Connect with us

Nawiasem Pisząc

Awantura o… aksolotla

logo nawiasem pisząc

Published

on

Na taki ciekawy artykuł trafiłam ostatnio, przeglądając Internet. Bardzo absurdalna sytuacja i można by powiedzieć, że zabawna, gdyby nie to, że prawdziwa – mimo że to ASZ Dziennik.

Do pewnego przedszkola został zaproszony tzw. „ekspert” od aksolotlów, który przyniósł te zwierzęta w pudełkach śniadaniowych. Pięcioletni chłopiec, który pasjonuje się takimi dziwnymi stworzeniami i ogląda na kanale YT kanał „Smocza mama”, opowiadający właśnie jak się nimi opiekować, zwrócił mu uwagę, że tych zwierząt nie należy przetrzymywać w ten sposób, podawanie ich z rąk do rąk też jest dla nich mocno stresujące. Co zrobił ekspert? Zwrócił się do dyrekcji przedszkola, a ta usunęła dziecko z zajęć i wezwała rodziców. Chłopczyk był zapłakany, bo wiadomo – takie zajęcia to dla niego super sprawa, nawet jeśli nie do końca podobał mu się sposób prezentacji jego ulubionego zwierzątka. Rodzice zgłosili się do dyrekcji na skargę. W efekcie otrzymali wypowiedzenie umowy. Sprawa trafiła do sądu.

Parę uwag o YouTubie

I teraz kilka uwag. Pierwsza – mam nadzieję, że rodzice wiedzą, że w Internecie roi się od różnego rodzaju patologii czy erotyzmu i pilnują, co ich syn ogląda na YT, który jest dosłownie wylęgarnią tego typu treści. Często można znaleźć coś interesującego i znalazłam tam sporo treści, które mi odpowiadają, ale są też olbrzymie ilości filmów szkodliwych, głupich, a często nawet zwyczajnie brutalnych. Kiedyś jakiś youtuber sprawdził, co może się wyświetlić kilkulatkowi, jeśli wrzucimy mu film pozornie dostosowany do jego wieku i przestaniemy go pilnować, żeby np. zrobić obiad. YouTube od razu proponuje niby podobne treści, ale po jakimś czasie zaczyna wpadać coś na chybił trafił – nie wiem, do końca jak działa youtubowy system, ale po kilku filmikach pojawiają się filmy zupełnie niedostosowane dla najmłodszych – na przykład brutalne, krwawe, ociekające erotyzmem anime albo jakieś materiały o lalkach Momo, czy innym syfie. Nawet oglądając tę całą „Smoczą mamę” chłopiec mógłby trafić na film, gdzie jego ulubiony aksolotlek jest wcinany na śniadanie, co dla pięciolatka na pewno byłoby przykrym widokiem. Nie zamierzam jednak tutaj krytykować rodziców – być może sami mają podobną pasję i oglądają ten kanał razem z synem, wiedząc, że nie ma tam widoków, które mogłyby go przestraszyć.

Dojrzała reakcja eksperta

Druga sprawa – mam olbrzymie wątpliwości co do reakcji „eksperta”. Przecież należy uczyć dzieci dyskusji, wymiany myśli, umiejętności obrony własnego zdania. Chyba że zależy nam, żeby wychować ciapę, która będzie bała się cokolwiek powiedzieć. Pojęcia nie mam, jak należy zajmować się aksolotlem, wiem tylko mniej więcej, co to jest za zwierzę, więc nie będę się wypowiadała, czy rację miał chłopiec czy ekspert. Intuicja podpowiada mi, że raczej pięciolatek, ale zostawmy to. Czy nie można było wyjaśnić dziecku, że zwierzęta będą w tych pojemnikach na krótką chwilę, a potem trafią do odpowiednio przygotowanego dla siebie akwarium? Jakoś rozwiać jego niepokój? Poza tym, jak to wygląda? Dorosły facet biegnie ze skargą do dyrekcji, bo pięciolatek mu coś powiedział? Serio? Reakcji dyrekcji w ogóle nie skomentuje – ogólnie wydawało mi się, że przedszkole powinno być od tego, żeby opiekować się dziećmi i czegoś ich uczyć, a nie doprowadzać do płaczu, bo ośmieliły się otworzyć usta. Pewnie, nie wiemy, w jaki sposób malec zwrócił uwagę temu panu, być może był niegrzeczny, ale za moich czasów to były chyba czarne albo niebieskie/czerwone kropki. Nie wydaje mi się, żeby chłopczyk puścił jakąś wiązankę wulgaryzmów.

Kiedy absurd przestaje być absurdem…

Smutne jest to, że takie absurdy pojawiają się już w Polsce, chociaż artykuł nie zawiera informacji, które to było przedszkole – a szkoda. Ciekawe jest to, że o całej sprawie poinformowała ASZ Dziennik Anna Tess Gołębiowska, znana feministka i aktywistka LGBT. Już kiedyś o niej pisałam, to ta, która wypisywała recenzje „Winnetou”, bo to straszne, rasistowskie i najgorsze zło. W podobnym tonie wypowiadała się o Henryku Sienkiewiczu czy „Murzynku Bambo” (chociaż o Julianie Tuwimie łaskawie powiedziała, że nie był rasistą, tylko ten utwór jest – nie wiem, być może ze względu na jego żydowskie pochodzenie – ale Sienkiewicz był i to jak najgorszy!). I teraz do brzegu – nie jest tajemnicą, że do podobnych kretynizmów dochodzi na Zachodzie, chociaż powodem bynajmniej nie jest troska o aksolotle. Ile było sytuacji, że uczeń był karany, bo bezczelnie i transfobicznie twierdził, że są tylko dwie płcie? Nie zauważyłam nigdzie, żeby pani Gołębiowska się temu sprzeciwiała. Znamy też sprawy, w których rodzice toczyli prawne boje z państwem albo szkołą, bo nie zgadzali się na zmianę płci swojego dziecka albo wyrażali sprzeciw, że chłopacy mogą wchodzić do toalet damskich, bo „tak się czują”. Czasami kończyło się to bardzo przykro dla nastolatki.

Sześcioletni zboczeniec?

I wreszcie – w swojej książce Razprozak napisał o najmłodszym, zdaje się, sześcioletnim, „przestępcy seksualnym”. Kurczę, dorosły mężczyzna boi się usłyszeć takich zarzutów, a co dopiero taki malec? Wiele z tych oskarżeń pewnie nie rozumiał, ale podświadomie wiedział, że nic dobrego z tego nie wyniknie. A jak dokonał tego haniebnego czynu? Dzieci bawiły się w berka i chłopczyk niechcący, w szale zabawy, dotknął przez chwilę pupy swojej koleżanki. Dziewczynka nawet nie poczuła, że została zmolestowana, ale nikt jej nie pytał o zdanie – bardzo feministycznie. I teraz wyobraźcie sobie przerażenie tego dziecka, które nagle jest wyrywany ze środka zabawy, zabierany do dyrektora, któremu musi się tłumaczyć z czegoś, czego nawet nie rozumiał. A jaki morał z tego dla najmłodszych? Dziewczynka dowiedziała się, że powinna się bać facetów. Chłopczyk, chcąc – nie chcąc, w wieku sześciu lat dowiedział się, że jest takie słowo, jak molestowanie. I że to na pewno coś bardzo złego. Na pewno była to dla niego olbrzymia trauma, ale kto by się tym przejmował w czasach poprawności politycznej?

Co my robimy tym dzieciom w dzisiejszych czasach… Jeżeli nie są poddawane wszechobecnej seksualizacji, bo w imię tolerancji do przedszkoli są zapraszani dziwnie poprzebierani panowie i tłumaczą, że jeśli dzieci się ich boją, to są obrzydliwymi transfobami (kolejne ważny termin do słownika przeciętnego kilkulatka), to są karane tylko za to, że ośmieliły się odezwać. Tak trzymać, postępowy Zachodzie!

M.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Legalna propozycja łapówki

logo nawiasem pisząc

Published

on

Oj, dużo się wydarzyło od kiedy Donald Trump wygrał wybory. Najpierw drugi Donald, nasz niemiecki, zaczął wycofywać się ze wszystkich bzdur, które wystosował wobec kandydata republikanów i to nie tylko podczas tej kampanii. Chociaż ta ostatnia była najbardziej kontrowersyjna, ponieważ Tusk przekonywał, że nowy wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości powiązany z Kremlem, który miał znacząco wpływać na wybory. Potem się jednak ze swoich słów „zręcznie” wycofał, mówiąc, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A później mieliśmy gorzki zawód szeroko uśmiechniętych, którzy niedawno obwiniali PiS za aferę w Collegium Humanum, dopóki nie okazało się, że spora część ich absolwentów to osoby blisko związane z Koalicją Obywatelską. Na pierwszy ogień poszedł Jacek Sutryk, co do którego cała Platforma zarzeka się, że w sumie gościa nie znała.

Niebagatelny pomysł na rozwiązanie kryzysu migracyjnego

Nie o tym jednak chciałam pisać, bo umówmy się – to że Tusk wygaduje co kilka dni coś innego, już się wszyscy zdążyliśmy przyzwyczaić. A Sutryk? Jestem jakoś dziwnie spokojna, że facet za kratki nie trafi. Wybronią go jakoś, mimo że teraz nikt się do niego nie przyznaje. Chyba że postanowili kogoś spuścić dla przykładu, bo oni są przecież praworządną partią. Bardziej chciałabym się skupić na kolejnym genialnym pomyśle naszego rządu. Bo widzicie – nie chcemy migrantów, tak? Uważamy, że ważniejszy jest spokój i bezpieczeństwo na ulicach, dlatego serduszko nam nie kruszeje na widok zamaskowanych mężczyzn na granicy z Białorusią? Jesteśmy mało empatyczni i bezwzględni, nie wykazujemy choćby minimum wrażliwości, a nasi rządzący i tak, wbrew temu wszystkiemu, postanowili nam dać, co chcemy! Nie wierzycie? I słusznie, bo sam projekt nie jest taki super, jakby się mogło początkowo wydawać. Rozwiązać problem z migrantami rząd planuje mianowicie wydając na prawo i lewo nasze pieniądze, bo tak jest najłatwiej. I najgłupiej. Zaproponowali oni bowiem, że będą dopłacać nielegalnym migrantom za to, że łaskawie się wyniosą – około trzy tysiące złotych według plotek. Po raz pierwszy miał ogłosić to Maciej Duszczyk, podsekretarz stanu w MSWiA, ale potem potwierdził to Tomasz Siemoniak. Co prawda, wił się jak piskorz, żeby nie powiedzieć tego wprost, ale z drugiej strony argumentował też, że wiele krajów już to wprowadziło i że to rozwiązanie jest bardziej opłacalne, bo inaczej musielibyśmy ich przecież utrzymywać. Jak to, inżynierów i chirurgów? Ale do brzegu, faktycznie na podobne rozwiązanie wpadła już Litwa i Wielka Brytania. Nie wiem, jak ta pierwsza, ale Wielkiej Brytanii to super rozwiązanie chyba za wiele problemów nie rozwiązało.

Konsekwencje tak oczywiste, że aż niewidoczne?

Ten pomysł jest tak odklejony, że musiałam sobie trzy razy obejrzeć tę wypowiedź ministra MSWiA, żeby być na sto procent pewną, że ten człowiek opowiadał te bzdury całkiem na serio. Przecież nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec absurd tego pomysłu – taki imigrant weźmie sobie chętnie naszą jałmużnę i wyjedzie „na zawsze”. Przeczeka chwilę aż sprawy ucichną i żeby na pewno nikt go nie poznał na granicy i za jakiś czas wróci. Znowu prawdopodobnie nielegalnie, bo po co się męczyć z jakimiś wizami i paszportami, prawda? Potem znowu chętnie zgłosi się po wyprawkę na wyprowadzkę i tak sobie będzie podróżował. No, może jeszcze w międzyczasie zahaczyć o Litwę czy Wielką Brytanię. Jak minister Siemoniak wyobraża to sobie w praktyce? Jakim cudem sprawdzi, czy dany cudzoziemiec na pewno pierwszy raz jest w Polsce i na pewno pierwszy raz chce z niej wyjechać? Jaką będzie miał pewność, czy gościu na pewno podaje prawdziwe dane albo czy wcześniej nie zamówił sobie nowej tożsamości? W większości wystarczy zmienić tylko imię i nazwisko, bo i tak nikt już dawno nie ma nad tym kontroli. Ja nie widzę możliwości, żeby to się miało udać i nie rozpieprzyć po drodze. Przyznajcie sami, że pomysł najbardziej naiwny z możliwych. Bardziej naiwny słyszałam tylko za „wcześniejszego Tuska”, kiedy to jego koledzy partyjni przekonywali, że najlepiej jest ich wszystkich wpuścić, a kim są, ustali się później. Konkretnie to pani Hartwich jest autorką tych słów, ale spokojnie, wtedy jeszcze nie miała matury. Teraz zresztą też nie. Cóż, ustalenie tożsamości kilkudziesięciu tysięcy chłopa po wpuszczeniu ich na terytorium Polski jest absolutnie niewykonalne, ale czy – na zdrowy, chłopski rozum – nasze służby potrafiłyby zapanować nad bałaganem, który rozpocząłby się, gdybyśmy zaczęli próbować ogarnąć, który człowiek faktycznie przybył do nas pierwszy raz, a który robi sobie tournee po Europie, bo okazuje się, że ci wspaniali Europejczycy z własnych pieniędzy płacą mu za to zwiedzanie?

Jasne zdanie Polaków

Ciekawostką jest, że Radio Zet, na którego kanale YT można obejrzeć tę rozmowę z Siemoniakiem, zrobiło ankietę z pytaniem: „Czy Polacy powinni dopłacać imigrantom, żeby opuścili terytorium Polski”. Cóż, wyniki pewnie nie są zaskakujące. Ponad 90% naszych rodaków stwierdziło wprost, że szef MSWiA może się schować z takim pomysłem i już nie wychylać. Ciekawa teraz jestem, kiedy pan premier przeanalizuje sobie tę ankietę? Podejrzewam, że kiedy to zrobi, możemy spodziewać się artykułów, że „Tusk jest wściekły”, a niedługo później jakiś przypadkowy człowiek będzie musiał ponieść karę, bo przecież Siemoniaka nie ruszą. Pożar byłby za trudny do wygaszenia, bo myślę, że Maria Stepan niewiele przesadza, kiedy mówi wprost, że jest to propozycja łapówki od naszego rządu w stronę nielegalnych imigrantów. Zamiast wyrzucić ich na zbity pysk za nielegalne przekroczenie granic, my im jeszcze zapłacimy, żeby sobie sami poszli.

Niebywałe.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Continue Reading

Nawiasem Pisząc

Marsz Niepodległości 2024

logo nawiasem pisząc

Published

on

Załączam dla Was filmik z ostatniego Marszu Niepodległości. 🙂 W linku dorzucę Wam bezpośredni link do naszego kanału YouTube, na którym na razie niewiele się dzieje (wrzucamy tam tylko relacje z różnego rodzaju marszów i protestów), ale będę wdzięczna, jeśli obejrzycie naszą pracę właśnie na YouTube. Teraz załączam film bezpośrednio, bo FB nie bardzo lubi linki i tnie zasięgi, a chcielibyśmy, żeby obejrzało to jak najwięcej ludzi. Będziemy wdzięczni za opinie oraz udostępnianie dalej, jeśli Wam się spodobało. 🙂

Musimy się pochwalić – tym razem jako podkład wybraliśmy muzykę mojego Grzesia. 🙂 Myślę, że pasuje, sama wpadłam na ten pomysł.

Aha, i oglądajcie do końca! Zamieściliśmy pod koniec parę fragmentów, dla których nie znaleźliśmy miejsca w samym klipie, bo jak tu do takiej podniosłej muzyki Braun z gaśnicą? 😉 A na sam koniec pozdrowienia od Hektik Hektor, obcokrajowca, który zakochał się w Polsce. „Piękna Polska”. 🙂

Miłego oglądania, mamy nadzieję, że choć w minimalnym stopniu udało nam się uchwycić niesamowitą atmosferę tego wydarzenia!

M.

P.S.: W nagraniu pojawiły się momenty, w których ludzie strzelali fajerwerkami w stronę mieszkania z wywieszoną tęczową flagą w oknie. Chcemy jasno podkreślić, że nie popieramy tego rodzaju zachowania, zwłaszcza że mieliśmy przykład w 2020 roku, że może to się skończyć różnie. Nie dajmy się prowokować!

Continue Reading

Nawiasem Pisząc

Parę słów o wyborach (i nie tylko)

logo nawiasem pisząc

Published

on

Wybory, wybory i po wyborach. Zdecydowanie wygrał Donald Trump, chociaż jeszcze parę dni temu TVN przekonywał, że w sondażach między kandydatką demokratów, a reprezentantem republikanów nie ma żadnej różnicy. I pokazywał wykres, na którym ta różnica była widoczna (choć nie tak duża, jak ostatecznie), kłamiąc ludziom niemalże prosto w oczy. Jeśli chodzi o głosy elektorskie, to jego przewaga jest niższa, niż ta, którą wypracował sobie w roku 2016 nad Hillary Clinton, ale też tym razem zdecydowana większość obywateli USA, bo przypominam, że po przegranych przez Clinton wyborach, jej zwolennicy utrzymywali, że przecież więcej Amerykanów głosowali jednak na kandydatkę demokratów (miała bodaj dwa miliony przewagi nad Trumpem, ale wybory w USA rządzą się jednak swoimi prawami). Bukmacherowie mieli jednak lepsze typy, bo za wytypowanie zwycięstwa Kamali Harris można było wygrać dużo więcej pieniędzy, co z reguły oznacza, że oceniono szansę Trumpa jako zdecydowanie większe. Ciekawa to była kampania – mieliśmy jeden zamach i jedną próbę, mieliśmy Taylor Swift, a potem jeszcze McDonald, śmieciarkę i… wiewiórkę, której smutny los pokazał, że poziom biurokracji jest tam na wybitnie wysokim poziomie, skoro można się komuś wbić na chatę, tylko dlatego, że ma wiewiórkę, którą trzyma w domu. Trzeba było koniecznie sprawdzić, czy zwierzę nie ma wścieklizny, ale żeby to zrobić, najpierw trzeba było tego sympatycznego gryzonia uśpić. Z tego co wiem, okazało się, że nie miała. Przy okazji odstrzelono też szopa pracza. Przyjaciele zwierząt, psia ich mać. Nie wiem, czy nowo wybrany prezydent na pewno jest dobrą opcją dla Polski, bo mam cały czas pełno wątpliwości, ale wiem, że Harris by nią nie była. Pomijając jej poglądy w sprawie aborcji czy imigracji, miałabym duże obawy w przypadku jej zwycięstwa, zwłaszcza, że jest ona też wielką fanką europejskiego zielonego ładu i mogłaby mocno na Unię naciskać, żeby tę katastrofę przyspieszyć. A w końcu skoro „prezydentka świata” każe, to jak możemy się jej sprzeciwiać?

Niepokojące doniesienia nowego wiceprezydenta USA

Myślę jednak, że o kampanii i samych wyborach już wszystko wiadomo, teraz pozostaje nam czekać na konsekwencje wyboru Amerykanów. Jedyne, o czym można wspomnieć, to fikołek Romana Giertycha, który zachwalał Sikorskiego, że kontaktował się z kandydatami obu partii (bo jest taki obiektywny i zaakceptuje każdy wybór, rzecz jasna!), tylko jakoś zapomniał, że żona naszego ministra całkiem niedawno wspominała, że Trump „mówi językiem Hitlera, Stalina i Mussoliniego”. Nasz premier z kolei bardzo długo wzbraniał się przed pogratulowaniem Trumpowi – być może dlatego, że jeszcze parę lat temu twierdził, że jeden Donald w polityce wystarczy. Zgadzam się – pan Tusk najwięcej dobrego by zrobił, gdyby się wycofał. W każdym razie w końcu łaskawie pogratulował, licząc na owocną współpracę… A z kolei Michał Szczerba będzie przedstawicielem komisji spraw zagranicznych i będzie nas reprezentował w delegacji PE. Ten facet wprost pisał na swoim TT, że „miejsce Trumpa jest w śmietniku”, tak więc dyplomacja pełną gębą.

Chciałam Wam jednak opowiedzieć o czym innym. James David Vance, który będzie nowym wiceprezydentem (w chwili, kiedy to pisał posiadał już prawdopodobnie wiedzę, że zostanie kandydatem na wiceprezydenta albo przynajmniej miał już na to olbrzymie szanse), umieścił na swoim Twixie w styczniu tego roku następujący wpis:

Oto dlaczego Polska jest tego rodzaju kwestią międzynarodową, na której mi zależy jako waszemu senatorowi.

Do niedawna Polska miała rząd konserwatywny. Używając dużej presji dyplomatycznej i ekonomicznej, administracja Bidena (i wiele narodów europejskich) zaatakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Rząd ten został niedawno zastąpiony przez globalistyczny rząd liberalny, który obecnie aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną (brzmi znajomo?). W imię ochrony demokracji wykorzystują pieniądze z podatków, aby zaatakować rząd, który był naszym wielkim sojusznikiem.

Wykorzystywanie przez Stany Zjednoczone nacisku dyplomatycznego do atakowania konserwatywnych wartości i rządów jest haniebne. Ponownie wykorzystują do tego *twoje* pieniądze z podatków. Stworzono też rządy globalistyczne, które będą bardziej skłonne do współpracy w przypadku niektórych najgorszych zachowań administracji Bidena.

Uważam, że ważne jest, abyśmy nie wykorzystywali wpływów Stanów Zjednoczonych do niszczenia rządów wyznających wartości większości mieszkańców Ohio (ten tekst był odpowiedzią w stronę jakiegoś mieszkańca tego stanu).

Miedzynarodowy spisek?

Oczywiście nie mamy takiej wiedzy, żeby kategorycznie zgodzić się albo zanegować stanowisko Vance’a, ale wydaje się ono dość prawdopodobne, patrząc na to, jakich nacisków używała Unia, żeby wygrał rząd Donalda Tuska. A to KPO, a to jakieś debaty na temat praworządności w Polsce, a to wreszcie wielki, szturmowy atak na poprzednią władzę i to dosłownie na chwilę przed wyborami. Z tym KPO też było zabawnie, bo okazuje się, że największym (i w sumie jedynym) kamieniem milowym okazała się wygrana Tuska, wbrew temu co Unia wmawiała nam na początku. Nagle wszystko inne przestało być istotne, chociaż niedawno wyczytałam, że może być problem z kolejnymi wpłatami w ramach KPO. Pamiętamy też chyba to, co się działo podczas ostatniej kampanii parlamentarnych w naszym kraju, a nawet długo, długo wcześniej i jakie było stanowisko mediów sympatyzujących z partią Tuska i fajnopolaków. PiS nas skłóca z całą Europą! A przecież Niemcy to nasi najlepsiejsi na świecie sojusznicy! Musimy ich słuchać, bo wszystko robią tylko i wyłącznie dla naszego dobra! No i Niemcy mają, o co walczyli, mianowicie służalczego pieska na stanowisku premiera Polski. A jak ta służalczość się objawia, wszyscy widzimy. Z reparacjami musieliśmy się pożegnać (chociaż wcześniej KO zapewniało, że jeśli ktokolwiek ma wywalczyć te reparacje, to tylko oni), CPK trzeba urżnąć, bo „to byłaby tragedia dla Niemców”, podobnie inne wielkie inwestycje, a jeśli chodzi o uchodźców, których niemieckie służby szmuglują przez naszą granicę, premier nie pofatygował się nawet do Scholza, żeby to wyjaśnić, mimo że zapewniał, że tak właśnie zrobił. Zygfryd Czaban, użykownik Twixa, pisze wprost o międzynarodowym spisku, który miał obalić rząd Morawieckiego:

Temat udziału administracji Bidena w owym spisku może mieć dalszy ciąg. W USA nowa ekipa lubi czasem „rozliczyć” poprzedników, zupełnie jak u nas. Nie wykluczam, że pojawi się pomysł powołania komisji śledczej w Kongresie (zależy to oczywiście od wyniku wyborów do Kongresu przeprowadzanych równocześnie z prezydenckimi). Zamilknięcie Brzezińskiego (domniemanego głównego wykonawcy w owym spisku) po nominacji Vance’a jest dość znamienne.

Dalej wskazuje, że łącznikiem między premierem Polski, a zamieszaną w to ekipą Bidena miało być pewne amerykańsko-polskie małżeństwo. I jeśli ten fakt się potwierdzi, nie będę specjalnie zdziwiona. Nie pierwszy to raz, kiedy to nasz minister spraw zagranicznych bruździ, ile może, na linii Polska: USA. Ciekawa jestem, czy będą podejmowane kolejne kroki w sprawie zbyt dużego zaangażowania administracji Bidena w „niezależne” wybory w Polsce, ale patrząc na to, że Unia Europejska robiła to całkiem jawnie, a my zgadzamy się na kolejne umizgi wobec Niemiec, bo przecież trzeba żyć w przyjaźni, więc taki przyjaciel może nam narzucić cokolwiek, byleby pozostać przyjacielem, to mam spore wątpliwości, czy w ogóle dowiemy się czegokolwiek więcej w tej sprawie. O jakichkolwiek konsekwencjach tym bardziej możemy chyba zapomnieć. Zwłaszcza, że mogła to być po prostu próba zdobycia głosów w amerykańskiej Polonii, bo nie jest tajemnicą, że jeden i drugi kandydat bardzo mocno zabiegał o głosy naszych rodaków mieszkających w USA.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Continue Reading