Connect with us

Nawiasem Pisząc

W krzywym zwierciadle: Polityka

logo nawiasem pisząc

Published

on

Przez okres świąteczny mogliśmy spróbować trochę odpocząć od polityki i wyciszyć się. Mogliśmy, ale nie wszystkim się udało, ponieważ miłościwie nam panujący nie próżnowali. Praktycznie pierwsze tygodnie rządów Donalda Tuska skutecznie pokazują ogrom hipokryzji i obłudy jednej i drugiej partii. Herr Tusk, ledwie tylko objął stanowisko premiera, postanowił zrobić wszystko to, przed czym ostrzegał, że zrobi PiS i to w osiem dni, a nie osiem lat – tak można to krótko podsumować. Sprawą trzech miliardów złotych dla TVP jeszcze się zajmiemy (w tym konkretnym przypadku ta hipokryzja wręcz bije po oczach), bo zrobiła się z tego naprawdę brazylijska telenowela, ale zobaczcie, co się dzieje. PO przez ostatnie osiem lat krzyczało tylko o Konstytucji i praworządności, dumnie nosząc koszulki z tymi hasłami. Po przejęciu władzy rozjeżdża jedno i drugie czołgiem, łamiąc prawo praktycznie na każdym kroku. Dlatego teraz te same hasła wykrzykują politycy PiS. Niedługo pewnie te koszulki od nich odkupią. Tak samo mogą przejąć hasło: „Wolne media” – chociaż to już akurat zrobili. Oglądając nagrania udostępniane przez posłów PiS na TT/x, zwróciłam uwagę – zdaje się przy filmie Dariusza Mateckiego, ale pewna już nie jestem – że podnoszona tam była kwestia zgłoszenia kolejnych pomysłów PO do Unii Europejskiej. W tamtym filmie argumentowano, że tego nie zrobią, bo ani to nie ma sensu, ani też za bardzo nie mają możliwości, ale znowu – przecież niedawno do Unii kablował tylko „gorszy sort Polaków”, prawda? Tutaj się nawet powtarza metoda walki o wolność „na okupację”. Może pamiętacie, na przełomie 2016-2017 roku przedstawiciele ówczesnej opozycji siedzieli tam przez miesiąc w związku z próbą zmian w organizacji pracy dziennikarzy (przeniesienie pracy mediów w inne miejsce, ograniczona możliwość nagrywania posłów i ograniczenie liczby dziennikarzy do dwóch na jedną redakcję), teraz dziennikarze i politycy PiS próbują robić to samo, tylko że w siedzibach mediów publicznych. Należę do grona osób, które uważają, że więcej powodów do krzyku mają jednak reprezentanci PiS-u, bo faktem jest, że podczas swoich rządów naciągali oni Konstytucję, jak tylko się dało, byle tylko przecisnąć jakieś swoje pomysły (co, nie wiem, czy teraz się na nich nie mści), ale Donald Tusk – za pomocą Bartłomieja Sienkiewicza – robi tutaj taką bandyterkę, że naprawdę niewiele już nas różni od standardów białoruskich. Ale musicie chyba się zgodzić, że ta kadencja to trochę takie lustrzane i sparodiowane (tak jakby poprzednie nie były parodią samą w sobie) odbicie tych z lat 2015-2023? Barierki to chyba już tylko ironiczny symbol tego wszystkiego, co tam się teraz wyprawia.

Akcja – likwidacja

W każdym razie tuż przed Świętami Donald Tusk zdecydował, że przekaże 3 mld złotych z budżetu państwa na TVP. Wcześniej twierdził, że nie widzi powodów, żeby obywatele musieli dokładać miliardy złotych do tej telewizji z własnych kieszeni, bo jest ona zabezpieczona, więc wszystko spoko, nie mamy się o co martwić. Premier już w miarę ogarnął „nowe, rzetelne, obiektywne media”, więc nikt go, zdaje się, nie prosił, żeby jakoś odniósł się do swoich wcześniejszych deklaracji, ale pozostali członkowie Platformy nie mieli już tak łatwo. Bo przypominam, że finansów na swoje obietnice szukali oni właśnie w TVP: „Zabierzemy im te 2 mld złotych i wtedy starczy nam na prawie wszystko, co wam obiecaliśmy! O ile oczywiście, będziemy chcieli to spełnić” – daję słowo, w co drugim wywiadzie z którymś z reprezentantów tej intelektualnej elity właśnie taka argumentacja się przewijała. No, ale teraz 3 mld na TVP, Tusk na pewno wie, co robi, a tamto to były takie luźne pomysły tylko, a w ogóle to przenośnie. W każdym razie wyglądało na to, że plan szefa rządu przebiega bez zakłóceń, kiedy Andrzej Duda zdecydował się przerwać zabawę i zawetował ustawę budżetową (swoją drogą, to też można mu wypomnieć, bo jednak za rządów PiS mu to nie przeszkadzało – wydaje mi się jednak, że to był celowy zabieg, żeby móc wyciągać Platformie niespełnione obietnice). Nie spodobało się to herr Donaldowi, a kiedy herr Donaldowi się coś nie podoba, reaguje w jeden, konkretny sposób, charakterystyczny dla tego gatunku. Mianowicie: kłamie. Przekaz poszedł, że prezydent próbuje uwalić podwyżki dla nauczycieli, mimo że Duda ewidentnie wskazywał na finansowanie TVP jako ten fragment ustawy, z którym się nie zgadzał. Z ich sympatycznej i pełnej uprzejmości wymiany zdań na TT/X wynika, że pan Duda przygotował swój projekt ustawy, według której propozycja podwyżek dla nauczycieli pozostaje bez zmian, ale za to znika zapis o 3 mld złotych dla telewizji publicznej.

Po tym afroncie, Tusk najwyraźniej uznał, że albo będą wolne media, takie jak on chce, albo nie będzie ich wcale i poprosił Sienkiewicza, żeby przekazał, co następuje: „Zabieram swoje zabawki, idę do innej piaskownicy i likwiduję media publiczne”. A to, że przy okazji po raz kolejny przejechał walcem po Konstytucji, to już pal sześć. Cóż, jedyna zasada, jaką mogliśmy dostrzec w tym sejmowym burdelu, brzmi: „Jak Kali łamać Konstytucja to dobrze”, że tak pozwolę sobie zacytować Cezarego Krysztopę. W każdym razie, uzasadnienie było takie, że skoro nie możemy dać 3 mld na media publiczne, to nie będzie ich wcale, bo nas nie stać. Nie wiem, jak to się ma do słów Tuska, że są one zabezpieczone, ale słowa Donalda Tuska mają to do siebie, że szybko się dezaktualizują, więc pewnie tutaj też nie powinnam dociekać. Ciekawy za to okazał się entuzjazm członków nowej koalicji, którzy widocznie uznali decyzję pana Sienkiewicza za niezwykle zabawną i polecieli śmieszkować na TT/X, że Duda zlikwidował TVP, hahaha, hihihi. I nawet im przez te wypełnione tęczą i miłością łby nie przejdzie, że tak naprawdę przyklaskują łamaniu prawa. Że to, co teraz robią przypomina już zamach stanu – a może wręcz zdają sobie z tego sprawę (dość przypomnieć słowa: „Pachnie stanem wojennym, ale lepszy krzyk 50 niż dowód na bezsilność władzy”), ale to konsekwentnie ignorują? Ależ po co komu tak niezdrowa dawka refleksji i autokrytyki; lepiej wstawiać zabawne wpisy, jak to Duda sam załatwił TVP. Taki głupek z niego, nie spodziewał się, że skoro złamaliśmy prawo raz, to możemy zrobić to ponownie. Hahaha, hihihi.

