Connect with us

Lemingopedia

Dlaczego atakują Jana Pawła II?

Massimo Variolo/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0
Avatar photo

Opublikowano

on

Przysłuchuję się debacie, w którą wygodnie wrzuciło nas instrumentarium służb Polsce nieprzychylnych w postaci pewnej telewizji. I ubolewam, że znów daliśmy się w to wciągnąć. To właściwie jedynie wstęp do głębszego rozważania na temat: „A dlaczego w ogóle lewica tak bardzo atakuje Jana Pawła II?”.

Odpowiedź jest prosta. Bo lewica nie ma autorytetów. Nie stworzyła żadnej cywilizacji oprócz wyłomów historii w postaci wojen, ludobójstw i śmierci. Lewica nie jest nawet zdolna do stworzenia jakiejkolwiek cywilizacji, zasad i porządku. Lewica zna tylko chaos. To dlatego tak silnie przeciwstawia się jakiejkolwiek stałości i zasadom.

Według starożytnych Greków chaos był pierwszą rzeczą, jaka istniała. Był źródłem, z którego wyłoniły się wszystkie obecnie istniejące rzeczy. W chrześcijaństwie również. „Ziemia była bezładna i pusta: ciemności zalegały bezmiar przestrzeni”. Dlaczego człowiek dąży do uporządkowania chaosu i stworzenia jakiejś stałości? Bo tylko w uporządkowanym świecie może się rozwijać. To jest sens naszej obecności tutaj. Jeśli chcesz zmieniać świat, musisz zacząć od siebie. Całkiem niegłupie, prawda?

Czy w polityce można już wszystko?

Przyjrzyjcie się teraz twarzom, które krzyczą o pedofilii. Temacie niezwykle trudnym, złożonym, niewybaczalnym. Takim, który gdy się raz przyklei, nie sposób zrzucić. Czy te twarze są tak samo rozwarte, gdy mówimy o sprawcach z innej strony barykady? Ja nie zauważyłem.

A postać Jana Pawła II? Czy popełniał błędy? Z całą pewnością popełniał błędy. Dlaczego to robił? Nie wiem. Może próbował, ile tylko mógł, a mimo wszystko nie dał rady? Czy wina jest tego, kto próbuje i upada, czy tego, który w potrzebie nie podał pomocnej dłoni? Uderzmy się w piersi, ale najpierw w swoje własne. I jak? Już nie tak łatwo?

Myślicie, że to całkowity przypadek, że w momencie, gdy zaczęło się robić głośno o niewyobrażalnej tragedii dziecka posłanki Platformy, której ogromnie współczuję, pojawia się film oparty o raptownie nawróconego na domysły Terlikowskiego? Zbyt długo żyję na świecie, żeby wierzyć w przypadki. Przypadków nie ma, ale są znaki. Nawet tę straszną tragedię zdecydowano się wykorzystać politycznie. Czuję jedynie obrzydzenie.

Zasmucę Was. Wcale nie chodzi o ofiary pedofilii, a o polityczną, przedwyborczą nawalankę. Przypomnę tylko, że UB, tak jak wszystkie inne służby, zawsze używało słabości do łamania kręgosłupów. Czasy się zmieniały. Enkawudowskie metody z kulą i wapnem lekko wyszły z użycia. Trzeba było znaleźć perfidne zastępstwa. Trzeba było znaleźć sposób, aby jeszcze bardziej upodlić człowieka, jako człowieka. Co można mu zrobić najgorszego? Przypiąć mu łatkę. Wbić w ostracyzm. Jak to zrobić? Teraz wystarczy artykuł, telewizja. Widzicie, jak łatwo niszczy się człowieka?

To dyskusja o wartościach podstawowych

Jestem człowiekiem słabej wiary. Mówię to świadomie. Może Bóg da mi kiedyś łaskę wiary niezachwianej i silnej. Takiej bez pytań. Proszę o to. Tak jest łatwiej. Staram się żyć według zasad, które sprawdziły się na przestrzeni wielu lat. Staram się być dobrym człowiekiem, choć wiele razy upadam. I widzę każdego dnia, jak wiele wysiłku to kosztuje. A ile musi kosztować wysiłku i poczucia odpowiedzialności osobę, w którą wbite są oczy kilku miliardów ludzi na świecie? Jak to dźwigać?

To właśnie dlatego uderza się w autorytety. Byście stracili kompas. Byście poczuli się zagubieni. Byście wrócili w chaos. Byście wrócili w niepewność, niestałość, antycywilizację. Wtedy będzie łatwym celem. To jest prawdziwe sedno zła. I po to jest ta cała dyskusja.

Odjaniepawlić czy odtefałenić?

Podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski chodził taki żart, że nie ma nawet komży dla ministrantów, bo tak się kryje ubecja. Ogromnie go pilnowano. Liczono na błąd, ale nie miał błędów. W końcu postanowili go zgładzić. Dzięki jakiejś niewytłumaczalnej sile lub błędom, stworzyli Jego świętość. Teraz nie może już sam odpowiedzieć, więc robią drugie podejście. Może tym razem się uda? Odpowiadam. Też się nie uda.

Nie mam pewności co do jednego. Należy odonecić, odtefałenić, odwyborczyć, odwysokoobcasować swoje otoczenie i zacząć myśleć własną głową. W głos za papieżem, polecam „zmienić oblicze ziemi, tej ziemi”. Myślę, że rozumiał, co kryje się za tymi słowami o wiele bardziej. Nigdy nie mówił, że będzie łatwo. Przemyślcie.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Lemingopedia

Powstaje film „Zieleńsza Granica”! Agnieszka: to hołd dla bohaterów – funkcjonariuszy i żołnierzy

Avatar photo

Opublikowano

on

zielensza granica

To będzie film, który zatrzyma Polskę. Pani Agnieszka zapowiada film „Zieleńsza Granica” – opowieść o milczących bohaterach naszych czasów: funkcjonariuszach i żołnierzach, którzy każdego dnia stają twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, poświęceniem i samotnością. Wstrząsające świadectwa, niepublikowane materiały i gorzka prawda o wojnie hybrydowej na polskich granicach.

REDAKCJA: Pani Agnieszko, zaskoczyła Pani opinię publiczną zapowiedzią filmu „Zieleńsza Granica”. O czym będzie ten film?

Pani Agnieszka: Ten film będzie jak dzwon bijący na trwogę i jednocześnie hymn pochwalny dla ludzi, o których zbyt długo milczano. To opowieść o tych, którzy w ciszy, bez fleszy aparatów, z odwagą i bólem w sercu stają na straży polskiej suwerenności – naszych strażnikach granic, żołnierzach i funkcjonariuszach.

REDAKCJA: Czyli pokażecie ich poświęcenie, dramaty, wybory?

Pani Agnieszka: Dokładnie. Ci ludzie są jak żywa tama wobec potopu. Codziennie mierzą się z nieludzkim ciężarem – nie tylko fizycznym, ale i moralnym. Chronią nasze domy, nasze dzieci, nasze jutro. A w zamian często spotykają się z niezrozumieniem, szyderstwem, a czasem nienawiścią. My chcemy im oddać głos, twarz i serce.

REDAKCJA: W filmie mają pojawić się również niepublikowane dotąd materiały dotyczące przestępczości wśród migrantów i działań służb specjalnych?

Pani Agnieszka: Tak. Zdecydowaliśmy się pokazać to, co do tej pory skrywały archiwa i lęki. Mamy dostęp do dokumentów, nagrań i świadectw, które ukazują przerażającą prawdę: granica nie jest już tylko miejscem migracji – stała się linią frontu wojny hybrydowej. Przemyt ludzi, narkotyków, broni, celowe destabilizowanie społeczności przygranicznych. Wszystko to przy udziale służb białoruskich i rosyjskich.

REDAKCJA: To brzmi poważnie. Czy nie obawia się Pani, że taki film wzbudzi kontrowersje?

Pani Agnieszka: Prawda zawsze wzbudza kontrowersje. Ale milczenie to forma współudziału. Jeśli mamy być wolni, jeśli mamy być bezpieczni – musimy spojrzeć w oczy temu, co niewygodne. Bohaterowie tego filmu ryzykują życie nie tylko na granicy – oni ryzykują je także wewnętrznie, w walce z własnymi sumieniami. Czas przestać ich osądzać. Czas ich wysłuchać.

REDAKCJA: Jakiej reakcji Pani oczekuje od widzów?

Pani Agnieszka: Nie oczekuję łez ani braw. Oczekuję zrozumienia. Oczekuję, że po wyjściu z kina ktoś powie: „Nie wiedziałem. Teraz rozumiem.” Że matka spojrzy inaczej na mundur syna. Że ktoś powstrzyma się od pochopnej oceny. Że Polska na chwilę się zatrzyma i pochyli z szacunkiem nad tymi, którzy – w mrozie, błocie i niepewności – stoją tam, gdzie kończy się nasza mapa, ale zaczyna się nasza odpowiedzialność.

REDAKCJA: Kiedy premiera?

Pani Agnieszka: Jesienią. Po wyborach. Symbolicznie – wtedy, gdy mgły gęstnieją, a granica staje się nie tylko linią na mapie, lecz cienką nicią między światłem a mrokiem.

____________________

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Całość została oczywiście zmyślona, tak jak wszystkie obietnice tych, którzy starają się dziś ubrać w piórka obrońców granicy.

Jeśli uwierzyliście, że ten film powstałby po wyborach, to idźcie na wybory i zagłosujcie na Rafała Trzaskowskiego, Szymona Hołownię, albo Magdalenę Biejat, bo przecież doskonale pamiętacie, że zawsze stali murem za polskim mundurem, nigdy nie kłamią, a ich środowiska polityczne głosując na Tarczę Wschód, głosowały za bezpieczeństwem, a nie pozbawieniem Polski zarządzania własną granicą.

Tak było. Uwierzcie im czwarty raz. Tym razem na pewno dotrzymają słowa.

Czytaj dalej

Lemingopedia

Szkolenia Googla i Tuska za 10 groszy rocznie na każdego Polaka! I to jest konkret!

Avatar photo

Opublikowano

on

fot. AI/bez szkolenia

Proszę Państwa, ja przepraszam, ale od dobrych 20 minut próbuję się uspokoić i jakoś mi nie wychodzi. Dzieje się historia! Premier Donald Tusk i CEO Google Sundar Pichai ogłosili dzisiaj w Warszawie przełomowy program dotyczący sztucznej inteligencji. I wiecie co? Polska PKB skoczy o 8%! Tak przynajmniej wynika z dzisiejszego show.

Najpierw szybki konkret: Google przeznacza 5 milionów dolarów (tak, milionów, nie miliardów – PAP już musiał wysłać sprostowanie, bo się zapędzili) na szkolenia cyfrowe dla Polaków. 5 milionów w pięć lat. Czyli po milionie rocznie.

Matematyka Google i Tuska

Policzmy razem, bo matematyka nie kłamie: 5 mln dolarów to jakieś 20 mln złotych. Podzielone na 5 lat to 4 mln zł rocznie. Podzielone na 37,5 mln obywateli Polski daje nam… uwaga… ok. 10 groszy na osobę rocznie!

Dziesięć groszy! Niech nikt nie mówi, że Google się nie dorzuca do rozwoju cyfrowego Polski. Dziesięć groszy! To niemal 1/3 ceny bułki kajzerki! To 25 razy mniej niż bilet do toalety na dworcu!

Ale spokojnie! To dopiero początek. Polska, według Pichaia, to teraz największy hub inżynieryjny Google w Europie. Ponad 2 tysiące pracowników, 20 lat budowania zaplecza i teraz podpisujemy memorandum w sprawie sztucznej inteligencji w energetyce, cyberbezpieczeństwie i innowacjach. I to jakie!

No i proszę Państwa – deregulacja! Rozmawiano o ułatwieniach, konkurencyjności i przyszłości, w której Google pomoże nam uprościć administrację. Aż się chce powiedzieć – hallelujah! Tylko pytanie – na ile to faktyczne działania, a na ile kolejny odcinek serialu „Uśmiechnięta Polska – Edycja AI”?

Podsumowując: PKB Polski +8% (no chyba że Google miało na myśli własne PKB 🤔). 5 milionów dolarów w 5 lat na szkolenia (nie szalejcie z wdzięcznością!). Polska to inżynieryjny raj dla Google (może warto poprosić o podwyżki?). Deregulacja, innowacje, sztuczna inteligencja – same hity.

Czyli mamy to! Historia dzieje się na naszych oczach, a przyszłość jest świetlana. Tylko uważajcie, żeby Wam się od tych 10 groszy rocznie na edukację cyfrową nie przewróciło w głowach. Trzymajmy fason, Polska w końcu rośnie w siłę! 🚀

Czytaj dalej

Lemingopedia

Co widzi polska nauka na chwilę przed śmiercią?

Avatar photo

Opublikowano

on

Co widzi polska nauka na chwilę przed „śmiercią”? Dwóch jegomościów, którzy przyczynili się do tej tragicznej sytuacji. Oto obraz smutnej rzeczywistości, w której uśmiech na twarzach polskich naukowców zniknął.

Prof. Sankowski odwołany: Decyzja, która wstrząsnęła środowiskiem

Wychodzi na to, że polscy naukowcy już się nie uśmiechają. Z funkcji IDEAS NCBR, najlepszego państwowego ośrodka badań nad AI, odwołano wybitnego specjalistę prof. Sankowskiego.

W odpowiedzi na tę decyzję z instytutu odeszło już 6 naukowców – prof. Marta Kwiatkowska z Uniwersytetu w Oxfordzie, prof. Aleksander Mądry z MIT, prof. Wojciech Samek zatrudniony w Fraunhofer Heinrich Hertz Institute, Zofia Dzik z Instytutu Humanites.

Odeszli również Marcin Żukowski, który współtworzył takie spółki jak Vectorwise i Snowflake oraz Marek Barwiński.

Finansowanie Narodowego Centrum Nauki: Obiecanki bez pokrycia

A takiemu Narodowemu Centrum Nauki obiecano większe finansowanie, bo przecież pisiory wiadomo – ciemnogród. Nie dają na naukę, bo to katolskie zabobońce. O! Jak tak, to profesory poprawiły okulary i mówią „Donald Tusk jest debeściak. I jego mafia też jest debeściak”.

Koalicja wygrała wybory. I wiecie co ze zdumieniem odkryły profesory kilka miesięcy później? Że… uwaga, cytuję: „Projekt budżetu stoi zatem w jawnej sprzeczności z publicznymi zapewnieniami o konieczności zwiększenia finansowania NCN”.

Obecnie NCN jest zmuszone do zamknięcia lub ograniczenia części organizowanych konkursów i programów grantowych.

Sieć Badawcza Łukasiewicz: Kolejne kontrowersje

A Sieć Badawcza Łukasiewicz? Pani dr hab. inż. Alicja Bachmatiuk, była dyrektora Łukasiewicz – PORT. Pani dr Alicja, jak sama mówi, powróciła z Korei Południowej, celem budowania polskiej nauki.

Niedługo po tym, gdy odmówiła powołania poza konkursem Bartłomieja Ciążyńskiego (były już wiceminister sprawiedliwości, były wiceprezydent Wrocławia, szef klubu radnych Lewicy) na swojego zastępcę we wrocławskim PORT, sama została usunięta z funkcji dyrektora, pomimo swojego 5-letniego kontraktu.

Kto jest frajerem?

To prowadzi nas do dwóch logicznych wniosków. Pierwszego, że „kłamca zawsze pozostanie kłamcą”. I drugiego, że skoro te nasze profesory – habilitowane i rehabilitowane – dają się nabrać po raz trzeci na tego samego, rudego jegomościa, co w życiu słowa prawdy nie powiedział, to może wcale nie są tacy bystrzy, za jakich się podają. Tak czy nie?”

Czytaj dalej