Wojciech Kozioł
Zwycięstwo, z którego trzeba być dumnym
Często zapominamy jak wielkie znaczenie miała bitwa warszawska oraz cała wojna polsko-bolszewicka. Warto mieć z tyłu głowy, że to właśnie nasi przodkowie dokonali wręcz niemożliwego oraz ocalili w tamtym czasie Europę przed komunizmem.
Gdyby spytać statystycznego przechodnia, by wymienił kilka najważniejszych bitew w dziejach świata, to zapewne padną odpowiedzi w stylu bitwa o Stalingrad, może ktoś bardziej zafascynowany historią powie coś o Waterloo albo bitwie pod Gaugamelą. A co się stanie, gdy zapytamy o najważniejszą bitwę w historii polskiego oręża? Pewnie wielu odpowie, że Grunwald, ewentualnie nastanie głucha cisza, ponieważ w Polsce bardziej się upamiętnia porażki, aniżeli zwycięstwa. Dopiero w ostatnich kilku latach zaczęło się to zmieniać. A przecież mamy w portfolio nie tylko wielką bitwę w historii naszego państwa, ale również w dziejach świata.
Odrodzenie i początek wojny
Po zakończeniu Wielkiej Wojny z lat 1914-1918 w Europie nastąpiło ogromne trzęsienie ziemi. Francja poniosła olbrzymie straty, co było przyczyną jej postawy w 1939. Wielka Brytania zaczęła tracić status światowego hegemona. Kaiserowskie Niemcy, po kapitulacji, pogrążyły się w wewnętrznym kryzysie gospodarczym i politycznym, a radykalne bojówki partyjne prowadziły ze sobą regularne starcia w większych miastach. Monarchia Austro-Węgierska rozleciała się jak domek z kart. Nie inaczej sprawa wyglądała z Imperium Osmańskim. A na wschodzie od 1917, po obaleniu caratu zaczęło się rodzić największe zagrożenie dla przyszłości Europy – Rosyjska Republika Radziecka.
Pośrodku tego wszystkiego odradzała się II Rzeczpospolita. Również zniszczona, w chaosie, ale posiadająca wtedy ogromną motywację do odbudowy swojego państwa, po raz pierwszy od ponad stu dwudziestu lat. Przerwa w działaniach wojennych nie trwała zbyt długo, bo już w lutym 1919 rozpoczęły się regularne walki na wschodzie. Na początku wyglądało to obiecująco. Polska armia stopniowo odbijała kolejne miejscowości z rąk czerwonych. Po jakimś czasie wystosowała również oficjalną odezwę do bolszewików, by ci uznali niepodległość Ukrainy pod przywództwem Petlury.
Po tymczasowym zawieszeniu broni kolejne starcia miały miejsce w 1920. Komuniści błyskawicznie przeszli do ofensywy i od początku natarcia, w czerwcu, spod Kijowa dotarli pod Toruń, Warszawę, Zamość i Lwów już do pierwszej połowy sierpnia tego samego roku. Sytuacja wydawała się katastrofalna.
Zachód z góry postawił na nas krzyżyk
Z podobnego założenia wyszły państwa zachodniej Europy. Brytyjski premier Lloyd George był przekonany o rychłej klęsce Polski. Z jednej strony proponował Rzeczpospolitej, by ta przystała na założenia linii Curzona. Z drugiej, po cichu, widział korzyści ze współpracy brytyjsko-sowieckiej.
Odgórnie sterowana przez Komintern prasa zagraniczna m.in. we Francji, Anglii, Niemczech czy Czechosłowacji wręcz namawiała do antypolskich protestów i strajków. Głównym argumentem było przyniesienie „prawdziwego socjalizmu” przez Armię Czerwoną. Z resztą sama Czechosłowacja blokowała transporty i wsparcie do Polski (np. z Węgier), zajęła również Zaolzie, a następnie ogłosiła neutralność, licząc na późniejsze dobre stosunki z bolszewikami.