To jeszcze nie koniec z wiatrakami

Na zakończenie napiszę jeszcze, że włączyłam sobie z ciekawości nową odsłonę „Wiadomości” – przygotowana na to, że znów zobaczę w starej, dobrej Telewizji Polskiej starą, dobrą propagandę, tylko że w drugą stronę. Nowy program „19:30” (pisane, nie wiadomo czemu, przez „i”), który na około dobę przed premierą był reklamowany, gdzie się dało, bo nowa wejściówka i nowa nazwa. Cóż, nazwą bym się specjalnie nie chwaliła, ale niech im będzie., Nie byłam też specjalnie zdziwiona, że z nowego kanału informacyjnego nie dowiedziałam się:
a) w jaki sposób tak naprawdę została przejęta TVP,
b) co działo się wtedy w siedzibie PAP-u,
c) że przegłosowano „przymusową solidarność” i tylko – w ramach naszej niezawisłości i niezależności – możemy sobie wybrać, czy imigrantów przyjmiemy, czy po prostu za nich zapłacimy,
d) że nie będzie jednak pieniędzy na onkologię dziecięcą, bo TVP ważniejsze,
e) że Bartłomiej Sienkiewicz właśnie postanowił zlikwidować media publiczne.
Obejrzałam za to pasjonujący materiał o… wiatrakach. Rzecz jasna, to wcale nie była propaganda nowego rządu; nie należy, broń Boże, doszukiwać wątków łączących go z nieudaną ustawą Henning-Kloski, a już na pewno, w żadnym wypadku i pod żadnym pozorem nie należy porównywać tego nagrania z działaniami jakichś wiatrakowych lobbystów, bo to byłby, proszę Państwa, skandal. Mam wrażenie, że Platforma zrobiła wszystko tak, jak trzeba, tylko popierdzieliła im się kolejność. Gdyby najpierw puścili ten absolutnie nie-propagandowy materiał (i jeszcze kilka razy go powtórzyli – najlepiej podczas przerwy na reklamę, kiedy człowiek przestaje słuchać, ale jednak podświadomie wyłapuje fragmenty i dzięki temu wie, który proszek do prania kupić następnego dnia), to żadnej afery wiatrakowej by nie było. Ludzie sami by się wywłaszczali, byle tylko jak najwięcej wiatraków zainstalować w całej Polsce. Zero propagandy, maksimum rzetelności. I nawet operatorowi udało się uchwycić dwa ptaki, które jakimś cudem nie dały się wkręcić w maszynkę do mielenia mięsa, więc proszę bardzo, można od razu widzom pokazać, że nie, te wiatraki wcale nie zabijają ptaków, proszę spojrzeć, tym dwóm udało się przelecieć. Link do materiału wrzucam poniżej – rzadko oglądam TVP, więc pewnie ominęło mnie z 90% takich tanich manipulacji serwowanych tam za rządów PiS, ale – daję słowo – większego paździerza niż to, dawno nie widziałam.

M. 

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Nawiasem Pisząc

Legalna propozycja łapówki

logo nawiasem pisząc

Published

on

Oj, dużo się wydarzyło od kiedy Donald Trump wygrał wybory. Najpierw drugi Donald, nasz niemiecki, zaczął wycofywać się ze wszystkich bzdur, które wystosował wobec kandydata republikanów i to nie tylko podczas tej kampanii. Chociaż ta ostatnia była najbardziej kontrowersyjna, ponieważ Tusk przekonywał, że nowy wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości powiązany z Kremlem, który miał znacząco wpływać na wybory. Potem się jednak ze swoich słów „zręcznie” wycofał, mówiąc, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A później mieliśmy gorzki zawód szeroko uśmiechniętych, którzy niedawno obwiniali PiS za aferę w Collegium Humanum, dopóki nie okazało się, że spora część ich absolwentów to osoby blisko związane z Koalicją Obywatelską. Na pierwszy ogień poszedł Jacek Sutryk, co do którego cała Platforma zarzeka się, że w sumie gościa nie znała.

