Nawiasem Pisząc
50 twarzy Tuska
Donald Tusk to zabawny facet. Taki nie za słowny i często zmieniający zdanie. W ogóle nasza polityka, od kiedy wygrała Koalicja 13 Grudnia, stanęła na głowie. Teraz to PO i spółka robi wszystko trzy razy bardziej, niż straszyła, że będzie robił PiS; z kolei politycy największej partii opozycyjnej żywcem wzięli sobie od nich hasełka o Konstytucji, wolnych mediach i praworządności. Trochę to pewnie i byłoby zabawne, bo ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z własnej hipokryzji zawsze bawią, gdyby nie to, że wyniknął z tego jeden „niespodziewany”, tyci-tyci problemik. Mianowicie mamy kompletny syf w sądach. Sędziowie nawet nie starają się udawać, że są niezawiśli i niezależni, więc widać jak na dłoni, który jest na usługach której partii. Ale teraz poszło to jeszcze dalej, bo partia Donalda Tuska stwierdziła, że jeśli nie akceptują jakiegoś wyroku, to nie muszą go wykonywać, ani w ogóle w żaden sposób się do niego ustosunkowywać. A Szymonowi Hołowni nawet wydaje się, że może sobie wybierać sędziego, jeśli jeden powie coś, co mu się nie spodoba. Twierdzicie, że łamiemy prawo? To poproszę innego sędziego. I oni się nawet tego nie wstydzą, a ich wyborcy nie dostrzegają, że ktoś sobie z Polaków najzwyklejsze jaja robi.
Dobrzy uchodźcy wtedy
Zresztą, skoro o wyborcach mowa – ja naprawdę nie rozumiem, jak można popierać polityka, który codziennie mówi co innego. Zdaję sobie sprawę, że ludzie zmieniają poglądy, ale chyba nie na taką skalę i nie tak często? Inna sprawa, że ci ludzie naprawdę uwierzyli, że to PiS jest prorosyjski. Tak jakby nie pamiętali ich oskarżeń po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Oraz tego, że to nie kto inny, a środowisko premiera zarzucało im wtedy rusofobię. I że oni, nikt inny, stosunki polsko-rosyjskie unormują. No, nie było tak? Ale jest jeszcze zabawniejsza sprawa, bo poczytajcie sobie, co Donald Tusk mówił chociażby w 2021 roku:
Jedyny pomysł, jaki mają w tej chwili na tę sytuację na granicy jest wypowiadanie znowu tych słów, które są właśnie kompromitujące, że Polska broni się, tak jakby ci ludzie nam wojnę wypowiedzieli…
Zapamiętajcie sobie, proszę, określenie „kompromitujące”.
To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi…
Z kamieniami, którymi rzucali w stronę naszych pograniczników. Ale spokojnie, to pewnie były kamienie z napisem LOVE.
… i nie trzeba robić takiej obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w migrantów. To są ludzie, którzy potrzebują pomocy. I z drugiej strony oczekiwałbym, zamiast takiej właśnie szpetnej propagandy, konkretnych decyzji, informacji, w jaki sposób będzie chroniona nasza granica.
Warte podkreślenia jest, co Doniek mówi i jakich określeń używa odnośnie do tej „pisowskiej propagandy”. Oraz jaką ciekawą opinię ma a propos imigrantów. Biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi i potrzebują pomocy. Zbudowali na tym całą swoją kłamliwą kampanię, a jeszcze na pomoc ruszyła im Agnieszka Holland ze swoim antypolskim, przekłamanym paszkwilem, opisującym niestworzone sytuacje, o których zwolennicy tego filmu nie wiedzą, czy mówić, że „to wszystko prawdziwe historie” czy „przecież to był film fabularny!”. I nabrali na to najbardziej naiwne osoby, które nie potrafią używać do myślenia własnego rozumu, więc zwalają tę robotę na swoje emocje. Oni kupowali kolejne, rzewne bajeczki o Ibrahimie totalnym, lekarzach, którzy pogrzebali swoje dziecko za pomocą patyków w zamarzniętej ziemi albo biednej Kongijce, którą strażnicy wzięli i przerzucili przez dwumetrowy płot. A potem nie potrafili zrozumieć, jak obrzydliwymi i nieczułymi ludźmi są prawicowcy, że te wszystkie brednie najzwyczajniej w świecie wyśmiali. I to właśnie te najbardziej naiwne osoby tłumnie poszły na wybory (niektórzy nawet się na pizzę załapali!) i dalej naiwnie wierzą, że Tusk mówi prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
Źli uchodźcy teraz
Dlatego dla porównania sprawdźmy sobie wypowiedź tego samego człowieka w 2024 roku. Nikt go nie podmienił, daję słowo! On chyba nie ma iluś tam sobowtórów, jak „jego człowiek w Moskwie”, Vladimir Putin… Chociaż sama już nie wiem, bo czytajcie, co powiedział niedawno:
Sytuacja na granicy jest trudna. Każdej doby jest kilkaset prób pokonania tej granicy.
