Connect with us

Nawiasem Pisząc

Kolejne przedstawienie Grzegorza Brauna

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Grzegorz Braun zapunktował u większości zwolenników prawicy. Można się z nim zgadzać albo nie, można go chwalić za jego niektóre akcje albo ganić. Warto jednak zaznaczyć, że większość z nich zwracała uwagę na kwestie, do których się przyzwyczailiśmy, a które w normalnym państwie byłyby nie do pomyślenia – jak na przykład ozdoby choinkowe popierające „jedyną i słuszną” partię polityczną… w sądzie. Niezależnym i niezawisłym, podkreślam. Albo Chanuka w polskim Sejmie, w którym ci sami ludzie, którzy wręcz w niej uczestniczą, potem krzyczą w Sejmie, że trzeba zdjąć stamtąd krzyże. I tym gamoniom się to dodaje – nawet nie zdają sobie sprawy, że zaprzeczają sobie na każdym kroku. No, ale po rewelacjach Herr Tuska na temat uchodźców i polskiej granicy nic mnie już nie zdziwi. W tej ekipie fikołki i akrobacje robią lepiej niż niegdyś Leszek Blanik – który, zdaje się, później do nich dołączył. Tak upadają wielcy sportowcy.

Polska solidarność idzie chyba trochę za daleko

Ale do brzegu. Braun zdjął ukraińską flagę z masztu na Kopcu Kościuszki. Zacznijmy od tego, że w ogóle jej tam nie powinno być. Rozumiem potrzebę niektórych ludzi, żeby wywieszać ukraińskie flagi w ramach jakiegoś tam wsparcia – chociaż ja zawsze przy różnych okazjach, kiedy ludzie ustawiają sobie flagi innych krajów, powtarzam, że jestem Polką i moimi barwami są tylko te biało-czerwone. I ten fakt wcale nie oznacza mniejszego współczucia. Są jednak miejsca, w których powinna powiewać tylko i wyłącznie polska flaga. I uważam, że Kopiec Kościuszki do takich należy. Niebiesko-żółte barwy były tam nawet 2 maja – w Dniu Polskiej Flagi. Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, podejrzewam, że krakowskie władze, ale proponowałabym zastanowić się nad sobą, ewentualnie jasno się określić i wyjechać na Ukrainę, żeby walczyć o swoją ojczyznę. Bo to naprawdę zachodzi już troszeczkę za daleko.

Szykujcie się na wielkie oburzenie

Zastanawiam się, jakie będą reakcje posłów naszego nie-rządu, bo pamiętamy jak się wszyscy zapluli z oburzenia, kiedy Braun chwycił za gaśnicę i zgasił świece chanukowe. I, jasne, z jednej strony w ogóle nie powinno ich tam w ogóle być, z drugiej mógł sobie darować gaśnicę, bo można było chyba znaleźć mniej ekstremalny sposób pozbycia się tych świec. Potem wymyślano różne kłamstwa na temat tego zdarzenia, a brylowała w nich pani, która postanowiła się z posłem Konfederacji szarpać. Ja nie wiem, czy ona pół słowa prawdy powiedziała na temat tamtego zajścia. Z drugiej strony posłowie nowej koalicji kłamać lubią nadzwyczajnie. Krzysztof Bosak opowiadał, że kiedyś robiono awanturę w Sejmie, bo pan Grzegorz miał jechać pod prąd. Tylko zapomniano dodać, że na ulicy wyłączonej z ruchu podczas jakiegoś spotkania Konfederacji, a Braun jechał tam tylko po to, żeby dostarczyć nagłośnienie. I podejrzewam, że tutaj może być tak samo. Jakiś politolog w Gazecie Wyborczej już lamentuje, że lider Konfederacji Korony Polskiej „czuje się bezkarnie”, a sprawa podobno została już zgłoszona na policję i do prokuratury.

Ukraińska flaga potraktowana jednak z szacunkiem

Dzisiaj posłowie i wielbiciele Platformy, wraz z innymi ugrupowaniami, są zajęci, bo Donald Tusk zorganizował dla nich kolejny wiec. Marsz sprzed roku był udany i prawdopodobnie przyczynił się do tego, że Platforma sięgnęła po władze wraz z sojusznikami, więc premier próbuje tej sztuczki kolejny raz, bo europarlamentarzyści z jego ugrupowania będą mieli jeszcze więcej okazji, żeby szkodzić Polsce kosztem Niemiec, więc nie ma co składać broni, prawda? Ale jestem niemal pewna, że jutro w mediach będzie cyrk, że to zbrodnia przeciw Ukrainie i że Grzegorz Braun służy Rosji (oczywiście do spółki z Jarosławem Kaczyńskim, człowiek Putina w Warszawie w życiu by się nie zhańbił taką współpracą, co to to nie, zapomnijcie o resecie). Nie zdziwię się, jeśli dowiemy się o profanacji, zdeptaniu i Bóg wie, czym jeszcze. Tymczasem nie. Ukraińska flaga została normalnie ściągnięta, prawidłowo złożona i przekazana do ukraińskiego konsulatu. Krzywda się chyba nikomu nie stała? Nie wiem, co tam wymyślą posłowie pseudo-koalicji, żeby trochę ponaparzać w Konfederację przed wyborami (podejrzewam, że Donald Tusk dostał już wytyczne z Brukseli, że musi zrobić absolutnie wszystko, żeby ta straszna, nazistowska partia nie dostała się do Europarlamentu), ale warto by było, żeby uzmysłowili sobie, że jak jest akcja to jest też reakcja.

Gdyby sędziowie w jawny sposób nie wspierali partii Herr Tuska, to Grzegorz Braun nie wynosiłby im choinki z ozdobami na temat wolnych sądów, Unii Europejskiej czy LGBT. Gdyby rząd nie zgodził się na cudaczne obchodzenie Chanuki w Sejmie, podczas gdy niektórzy posłowie krzyczeli, że Sejm nie jest miejscem dla krzyżu, afery z gaśnicą by nie było. Gdyby Kraków szanował miejsce symboliczne dla Polski i okazał polskiej fladze należyty szacunek, zamiast wieszać obok niej inną, sugerując, że powinna być ona tak samo ważna dla Polaków, co nasza ojczysta, to nie byłoby dzisiaj czego zdejmować. Proste?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Donald Tusk znowu zmienia zdanie

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jakiś czas temu pisałam, że Trzaskowski prowadzi taką kampanię, żeby wyglądało, że jest bardziej pisowski od PiSu, a teraz Donald Tusk, który jakiś czas temu zapewniał, że w światowej polityce jest miejsce tylko dla jednego Donalda w końcu się przyznał, o którego Donalda mu tak naprawdę chodzi, bo w Parlamencie Europejskim brzmiał jak prawdziwy Trump! Wychodzi więc na to, że faktycznie będziemy mieli jednego Donalda, ale w dwóch osobach. Przynajmniej dopóki premier nie zdecyduje, że w sumie już wystarczy i znowu może mówić coś zupełnie odwrotnego. I tak w końcu skończyło się na tym, że ludzie się już pogubili i za cholerę nie mają pojęcia, jakie poglądy ma szef naszego rządu.

Dawno, dawno temu, właśnie w tym Europarlamencie…

Rozsiądźcie się zatem wygodnie, zaparzcie sobie herbatki, a ja Wam przytoczę całe wystąpienie pana Tru… Tuska. Dopiszę tylko na początku, że wyglądało na to, że sam premier przestał się już orientować w tych swoich kłamstwach i zmianach poglądów, bo wyraźnie gubił się w tej swojej wypowiedzi i nie za bardzo był chyba przekonany, czy ktoś mu zaraz nie przeszkodzi i nie sprostuje, że podobne zdanie być może wygłaszał, ale w domu przed lustrem, a nie w Parlamencie Europejskim, na konferencji prasowej, czy gdziekolwiek indziej.

Pamiętam jak tutaj, z tej mównicy, wiele lat temu jako szef Rady Europejskiej, przestrzegałem przed naiwnym podejściem do zagrożenia nielegalną imigracją.

Wiele lat temu, czyli Bóg wie kiedy, więc nie interesujcie się, tak? Mówił, to mówił. Chyba wie, co mówił?

I właśnie między innymi część sali w tym parlamencie reagowała czasami złością, czasami śmiechem, kiedy – wbrew temu, co niektórzy głosili, że Europa powinna być kontynentem bez granic, otwarta dla wszystkich nielegalnych i legalnych przybyszy – to wtedy mówiłem, że to jest kategoria odpowiedzialności, takiej najważniejszej odpowiedzialności, jaką ma każda władza. Za bezpieczną granicę i bezpieczne terytorium.

Najgłośniej śmiała się Angela Merkel, która wcześniej bez konsultacji z innymi państwami zaprosiła ich wszystkich tutaj. Mniej więcej od tamtego czasu zaczął się powolny upadek Europy Zachodniej. Podejrzewam więc, że najpierw zareagowała śmiechem, a potem właśnie złością, kiedy zaprosiła Donalda na dywanik i łagodnie poinformowała go, że jak jeszcze raz zaszczeka inaczej, niż ona, to poczęstuje go wypowiedzeniem i skończy się rumakowanie. Potem musiała jeszcze zadbać o tym, żeby wszyscy, absolutnie wszyscy zapomnieli o tym wystąpieniu.

A jak było naprawdę?

Ja może przypomnę w takim razie panu premierowi, dlaczego Platforma przerżnęła wybory w 2015 roku. Nie, wcale nie dlatego, że PiS omamił wyborców pięćset plusami czy innym rozdawnictwem. A przynajmniej nie tylko dlatego. Pomijając oczywiście fakt, że tamtejszy rząd nie bardzo przykładał się do realizacji obietnic (to mu zresztą zostało do dziś), a zamiast tego zajął się podnoszeniem wieku emerytalnego (o czym Tusk twardo zapewniał, że nigdy się na to nie zgodzi), więc ludzie mieli prawo być zmęczeni jego kłamkoleniem. Tamten rząd przerżnął wybory również ze względu na tych nielegalnych migrantów, bo był bardzo entuzjastyczny wobec pomysłu Angeli Merkel. Pamiętam, jak zostały zorganizowane dwie manifestacje – jedna przeciwko niekontrolowanej migracji, druga za. Na pierwszej było kilkadziesiąt tysięcy, jeśli nie 100 tysięcy osób; na drugiej może setka ludzi tańczących wokół człowieka wesoło grającego na bębenku, bo oni są uśmiechnięci i tolerancyjni. Polacy wiedzą, co się dzieje w krajach arabskich, wiedzą, że jest to kultura, która nie do końca się asymiluje, a jednocześnie potrafi twardo bronić swoich poglądów. Wysadzając się w powietrze, rozjeżdżając ludzi samochodami czy atakując nożem. I pomyśleli sobie, że jednak nie, podziękują. I właśnie dlatego pan Donald teraz głosi tezę zupełnie odwrotną od poprzedniej, bo przecież ze dwa lata temu, kiedy zaostrzyła się granica na polsko-białoruskiej granicy atakował PiS za nich bezduszność i brak serduszka. Wtedy jednak chodziło mu o to, żeby nawalać w PiS z każdej strony, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto mu znowu uwierzy; dzisiaj ma ochotę utrzymać się przy władzy, a jakby jeszcze Rafik wygrał wybory prezydenckie i lojalnie podpisywał mu wszystkie ustawy, to by było super. Dlatego może napiszę również, co mówił wówczas pan premier: „Wypowiadanie znowu tych słów, które są kompromitujące, że Polska obroni się, tak jakby ci ludzie nam wojnę wypowiedzieli. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca ziemi”. A później uroczyście unieważnił referendum, w którym wyborcy mogli wypowiedzieć się na temat przyjmowania tych biednych ludzi.

Nie wiem, jak Wy, ale mam wrażenie, że Tusk pada trochę ofiarą faktu, że wcześniej wszystkie najważniejsze media w Polsce trzymał w kieszeni. Zapomniał widocznie, że w Internecie nic nie ginie, a że pojawiło się trochę tych mniej uśmiechniętych czasopism czy stacji, które aż przebierają nóżkami, żeby wypomnieć premierowi jego kolejne kłamstwo czy zmianę zdania. Dlatego z pełną premedytacją wygłasza kolejne przemówienia, z czego niemal każda jest kompletnym zaprzeczeniem tego, co mówił wcześniej. I podejrzewam, że za każdym razem jest wściekły, że jakiś wredny dziennikarz albo internauta mu to wypomni. Nie może się jednak powstrzymać, żeby tego błędu nie powtarzać. Raz, drugi, trzeci, nie wiem, przestałam liczyć. Przyzwyczajenie to jednak zdradziecka rzecz.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Akrobatyczne piruety Rafała Trzaskowskiego

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Odnoszę nieodparte wrażenie, że sztab Rafała Trzaskowskiego robi wszystko, żeby mu zaszkodzić, a że on sam nie jest zbyt lotny, to nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ogólnie wszystkie jego kampanie były pokazem żenady i błazenady, ale ten człowiek teraz przechodzi sam siebie. Co jeden jego numer to głupszy i naprawdę nie chce mi się wierzyć, że oni w KO nie mają tam kogoś mądrzejszego, który może nie dałby rady zrobić genialnej kampanii, ale przynajmniej nie wpychałby go na minę na każdym kroku. Ten człowiek już od dawna jest chodzącą kompromitacją, a jego sztabowcy zdają się robić wszystko, żeby utwierdzać ludzi w tym przekonaniu. Na każdym kroku. Mam poważne wątpliwości, czy ci ludzie naprawdę są tak głupi czy może ktoś celowo pod Rafałkiem dołki kopie, w które ten oczywiście za każdym razem wpada.

Swój człowiek Trzaskowski

Umówmy się, że Trzaskowski nigdy nie był geniuszem, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii. Za dużo do powiedzenia to on nie ma, więc skupia się na jakichś chorych akcjach i liczy na to, że ludzie to kupią. Dlatego jeździ tą komunikacją miejską z książką i ma słodką nadzieję, że ludzie uwierzą, że on tak codziennie do pracy. Jak zwykły obywatel. Bo jest takim samym człowiekiem jak my wszyscy. A poza tym planeta płonie, więc autami nie wolno. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to pic na wodę, fotomontaż, tylko Rafałkowi się wydaje, że jest taki cwany i sprytny. Opowiada coś o codziennych zakupach w Hali Mirowskiej, a potem się okazuje, że nikt go nigdy tam nie widział, a poza tym wystarczy rzut oka na mapę Warszawy, żeby zauważyć, że jemu jest tam wybitnie nie po drodze. Musiałby godzinę tracić w jedną stronę. Udałoby mu się wtedy może w końcu skończyć tę książkę. Tak więc mamy jeszcze łatwo wykrywalne i zupełnie niepotrzebne kłamstwo, nawet nie wiem po cholerę wymyślił sobie tę halę. Klejenie szyby od drzwi taśmą klejącą w domu ludzi, którzy absolutnie się tego nie spodziewali, bo akcja była spontaniczna (i znów nie pomyślał, że gdyby ludzie w to uwierzyli, to wyszliby z założenia, że on wbija się na chatę obcym ludziom bez zapowiedzi – średni pomysł chyba) pomińmy już, bo ileż się można znęcać za jedno i to samo. Spot z żoną również nieprzemyślany, bo przecież prezydent Warszawy kreował się wtedy na wielkiego feministę, więc wiadomo było, że ta żona przy zlewie wróci do niego jak bumerang. Niczego się nie nauczył po „dupiarzu”? Próba odkręcenia tego, że teraz dla odmiany on dla żony trochę pogotuje była sztuczna, przekombinowana i zwyczajnie żenująca. Ale na Warszawę to wystarczyło, głównie dlatego że do stolicy spłynęło wielu młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków (a tak naprawdę z małych, ale na torturach się do tego nie przyznają), bo w TVN-ie im wmówiono, że na Trzaskowskiego głosuje tylko elita, a oni bardzo chcą należeć do elity.

Bardziej pisowski niż PiS

Żeby zrobić skuteczną kampanię na całą Polskę trzeba jednak trochę bardziej się nagimnastykować, dlatego sztab pięknego Rafała wymyślił dla niego kolejne żenujące akcje. O bezmyślnym wpatrywaniu się w słupek z nazwą ulicy już pisałam. W tym przypadku też nikt nie wpadł na to, że ludzie od razu wyciągną mu zdejmowanie krzyży. Inna sprawa, że prezydent stolicy udaje teraz, że wcale tych krzyży nie kazał zdejmować, bo mu ktoś odrobinę mądrzejszy (więc pewnie nie z jego sztabu) podpowiedział, że to może działać na postępową „warszawkę”, ale w Polsce poza dużymi i średnimi ośrodkami są jeszcze mniejsze miasteczka i wsie, gdzie ta wiara jednak wciąż jest obecna. Warto chyba też wspomnieć, że Paweł Adamowicz zginął sześć lat temu, a nasz przystojniacha pierwszy raz odstawił tę szopkę, co dużo mówi o jego szczerości. Kłamkolić to on lubi prawie jak Donald. W każdym razie sztab Trzaskowskiego uznał, że Rafał ma być teraz bardziej pisowski niż PiS i bardziej nawrocki niż Nawrocki. Dlatego wylecieli nagle z pompkami (bo wiadomo jaką kampanię prowadzi kandydat popierany przez PiS) i patriotyzmem gospodarczym, mimo że wszystkie inwestycje w Warszawie zlecił zagranicznym firmom; ba – on nawet drzewa kazał przywieźć z Niemiec, bo przecież w Polsce żadne nie rosną. To jest akurat małe piwo, jego wyborcy są nim tak zachwyceni, że nic im tu prawdopodobnie nie zazgrzytało. Ale z czego najbardziej lubią się śmiać j***ćpisy? Są takie dwie rzeczy, które bawią ich nieustannie i wyciągają je za każdym razem, kiedy tylko trzeba usadzić „merytoryczną argumentacją” jakiegoś wrednego pisiora. Po pierwsze nieudolność Kaczyńskiego, który przecież sam nic nie potrafi zrobić, nawet zakupów, a po drugie oczywiście Zenka Martyniuka. I co postanowił zrobić sztab kandydata KO na prezydenta? Właśnie coś takiego, co tak bardzo śmieszyło jego wyborców. Najpierw posłali go do sklepu, gdzie Rafał wyszedł na kompletnego niemotę, bo pani ekspedientka musiała go oprowadzić po sklepie i podawać do ręki wybrane przez niego produkty. Wiadomo, obcy sklep, weź tu traf najpierw do działu z pieczywem, a potem z warzywami w małym, osiedlowym sklepiku. Chyba że ta kobieta po prostu bała się, że nakradnie.

Fikołek z telemarkiem

Ale najlepsze zostawili sobie na koniec, bo Rafał Trzaskowski nagral krótki, acz żenujący filmik z… Zenkiem Martyniukiem! <3 Tym Zenkiem Martyniukiem, który śpiewa wsiową muzykę w sam raz na poziom PiS-owców. Zwykły plebs, nie to co oni, elita intelektualna słuchająca tylko i wyłącznie PRAWDZIWEJ SZTUKI. Tym Zenkiem Martyniukiem, który występował wspólnie z Jackiem Kurskim, chyba trzecim najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Polsce (bo o Macierewiczu ostatnio coś ciszej). Tym Zenkiem Martyniukiem, który jest synonimem kiczu, wiochy i tandety, czyli wszystkich tych cech, po których można podobno poznać przeciętnego wyborcę PiS-u. Tym samym. Panowie śmiali się serdecznie i zasugerowali, że to nie jest ich ostatnie wspólne nagranie, co może sugerować, że pan Martyniuk będzie wspierał teraz kampanię prezydenta Warszawy. A przecież Zenek Martyniuk był bronią ostateczną na zwolenników PiS-u – a przynajmniej tak się chyba fanom partii Donalda Tuska wydawało, bo siekli nim pisowców po głowie jak obuchem. Wyciągali go przy każdej okazji, żeby udowadniać tym głupkom od Kaczyńskiego, jakim są niewykształconym i prostackim plebsem i hołotą. Jacy to są prymitywni, że takich głupawych piosenek słuchają. Wszyscy albo prawie wszyscy moi znajomi na FB nienawidzący PiS przynajmniej raz go wyciągnęli, żeby udowodnić swoją wyższość intelektualną nad tą ciemnotą od disco-polo. I teraz to oni, jako ta wykształcona elita, będą musieli się bujać z Zenkiem. Ciekawa jestem, czy znowu dostaną kompletnej amnezji i uznają, że w sumie wszystkie Zenki to fajne chłopaki, a Martyniuk jest najfajniejszy czy jednak podrygiwanie w rytm twych oczy zielonych, zielonych jest poniżej ich godności? Bo wiecie, wszystko można jakoś wytłumaczyć. Oni są gotowi uwierzyć, że Trzaskowski zawsze był zwolennikiem gospodarczego patriotyzmu; zawsze bardzo ciężko trenował i biegał dalej, niż Tusk, Lis i Nawrocki razem wzięci, więc takie pompki to dla niego małe piwo, co było widać po tym, jak, biedaczek, usiłował się uśmiechnąć; tak naprawdę to dziennikarze z kamerami nie odstępują go na krok, kiedy chce sobie w spokoju przejechać metrem i poczytać książkę albo zrobić zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie, o który zahaczył, kiedy wracał z Hali Mirowskiej, bo mu się przypomniało, że cebuli zapomniał kupić. Ale jak oni przełkną tego Zenona, to ja naprawdę nie wiem. Kością im w gardle stanie.

Chciałabym zobaczyć teraz miny wszystkich tych, którzy wyciągali tego nieszczęsnego Martyniuka na każdym kroku. <3 Chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli szybko się otrząsną i zaczną pisać: „Wspaniały pomysł. Trzeba łączyć różne gatunki, a Zenek z Jamiroquai się będą na pewno wspaniale uzupełniali”.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Szokujące doniesienia Elona Muska

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Temat był opisywany wielokrotnie przez inne profile o podobnej tematyce, jednak wydaje mi się, że lepiej napisać pięć razy za dużo niż raz za mało. Chodzi o sprawę wykorzystanych seksualnie małoletnich dziewczynek, które to miało być tuszowane przez władze Wielkiej Brytanii (bo tam właśnie miało dochodzić do tych obrzydliwych przestępstw na masową wręcz skalę). Wszystko nagłośnił Elon Musk, no i się zaczęło. I całkiem słusznie się zaczęło, bo kolejne doniesienia medialne zdają się potwierdzać oskarżenia Muska. A sprawa jest faktycznie bulwersująca, jak każda, która dotyczy krzywdzenia dzieci. Ja na takie jestem wręcz wyczulona, dlatego pomyślałam sobie, że mimo tego, że o temacie jest głośno, ja również coś o tym napiszę.

Tolerancja przede wszystkim

No właśnie, bo dlaczego brytyjskie władze miałyby tuszować przestępstwa seksualne na małych dziewczynkach? Przecież to byłoby nieludzkie, niemoralne i absolutnie niedopuszczalne. Ale czy dyskryminacja jest ludzka, moralna i dopuszczalna? Też nie. I tu się zaczyna zagwozdka, bo tego rodzaju obrzydlistw mieli dopuszczać się ci biedni uchodźcy, według statystyk – głównie z Pakistanu. W związku z tym Wielka Brytania musiała podjąć decyzję. I podjęła – niestety szkodliwą dla tych dziewczynek. Bo wiecie – poprawność polityczna, pardon, tolerancja. Nie wiem, jak Wy, ale mam wrażenie, że Wielka Brytania po wyjściu z Unii stała się jeszcze bardziej lewicowa, niż cała Unia. W każdym razie w Wielkiej Brytanii rocznie (powtarzam: ROCZNIE) może dochodzić do 15 tysięcy nadużyć seksualnych wobec dzieci. Powodem tak ogromnej liczby nieletnich ofiar miały być dobrze zorganizowane gangi, składające się głównie z imigrantów o śniadym kolorze skóry. Dziewczynki były odurzane i porywane, a następnie przetrzymywane, żeby zadowolić Książąt Orientu. Sławomir Mentzen opisuje, że pewien ojciec jakimś cudem dowiedział się, gdzie była przetrzymywana i gwałcona jego córka, ale ponieważ nie mógł dostać się do środka, wezwał policję. Podobno doszło do takiego absurdu, że aresztowano ojca, który rozpaczliwie próbował ratować własne dziecko, a nie zwyrodnialców, którzy je krzywdzili. Jest to taki absurd, że nie mieści mi się to w moim małym, konserwatywnym móżdżku, dlatego ciężko mi uwierzyć w to, o czym mówił Mentzen. Znalazłam informację, że jakiś ojciec odnalazł swoją przetrzymywaną przez 26 dni córkę na łodzi dzięki anonimowej wskazówce. Dotarł tam przed policją. Jednak w tej sytuacji ojciec nie został aresztowany, a dane sprawcy sugerują, że był on francuskiego pochodzenia. Dlatego od razu przypomnę, że Mentzena można lubić, albo nie, można go popierać, albo nie, ale nie należy zapominać o tym, że jest politykiem. A do polityków najlepiej mieć bardzo ograniczone zaufanie. Można udzielić im pewnego kredytu zaufania, jednak pamiętajmy, że to w ich interesie jest, żeby go spłacić.

Godny podziwu entuzjazm brytyjskiej policji

Niezależnie jednak od tego, czy incydent przytoczony przez posła Konfederacji miał miejsce, czy nie – źle się dzieje w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu pisałam Wam, że zaczyna brakować miejsc w brytyjskich więzieniach. I to wcale nie dlatego, że są one zapełniane przestępcami – obojętnie, czy to tymi zza granicy, czy rodzimymi (osobiście uważam, że tych zagranicznego pochodzenia należałoby w trybie natychmiastowym wydalić z kraju, chociaż tu pojawia się problem, bo wielu z nich jest z rodzin imigranckich, które mieszkają na terenie Wielkiej Brytanii od wielu pokoleń). Zamiast nich często trafiają tam ludzie, którzy ośmielają się kręcić nosem na pełną tolerancji i miłości politykę, którą uprawiają rządzący. Szybko okazało się, że brytyjscy funkcjonariusze wykazali się aż zbyt dużym zaangażowaniem, jeśli chodzi o ściganie przestępstw „mowy nienawiści”, co potwierdził raport inspektora policji, który mówił, że około 25% tego rodzaju przestępstw w ogóle nie powinno być rejestrowanych. Wydaje Ci się, że ludzie dookoła rzucają Ci „śmieszne spojrzenia” w związku z Twoim pochodzeniem etnicznym? Brytyjscy policjanci spieszą z pomocą! Przypomnę może słowa inspektora policji, który sporządził ów raport: „Policja nie może być policją myśli. W moim raporcie podałem kilka przykładów przestępstw niezwiązanych z nienawiścią, w które policja nie powinna się angażować. To zdrowy rozsądek. Policja działa w bardzo trudnych warunkach, w których decyzje są podejmowane w złożonym i szybko zmieniającym się środowisku, w którym kwestie sporne politycznie zmieniają się dość często”. Nie wiem tylko, czy z tego raportu cokolwiek wyniknęło, skoro teraz dochodzą do nas tak przerażające informacje, natomiast widać tutaj pewną niepokojącą spójność. Wciąż jednak wypieram z siebie myśl, że oskarżenia Muska mogą być prawdziwe. Bo ja naprawdę rozumiem, że polityk kiedy ma do wyboru utratę poparcia i co innego – wybierze tę drugą opcję. Nie spodziewałam się jednak, że tym czymś innym mogłoby być tuszowanie bestialskich przestępstw na małych dzieciach. Być może dlatego nie nadaję się na polityka.

M.

Czytaj dalej