Niebagatelny pomysł na rozwiązanie kryzysu migracyjnego

Nie o tym jednak chciałam pisać, bo umówmy się – to że Tusk wygaduje co kilka dni coś innego, już się wszyscy zdążyliśmy przyzwyczaić. A Sutryk? Jestem jakoś dziwnie spokojna, że facet za kratki nie trafi. Wybronią go jakoś, mimo że teraz nikt się do niego nie przyznaje. Chyba że postanowili kogoś spuścić dla przykładu, bo oni są przecież praworządną partią. Bardziej chciałabym się skupić na kolejnym genialnym pomyśle naszego rządu. Bo widzicie – nie chcemy migrantów, tak? Uważamy, że ważniejszy jest spokój i bezpieczeństwo na ulicach, dlatego serduszko nam nie kruszeje na widok zamaskowanych mężczyzn na granicy z Białorusią? Jesteśmy mało empatyczni i bezwzględni, nie wykazujemy choćby minimum wrażliwości, a nasi rządzący i tak, wbrew temu wszystkiemu, postanowili nam dać, co chcemy! Nie wierzycie? I słusznie, bo sam projekt nie jest taki super, jakby się mogło początkowo wydawać. Rozwiązać problem z migrantami rząd planuje mianowicie wydając na prawo i lewo nasze pieniądze, bo tak jest najłatwiej. I najgłupiej. Zaproponowali oni bowiem, że będą dopłacać nielegalnym migrantom za to, że łaskawie się wyniosą – około trzy tysiące złotych według plotek. Po raz pierwszy miał ogłosić to Maciej Duszczyk, podsekretarz stanu w MSWiA, ale potem potwierdził to Tomasz Siemoniak. Co prawda, wił się jak piskorz, żeby nie powiedzieć tego wprost, ale z drugiej strony argumentował też, że wiele krajów już to wprowadziło i że to rozwiązanie jest bardziej opłacalne, bo inaczej musielibyśmy ich przecież utrzymywać. Jak to, inżynierów i chirurgów? Ale do brzegu, faktycznie na podobne rozwiązanie wpadła już Litwa i Wielka Brytania. Nie wiem, jak ta pierwsza, ale Wielkiej Brytanii to super rozwiązanie chyba za wiele problemów nie rozwiązało.

Konsekwencje tak oczywiste, że aż niewidoczne?

Ten pomysł jest tak odklejony, że musiałam sobie trzy razy obejrzeć tę wypowiedź ministra MSWiA, żeby być na sto procent pewną, że ten człowiek opowiadał te bzdury całkiem na serio. Przecież nie trzeba być geniuszem, żeby dostrzec absurd tego pomysłu – taki imigrant weźmie sobie chętnie naszą jałmużnę i wyjedzie „na zawsze”. Przeczeka chwilę aż sprawy ucichną i żeby na pewno nikt go nie poznał na granicy i za jakiś czas wróci. Znowu prawdopodobnie nielegalnie, bo po co się męczyć z jakimiś wizami i paszportami, prawda? Potem znowu chętnie zgłosi się po wyprawkę na wyprowadzkę i tak sobie będzie podróżował. No, może jeszcze w międzyczasie zahaczyć o Litwę czy Wielką Brytanię. Jak minister Siemoniak wyobraża to sobie w praktyce? Jakim cudem sprawdzi, czy dany cudzoziemiec na pewno pierwszy raz jest w Polsce i na pewno pierwszy raz chce z niej wyjechać? Jaką będzie miał pewność, czy gościu na pewno podaje prawdziwe dane albo czy wcześniej nie zamówił sobie nowej tożsamości? W większości wystarczy zmienić tylko imię i nazwisko, bo i tak nikt już dawno nie ma nad tym kontroli. Ja nie widzę możliwości, żeby to się miało udać i nie rozpieprzyć po drodze. Przyznajcie sami, że pomysł najbardziej naiwny z możliwych. Bardziej naiwny słyszałam tylko za „wcześniejszego Tuska”, kiedy to jego koledzy partyjni przekonywali, że najlepiej jest ich wszystkich wpuścić, a kim są, ustali się później. Konkretnie to pani Hartwich jest autorką tych słów, ale spokojnie, wtedy jeszcze nie miała matury. Teraz zresztą też nie. Cóż, ustalenie tożsamości kilkudziesięciu tysięcy chłopa po wpuszczeniu ich na terytorium Polski jest absolutnie niewykonalne, ale czy – na zdrowy, chłopski rozum – nasze służby potrafiłyby zapanować nad bałaganem, który rozpocząłby się, gdybyśmy zaczęli próbować ogarnąć, który człowiek faktycznie przybył do nas pierwszy raz, a który robi sobie tournee po Europie, bo okazuje się, że ci wspaniali Europejczycy z własnych pieniędzy płacą mu za to zwiedzanie?

