Żelazna Logika
Facebook usuwa strony powiązane z białoruskim KGB i rosyjskim FSB, odpowiedzialne za antypolską propagandę, w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. A polskie media dalej swoje
Meta (Facebook) poinformowała, że usunęła profile atakujące Polskę za kryzys na granicy i rozprzestrzeniające nieprawdziwe informacje.
W kwartalnym raporcie Meta o cyberbezpieczeństwie, czytamy że w dniu inwazji na Ukrainę i na krótko przed nią, konta powiązane z rosyjskimi służbami rozprzestrzeniały nieprawdziwe informacji o masowym poddawaniu się bez walki, wojsk ukraińskich. Wcześniej, te same konta, publikowały fałszywe informacje o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej oraz oskarżały Polskę o bezprawne działania i wzywały do protestów przeciw polskiemu rządowi. Informacje pojawiały się w języku polskim oraz angielskim.
Tym samym, Facebook potwierdza po raz kolejny, że wiele działań podejmowanych na granicy odbywało się według scenariusza rozpisanego na Kremlu. Nie oznacza to że przykładowy Franiu czy Michaś to ruscy agenci, bo tego zwyczajnie nie wiemy. Nawet skłaniamy się do odpowiedzi, że oni pewne rzeczy robili, bez głębszej analizy skutków swoich działań, nieświadomie wchodząc w rolę pożytecznych idiotów. Jedni zapewne z potrzeby czynienia czegoś dobrego, inni w bezwarunkowym odruchu sprzeciwiania się wszystkiemu, co robi polski rząd. Jeszcze inni, bo po prostu Polski nie lubią. Ale czy byli też na granicy ludzie wykonujący swoje zadanie, zlecone w Moskwie i Mińsku? Nie wiemy ale się domyślamy.
Co do mediów, powielających często nieprawdziwe tezy. Tutaj zarzut jest poważniejszy, bo media powinny dokładnie weryfikować wszystkie niusy, a nie serwować nam historyjki o rzucaniu ciężarnej przez płot, straszeniu dzieci, szukaniu Eileen, o której sami zaznaczali w artykułach, że informacja jest niepotwierdzona, a w skrajnych przypadkach o kocie, co przyszedł z buta z Afganistanu albo gościu, płynącym kilka dni rzeką o temperaturze kilku stopni 🙈
Gazeta.pl: „Wiemy jak działa propaganda”
O istnieniu operacji „Śluza” wiemy od dawna. O istnieniu profili rozsiewających w sieci propagandę wiemy, co najmniej od grudnia. I co na to gazeta.pl?
Mamy taki tam, ciekawy zbieg okoliczności. Facebook publikuje swój raport, a Gazeta.pl publikuje dziś rano tekst, mieszkającej w Berlinie Anny Alboth, w którym pojawiają się typowe dla podobnych artykułów, zdania:
„Zobaczyłam tę scenę i po policzkach popłynęły mi łzy. Płacz bezwarunkowy, nie mogłam się opanować. Buczałam pod nosem, a przed oczami stawały mi sceny z ostatniego pół roku na polsko-białoruskiej granicy, gdzie widziałam dziesiątki dzieci, które przez strażników granicznych były popychane, zastraszane, wywożone na bagna, na śmierć. Widziałam dzieci z nogami pogryzionymi przez psy. Widziałam dzieci głodne, spragnione i nieprzytomne ze zmęczenia. Dzieci, które na widok strażników sikały pod siebie. Strażników w dokładnie takich samych mundurach jak ten tutaj.
Nie mogłam sobie odmówić. – Przepraszam, czy tam, te 50 km stąd na północ, na polsko-białoruskiej granicy, tak samo rozkosznie zajmował się pan uchodźczymi dziećmi? – zapytałam„
Gra na emocjach, sugerowanie bezduszności polskich strażników. Klasyka. Dalej też ciekawe fragmenty:
„Spotkałam Kubańczyków, którzy nie mogą uwierzyć, że Polska, która dla nich była państwem prawa, w odróżnieniu od ich kraju, takiego wniosku od nich nie chce przyjąć. Tym bardziej że przyjmuje je od dezerterów z Ukrainy, właśnie na zielonej granicy, nie na przejściu granicznym”
„Dezerterów z Ukrainy”. Nawet nie będziemy tego komentować.
Dalej czytamy też, że „ktoś” podzielił uchodźców na terrorystów i bezbronnych. Kto? Nie wiadomo. Niczego takiego nie widzieliśmy. Zawsze natomiast widzieliśmy szerszy kontekst i celowe działania Łukaszenki i Putina aby zdestabilizować Polskę. Czytamy też „wobec jednych podjudzamy nienawiść, a w stosunku do drugich rozbudzamy miłość do brata Ukraińca”. Dowiadujemy się też, że „kilku chłopaków rzucających kamieniami” to „przekłamany obraz rzeczywistości aby podsycić strach” i „Polak nie pojedzie na tę granicę, nie przekona się czy propagandowy obrazek z TVP to prawda”. Niestety pani Anno, sęk w tym, że te obrazki były nie tylko w TVP ale też w BBC, CNN i na Twitterze. Sprytna próba zdezawuowania niusa aby nazwać go „przekłamanym obrazem” ale niestety jest ona daleka od rzeczywistości.
No musimy przyznać, że grubo. Przekłamanym obrazem rzeczywistości jest nazwane to, co wszyscy widzieliśmy na wielu filmach i to co jest w zdjęciu tytułowym tego artykułu. Jako podsumowanie tego artykułu, zacytujemy jedno zdanie, z którym bardzo mocno się zgadzamy, zatem gratulujemy trafnej opinii. Oto ono:
„W teorii wiemy, jak działa propaganda. Że prawda nie ma znaczenia. Że kłamstwo może zostać zdementowane, udowodnione, rozłożone na czynniki pierwsze”
Facebook właśnie zdementował kłamstwa, udowodnił i rozłożył na czynniki pierwsze.
A Wy dalej nie wiecie „jak działa propaganda” ?
Wesprzeć nas można poprzez Patronite