Nawiasem Pisząc
Koniec z kurtuazją
Kiedy formował się nowy rząd, byłam pewna, że kwestia aborcji będzie tą najbardziej różniącą Lewicę – zwłaszcza z PSL-em. I faktycznie, spór trwa niemal od początku, a ostatnio przyjął zdecydowanie bardziej dosadny charakter, że pozwolę sobie na eufemizm. Wprost można powiedzieć, że Lewica po raz kolejny udowadnia, że potrafią o języku miłości i tolerancji tylko pięknie opowiadać, jeśli chodzi o jego zastosowanie to już jest ciężko. Mamy tu raczej do czynienia z politycznym rynsztokiem.
Polityczna pogawędka
Szymon Hołownia apelował o zachowanie spokoju, ponieważ nie wszyscy są zgodni w tej sprawie, dlatego potrzeba jest czasu i rozmów. W odpowiedzi Anna Maria Żukowska napisała mu na TT/X, że ma wypier***ć z tym swoim spokojem. Oczywiście, wylała się na nią fala krytyki, ale poślica zapewnia, że jest to oficjalne stanowisko Lewicy wobec marszałka Sejmu. Czyli tak – jeden koalicjant mówi do lidera drugiego koalicjanta, że oficjalnie ma wypier***ć. Niewiele to się różni od ośmiu gwiazdek, które stosowali dla odmiany wobec swojego politycznego oponenta. Jak widać po lewej stronie potrafią rozmawiać na tym jednym, konkretnym poziomie i nie ma szans, żeby wspięli się wyżej. Nawet wobec ludzi, których teoretycznie mają po swojej stronie.
Najważniejszy cel lewicy
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że akurat ta kwestia okaże się zgrzytem dla Koalicji 13 Grudnia, chociaż nie spodziewałam się, że lwice Lewicy aż tak będą się o to awanturować. Na dodatek koniecznie chciały to wymusić tego samego dnia, w którym rolnicy protestowali pod Sejmem, pokazując jednoznacznie, że ich problem mają w poważaniu. Lewica jak na razie jednak niczym pozytywnym nie zaskoczyła, więc swojej pozycji nie odbudowują. Jak kania dżdżu potrzebują jakiegoś swojego przegłosowanego projektu, a jaki byłby lepszy niż ich flagowy? Oni nawet niespecjalnie byli znani z jakichś innych pomysłów, więc doskonale zdają sobie sprawę, że ich wyborcy oczekiwali od nich właśnie tego. Ewentualnie związków partnerskich, ale umówmy się – najwięcej się wydzierali o aborcję. A z tymi związkami to też nie wiadomo, czy coś się uda.
Hołownia w rozkroku
Po drugiej stronie mają bowiem Trzecią Drogę, której wielu posłów (zwłaszcza PSL-u) jest przeciwko aborcji. Sam Hołownia wolałby pewnie temat przeczekać, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że wyborców też mają pod tym względem niezgodnych – jakkolwiek by zagłosowali, prawdopodobnie stracą część poparcia. Zwłaszcza że domyśla się chyba, że zdążyli już wkurzyć przedsiębiorców, dla których obietnic nawet nie starali się spełnić. Dobrowolny ZUS? Tutaj to już łgali w żywe oczy. Dlatego bardzo dojrzale woli udawać, że problemu nie ma. Nie wiem, czy on poważnie liczył, że Lewica odpuści tę aborcję, jeśli dostaną in vitro i pigułki dzień po? W każdym razie były prowadzący głupiutkich show usiłuje teraz stać w rozkroku tak jak Michał Kołodziejczak w kwestii rolników. Grunt usuwa mu się spod nóg jednak jeszcze szybciej niż liderowi AgroUnii i musi już przeczuwać, że długo w tej pozycji nie wytrzyma.
Utylitaryzm według Tuska
A został ze swoim kłopotem sam, bo Tusk zdaje się nie być zainteresowany tarciami między swoimi koalicjantami. Podejrzewam, że premier jest w sprawie aborcji kompletnie neutralny. To jest cynik bez żadnych idei, zagłosuje tak jak mu pasuje. Kiedy zakładał swoją partią nastroje były inne, więc twardo obstawał przy obronie życia. Niedawno zarzekał się, że wyrzuci wszystkich, którzy nie zgodzą się na aborcję do 12. tygodnia, bo chciał przypodobać się rozwrzeszczanym macicom. Najwygodniej mu więc teraz udawać, że problemu nie ma, licząc na to, że sztuczny twór, który utworzył wytrzyma jeszcze na tyle długo, żeby zdążył zwiać do Brukseli. Tak sądzę, bo pojawiają się też głosy, że planuje zostać w końcu tym prezydentem. Wtedy jednak potrzebowałby twardej, skutecznej partii, będącej w stanie spełniać obietnice, a nie targaną wewnętrznymi konfliktami, niespójną grupę obcych ideowo ludzi. Powinno mu też zależeć na spełnieniu więcej niż te kilka mało konkretnych konkretów, które udało mu się przepchnąć.
A to przecież nie wszystko
Nie wiem, czy to kwestia aborcji ostatecznie rozwali ten nie-rząd. Podejrzewam, że może być jedną z wielu kłótni, chociaż liczyłam na to, że PSL bardziej przejmie się losem rolników, ale oni zdają się mieć w poważaniu zarówno Zielony Ład, jak i ukraińskie zboże. Z drugiej strony nic dziwnego, bo oni akurat znani są z tego, że lubią się przyklejać tam, gdzie im najkorzystniej. Zastanawia, dlaczego w kwestii aborcji wydają się nieustępliwi, zamiast po prostu zagłosować dla dobra koalicji. Oby konsekwencji im wystarczyło. Poza kłótniami o aborcję mamy jeszcze protest rolników, a od jakiegoś czasu przewiduje się wzrosty cen żywności i prądu. Oby tak dalej, Koalicjo.
M.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite