Connect with us

Nawiasem Pisząc

Francuzi mistrzami w szacunku i tolerancji!

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Parę dni temu, kiedy pisałam o tym, że Francuzi do niesienia olimpijskiego znicza zaprosiła między innymi dwóch transseksualistów, wspominałam o tym, że te Igrzyska mogą być najbardziej kompromitujące w dziejach. No, może poza tymi, które odbyły się w latach 30-tych w stolicy III Rzeszy, ale w sumie nie jestem przekonana. Chodziło mi oczywiście o niezaspokojone tłumy lekarzy i inżynierów, którzy trochę już w tym Paryżu zdążyli nabroić, ale były to pojedyncze przypadki, które – zdaniem organizatorów – na pewno niczego nie dowodzą. Martwiłam się po prostu o bezpieczeństwo sportowców i kibiców. Cóż, mleko już się rozlało. Nawet jeśli, jakimś cudem, te Igrzyska będą najspokojniejsze ze wszystkich, zostaną one zapamiętane z innego powodu. I mam wrażenie, że nie do końca o taką pamięć zabiegali organizatorzy, chociaż zadaję sobie pytanie, jakim cudem mogli nie przewidzieć, że niektóre fragmenty piątkowej uroczystości wywołają takie, a nie inne reakcje? Chodzi oczywiście o obrzydliwą i obrazoburczą Ceremonię Otwarcia tych Igrzysk.

Równi i równiejsi

Zacznijmy może od kwestii mniej kontrowersyjnych, czyli prezentacji drużyn narodowych, które w ciągu najbliższych dwóch tygodni walczyć będą o medale. Pomysł niby oryginalny i nietuzinkowy, bo dlaczego by nie zrobić tak, że te reprezentacje będą przepływały na promach i machały do widzów, będzie szybciej, prościej, równiej (?) – bo tę ostatnią wartość organizatorzy najczęściej podkreślali w swojej „artystycznej” wizji. Wyszło tak sobie, bo w efekcie wszystkie reprezentacje wpłynęły tak jakby w tle… Szybko, niezbyt widowiskowo, stojąc w deszczu, poupychani jak konfitury w piwnicę i oddzieleni od następnej reprezentacji barierkami, bo przecież nie można było załatwić jednego promu dla jednej reprezentacji, wszak to miały być najtańsze Igrzyska w historii, więc gdzieś tę kasę należało przyoszczędzić. Okazało się, że na sportowcach najlepiej. Łajba z reprezentacją Polski ponoć nie miała nawet dostępu do toalety, o kartonowych wyrach nawet nie będę wspominała. Może o to chodziło z tą „równością”, żeby wybitni sportowcy spali dokładnie w takich samych warunkach, bo bezdomni inżynierzy i lekarze? Prawdopodobnie, bo w samych Igrzyskach za dużo tej równości nie było widać. Zacznę od tego, że już sama prezentacja drużyn wypadła według mnie bardzo rozczarowująco. Pamiętam, jak to się odbywało, w latach poprzednich i zazwyczaj te reprezentacje w kolejności alfabetycznej wchodziły na bieżnię stadionów narodowych. I, owszem, było widać, że niektóre są skromne, inne dużo liczniejsze, ale każda miała mniej więcej tyle samo czasu, każda mogła się zaprezentować jak chce, każda była widoczna i oklaskiwana, każda mogła chociażby zaprezentować swoje stroje. A teraz? Wspomnę jedynie, że reprezentantów Polski pokazywano z jednej kamery i nie zadbano nawet o to, żeby wytrzeć ją z kropel, bo w efekcie widzieliśmy, że coś czerwonego mignęło nam mignęło, jak się wytężyło wzrok, to nawet można było zauważyć małe biało-czerwone flagi, którymi nasi sportowcy machali do widzów. Ale dotrzeć poszczególne twarze, chociażby naszej chorążej Anity Włodarczyk, już nie było tak łatwo. Ot, tam sobie gdzieś przepłynęła pomiędzy setką takich samych reprezentacji. No, może jeszcze sportowcy z USA byli widoczni, bo oni tradycyjnie wysłali bardzo liczną ekipę, więc dało radę ich wszystkich upchnąć tylko na jednym promie. Zastanawiam się tylko, w jaki sposób zaprezentowali tam tę całą równość. Na pewno starali się ją ubrać w łatki nijakości i przeciętności, ale wyjaśni mi ktoś w takim razie, czemu niektóre reprezentacje miały super wypasione promy (chociaż przy tej liczbie pasażerów pewnie nie robiło to wielkiego wrażenia, bo i tak ledwo co się tam dało ruszyć), inne wsadzano po kilka na jednej łódce, a te najmniejsze wpływały jakimiś kutrami rybackimi, bo się nie chciało Francuzom jakichś lepszych warunków im zapewnić. I pewnie tylko kompletnym przykładem reprezentacje, które zostały tak potraktowane pochodziły z jakichś najbiedniejszych, afrykańskich państw. To nie ma nic wspólnego z równością, za to z rasizmem, z którym tak walczycie, już jak najbardziej. A te barierki, którymi oddzieliliście jedne drużyny od innych kojarzył mi się już typowo z apartheidem. Brawo, Francja!

Wolność bez granic

Chciałam o tym napisać parę słów, bo uderzyło mnie to w oczy, kiedy oglądałam ceremonię otwarcia, chociaż nie ukrywam, że do tamtego momentu bardziej mnie śmieszył ten cały cyrk, niż irytował. Faktem jest, że byłam zawiedziona sposobem prezentacji poszczególnych zespołów, w tym przede wszystkim Polki, ale nie potrafiłam się nie uśmiechnąć, kiedy oczywiste różnice między poszczególnymi reprezentacjami widać było jak na dłoni, a organizatorzy uwidaczniali je jeszcze, inaczej traktując malutką reprezentację np. Czadu, a inaczej amerykańską potęgę. Ale niestety hasło „równość” nie była jedynym, jakie Francuzi postanowili wciągnąć na swoje sztandary. Jak wyglądała równość w ich wykonaniu, już Wam napisałam, a jak dumna Francja wyobraża sobie wolność? Na pewno nie tak, jak wyobraża ją sobie większość cywilizowanych osób. U nich wolność to po prostu zabawa, bez końca i bez poszanowania jakichkolwiek granic. Ich wolność była ważniejsza niż poszanowanie zasad olimpijskich, które powstały po to, aby Igrzyska Olimpijskie były tylko i aż świętem sportu, bez polityki, podziałów czy braku szacunku. Brakiem szacunku było wciskanie mniejszych, afrykańskich reprezentacji do jakichś starych kutrów pływackich. Brakiem szacunku było również to, co zrobiono z wiarą chrześcijańską, z „Ostatnią Wieczerzą” Leonarda da Vinci, która przedstawiała ważne dla wszystkich chrześcijan wydarzenie z życia Jezusa Chrystusa. I nie udawajmy, że oni nie chcieli zrobić tego, co zrobili; że nie spodziewali się reakcji; że to był tylko wyraz artystyczny, a chrześcijanie jak zwykle mają kija w tyłku i są za głupi, żeby zrozumieć „SZTUKĘ”. Nie wiem, być może efekt z nierównym traktowaniem różnych reprezentacji wyszedł im przez przypadek, bo nie przewidzieli, nieszczęśnicy, że mała pływacka łajba z kilkuosobową reprezentacją jakiegoś małego, afrykańskiego państwa popierdywała z całą mocą swojego zużytego silnika, byle tylko nie zostać zatopiona przez wielgachne promy niektórych innych reprezentacji, ale na pewno doskonale wiedzieli, co robią, kiedy na scenę wychodziła jakaś otyła niewiasta, która miała odgrywać Chrystusa. Doskonale wiedzieli, co robią, kiedy przed takim wizerunkiem Jezusa zaczął swój obsceniczny taniec gruby, nagi mężczyzna, pomalowany jedynie na niebiesko, który prawdopodobnie odgrywał Bachusa/Dionizosa. Z pełną premedytacją urządzono na stole, symbolizującym ten z Ostatniej Wieczerzy, jakiś pokaz mody społeczności LGBT i ogólnie festiwal rozwiązłości, za jaką zresztą niegdyś uchodziły bachusowe „dożynki”. Oni doskonale wiedzieli, że jest to połączenie odrzucające chrześcijan, przeciwko któremu chrześcijanie ostro się od wielu lat buntują. Z pełną premedytacją połączono obrzydliwą parodię chrześcijaństwa z rozwiązłym i obrzydliwym stylem życia. Z poczuciem satysfakcji reżyserowano sceny orgii na stole, z którego miał spożywać Jezus Chrystus. Oczywiście, teraz udają wielce zaskoczonych, bo przecież nie wiedzieli, że ich radosny performance może sprawić komuś przykrość. I puszczają w świat przekonanie, że jak zwykle tylko chrześcijanom się coś nie podoba, nikt inny nie ma pretensji. Patrzcie, tylko chrześcijanie burzą się, że mniejszości seksualne domagają się „swoich praw” i chcą kochać, tak jak czują, bla, bla, bla. Ale, przepraszam bardzo, o co mieli oburzać się żydzi i muzułmanie? W którym miejscu zrobiliście sobie jaja z Mahometa, tak jak zrobiliście to z Chrystusem? W którym momencie uderzaliście również w religię żydowską? Który z symbolów tych dwóch religii został podczas tego wielkiego, sportowego święta potraktowany tak, jak mająca olbrzymie znaczenie dla wiary chrześcijańskiej, Ostatniej Wieczerzy? Dziwnym trafem mi jakoś umknęły. Wcale mnie to nie dziwi, bo muzułmanie Was już wychowali po zamachach na redakcję czasopisma „Charlie Hebdo”, Izrael już od ładnych paru lat terroryzują cały świat oskarżeniami o antysemityzm, więc tutaj już odwagi zabrakło, ale uderzać w chrześcijan, czemu nie? Francja z „najstarszej córy Kościoła” przeobraziła się w „ostatnią kurtyzanę” – na własne życzenie i na naszych oczach. To, co widzieliśmy w piątkowy wieczór to nie tylko upadek obyczajów. To upadek cywilizacji. I nie dajcie się nabrać ich tłumaczeniami, że inspirowali się „Ucztą bogów” Belliniego, a katolicy są głupi i nie znają się na sztuce. Przede wszystkim Belliniego, nie Biljerta, jak usiłują teraz to wszystkim wmówić, bo sami są w temacie sztuki niesamowicie obeznani. Zrobili to tylko dlatego, że smród rozpętali większy, niż sami się spodziewali. Reżyserem tej ohydy jest wielki entuzjasta społeczności LGBT, a Barbara Butch, która w przedstawieniu wystąpiła w roli Chrystusa sama o sobie mówi, że jest „żydowską, queerową lesbijką” i „jest z tego dumna. Po ceremonii wrzuciła zresztą na swoim profilu zdjęcie „Ostatniej wieczerzy” da Vinciego, które podpisała: Oh yes! Oh yes! The new gay testament. To chyba wystarczy jako komentarz do ich stanowiska, że „katolicy jak zwykle nic nie zrozumieli”. Zrobili to z pełną świadomością.

Wolność słowa w nowej, niezależnej TVP

Na osobny komentarz zasługuje zawieszenie Przemysława Babiarza. Powodem była skandaliczna wypowiedź komentatora, której największym grzechem jest to, że okazała się ona prawdą. Babiarz krótko bowiem skomentował utwór „Imagine” Johna Lennona wizją komunizmu. Artysta sam powiedział, że ta jego piosenka to właściwie „manifest komunistyczny, chociaż nie jestem komunistą i nie należę do żadnego ruchu”. W którym więc momencie, pan Przemysław powiedział nieprawdę? Dlaczego te jego słowa tak bardzo uraziły obecne TVP, że od razu komentatora zawieszono, a pewnie niedługo zostanie mu dostarczone wypowiedzenie? „Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie. Informujemy, że po wczorajszych skandalicznych słowach Przemysława Babiarza, został on zawieszony w obowiązkach służbowych i nie będzie komentował zmagań podczas Igrzysk Olimpijskich” – czytamy w oświadczeniu. Chwilę wcześniej przytaczałam słowa samego Lennona, więc gdzie tu skandal, chciałam dopytać? Nowe władze TVP wiedzą lepiej, o czym było dane dzieło, niż jego autor? Czy może tak bardzo boją się, że iluś tam osobom otworzą się oczy, że rządzą nami postkomuniści, którzy znów próbują uleczyć świat swoją wizją, wykorzystując do tego młodych, zagubionych i zmanipulowanych ludzi? Innej możliwości nie widzę, a wiemy przecież, że nowe władze są zależne od przywódcy partii, która była zakładana przez komunistów i sporo w swoich szeregach ma entuzjastów tego reżimu. Ta sama partia szykuje nam ustawę, która kompletnie zamknie nas usta, a wszystko to ładnie opakują w szaty „walki z mową nienawiści”. Czyli, jak to u marksistów bywa, znowu gówno owinięte w ładny, kolorowy papierek. Czy Polacy są już zdolni do oczywistej, wydawało się, koncepcji, że gówno opakowane w ładny papierek nie stanie się nagle czekoladką pod wpływem pełnych tolerancji i miłości wypowiedzi dookoła niego. Wręcz przeciwnie, dalej pozostanie gównem, tylko że być może my już nie będziemy mogli tego powiedzieć. Będziemy musieli zajadać się ze smakiem. Zresztą, mówimy tu o partii, która – z polecenia swojego fuhrera – publicznie karze swoich posłów za to, że nie zagłosowali tak, jak sobie tego życzy fuhrer Tusk. Mowa oczywiście o tej śmiesznej uchwale legalizującej aborcję, którą to nasz Sejm dzięki Bogu uwalił, chociaż nie wiadomo na jak długo. Tusk darował tylko jednemu, który wtedy przebywał w szpitalu (ludzki pan!), pozostali zostali co najmniej zawieszeni, bo obecny premier Polski nigdy nie był politykiem, który szanowałby czyjeś poglądy. W jego partii poglądy każdy może mieć, jakie chce, tylko żeby za bardzo się z nimi nie obnażał. A w Sejmie mają głosować tylko tak, jak dyscyplina partyjna nakazuje. Tyle znaczy wolność słowa według partii Donalda Tuska. Bo prawo ma być takie, jak on sobie wyobraża, że jest. I to powinno nam wystarczy, żeby go przestrzegać. Z wielkim uśmiechem na twarzy, rzecz jasna.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Niezrozumiały fenomen

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Naprawdę bardzo mocno zastanawiam się nad fenomenem Taylor Swift, bo – nie ma co się łudzić – to jest fenomen, i to nawet na skalę światową, bo pamiętam, że w Warszawie były potężne korki i utrudnienia w ruchu ze względu na jej koncert. A przecież to zwykła pop-celebrytka, która śpiewa zwyczajne pop-piosenki. Pamiętamy chyba poprzednich wykonawców tego typu muzyki, bo mieliśmy przecież Britney Spears, Backstreet Boys, N’Sync, Christinę Auguilerę, ale mam wrażenie, że Taylor słucha nie tylko młodzież, ale też ludzie pełnoletni. Zanim zaczęłam pisać ten tekst, puściłam sobie kilka ich piosenek. Styl muzyczny jest dla mnie nie do zaakceptowania, ale postanowiłam zacisnąć zęby i wsłuchać w tekst. I dalej nie rozumiem. Według mnie to następna z typowych pop-arstystek. I spoko. Niech sobie będą. Nawet wolałabym, żeby nastolatkowie słuchali Taylor niż innych, dzisiejszych tekstów o r*chaniu, dawaniu d*py i pieniędzy wywalanych na ćpanie, bo ma się ich dużo, więc można.

Dziwne polityczne autorytety

W dalszym ciągu jednak nie rozumiem, w jaki sposób trafia ona do osób dorosłych. I to do tego stopnia, że kiedy ogłosiła ona, że popiera Kamalę nagle – według niektórych sondaży – aż 18% dorosłych Amerykanów zadeklarowało, że zagłosują na Harris. I to jest dla mnie niesamowite. Wydawało mi się, że świat skonstruowany jest tak, że piłkarz kopie piłkę, piosenkarz śpiewa, a aktor występuje na scenie, natomiast poglądy polityczne ludzie muszą wypracować sobie sami. Niby zdaję sobie sprawę, że to już od dawna tak nie jest, ale jakoś nie potrafię przyjąć tego do wiadomości. Ja na przykład lubię pod względem aktorstwa Cezarego Żaka czy Artuta Barcisia – wiem, że obaj pojawiali się na tych śmiesznych spędach Komitetu Obrony Demokracji, ale aktorskie rzemiosło mają, według mnie, opanowane do perfekcji. Lubię również wracać do „Seksmisji”, w której występował Jerzy Stuhr, o którym wielokrotnie tu pisałam i chyba wszyscy zauważyliście, że – delikatnie mówiąc – daaaaaaleeeeeeko mi było do jego poglądów. Z Krystyną Jandą już nie jest tak kolorowo, bo – pomijając fakt, że jest chyba najaktywniejszą artystką, z tych grzebiących się w politycznym szambie i propagującą ludzi do głosowania tak, jak ona chce (bo – w jej przekonaniu – jest wielką artystką. więc wie o wszystkim najlepiej), to mam wrażenie, że większość jej ról była pisana pod to samo dyktando – poza świetną rolą w „Przesłuchaniu” i „Tataraku”. Maja Ostaszewska w ogóle mnie aktorsko nie przekonuje.

Realny wpływ na wynik wyborów

Nie jestem fanką ani zwolenniczką Donalda Trumpa – uważam po prostu, że lepiej, żeby wygrał on, niż Kamala Harris. Jedna tylko rzecz mnie zastanawia… Wydawałoby się, że po tym nieudanym zamachu, po którym ochroniarze prowadzili już Trumpa, żeby przetransportować go do szpitala, a on wciąż krzyczał swoje wojownicze hasła, Donald ma wygraną w kieszeni. A tymczasem wychodzi sobie artystka, mówi, to co mówi (ponieważ – po raz kolejny – wydaje jej się, że ma odpowiednie kompetencje do przekonywania innych do takiego, a wyboru w kwestii politycznej, tylko dlatego, że jest znana) i nagle wszystko się obraca. W tej chwili Kamala Harris i Donald Trump idą łeb w łeb. I bardzo możliwe, że popularna piosenkareczka może wpłynąć na te wyniki.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Niezatapialny Ośrodek zaczyna przeciekać

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Nie za ciekawie dzieje się w naszej ukochanej Ojczyźnie. Nowy rząd jeszcze się nie rozpadł, chociaż kłócą się między sobą niesamowicie i tak naprawdę, gdyby partie będące w koalicji z Platformą miały odrobinę honoru już by tę koalicję zerwały. Wychodzą na wierzch różnice światopoglądowe (i muszę tutaj pochwalić PSL, chociaż rzadko to robię, że się nie ugiął i jednak stoi w obronie nienarodzonych), wszyscy posłowie koalicjanci mają już chyba świadomość, że tych najważniejszych dla siebie spraw nie przepchną, wiec ta koalicja z ich punktu widzenia nie powinna mieć większego sensu, ale jednak wysokie stołki skutecznie przyciągają. W tej chwili niezgadzający się w kwestiach światopoglądowych członkowie koalicji zwracają się do siebie w sposób wulgarny – ot, choćby Anna Żukowska do Hołowni, który na wieść o tym, że ma się szybko oddalić w niesprecyzowanym kierunku wzruszył tylko ramionami (a potem przyjął od AMŻ kwiaty, które miały być pewnie przeprosinami i zapozował pięknie do zdjęcia, żeby pokazać wyborcom, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a w koalicji jest miłość, zgoda i tolerancja). Ostatnio Marta Lempart wykrzykiwała podobne wulgaryzmy w stronę mężczyzny podobnego do Władysława Kosiniaka-Kamysza, a panie i panowie z KO i Lewicy jeszcze tego prostackiego zachowania bronili. A skoro stołki dla tych ludzi są najważniejsze, to wiadomo, że będą się ich kurczowo trzymać, choćby z ich postulatów nic nie przeszło, a Donald robił już z nimi kompletnie, co chce.

Niezrozumiały klosz ochronny

Dlatego warto wspomnieć o czymś pozytywnym. Najbardziej optymistyczną dla mnie informacją sprzed kilku dni była ta o zajęciu konta OMZRiK przez komornika. ❤ Coś pięknego, od dawna marzyłam, żeby ci kłamcy w końcu się doigrali. Przy okazji sprawdziłabym też, skąd ta organizacja ma finansowanie, poza tym, że od biednych frajerów, którzy im wpłacają datki. Bo, jak sami pewnie się domyślacie, za najbardziej agresywnymi poglądami idą określone korzyści. Warto zastanowić się nad tym, kto czerpie korzyści z tego, żeby przedstawiać Polskę w złym świetle, kto chciałby dążyć do utraty jednolitości w polskim społeczeństwie (tu już niestety dużą część swego planu zrealizował), kto chętnie wpuszczałby tutaj uchodźców z granicy polsko-białoruskiej, jak i tych, których proponuje nam Unia Europejska (a wiadomo, jaki to będzie rodzaj uchodźców), kto chciałby ostatecznie zdestabilizować Polskę. I komu zależy na pogłębianiu podziałów, co skutecznie robią nasi politycy już od ponad dwudziestu lat. Oj, bardzo bym chciała wiedzieć, bo mnie ten żałosny ośrodek śmierdzi od dawna i nadziwić się nie mogłam, że wszystkie ich kłamstwa i oszczerstwa uchodzą im płazem. Jakiś niesamowity klosz ochronny długo, długo mieli nad sobą i nawet, kiedy prawomocnie skazano Rafała Gawła na dwa lata pasiaka, temu udało się uciec i znaleźć azyl (tak – AZYL!) w Norwegii, bo rzekomo w Polsce był uciskanym gejem. Dlatego pojechał tam z żoną i dziećmi. Tutaj też warto się zastanowić, kto tam pociąga za sznurki, bo w głowie się nie mieści, żeby inne kraje udzielały azylu na takiej podstawie. Dlaczego sprawy nie zweryfikowano i przyjęto Gawła w ciemno, dlaczego poszczególne kraje tak bezgranicznie wierzą (albo udają, że wierzą) w te wszystkie kłamstwa, jakie na nasz temat wypuszczają lewicowi aktywiści? Bo naprawdę wątpię, żeby taki człowiek jak Gaweł, był dla nich szczególnie przydatny. Dlatego tak bardzo nurtuje mnie na czyje zlecenie ci ludzie pracują, bo nie chce mi się wierzyć, że z „dobrego serduszka” wyprawiają tę całą swoją błazenadę i zasypują prokuraturę wnioskami o pozew na przypadkowych ludzi, bo coś im się nie podobało.

