Connect with us

Nawiasem Pisząc

Dramat małego Kamila – bezsilność państwa czy odwracanie wzroku?

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Jestem Wam winna parę słów wyjaśnień odnośnie mojego ostatniego wpisu na temat tragicznej śmierci 8-letniego Kamila na FB. Skupiłam się tam tylko na jednym problemie, czyli przyznaniu na siłę opieki nad dzieckiem patologicznej matce, która wiąże się z tak samo patologicznym facetem, czego efektem jest cierpienie dzieci. Użyłam tam zwrotu, parafrazuję: „Jeżeli faktycznie szkoła nic nie widziała…”. Nie chodziło mi oczywiście o to, że wierzę w nieświadomość nauczycieli, bo niestety tego typu przypadki są zazwyczaj smutną konsekwencją wielomiesięcznych zaniechań, odwracania oczu i milczenia. I tłumaczyć mogą się teraz wszyscy, a tak naprawdę wytłumaczenia nie ma i nie powinno być. Bo o ile po matce i ojczymie tego biednego chłopca nie można się było spodziewać niczego innego, o tyle od instytucji, które istnieją m.in. po to, aby dbać o bezpieczeństwo dzieci należy wymagać, żeby o to bezpieczeństwo zadbały. Do postu podeszłam bardzo emocjonalnie, bo naprawdę trzepnęła mną ta sprawa i cały czas chodzę wściekła i rozczarowana. Jednak to mnie w żaden sposób nie tłumaczy, bo przecież sama wielokrotnie krytykowałam np. lewicę, że do wielu problemów podchodzą TYLKO I WYŁĄCZNIE emocjonalnie, a tutaj sama zrobiłam dokładnie to samo i nie dałam rady zebrać po kolei faktów i wszystkie, jak należy, opisać. Teraz jednak naprawię swój błąd, chociaż na pewno przy pisaniu tego tekstu parę razy zaleję mnie krew.

Matka jest zawsze lepszym rodzicem?

Najpierw zajmijmy się problemem, który już podejmowałam w poprzednim wpisie, czyli właśnie faworyzowaniu matki w sądach rodzinnych, mimo że istnieje aż nazbyt wiele argumentów, żeby tego nie robić. Po pierwsze to był wręcz modelowy przykład pary, która te dzieci traktuje jako maszynkę do „zarabiania” pieniędzy, bo ani matka (nie wiem, czy ta kobieta jest w ogóle godna tego określenia), ani jej partner nie mieli żadnego stałego źródła dochodu, więc utrzymywali siebie i dzieci (na pewno było dwóch chłopców, ale niektóre źródła piszą, że mieszkało tam jeszcze najmłodsze niemowlę) z zasiłków i alimentów plus tego, co ewentualnie nakradł ten gnojek. Warunki, w których żyli, były tak urągające i tak odbiegające od ludzkich, że w niektórych przypadkach nawet TOZ nawet psa by stamtąd zabrało, ale dzieci – jak najbardziej można, lepiej im tam będzie niż przy ojcu, prawda? A trzeba pamiętać, że mieszkała tam jeszcze siostra tej kobiety z partnerem, którym najwyraźniej nie przeszkadzało maltretowanie dzieci. Oboje odpowiedzą za brak udzielenia pomocy i grożą im… trzy lata więzienia. Zwierzę, które skatowało chłopca (chociaż tutaj mam wątpliwości, czy nie obrażam przypadkiem zwierząt) dostanie prawdopodobnie dożywocie (w ciepłej celi na oddziale chronionym), ale obawiam się – znowu! – że matka zostanie potraktowana łagodniej, bo przecież to nie ona biła, a w sądzie opowie pewnie łzawą historyjkę, jak to ona sama była maltretowana i zastraszana. Mam nadzieję, że sędzia nie da wiary takim zeznaniom, bo kryła ona potwora, który znęcał się nad jej synem i bagatelizowała jego kolejne obrażenia. Drugim argumentem, żeby nie oddawać dzieci tym psychopatom, był fakt, że oboje mieli problem z alkoholem. Czyli środki, które otrzymywali od państwa za OPIEKĘ nad dziećmi przeznaczali na popijawy, nie na potrzeby tych dzieci. To jest wręcz klasyczny przykład konsekwencji stosowania rozdawnictwa dla takich patologicznych rodzin. Utrzymywaliśmy te ludzkie śmieci wtedy i będziemy utrzymywać dalej, kiedy już trafią za kratki. Trzecią nawet nie lampką, ale NEONEM ostrzegawczym była przeszłość mężczyzny, pod którego opiekę zdecydowali się oddać dziecko. Facet wielokrotnie miał problemy z prawem, napady, rozboje i pobicia były jego ulubioną rozrywką, dopóki nie dorwał się do biednego ośmiolatka. A wyszło jeszcze na jaw, że w wieku siedmiu lat ten psychopata zepchnął siostrę do stawu, w efekcie czego dziewięciolatka utonęła. Zostało to potraktowane jako wypadek (no bo ciężko stosować wobec siedmiolatka odpowiedzialność karną), ale prawdopodobnie wtedy już ktoś powinien zareagować i przekazać chłopaka na przykład pod nadzór psychiatry i psychologa? Wtedy jednak też nie zrobiono zupełnie nic. Jeżeli te powody nie były wystarczające, żeby jednak zaryzykować i sprawdzić, czy malcom nie będzie lepiej z tatą, to ja naprawdę nie wiem, co jeszcze musi zrobić matka, żeby przegrać w sądzie z byłym partnerem. Pewnie tylko wstać i strzelić sędziemu w twarz.

Wiele wcześniejszych sygnałów

Drugą kwestią jest totalna bezsilność, a raczej zwyczajny brak działania odpowiednich instytucji. Ojciec, podobnie jak MOPS, wielokrotnie zgłaszali kuratorowi i sądowi, że ci „ludzie” znęcają się nad dziećmi. Żadne z nich nie uznało za stosowne, żeby może sprawdzić, czy nic nie jest na rzeczy. Przecież to popracować by trzeba było, pewnie się tam przejechać, zarządzić kolejne rozprawy, przesłuchać świadków. Na co to komu, przecież to tylko dzieciaki, prawda? A jeszcze fatygować policję… Policjantów fatygowali za to opiekunowie Kamila i jego młodszego brata, bo starszy z chłopców wielokrotnie uciekał z domu. Uciekał, tak jak był ubrany, bez niczego, bo widocznie przeczuwał, że skoro „nowy tatuś” zagląda znowu do butelki, to za chwilę zgotuje mu piekło na ziemi. W listopadzie ubiegłego roku chłopczyk trafił do szpitala po tym, jak po raz kolejny uciekł z domu. Znaleziono go siedzącego w samej piżamce na przystanku autobusowym – po tym wydarzeniu Kamil trafił do szpitala z powodu wychłodzenia organizmu. Funkcjonariusze odwozili chłopca do domu za każdym razem, a tam słyszeli pewnie, jaki to kochany nicpoń, urwis nasz najsłodszy, przecudowne dziecko, panie mundurowy, tylko upilnować się go nie da. Przepraszam, ale jeśli uciekanie z domu i marznięcie na dworze w samej piżamce nie jest niemym krzykiem o pomoc, to co nim jest? To dziecko błagało o ratunek za każdym razem, kiedy uciekało z domu, bo wolało błąkać się po ulicy na mrozie, niż godzić się na to, co wyprawiali z nim jego prawni opiekunowie. I za każdym razem nie można było zrobić NIC?! To co, kurwa, można zrobić i w jakiej sytuacji?! Teraz dopiero można było w końcu zareagować!? To chyba coś jest nie w porządku? Przepraszam Was bardzo, wiem, że zarzekałam się, że nie będę tutaj przeklinać, ale jestem naprawdę wściekła i nie będę się bawić w głupie kropkowanie.

Co może nauczyciel…

Jest jeszcze jedna instytucja, która według mnie nie dopełniła obowiązków, chociaż minister Czarnek twierdzi, że nie ma jej nic do zarzucenia (ale o tym za chwilę) – SZKOŁA. Nauczyciele podobno zgłaszali swój niepokój przynajmniej trzy razy, ale zgłaszali go matce, która każdego razu częstowała ich nową historyjką. Za pierwszym razem zadzwoniono do niej, bo chłopczyk miał rozbitą wargę, sińce na całej twarzy i zgłaszał ból ręki. Kobieta przyjechała, wyjaśniła, że chłopczyk po prostu się potknął. Tyle wystarczyło. Przyznacie chyba, że to skrajnie niewiarygodne wytłumaczenie i naprawdę ciężko w nie uwierzyć, prawda? Kolejna sytuacja, w której powinno się zareagować bardziej zdecydowanie zdarzyła się już następnego dnia, bo Kamil znów narzekał na ból ręki. Wychowawczyni po raz kolejny wezwała matkę i poleciła jej zabrać dziecko do szpitala. Następnego dnia ośmiolatek przyszedł z ręką w gipsie. To dziecko przez ponad dobę chodziło ze złamaniem kości, a mamusia nawet nie pofatygowała się z nim do szpitala! I znowu nic się nie zapaliło? Znowu nikt nie zadał sobie pytanie, co to za kochana mamusia, która ignoruje złamanie kości własnego syna? Czy ktoś tam w ogóle w tej szkole orientuje się, jak to boli? I nikomu nie przyszło do głowy, czemu malec nie płacze, tylko znosi ten ból? Nikt nie zastanowił się, że może coś jest nie tak, skoro dziecko woli powiedzieć o tym nauczycielce, a nie mamie? Nikt, w ogóle? A według medialnych doniesień szkoła wiedziała o jeszcze jednym incydencie, kiedy to chłopczyk przyszedł do szkoły z oparzeniami na twarzy. Okazało się, że… poparzył się herbatą. Tak, na pewno tak było, szanowni nauczyciele – sam na siebie wylał herbatę. Głupi jesteście, czy tylko takich udajecie? Ale według ministra Czarnka placówka zachowała się „w porządku” i „według procedur”. Przepraszam bardzo, ale jeśli „w porządku” i „według procedur” okazuje się za mało, żeby uratować życie maltretowanego chłopca, to może procedury nie wystarczą? Jeśli nauczyciele – według procedur – muszą wierzyć w wyjaśnienia opiekunki, nawet najbardziej niedorzeczne i jedyne, co mogą zrobić to kolejne telefony, przy których wysłuchują następnych bredni, to tak naprawdę znaczy, że mają związane ręce. Znowu okazuje się, że wszyscy zareagowali, jak powinni, ale NIE DAŁO TO NIC. Rzecznik prasowy sądu twierdził, że „sąd nie miał możliwości tego przewidzieć”, szkoła działała według procedur, a ośmioletnie dziecko i tak trafia na OIOM z potwornymi obrażeniami, gdzie ostatecznie umiera po ponad miesięcznej, heroicznej walce. I jak zwykle nie ma winnego, poza tymi najbardziej oczywistymi. Jeżeli to nie jest dla pana ministra sygnał, że ten system nie działa i w żaden sposób nie chroni tych najbardziej potrzebujących, to naprawdę trzeba poważnie zastanowić się, czy to jest właściwy człowiek na to stanowisko. Oczywiście premier Morawiecki jest głęboko poruszony tą tragedią i już OBIECAŁ, że zrobią wszystko, żeby taka tragedia się nie powtórzyła. Kurwa, ile razy ja to słyszałam? Za każdym razem, kiedy skatowane zostało kolejne dziecko przez jakiegoś sukinsyna, któremu sąd powierzył nad nim opiekę. Zawsze są te same zapewnienia, ale nie zrobiono z tym nic. Ani za Platformy, ani za PiS-u, a każdy rząd miał na to osiem lat. To za mało czasu, czy może za dużo zachodu? Ah, byłabym zapomniała – pan Przemysław oburzał się też, że wszyscy atakują szkołę, a nie imbecyla, który to zrobił. Panie Ministrze – tak jak pisałam, po skurwysynu, który katuje dzieci nie spodziewam się niczego innego, bo jest po prostu skurwysynem. Ale po instytucjach, które zostały do tego powołane spodziewam się, że będą REAGOWAŁY, kiedy dziecku dzieje się krzywda. Zabójcę małego Kamila najchętniej widziałabym na szafocie, osoby, które mogły, ale nie zrobiły nic zwolniłabym dyscyplinarnie, a majątki, które zgromadziły, zbijając bąki, przekazałabym na pomoc małoletnim ofiarom przemocy domowej. Chyba że oni faktycznie zrobili WSZYSTKO, co mogli. W takim wypadku zrobiłabym to z Panem i innymi ministrami odpowiedzialnymi za dane służby.

…a co ojciec?

Ostatnią kwestią jest ojciec dziecka, co do którego nie mam wątpliwości, że byłby lepszym opiekunem dla swoich synów, niż ta patologia, do której mieli nieszczęście trafić, nie mam żadnych złudzeń, że jego rozpacz była prawdziwa, ale… Podobno miał on kontakt z dziećmi, chociaż dość mocno ograniczony. Nie wierzę, że nie widział sińców ani śladów po gaszeniu papierosów. Owszem, zgłaszał sprawę do kuratora wielokrotnie, ale po którymś razem musiało do niego dotrzeć, że ten ma sprawę głęboko w pompie i nie będzie sobie zawracał głowy. Czy nie mógł zatem zabrać tych malców do szpitala na obdukcję, która być może byłaby przekonującym dowodem dla sądu, że popełnili błąd? Zgłosić tego na policję? Nawet zawieźć dziecko do kuratora, pokazać mu obrażenia i zapytać, czy na pewno dalej jest przekonany, że nic się nie dzieje? Być może wtedy kogoś ruszyłoby sumienie? Czy naprawdę wykorzystał wszystkie legalne metody? Zresztą, pal sześć legalne, jeżeli nie da się inaczej, a widział, że coś się dzieje, to nie wiem, czy najlepszym pomysłem nie byłoby zabrać synów do samochodu i spieprzać nawet za granicę. On jest na pewno ostatnią osobą, do której ktokolwiek powinien mieć pretensje, bo był zupełnie bezsilny wobec sądu i kuratorium, zapłacił za ich głupi upór najwyższą cenę, jaką może zapłacić rodzic i serce mi się krajało, kiedy słuchałam, jak z płaczem opowiadał, że czuwał przy łóżku swojego skatowanego syna i cicho mu powtarzał, żeby nie odchodził, że on na niego czeka, brat na niego czeka, że wszystko będzie dobrze… Zastanawiam się jednak, czy ojciec naprawdę – nawet w takiej sytuacji – ma aż tak związane ręce? Bo to jest aż przerażające.

Na koniec tylko krótka, chociaż niezbyt zaskakująca, informacja – po tragedii Kamila, tak jak po wielu podobnych w Polsce, uaktywniły się ruchy proaborcyjne. Nie napiszę nawet, kim trzeba być, żeby wykorzystywać śmierć dziecka do własnej demagogii. Ich argumenty są tak irracjonalne, że chyba nie ma potrzeby ich komentować. Zamiast tego zadam pytanie, bo panie wspierające usuwanie ciąży zastanawiają się, gdzie byli proliferzy i całe ich środowisko. A gdzie mieli być? To nie oni są odpowiedzialni za ten dramat, to nie oni kierują instytucjami, które powinny tutaj zareagować. Mogłabym się zapytać: „A gdzie byliście wy?” i miałoby to dokładnie tyle samo sensu.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Szokujące doniesienia Elona Muska

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Temat był opisywany wielokrotnie przez inne profile o podobnej tematyce, jednak wydaje mi się, że lepiej napisać pięć razy za dużo niż raz za mało. Chodzi o sprawę wykorzystanych seksualnie małoletnich dziewczynek, które to miało być tuszowane przez władze Wielkiej Brytanii (bo tam właśnie miało dochodzić do tych obrzydliwych przestępstw na masową wręcz skalę). Wszystko nagłośnił Elon Musk, no i się zaczęło. I całkiem słusznie się zaczęło, bo kolejne doniesienia medialne zdają się potwierdzać oskarżenia Muska. A sprawa jest faktycznie bulwersująca, jak każda, która dotyczy krzywdzenia dzieci. Ja na takie jestem wręcz wyczulona, dlatego pomyślałam sobie, że mimo tego, że o temacie jest głośno, ja również coś o tym napiszę.

Tolerancja przede wszystkim

No właśnie, bo dlaczego brytyjskie władze miałyby tuszować przestępstwa seksualne na małych dziewczynkach? Przecież to byłoby nieludzkie, niemoralne i absolutnie niedopuszczalne. Ale czy dyskryminacja jest ludzka, moralna i dopuszczalna? Też nie. I tu się zaczyna zagwozdka, bo tego rodzaju obrzydlistw mieli dopuszczać się ci biedni uchodźcy, według statystyk – głównie z Pakistanu. W związku z tym Wielka Brytania musiała podjąć decyzję. I podjęła – niestety szkodliwą dla tych dziewczynek. Bo wiecie – poprawność polityczna, pardon, tolerancja. Nie wiem, jak Wy, ale mam wrażenie, że Wielka Brytania po wyjściu z Unii stała się jeszcze bardziej lewicowa, niż cała Unia. W każdym razie w Wielkiej Brytanii rocznie (powtarzam: ROCZNIE) może dochodzić do 15 tysięcy nadużyć seksualnych wobec dzieci. Powodem tak ogromnej liczby nieletnich ofiar miały być dobrze zorganizowane gangi, składające się głównie z imigrantów o śniadym kolorze skóry. Dziewczynki były odurzane i porywane, a następnie przetrzymywane, żeby zadowolić Książąt Orientu. Sławomir Mentzen opisuje, że pewien ojciec jakimś cudem dowiedział się, gdzie była przetrzymywana i gwałcona jego córka, ale ponieważ nie mógł dostać się do środka, wezwał policję. Podobno doszło do takiego absurdu, że aresztowano ojca, który rozpaczliwie próbował ratować własne dziecko, a nie zwyrodnialców, którzy je krzywdzili. Jest to taki absurd, że nie mieści mi się to w moim małym, konserwatywnym móżdżku, dlatego ciężko mi uwierzyć w to, o czym mówił Mentzen. Znalazłam informację, że jakiś ojciec odnalazł swoją przetrzymywaną przez 26 dni córkę na łodzi dzięki anonimowej wskazówce. Dotarł tam przed policją. Jednak w tej sytuacji ojciec nie został aresztowany, a dane sprawcy sugerują, że był on francuskiego pochodzenia. Dlatego od razu przypomnę, że Mentzena można lubić, albo nie, można go popierać, albo nie, ale nie należy zapominać o tym, że jest politykiem. A do polityków najlepiej mieć bardzo ograniczone zaufanie. Można udzielić im pewnego kredytu zaufania, jednak pamiętajmy, że to w ich interesie jest, żeby go spłacić.

Godny podziwu entuzjazm brytyjskiej policji

Niezależnie jednak od tego, czy incydent przytoczony przez posła Konfederacji miał miejsce, czy nie – źle się dzieje w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas temu pisałam Wam, że zaczyna brakować miejsc w brytyjskich więzieniach. I to wcale nie dlatego, że są one zapełniane przestępcami – obojętnie, czy to tymi zza granicy, czy rodzimymi (osobiście uważam, że tych zagranicznego pochodzenia należałoby w trybie natychmiastowym wydalić z kraju, chociaż tu pojawia się problem, bo wielu z nich jest z rodzin imigranckich, które mieszkają na terenie Wielkiej Brytanii od wielu pokoleń). Zamiast nich często trafiają tam ludzie, którzy ośmielają się kręcić nosem na pełną tolerancji i miłości politykę, którą uprawiają rządzący. Szybko okazało się, że brytyjscy funkcjonariusze wykazali się aż zbyt dużym zaangażowaniem, jeśli chodzi o ściganie przestępstw „mowy nienawiści”, co potwierdził raport inspektora policji, który mówił, że około 25% tego rodzaju przestępstw w ogóle nie powinno być rejestrowanych. Wydaje Ci się, że ludzie dookoła rzucają Ci „śmieszne spojrzenia” w związku z Twoim pochodzeniem etnicznym? Brytyjscy policjanci spieszą z pomocą! Przypomnę może słowa inspektora policji, który sporządził ów raport: „Policja nie może być policją myśli. W moim raporcie podałem kilka przykładów przestępstw niezwiązanych z nienawiścią, w które policja nie powinna się angażować. To zdrowy rozsądek. Policja działa w bardzo trudnych warunkach, w których decyzje są podejmowane w złożonym i szybko zmieniającym się środowisku, w którym kwestie sporne politycznie zmieniają się dość często”. Nie wiem tylko, czy z tego raportu cokolwiek wyniknęło, skoro teraz dochodzą do nas tak przerażające informacje, natomiast widać tutaj pewną niepokojącą spójność. Wciąż jednak wypieram z siebie myśl, że oskarżenia Muska mogą być prawdziwe. Bo ja naprawdę rozumiem, że polityk kiedy ma do wyboru utratę poparcia i co innego – wybierze tę drugą opcję. Nie spodziewałam się jednak, że tym czymś innym mogłoby być tuszowanie bestialskich przestępstw na małych dzieciach. Być może dlatego nie nadaję się na polityka.

M.

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Kalifornia ofiarą w imie słusznych celów

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Przepraszam Was straszliwie, że tak długo nie pisałam. Miałam taki nawał roboty na studia, a musiałam to jeszcze jakoś łączyć z pracą i pisaniem pracy magisterskiej (co w sumie łączy się ze studiami, ale chodziło mi bardziej o zaliczenie na sesję). Powinnam była jednak dać Wam znać. A sporo się w międzyczasie wydarzyło – Tomasz Lis udawał, że jest Karolem Nawrockim i przeprowadził wywiad sam ze sobą, Donald Tusk odwołał szczyt rady Unii Europejskiej, bo trzeba by było zaprosić prezydenta Andrzeja Dudę, a przecież to się nie godzi. To tylko pokazuje, jakim dziennikarzem jest Lis, a jakim premierem Tusk. Trzeba być naprawdę małym i płytkim człowiekiem, żeby odwołać szczyt UE we własnym kraju, gdzie być może udałoby się coś wynegocjować z korzyścią dla Polski, bo nie lubi się prezydenta. No, ale Tusk nie negocjuje, Tusk wykonuje polecenia Niemiec. Zajmijmy się jednak najbardziej – ekhm, ekhm – palącym problemem.

W imię klimatu

Ten śliczny, tęczowy, pozbawiony wody hydrant jest chyba najsmutniejszym symbolem tego, co się dzieje w Ameryce – choć podobno wygenerowanym przez IA. Bo tolerancja jest ważniejsza, niż bezpieczeństwo rodziny. Całą Kalifornię od tygodnia trawią gigantyczne pożary, nad którymi nie udaje się zapanować. No dobrze, powiecie, ale przecież sam fakt, że hydrant jest tęczowy nie znaczy, że nie można z niego korzystać. Gdyby tylko o to chodziło, to pewnie korzystać by się dało; problemem jest fakt, że ten hydrant nie ma dostępu do wody. A jaki jest cel stawiania hydrantu bez dostępu do wody, nawet jeżeli jest słodki i tęczowy? Bo trzeba walczyć z ociepleniem klimatu, dlatego domy kilkudziesięciu tysięcy ludzi i życie dwudziestu czterech osób (dane z wczoraj) musiały zejść na dalszy plan. Wody w hydrantach nie ma, ponieważ trzeba było ratować stynki. To są takie maciupkie rybki, które istnieją w zasadzie tylko po to, żeby trochę większe rybki miały co jeść. Jest ich wszędzie pełno. Powinniście je widzieć w polskich jeziorach, pływają takie maleństwa tuż przy brzegu. Potem już jako dorosłe rybki wypływają na głębsze wody, żeby spełnić swoje zadanie dla ekosystemu i zostać pożartymi przez większe ryby, które potem są zjadane przez jeszcze większe, aż w końcu te największe trafiają na talerz człowieka. Pożyteczne w sumie, ale bez przesady. Dla dobra tych rybek gubernator Kalifornii nie zgodził się na zbudowanie zbiorników retencyjnych (znamy to skądś, prawda?), poza tym przekierowano rzeki – też podobno dla dobra rybek. Gavin Newson miał się też nie zgodzić na usunięcie starych, zeschniętych drzew z kalifornijskich lasów. Nie wiem, czy żeby chronić korniki, terminy czy inne cholerstwo, czy po prostu mu się nie chciało. I właśnie dlatego straciło życie ponad dwadzieścia osób (widziałam przerażające nagranie uwięzionego w swoim mieszkaniu człowieka, którego z każdej strony otaczał pożar, więc nie miał żadnej drogi ucieczki; zastanawiam się, czy przeżył, czy w ostatniej chwili wrzucił nagranie do sieci, żeby rodzina wiedziała, co się z nim stało), a dziesiątki tysięcy straciły domy. Dla stynek. Których jest wszędzie pełno. Troska pro-klimatycznych wariatów doprowadziła do tego, że prawdopodobnie niewiele tej natury w Kalifornii zostanie. Dopiero zaczną drzeć japy, jak po ugaszeniu pożarów okaże się, że spłonęły prawie wszystkie drzewa i co by tu teraz zrobić z CO2.

W imię walki z szowinizmem

Ale obrona klimatu nie jest jedynym powodem, dla którego Kalifornię trawi największy w historii pożar. Drugim powodem jest również rażąca niekompetencja kalifornijskich miast, tym razem nie spowodowana troską o klimat, a najzwyklejszą w świecie głupotą, co się oczywiście wzajemnie nie wyklucza, wręcz przeciwnie. Otóż burmistrz Los Angeles, Karen Bass, znana głównie z tego, że uwielbia walczyć o prawa LGBT, stwierdziła, że nie ma sensu przepłacać i ucięła około 20 milionów dolarów na straż pożarną. Dlaczego? Pojęcia nie mam, pewnie były ważniejsze wydatki – na przykład pomalowanie hydrantów na tęczowo. Orżnięta z milionów dolarów straż pożarna, która nie ma dostępu do wody w hydrantach – brzmi jak przepis na sukces, to się nie mogło nie udać. Taka decyzja w regionie, gdzie podobne, choć dużo mniejsze pożary, zdarzają się regularnie, brzmi absurdalnie, ale ona naprawdę została podjęta. Pani Bass jednak nie było na miejscu, kiedy obywatele jej miasta musieli w panice się ewakuować, pozostawiając cały swój dobytek i wiedząc, że prawdopodobnie nie będą mieli do czego wracać. Burmistrz w tym czasie była w Ghanie, ponieważ aktywnie dba ona o jak najlepsze stosunki USA z Afryką. Szkopuł polega na tym, że obiecała mieszkańcom, że nie będzie tego robić, będzie mieszkać w Los Angeles i poświęci się w 100% swojej pracy jako major. Cóż, kłamała. Po jakimś czasie poświęciła się jednak i wróciła, nie potrafiła jednak odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarza, który chciał się dowiedzieć, czy żałuje swojej decyzji o obcięciu wydatków na straż pożarną i czy zamierza przeprosić. Tym ostatnim nie jestem specjalnie zaskoczona. Politycy bardzo dobrze potrafią kłamać, kraść i pajacować, ale żeby powiedzieć słowo „przepraszam” i przyznać do błędu? Do tego żaden nie jest zdolny. Pani Bass też nie była. Stała i udawała, że nie słyszy pytań reportera. Zarówno pana Newsona, jak i panią Bass, Amerykanie powinni wywieźć na tackach i utopić razem z tymi stynkami.

W imię tolerancji

I jeszcze, żeby wyczerpać temat – jest także trzeci powód. Tym powodem jest Kristina Crowley, szefowa straży pożarnej, która została powołana na swoje stanowisko… a, jakże… z powodu polityki inkluzywności i różnorodności. I już na samym początku swojej pracy powiedziała, że jej najważniejszym zadaniem będzie wprowadzanie właśnie tej inkluzywności. Zatem warunkiem otrzymania pracy strażaka nie będą kompetencje, sprawność fizyczna czy siła, bo kogo to interesuje przy rekrutacji strażaków, prawda? Ważniejsze, żeby byli czarni, homoseksualni albo transseksualni. Ja tutaj oczywiście nie neguję, że Murzyn albo gej może być dobrymi strażakami, mam jedynie wątpliwości, czy to powinno być głównym kryterium przyjęcia na tak odpowiedzialne i niebezpieczne stanowisko. Nie jestem też do końca przekonana, czy np. mężczyzna uwięziony w ciele kobiety będzie w pełni wykwalifikowanym i sprawnym strażakiem, bo choćby stanął na rzęsach nie będzie miał siły fizycznej prawdziwego mężczyzny i kiedy będzie musiał wynieść z płonącego budynku stukilogramowego chłopa może pojawić się mały kłopot. Ale ważne, że nie został zdyskryminowany, prawda? A poza tym walić to i tak nie ma czym gasić pożarów, więc problem rozwiązany. Ciekawe w sumie, czy zbyt mała liczba strażaków, bo to też dało o sobie znać w walce z żywiołem, nie jest przypadkiem spowodowana tym, że zgłosiło się zbyt mało homoseksualistów i transseksualistów? W sumie to szkoda mi tych normalnych strażaków, którzy mogli tylko stać i patrzeć, jak ludzie tracą swoje domy. Na pewno nie tak wyobrażali sobie swoją pracę, po tym jak spełnili swoje marzenia z dzieciństwa i zostali strażakami. I jeszcze na koniec – nie wiem, czy kojarzycie, ale jakiś czas temu pewien młody facet zastrzelił prezesa jednej z firm ubezpieczeniowych. I wiecie co? Ja mu się wcale nie dziwię, bo to jest jakaś cholerna mafia. Otóż firmy ubezpieczeniowe zaczęły wycofywać się z ubezpieczenia od pożaru, które to jest podstawą, jeśli żyje się w tym regionie. Pocieszające jest to, że na biednych nie trafiło, w tych okolicach żyją najbogatsi mieszkańcy USA, w tym śmietanka Hollywood, którzy bardzo szybko postawią sobie nowe domy, jeszcze bardziej wypasione.

Ale może właśnie taki pożar da tym ludziom do myślenia, żeby może tak otwarcie i bezkrytycznie nie wspierać demokratów, bo po raz pierwszy od dawna efekty ich nieumiejętnych i kompletnie chaotycznych rządów uderzyła bezpośrednio w nich. Może otworzy to oczy większej części amerykańskiej lewicy, jeśli zobaczą, że można było uniknąć tej katastrofy, gdyby nie te wszystkie sztandarowe idee lewicy, jak walka o klimat, tolerancja wobec LGBT czy obsadzanie kobiet na wysokich stanowiskach, tylko dlatego, że są kobietami (do tej pory o pani burmistrz mówiło się z dumą, że to pierwsza kobieta na tym stanowisku w Los Angeles). Nie mam wielkich nadziei co do tego, ale pamiętajmy, że całe to szaleństwo tolerancji rozpoczęło się w USA. To ze Stanów Zjednoczonych napływa do nas ta coraz bardziej idiotyczna moda na marksizm, może więc – jeśli Amerykanie w końcu zmądrzeją – Europejczycy nie będą mieli skąd czerpać inspiracji?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Czytaj dalej

Nawiasem Pisząc

Wszystkie siły w Nawrockiego

logo nawiasem pisząc

Opublikowano

on

Ja nie wiem, czy są jakieś granice, których miłościwie nam panujący nie przekroczą, byle tylko zapewnić swojemu uroczemu chłoptasiowi prezydenturę. Nie wiem też, czy jest jakaś granica, po której przekroczeniu wielbicielom KO zaświeci się jakaś mała lampka i pomyślą, że nie no, moment, panowie, teraz to już troszeńkę przesadzacie. Widać, że uwiera to całe środowisko Karol Nawrocki. I to chyba dość mocno uwiera, bo do tak niskich sposobów nie uciekali się, ani kiedy kandydował Lech Kaczyński, ani kiedy robił to Jarosław Kaczyński, chyba nawet nie wrzucali tyle gówna w wentylator, kiedy w wyborach do swojej drugiej kadencji startował Andrzej Duda – bo przy pierwszej go nie doceniali, wszak mieli wiele mówiące sondaże, które wyraźnie wskazywały, że Bronisław Komorowski musiałby po pijaku potrącić zakonnicę w ciąży, która na dodatek porusza się na wózku. Wielki szacunek dla tej anonimowej kobiety za jej olbrzymie poświęcenie! W każdym razie mocno ich chyba zdenerwowała ta kandydatura, skoro próbują drugi raz nabrać swój najtwardszy elektorat na ten sam numer.

Nawrocki obraża staruszków!

No bo, na zdrowy, chłopski rozum – co takiego musiał powiedzieć kandydat popierany przez PiS, że aż tak naraził się emerytom? Nikt nie odbierał immunitetu Januszowi Korwin-Mikkemu za jego wypowiedzi o kobietach czy ****filii, nikt nie próbował go odebrać Jarosławowi Kaczyńskiemu za gorszy sort i dawanie sobie w szyję, więc co takiego strasznego powiedział Nawrocki, że miarka się przebrała i trzeba mu uwalić immunitet, najlepiej jeszcze przed wyborami? Nie widzę Waszych twarzy, kiedy czytacie ten tekst, więc moje zdolności czytania w myślach są mocno ograniczone, ale jestem pewna, że większość z Was dobrze zgadła: W Polsce trwa powolny, ukryty proces reubekizacji, przywracania przywilejów emerytalnych ludziom, którzy inwigilowali, ludziom, którzy wsadzali do ośrodków internowania, którzy więzili, rozbijali rodziny, zmuszali do emigracji – miał powiedzieć Nawrocki na jednym ze spotkań z wyborcami. Kogo mogły urazić te słowa? Podejrzewam, że nie starszych ludzi, którzy całe życie uczciwie pracowali, ale właśnie byłych przedstawicieli UB i SB. Zresztą wniosek o uchylenie immunitetu złożyło stowarzyszenie emerytów mundurowych, więc mamy jakieś tam potwierdzenie. Po zmianie władzy byłe służby komunistyczne szykowały się już na powrót wysokich emerytur (nawet nie wiem, czy to już nie przeszło), pewnie zacierali też łapki w nadziei, że Rafał Trzaskowski podaruje im jeszcze więcej pieniędzy, tak jak w Warszawie hojnie obdarował Jolantę Lange, która była przecież tajną funkcjonariuszką SB. Wygrana Nawrockiego mogłaby im mocno te nadzieje zepsuć, więc postanowili znowu zacząć się buntować, być może znowu uda im się pociągnąć za sobą fanatyków herr Donalda i znowu będzie można robić burdel na ulicach, bo przecież sam fakt kandydowania w tych wyborach kogoś innego, niż przystojny Rafał jest świadectwem upadku demokracji. W wyborach powinien startować zawsze tylko jeden kandydat, żeby się ludziom krateczki nie pomyliły i żeby ich głowa nie rozbolała. I te krateczki to już panie w urzędzie za obywateli powypełniają, bo na cholerę ludzi fatygować. Ich udział będzie już zupełnie niepotrzebny.

Przykład Rumunii

Wtedy by było praworządnie i Unia Europejska nie miałaby w ogóle powodów, żeby nas w czymkolwiek pouczać. Zresztą władze unijne są bardzo zadowolone z zeszłorocznych wyborów, bo wreszcie nikt im nie będzie przeszkadzał wprowadzać na terenie Polski korzystnych dla siebie rozwiązań. Bez wielkich przeszkód doprowadzają do ruiny polskie rolnictwo i ogólnie całą gospodarkę, ale niestety nie mogą tylko stać i z dumą obserwować, jak to wszystko trafia szlag, bo teraz się Rumuni słuchać przestają. Unia więc robi, co może, aby nie dopuścić Georgescu do władzy w kolejnych wyborach po unieważnieniu poprzednich. Jak wylicza poseł Włodzimierz Skalik, Georgescu stracił już ogrzewanie i Internet we własnym mieszkaniu, w planach mają również zakazanie TikToka oraz nałożenie surowych ograniczeń na platformę X, bo wiadomo, że tego się już tak ładnie nie upilnuje i jeszcze rumuńscy obywatele dotrą do jakichś niewygodnych dla nich treści; podobno zaprzestano również nadawania kanału Realitatea TV, który jako jedyna, większa telewizja krytykowała decyzję o odwołaniu wyborów prezydenckich. Proszę, jak się źle w Rumunii dzieje, nie to co u nas, bo tutaj to się telewizje na listę spółek strategicznych wpisuje. Logiczne, skoro pracuje tam Monika Olejnik, córka majora Służby BEZPIECZEŃSTWA, to przecież wszystko się zgadza. Tatuś dbał o bezpieczeństwo naszych ojców i dziadków, Moniczka dba o nasze. A tak zupełnie na poważnie – jestem pewna, że jeśli Karolowi Nawrockiemu uda się wygrać walkę o fotel prezydencki, to szanowne KO go tak łatwo do władzy nie dopuści. Na pewno w ruch pójdzie tradycyjne „nie uznajemy wyroku Sądu Najwyższego o ważności tych akurat wyborów, w ogóle nie uznajemy żadnych wyroków tej instytucji, poza tym o ważności ostatnich wyborów parlamentarnych – ten jeden tak, ale to w drodze wyjątku”. Być może Donald Tusk jeszcze przed wyborami, weźmie i je unieważni, bo jemu przecież wolno wszystko. Już teraz pewnie kombinują, jaką świnię mu w razie czego podłożyć, bo Nawrocki jako prezes IPN-u ma dużo większe szanse zgarnąć w drugiej turze elektorat Konfederacji, niż ten śmieszny Trzaskowski.

Wszystkie środki dozwolone

Na razie próbują w Nawrockiego uderzać medialnie, bo najpierw im się przypadkowo wkleiło zdjęcie hailującego gościa jako ilustracja do tekstu o życiorysie niewygodnego kandydata, później odkryli, że jego największy fan-page służył kiedyś do siania rosyjskiej dezinformacji (odkrycia dokonał OKO.press, więc można sobie ocenić na ile to wiarygodne źródło), ale że nie był to jego oficjalny fan-page to łaskawie dodali, że jest to olbrzymia wtopa sztabu Nawrockiego, nawet jeśli nie mają z tym nic wspólnego. Teraz zaś usiłują wmówić ludziom, że prezes IPN-u bardzo mocno czymś obraził biednych emerytów, bo przecież wiadomo, że większość ludzi całego tekstu nie przeczyta. Wystarczy wiedzieć, że Nawrocki jest zły, bo obraża starszych ludzi i dlatego właśnie należy odebrać mu immunitet. Widzę też, że uruchomiły się sondażownie, które martwią się, co prawda, że potrzebna będzie druga tura, ale Trzaskowski ma taką przewagę, że musiałby potrącić po pijaku na pasach ciężarną zakonnicę, która na dodatek poruszałaby się na wózku, żeby ją roztrwonić, więc na spokojnie. Wykończą te zakonnice niedługo. Jeżeli jednak media nie poratują, to już oni coś wymyślą, żeby tego biednego Karola do fotela prezydenckiego nie dopuścić. Na razie jeszcze szukają podstaw prawnych, ale prawo przecież mamy już takie, jakim Tusk je rozumie, więc nie powinno być problemu. A żeby pokazać Wam na przykładzie, że oni już teraz w nosie mają, jak to prawo wygląda – NFZ ukarał Instytut Zdrowia Matki Polki grzywną w wysokości 352 tysięcy złotych za odmowę wykonania aborcji w sytuacji, które nie stwarzały zagrożenia dla życia ani zdrowia kobiet. I tam, pal sześć Trybunał Konstytucyjny, pal sześć, że tej żałosnej ustawy o depenalizacji aborcji nie udało im się przepchnąć, ale i tak będą robić, co nam im żywnie podoba. Jest to drugi łódzki szpital, który otrzymał podobną karę – wcześniej ukarany został szpital bodajże w Pabianicach, który zresztą złożył sprawę do sądu. Ale tu też nie ma powodów do obaw, przecież nawet jeśli pabianicki szpital wygra, najwyżej nie uzna się wyroku sądu.

M.

Czytaj dalej