Jasne zdanie Polaków

Ciekawostką jest, że Radio Zet, na którego kanale YT można obejrzeć tę rozmowę z Siemoniakiem, zrobiło ankietę z pytaniem: „Czy Polacy powinni dopłacać imigrantom, żeby opuścili terytorium Polski”. Cóż, wyniki pewnie nie są zaskakujące. Ponad 90% naszych rodaków stwierdziło wprost, że szef MSWiA może się schować z takim pomysłem i już nie wychylać. Ciekawa teraz jestem, kiedy pan premier przeanalizuje sobie tę ankietę? Podejrzewam, że kiedy to zrobi, możemy spodziewać się artykułów, że „Tusk jest wściekły”, a niedługo później jakiś przypadkowy człowiek będzie musiał ponieść karę, bo przecież Siemoniaka nie ruszą. Pożar byłby za trudny do wygaszenia, bo myślę, że Maria Stepan niewiele przesadza, kiedy mówi wprost, że jest to propozycja łapówki od naszego rządu w stronę nielegalnych imigrantów. Zamiast wyrzucić ich na zbity pysk za nielegalne przekroczenie granic, my im jeszcze zapłacimy, żeby sobie sami poszli.

Niebywałe.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Continue Reading

Nawiasem Pisząc

Marsz Niepodległości 2024

logo nawiasem pisząc

Published

on

Załączam dla Was filmik z ostatniego Marszu Niepodległości. 🙂 W linku dorzucę Wam bezpośredni link do naszego kanału YouTube, na którym na razie niewiele się dzieje (wrzucamy tam tylko relacje z różnego rodzaju marszów i protestów), ale będę wdzięczna, jeśli obejrzycie naszą pracę właśnie na YouTube. Teraz załączam film bezpośrednio, bo FB nie bardzo lubi linki i tnie zasięgi, a chcielibyśmy, żeby obejrzało to jak najwięcej ludzi. Będziemy wdzięczni za opinie oraz udostępnianie dalej, jeśli Wam się spodobało. 🙂

Musimy się pochwalić – tym razem jako podkład wybraliśmy muzykę mojego Grzesia. 🙂 Myślę, że pasuje, sama wpadłam na ten pomysł.

Aha, i oglądajcie do końca! Zamieściliśmy pod koniec parę fragmentów, dla których nie znaleźliśmy miejsca w samym klipie, bo jak tu do takiej podniosłej muzyki Braun z gaśnicą? 😉 A na sam koniec pozdrowienia od Hektik Hektor, obcokrajowca, który zakochał się w Polsce. „Piękna Polska”. 🙂

Miłego oglądania, mamy nadzieję, że choć w minimalnym stopniu udało nam się uchwycić niesamowitą atmosferę tego wydarzenia!

M.

P.S.: W nagraniu pojawiły się momenty, w których ludzie strzelali fajerwerkami w stronę mieszkania z wywieszoną tęczową flagą w oknie. Chcemy jasno podkreślić, że nie popieramy tego rodzaju zachowania, zwłaszcza że mieliśmy przykład w 2020 roku, że może to się skończyć różnie. Nie dajmy się prowokować!

Continue Reading

Nawiasem Pisząc

Parę słów o wyborach (i nie tylko)

logo nawiasem pisząc

Published

on

Wybory, wybory i po wyborach. Zdecydowanie wygrał Donald Trump, chociaż jeszcze parę dni temu TVN przekonywał, że w sondażach między kandydatką demokratów, a reprezentantem republikanów nie ma żadnej różnicy. I pokazywał wykres, na którym ta różnica była widoczna (choć nie tak duża, jak ostatecznie), kłamiąc ludziom niemalże prosto w oczy. Jeśli chodzi o głosy elektorskie, to jego przewaga jest niższa, niż ta, którą wypracował sobie w roku 2016 nad Hillary Clinton, ale też tym razem zdecydowana większość obywateli USA, bo przypominam, że po przegranych przez Clinton wyborach, jej zwolennicy utrzymywali, że przecież więcej Amerykanów głosowali jednak na kandydatkę demokratów (miała bodaj dwa miliony przewagi nad Trumpem, ale wybory w USA rządzą się jednak swoimi prawami). Bukmacherowie mieli jednak lepsze typy, bo za wytypowanie zwycięstwa Kamali Harris można było wygrać dużo więcej pieniędzy, co z reguły oznacza, że oceniono szansę Trumpa jako zdecydowanie większe. Ciekawa to była kampania – mieliśmy jeden zamach i jedną próbę, mieliśmy Taylor Swift, a potem jeszcze McDonald, śmieciarkę i… wiewiórkę, której smutny los pokazał, że poziom biurokracji jest tam na wybitnie wysokim poziomie, skoro można się komuś wbić na chatę, tylko dlatego, że ma wiewiórkę, którą trzyma w domu. Trzeba było koniecznie sprawdzić, czy zwierzę nie ma wścieklizny, ale żeby to zrobić, najpierw trzeba było tego sympatycznego gryzonia uśpić. Z tego co wiem, okazało się, że nie miała. Przy okazji odstrzelono też szopa pracza. Przyjaciele zwierząt, psia ich mać. Nie wiem, czy nowo wybrany prezydent na pewno jest dobrą opcją dla Polski, bo mam cały czas pełno wątpliwości, ale wiem, że Harris by nią nie była. Pomijając jej poglądy w sprawie aborcji czy imigracji, miałabym duże obawy w przypadku jej zwycięstwa, zwłaszcza, że jest ona też wielką fanką europejskiego zielonego ładu i mogłaby mocno na Unię naciskać, żeby tę katastrofę przyspieszyć. A w końcu skoro „prezydentka świata” każe, to jak możemy się jej sprzeciwiać?

Niepokojące doniesienia nowego wiceprezydenta USA

Myślę jednak, że o kampanii i samych wyborach już wszystko wiadomo, teraz pozostaje nam czekać na konsekwencje wyboru Amerykanów. Jedyne, o czym można wspomnieć, to fikołek Romana Giertycha, który zachwalał Sikorskiego, że kontaktował się z kandydatami obu partii (bo jest taki obiektywny i zaakceptuje każdy wybór, rzecz jasna!), tylko jakoś zapomniał, że żona naszego ministra całkiem niedawno wspominała, że Trump „mówi językiem Hitlera, Stalina i Mussoliniego”. Nasz premier z kolei bardzo długo wzbraniał się przed pogratulowaniem Trumpowi – być może dlatego, że jeszcze parę lat temu twierdził, że jeden Donald w polityce wystarczy. Zgadzam się – pan Tusk najwięcej dobrego by zrobił, gdyby się wycofał. W każdym razie w końcu łaskawie pogratulował, licząc na owocną współpracę… A z kolei Michał Szczerba będzie przedstawicielem komisji spraw zagranicznych i będzie nas reprezentował w delegacji PE. Ten facet wprost pisał na swoim TT, że „miejsce Trumpa jest w śmietniku”, tak więc dyplomacja pełną gębą.

Chciałam Wam jednak opowiedzieć o czym innym. James David Vance, który będzie nowym wiceprezydentem (w chwili, kiedy to pisał posiadał już prawdopodobnie wiedzę, że zostanie kandydatem na wiceprezydenta albo przynajmniej miał już na to olbrzymie szanse), umieścił na swoim Twixie w styczniu tego roku następujący wpis:

Oto dlaczego Polska jest tego rodzaju kwestią międzynarodową, na której mi zależy jako waszemu senatorowi.

Do niedawna Polska miała rząd konserwatywny. Używając dużej presji dyplomatycznej i ekonomicznej, administracja Bidena (i wiele narodów europejskich) zaatakowała ten rząd jako antydemokratyczny. Rząd ten został niedawno zastąpiony przez globalistyczny rząd liberalny, który obecnie aresztuje swoich przeciwników politycznych i zamyka debatę publiczną (brzmi znajomo?). W imię ochrony demokracji wykorzystują pieniądze z podatków, aby zaatakować rząd, który był naszym wielkim sojusznikiem.

Wykorzystywanie przez Stany Zjednoczone nacisku dyplomatycznego do atakowania konserwatywnych wartości i rządów jest haniebne. Ponownie wykorzystują do tego *twoje* pieniądze z podatków. Stworzono też rządy globalistyczne, które będą bardziej skłonne do współpracy w przypadku niektórych najgorszych zachowań administracji Bidena.

Uważam, że ważne jest, abyśmy nie wykorzystywali wpływów Stanów Zjednoczonych do niszczenia rządów wyznających wartości większości mieszkańców Ohio (ten tekst był odpowiedzią w stronę jakiegoś mieszkańca tego stanu).

Miedzynarodowy spisek?

Oczywiście nie mamy takiej wiedzy, żeby kategorycznie zgodzić się albo zanegować stanowisko Vance’a, ale wydaje się ono dość prawdopodobne, patrząc na to, jakich nacisków używała Unia, żeby wygrał rząd Donalda Tuska. A to KPO, a to jakieś debaty na temat praworządności w Polsce, a to wreszcie wielki, szturmowy atak na poprzednią władzę i to dosłownie na chwilę przed wyborami. Z tym KPO też było zabawnie, bo okazuje się, że największym (i w sumie jedynym) kamieniem milowym okazała się wygrana Tuska, wbrew temu co Unia wmawiała nam na początku. Nagle wszystko inne przestało być istotne, chociaż niedawno wyczytałam, że może być problem z kolejnymi wpłatami w ramach KPO. Pamiętamy też chyba to, co się działo podczas ostatniej kampanii parlamentarnych w naszym kraju, a nawet długo, długo wcześniej i jakie było stanowisko mediów sympatyzujących z partią Tuska i fajnopolaków. PiS nas skłóca z całą Europą! A przecież Niemcy to nasi najlepsiejsi na świecie sojusznicy! Musimy ich słuchać, bo wszystko robią tylko i wyłącznie dla naszego dobra! No i Niemcy mają, o co walczyli, mianowicie służalczego pieska na stanowisku premiera Polski. A jak ta służalczość się objawia, wszyscy widzimy. Z reparacjami musieliśmy się pożegnać (chociaż wcześniej KO zapewniało, że jeśli ktokolwiek ma wywalczyć te reparacje, to tylko oni), CPK trzeba urżnąć, bo „to byłaby tragedia dla Niemców”, podobnie inne wielkie inwestycje, a jeśli chodzi o uchodźców, których niemieckie służby szmuglują przez naszą granicę, premier nie pofatygował się nawet do Scholza, żeby to wyjaśnić, mimo że zapewniał, że tak właśnie zrobił. Zygfryd Czaban, użykownik Twixa, pisze wprost o międzynarodowym spisku, który miał obalić rząd Morawieckiego:

Temat udziału administracji Bidena w owym spisku może mieć dalszy ciąg. W USA nowa ekipa lubi czasem „rozliczyć” poprzedników, zupełnie jak u nas. Nie wykluczam, że pojawi się pomysł powołania komisji śledczej w Kongresie (zależy to oczywiście od wyniku wyborów do Kongresu przeprowadzanych równocześnie z prezydenckimi). Zamilknięcie Brzezińskiego (domniemanego głównego wykonawcy w owym spisku) po nominacji Vance’a jest dość znamienne.

Dalej wskazuje, że łącznikiem między premierem Polski, a zamieszaną w to ekipą Bidena miało być pewne amerykańsko-polskie małżeństwo. I jeśli ten fakt się potwierdzi, nie będę specjalnie zdziwiona. Nie pierwszy to raz, kiedy to nasz minister spraw zagranicznych bruździ, ile może, na linii Polska: USA. Ciekawa jestem, czy będą podejmowane kolejne kroki w sprawie zbyt dużego zaangażowania administracji Bidena w „niezależne” wybory w Polsce, ale patrząc na to, że Unia Europejska robiła to całkiem jawnie, a my zgadzamy się na kolejne umizgi wobec Niemiec, bo przecież trzeba żyć w przyjaźni, więc taki przyjaciel może nam narzucić cokolwiek, byleby pozostać przyjacielem, to mam spore wątpliwości, czy w ogóle dowiemy się czegokolwiek więcej w tej sprawie. O jakichkolwiek konsekwencjach tym bardziej możemy chyba zapomnieć. Zwłaszcza, że mogła to być po prostu próba zdobycia głosów w amerykańskiej Polonii, bo nie jest tajemnicą, że jeden i drugi kandydat bardzo mocno zabiegał o głosy naszych rodaków mieszkających w USA.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Continue Reading