Szarmancki pan doktor

Ale do brzegu – organizacja człowieka, pieszczotliwie nazywanego knurem, przegrała dwa procesy z powództwa cywilnego wystosowane przez dwie poszkodowane kobiety. Pierwszą z nich, jest pani Katarzyna Skrzypkowska. OMZRiK miał wpłacić na jej konto 10 000 złotych zadośćuczynienia oraz napisać oficjalne przeprosiny na swoich profilach w ciągu 30 dni od zakończenia rozprawy. A kim jest pani Katarzyna? Według ośrodka – oczywiście, że rasistką! Ponieważ kobieta postanowiła nie chylić głowy przed arabskim lekarzem, miała w poważaniu różnice kulturowe, które przecież należy szanować bezgraniczne i wyżej postawiła swoją godność, bezczelna. A ponieważ media mamy takie wiarygodne, jakie mamy, to zaczęły one udostępniać bez żadnej weryfikacji tekst OMZRiK – prym wiodły w tym, oczywiście, Gazeta Wyborcza i Radio Zet. Niestety, nieznane są granice bezczelności działaczki ONR-u i ta pozwała ośrodek, a w trakcie procesu, bardzo dokładnie wyjaśniła, o co tak naprawdę chodziło z arabskim lekarzem. Otóż pani Katarzyna napisała bardzo krzywdzący i rasistowski komentarz, sugerujący żeby wybitny lekarz wracał do siebie i tam robił to, co Arabowie podobno lubią robić z kozami. Co gorsza, kobieta postanowiła odpowiedzieć tak na próbę ubogacenia kulturowego, którego przecież tak potrzebujemy, bo wtedy nie dość, że lekarzy i inżynierów, to jeszcze sportowców będziemy mieli lepszych. Np. Ibrahima w triathlonie… chociaż nie wiem, bo w tym przypadku on może rywalizować w pierwszej części dystansu jeszcze kilka dni po tym, jak jego rywale zakończą wyścig. W każdym razie pan doktor niewinnie zagaił kobietę: Wyglądasz jak zwykła bladziura, która daje dupy, mi by było wstyd tak wyjść na ulice połykaczko spermy, dam ci pięć zeta to może mi obciągniesz (…) poparz sobie ryj kwasem. Nie wiem, mnie się wydaje, że pani Katarzyna po prostu zastosowała w praktyce arabską kulturę, ale ośrodek uznał inaczej, publikując jedynie odpowiedź Skrzypkowskiej. Żeby było jeszcze zabawniej, prawnik kobiety coś tam sobie poszukał, postukał i mu wyszło, że mężczyzna nie istnieje w centralnej ewidencji lekarzy w Polsce, a także Wielkiej Brytanii.

Ach, ten język miłości

Ten wyrok nie jest jeszcze prawomocny, chociaż mam nadzieję, że niedługo to nastąpi, ale uprawomocnił się za to inny, w sprawie z powództwa Agaty Schrötter, który zapadł 14 marca. I to już daje duże nadzieje, że jednak da się wygrać z OMZRiK, którego wnioski o pozwy są z reguły nieskutecznie, ale za to skuteczne, jak do niedawna, było unikanie przez nich jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje oszustwa. Tutaj ośrodek zastosował klasykę swojego działania, mianowicie umieścił jakieś przypadkowe zdjęcie pani Agaty (które nie wiadomo, skąd miał, bo nie było to zdjęcie profilowe albo zdjęcie w tle z jej portali społecznościowych) i stwierdził, że pani popełniła jakieś przestępstwo rasistowskie, homofobiczne, ksenofobiczne czy Bóg jeden wie jakie. Nie mogę znaleźć tej informacji, a nie ma chyba co trafić czasu, żeby powtarzać kłamstwo. Kobieta pewnie by o tym nawet nie wiedziała, gdyby nie to, że wylało się na nią morze miłości i tolerancji w formie komentarzy pod owym wpisem OMZiR, ale też w wiadomościach prywatnych, dzięki którym pani Agata dowiedziała się, że w ogóle popełniła jakieś przestępstwo. Sąd nakazał przeprosić powódkę, ale panowie monitorujący widocznie uznali, że pozywać to oni, ale nie ich i wyrok sądu olali. W związku z czym teraz ich konto będzie monitorowane przez komornika. Ogólnie ciekawe jest to, że te komentarze pisali przecież ludzie przepełnieni miłością i tolerancją. Taką wiecie, koalicyjną. Wszyscy znamy chyba Internet nie od dziś i wiemy, że wulgarne pyskówki, wyzwiska i hejt są tutaj powszechne. Wystarczy napisać jeden nieprzychylny, ale wyważony komentarz i można utopić się w bagnie łajna wylewanego przez ludzi, którzy się z naszą opinią nie zgadzają. Mimo wszystko, niecodziennie zdarza się, żeby ktoś z tego powodu kogoś pozywał, a jeszcze rzadziej, żeby sprawę wygrywał. Koledze kiedyś odmówili, bo stwierdzili, że szkoda zachodu. Mniemam zatem, że te komentarze musiały być aż tak tolerancyjne, że pani Agacie się pod tą tolerancją nogi ugięły. Organizm widocznie nieprzystosowany miała. Nie wiem, jakie konkretnie były to komentarze, ale strzelam, że były to zdania zawierające więcej przecinków, niż słów oraz takie bardzo dosadnie sugerujące kobiecie, że niedługo może jej się coś przykrego wydarzyć. Podejrzewam, że nawet konkretnie jej pisali, co jej się przydarzy, jasnowidze miłościwe.

Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że w tym kraju człowiek zwieje przed prokuraturą i policją i nie pójdzie do więzienia na dwuletnie wakacje, ale przed komornikiem nie ma szans. Nie wiem, czy to początek końca OMZiR, nie podejmuję się wyrokowania, bo nie wiem, jaki jest ich majątek, ani ile ostatecznie komornik ma im ściągnąć. Pamiętajmy też, że wciąż są ludzie, którzy wpłacają im datki, bo przecież to taka słuszna inicjatywa. Ale, mimo wszystko, została przełamana pewna granica, kłamliwa szczujnia ukryta pod płaszczykiem fundacji będzie miała chwilowe problemy, a co najważniejsze nieprzyjemna prawda zacznie powoli docierać do ludzi. Co prawda, main-streamowe media jakoś niechętnie o tym piszą i tutaj warto chyba powrócić do postawionego wcześniej pytania: dlaczego?

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

O tym, jak polski rząd szanuje wolę wyborców

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ze zdjęcia uśmiecha się do nas Maciej Gdula. Na Twixie chwali się, że on codziennie do ministerstwa jeździ rowerem, bo dba o klimat. Wypadałoby mieć nadzieję, że nie w takim stanie, jak jego kolega z koalicji, Franek Sterczewski, ale zostawmy to. Pan Gdula bowiem zadał pytanie swoim obserwującym: Czy sadzicie, że cześć rządowych limuzyn powinna zostać zamieniona na rządowe rowery?. Czyli wydawałoby się, że szanuje głos swoich wyborców, skoro pyta ich o zdanie w tak ważnej kwestii, ale za chwilę się okaże, że niekoniecznie.

Parę słów o hipokryzji

Wróćmy jednak do pytania o limuzyny. Bo wydaje mi się, że nie jest do pytanie do nas, a powinna być sugestią do pana premiera, który załatwił swojemu rządowi 77 horrendalnie drogich limuzyn. Moc minimum 250 koni mechanicznych, napęd na cztery koła, co najmniej trzystrefowa klimatyzacja, podgrzewane fotele i reflektory LED – takie wymagania mają spełniać zamówione auta, bo przecież ministrowie nie będą jeździć byle czym, no gdzieżby. W końcu to słudzy narodu, więc prestiż i wygoda muszą być zachowane. Nie wiem też, czy to nie już jedną z tych limuzyn pojechał na wakacje wiceminister finansów, a za benzynę płacił służbową kartą. Tłumaczył się potem, że nie wiedział, że nie wolno, a jego koleżanka z partii zapewniała, że po prostu się pomylił. Dlatego nie wolno mieć do pana ministra wielkich pretensji, zwłaszcza że sam podał się do dymisji. Nie jestem do końca przekonana, czy zrobił to z własnej woli i poczucia wstydu i wyrzutów sumienia, czy raczej przekonał go wpis Donalda Tuska na Twixie, w którym sugestia, co powinien zrobić była aż nazbyt wyczuwalna. Zresztą to wcale nie było dużo pieniędzy, bo paliwo jest w końcu po 5,19 za litr… A nie, czekaj. W każdym razie po raz kolejny bawi mnie hipokryzja nowego rządu, bo wcześniej politycy KO krytykowali PiS za nadmierny rozmach w kupowaniu i najmie samochodów. Warto jednak pamiętać, że politycy KO krytykowali też poprzedni rząd, że zatrudnił zbyt wielu ministrów i wiceministrów do swojego rządu – wtedy była to – w szczytowym momencie – liczba 120 pracowników. Teraz rząd liczy sobie 134 osoby, a warto wspomnieć, że Tusk utworzył trzy nowe, nikomu niepotrzebne ministerstwa, żeby zadowolić koalicjantów, którzy zgodzili się połączyć z nim siły pod pewnymi warunkami. I tak oto mamy ministerstwo równości, ministerstwo ds. społeczeństwa obywatelskiego i ministerstwo polityki senioralnej. Czym zajmują się dwa ostatnie nie wie nikt, ale pani Kotula dba o to, żeby w szpitalach wykonywane były aborcje wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który sami nie wiedzą jak ugryźć, a o dyskryminacji mężczyzn, jeśli chodzi o wiek emerytalny, że wcale nie jest taka zła, więc panowie, morda w kubeł. Aha, z tym TVP to też zdaje się mówili, że przecież na onkologię dziecięcą te pieniądze są potrzebne, ale to było wtedy, a teraz jest inaczej, więc też wszystko w jak najlepszym porządku.

