Connect with us

Nawiasem Pisząc

Osobliwe podziękowania

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Znowu zawrzało na linii Polska – Izrael, tym razem za sprawą popkultury i to najniższej jakości – chodzi mianowicie o konkurs Eurowizji. Jeżeli ktoś z Was lubi tę imprezę, to przepraszam za bezpośredniość, ale szczerze przyznam, że ja takiej muzyki nie znoszę. Nie chodzi jednak o samą muzykę, bo każdy może sobie przecież słuchać czego chce, a o „podziękowania” jakie wystosowała izraelska piosenkarka w stronę Polaków (bo to właśnie od naszych jurorów Noa Kirel otrzymała najwyższą ilość punktów). Ta sytuacja po raz kolejny pokazuje nam, jak skrzywiona jest wersja historii według Żydów i jaką antypolską propagandę wciska się tam uczniom do głów. Przekonujemy się o tym niemal na każdym kroku, a jednak ciągle irytuje tak samo mocno. Innym ciekawym wątkiem, który rzucił mi się w oczy, jest fakt, że jedną z najzacieklej broniących polskich interesów osób, była… posłanka Nowej Lewicy, Anna Maria Żukowska. Powiedzieć, że się tego w ogóle nie spodziewałam, to nic nie powiedzieć.

Polska winna Holocaustu

Wróćmy jednak do samych podziękowań, bo od nich się wszystko zaczęło: Czuję się jak zwycięzca. Dla mnie to, że otrzymałam najwięcej punktów od Polski, po tym, co przeszła tam moja rodzina podczas Holocaustu, to był prawdziwy moment triumfu. Moim największym sukcesem było, że Izrael został zauważony, zostawiliśmy po sobie ślad, sprawiłam, że mój kraj był ze mnie dumny – to moje największe osiągnięcia. Czyli pani Noa otwarcie zasugerowała Polakom odpowiedzialność za Holocaust. Samo to już wiele mówi o tym, czego izraelska młodzież uczy się w szkołach. Jeszcze parę lat temu śmialiśmy się, że niedługo będzie się uczyć dzieciaki, że Niemcy najechali na Polskę, aby ratować Żydów z łap polskiego antysemityzmu. Dzisiaj jesteśmy już o krok od tego. Na razie Izrael wprost przypisuje nam niemieckie zbrodnie na obywatelach żydowskiego pochodzenia. Ktoś mógłby zaprotestować, że „zaraz, chwileczkę, ale to tylko jedna wokalistka, jaki cały Izrael?” – przejdę do tego w dalszej części tekstu. Chciałam tu zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Zazwyczaj, kiedy sportowiec, muzyk albo, ja wiem, akrobata odbierają nagrodę w kraju, z którym jego Ojczyzna ma bolesne wspomnienia (albo tak jak w tym przypadku otrzymują najwyższą ilość punktów) to po prostu dziękuje. Nie politykuje, nie robi wykładów z historii, nie wypomina. Reprezentantka Izraela nie mogła jednak powstrzymać się od wypominania Polsce, jakie to – według propagandy, którą nasiąkała już od najmłodszych lat – krzywdy jej przodkowie doznali z polskich rąk. Nie przypominam sobie, żeby Iga Świątek po zwycięstwie w Rolland Garros mówiła: „Bardzo się cieszę, że wygrałam tutaj na francuskiej ziemi. Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo w 1939 roku Francja nie chciała udzielić obiecanej pomocy Polsce”. Albo żeby Kamil Stoch po jakimś wygranym konkursie tłumaczył: „Pal sześć to trofeum, najbardziej się cieszę, że pokonałem niemieckich skoczków. Macie za swoje, Niemiaszki!”. A pani Kirel nawet się nie zająknęła. Ciekawa jestem, czy gdyby przyszło jej „dziękować” Niemcom, to też użyłaby podobnego sformułowania, czy tylko nas w Izraelu nienawidzą tak bardzo, a naszym zachodnim sąsiadom zapomniano wszystkie winy.

Izraelska wersja historii

Na te słowa Izraelki odpowiedziała właśnie Anna Maria Żukowska na Twitterze: Czy ta wypowiedź odzwierciedla poziom edukacji na temat Holokaustu w Izraelu? Czy młodym ludziom w Izraelu wydaje się, że Holokaust spowodowała Polska, nad którą młoda obywatelka Izraela może odnieść po latach moralne zwycięstwo, czy co? – pytała. I zdenerwowała tym samym środowiska żydowskie, które dosadnie, chociaż niestety niezgodnie z prawdą, odpowiedzieli polskiej posłance. Przyjrzyjmy się części z nich:

Odzyskanie skradzionego mienia po wojnie było prawie niemożliwe. Moja rodzina była jedną z nielicznych, którym się to udało. Były powody, dla których naziści wybrali Polskę.

Skradzionego przez nazistów, przypomnę. Według niemieckiej wersji historii był to jakiś tajemniczy, nieznany lud, który najechał na ich kraj. Według tej oficjalnej – byli to właśnie Niemcy. Chyba że chodziło o kamienice (podejrzewam, że ten internauta nie słyszał o haniebnym okrzyku „Wasze ulice, nasze kamienice!”, ani o stosunku tzw. „litwaków” do Polski), ale te też zniszczyli hitlerowcy. Odbudowali je Polacy. Własnymi siłami i własnymi środkami. A co do powodów, dla których naziści (bo przecież nie Niemcy!) wybrali Polskę, to myślę, że jednym z głównych był ten, że ówczesne terytorium Polski zamieszkiwało najwięcej osób żydowskiego pochodzenia w całej Europie. U nas znaleźli schronienie, u nas czuli się bezpiecznie, Polacy – mimo niezbyt ciepłych polsko-żydowskich stosunków – ugościli ich w swoim kraju (co niekoniecznie było normą, jeśli spojrzymy na państwa Europy Zachodniej). To nie obywatele polscy, ale agresja naszego sąsiada tę sielankę zepsuła. Ale OK, autor wpisu na pewno wiedział lepiej. W szkole mu tak powiedzieli. Inny użytkownik Twittera grzmiał:

Młode pokolenie Izraela bardzo dobrze zna historię. Dlatego dokładnie wiemy, kto wymordował nasze rodziny i kto nie zrobił nic, by temu zapobiec!

Właśnie nie jestem pewna, czy młode pokolenie Izraela dokładnie wie, kto wymordował ich rodziny, bo ich wersja wydarzeń z czasów II wojny światowej jest już chyba odwrócona o 180 stopni od tej oficjalnej, ale jestem pewna, że wiem, kto według tego internauty nic nie zrobił, by temu zapobiec. Oczywiście, że my! Ja tylko w takim razie szybko przypomnę niektóre nazwiska: Irena Sendler, Józef i Wiktoria Ulmowie, Witold Pilecki. A to naprawdę garstka osób, które ryzykując swoje życie starali się pomóc swoim sąsiadom pochodzenia żydowskiego – dlatego zresztą najwięcej „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” jest wśród Polaków, a było to najwyższe IZRAELSKIE odznaczenie. Czyli przyznawane przez rodaków autora tych mądrości – było to jednak w czasach, kiedy Żydzi nie stawali jeszcze na głowie, żeby prostytuować historię. Zajmuje mnie kwestia, czego ten człowiek od nas oczekiwał? Polska była wtedy pod okupacją i też straciła wtedy miliony ludzi. Polacy starali się walczyć z Niemcami przez cały okres trwania wojny. Nigdy oficjalnie nie sprzymierzyła się z agresorem. O rodzinach ratujących Żydów już wspominałam, a podejrzewam, że ten bęcwał nie wie, jakie groziły za to konsekwencje – stąd może pretensje, że NIE WSZYSCY Polacy wtedy pomagali, bo i takie głosy słyszałam. Pewnie chciałby też nawiązać do tzw. „szmalcowników”, więc od razu napiszę – tak, tacy ludzie też się zdarzali. Dopóki nie dostali się w ręce żołnierzy Armii Krajowej, która przewidywała tylko jedną karę za wydawanie Żydów. A tego, że o wiele chętniejsi do podobnej zdrady byli jego „bracia w wierze”, już na pewno nie słyszał, bo to niedobra jest.

Polscy urzędnicy zasadniczo zaprzeczają Holokaustowi, a następnie mówią, że Żydzi potrzebują lepszej edukacji o naszym własnym ludobójstwie. Krewni Kirel (i moich i wielu innych) zostali faktycznie zamordowani w Polsce, nawet jeśli sprawcy w większości nie byli Polakami.

To już jest bzdura wybitna. Przede wszystkim negowanie Holocaustu jest w Polsce nielegalne, więc ktoś tutaj kompletnie nie wie, o czym pisze. Chętnie poznałabym nazwiska tych polskich urzędników, bo ja się z tym nie spotkałam. Owszem, były pojedyncze przypadki, ale żeby robili to polscy politycy? W Polsce zabrania się negacji zbrodni popełnionych przez systemy totalitarne – zarówno nazistowskie, jak i komunistyczne. To naprawdę można było sobie sprawdzić w Internecie, zanim się coś takiego napisało. To, że potrzebujecie lepszej edukacji o „waszym własnym ludobójstwie” (bo Polacy, rzecz jasna, nie byli mordowani) to akurat prawda i potwierdziliście to właśnie swoimi wpisami. Ot, choćby ostatnie zdanie w tym cytacie. Polska była pod okupacją, nie rozumiem, dlaczego uznajecie to za jakiś mało istotny szczegół, którym nie warto sobie zaprzątać głowy. Ignorancja jaka bije z tego twitta dosłownie poraża. „Nawet jeśli w większości nie byli Polakami” – czyli nieważne kto, ważne gdzie. Piękna logika. Jeżeli kogoś zabiją w mieszkaniu autorki, to nie potrzeba robić dochodzenia – ona tam mieszka, więc ona jest winna. Jeżeli to autorka wpisu zostałaby zabita – znaczy, że popełniła samobójstwo. Idealnie! Ale faktycznie W WIĘKSZOŚCI nie byli to Polacy. Powiedziałabym nawet, że stanowili zdecydowaną mniejszość. Ale wiecie przecież, kogo tam było całkiem sporo. Żydów.

Krótkotrwała wdzięczność

Jak widzicie, Noa Kirel to nie jest jakiś pojedynczy przypadek. Wyjątkami można tam nazwać ludzi, którym jeszcze nie wyprano mózgów kłamstwami na temat Holocaustu, ale podejrzewam, że jest ich coraz mniej. Jakiś czas temu trafiłam na YouTube na filmik, w którym pytano mieszkańców Izraela, co myślą o Polsce. Bardzo wielu mówiło o tym, że ich przodkowie mieszkali kiedyś w naszym kraju. A jeszcze więcej musiało wspomnieć o nazistowskich zbrodniach i obozach koncentracyjnych. Nie, żebym była szczególnie zaskoczona tymi odpowiedziami, ale – tak jak wspominałam na początku tekstu – za każdym razem irytuje to tak samo. Polscy obywatele ryzykowali życiem, żeby uchronić Żydów przed nazistowskimi łapami – w zamian otrzymaliśmy stalinowskich sędziów, którzy skazywali na śmierć naszych bohaterów, a dzisiaj oczernianie Polski na arenie międzynarodowej za pomocą takich kłamstw, jakie się w głowie nawet nie mieszczą. Nazwać tych ludzi bezczelnymi, to mało.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

O kilka kieliszków za dużo?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja naprawdę wiele jestem w stanie zrozumieć. Naprawdę – wiele. Że majówka, że dożynki, że imieniny i Bóg jeden wie, co jeszcze. Czasem się człowiek przecież zabawić musi. Józefa było. Albo Stefana. Grzegorza, Moniki czy innej Krystyny. Może nawet Marcina – chociaż to akurat w listopadzie chyba. W każdym razie człowiek ma naprawdę dużo okazji, żeby się towarzysko poudzielać. Może nawet codziennie – ale czy wypada, jeśli wraz z zabawą idą napoje wysokoprocentowe? I nie chodzi mi tu akurat o mleko.

Słaba głowa, słaby sprzęt…?

Pan Kierwiński postanowił świętować Dzień Strażaka wyjątkowo hucznie. Do tego stopnia, że przyszedł wygłosić oświadczenie z tej okazji w stanie nie do końca trzeźwym, co nie umknęło uwadze innych ludzi. Ale stanowisko jest jasne – to wcale, pod żadnym względem i absolutnie nie było tak, że on tam wszedł na scenę na****ny jak meserszmit, nigdy w życiu. No fucking way! To w ogóle są niedorzeczne podejrzenia, po prostu mieliśmy awarię sprzętu nagłaśniającego. I tylko przez to facet nie potrafił się wysłowić. Nic to, że słychać było wyraźnie, że pan Marcin zwyczajnie bełkocze. Że niektóre słowa przeciąga nie wiadomo jak długo, a innych nie jest w stanie skończyć. To była tylko i wyłącznie awaria, a nie, że szefowi MSWiA się za bardzo chlupnęło poprzedniego dnia – albo nawet tego samego. Nam pozostaje w to tylko uwierzyć. Nieszczęścia chodzą po ludziach. Już kiedyś Aleksandra Kwaśniewskiego dotknęła choroba filipińska. I kim my jesteśmy, żeby wątpić w jego słowa? Jak powiedział, tak było. Wtedy była choroba filipińska, a nie alkohol, a teraz jest awaria sprzętu nagłaśniającego. I nawet z tym, szary człowieczku, nie dyskutuj, bo pozwy pójdą. Awaria to awaria, a jeśli Ci po głowie chodzą inne myśli, to my to spokojnie, pokojowo i sądownie załatwimy – tak, żebyś myślał prawidłowo.

Niegodne działania pisowskiej Targowicy

Pan Marcin wspomniał również, że nie będzie się poddawać badaniom pod kątem stanu przeduradarowego, ponieważ część jego wyborców – nie mogąc uwierzyć, w to co słyszą – martwiło się, że może to kwestie zdrowotne, bo wiadomo przecież, że tak światły człowiek jak pan Kierwiński do kieliszka nie zagląda, a już na pewno nie wtedy, kiedy następnego dnia ma wygłosić przemówienie. Nie, nie zamierzam, bo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Proszę mi wierzyć. Tak jak powiedziałem, był straszny pogłos z głośnika, który był niedaleko. Więc bardzo słabo słyszałem, nie wiem, czy to była też kwestia jakiegoś sprzęgnięcia mikrofonów. Zdarza się. Nie ma to nic wspólnego ze stanem zdrowia, aczkolwiek dziękuję za troskę, wszystko jest w porządku – tłumaczył – Różne komentarze były, także polityków z polskiego życia publicznego, którzy chluby mu raczej nie przynoszą. Raczej nadinterpretują tutaj fakty lub starają się uprawiać taką brudną walkę polityczną. Jak rozumiem mają coś, do czego mogą się przyczepić, ale te insynuacje są naprawdę niegodne. Jeżeli ktoś chce wykorzystywać to święto do swojej brudnej polityki, to sam sobie wystawia świadectwo. No i spoko, jasna sprawa. Tylko czy takie samo świadectwo wystawił sobie Roman Giertych, który od razu znalazł winnego całego zajścia?

To nie my, to PiS!

Tak tylko pytam, bo Romek pisał coś o pisowskiej targowicy i chciałabym wiedzieć czy tekst: Nazwisko dźwiękowca, który obsługiwał dzisiaj najbardziej chciałbym poznać. #PiStoTargowica nie jest przykładem wykorzystywania tego smutnego incydentu do uprawiania brudnej polityki? Mam wątpliwości, bo skoro pytania zwykłych ludzi, czy poseł Kierwiński na pewno był w pełni sił podczas swojego przemówienia, są przejawem brudnej polityki, to czym innym jest sugestia, że ktoś z PiS-u (a być może sam Kaczyński!) przełączał po kryjomu różne kabelki, żeby pan Marcin brzmiał tak jak brzmiał? W każdym razie, pan Giertych otrzymał odpowiedzi, że odpowiedzialnymi za całą tą sytuację mogą być Jack Daniels albo Johnny Walker. Śledztwo trwa! Poszukiwani się nie wywiną, nie ma bata. Niech no tylko pan Roman pozna miejsce przebywania obu żartownisiów, to im da do wiwatu. Podpowiadam, że poszukiwania można by było zacząć od jakichś sklepów monopolowych.

Choroba przenoszona drogą kropelkową

Pan Kierwiński postanowił jednak opublikować na swoim Twitterze dowody na to, że podczas swojego przemówienia był trzeźwy jak świnia i przedstawił wyniki badania alkomatem. Trochę wyglądają, jakby czternastolatek usiłował na szybko przepisać pracę domową, bo mogliśmy w nich przeczytać:

Policja: Kierwiński

Nazwisko badanego: Marcin

Imię badanego: 22.08.1976 r.

No, spoko, bardzo wiarygodne. Nie pozostawia już żadnych wątpliwości. Ja podejrzewam, że jak pan Kierwiński chuchnął, to od razu wzięło też policjanta, który miał wykonywać te badania i stąd te nieprawidłowości, ale na 100% jest tak, że pod hasłem „Policja” należy wpisać nazwisko, pod hasłem „Nazwisko” swoje imię, a pod imieniem datę urodzenia.

Albo to, albo poseł Kierwiński faktycznie przez kilka godzin przed wystąpieniem nie wylewał za kołnierz. I przypadkowo policjant, który wykonywał badania również. Ale w to żaden z nas nigdy nie uwierzy, prawda?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Bezgraniczna tolerancja odebrała Polakowi życie?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Pewnie słyszeliście, że 39-latek polskiego pochodzenia zginął tragicznie w Szwecji. Mikael Janicki został zastrzelony przez młodociany gang, prawdopodobnie narkotykowy. Tej informacji w polskich mediach się nie unika. Przypadkowo jednak pomija się kwestię, kim są w zdecydowanej większości są członkowie tego gangu. Pewnie Szwedzi, bo gang ze Szwecji, prawda? Otóż właśnie nieprawda.

Europejczycy z Bliskiego Wschodu

Szwedzka policja aresztowała dwie osoby zamieszane w tę sprawę. To byli nastolatkowie – Yassim Z. i Nassim B. Imiona mało szwedzkie, prawda? Wygląd też raczej nie wskazuje na rdzennych Europejczyków. Obaj odmawiają jakichkolwiek zeznań. Nie wiemy więc, kto nacisnął za spust – być może jeden z nich, ale prawdopodobnie była to grupa trzech-czterech mężczyzn i bezpośredni sprawca zdążył uciec. Jeżeli ktoś z Was ma jakiekolwiek aktualniejsze wieści, bardzo proszę o komentarz – dołączę ją do tekstu. Wygląda na to, że sporą część gangu, którego członkowie zdecydowali się strzelić Polakowi w głowę, stanowią Libańczycy i Syryjczycy. Mamy kolejną przesłankę ku temu, żeby twierdzić, że to niekontrolowana imigracja stanowi główną przyczynę wzrostu przestępczości w Szwecji. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego niektórzy są tak zamknięci na prawdę. Janicki zginął w dzielnicy o nazwie Skorholmen, która – delikatnie pisząc – nie należy do najbezpieczniejszych. Piotr Zychowicz wspominał wypowiedź mieszkanki tego osiedla (też o polskich korzeniach), która potwierdziła, że dzieje się tam źle. I że ma takie myśli, że równie dobrze, to ona mogła stracić życie z rąk młodocianych gangsterów.

Ofiara w imię bezpiecznej Szwecji

Mikael Janicki słynął z bardzo obywatelskiej postawy. Wielokrotnie informował policję o łamaniu prawa przez gangi młodocianych. Tego nieszczęśliwego dnia miał zwrócić uwagę grupce młodych mężczyzn, wywiązała się sprzeczka, po której padł strzał. Nie wiadomo, co było konkretnym powodem, być może Janicki zauważył, że handlują narkotykami. Raczej na pewno nie zaczepiał ich bez powodu. Żona zabitego opowiadała, że mąż wielokrotnie mówił jej, że chciałby, aby ich syn wychowywał się w bezpiecznym miejscu. Syn, z którym szedł wtedy na basen i który był świadkiem zabójstwa własnego ojca. Chłopak ma dwanaście lat. Trauma na całe życie. Ale znowu – nigdzie nie znalazłam info o jego zeznaniach. Bardzo możliwe, że dzieciak zwyczajnie jest w szoku, a może po prostu policja nie udostępnia większości informacji dla dobra śledztwa. Trzeba czekać. Oczywiście, Szwedzi są zszokowani brutalnością i bezsensownością tej zbrodni, ale chyba już powinni się przyzwyczaić do takich i innych przestępstw. Praktycznie co chwilę słyszy się o zbiorowych gwałtach, morderstwach czy pobiciach właśnie w Szwecji. Chociaż oczywiście nie tylko tam – dziwnym trafem z podobnym problemem zmagają się na przykład Niemcy i Francuzi. Widzimy tu pewien wspólny mianownik, ale oczywiście nie jest to wina niekontrolowanej imigracji. Broń Boże. Ot, po prostu, dzieje się i nikt nie wie, dlaczego.

Bezradność rządzących

W Szwecji rządzi Umiarkowana Partia Koalicyjna, która określa się jako liberalno-konserwatywna i jest krytyczna wobec przyjmowania nielegalnych uchodźców. Bardzo utrudnili możliwość uzyskania obywatelstwa i ograniczyła przypływ ludzi, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu. Nie bardzo jednak mają pomysł, co zrobić z bezrobotnymi inżynierami i chirurgami, którzy nie mogą znaleźć pracy ze względu na wszechobecny rasizm, więc handlują narkotykami. I to będzie problem na wiele, wiele lat, bo to już jest kolejne pokolenie migrantów. Ze szwedzkimi obywatelstwami. I radź tu sobie, obywatelu, bo Twoje poprzednie rządy chciały być tolerancyjne i mieć dobre serduszka. Donald Tusk na szczęście zapowiedział, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację i nikogo przyjmować (czyli po prostu będziemy płacić, hurra…!), ale ja mam wątpliwości, czy się z tego cieszyć. Patrząc na prawdomówność premiera wolałabym chyba, żeby przekonywał, że ich przyjmiemy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Polsko – niemieckie barwy

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Słyszeliście pewnie aferę z nowymi strojami polskich olimpijczyków, którzy w sierpniu będą walczyć o medale? Ogólnie ani ładne, ani polskie. Ludzie oburzyli się, że ubrania szyła niemiecka firma, a nie polska – i słusznie, zwłaszcza że marka 4F szyje naprawdę ładne sportowe stroje. Sama kupiłam sobie olimpijską bluzę w ich wykonaniu (zdaje się, że z 2016 roku – bardzo podobały mi się te srebrne orły na plecach <3 ). Wygodne, ładne, dobrze leżą. Nie ma się do czego przyczepić. Stroje zaproponowane przez niemiecki Adidas są… no, są. I tyle dobrego można o nich napisać.

Kontrowersyjny wybór

Ani to kolorystycznie nie pasuje, jakieś inne kolory wklejone byle gdzie i nie wiadomo po co, napis „POLSKA” sprawiał wrażenie, jakby był napisany jakimś mazakiem, bo albo skończyły się fundusze, albo Niemcom się nie chciało. Co się będą przepracowywać na jakąś tam reprezentację Polski, prawda? Na szparagi jeździć i zbierać, a nie na Igrzyska medale zdobywać, w dupach nam się poprzewracało od tego dobrobytu! Dobra, ale bez żartów. Ogólnie jakąś wielką fanką Adidasa nie jestem, wolę Nike, a najchętniej właśnie 4F, ale firma jak firma, mają lepsze albo gorsze propozycje. Ta była gorsza i dziwię się, że została zaakceptowana przez PKOl. Inną sprawą jest historia tej marki, bo jest ona jedną z tych związanych z Adolfem Hitlerem i NSDAP. @lemingopedia napisał więcej w tym temacie na swoim FB, polecam się zapoznać. Cóż, jeśli świat postanowił dać szansę Niemcom na przeżycie i odbudowanie, to nie ma się co dziwić – większość z tych najstarszych niemieckich firm przed laty, które do tej pory istnieją, było w jakiś tam sposób powiązani z partią kanclerza Hitlera. Bardzo często zresztą firmy, zwłaszcza te wielkie, przechodzą z ojców na synów, ale już nie zdążyłam sprawdzić, jak było konkretnie w tym przypadku. Nie jest to zresztą specjalnie istotne.

Oczywiście na Polski Komitet Olimpijski i nasz nie-rząd spłynęła fala krytyki, bo mieliśmy ładne, schludne, dobrze leżące i skromne stroje, a teraz mamy dresy, których nikt szanujący się by nie założył nawet w latach 90-tych. 😛 I, oczywiście, PKOl zawalił, że je w ogóle zaakceptował. Teraz tłumaczą się, że zależy im na sportowcach i ich wygodzie i dlatego wybrali właśnie Adidas. Zaraz mi na czole kaktus wyrośnie, bo osobiście uwielbiam Igrzyska Olimpijskie, na letnie zawsze biorę sobie wolne w pracy (tak, to jest ten poziom obsesji), więc sporo się naczytałam o tej dbałości o wygodę i interesy naszych reprezentantów. Ale, zostawmy to, mnie się ten strój nie podoba. Jednak byłabym ostrożna w oskarżaniu naszego nie-rządu o to, że ledwo się dorwali do władzy i już od razu dają Szwabom zarabiać. Mimo wszystko weźmy pod uwagę fakt, że dzisiaj te stroje zostały dopiero zaprezentowane. Najpierw musiało pójść zamówienie, wstępny projekt, wykonanie, akceptacja, a potem jeszcze organizacja hali na oficjalną prezentację. Adidas jest firmą, która ubiera wiele krajów, więc na pewno nie zrobili od ręki. Może się więc okazać, że to nie nasz nie-rząd zdecydował się na Adidasa, ale poprzednia władza. Decyzja głupia, nieuzasadniona i zwyczajnie smutna – i tak, bardzo wiele może wskazywać na to, że spowodowana otwartą proniemieckością Donalda Tuska, bo od początku kadencji tego rządu słyszymy tylko o decyzjach, które byłyby korzystne dla nich, a nie dla nas – ale, biorąc pod wszystkie fakty, być może za tę konkretnie „dobrą zmianę” nie odpowiada akurat Tusk i jego ekipa. Nie mogłam znaleźć, kto i kiedy zaakceptował projekt Adidasa – w tej chwili wyskakują mi tylko informacje o oficjalnej prezentacji – więc nie jestem Wam w stanie napisać na 100%, który rząd podjął taką decyzję.

Tomasz Lis w formie

Ale, nie byłabym sobą, gdybym się do kogoś nie przypierdzieliła, więc zacytuję Wam wpis Tomasza Lisa na Twixie:

Ładne te stroje naszych reprezentantów. I fajne jest to, że niemiecka firma przygotowuje dla polskich sportowców stroje nawiązujące do pięknej historii polskiego olimpizmu.

Aha, aha. Nie wiem, co jest jakoś specjalnie fajnego w tym, że to nie polska, a niemiecka firma przygotowała te stroje. Nie potrafię znaleźć pozytywów, zwłaszcza że 4F sroce spod ogona nie wypadli i naprawdę szyją piękne stroje. Być może Lis poleciał na ogólnej tendencji w Internecie, że Tusk – jak to Tusk – zatrudnił firmę niemiecką, a kiedy być może dokopiemy się do informacji, kiedy i kto zamawiał te stroje i (jeśli okaże się, że to jednak PiS), to opublikuje stosowny wpis, w którym skrytykuje taką decyzję i stwierdzi, ze to skandal i że on – jako (ekhm, ekhm) – Polak jest oburzony. Nie wiem jednak, w którym miejscu on widzi nawiązania do polskiego olimpizmu? To są te czarne wstawki w innych, niż nasze barwy, kolorach? Nie widzę tego nawiązania, ale dostrzegam trochę nawiązań do polsko – niemieckiej historii:

Biały – symbol niewinności

Czerwony – przelana krew (właśnie tych niewinnych ludzi)

Czarny – może to jakieś nawiązanie do żałoby?

A, i jeszcze fakt, że czarny, biały i czerwony to barwy Niemiec, a konkretnie Cesarstwa Niemieckiego, flagi III Rzeszy do 35. roku oraz III Rzeszy aż do jej upadku.

Tak więc reparacji nie będzie, bo nie ma za co, ale trochę nam przykro, więc macie czarne kolory na Waszych biało-czerwonych barwach i sami sobie zinterpretujcie, o co nam chodzi. „Tyle od nas! Dzięki za przelew! Bajo!”. M. P.S.: Wrzuciłam zdjęcie projektu 4F, bo po co macie brzydotę oglądać? 😉

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej