Nagroda Złotego Goebbelsa

Jak poprawność polityczna wpłynęła na nowego „Batmana”

Opublikowano

on

W obsadzie przynajmniej 30% kobiet, mniejszości rasowych, osób LGBT i ludzi z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną, wśród aktorów pierwszoplanowych przynajmniej jeden z mniejszości i wątek związany z jedną z wymienionych grup – już dwa lata temu świat obiegła taka lista nowych zasad Akademii, aby film mógł walczyć o Oscara. Stworzono cały katalog, podzielono na kategorie. Jak na tym tle wypadł nowy „Batman”? Wzorowo!

Robert Pattinson jako Batman

Na wstępie należy mocno zaznaczyć, iż NIE JEST to filmowa recenzja. A nawet jeśli spełnia jej definicję, to w krytyce skupia się na bardzo wąskim obszarze. Mowa o chorobie, która trawi USA i całe Hollywood czyli: poprawności politycznej. Nowy „Batman” w gruncie rzeczy reprezentuje bardzo dobre kino. Matt Reeves obdarował fanów gatunku noir niesamowitym klimatem. Mamy fascynujące widowisko, wybitne aktorstwo i nikt nie zamierza tego podważać.

Tym bardziej boli, że podczas seansu uwydatnia się coś, co w ogóle nie powinno zajmować uwagi widza. Można odnieść wrażenie, iż w to precyzyjne przydzielanie ról według progresywnego klucza włożono nie mniej energii niż w sam scenariusz.

❗️ Uwaga spoiler – artykuł zawiera treści zdradzające fabułę

Dobro i zło czyli czarni i biali

Na starcie widz jest wprowadzany w codzienność ponurego Gotham City. Schodzimy na brudne ulice, przedzieramy między anonimowym tłumem i przy narracji Batmana stajemy się świadkami pospolitych przestępstw. Film ma poniekąd odpowiadać na bieżące problemy społeczne i w ten sposób jest komentowanych wiele jego wątków. W naturalny sposób dostrzega się analogie do prawdziwego życia, a skoro pierwowzorem Gotham City od pierwszych komiksów jest Nowy Jork, to przystańmy obok jednej z otwierających scen. Noc, wagon metra. Grupka młodocianych oprychów szuka ofiary. Znajdują. Celem staje się niewadzący nikomu Azjata.

To powszechny problem w realnym świecie. Rośnie liczba pobić i zabójstw w nowojorskim metrze, a całe Stany Zjednoczone obserwują nasilenie przemocy wobec Amerykanów azjatyckiego pochodzenia. Należy podkreślić coś, co jest tematem tabu w USA – za ogromną większość tych brutalnych ataków na Azjatów odpowiadają młodociani Murzyni. Media próbują zaklinać rzeczywistość, a nawet obarczać białych za przemoc czarnych. Statystyki są jednak bezlitosne. Autor bloga Hoplofobia (obecny na takzetego.pl), opierając się na danych z roku 2018, wskazał, iż czarni zanotowali prawie sześciokrotnie wyższy współczynnik przestępstw rasowych na Azjatach niż biali.

Jak jest w filmie? Praktycznie na odwrót. Gang składa się w większości z białych młodzieńców, a ten jedyny, który w przypływie rozsądku i litości odstępuje od ataku na Azjatę, jest czarny.

‘julka’ kontra patriarchat

Colin Farrell jako Pingwin, Paul Dano jako Człowiek-Zagadka, John Turturro jako Carmine Falcone

Potraktujmy to z przymrużeniem oka, ale niezbyt mocno przymrużonym😉

Przez całe 2 godziny i 55 minut twórcy konsekwentnie trzymają się pewnej zasady. Wszystkie bandziory, nieudacznicy i inne haniebne postacie to biali mężczyźni. I nie tylko ci, których ciężko sobie wyobrazić w nowej odsłonie, jak umoczony w spisek burmistrz Don Mitchell Jr, skorumpowany prokurator Colson, Pingwin (świetna kreacja Colina Farrella), mafiozo Carmine Falcone i zaburzony acz inteligentny Człowiek-Zagadka (w tej roli Paul Dano, oby go nie zaszufladkowano). Brak już realizmu w prezentacji nizin społecznych. Wciąż biały jest każdy zepsuty urzędnik, każdy internetowy wielbiciel Riddlera, każdy agresywny gliniarz, niemalże każdy świr i przestępca Gotham. Im dłużej trwa film, tym bardziej nabieramy podejrzenia, że Bruce Wayne (dla fanów Christiana Bale’a ten emo-Pattinson może być dużą zmianą, ale dał sobie radę) i Alfred są w tym wielomilionowym mieście jedynymi dobrymi białymi mężczyznami. Też nie do końca, co Batmanowi zostaje wielokrotnie wytknięte. Jest dzieckiem z bogatej rodziny, patrzy na mieszkańców z góry, zamknięty w swojej wieży z kości słoniowej, bawi się w mściciela, stosując podważane metody, ale korzysta ze znajomości i wciąż unika więzienia. Istne uosobienie white privilege😉

Żeby była jasność. Gwiazdorska obsada dała z siebie wszystko i nie można im nic zarzucić. Komentarz dotyczy systemu, według którego mogli dostać angaż oraz prób przemycania treści, których potrzebę ciężko uzasadnić czymś innym niż polityka. I nie jest to przypadek, ale o tym za chwilę.

Zoë Kravitz jako Kobieta-Kot

Nadszedł czas na drugą grupę. Selina to silna i niezależna kobieta. Mieszka z kocimi przybłędami i bliską przyjaciółką. Obie zarabiają na sexworkingu. Gdy przychodzi czas skopać białe, męskie tyłki, Selina zdejmuje długie włosy i z cukierkowej lali do towarzystwa zamienia się w lateksową mścicielkę. Zabrzmiało prześmiewczo, ale mówiąc poważnie – wyśmienita Kobieta-Kot. W tej roli śliczna Zoë Kravitz, wiarygodna – jej wybór do tej roli jest po prostu trafiony w punkt. Oczywiście nie ma podstaw, by robić aluzje do Netfliksowych fiksacji, bo nie omawiamy tu przypadku wikinga ani królowej z XIX-wiecznej Anglii (poza tym czarnoskóra Kobieta-Kot już się pojawiała, ale mądrzej nie wspominać biednej Halle Berry i czterech Złotych Malin!). Niemniej jednak spójrzmy na aktorki, które według serwisu FilmWeb były przez twórców brane pod uwagę do tej roli: Lupita Nyong’o, Tessa Thompson, Gugu Mbatha-Raw, Alexandra Shipp, Logan Browning, Ana de Armas, Ella Balinska, Zazie Beetz, Lady Gaga oraz Eiza González.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że (poza zaledwie trzema wyjątkami) zwyczajnie celowano w wymagania Akademii.

Kontynuujemy przegląd obsady tych dobrych: jedyna nadzieja dla miasta to czarna kobieta Bella Reál, kandydatka na burmistrza w kontraście do byłego, stereotypowego polityka-kłamcy. W nowym „Batmanie” czarny stał się także porucznik James Gordon (w tej roli Jeffrey Wright).

Zoë Kravitz jako Kobieta-Kot, Jeffrey Wright jako Komisarz Gordon, Jayme Lawson jako Bella Reál

To (nie) tylko teoria

Nim ktoś zarzuci czepialstwo, paranoję, snucie teorii spiskowych lub wręcz rasizm, niech weźmie pod uwagę, że w scenie rozmowy Batmana z Kobietą-Kot na terenie budowy, z jej ust wprost padają słowa o „potrzebie pomagania zwykłym ludziom”, którym ciężki los zgotowali ci „BIALI MĘŻCZYŹNI”, ci na górze – ta kwestia pada w kinie, z głośników. To nie są domysły i nadinterpretacja. Selina ma być przedstawiona jako ofiara patriarchatu, wręcz białej supremacji. W „Batmanie” zagrożenie dla szczęścia i normalności stanowi biały mężczyzna. Zarówno u władzy tak jak majętny, wpływowy polityk lub gangster, oraz ten z warstw najuboższych jak np. motywowany nienawiścią i frustracją świr Riddler. Nie zapomnijmy o bandzie równie niebezpiecznych i incelowatych naśladowców, którzy w internecie wymieniają się radami o broni palnej i szykują masową strzelaninę.

Podsumowując, jeśli tylko potrafisz zignorować to, o czym jest niniejszy tekst – koniecznie kup bilet i ciesz się dobrym filmem. Nawet jako widz świadomy dzisiejszych tendencji dasz radę machnąć na to ręką, ale nie dasz rady tego przegapić. Pozostało cieszyć się, że stare komiksy nie płoną na stosie, a są jedynie stopniowo korygowane przez łaskawy świat postępu. Absurd polega na tym, że ma to większe znaczenie dla twórców, niż odbiorców.

Tekst powstał dzięki naszym patronom. Dołącz do nas i wspieraj takżetego!

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version