Ale jakich prób pokonania? Przecież mieliśmy ich wpuszczać! Pamiętacie, co Hartwich mówiła!? Wpuśćmy ich, a kim są, ustali się później!
To nie są uchodźcy, to coraz rzadziej są migranci, rodziny biedne, szukające pomocy. W osiemdziesięciu przypadkach na sto mamy do czynienia z zorganizowanymi grupami młodych mężczyzn od 18 do 30 lat, takie kategorie wiekowe, bardzo agresywnych.
Ale… jak to? Przecież to byli biedni ludzie, którzy szukali swojego miejsca na ziemi i potrzebowali pomocy! A takie słowa, jakich pan teraz, panie premierze, używa, to obrzydliwa, ponura i szpetna propaganda! I gdyby nie to, że Klaudia Jachira przynosiła im wieprzowe konserwy (tak, dla muzułmanów), to nie wiadomo, co by z się z nimi stało! A pan teraz tak brzydko mówi? O uchodźcach, uchodźczyniach i uchodźciątkach, o chirurgach i inżynierach? Nieładnie!
Służba na granicy białoruskiej jest najtrudniejszą dzisiaj dla straży i dla wojska. I dlatego tak bardzo potrzebne jest zrozumienie i wsparcie, także ze strony opinii publicznej. I ze strony państwa będzie pełne wsparcie, ale również ze strony opinii publicznej. Im bardziej empatycznie zachowują się funkcjonariuszki i funkcjonariusze Straży Granicznej, policjanci, żołnierze, tym częściej wywołuje to większą agresję i bezczelność ze strony tych, którzy każdego dnia i każdej nocy chcą przełamać granicę i dostać się do Polski i ewentualnie dalej na Zachód.
Ależ on pięknie kłamie. Nawet mu brewka nie tyknie. Znaczy, teraz akurat mówi prawdę, kłamał wcześniej. A najpewniej wtedy używał biednych uchodźców jako narzędzia politycznego do naparzania w PiS, a teraz mówi po prostu to, co większość ludzi chce usłyszeć, bo przecież wybory się zbliżają. Samych uchodźców ma w poważaniu, mogą umrzeć, mogą wejść, jego nic nie obchodzi. On już zaporę na wszelki wypadek postawił pod swoim domem, więc jemu to wszystko wisi i powiewa. Ale spójrzcie, jakie piękne słowa o naszej Straży Granicznej! Wsparcie i zrozumienie im potrzebne! Wsparcie okazywał Franciszek Starczewski, kiedy utrudniał im pracę, biegając przy granicy z torbą po Ikei. Jakby udało mu się ją minąć, to by go pewnie odstrzelili bez pytania, ale Franek znany jest z tego, że nie za bardzo lubi myśleć. Gdyby go nasi pogranicznicy przepuścili, to pewnie dopiero po pół godzinie by do niego dotarło, że ma odstrzelony łeb, wcześniej by tam cały czas popierdzielał jak kurczak bez głowy. A zrozumienie? Zrozumienie aż spływało z ust celebrytów, bo Barbara Kurdej-Szatan i Piotr Zelt wypisali stos prostackich wulgaryzmów pod adresem Straży Granicznej właśnie. A wiecie, jaki wyrok usłyszeli? Baśka żadnego, bo jej sprawę unieważniono, Piotra Zelta uniewinniono. I podobno sędziowie orzekający w jednej i drugiej sprawie należeli do Iusticii. To jest taka sędziowska organizacja niezależnych sędziów, którzy otwarcie wspierają nową władzę. Pełen zrozumienia był także film Agnieszki Holland, w którego świetle ogrzewał się Donald Tusk, licząc na to, że głupi ludzie uwierzą i posłuchają. A nie muszę Wam powtarzać, w jaki sposób przedstawiono tam funkcjonariuszy SG, prawda? Ale jak ktoś jest głupi, to jest głupi – żadne odkrycie. Jeśli jakaś osoba uwierzyła, że PiS jest prorosyjską partią, to nie będzie miał problemu, żeby z całą stanowczością potwierdzić, że KO zawsze sprzeciwiała się przyjmowaniu uchodźców, a PiS ich tutaj siłą sprowadzał.
Dlatego proszę tutaj wszystkich o zrozumienie, także wśród moich pań i panów ministrów…
A co, nie każdy jeszcze zrozumiał, że dzisiaj ma krzyczeć odwrotnie, niż jeszcze parę miesięcy temu? Mówiłam, że niekumaci jacyś są.
… są ludzie, którzy dużo serca i pracy włożyli w to, aby nic złego nie działo się ludziom, którzy znaleźli się na polskim terytorium.
A, to o to chodzi. Pewnie i tak. Zadbali o to, utrudniając pracę Straży Granicznej, ale przecież liczy się efekt, prawda? A Doniek mógłby się nauczyć jakoś oddzielać jedno zdanie od drugiego – najlepiej tak, żeby to było słychać. Bo, jak Boga kocham, kiedy tego pierwszy raz słuchałam, myślałam, że zaraz będzie opierniczał niektórych sojuszników, że nie zorientowali się, kiedy wajcha się w Platformie przechyliła w drugą stronę. A przecież tak często już ją zmieniał, powinni się przyzwyczaić!
I naprawdę nas nie trzeba uczyć empatii…
Do uchodźców – nie. Przydałaby się jakaś empatia w stronę polskich obywateli, bo od lipca podnosicie im rachunki za gaz o 50%, ale już starszej, samotnej, polskiej wdowy, która ciuła marne pieniądze z emerytury mniej szkoda, niż… i teraz sama nie wiem, biednych ludzi potrzebujących pomocy czy zorganizowanej grupy młodych, agresywnych mężczyzn?
… ale dzisiaj najważniejsze jest wsparcie tych wszystkich, którzy pilnują polskiej granicy.
Teraz już wiadomo, dlaczego push-backi jednak są fajne!
To jest najtrudniejsza służba. Ludzie mi mówili, że czasami się podle czują, kiedy ludzie piszą niesprawiedliwe oceny. Oni tam wykonują naprawdę wielką, wielką robotę i wymagającą bardzo dużo poświęceń.
Chyba zaczynam rozumieć. Wtedy, w 2021 roku, kiedy zaczynał się ten kryzys, do Polski chcieli przyjechać dobrzy, mili, przyjaźni i uśmiechnięci uchodźcy, a Straż Graniczna była wredna, zła i pozbawiona człowieczeństwa. Teraz jest odwrotnie. Miejscami się zamienili! Tak jak wtedy były złe barierki, a teraz są uśmiechnięte. Wtedy było tak złe łamanie Konstytucji, że aż trzeba było nad nią zapłakać, a teraz Konstytucja się uśmiecha, że ją gwałcą! I nie może się doczekać kolejnego razu! Jak ja mogłam tego od początku nie zrozumieć, przecież to takie proste.
Ile razy można dać się robić w konia?
No dobrze, ale co wynika z tak jasnego i bezkompromisowego stanowiska Tuska? Ano, nic. Bo jeśli ten facet tak często zmienia zdanie, to znaczy, że w ogóle swoich poglądów nie ma, powie wszystko, żeby w sondażach mu się wszystko zgadzało, nawet jeśli trzeba będzie się skompromitować taką „obrzydliwą, ponurą i szpetną propagandą”. Cholera wie, może teraz nie chce wpuścić tamtych, żeby było więcej miejscach dla tych unijnych? Bo wiecie, mówił, że ich nie wpuścimy, więc pewnym być nie można. A poza tym – ludzie z prawej strony się pośmiali, zwolennicy Tuska pewnie na razie są dość mocno skonfundowani, bo jeszcze nie widziałam, żeby coś pisali na ten temat, ale spokojnie, niedługo na pewno się zacznie. Źle się starzeją wypowiedzi premiera, źle się zestarzał film Agnieszki Holland, ale wyborcy PO znani są z tego, że mają pamięć jętki i nie za bardzo pamiętają, o co chodzi z tymi stoma konkretami i skąd ten cały szum. Wszak Bronisław Komorowski wyraźnie powiedział, że obietnice są, bo ludzie lubią ich słuchać, a jeśli większość z nich jest niemożliwa do zrealizowania, to trudno. Ładnie podsumował swoich własnych wyborców, ale oni lubią udawać, że nikt im w usta nie sika, co najwyżej podaje wodę pitną.
Przepraszam za dosadność, ale znane powiedzenie o pluciu i wietrze wydaje mi się tutaj dużo za mało adekwatne.
M.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite
Nawiasem Pisząc
Minister edukacji uczy historii
Drodzy, postaram się nie przeklinać w tym wpisie, chociaż muszę zaznaczyć, że nikt mnie dawno nie wyprowadził z równowagi, tak jak Barbara Nowacka. Myślę, że po jej ostatnim wystąpieniu każdy kto miał jeszcze jakiekolwiek złudzenia co do naszej władzy, powinien już przejrzeć na oczy. Bo nagle okazuje się, że żyjemy w kraju, którego reprezentantka w Sejmie, wybrana tam głosami Polaków, może napluć na wszystkich swoich rodaków. Może napluć na polskich bohaterów i na polską historię. Może zupełnie jawnie wybielać zbrodnie Niemców podczas II wojny światowej i obarczać nimi naród polski. Zdecydowana większość ludzi zdaje sobie sprawę, że polityka Donalda Tuska jest wybitnie proniemiecka, nikt się z tym zresztą nie próbuje nawet kryć, bo nowa władza doskonale zdaje sobie sprawę, że ich najzacieklejsi zwolennicy uwierzą w każde jego słowo, nawet jeśli Tusk oficjalnie dołączy Polskę do terytorium niemieckiego. Ale chyba wypadałoby zachować odrobinę pozorów, bo teraz okazuje się, że naziści wcale nie pochodzili z jakiejś nieznanej planety. Pochodzili z Polski.
Czy pani minister nadaje się na ministra?
Tak, dobrze czytacie. Pani minister edukacji podczas obchodów uczczenia pamięci ofiar Holocaustu była łaskawa powiedzieć, że na terenach okupowanych przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy koncentracyjne, które były obozami pracy, a potem stały się obozami zagłady. Tak, dokładnie takie haniebne i skandaliczne słowa wypowiedziała kobieta, która jest odpowiedzialna za edukację dzieci i młodzieży. Ktoś może stwierdzić, że i tak dobrze, że przyznała, że to Niemcy byli okupantem, bo posłowie KO mieli do tej pory z tym olbrzymi problem, ale jednak sens jest taki, że Niemcy tylko okupowali, natomiast prawdziwymi zbrodniarzami byli polscy naziści. Tak jakby w Polsce kiedykolwiek był nazizm, ale rozumiem, że w tym przypadku pani Barbara jest wierna naukom wujka Stalina. Niedługo faktycznie ktoś z tej ekipy stwierdzi, że Niemcy, owszem, okupowali Polskę, ale tylko po to, żeby bronić Żydów przed tymi antysemickimi i oszalałymi z nienawiści Polakami. Do tej pory tylko i wyłącznie ironizowałam sobie w ten sposób, ale pani Nowacka bardzo niebezpiecznie zbliżyła się do takiego stwierdzenia. Oczywiście, MEN miało na to fantastyczne wytłumaczenie. Szefowa tego resortu najzwyczajniej w świecie się przejęzyczyła. Podczas czytania. Z całym brakiem szacunku, ale to bardzo kiepsko świadczy o kondycji intelektualnej minister edukacji, skoro przeczytanie parę słów z kartki przerasta jej możliwości. Może wypadałoby oddać to stanowisko komuś z większymi kompetencjami. Jestem pewna, że znajdzie się w Platformie ktoś, kto potrafi czytać. Wystarczy tylko dobrze poszukać. Prawie wszyscy członkowie tego rządu wypisują koszmarne ilości, co prawda, z reguły bzdur, ale jednak jakoś łączą literki w wyrazy, a wyrazy w zdania. Z reguły kompletnie bez sensu, ale powiedzmy, że jakiś potencjał jest. Po prostu zamiast pisania, niech poćwiczą czytanie, a teksty najlepiej niech im układa ktoś inny. Najlepiej spoza rządu.
Spodziewajmy się konsekwencji
Osobiście w zapewnienia Nowackiej nie wierzę. Nie wierzę, że to było przypadkowe, bo aż za dobrze wpisuje się w retorykę Donalda Tuska, którą w skrócie można podsumować jako „für Deutschland”. Może gdyby szef rządu nie płaszczył się przed Niemcami na każdym kroku byłabym w stanie w to uwierzyć, bo pani Barbara faktycznie wygląda mi na osobę, która może mieć problemy z czytaniem, ale nie w takiej sytuacji. Nie w sytuacji, kiedy nasz nie-rząd blokuje wszystkie inwestycje, które byłyby bardzo korzystne dla Polski, tylko dlatego, że nie podoba się to Niemcom. Nie w sytuacji, kiedy Niemcy za pomocą UE usiłują nam wcisnąć wszystkie szkodliwe projekty, a my się na to radośnie zgadzamy. Nie w sytuacji, kiedy Niemcy urządzają sobie w Polsce rynek zbytu dla używanych niemieckich samochodów, bo u nich nikt nie chce nimi jeździć, usiłują zalać nas wiatrakami Siemensa oraz przywożą nam swoich uchodźców przez granicę, a w Polsce nikt z tym nic nie robi. I nie w sytuacji, kiedy w Niemczech w dalszym ciągu stosuje się zwrot „polskie obozy koncentracyjne”, a nasze władze nie uważają, żeby było w tym coś niestosownego. A skoro były polskie obozy śmierci, to oczywistym jest, że byli polscy naziści. Za takie słowa Nowacka powinna natychmiast podać się do dymisji i gdyby miała odrobinę honoru, poczucia wstydu, rozumu i godności człowieka dawno by to zrobiła. Ale nie, pani Barbara uznała, że wystarczy nam jakaś kompletnie niewiarygodna ściema. I rzucone na Twixie: Za oczywiste przejęzyczenie przepraszam. W poważaniu mam takie przeprosiny. Ta pani powinna być całkowicie spalona w rodzimej polityce i nigdy więcej nie zostać dopuszczona do żadnego wysokiego stanowiska, ale widocznie premierowi Tuskowi nie przeszkadza, że jego minister tak obchodzi się z polską historią. Zdaje się być bardziej zainteresowany apartamentem, w którym kiedyś miał mieszkać Nawrocki, co jest dosyć zabawne, bo nie przypominam sobie, żeby ukarał pana Myrchę i panią Gajewską za ich mieszkaniową kombinatorykę. Cóż, mam nadzieję, że szefowa MEN będzie wiedziała, jak zareagować, kiedy jej słowa zaczną wypominać nieprzychylne nam państwa, w tym chociażby Niemcy, którzy od dawna próbują wybielić swoją historię i wrzucać kamyczki do naszego ogródka. Nowacka właśnie dała im amunicję do ręki. Gratuluję.
Umiarkowana lojalność w Platformie
Oczywiście nikt w Platformie nie ma do Baśki absolutnie żadnych pretensji. Na najgłupszy komentarz zdobył się chyba Krzysztof Brejza: Partia, której prezes całował przez przypadek mężczyzn po rękach wzywa do dymisji B. Nowacką za przejęzyczenie. To w takim razie J. Kaczyński powinien wycofać się z życia publicznego za „molestowanie” całowanych po dłoniach ministrów. Minister jego rządu pluje w twarz milionów Polaków i obarcza nas winą za niemieckie zbrodnie, a ten facet wylatuje z całowanymi dłońmi? Ja nie wiem, czy pan Brejza w dzieciństwie za często rodzicom z rąk wypadał, ale gdyby miał odrobinę rozumu, którego mu zabrakło zupełnie jak pani Nowackiej, powstrzymałby się od tak idiotycznego komentarza, bo naprawdę… głupiej się nie dało. Ja nie wiem, czy oni w Platformie mają konkurs na najgłupszy wpis i do tej pory nie wyłonili zwycięzcy? Jeżeli tak, myślę, że pan Krzysztof właśnie spokojnie wskoczył przynajmniej do pierwszej piątki. Zrównanie zabawnej wpadki Kaczyńskiego z jawnie antypolskim i zdradzieckim wystąpieniem polskiej minister to rzeczywiście wyższy poziom absurdu. Bronić pani Nowackiej usiłował też Roman Giertych (wiedziałam, że na nim się nie zawiodę), chociaż jego komentarz nie był aż tak żenujący jak posła Brejzy: Poddani gościa, który Hymn Polski śpiewał “z ziemi Wolskiej do Polski” powinni unikać atakowania ludzi za przejęzyczenia. Z tego co pamiętam, Kaczyński zaśpiewał raczej „z ziemi polskiej do Wolski”, ale w dalszym ciągu to mniejsza wtopa, niż wywiad z posłem Szczerbą, w którym okazało się, że koleś nie zna nawet słów polskiego hymnu. Reszta posłów obecnego rządu wykazała jednak minimum instynktu samozachowawczego, chociaż objawia się on w ten sposób, że po prostu schowali głowy w piasek i udawali, że pani Nowacka wcale nie powiedziała tego, co powiedziała. Być może zdarzyły się jeszcze jakieś wybitne jednostki w tym rządzie, które próbowały bronić pani Nowackiej – przeglądałam sobie tablice najważniejszych ich polityków, ale szczerze pisząc, na każdej jest taki stos bzdur i bezczelności, że nie mam ochoty już dłużej się w tym babrać. Nie bez konsultacji z moim lekarzem i farmaceutą.
M.
Nawiasem Pisząc
Donald Tusk znowu zmienia zdanie
Jakiś czas temu pisałam, że Trzaskowski prowadzi taką kampanię, żeby wyglądało, że jest bardziej pisowski od PiSu, a teraz Donald Tusk, który jakiś czas temu zapewniał, że w światowej polityce jest miejsce tylko dla jednego Donalda w końcu się przyznał, o którego Donalda mu tak naprawdę chodzi, bo w Parlamencie Europejskim brzmiał jak prawdziwy Trump! Wychodzi więc na to, że faktycznie będziemy mieli jednego Donalda, ale w dwóch osobach. Przynajmniej dopóki premier nie zdecyduje, że w sumie już wystarczy i znowu może mówić coś zupełnie odwrotnego. I tak w końcu skończyło się na tym, że ludzie się już pogubili i za cholerę nie mają pojęcia, jakie poglądy ma szef naszego rządu.
Dawno, dawno temu, właśnie w tym Europarlamencie…
Rozsiądźcie się zatem wygodnie, zaparzcie sobie herbatki, a ja Wam przytoczę całe wystąpienie pana Tru… Tuska. Dopiszę tylko na początku, że wyglądało na to, że sam premier przestał się już orientować w tych swoich kłamstwach i zmianach poglądów, bo wyraźnie gubił się w tej swojej wypowiedzi i nie za bardzo był chyba przekonany, czy ktoś mu zaraz nie przeszkodzi i nie sprostuje, że podobne zdanie być może wygłaszał, ale w domu przed lustrem, a nie w Parlamencie Europejskim, na konferencji prasowej, czy gdziekolwiek indziej.
Pamiętam jak tutaj, z tej mównicy, wiele lat temu jako szef Rady Europejskiej, przestrzegałem przed naiwnym podejściem do zagrożenia nielegalną imigracją.
Wiele lat temu, czyli Bóg wie kiedy, więc nie interesujcie się, tak? Mówił, to mówił. Chyba wie, co mówił?
I właśnie między innymi część sali w tym parlamencie reagowała czasami złością, czasami śmiechem, kiedy – wbrew temu, co niektórzy głosili, że Europa powinna być kontynentem bez granic, otwarta dla wszystkich nielegalnych i legalnych przybyszy – to wtedy mówiłem, że to jest kategoria odpowiedzialności, takiej najważniejszej odpowiedzialności, jaką ma każda władza. Za bezpieczną granicę i bezpieczne terytorium.
Najgłośniej śmiała się Angela Merkel, która wcześniej bez konsultacji z innymi państwami zaprosiła ich wszystkich tutaj. Mniej więcej od tamtego czasu zaczął się powolny upadek Europy Zachodniej. Podejrzewam więc, że najpierw zareagowała śmiechem, a potem właśnie złością, kiedy zaprosiła Donalda na dywanik i łagodnie poinformowała go, że jak jeszcze raz zaszczeka inaczej, niż ona, to poczęstuje go wypowiedzeniem i skończy się rumakowanie. Potem musiała jeszcze zadbać o tym, żeby wszyscy, absolutnie wszyscy zapomnieli o tym wystąpieniu.
A jak było naprawdę?
Ja może przypomnę w takim razie panu premierowi, dlaczego Platforma przerżnęła wybory w 2015 roku. Nie, wcale nie dlatego, że PiS omamił wyborców pięćset plusami czy innym rozdawnictwem. A przynajmniej nie tylko dlatego. Pomijając oczywiście fakt, że tamtejszy rząd nie bardzo przykładał się do realizacji obietnic (to mu zresztą zostało do dziś), a zamiast tego zajął się podnoszeniem wieku emerytalnego (o czym Tusk twardo zapewniał, że nigdy się na to nie zgodzi), więc ludzie mieli prawo być zmęczeni jego kłamkoleniem. Tamten rząd przerżnął wybory również ze względu na tych nielegalnych migrantów, bo był bardzo entuzjastyczny wobec pomysłu Angeli Merkel. Pamiętam, jak zostały zorganizowane dwie manifestacje – jedna przeciwko niekontrolowanej migracji, druga za. Na pierwszej było kilkadziesiąt tysięcy, jeśli nie 100 tysięcy osób; na drugiej może setka ludzi tańczących wokół człowieka wesoło grającego na bębenku, bo oni są uśmiechnięci i tolerancyjni. Polacy wiedzą, co się dzieje w krajach arabskich, wiedzą, że jest to kultura, która nie do końca się asymiluje, a jednocześnie potrafi twardo bronić swoich poglądów. Wysadzając się w powietrze, rozjeżdżając ludzi samochodami czy atakując nożem. I pomyśleli sobie, że jednak nie, podziękują. I właśnie dlatego pan Donald teraz głosi tezę zupełnie odwrotną od poprzedniej, bo przecież ze dwa lata temu, kiedy zaostrzyła się granica na polsko-białoruskiej granicy atakował PiS za nich bezduszność i brak serduszka. Wtedy jednak chodziło mu o to, żeby nawalać w PiS z każdej strony, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto mu znowu uwierzy; dzisiaj ma ochotę utrzymać się przy władzy, a jakby jeszcze Rafik wygrał wybory prezydenckie i lojalnie podpisywał mu wszystkie ustawy, to by było super. Dlatego może napiszę również, co mówił wówczas pan premier: „Wypowiadanie znowu tych słów, które są kompromitujące, że Polska obroni się, tak jakby ci ludzie nam wojnę wypowiedzieli. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca ziemi”. A później uroczyście unieważnił referendum, w którym wyborcy mogli wypowiedzieć się na temat przyjmowania tych biednych ludzi.
Nie wiem, jak Wy, ale mam wrażenie, że Tusk pada trochę ofiarą faktu, że wcześniej wszystkie najważniejsze media w Polsce trzymał w kieszeni. Zapomniał widocznie, że w Internecie nic nie ginie, a że pojawiło się trochę tych mniej uśmiechniętych czasopism czy stacji, które aż przebierają nóżkami, żeby wypomnieć premierowi jego kolejne kłamstwo czy zmianę zdania. Dlatego z pełną premedytacją wygłasza kolejne przemówienia, z czego niemal każda jest kompletnym zaprzeczeniem tego, co mówił wcześniej. I podejrzewam, że za każdym razem jest wściekły, że jakiś wredny dziennikarz albo internauta mu to wypomni. Nie może się jednak powstrzymać, żeby tego błędu nie powtarzać. Raz, drugi, trzeci, nie wiem, przestałam liczyć. Przyzwyczajenie to jednak zdradziecka rzecz.
M.
Nawiasem Pisząc
Akrobatyczne piruety Rafała Trzaskowskiego
Odnoszę nieodparte wrażenie, że sztab Rafała Trzaskowskiego robi wszystko, żeby mu zaszkodzić, a że on sam nie jest zbyt lotny, to nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Ogólnie wszystkie jego kampanie były pokazem żenady i błazenady, ale ten człowiek teraz przechodzi sam siebie. Co jeden jego numer to głupszy i naprawdę nie chce mi się wierzyć, że oni w KO nie mają tam kogoś mądrzejszego, który może nie dałby rady zrobić genialnej kampanii, ale przynajmniej nie wpychałby go na minę na każdym kroku. Ten człowiek już od dawna jest chodzącą kompromitacją, a jego sztabowcy zdają się robić wszystko, żeby utwierdzać ludzi w tym przekonaniu. Na każdym kroku. Mam poważne wątpliwości, czy ci ludzie naprawdę są tak głupi czy może ktoś celowo pod Rafałkiem dołki kopie, w które ten oczywiście za każdym razem wpada.
Swój człowiek Trzaskowski
Umówmy się, że Trzaskowski nigdy nie był geniuszem, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii. Za dużo do powiedzenia to on nie ma, więc skupia się na jakichś chorych akcjach i liczy na to, że ludzie to kupią. Dlatego jeździ tą komunikacją miejską z książką i ma słodką nadzieję, że ludzie uwierzą, że on tak codziennie do pracy. Jak zwykły obywatel. Bo jest takim samym człowiekiem jak my wszyscy. A poza tym planeta płonie, więc autami nie wolno. Oczywiście wszyscy wiedzą, że to pic na wodę, fotomontaż, tylko Rafałkowi się wydaje, że jest taki cwany i sprytny. Opowiada coś o codziennych zakupach w Hali Mirowskiej, a potem się okazuje, że nikt go nigdy tam nie widział, a poza tym wystarczy rzut oka na mapę Warszawy, żeby zauważyć, że jemu jest tam wybitnie nie po drodze. Musiałby godzinę tracić w jedną stronę. Udałoby mu się wtedy może w końcu skończyć tę książkę. Tak więc mamy jeszcze łatwo wykrywalne i zupełnie niepotrzebne kłamstwo, nawet nie wiem po cholerę wymyślił sobie tę halę. Klejenie szyby od drzwi taśmą klejącą w domu ludzi, którzy absolutnie się tego nie spodziewali, bo akcja była spontaniczna (i znów nie pomyślał, że gdyby ludzie w to uwierzyli, to wyszliby z założenia, że on wbija się na chatę obcym ludziom bez zapowiedzi – średni pomysł chyba) pomińmy już, bo ileż się można znęcać za jedno i to samo. Spot z żoną również nieprzemyślany, bo przecież prezydent Warszawy kreował się wtedy na wielkiego feministę, więc wiadomo było, że ta żona przy zlewie wróci do niego jak bumerang. Niczego się nie nauczył po „dupiarzu”? Próba odkręcenia tego, że teraz dla odmiany on dla żony trochę pogotuje była sztuczna, przekombinowana i zwyczajnie żenująca. Ale na Warszawę to wystarczyło, głównie dlatego że do stolicy spłynęło wielu młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków (a tak naprawdę z małych, ale na torturach się do tego nie przyznają), bo w TVN-ie im wmówiono, że na Trzaskowskiego głosuje tylko elita, a oni bardzo chcą należeć do elity.
Bardziej pisowski niż PiS
Żeby zrobić skuteczną kampanię na całą Polskę trzeba jednak trochę bardziej się nagimnastykować, dlatego sztab pięknego Rafała wymyślił dla niego kolejne żenujące akcje. O bezmyślnym wpatrywaniu się w słupek z nazwą ulicy już pisałam. W tym przypadku też nikt nie wpadł na to, że ludzie od razu wyciągną mu zdejmowanie krzyży. Inna sprawa, że prezydent stolicy udaje teraz, że wcale tych krzyży nie kazał zdejmować, bo mu ktoś odrobinę mądrzejszy (więc pewnie nie z jego sztabu) podpowiedział, że to może działać na postępową „warszawkę”, ale w Polsce poza dużymi i średnimi ośrodkami są jeszcze mniejsze miasteczka i wsie, gdzie ta wiara jednak wciąż jest obecna. Warto chyba też wspomnieć, że Paweł Adamowicz zginął sześć lat temu, a nasz przystojniacha pierwszy raz odstawił tę szopkę, co dużo mówi o jego szczerości. Kłamkolić to on lubi prawie jak Donald. W każdym razie sztab Trzaskowskiego uznał, że Rafał ma być teraz bardziej pisowski niż PiS i bardziej nawrocki niż Nawrocki. Dlatego wylecieli nagle z pompkami (bo wiadomo jaką kampanię prowadzi kandydat popierany przez PiS) i patriotyzmem gospodarczym, mimo że wszystkie inwestycje w Warszawie zlecił zagranicznym firmom; ba – on nawet drzewa kazał przywieźć z Niemiec, bo przecież w Polsce żadne nie rosną. To jest akurat małe piwo, jego wyborcy są nim tak zachwyceni, że nic im tu prawdopodobnie nie zazgrzytało. Ale z czego najbardziej lubią się śmiać j***ćpisy? Są takie dwie rzeczy, które bawią ich nieustannie i wyciągają je za każdym razem, kiedy tylko trzeba usadzić „merytoryczną argumentacją” jakiegoś wrednego pisiora. Po pierwsze nieudolność Kaczyńskiego, który przecież sam nic nie potrafi zrobić, nawet zakupów, a po drugie oczywiście Zenka Martyniuka. I co postanowił zrobić sztab kandydata KO na prezydenta? Właśnie coś takiego, co tak bardzo śmieszyło jego wyborców. Najpierw posłali go do sklepu, gdzie Rafał wyszedł na kompletnego niemotę, bo pani ekspedientka musiała go oprowadzić po sklepie i podawać do ręki wybrane przez niego produkty. Wiadomo, obcy sklep, weź tu traf najpierw do działu z pieczywem, a potem z warzywami w małym, osiedlowym sklepiku. Chyba że ta kobieta po prostu bała się, że nakradnie.
Fikołek z telemarkiem
Ale najlepsze zostawili sobie na koniec, bo Rafał Trzaskowski nagral krótki, acz żenujący filmik z… Zenkiem Martyniukiem! <3 Tym Zenkiem Martyniukiem, który śpiewa wsiową muzykę w sam raz na poziom PiS-owców. Zwykły plebs, nie to co oni, elita intelektualna słuchająca tylko i wyłącznie PRAWDZIWEJ SZTUKI. Tym Zenkiem Martyniukiem, który występował wspólnie z Jackiem Kurskim, chyba trzecim najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Polsce (bo o Macierewiczu ostatnio coś ciszej). Tym Zenkiem Martyniukiem, który jest synonimem kiczu, wiochy i tandety, czyli wszystkich tych cech, po których można podobno poznać przeciętnego wyborcę PiS-u. Tym samym. Panowie śmiali się serdecznie i zasugerowali, że to nie jest ich ostatnie wspólne nagranie, co może sugerować, że pan Martyniuk będzie wspierał teraz kampanię prezydenta Warszawy. A przecież Zenek Martyniuk był bronią ostateczną na zwolenników PiS-u – a przynajmniej tak się chyba fanom partii Donalda Tuska wydawało, bo siekli nim pisowców po głowie jak obuchem. Wyciągali go przy każdej okazji, żeby udowadniać tym głupkom od Kaczyńskiego, jakim są niewykształconym i prostackim plebsem i hołotą. Jacy to są prymitywni, że takich głupawych piosenek słuchają. Wszyscy albo prawie wszyscy moi znajomi na FB nienawidzący PiS przynajmniej raz go wyciągnęli, żeby udowodnić swoją wyższość intelektualną nad tą ciemnotą od disco-polo. I teraz to oni, jako ta wykształcona elita, będą musieli się bujać z Zenkiem. Ciekawa jestem, czy znowu dostaną kompletnej amnezji i uznają, że w sumie wszystkie Zenki to fajne chłopaki, a Martyniuk jest najfajniejszy czy jednak podrygiwanie w rytm twych oczy zielonych, zielonych jest poniżej ich godności? Bo wiecie, wszystko można jakoś wytłumaczyć. Oni są gotowi uwierzyć, że Trzaskowski zawsze był zwolennikiem gospodarczego patriotyzmu; zawsze bardzo ciężko trenował i biegał dalej, niż Tusk, Lis i Nawrocki razem wzięci, więc takie pompki to dla niego małe piwo, co było widać po tym, jak, biedaczek, usiłował się uśmiechnąć; tak naprawdę to dziennikarze z kamerami nie odstępują go na krok, kiedy chce sobie w spokoju przejechać metrem i poczytać książkę albo zrobić zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie, o który zahaczył, kiedy wracał z Hali Mirowskiej, bo mu się przypomniało, że cebuli zapomniał kupić. Ale jak oni przełkną tego Zenona, to ja naprawdę nie wiem. Kością im w gardle stanie.
Chciałabym zobaczyć teraz miny wszystkich tych, którzy wyciągali tego nieszczęsnego Martyniuka na każdym kroku. <3 Chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli szybko się otrząsną i zaczną pisać: „Wspaniały pomysł. Trzeba łączyć różne gatunki, a Zenek z Jamiroquai się będą na pewno wspaniale uzupełniali”.
M.