Connect with us

Nawiasem Pisząc

Ale fajna ta Francja, taka multikulturowa!

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Niedawno pisałam, że kiedy tylko Unia Europejska podjęła decyzję o relokacji „uchodźców”, zamieszkujący Europę Zachodnią imigranci z Bliskiego Wschodu postanowili pokazać krajom, których to szaleństwo nie objęło, a którym teraz Unia stanowczo chce się podzielić, że to nie jest najlepszy interes, jaki by mogły zrobić. Bo spójrzcie sami – tuż po ogłoszeniu tej decyzji mieliśmy już Syryjczyka, który atakował nożem kilkuletnie dzieci, później morderstwo na 27-letniej Polce dokonane przez obywatela Bangladeszu, a przecież mniej więcej w tym samym czasie inny imigrant napadł na 73-letnią kobietę i jej wnuczkę, którą próbował później porwać. Dwa z tych trzech „incydentów”, jak to się teraz na tego typu sytuacje mówi, miały miejsce we Francji. A parę dni temu znowu potężne ubogacenie kulturowe zalało ten kraj.

„To tylko pojedynczy przypadek”

O pierwszej sprawie już Wam kiedyś pisałam, bo wydarzyła się właśnie niedługo po tym, kiedy Unia postanowiła wesprzeć nas swoim dobrem. Myślę, że nie ma sensu wiele się tu rozpisywać, bo chyba każdy z nas wie, jak można nazwać człowieka, który usiłuje zadźgać kilkuletnie dzieci – bynajmniej nie obyłoby się tu bez wulgaryzmów. Jeśli chodzi o naszą rodaczkę zamordowaną w Grecji, to też wszystko jest jasne – chociaż tutaj, z całym szacunkiem dla ofiary i jej rodziny, sama Anastazja mocno ułatwiła mu tę zbrodnię. Nie chcę tutaj specjalnie jej atakować, bo przecież już się nie obroni, więc przyjmijmy wersję, którą przekazał mediom jej ojciec: że pojechała ze swoim późniejszym oprawcą po narkotyki (konkretnie marihuanę) i w żadnym innym celu. Jestem w stanie to uszanować. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowała się skrajnie lekkomyślnie, nieodpowiedzialnie, żeby nie powiedzieć – idiotycznie. Nie wsiada się obcemu facetowi na motor, nie daje się zawieźć do jego domu, nie bierze się od niego jakichkolwiek narkotyków. Zwłaszcza, kiedy jesteś w obcym państwie, wypiłaś wcześniej drinka i jesteś młodą, atrakcyjną blondynką. A już na pewno, kiedy tym obcym mężczyzną jest śniady „książę Orientu”. Szkoda, że feministki wykorzystały tę tragedię, żeby przekonywać inne dziewczyny, że to tak naprawdę nic nie znaczy, że mogą robić, co chcą, jak chcą i kiedy chcą i nikt nie ma prawa ich tknąć. Anastazji życia już nie wrócimy, ale może warto byłoby starać się zapobiegać takim tragediom na przyszłość. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy toczyło się śledztwo w sprawie Polki, we Francji jakiś czarnoskóry jegomość zaatakował starszą kobietę, która razem ze swoją wnuczką wyglądały na ulicę. Przyjazny imigrant najpierw uniemożliwił kobiecie zamknięcie drzwi, co ta usiłowała zrobić, kiedy zorientowała się, że mężczyzna ma już nie tak przyjazne zamiary. Napastnik wypchnął 73-latkę przez drzwi, a następnie porwał jej wnuczkę – przynajmniej tak to wyglądało z zapisu kamery. Na szczęście ostatecznie coś go spłoszyło, bo naprawdę wolę sobie nie wyobrażać, co stałoby się z tym dzieckiem, gdyby temu szaleńcowi udało się je uprowadzić. Co łączy Grecję i Francję? Oba kraje zdecydowały się przyjmować uchodźców (chociaż podejrzewam, że Grecja wielkiego wyboru nie miała, bo Niemcy od czasu ich olbrzymiego kryzysu zadłużenia trzymają ich jak na widelcu) i w obu obywatele boją się normalnie wyjść na ulicę. Przy sprawie polskiej 27-latki czytałam artykuł, mówiący o tym, że obywatele greccy boją się swoich gości z Bliskiego Wschodu i raczej unikają kontaktu z nimi. W przypadku szaleńca, który zaatakował babcię z wnuczką, można by wysnuć wniosek, oglądając nagranie z całego zajścia, że kobieta bardzo lękliwie rozglądała się po ulicy, a kiedy zauważyła zbliżającego się mężczyznę od razu chciała zamknąć przed nim drzwi. Ci ludzie są tam zwyczajnie zastraszeni. No dobrze, a co je dzieli? Grecy wyciągają wnioski ze swojego błędu i morderca Anastazji trafił na razie do najcięższego aresztu w Grecji. Grecka prokuratura zapowiada, że Banglijczyk nie ma co liczyć na jakąkolwiek litość i będzie wnioskować o najwyższy wymiar kary. Tymczasem, co postanowiła prokuratura we Francji? Facet, który tak brutalnie poturbował starszą kobietę i próbował porwać małą dziewczynkę trafił do… szpitala psychiatrycznego. Mimo że wcześniej był już wielokrotnie notowany i serwował ten rodzaj ubogacenia kulturowego, którego Francuzi raczej sobie nie życzą. Wynika to jednak z polityki prowadzonej przez Emmanuela Macrona, do czego zaraz przejdziemy.

Muslim Lives Matter

Bo we Francji znowu jest wesoło! Od ładnych paru dni imigranci znowu zalewają ulice tego państwa swoją miłością i tolerancją. Zaczęło się od tego, że policjant zastrzelił 17-letniego Nagela, algierskiego pochodzenia, który dwukrotnie próbował uciec kontroli drogowej, za pierwszym razem prawie potrącając innego funkcjonariusza. Z tej okazji „uchodźcy” postanowili pokazać Francji swoiste ALM (Arab Lives Matter) czy MLM (Muslim Lives Matter) i od ładnych paru dni demolują francuskie ulice. Zamieszki nie odbywają się tylko w Paryżu, ale praktycznie rozlały się na cały kraj i musicie przyznać, że skojarzenia z tym, co działo się w USA po śmierci George’a Floyda narzucają się same. Samochodów spalono już ładnych kilka tysięcy, w ogniu stanęły również budynki, w tym przede wszystkim komisariaty policji, ale też szkoły i sklepy. Chociaż z tych ostatnich wcześniej „uratowano” produkty się w nich znajdujące, więc sami widzicie, że nie jest tak najgorzej i ci imigranci na coś się jednak przydają. Ciekawe jest jednak to, jak zareagowała matka i babcia zabitego chłopaka. Otóż ta pierwsza brała czynny udział w zamieszkach i było widać na zdjęciach i nagraniach, jak zagrzewa chuliganów do boju, krzycząc, wymachując pięściami i… uśmiechając się; z kolei druga po paru dniach radosnego podpalania i demolowania przez arabskich mścicieli, apelowała o zaprzestanie zabawy i nie atakowanie ludzi. Nie muszę chyba dodawać, że tłum żądnych krwi muzułmanów posłuchał pierwszej kobiety i demolka trwa w najlepsze. Nagel, podobnie jak Floyd, nie był rzecz jasna żadnym „aniołkiem” – francuska policja dobrze go znała, był zatrzymywany między innymi za handel narkotykami. Trzeba jednak powiedzieć, że działy się tam sceny dantejskie – zapadł mi w pamięć widok mężczyzny, kulącego się na ziemi w kałuży krwi, bo przyjaciele-uchodźcy ucięli mu dłoń. Za to, że próbował ratować swój samochód przed spaleniem. Mną osobiście wstrząsnął ten widok, ale wiecie, kim nie wstrząsnął? Wspomnianym Emmanuelem Macronem, który siedzi sobie bezpiecznie w Pałacu Elizejskim i stamtąd tylko wygłasza swoje zrozumienie dla demolujących jego państwo i zastraszających jego obywateli bandytów. Zapowiedział również, że funkcjonariusz zostanie surowo ukarany – w tej chwili siedzi w areszcie i oczekuje na proces. Prezydent Francji już go zdążył skazać, mam wrażenie, że wyręczył sąd. To jest kolejna analogia do wydarzeń z USA, bo wydaje mi się, że tak samo jak Chauvin, tak i ten nieszczęśnik zostanie poświęcony, żeby udobruchać trochę rozjuszony tłum. Macron zapowiedział bowiem, że policjanci mają w miarę możliwości łagodnie postępować z tą rozszalałą dziczą. Na razie faktycznie nie ma informacji o śmierci któregokolwiek z szalejących Arabów (dla porównania podczas tłumienia protestów żółtych koszulek zginęło jedenastu Francuzów, ale to jest przecież wpisane w koszta, prawda?), chociaż podobno aresztowanych zostało już ok. 4000 osób. Zniszczenia są ogromne, nie znamy jeszcze liczby rannych funkcjonariuszy czy zwykłych obywateli. Francja ma, czego chciała? Być może, ale bardzo słono za to płaci.