Nie będzie pewnie też niespodzianką, jeśli napiszę, iż dużą rolę we wsparciu działań komunistów miała Republika Weimarska, która potajemnie sprzedawała broń Rosjanom. Nie brakowało także niemieckich ochotników po stronie czerwonych. Wedle różnych szacunków mogło to być około 20 tysięcy żołnierzy i nawet do 80 tysięcy członków Związku Spartakusa (marksistowskiego ruchu w Niemczech).
Co więcej, Wiktor Kopp (przedstawiciel Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych Rosyjskiej Republiki Radzieckiej) złożył w Berlinie propozycję podziału Polski wedle granicy z 1914 roku. Niemiecki sztab jak i rząd wydawali się być tym bardzo zainteresowani i w 1920 roku byli nawet gotowi wkroczyć na Pomorze, Śląsk oraz do Wielkopolski. Jedyną ich obawą była reakcja państw Ententy, które starały się trzymać Niemcy w ryzach po przegranej przez nich wojnie.
Należy również wspomnieć o tym, że Republika Weimarska chciała tę sytuację wykorzystać jeszcze innymi sposobami. Pierwszym były plebiscyty na Warmii i Mazurach, które Niemcy świetnie rozegrali na swoją korzyść, przekonując ludność o rychłym upadku Polski. Drugim była kwestia Śląska, który Niemcy chcieli przejąć bez głosowania mieszkańców tego terenu. Tym samym złamaliby założenia traktatu wersalskiego. Doprowadziło to automatycznie do II powstania śląskiego.
Wielka mobilizacja i pogonienie czerwonej zarazy
Ktoś, kto nie zna historii, mógłby pomyśleć, że przy kumulacji aż tak wielu niekorzystnych zdarzeń musiało się to skończyć katastrofą. Tak się jednak nie stało. Nie bez powodu też mówi się o „cudzie nad Wisłą”, choć dodawanie do tego wydarzenia boskiej ingerencji umniejsza wartości wysiłku, jaki został włożony w to zwycięstwo.
A składało się na nie wiele czynników. Tym najbardziej, że widoczna była jednomyślność wszystkich środowisk politycznych. Od stronnictwa narodowo-demokratycznego Romana Dmowskiego, przez ludowców Wincentego Witosa po PPS Józefa Piłsudskiego. Wszyscy oni w chwili próby zaczęli mówić jednym głosem. Z niczego udało się w bardzo krótkim czasie wystawić ponad milionową armię, a całe polskie społeczeństwo zaczęło funkcjonować jak jeden organizm.
Nie można również zapomnieć o samym sztabie wojskowym, który wykonał kawał dobrej roboty. Tutaj też ucinając wszelkie spory historyczne: była to wspólna praca sztabowców, z generałem Rozwadowskim i Józefem Piłsudskim na czele. I najlepiej, by w polskiej historiografii tak o tym pisać. Tak jak Niemcy mieli swój elitarny duet Ludendorff&Hindenburg, tak my powinniśmy mówić o duecie Rozwadowski&Piłsudski.
Tylko dzięki tej ogromnej mobilizacji udało się powstrzymać pochód krasnoarmiejców. Najpierw w bitwie warszawskiej, która złamała inicjatywę w ofensywie, a później w bitwie nad Niemnem.
Należy pamiętać, że sama bitwa warszawska, jak i cała wojna polsko-bolszewicka (szczególnie w swojej drugiej fazie), to nie był wyłącznie tryumf wojskowy. Było to również zwycięstwo organizacji polskiego społeczeństwa, które dopiero co po jednej wojnie potrafiło z siebie wykrzesać więcej, niż ktokolwiek przypuszczał, i nie tylko obronić swoją niepodległość, ale też ocalić Europę przed Armią Czerwoną, Leninem, Trockim i innymi komunistycznymi potworami.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite