Razprozak

Aktor skompromitowany myśleniem samodzielnym

Opublikowano

on

Chris Pratt to jeden z najsympatyczniejszych gości w branży filmowej – i to bez podziału na lewackie Hollywood, polskie piwniczne kino prawicowe i wszystkie pozostałe kategorie. Jeden z internautów swego czasu słusznie zauważył, że gdyby psy z rasy Golden retriever mogły być ludźmi, byłyby dokładnie takie jak Chris Pratt. Trzeba się mocno postarać (albo mieć jakieś problemy ze sobą i ukryte kompleksy), żeby tego gościa darzyć niechęcią. Zabawny, ludzki, przyjazny, całkowicie pozbawiony gwiazdorskich manier, zarażający pozytywną energią. No taki po prostu ludzki Golden retriever, lepiej się go podsumować nie da. Ewenement w czerwonodywanowym świecie nadętych bufonów z Hollywood.

Nie będę się zagłębiał w ocenę jego talentu aktorskiego, żaden ze mnie wybitny znawca w tej dziedzinie, poza tym choć bardzo lubię Pratta, właściwie nie oglądam jego filmów, zresztą odkąd prowadzę swój profil, zdecydowanie więcej czytam niż oglądam. Ale oglądałem mało u nas znany serial komediowy „Parks and recreation” i świetnie tam sobie ów aktor radził. Zagrał głupiutkiego ale sympatycznego Andy’ego. W jednej ze scen Pratt zaskoczył obsadę i pozwolił sobie na improwizację – miał wpisać w internecie objawy choroby swojej koleżanki z pracy i na tej podstawie pomóc jej ustalić, co się z nią dzieje. Wklepał więc kilka słów i zawołał: „Wpisałem twoje symptomy w wyszukiwarkę, żeby sprawdzić co ci dolega, i tu piszą, że możesz mieć problemy z połączeniem sieciowym”. Reżyserowi tak się jego improwizacja spodobała, że nie tylko włączył ją do serialu, ale i po czasie z udawaną zazdrością nazwał ten moment najzabawniejszym w całej historii serialu. Wybaczcie przydługi wstęp, ale mam płacone na zasadzie: sztabka złota za każdy akapit, więc – sami rozumiecie. W następnym tekście podam przepyszny przepis na szarlotkę.

Pratt jest też „dobrze ohajtany” – z córką Arnolda Schwarzeneggera, wzorowego lewaka, wielkiego przyjaciela ideologii LGBT i innych neomarksistowskich środowisk. Same plusy! Nic tylko robić karierę, śnić swój hollywoodzki sen i zbierać oklaski oraz biustonosze rozpiszczanych fanek. Ale nagle okazuje się, że na tym podręcznikowym wizerunku jest skaza. I to skaza nie do zmycia.

Otóż Chris Pratt jest… chrześcijaninem. I to takim wierzącym. Na Instagramie wrzuca zdjęcie ze swoją żoną, pisze o jej „czystym sercu” i o tym, że poznali się w kościele. O Bogu i swojej wierze wypowiadał się częściej. Tyle wystarcza, żeby znaleźć się na czarnej liście, jako wróg ludu. Joe Rogan, znienawidzony przez lewicę komentator mający gigantyczne zasięgi, już kilka miesięcy temu zauważył, że Pratt jest niewygodny: „Nawet Chris Pratt ma problemy przez to, że jest chrześcijaninem, mimo że to najsympatyczniejszy facet, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Wymyka się ze schematu. Jest chrześcijaninem, wypowiada się o tym raczej otwarcie, i z tego powodu go atakują. On po prostu wierzy w Jezusa i stara się być dobrym człowiekiem, a oni na to reagują na zasadzie: pierdolić go”. Warto dodać, że sam Rogan nie jest chrześcijaninem, deklaruje się jako agnostyk.

Jego słowa w ostatnich dniach nabierają aktualności. Jedna z użytkowniczek Twittera zaczęła nawoływać do usunięcia Pratta z obsady kasowych filmów z serii „Strażnicy Galaktyki” i zastąpienia go innym aktorem. Pomyślicie: po co przejmować się opinią jakiejś idiotki? Problem polega na tym, że jej tweeta polubiło ponad… 200 tysięcy osób. Warto dodać, że owa internautka identyfikuje się jako „ona”, że w swoim opisie umieściła informację, iż popiera aborcję, jest antyrasistką, domaga się zlikwidowania policji i jest – uwaga – przeciwniczką „WYKLUCZANIA”. Dlatego domaga się wykluczenia chrześcijańskiego aktora z obsady filmu. Bo jest przeciwniczką wykluczania.

Pratt wywołuje taką wściekłość nie tylko dlatego, że ma czelność deklarować się jako chrześcijanin, a nie jako marksista, ale również dlatego, że poszła plotka, iż bywa w kościele, który ma czelność nie kochać LGBT i nauczać swoich wiernych według Pisma Świętego, a nie według CNN albo jakiejś amerykańskiej wersji „Gazety Wyborczej”. Reżyser twardo wstawił się za gwiazdą swoich filmów i poinformował, że jeśli Pratt zostanie usunięty z obsady, to on na znak protestu zrezygnuje ze swojej funkcji. Odpisał też bezpośrednio na wpis, który zdobył tak ogromną popularność (cytuję za portalem Antyradio): „Wiem nawet do jakiego kościoła chodzi. A Ty wiesz? (Odpowiedź brzmi: nie, nie wiesz, ale słyszałaś od kogoś, kto słyszał od kogoś, że on chodzi do tego kościoła, więc pomyślałaś: O, okej, wierzę w tę okropną rzecz, którą przeczytałam o znanej osobie w internecie)”.

No i wtedy dostało się im obu. Niejaka Alison Stine z portalu Salon.com wypociła artykuł pod wiele mówiącym tytułem: „Skompromitowany reżyser staje w obronie skompromitowanego aktora”. Postępowa wariatka nazywa aktora skompromitowanym, a jej oskarżenie pod jego adresem polega nie tylko na tym, że chodzi on do kościoła który jej nie pasuje, ale i na tym, że „unika tematu swojego członkostwa w tym kościele, unika tematu poglądów kościoła i jego własnych na temat praw gejów”. Rozumiecie…? Oni nienawidzą go nie za to, że mówi coś, co im się nie podoba – lecz za to, że nie mówi tego, co im się podoba…!

Tu sam się nasuwa Mackiewicz i jego antykomunistyczny majstersztyk „Zwycięstwo prowokacji”, sprzed 60 lat: „nie wolno w ustroju komunistycznym bronić się nawet milczeniem. Odwrotnie, wszyscy muszą mówić. Mówić to co im się każe”. Te słowa idealnie pasują do przebrzmiałej gwiazdki polskiej sceny muzycznej, Piaska, który choć przez całe życie stronił od brudzenia się polityką, ideologią i moralizowaniem, jakiś czas temu zrobił ze swojego coming-outu obrzydliwy spektakl polityczny, byle tylko płynąć z mainstreamem i zostać przez niego pogłaskanym.

Tak, dzisiaj każdy MUSI uwielbiać marksistowską ideologię LGBT. Nie wystarczy, że nią nie gardzisz – absolutnie MUSISZ ją popierać. Nie wystarczy, że nie jesteś jej wrogiem – MUSISZ być jej przyjacielem i sługą. Nie wystarczy, że jej nie hejtujesz – musisz prześcigać się z innymi we wjeżdżaniu jej w tyłek. W dzisiejszych czasach nie tylko nie wolno ci wyrażać swojego zdania. Nie wolno ci go nawet posiadać.

Jeśli nie beczysz razem z resztą stada, jesteś intruzem.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Exit mobile version