Damian Małecki
Z wizytą we Lwowie, odczucia subiektywne
Umieszczam się w tej części społeczeństwa, która stara się pracować w kierunku zbliżenia Polsko-Ukraińskiego, która dostrzega konieczność wspierania Ukrainy w walce z rosyjskim agresorem, która od lutego zeszłego roku aktywnie angażuje się w inicjatywy wsparcia uchodźców zarówno tych w Polsce, jak i tych wewnętrznych na Ukrainie. Jeśli należysz do obozu od „Ukrainiec zabiera mi pracę/Ukrainka ciągnie mój socjal/ona jest taka zadbana, boję się, że odbije mi chłopaka”, czytając dalej tracisz swój czas – treść mojej relacji z pobytu we Lwowie raczej nie doda paliwa żadnej z Twoich fobii. Wszystko w tym wpisie będzie subiektywne, z pierwszej ręki – oczywiście można się z moimi spostrzeżeniami i wnioskami zgadzać lub nie.
Cel był prosty – zostało mi trochę prywatnie zorganizowanych środków finansowych przeznaczonych na pomoc uchodźcom w Polsce, centra pomocy humanitarnej są już od dawna pozamykane, na grupach pomocowych nie ma już apeli o żywność czy ubrania dla dzieci, Ukraińcy w większości albo znaleźli pracę i mieszkanie i są samowystarczalni, albo wyjechali dalej na zachód, albo wrócili na Ukrainę, dlatego uznałem, że warto pieniądze przeznaczyć tam, gdzie są potrzebne – na wsparcie walczącej z najeźdźcą armii ukraińskiej.
Padło na stazy, czyli opaski uciskowe tamujące krwotoki – środków wystarczyło na 100 sztuk wysokiej jakości staz Black Front, a dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionej Fundacji Pamięci Narodów dodatkowo zabraliśmy podobną ilość koców termicznych. Tak wyposażeni wyruszyliśmy do Lwowa.
Trasa przebiegła bez problemów, pogoda w ten weekend bardzo się udała, granicę Polsko-Ukraińską w Korczowej udało się pokonać w nieco ponad godzinę, a półtorej godziny później zaparkowaliśmy już w centrum Lwowa, detale dotyczące spotkania z ukraińskim wojskiem w celu przekazania przesyłki z wiadomych względów pominę.
Lwów to piękne miasto, jest bardzo czysto, większość kamienic w centrum miasta jest zadbanych, odremontowanych, piękna wiosenna pogoda sprawia, że ulice są pełne młodzieży, rodzin spacerujących z dziećmi, restauracje, knajpy, muzea, kościoły i atrakcje turystyczne są otwarte, słowem – na ile się da trwa normalne życie.
O trwających działaniach wojennych przypominają nam osłonięte workami z piaskiem wejścia do niektórych budynków administracji, osłonięte przeciwko odłamkom pomniki na lwowskim rynku, czy zabite deskami witraże na większości kościołów, wkrótce po rozpoczęciu spaceru rozlega się także alarmujący dzwięk syren – po raz pierwszy od prawie dwóch tygodni alarm przeciwlotniczy zostaje ogłoszony w całej Ukrainie, na szczęście w samym Lwowie został odwołany po niespełna 15 minutach i szczerze mówiąc – nie było widać aby ktokolwiek się tym alarmem przejął, ludzie dalej spacerowali, siedzieli w knajpkach, zagadnięci odpowiadali, że celem nalotu znów jest Kijów.
O wojnie przypominają też mundury, na ulicach i przystankach co rusz widać przemieszczających się żołnierzy regularnej armii, czy obrony terytorialnej z obładowanymi plecakami – ci wyglądają na przemieszczających się z/do swoich jednostek, czy też drugi rodzaj wojskowych – tych korzystających z przepustki na spacerze z rodzinami, sporo też uzbrojonych patroli pilnujących ważnych budynków publicznych.
Lwów to miasto, w którym historia widocznie przeplata Polskę i Ukrainę, w wielu miejscach można wciąż zobaczyć budynki z napisami po Polsku, stare witryny sklepowe, czy dawne budynki banków i różnych instytucji kulturalnych.
Oczywiście centrum polskości we Lwowie to Cmentarz Łyczakowski, który polecam odwiedzić każdemu zwiedzającemu to miasto – jest on pięknie położony, zadrzewiony, zadbany, tutaj groby z napisami po polsku mieszają się z grobami z napisami po ukraińsku, no i oczywiście koniecznie należy zobaczyć Cmentarz Orląt Lwowskich i zapoznać się z historią jego zbeszczeszczenia przez Rosjan.
Co rzuciło się w oczy zarówno podczas trasy przez zachodnią Ukrainę, jak i w samym Lwowie, to wręcz eksplozja nastrojów patriotycznych, ogromna część widywanych na ulicach miała na sobie jakieś ubrania z motywami patriotycznymi (bardzo popularne są bluzy z napisem „I am Ukrainian”), wszędzie widać bransoletki, wstążki, naklejki na autach, billboardy zachęcające do zbiórek na sprzęt, wstąpienia do armii czy lokalnego oddziału obrony terytorialnej, proukraińskie hasła na autobusach, witrynach sklepów itp itd. W mijanych miejscowościach wszędzie powiewają zółto-niebieskie flagi i nie ma co kłamać – widoczne są również te czarno-czerwone, tych drugich jest na szczęscie zdecydowanie mniej, na oko mniej niż 5%, ale co mnie jako Polaka wprawiło w zakłopotanie – te czarno-czerwone czasem, jak gdyby nigdy nic, występują w towarzystwie flagi polskiej.
Część z Was znów poczyni mi „ukrofilskie” zarzuty, ale po rozmowie z młodymi Ukraińcami nie mogę nie zauważyć, że w ich percepcji, ten obecny „banderyzm” jest antyrosyjski a nie antypolski i dla moich rozmówców zestawienie flagi biało-czerwonej z flagą czerwono-czarną nie było niczym abstrakcyjnym. W hostelu, w którym nocowaliśmy poznałem kilku żołnierzy ukraińskich, którzy byli na przepustkach, w rozmowach z nimi akcentowane było przyjazne nastawienie względem Polski, szacunek i wdzięczność zarówno za ogromny wysiłek jaki nasze społeczeństwo wniosło w pomoc uchodźcom w pierwszych miesiącach wojny oraz za udzielone Ukrainie wsparcie militarne. Przez te 2 pełne dni pobytu ani raz nie spotkałem się z negatywnymi reakcjami wobec mnie czy wobec Polski.
W połowie drogi do Lwowa przy drodze stoją dwa duże maszty, na których powiewają flagi Polski i Ukrainy a pomiędzy masztami umieszczony jest symbol ściskających się dłoni w barwach obu krajów. Również w centrum Lwowa w kilku miejscach dało się odnaleźć nasze flagi, w świadomości społeczeństwa ukraińskiego relacje między naszymi narodami nigdy nie były tak dobre, jak obecnie, choć z pewnością po stronie ukraińskiej, tak jak i po naszej, znajdą się jednostki twierdzące, że „on nie jest moim bratem”.
Zamykając temat zarzutów kierowanych w moją stronę przez pewne środowiska, to nie jest tak, że ja nie wiem do czego zdolni byli Ukraińcy kilkadziesiąt lat temu, że nie chcę dostrzegać jakie znaczenie dla Polaków miała i nadal ma czarno-czerwona flaga. To nie jest tak że mi się podoba, że choć w innym kontekście, to wciąż jest na Ukrainie eksponowana. Po prostu zwracam uwagę na jej obecny antyrosyjski kontekst i na to, że to od nas samych zależy, jak się ze sobą będą w przyszłości dogadywali młodzi ludzie, dla których wpisy opisujące zbrodnie (polecam np ten bardzo dobry wpis od II wojna Światowa w kolorze) będą miejmy nadzieję świadectwem dawnej nienawiści, która po latach może przerodzić się w wybaczenie i przyjaźń. Dzisiejsza ukraińska młodzież nie jest winna grzechów dziadków i ma prawo chcieć zmieniać relacje między naszymi narodami.
Centrum Lwowa w godzinach wieczornych należy do właśnie do młodzieży i jak każda młodzież w polskich miastach, nie może się ona obyć bez imprezy – puby, restauracje i ławeczki były oblegane aż do godziny 24, kiedy to we Lwowie zaczyna obowiązywać godzina policyjna, sprawiająca, że miasto zwyczajnie opustoszało. Zanim jednak wybiła północ, w godzinach wieczornych poza zwykłym klimatem weekendu w centrum każdego miasta – czyli dobrej zabawy i alkoholu, dało się dostrzec i usłyszeć także klimat wspólnoty, grupowych śpiewów sławiących Ukrainę i wieszczących jej pewne zwycięstwo w walce o wolność.
Jest też ciemna strona medalu – zarówno na Cmentarzu Łyczakowskim, jak i na wszystkich innych mijanych po drodze cmentarzach, w oczy rzucają się nowe kwatery wypełnione w zależności od wielkości miejscowości dziesiątkami, czy tak jak we Lwowie setkami świeżych mogił przystrajanych w ukraińskie flagi, niestety wojna to nie jest zabawna sprawa, niesie ze sobą śmierć, zniszczenie i cierpienie rodzin, straty ukraińskie z pewnością można liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Ceny w Lwowie
Na zakończenie wpisu garść użytecznych informacji – z punktu widzenia turysty z Polski, mogę polecić Lwów każdemu, ze strony miejscowych nie ma się czego obawiać, a dodatkowym atutem poza walorami estetycznymi są obowiązujące na miejscu ceny, stanowiące na oko jakieś 60% analogicznych cen w Polsce:
Duża kawa na rynku – 50 hrywien (5,50zł), kawę poza centrum da się wypić nawet za 2 złote.
Duże piwo koncernowe w pubie – 90 hrywien (10 złotych), piwo rzemieślnicze od 100 do 150 hrywien
Pizza włoska – 250 hrywien (28 złotych)
400 gram żeberek w restauracji pod Arsenałem – 270 hrywien (30 złotych)
Koszt pokoju hostelowego dla dwóch osób na dwie noce – 1600 hrywien (180 złotych)
Paring strzeżony – 30 złotych za całą dobę.
Z ciekawości sprawdziłem cenę apartamentu 40m2 przy samym rynku – jedna noc za dwie osoby to 110 złotych.
Warto też pamiętać, że droga powrotna przez granicę zajmuje dość dużo czasu, trzeba się niestety uzbroić w cierpliwość i odstać swoje w kilometrowej kolejce, my granicę pokonywaliśmy 5,5 godziny i wąskim gardłem jest tutaj strona polska – nasi celnicy bardzo skrupulatnie badają każdy samochód, każdy bagaż, musiałem nawet oszacować ile litrów paliwa znajduje się w baku mojego samochodu. Z jednej strony rozumiem, stanowimy granicę Unii Europejskiej, bardzo ważne jest abyśmy mieli kontrolę nad tym kto i z czym ją przekracza, nie jestem jednak w stanie oprzeć się wrażeniu, że oprócz skrupulatności na granicy w Medyce panowała w tym dniu także pewna opieszałość, ale dalsze komentarze w tej akurat sprawie, pozostawię dla siebie, w końcu każdy lubi sobie wypić jedną, dwie, czy trzy kawki podczas pracy 😉
Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Damian Małecki
Co w necie piszczy. Vol 2.
Jako osoba ciekawa informacji i starająca się wszędzie, gdzie to możliwe w wydawaniu swoich opinii bazować na źródłach, sporo czasu poświęcam na zapoznawanie się z różnego rodzaju materiałami z wielu dziedzin naszego życia.
Pomyślałem, że może uda się zaszczepić na TakŻeTego pewnego rodzaju nową formułę, w której mógłbym się z Państwem dzielić materiałami, które obejrzałem osobiście i uznałem je za wystarczająco ciekawe, aby zachęcić Państwa do ich obejrzenia. Jeśli poszukujecie materiałów do obejrzenia podczas treningu, przerwy w pracy, podrózy pociągiem itp, może akurat któryś z poniższych zaciekawi Was tak, jak mnie.
Zapraszam do drugiego wydania „Co w necie piszczy”
WAŻNE – część z poniższych materiałów jest dostępne w językach innych niż Polski, ale nie stanowi to problemu. Może ktoś z Państwa jeszcze nie wie, ale youtube umożliwia automatyczne tłumaczenie tekstu na dowolny język, aby włączyć to ustawienie należy wejść w ustawienia napisów i włączyć opcję auto-translate (wybieramy z listy na jaki język youtube ma tłumaczyć materiał)
I. Wojna na Ukrainie – ciekawe materiały z kanału Hromadskie. Uprzedzam –TAK, to jest ukraińska propaganda, z całą pewnością wywiady są „autoryzowane” przez władze wojskowe, ale muszę tutaj zauważyć, że pamiętając o powyższym, takie wywiady z frontowymi żołnierzami różnych jednostek dają dość ciekawy wgląd we frontowe warunki po stronie ukraińskiej i są do tego bardziej ludzkie niż propaganda strony rosyjskiej ociekająca topornością telewizji północnokoreańskiej.
II. Graliście kiedyś na Play Station jakiejkolwiek generacji? Jeśli tak, ta reklama z pewnością rozbudzi Wasz sentyment.
III. Polskie Abramsy – Piotr Zychowicz rozmawia z naszymi czołgistami, materiał jest ciekawy zwłaszcza w momentach w których wypowiadają się użytkujący Abramsy żołnierze.
IV – Bardzo, bardzo, bardzo merytoryczny wątek na Twitterze omawiający tematykę mającego powstać Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Czy Polska potrzebuje CPK i czemu to szansa na zasypanie rowu między regionami CEE i krajami zachodu, który zaczął być kopany w czasach zaborów i upadku RON?
Nice, nabiłbym ze 100 komentarzy na samym nagłówku.
No więc, czy Polska potrzebuje CPK?
Tak, wow, łatwe się wylosowało.… pic.twitter.com/c4p207QWJc— Szymon Janus (@sjanus_pl) August 14, 2023
V – propozycja dla osób mocno zainteresowanych bieżącą sytuacją na ukraińskim froncie. Jeśli oglądasz „tygodniówki” Wolskiego i Kamizeli i odczuwasz potrzebę częstszego i bardziej szczegółowego dostępu do bieżących postępów walk, polecam zasubskrybowanie ATP Geopolitics, gdzie w języku angielskim, dwa razy dziennie wrzucane są półgodzinne odcinki omawiające zyski i straty obu stron, wraz ze źródłami i dowodami filmowymi i geolokalizacjami, które przedstawiają cały front i omawiają nawet najmniejsze kilkudziesięciometrowe zmiany na mapie.
Co ważne, autorzy pobierają informacje zarówno strony ukraińskiej jak i strony rosyjskiej oraz stron niezależnych, co skutkuje obrazowaniem linii frontu trzema kolorami – według danych ukraińskich, według danych rosyjskich oraz według niezależnych weryfikatorów.
Dzięki takiemu podejściu w obliczu tzw mgły wojny, można założyć, że na ile to możliwe autorzy przedstawiają w miarę aktualne i poprawne mapy frontowe.
VI – elektromobilność/klimat/kobalt – przedstawiam półtorejgodzinny dokument od Deutsche Welle. Z mojej strony zaznaczam, że jestem sceptykiem wobec tego źródła oraz mocnym sceptykiem, jeżeli chodzi o kierunek europejskiej polityki motoryzacyjnej (parcie na wycofanie samochodów o napędzie benzynowym czy diesla) ale muszę zauważyć, że sam materiał jest zrobiony solidnie, autorzy przeprowadzili wywiady z szeroką gamą osób związanych z wydobyciem kobaltu, z politykami, z urzędnikami i rzecznikami firm.
Muszę też przyznać, że po obejrzeniu tego materiału trochę zmieniłem opinię dotyczącą flagowego argumentu przeciwników elektromobilności, czyli ludzi zadających pytania o to jaki wpływ na środowisko mają i będą miały samochodowe baterie akumulatorowe.
Otóż autorzy dość przystępnie wytłumaczyli, że kobalt nie jest jak węgiel. Wegiel możemy spalić raz, kobalt natomiast w 100% nadaje się do ponownego użycia. Okazuje sie więc, że Europa wcale nie musi być zależna od wydobycia w Demokratycznej Republice Kongo (czyli de facto od wydobycia na którym zarabiają głównie chińskie korporacje) – już teraz zwykłe akumulatory są okaucjowane i kupując nowy, zwyczajnie oddajemy swój stary – podobnie planuje się zrobić z bateriami samochodowymi. I tak, jest to trochę zamordyzm, ale jakoś nie widzę powodu, dla którego Unii Europejskiej miałoby nie udać się doprowadzić do sytuacji, w której blisko 100% kobaltu jest poddawane recyklingowi.
W dokumencie jest także kilka innych smaczków a całość jest zmontowana w taki sposób, ze nawet nie zauwazyłem kiedy minęło 1,5 godziny seansu.
Damian Małecki
Co w necie piszczy. Vol 1.
Jako osoba ciekawa informacji i starająca się wszędzie, gdzie to możliwe w wydawaniu swoich opinii bazować na źródłach, sporo czasu poświęcam na zapoznawanie się z różnego rodzaju materiałami z wielu dziedzin naszego życia.
Pomyślałem, że może uda się zaszczepić na TakŻeTego pewnego rodzaju nową formułę, w której mógłbym się z Państwem dzielić materiałami, które obejrzałem osobiście i uznałem je za wystarczająco ciekawe, aby zachęcić Państwa do ich obejrzenia. Jeśli poszukujecie materiałów do obejrzenia podczas treningu, przerwy w pracy, podrózy pociągiem itp, może akurat któryś z poniższych zaciekawi Was tak, jak mnie.
Zapraszam do pierwszego wydania „Co w necie piszczy”
I) Samochody elektryczne – krytyczne, acz oparte na rozsądnych wywodach spojrzenie na ten temat. Czy są one bezpieczne? czy rzeczywiście są tak ekologiczne? czy to dobry kierunek? Materiał przygotowany przez kanał Miłośnicy czterech kółek -zrób to sam.
II) Mentzen u Cejrowskiego – wrzucam głównie z powodu stylu prowadzonej dyskusji, nie oceniam żadnej z tych postaci, oceniam za to płynność rozmowy i widoczną chęć wysłuchania argumentacji strony przeciwnej, bez zagrań obliczonych na złapanie „setki” czy wybicie dyskutanta z rytmu. Oczywiście mogą się pojawić głosy, że panowie się lubią i nie chcą sobie zrobić krzywdy, choć szczerze mówiąc daleki jestem od ocenienia, że Wojciech Cejrowski nie wrzucił paru szpilek Mentzenowi. Tak czy inaczej, osoby zainteresowane polityką zachęcam do wysłuchania i wyrobienia sobie własnej opinii, zanim dowiecie się z nagłówków, co macie o tym myśleć.
III) Wtargnięcie białoruskich śmigłowców nad terytorium Polski – w sieci pojawia się sporo (antyrządowych oczywiście) komentarzy, że to wstyd, że dopuściliśmy do takiej sytuacji, czemu nie zestrzelono, że znów zaspano itp. Poniższa nitka dość rzetelnie i jasno wyjaśnia jak jest, jak być powinno i czemu pewne rzeczy są fizycznie niemożliwe nawet dla najlepiej wyposażonych armii świata. Warto przeczytać!
Krótko o #śmigłowce z Białorusi (opinia prywatna)
TERAZ wszyscy się zastanawiają, co, dlaczego, czemu.
Analizy ws. programu Barbara prowadzone od 2017 roku, na @Defence24pl pisaliśmy (program przyspieszył w br. – ciekawe dlaczego?). Program Płomykówka, który mógł (nie musiał)… pic.twitter.com/LuQP1F3hVR— Jakub Palowski (@JakubPalowski) August 1, 2023
IV) Relacja z kolejnego wyjazdu Pawła Kukiza na Ukrainę – mało kto pamięta, że Paweł Kukiz z Ukrainą „połączony” jest od wielu lat, zanim jeszcze zaangażował się w politykę. „Dopomoga” to bardzo ciekawy dokument o działalności Pawła Kukiza.
V) Andromeda prowadząc swój kanał na Youtube skupia się prawie wyłącznie na śledzeniu internetu po stronie rosyjskiej, z której wyławia, tłumaczy na język polski co ciekawsze kwiatki, pokazując w ten sposób zarówno styl rosyjskiego myślenia oraz wytłuszczając działania ichniejszej propagandy, często przy tym znajdując ciekawe materiały i dodając do nich swój komentarz. Dziś polecam odcinek opisujący dziewięć miesięcy walk z perspektywy mieszkańca dalekiego wschodu Rosji.
VI) Geopolityka – sporo czytelników śledzi wojnę na Ukrainie, sporo czytelników wie, że świat to system naczyń połączonych i w ten sposób rozumie wydarzenia w Afryce. Czy jednak każdy rozumie Afrykę, jako kontynent o prawdopodobnie ogromnym potencjale rozwoju? Bardzo ciekawy materiał o obecnym stanie kilku afrykańskich państw oraz o ich daleko idących planach, który może rzucić trochę światła na to, dlaczego Rosja, Chiny, czy niektóre państwa europejskie są tak zainteresowane ekspansją na tym kontynencie. Ciekawy materiał przygotowany przez kanał Globalista – Oskar Bednarski.
VII) Gospodarka Rosji – większość z Państwa wie, że w konflikcie Rosja-Ukraina, kibicuję tym drugim. Jeśli jesteście rusofilami, ten materiał kanału Good Times Bad Times możecie śmiało pominąć. Wszystkich pozostałych zachęcam do obejrzenia – nie znam drugiego polskojęzycznego kanału, który tworzyłby tak profesjonalne materiały w warstwie komentarza, grafik i materiałów mulimedialnych jak oni. Dziś świeże spojrzenie na wpływ prowadzonej wojny i sankcji na gospodarkę i przyszłość Rosji.
VIII) Fizyka i nowe technologie – Koreańscy naukowcy twierdzą, że stworzyli nadprzewodnik działający w temperaturze pokojowej i przy normalnym ciśnieniu. Bardzo ciekawy i merytoryczny (dla kogoś kto nie jest ekspertem w tym temacie) materiał z kanału Astrofaza
Dajcie znać w komentarzach co sądzicie o takiej formie, czy było ciekawie i czy warto ją cyklicznie powtarzać. Liczę, że przynajmniej część materiałów Wam się spodobała 😉
Damian Małecki
O trzech takich, co „passatem” jeździli
Opowiem Wam dziś historię o trzech kierowcach – Hansie, Mirku i Dmytro, wszelkie podobieństwa są zamierzone i niestety opierają się na faktach.
Hans od zawsze znany był z precyzji, dokładności i nowoczesności. Hans posiadał używanego Passata i zaproponował Mirkowi, że odsprzeda mu go po kosztach. Mirek ucieszył się i natychmiast skorzystał z okazji aby pozbyć się swojego leciwego Moskwicza.
Szybko więc dobili targu i Mirek stał się szczęśliwym posiadaczem Passata 2A4.
Mirek w 2006 roku postanowił trochę odnowić swoje auto oraz zmodernizować niektóre podzespoły do wersji Passat 2PL.
Jakież było zaskoczenie Mirka, gdy Hans powiedział mu, że niestety nie dysponuje już częściami zamiennymi, ba, nie nadąża nawet z produkcją nowych modeli. Niektóre z części Passata 2A4 czy 2A5 nie są już w ogóle produkowane, lub są produkowane w niewystarczających ilościach.
Chcąc nie chcąc, Mirek musiał zlecić wykonanie zamienników u rodzimych rzemieślników, co wiązało się ze sporymi kosztami. Cała ta sytuacja dała sporo do myślenia Mirkowi, który dostrzegł, że nie może ufać Hansowi i zaczął mocno zastanawiać się nad przesiadką do Forda.
Tutaj w historii pojawia się Dmytro, który zawodowo jeździ swoim Moskwiczem po Zaporożu i umila czas rosyjskim turystom. Mirek wie, że umilanie czasu rosyjskim turystom to bardzo ważna praca, postanowił więc oddać swojego Passata koledze z Ukrainy. Dmytro wiele słyszał o niezawodności Passata, więc natychmiast zgodził się na ofertę Mirka, bo jak wiemy – za darmo, to dobra cena.
I tutaj pojawia się problem. Passat się jednak psuje i wymaga naprawy a na Ukrainie nie ma ani odpowiedniego warsztatu ani dostępu do części. Dmytro rozmawia z Mirkiem, bo ten ma przecież duże doświadczenie w klepaniu Passatów. Mirek wyraża chęć pomocy, ale nauczony doświadczeniem, mówi, że to niestety będzie kosztować, że są problemy z częściami, że trzeba sporo rzeźbić, bo od Hansa to się nie można niczego doprosić. No generalnie sam widzisz jak ten Passat co Ci oddałem za darmo jest zrobiony, sporo tam zamienników.
Na to ze wrzaskiem wpada Hans, że jak to tak, że Mirek chce naciągnąć Dmytro, przecież to niemożliwe, żeby naprawa Passata tyle kosztowała!!! Drogi Dmytro, części zamiennych faktycznie nie mam, przez najbliższe 5-7 lat mam zajęte wszystkie terminy na warsztacie i nie dam rady sam naprawić Ci tego paserati, ale u Mirka zawsze powinno być tanio, bo jak wiemy u nas w Reichu – u Mirka mechanicy i ślusarze pracują za szklane paciorki i talony do Lidla, pazerny ten Mirek i tyle.
Mirek czuł w kościach, że tak na prawdę Hansowi jest przykro, że Mirek kupił sobie w końcu tego Forda, do którego części są ogólnodostępne i Hans się trochę mści.
Tyle jeśli chodzi o bajeczkę, w prawdziwym życiu Mirek okazał się być właścicielem 236 passatów w różnych wersjach. Jeśli chodzi o obsługę posprzedażową, to Hans robi mu pod górkę od lat. Mirek mimo to naprawił w swoim życiu już setki passatów, bo zajmuje się tym zawodowo od 2006, doskonale więc zna się na cenach części zamiennych i robocizny przy wytworzeniu zamienników. W międzyczasie Ford otworzył swoje przedstawicielstwo w okolicy, dostrzegł problemy Mirka z passatami, natychmiast dostarczył mu sporą ilość sztuk i zapewnił dostępność części zamiennych i fachowego serwisu.
Mirek zupełnie poważnie zastanawia się nad przekazaniem wszystkich passatów na rzecz Dmytro i ujednoliceniem swojej floty samochodowej do modeli z USA i Korei.
Polska powinna odesłać wszystkie posiadane czołgi Leopardy Ukrainie. Nie możemy polegać na broni, której użycie i naprawy zależą od kaprysów Niemiec @AndrzejDuda @prezydentpl @mblaszczak @Bundeskanzler https://t.co/zEKltd1FD8
— Witold Waszczykowski (@WaszczykowskiW) July 12, 2023
Ocho znów się zaczyna: nie "przeszacowanych" tylko urealnionych na bazie tego że mamy doświadczenie z remontami ćwierć tysiąca Leopardów 2A4/A5 w SZ RP. W efekcie to polski przemysł ma realne doświadczenia z remontami w ilościach kilkuset wozów, i konieczności dorabiania w… https://t.co/GAoGTxqua4
— Jarosław Wolski (@wolski_jaros) July 12, 2023