Nawiasem Pisząc
Kiepskie dni na Czerskiej
Pisałam już o aferze ze Stanowskim na moim FB kilka dni temu, ale muszę jeszcze do tego nawiązać, bo inba się z tego zrobiła niesamowita. Normalnie Wybiórcza-Gate. O samym zarzewiu konfliktu nie będę się zatem wielce rozpisywała – przypomnę jedynie, że redakcja szmatławca z Czerskiej wyjątkowo nie lubi Krzysztofa Stanowskiego i postanowiła napisać o nim tekst, w którym zawarto co najwyżej półprawdy, w większości jednak manipulacje i kłamstwa. Twórca Kanału Zero postanowił więc wziąć odwet, bo z jakichś przyczyn nie spodobało mu się nazywanie go seksistą. I trzeba powiedzieć, że wyjątkowo celnie ich wypunktował. Mówiąc kolokwialnie – nie było potem co zbierać.
Maryśka nie czai bazy
Zanim jednak przejdę do meritum, wspomnę, że w swojej odpowiedzi Krzysztof Stanowski opowiedział również o innej pani dziennikarce, Marii Korcz, która rozpoczęła atak w jego stronę kilka miesięcy wcześniej – mianowicie, że śmieci w lesie i nazywa ekologów nazistami. Znowu – nie chcę się rozpisywać – napiszę jedynie, że naprawdę trzeba mieć umysł wyjątkowo niskich lotów, żeby nie załapać, że wpisy, do których odnosiła się pani Maria były ironią. I to naprawdę oczywistą. Gazeta Wybiórcza postanowiła jednak wypuścić jej odpowiedź i… cóż mogę powiedzieć… strzeliła sobie w kolano. Korcz mówiła w niej bowiem, że setki razy już słyszała, że po prostu nie zrozumiała żartu, sugerując oczywiście, że po pierwsze Stanowski ani chybi jest seksistą, bo ją bardzo nieładnie potraktował z góry, a po drugie, że zawsze jak ktoś palnie coś chamskiego i kontrowersyjnego, to potem się tłumaczy, że to był żart, ale ona, stara wyga, nigdy nie daje się nabrać i pan Krzysztof też jej nie oszuka, nie z nią takie numery. Jak mogę to skomentować? Jeśli dziewczę nie dostrzegło bijącego aż po oczach sarkazmu we wpisach Stanowskiego, to jestem skłonna uwierzyć, że faktycznie setki razy słyszała już od kogoś, że czegoś nie rozumie. Podejrzewam, że za każdym razem, kiedy otwiera usta, żeby zabrać głos w jakiejś sprawie, w odpowiedzi słyszy: „Maryśka, jak ty nic nie kumasz!”. Poza tym – jeśli ktoś Ci powtórzy coś jeden raz, to możesz uznać, że się czepia, po kilku razach powinieneś zacząć się martwić, ale jeśli stu ludzi mówi Ci to samo, to już naprawdę coś jest nie tak.