Obrońca granic – Donald Tusk!

I na tym można by było zakończyć, gdyby nie to, że znowu przypomniał o sobie Donald Tusk. Nasz były premier, jak wiadomo, jest bardzo zmiennym człowiekiem – zapowiada, że nie wyjedzie z Polski, żeby potem zawitać w Brukseli; obiecuje, że nie podniesie wieku emerytalnego, żeby potem stwierdzić, że to fantastyczny pomysł; kategorycznie zarzekał się, że podatki za jego rządów nie wzrosną, aby potem grzecznie zakomunikować, że akurat z VAT-em, to absolutnie niezbędne było. I teraz znowu Król Europy przepoczwarzył się nagle w zaciekłego przeciwnika imigracji. I to nie tylko tej nielegalnej, ale w ogóle każdej. Nikogo nasz Donek już tu nie wpuści – oczywiście pod warunkiem, że go wybierzemy. No i jeśli Niemcy mu nie będą kazały. Ale tak, to luz. Tusk nagrał niedawno płomienne przemówienie, w którym ubolewał nad tym, jakie straszne rzeczy dzieją się w stolicy miłości i tolerancji, a następnie przypomniał, że u nas będzie tak samo, bo PiS wpuścił ponad 130 000 migrantów. Rząd próbuje się bronić, że po pierwsze to 26 000, po drugie oni przyjadą tu legalnie do pracy, a ich obecność będzie tymczasowa. Muszę się zgodzić, bo różnica jednak jest spora, ale wolałabym, żeby nasza władza jednak zredukowała tę ilość do minimum, bo cały czas mieszka u nas parę milionów Ukraińców, a poza tym kultura Bliskiego Wschodu jest jednak całkiem inna od naszej. Na przykładzie Francji widzimy, że ci ludzie się nie asymilują. Ba, ci awanturnicy, którzy dzisiaj tak hucznie upamiętniają swojego 17-letniego brata, żyją we Francji od kilku pokoleń – a mimo wszystko nadal traktują ten kraj jako obcy, a nawet wrogi. Wracając jednak do niespodziewanej (i komicznej) metamorfozy Tuska, zastanawiam się, jak na jego nagłą deklarację zareagują koledzy z partii. Zwłaszcza Franek Sterczewski, Klaudia Jachira czy Janina Ochojska. Co prawda Jachira zmieniła barwy partyjne na zielone, a Ochojska naprawia świat w Parlamencie Europejskim, ale jednak ta – najgłośniej chyba lamentująca o biednych uchodźciątkach przy granicy – trójka zawsze go popierała. Szykuje się rozłam w Koalicji, czy jednak koledzy Donka zmienią poglądy tak łatwo, jak on sam? Dotychczas udawało im się to całkiem nieźle, chociaż ten zwrot jest chyba największy, jakie były premier kiedykolwiek popełnił. Franek mógłby na przykład powiedzieć, że on z tą torbą w stronę granicy biegł, żeby intruzów przepędzić. A może pięknie wyjaśnią, że chodziło mu o tych złych pisowskich imigrantów, ci na granicy są spoko i można ich wpuszczać?

Trzeba przyznać, że wyśmienita komedia. My sobie możemy ją oglądać, zajadając się popcornem, z miłą satysfakcją, że wiedzieliśmy, ostrzegaliśmy i tłumaczyliśmy już w 2015 roku, kiedy Angela Merkel zdobyła się na olbrzymią gościnność i wymagała tego samego od innych członków UE. Wiecie, o co się pyta w takich sytuacjach? „A nie mówiliśmy?!”.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

 

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Bezgraniczna tolerancja odebrała Polakowi życie?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Pewnie słyszeliście, że 39-latek polskiego pochodzenia zginął tragicznie w Szwecji. Mikael Janicki został zastrzelony przez młodociany gang, prawdopodobnie narkotykowy. Tej informacji w polskich mediach się nie unika. Przypadkowo jednak pomija się kwestię, kim są w zdecydowanej większości są członkowie tego gangu. Pewnie Szwedzi, bo gang ze Szwecji, prawda? Otóż właśnie nieprawda.

Europejczycy z Bliskiego Wschodu

Szwedzka policja aresztowała dwie osoby zamieszane w tę sprawę. To byli nastolatkowie – Yassim Z. i Nassim B. Imiona mało szwedzkie, prawda? Wygląd też raczej nie wskazuje na rdzennych Europejczyków. Obaj odmawiają jakichkolwiek zeznań. Nie wiemy więc, kto nacisnął za spust – być może jeden z nich, ale prawdopodobnie była to grupa trzech-czterech mężczyzn i bezpośredni sprawca zdążył uciec. Jeżeli ktoś z Was ma jakiekolwiek aktualniejsze wieści, bardzo proszę o komentarz – dołączę ją do tekstu. Wygląda na to, że sporą część gangu, którego członkowie zdecydowali się strzelić Polakowi w głowę, stanowią Libańczycy i Syryjczycy. Mamy kolejną przesłankę ku temu, żeby twierdzić, że to niekontrolowana imigracja stanowi główną przyczynę wzrostu przestępczości w Szwecji. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego niektórzy są tak zamknięci na prawdę. Janicki zginął w dzielnicy o nazwie Skorholmen, która – delikatnie pisząc – nie należy do najbezpieczniejszych. Piotr Zychowicz wspominał wypowiedź mieszkanki tego osiedla (też o polskich korzeniach), która potwierdziła, że dzieje się tam źle. I że ma takie myśli, że równie dobrze, to ona mogła stracić życie z rąk młodocianych gangsterów.

Ofiara w imię bezpiecznej Szwecji

Mikael Janicki słynął z bardzo obywatelskiej postawy. Wielokrotnie informował policję o łamaniu prawa przez gangi młodocianych. Tego nieszczęśliwego dnia miał zwrócić uwagę grupce młodych mężczyzn, wywiązała się sprzeczka, po której padł strzał. Nie wiadomo, co było konkretnym powodem, być może Janicki zauważył, że handlują narkotykami. Raczej na pewno nie zaczepiał ich bez powodu. Żona zabitego opowiadała, że mąż wielokrotnie mówił jej, że chciałby, aby ich syn wychowywał się w bezpiecznym miejscu. Syn, z którym szedł wtedy na basen i który był świadkiem zabójstwa własnego ojca. Chłopak ma dwanaście lat. Trauma na całe życie. Ale znowu – nigdzie nie znalazłam info o jego zeznaniach. Bardzo możliwe, że dzieciak zwyczajnie jest w szoku, a może po prostu policja nie udostępnia większości informacji dla dobra śledztwa. Trzeba czekać. Oczywiście, Szwedzi są zszokowani brutalnością i bezsensownością tej zbrodni, ale chyba już powinni się przyzwyczaić do takich i innych przestępstw. Praktycznie co chwilę słyszy się o zbiorowych gwałtach, morderstwach czy pobiciach właśnie w Szwecji. Chociaż oczywiście nie tylko tam – dziwnym trafem z podobnym problemem zmagają się na przykład Niemcy i Francuzi. Widzimy tu pewien wspólny mianownik, ale oczywiście nie jest to wina niekontrolowanej imigracji. Broń Boże. Ot, po prostu, dzieje się i nikt nie wie, dlaczego.

Bezradność rządzących

W Szwecji rządzi Umiarkowana Partia Koalicyjna, która określa się jako liberalno-konserwatywna i jest krytyczna wobec przyjmowania nielegalnych uchodźców. Bardzo utrudnili możliwość uzyskania obywatelstwa i ograniczyła przypływ ludzi, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu. Nie bardzo jednak mają pomysł, co zrobić z bezrobotnymi inżynierami i chirurgami, którzy nie mogą znaleźć pracy ze względu na wszechobecny rasizm, więc handlują narkotykami. I to będzie problem na wiele, wiele lat, bo to już jest kolejne pokolenie migrantów. Ze szwedzkimi obywatelstwami. I radź tu sobie, obywatelu, bo Twoje poprzednie rządy chciały być tolerancyjne i mieć dobre serduszka. Donald Tusk na szczęście zapowiedział, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację i nikogo przyjmować (czyli po prostu będziemy płacić, hurra…!), ale ja mam wątpliwości, czy się z tego cieszyć. Patrząc na prawdomówność premiera wolałabym chyba, żeby przekonywał, że ich przyjmiemy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Polsko – niemieckie barwy

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Słyszeliście pewnie aferę z nowymi strojami polskich olimpijczyków, którzy w sierpniu będą walczyć o medale? Ogólnie ani ładne, ani polskie. Ludzie oburzyli się, że ubrania szyła niemiecka firma, a nie polska – i słusznie, zwłaszcza że marka 4F szyje naprawdę ładne sportowe stroje. Sama kupiłam sobie olimpijską bluzę w ich wykonaniu (zdaje się, że z 2016 roku – bardzo podobały mi się te srebrne orły na plecach <3 ). Wygodne, ładne, dobrze leżą. Nie ma się do czego przyczepić. Stroje zaproponowane przez niemiecki Adidas są… no, są. I tyle dobrego można o nich napisać.

Kontrowersyjny wybór

Ani to kolorystycznie nie pasuje, jakieś inne kolory wklejone byle gdzie i nie wiadomo po co, napis „POLSKA” sprawiał wrażenie, jakby był napisany jakimś mazakiem, bo albo skończyły się fundusze, albo Niemcom się nie chciało. Co się będą przepracowywać na jakąś tam reprezentację Polski, prawda? Na szparagi jeździć i zbierać, a nie na Igrzyska medale zdobywać, w dupach nam się poprzewracało od tego dobrobytu! Dobra, ale bez żartów. Ogólnie jakąś wielką fanką Adidasa nie jestem, wolę Nike, a najchętniej właśnie 4F, ale firma jak firma, mają lepsze albo gorsze propozycje. Ta była gorsza i dziwię się, że została zaakceptowana przez PKOl. Inną sprawą jest historia tej marki, bo jest ona jedną z tych związanych z Adolfem Hitlerem i NSDAP. @lemingopedia napisał więcej w tym temacie na swoim FB, polecam się zapoznać. Cóż, jeśli świat postanowił dać szansę Niemcom na przeżycie i odbudowanie, to nie ma się co dziwić – większość z tych najstarszych niemieckich firm przed laty, które do tej pory istnieją, było w jakiś tam sposób powiązani z partią kanclerza Hitlera. Bardzo często zresztą firmy, zwłaszcza te wielkie, przechodzą z ojców na synów, ale już nie zdążyłam sprawdzić, jak było konkretnie w tym przypadku. Nie jest to zresztą specjalnie istotne.

Oczywiście na Polski Komitet Olimpijski i nasz nie-rząd spłynęła fala krytyki, bo mieliśmy ładne, schludne, dobrze leżące i skromne stroje, a teraz mamy dresy, których nikt szanujący się by nie założył nawet w latach 90-tych. 😛 I, oczywiście, PKOl zawalił, że je w ogóle zaakceptował. Teraz tłumaczą się, że zależy im na sportowcach i ich wygodzie i dlatego wybrali właśnie Adidas. Zaraz mi na czole kaktus wyrośnie, bo osobiście uwielbiam Igrzyska Olimpijskie, na letnie zawsze biorę sobie wolne w pracy (tak, to jest ten poziom obsesji), więc sporo się naczytałam o tej dbałości o wygodę i interesy naszych reprezentantów. Ale, zostawmy to, mnie się ten strój nie podoba. Jednak byłabym ostrożna w oskarżaniu naszego nie-rządu o to, że ledwo się dorwali do władzy i już od razu dają Szwabom zarabiać. Mimo wszystko weźmy pod uwagę fakt, że dzisiaj te stroje zostały dopiero zaprezentowane. Najpierw musiało pójść zamówienie, wstępny projekt, wykonanie, akceptacja, a potem jeszcze organizacja hali na oficjalną prezentację. Adidas jest firmą, która ubiera wiele krajów, więc na pewno nie zrobili od ręki. Może się więc okazać, że to nie nasz nie-rząd zdecydował się na Adidasa, ale poprzednia władza. Decyzja głupia, nieuzasadniona i zwyczajnie smutna – i tak, bardzo wiele może wskazywać na to, że spowodowana otwartą proniemieckością Donalda Tuska, bo od początku kadencji tego rządu słyszymy tylko o decyzjach, które byłyby korzystne dla nich, a nie dla nas – ale, biorąc pod wszystkie fakty, być może za tę konkretnie „dobrą zmianę” nie odpowiada akurat Tusk i jego ekipa. Nie mogłam znaleźć, kto i kiedy zaakceptował projekt Adidasa – w tej chwili wyskakują mi tylko informacje o oficjalnej prezentacji – więc nie jestem Wam w stanie napisać na 100%, który rząd podjął taką decyzję.

Tomasz Lis w formie

Ale, nie byłabym sobą, gdybym się do kogoś nie przypierdzieliła, więc zacytuję Wam wpis Tomasza Lisa na Twixie:

Ładne te stroje naszych reprezentantów. I fajne jest to, że niemiecka firma przygotowuje dla polskich sportowców stroje nawiązujące do pięknej historii polskiego olimpizmu.

Aha, aha. Nie wiem, co jest jakoś specjalnie fajnego w tym, że to nie polska, a niemiecka firma przygotowała te stroje. Nie potrafię znaleźć pozytywów, zwłaszcza że 4F sroce spod ogona nie wypadli i naprawdę szyją piękne stroje. Być może Lis poleciał na ogólnej tendencji w Internecie, że Tusk – jak to Tusk – zatrudnił firmę niemiecką, a kiedy być może dokopiemy się do informacji, kiedy i kto zamawiał te stroje i (jeśli okaże się, że to jednak PiS), to opublikuje stosowny wpis, w którym skrytykuje taką decyzję i stwierdzi, ze to skandal i że on – jako (ekhm, ekhm) – Polak jest oburzony. Nie wiem jednak, w którym miejscu on widzi nawiązania do polskiego olimpizmu? To są te czarne wstawki w innych, niż nasze barwy, kolorach? Nie widzę tego nawiązania, ale dostrzegam trochę nawiązań do polsko – niemieckiej historii:

Biały – symbol niewinności

Czerwony – przelana krew (właśnie tych niewinnych ludzi)

Czarny – może to jakieś nawiązanie do żałoby?

A, i jeszcze fakt, że czarny, biały i czerwony to barwy Niemiec, a konkretnie Cesarstwa Niemieckiego, flagi III Rzeszy do 35. roku oraz III Rzeszy aż do jej upadku.

Tak więc reparacji nie będzie, bo nie ma za co, ale trochę nam przykro, więc macie czarne kolory na Waszych biało-czerwonych barwach i sami sobie zinterpretujcie, o co nam chodzi. „Tyle od nas! Dzięki za przelew! Bajo!”. M. P.S.: Wrzuciłam zdjęcie projektu 4F, bo po co macie brzydotę oglądać? 😉

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

O pewnej wielkiej imprezie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Na pewno zauważyliście, że wielu polityków odwala jakieś chore akcje. Mam subiektywne wrażenie, że częściej są to ludzie wywodzący się z nowej koalicji rządzącej, ale tu się przyznaję, że jestem dość mocno stronnicza. Ale można choćby wspomnieć Grzegorza Brauna, najbardziej prawicowego z prawaków. Zgodzicie się chyba ze mną, że akcje tych bardziej po lewej śmiało można określić mianem „cringe’u”, jak to teraz mówi młodzież. Niezwykle trafne, patrząc na to, na jakie pomysły wpadają przedstawiciele nowego nie-rządu.

Ciekawe przypadki politycznej zabawy

Mieliśmy bowiem Julię Żołędziowską, która w pewien sylwestrowy wieczór pochwaliła się w mediach społecznościowych, że usypuje sobie ściechę – konkretnie wrzuciła zdjęcie. Kiedy spadła na nią fala krytyki, tłumaczyła się, że to tylko taki żart, a tak naprawdę to przecież mąka. Ciekawe poczucie humoru. Nie do końca jej jednak wierzę, bo miewam mąkę w domu i konsystencja jest trochę inna, mniej kryształowa, ale to może inna odmiana dla nowobogackich, do której jako plebs nie mam dostępu. Był też Sławomir Nitras, który kiedyś szarpał się z posłem Kaletą, ale też zdarzyło mu się przeszukiwać torby i plecaki członków PiS-u. Niedawno stanął też po stronie Holendrów, którzy szarpali prezesa Legii, kojarzycie może tę awanturę? Szczerze powiem, że Sławka uważam za największego buca z naszego nie-rządu, zaraz obok Michała Kołodziejczaka. Któremu zresztą też niedawno przytrafiła się wpadka, bo Ukraińcy dość mocno sugerowali, że spec od rolnictwa był w stanie wskazującym, podczas niedawnej dyskusji na temat ukraińskiego zboża. I to wskazującym nie na jakiś tam alkohol, tylko na substancje nie do końca w Polsce legalne. Nie ma co wierzyć we wszystko Ukraińcom, bo znamy ich nie od dziś, ale ich słowa są bardziej wiarygodne, jeśli przypomnimy sobie zdjęcie z owego spotkania, na którym pan Michał był już pogrążony w kamiennym śnie, co może sugerować, że nastąpiło tzw. „zejście”. Przypomina mi się też Rafał Trzaskowski, który kiedyś na dyskotece zrobił awanturę, bo DJ nie puszczał jakiejś piosenki, którą wybrał, bo – zdaniem Rafała – nie wiedział, kim on jest! Aha, i oczywiście Jacek Sutryk, który napisał niepełnosprawnemu człowiekowu, skarżącemu się na kiepską pomoc MOPSu w sprawach tak prozaicznych jak codzienna toaleta, żeby mniej siedział w Internecie, a więcej się mył. Prezydent Wrocławia rywalizuje teraz w II turze wyborów prezydenckich z Izabelą Bodnar, która dała się poznać w Sejmie po okrzykach: „Go, Poland! Goooo!”. Oczywiście, na prawicy mieliśmy kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego i bójkę z policją w wykonaniu Przemka Wiplera, ale…\

Lider pelatonu

Ale ten osobisty konkurs wygrywa zdecydowanie Jacek Protasiewicz, któremu obca jest chyba maksyma: „Piłeś, nie pisz”. Jego ostatnia chora akcja była na tyle żenująca i idiotyczna, że zostawił konkurencję daleko w tyle. Bo wiecie, nie jednemu Jackowi zdarza się przesadzić z alkoholem (chociaż jemu w miarę regularnie), ale mało komu przychodzi do głowy, żeby pisać jakieś obrzydlistwa w sieci. To był bardziej etap dwunastolatka, który po raz pierwszy podwędził rodzicom pół flaszki z barku, a potem – zanim zwymiotował i stracił przytomność – uznał, że fajnym pomysłem będzie napisać, co by się zrobiło z Anią z IV b, publicznie i wulgarnie obrażać wychowawczynię, a potem zapowiedzieć koledze z klasy, że w poniedziałek go pobije. Umówmy się, to jest mniej więcej ten sam kaliber, tylko że dwunastolatek to tak naprawdę dzieciak, więc poza naganą i pasem od ojca nic mu raczej nie grozi, a Protasiewicz jest mężczyzną w kwiecie wieku, na dodatek pełniącym funkcję publiczne…. Impreza Jacka trwała trochę dłużej niż nasze, zwykłe, plebejskie, bo zaczął w sobotę, a skończył w niedzielę. Zaczął od Oskara Szafarowicza, któremu napisał: Biedaku, nawet nie wiesz, co oznacza starcie całego Parmiggiano na obiad z seniorem, bo od Ciebie chcą tylko miękkich ust… współczuję… nie! Twoje czerwone i duże wargi muszą robić karierę w PiS, nieprawdaż? Przyznam szczerze, że sama nie przepadam za młodym rycerzem PiS-u, ale spójrzcie co my tutaj mamy. Najpierw facet utrzymujący się z pieniędzy podatników obraża innego za gorszą sytuację materialną, potem sugeruje mu robienie kariery przez łóżko i homoseksualizm, a przy okazji wyśmiewa się z jego wyglądu. Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby ktoś w podobny sposób odnosił się do chłopaka w makijażu i rurkach. Tutaj oczywiście afera gigantyczna też musiała być, ale odnoszę wrażenie, że bardziej ze względu na jego stosunek do Darii Brzezickiej, niż przez to, że poobrażał iluś tam ludzi w Internecie. Dziwne zainteresowanie starszego gościa wyglądem młodego studenta wydaje mi się mocno niepokojące, ale wiadomo – żeby życie miało smaczek…

Niezdrowe fascynacje

Protasiewicz w ogóle wydaje się mieć skłonności do studentów obojga płci, ale do 22-letniej, zdaje się, Darii jeszcze wrócimy. Kolejną ofiarą pana Jacka okazał się Samuel Pereira – pan wojewoda dolnośląski, koniecznie chciał wiedzieć, czy ten „bidok” dalej siedzi w wannie. Nie wiem, do czego potrzeba mu była ta informacja, ale ten człowiek wykazuje naprawdę nienaturalną ciekawość życiem seksualnym innych ludzi. Kiedy bowiem sympatyk Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział, że nie jest zainteresowany bliższymi relacjami z Protasiewiczem, ten odpisał mu: Kijem bym opędzał… nawet gdybyś pan się starał, jak przy rozporku Kurskiego. No dobrze, ale się nie stara, więc w czym problem? Poza tym znowu – wyśmiewanie sytuacji materialnej (chociaż Pereira jako były wicedyrektor TVP chyba nie może narzekać na biedę – przynajmniej dość mocno sugerowały to swego czasu prorządowe media, publikując zarobki byłych pracowników publicznej telewizji) oraz sugerowanie niezbyt przyzwoitych zachowań. Obsesja jakaś? Chyba tak, bo pan Jacek zdaje się wiedzieć, jak wygląda przyrodzenie dziennikarza śledczego, Marcina Dobskiego: Bo z niego taki dziennikarz śledczy, jak z jego 20 cm – 20 cm! 😂 Zwykla, przeciętna fujara 🤣. Przypominam, ten człowiek był w związku z kobietą i tym również nie zawahał się pochwalić. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy pytał innych mężczyzn, czy jeszcze biorą kąpiel oraz oceniał ich penisy… Pewnej użytkowniczce Twixa napisał, że Daria Brzezicka leży jeszcze w łóżeczku, a ja przygotowuję jej kanapki i kawusię… i zaraz zaniosę do łóżeczka… Proszę nie zazdrościć, że nie nasza wina, że się w życiu poukładało… a z tej zazdrości tylko głupie tweety Pani wychodzą spod klawiatury 😉 oraz A teraz z Darią Brzezicką przygotowujemy się do niedzielnego obiadu, więc – trolle! – nie przeszkadzać!. Ale panie Jacku, przecież to pan dzwoni… Ale przynajmniej on nie rozsiada się w kuchni, kiedy żona zapierdziela to się szanuje. Powiem Wam, że to dość ciekawe, bo po wpisach pana wojewody widać, że troszkę wstawiony był i troszkę mu się paluszki plątały, ale jednak był w stanie pisać zrozumiale i nikt nie miał wątpliwości, o co mu chodziło (zachowałam ich oryginalne brzmienie, więc możecie ocenić, chociaż kilka literówek litościwie poprawiłam – przyp. m). A mimo wszystko wydawało mu się, że takie pisanie jest z jakichś powodów dosyć zabawne. W każdym razie – związek młodziutkiej studentki z prawie sześćdziesięcioletnim mężczyzną budzi pewne kontrowersje, ale ostatecznie – przestępstwa nie popełnili, dorośli ludzie mogą tworzyć takie związki, jakie im się podobają. Zresztą pani Brzezicka zapewnia o ich wielkiej miłości, więc widziały gały, co brały. Zastanawiam się tylko, czy na pewno nie przeszkadza jej to zainteresowanie partnera męskimi narządami płciowymi. Mnie by przeszkadzało, ale ja jestem nietolerancyjna. Niech się bawią, romantycy.

Tusk znowu się wściekł

W każdym razie szambo wybuchło i trzeba było zareagować, dlatego Donald Tusk odwołał go ze stanowiska wojewody. Oczywiście, media znowu pisały, że premier jest wściekły. To jest standardowe hasło, kiedy Koalicja Obywatelska coś zawali – oczywiście ma to sugerować, że szef PO o niczym nie wiedział, nie słyszał, nie maiał pojęcia – chciał, żeby było zrobione dobrze, a tutaj jakieś szkodliwe dla Polaków ustawy? Tak było przecież po ustawie wiatrakowej. Niechcący sugeruje to jednak co innego – że Tusk jest zwyczajnie mściwym i wybuchowym człowiekiem, bo kto normalny tak często się wścieka? I pewnie taka jest racja, a o te ustawy to się denerwuje, że ich autorzy nie dopilnowali, żeby jakoś ukryć te niezbyt korzystne pomysły. No i może jeszcze to, że nie jest w stanie zapanować nad tym, co wyczynia jego partia.

A Protasiewicz? Tutaj może odwyk mógłby coś pomóc…

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej