektrownia atomowa jest konieczna? Tak. A CPK? Jak najbardziej. Port kontenerowy? Zdecydowanie tak. I można jeszcze wymienić kilka takich inicjatyw. Dla jednych będzie to „megalomania”, ale dla zdecydowanej większości to po prostu inwestycja w przyszłość.

Po październikowych wyborach (a w zasadzie jeszcze przed nimi) zachodziły obawy, że poszczególne projekty mogą nie dojść do skutku. Co jest o tyle ciekawe, ponieważ większość społeczeństwa stoi za nimi. Mało tego, nawet większość polityków dogaduje się w tej sprawie. A powiedzmy sobie szczerze, nie ma wielu idei, które łączyłyby Lewicę, Konfederację, PSL i PiS. Celowo tutaj nie zostały wymienione Platforma oraz ugrupowanie Szymona Hołowni. PO ma tutaj rolę dominującą i nie jest to zaskoczeniem. Polska 2050 z kolei ma w swoich rękach resort odpowiedzialny za środowisko, a więc elektrownię jądrową, która nadal stoi pod znakiem zapytania.

Nie należy pokładać nadziei w tym, że ewentualne powołanie rzecznika czy też jakiegoś specjalnego koordynatora ds. EJ. Warto się w takiej sytuacji odnieść do sytuacji z Centralnym Portem Komunikacyjnym, który jest dosłownie torpedowany przez nową ekipę rządzącą.

„Bo CPK to projekt pisowski”

To jeden z „argumentów” używanych przez stronę przeciwną, wobec tego projektu. Obok niego znajdziemy jeszcze „megalomanię”, „nie stać nas” czy to, że są to „fanaberie Kaczyńskiego”.

Innym jest fakt, że oddelegowanie do CPK osoby Macieja Laska, który był jednym z „hasztagowców” grupy „StopCPK” jest dobitnym sygnałem, że ten Centralny Port musi zostać utopiony. Po prostu. Jednak jest to wyłączna inicjatywa Platformy, bo w tym wypadku również większość środowiska politycznego jest „za”.

Jednak machina medialna, jaką obecnie dysponuje PO, jest przeogromna i widać to doskonale, jak manipulowane są „debaty” i informacje o CPK. Podawanie fałszywych wyliczeń i kwot, przedstawianie apolitycznych specjalistów jako „pisowców” i zastępowanie ich znajomymi Macieja Laska (do czego sam się przyznał). Dosłownie nie ma tu żadnego znaku, który by miał świadczyć o tym, że PO będzie chciała dokończyć ten projekt.

Bądźmy ambitni

Do czego to doszło, żeby projektu infrastrukturalne (nawet nie największe w Europie) miały być symbolem ambicji. Choć z pewnością są one krokiem w tym kierunku, ale daleko im do jakiejś „megalomanii”. Wręcz przeciwnie, to krok w stronę normalności. Tak samo jak elektrownia jądrowa, która nie tylko jest projektem, który da nam czystą i tanią energię na kilkadziesiąt lat, ale również stworzy bazę technologiczną, której nam przez lata brakowało.

Gdzie zatem szukać odpowiedzi na pytanie, komu to wszystko najbardziej przeszkadza? Platforma stara się to brać na siebie, choć jest „tylko” wykonawcą. Natomiast zlecenia najpewniej idą z pewnego państwa na zachód od Odry, któremu bardzo nie na rękę, czystym przypadkiem, były właśnie te projekty.

Czytaj dalej