Ofiara, którą gotowi jesteśmy ponieść
Było to tak niesamowicie lekkomyślne, naiwne i zwyczajnie w świecie głupie, że aż nie do wyobrażenia. Dlatego mało kto uwierzył, że młoda przecież pismaczka zdecydowała się to zrobić z własnej nieprzymuszonej woli. Zwłaszcza że to przecież nie ona była główną bohaterką ostatniego „Dziennikarskiego Zera”. W komentarzach pojawiły się słynne, żartobliwe komentarze: „Mrugnij dwa razy”. Może się mylę, ale według mnie dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co po filmie Stanowskiego dzieje się w Internecie i jakie są ogólne nastroje, więc szczerze wątpię, żeby ładowała się na taką minę. Który młody, niedoświadczony dziennikarz chciałby, żeby na początku jego kariery śmiało się z niego pół polskiego Twixa? Dlatego podejrzewam, że Korcz została wypchnięta przez szefów (Michnik jest przecież cynicznym manipulantem, zresztą nie on jeden w tej redakcji) i myślę, że wiem w jakim celu. Poświęcono ją w imię wyższych celów i została rzucona dziennikarzowi na pożarcie. Pewnie gdyby chwycił przynętę, redakcja podsuwałaby mu kolejne, niedoświadczone i głupiutkie autoreczki, żeby je po kolei rozjeżdżał. Po którymś razie można by było napisać obszerny tekst, jakim to Stanowski jest seksistą, że tak się znęca nad swoimi młodszymi koleżankami po fachu. I że oni ostrzegali. Publicysta nie dał się jednak nabrać i odpowiedział jedynie: Szanowna Redakcjo. Jeśli macie u siebie słabsze jednostki, powinniście je chronić, zamiast wystawiać na publiczny osąd. Na tym polega odpowiedzialność za pracowników. Fakt, troszkę to było złośliwe, ale ten facet potrafi przecież ostrzej. Internauci nie byli jednak tak wyrozumiali i na najbliższe 24 godziny (jeśli nie dłużej) pani Maria stała się pośmiewiskiem Twixa. Nie wiem, czy pracodawcy się nad nią zlitowali i pozwolili w końcu schować się w domu i pochlipać w poduszkę, czy dziewczyna sama stwierdziła, że wszystko lepsze niż to – w każdym razie od czasu tej swojej wypowiedzi milczy.
Wyborcza nigdy się nie poddaje
Tam na Czerskiej mają jednak wyjątkowo mało rozwinięty instynkt samozachowawczy, bo następnie odpalił się Piotr Głuchowski, a redakcja znowu – z tylko sobie znanych powodów – postanowiła to przepuścić. To był moment, w którym Gazeta Wybiórcza strzeliła sobie w drugie kolano. Teraz pozostało im tylko czołgać się do drzwi z napisem: 'Ewakuacja”. Autor kłamliwego artykułu o Stanowskim tłumaczył, że w swoim artykule napisał wyraźnie: „Oto fragmenty tekstów” i je zacytował, „nie wchodząc w detale kto o kim i dlaczego”. I już. Tyle według niego wystarczyło. On nie widzi nic złego, że „nie wchodząc w detale” wprost zasugerował czytelnikom, że to Krzysztof Stanowski wypisywał te wszystkie wulgaryzmy, nie wydaje mu się też istotne, żeby kontekst miał jakiekolwiek znaczenie. Cała odpowiedź pana Piotra jest, rzecz jasna, ukryta za pay-wallem. Twórca Kanału Zero udostępniał na swoim Twixie fragmenty tej odpowiedzi, ale szczerze pisząc nie wiem, czy będzie chciał się jeszcze do tej sprawy odnosić. Niby znowu mogłoby być śmiesznie, niby znowu osiągnąłby świetne zasięgi, ale ile razy można się schylać? Poza tym inna mądra na Twixie (Maja Herman) zarzuciła mu ableizm (ja nie wiedziałam co to za cholera, ale podobno jest to wrogość do osób niepełnosprawnych), więc po co miałby dostarczać jej argumenty pod tę tezę? W każdym razie w Wybiórczej zadbano o to, żeby ogólnodostępny nie był ani jeden punkt (tytuł tekstu to: „Kłamstwa i manipulacje Krzysztofa Stanowskiego w 10 punktach) z… ekhm, ekhm… riposty pana Głuchowskiego. Moim zdaniem to też nie jest przypadek i nie wynika to tylko z tego, że od paru lat wszystkie ich teksty są płatne. Oni doskonale zdają sobie sprawę, że się zblaźnili, mleko się rozlało i niewiele da się już zrobić. Pozostaje im najtwardszy, żelazny elektorat, dlatego należy przekonać tych ludzi, że z tym Krzyśkiem to wcale nie tak, a inaczej; ewentualnie dostarczyć argumentów, żeby wiedzieli co mówić, gdyby któryś z nich był aż tak zdesperowany, żeby bronić ich „dobrego” imienia. W razie czego to oni zrobią z siebie idiotów, panowie dziennikarze wysłali już jedną ofiarę na stracenie i w tej chwili wystarczy. Bo jaki inny cel miałoby publikowanie niedostępnego tekstu, skoro znajduje się w nim odpowiedź na materiał, który po pierwsze był puszczony na portalu ogólnodostępnym, a po drugie obejrzało go około miliona ludzi, a pewnie drugie tyle trafiło na najbardziej kąśliwe fragmenty, które latają po Internecie. Jaki inny jest w tym sens? Ja szczerze mówiąc nie znajduję.
Mimo wszystko ta afera raczej nie wyjdzie Wybiórczej na dobre. Tekst Głuchowskiego co prawda jest zablokowany, ale komentarze można poczytać. I owszem jest parę takich, których autorzy stają po stronie pana Piotra (to ten najtwardszy, rzetelny elektorat), ale pojawiło się sporo takich, w których ludzie piszą, że taki poziom żenady i kompromitacji to za wiele nawet dla nich, więc im jest bardzo przykro, ale rezygnują z subskrypcji. <3
Gdyby ktoś nie widział, a chciałby:
Link do filmu Stanowskiego:
Link do odpowiedzi Marii Korcz:
https://twitter.com/gazeta_wyborcza/status/1770161399232135573
Link do mojego tekstu na FB:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=831512845656809&set=pb.100063943033540.-2207520000&type=3
M.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Nawiasem Pisząc
Legalna propozycja łapówki
Oj, dużo się wydarzyło od kiedy Donald Trump wygrał wybory. Najpierw drugi Donald, nasz niemiecki, zaczął wycofywać się ze wszystkich bzdur, które wystosował wobec kandydata republikanów i to nie tylko podczas tej kampanii. Chociaż ta ostatnia była najbardziej kontrowersyjna, ponieważ Tusk przekonywał, że nowy wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości powiązany z Kremlem, który miał znacząco wpływać na wybory. Potem się jednak ze swoich słów „zręcznie” wycofał, mówiąc, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A później mieliśmy gorzki zawód szeroko uśmiechniętych, którzy niedawno obwiniali PiS za aferę w Collegium Humanum, dopóki nie okazało się, że spora część ich absolwentów to osoby blisko związane z Koalicją Obywatelską. Na pierwszy ogień poszedł Jacek Sutryk, co do którego cała Platforma zarzeka się, że w sumie gościa nie znała.
Niebagatelny pomysł na rozwiązanie kryzysu migracyjnego
Nie o tym jednak chciałam pisać, bo umówmy się – to że Tusk wygaduje co kilka dni coś innego, już się wszyscy zdążyliśmy przyzwyczaić. A Sutryk? Jestem jakoś dziwnie spokojna, że facet za kratki nie trafi. Wybronią go jakoś, mimo że teraz nikt się do niego nie przyznaje. Chyba że postanowili kogoś spuścić dla przykładu, bo oni są przecież praworządną partią. Bardziej chciałabym się skupić na kolejnym genialnym pomyśle naszego rządu. Bo widzicie – nie chcemy migrantów, tak? Uważamy, że ważniejszy jest spokój i bezpieczeństwo na ulicach, dlatego serduszko nam nie kruszeje na widok zamaskowanych mężczyzn na granicy z Białorusią? Jesteśmy mało empatyczni i bezwzględni, nie wykazujemy choćby minimum wrażliwości, a nasi rządzący i tak, wbrew temu wszystkiemu, postanowili nam dać, co chcemy! Nie wierzycie? I słusznie, bo sam projekt nie jest taki super, jakby się mogło początkowo wydawać. Rozwiązać problem z migrantami rząd planuje mianowicie wydając na prawo i lewo nasze pieniądze, bo tak jest najłatwiej. I najgłupiej. Zaproponowali oni bowiem, że będą dopłacać nielegalnym migrantom za to, że łaskawie się wyniosą – około trzy tysiące złotych według plotek. Po raz pierwszy miał ogłosić to Maciej Duszczyk, podsekretarz stanu w MSWiA, ale potem potwierdził to Tomasz Siemoniak. Co prawda, wił się jak piskorz, żeby nie powiedzieć tego wprost, ale z drugiej strony argumentował też, że wiele krajów już to wprowadziło i że to rozwiązanie jest bardziej opłacalne, bo inaczej musielibyśmy ich przecież utrzymywać. Jak to, inżynierów i chirurgów? Ale do brzegu, faktycznie na podobne rozwiązanie wpadła już Litwa i Wielka Brytania. Nie wiem, jak ta pierwsza, ale Wielkiej Brytanii to super rozwiązanie chyba za wiele problemów nie rozwiązało.
Konsekwencje tak oczywiste, że aż niewidoczne?
Ten pomysł jest tak odklejony, że musiałam sobie trzy razy obejrzeć tę wypowiedź ministra MSWiA, żeby być na sto procent pewną, że ten człowiek opowiadał te bzdury całkiem na serio. Przecież nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec absurd tego pomysłu – taki imigrant weźmie sobie chętnie naszą jałmużnę i wyjedzie „na zawsze”. Przeczeka chwilę aż sprawy ucichną i żeby na pewno nikt go nie poznał na granicy i za jakiś czas wróci. Znowu prawdopodobnie nielegalnie, bo po co się męczyć z jakimiś wizami i paszportami, prawda? Potem znowu chętnie zgłosi się po wyprawkę na wyprowadzkę i tak sobie będzie podróżował. No, może jeszcze w międzyczasie zahaczyć o Litwę czy Wielką Brytanię. Jak minister Siemoniak wyobraża to sobie w praktyce? Jakim cudem sprawdzi, czy dany cudzoziemiec na pewno pierwszy raz jest w Polsce i na pewno pierwszy raz chce z niej wyjechać? Jaką będzie miał pewność, czy gościu na pewno podaje prawdziwe dane albo czy wcześniej nie zamówił sobie nowej tożsamości? W większości wystarczy zmienić tylko imię i nazwisko, bo i tak nikt już dawno nie ma nad tym kontroli. Ja nie widzę możliwości, żeby to się miało udać i nie rozpieprzyć po drodze. Przyznajcie sami, że pomysł najbardziej naiwny z możliwych. Bardziej naiwny słyszałam tylko za „wcześniejszego Tuska”, kiedy to jego koledzy partyjni przekonywali, że najlepiej jest ich wszystkich wpuścić, a kim są, ustali się później. Konkretnie to pani Hartwich jest autorką tych słów, ale spokojnie, wtedy jeszcze nie miała matury. Teraz zresztą też nie. Cóż, ustalenie tożsamości kilkudziesięciu tysięcy chłopa po wpuszczeniu ich na terytorium Polski jest absolutnie niewykonalne, ale czy – na zdrowy, chłopski rozum – nasze służby potrafiłyby zapanować nad bałaganem, który rozpocząłby się, gdybyśmy zaczęli próbować ogarnąć, który człowiek faktycznie przybył do nas pierwszy raz, a który robi sobie tournee po Europie, bo okazuje się, że ci wspaniali Europejczycy z własnych pieniędzy płacą mu za to zwiedzanie?
Jasne zdanie Polaków
Ciekawostką jest, że Radio Zet, na którego kanale YT można obejrzeć tę rozmowę z Siemoniakiem, zrobiło ankietę z pytaniem: „Czy Polacy powinni dopłacać imigrantom, żeby opuścili terytorium Polski”. Cóż, wyniki pewnie nie są zaskakujące. Ponad 90% naszych rodaków stwierdziło wprost, że szef MSWiA może się schować z takim pomysłem i już nie wychylać. Ciekawa teraz jestem, kiedy pan premier przeanalizuje sobie tę ankietę? Podejrzewam, że kiedy to zrobi, możemy spodziewać się artykułów, że „Tusk jest wściekły”, a niedługo później jakiś przypadkowy człowiek będzie musiał ponieść karę, bo przecież Siemoniaka nie ruszą. Pożar byłby za trudny do wygaszenia, bo myślę, że Maria Stepan niewiele przesadza, kiedy mówi wprost, że jest to propozycja łapówki od naszego rządu w stronę nielegalnych imigrantów. Zamiast wyrzucić ich na zbity pysk za nielegalne przekroczenie granic, my im jeszcze zapłacimy, żeby sobie sami poszli.
Niebywałe.
M.
Nawiasem Pisząc
Marsz Niepodległości 2024
Załączam dla Was filmik z ostatniego Marszu Niepodległości. W linku dorzucę Wam bezpośredni link do naszego kanału YouTube, na którym na razie niewiele się dzieje (wrzucamy tam tylko relacje z różnego rodzaju marszów i protestów), ale będę wdzięczna, jeśli obejrzycie naszą pracę właśnie na YouTube. Teraz załączam film bezpośrednio, bo FB nie bardzo lubi linki i tnie zasięgi, a chcielibyśmy, żeby obejrzało to jak najwięcej ludzi. Będziemy wdzięczni za opinie oraz udostępnianie dalej, jeśli Wam się spodobało.
Musimy się pochwalić – tym razem jako podkład wybraliśmy muzykę mojego Grzesia. Myślę, że pasuje, sama wpadłam na ten pomysł.
Aha, i oglądajcie do końca! Zamieściliśmy pod koniec parę fragmentów, dla których nie znaleźliśmy miejsca w samym klipie, bo jak tu do takiej podniosłej muzyki Braun z gaśnicą? A na sam koniec pozdrowienia od Hektik Hektor, obcokrajowca, który zakochał się w Polsce. „Piękna Polska”.
Miłego oglądania, mamy nadzieję, że choć w minimalnym stopniu udało nam się uchwycić niesamowitą atmosferę tego wydarzenia!
M.
P.S.: W nagraniu pojawiły się momenty, w których ludzie strzelali fajerwerkami w stronę mieszkania z wywieszoną tęczową flagą w oknie. Chcemy jasno podkreślić, że nie popieramy tego rodzaju zachowania, zwłaszcza że mieliśmy przykład w 2020 roku, że może to się skończyć różnie. Nie dajmy się prowokować!
Nawiasem Pisząc
Parę słów o wyborach (i nie tylko)
Wybory, wybory i po wyborach. Zdecydowanie wygrał Donald Trump, chociaż jeszcze parę dni temu TVN przekonywał, że w sondażach między kandydatką demokratów, a reprezentantem republikanów nie ma żadnej różnicy. I pokazywał wykres, na którym ta różnica była widoczna (choć nie tak duża, jak ostatecznie), kłamiąc ludziom niemalże prosto w oczy. Jeśli chodzi o głosy elektorskie, to jego przewaga jest niższa, niż ta, którą wypracował sobie w roku 2016 nad Hillary Clinton, ale też tym razem zdecydowana większość obywateli USA, bo przypominam, że po przegranych przez Clinton wyborach, jej zwolennicy utrzymywali, że przecież więcej Amerykanów głosowali jednak na kandydatkę demokratów (miała bodaj dwa miliony przewagi nad Trumpem, ale wybory w USA rządzą się jednak swoimi prawami). Bukmacherowie mieli jednak lepsze typy, bo za wytypowanie zwycięstwa Kamali Harris można było wygrać dużo więcej pieniędzy, co z reguły oznacza, że oceniono szansę Trumpa jako zdecydowanie większe. Ciekawa to była kampania – mieliśmy jeden zamach i jedną próbę, mieliśmy Taylor Swift, a potem jeszcze McDonald, śmieciarkę i… wiewiórkę, której smutny los pokazał, że poziom biurokracji jest tam na wybitnie wysokim poziomie, skoro można się komuś wbić na chatę, tylko dlatego, że ma wiewiórkę, którą trzyma w domu. Trzeba było koniecznie sprawdzić, czy zwierzę nie ma wścieklizny, ale żeby to zrobić, najpierw trzeba było tego sympatycznego gryzonia uśpić. Z tego co wiem, okazało się, że nie miała. Przy okazji odstrzelono też szopa pracza. Przyjaciele zwierząt, psia ich mać. Nie wiem, czy nowo wybrany prezydent na pewno jest dobrą opcją dla Polski, bo mam cały czas pełno wątpliwości, ale wiem, że Harris by nią nie była. Pomijając jej poglądy w sprawie aborcji czy imigracji, miałabym duże obawy w przypadku jej zwycięstwa, zwłaszcza, że jest ona też wielką fanką europejskiego zielonego ładu i mogłaby mocno na Unię naciskać, żeby tę katastrofę przyspieszyć. A w końcu skoro „prezydentka świata” każe, to jak możemy się jej sprzeciwiać?
Niepokojące doniesienia nowego wiceprezydenta USA
Myślę jednak, że o kampanii i samych wyborach już wszystko wiadomo, teraz pozostaje nam czekać na konsekwencje wyboru Amerykanów. Jedyne, o czym można wspomnieć, to fikołek Romana Giertycha, który zachwalał Sikorskiego, że kontaktował się z kandydatami obu partii (bo jest taki obiektywny i zaakceptuje każdy wybór, rzecz jasna!), tylko jakoś zapomniał, że żona naszego ministra całkiem niedawno wspominała, że Trump „mówi językiem Hitlera, Stalina i Mussoliniego”. Nasz premier z kolei bardzo długo wzbraniał się przed pogratulowaniem Trumpowi – być może dlatego, że jeszcze parę lat temu twierdził, że jeden Donald w polityce wystarczy. Zgadzam się – pan Tusk najwięcej dobrego by zrobił, gdyby się wycofał. W każdym razie w końcu łaskawie pogratulował, licząc na owocną współpracę… A z kolei Michał Szczerba będzie przedstawicielem komisji spraw zagranicznych i będzie nas reprezentował w delegacji PE. Ten facet wprost pisał na swoim TT, że „miejsce Trumpa jest w śmietniku”, tak więc dyplomacja pełną gębą.
Chciałam Wam jednak opowiedzieć o czym innym. James David Vance, który będzie nowym wiceprezydentem (w chwili, kiedy to pisał posiadał już prawdopodobnie wiedzę, że zostanie kandydatem na wiceprezydenta albo przynajmniej miał już na to olbrzymie szanse), umieścił na swoim Twixie w styczniu tego roku następujący wpis:
Oto dlaczego Polska jest tego rodzaju kwestią międzynarodową, na której mi zależy jako waszemu senatorowi.
Do niedawna Polska miała rząd konserwatywny. Używając dużej presji dyplomatycznej i ekonomicznej, administracja Bidena (i wiele narodów europejskich) zaatakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Rząd ten został niedawno zastąpiony przez globalistyczny rząd liberalny, który obecnie aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną (brzmi znajomo?). W imię ochrony demokracji wykorzystują pieniądze z podatków, aby zaatakować rząd, który był naszym wielkim sojusznikiem.
Wykorzystywanie przez Stany Zjednoczone nacisku dyplomatycznego do atakowania konserwatywnych wartości i rządów jest haniebne. Ponownie wykorzystują do tego *twoje* pieniądze z podatków. Stworzono też rządy globalistyczne, które będą bardziej skłonne do współpracy w przypadku niektórych najgorszych zachowań administracji Bidena.
Uważam, że ważne jest, abyśmy nie wykorzystywali wpływów Stanów Zjednoczonych do niszczenia rządów wyznających wartości większości mieszkańców Ohio (ten tekst był odpowiedzią w stronę jakiegoś mieszkańca tego stanu).
Miedzynarodowy spisek?
Oczywiście nie mamy takiej wiedzy, żeby kategorycznie zgodzić się albo zanegować stanowisko Vance’a, ale wydaje się ono dość prawdopodobne, patrząc na to, jakich nacisków używała Unia, żeby wygrał rząd Donalda Tuska. A to KPO, a to jakieś debaty na temat praworządności w Polsce, a to wreszcie wielki, szturmowy atak na poprzednią władzę i to dosłownie na chwilę przed wyborami. Z tym KPO też było zabawnie, bo okazuje się, że największym (i w sumie jedynym) kamieniem milowym okazała się wygrana Tuska, wbrew temu co Unia wmawiała nam na początku. Nagle wszystko inne przestało być istotne, chociaż niedawno wyczytałam, że może być problem z kolejnymi wpłatami w ramach KPO. Pamiętamy też chyba to, co się działo podczas ostatniej kampanii parlamentarnych w naszym kraju, a nawet długo, długo wcześniej i jakie było stanowisko mediów sympatyzujących z partią Tuska i fajnopolaków. PiS nas skłóca z całą Europą! A przecież Niemcy to nasi najlepsiejsi na świecie sojusznicy! Musimy ich słuchać, bo wszystko robią tylko i wyłącznie dla naszego dobra! No i Niemcy mają, o co walczyli, mianowicie służalczego pieska na stanowisku premiera Polski. A jak ta służalczość się objawia, wszyscy widzimy. Z reparacjami musieliśmy się pożegnać (chociaż wcześniej KO zapewniało, że jeśli ktokolwiek ma wywalczyć te reparacje, to tylko oni), CPK trzeba urżnąć, bo „to byłaby tragedia dla Niemców”, podobnie inne wielkie inwestycje, a jeśli chodzi o uchodźców, których niemieckie służby szmuglują przez naszą granicę, premier nie pofatygował się nawet do Scholza, żeby to wyjaśnić, mimo że zapewniał, że tak właśnie zrobił. Zygfryd Czaban, użykownik Twixa, pisze wprost o międzynarodowym spisku, który miał obalić rząd Morawieckiego:
Temat udziału administracji Bidena w owym spisku może mieć dalszy ciąg. W USA nowa ekipa lubi czasem „rozliczyć” poprzedników, zupełnie jak u nas. Nie wykluczam, że pojawi się pomysł powołania komisji śledczej w Kongresie (zależy to oczywiście od wyniku wyborów do Kongresu przeprowadzanych równocześnie z prezydenckimi). Zamilknięcie Brzezińskiego (domniemanego głównego wykonawcy w owym spisku) po nominacji Vance’a jest dość znamienne.
Dalej wskazuje, że łącznikiem między premierem Polski, a zamieszaną w to ekipą Bidena miało być pewne amerykańsko-polskie małżeństwo. I jeśli ten fakt się potwierdzi, nie będę specjalnie zdziwiona. Nie pierwszy to raz, kiedy to nasz minister spraw zagranicznych bruździ, ile może, na linii Polska: USA. Ciekawa jestem, czy będą podejmowane kolejne kroki w sprawie zbyt dużego zaangażowania administracji Bidena w „niezależne” wybory w Polsce, ale patrząc na to, że Unia Europejska robiła to całkiem jawnie, a my zgadzamy się na kolejne umizgi wobec Niemiec, bo przecież trzeba żyć w przyjaźni, więc taki przyjaciel może nam narzucić cokolwiek, byleby pozostać przyjacielem, to mam spore wątpliwości, czy w ogóle dowiemy się czegokolwiek więcej w tej sprawie. O jakichkolwiek konsekwencjach tym bardziej możemy chyba zapomnieć. Zwłaszcza, że mogła to być po prostu próba zdobycia głosów w amerykańskiej Polonii, bo nie jest tajemnicą, że jeden i drugi kandydat bardzo mocno zabiegał o głosy naszych rodaków mieszkających w USA.
M.