Potrzebny kandydat w postępowym ministerstwie

A co do szanowania głosu wyborców, to wydaje mi się, że skoro ci pokazali panu Gduli czerwoną kartkę podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, to chyba dlatego, że nie chcieli go widzieć na państwowym, wysokim stanowisku. Otrzymał on wtedy zaledwie 3954 głosy, zajął trzecie miejsce w okręgu, ale warto wspomnieć, że Małopolska ogólnie stanęła na wysokości zadania, bo cała lewica osiągnęła wynik poniżej progu (4,74 %), więc nie dostała się nawet pani Magdalena Dropek (ponad 9000 głosów), która z żalem skwitowała, że nie będzie tęczowego-lewicowego mandatu z tego regionu. Brawo Małopolska! Mam jednak poczucie, że skoro obywatele nie chcieli widzieć pana Gduli w Sejmie, to prawdopodobnie również nie chcieli go widzieć w rządzie. Mimo to, pan premier okazał się ślepy i głuchy na życzenie Polaków, wobec czego zamontował Gdulę w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które wiadomo, co z polskim szkolnictwem teraz wyczynia. Dość powiedzieć, że Barbara Nowacka niedawno stwierdziła, że nie widzi powodu, dla którego dzieci nie mają się uczyć o 54 płciach, zwłaszcza że ukróciła im materiał do nauki tak, że czasu będą miały aż nadto, żeby dowiedzieć się, że poza babą i chłopem są jeszcze inne płcie. Oraz jakie. Pani Barbara nie widzi też nic złego w tym, że historii uczniowie będą się uczyć w wersji niemieckiej, więc pewnie niedługo dzieci dowiedzą się, że atak Niemców w 1939 roku był spowodowany antysemityzmem naszych rodaków, trzeba było więc Żydów ratować i w tym celu wybudowano dla nich getta i obozy, żeby tylko ci wredni Polacy ich nie dorwali. Dzieciaki będą też przekonane, że to zwykła bezczelność, że Polska ośmieliła się w ogóle przebąkiwać o reparacjach, bo przecież po II wojnie światowej ośmieliła się wysiedlać Niemców ze swoich terenów (myślę, że korepetycji w tym zakresie może udzielać Erika Steinbach) i – co najważniejsze – to Polska powinna zwrócić pieniądze Niemcom za amunicję, którą zużyli podczas Powstania Warszawskiego. W każdym razie pani Basia miała bardzo dobry powód, żeby się na to zgodzić, bo chyba podczas ostatniego apolitycznego campusu, na którym roztańczona młodzież śpiewała co należy zrobić z PiS-em, ale to nic nie szkodzi, bo jest to element naszego dziedzictwa kulturalnego, była bardzo zaskoczona, że podręczniki do historii pisali… historycy. Dzięki jej interwencji będą to robić niemieccy politycy.

Wracając do pana Gduli – krótko cieszyłam się z tego, że nie dostał się do Sejmu, bo tolerancję do tego człowieka mam mniej więcej taką, jak do Łukasza Kohuta, czyli ujemną. Wydawałoby się jednak, że skoro Maciek tak bardzo liczy się ze zdaniem obywateli w sprawie limuzyn i rowerów, to uszanuje również ich decyzję i nie przyjmie nominacji do rządowego stołka, ale wtedy widocznie aż tak się tym nie przejmował.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej