Nawiasem Pisząc

Zdanie elity o polskim motłlochu

Opublikowano

on

Dzisiaj mamy kolejną aferę spod znaku: „Nasi polscy wielcy, którzy wyżej srają niż dupę mają”. Olga Tokarczuk, wybitna (ekhm, ekhm) noblistka była łaskawa wyjaśnić, że literatura nie jest dla idiotów, ona sama dla idiotów nie pisze, bo jej książki są dla ludzi inteligentnych. Co więcej wcale nie chce, żeby jej powieści trafiały „pod strzechy” – zapewne dlatego, że uważa Polaków za kolonizatorów, właścicieli niewolników, oprawców Żydów, a dodatkowo jeszcze za idiotów.

Ostra reakcja feministycznej aktywistki

Nie wiem, czy ładnie wypowiadać się w ten sposób – zwłaszcza noblistce. Według mnie to zwykły klasizm i elityzm, żeby nie powiedzieć chamstwo i snobizm, dlatego nie wiem, czy lewicowy piewcy tolerancji będą zachwyceni. Maja Staśko bynajmniej nie była, więc pani Oldze mocno jej słowa już pewnie w pięty poszły. Inna sprawa, że Maja w typowy dla siebie sposób najpierw skrytykowała Tokarczuk, a parę godzin później tych, którzy ośmielili się wyrazić swoje zdanie na temat słów pisarki. To już któryś raz, kiedy Maja najpierw pisze jedno, a potem zupełnie co innego, mimo to liczy na to, że ludzie potraktują ją poważnie, a na końcu dziwi się, ze jednak tego nie zrobili i płacze, że hejt. Wróćmy jednak do pierwszoplanowej bohaterki dzisiejszego wpisu. Domyślam się z jakiego powodu padła taka wypowiedź. I sama sobie nadam prawo do skomentowania tego, ponieważ książki lubię czytać i na dodatek rozumiem, co czytam, więc jak mniemam – jestem godna? Co prawda, pani Tokarczuk akurat nie czytuję, ale przecież tak uznana artystka nie może wychodzić z założenia, że liczy się tylko jej twórczość i tylko słowa wypływające spod jej ręki są ucztą intelektualną dla wybranych, prawda?

Olga Tokarczuk

W każdym razie według mnie jest to odpowiedź na coraz częstszą krytykę jej powieści. Wiadomo – otrzymała nagrodę Nobla, w związku z tym jej książki stały się pożądanymi bestsellerami, a potem nagle okazało się, że ludzie są rozczarowani, bo po noblistce spodziewali się dużo, dużo więcej. Pani Olga oczywiście wie dlaczego – ponieważ są głupi. „Szanowny Polaku, jeśli nie podobała ci się moja książka, toś głupi. Nie dojrzałeś do tak wybitnej prozy, siedź tam pod swoją strzechą i kartofle obieraj, bo prawdziwa sztuka nie jest dla ciebie” – zdaje się tłumaczyć Tokarczuk. Kojarzy mi się to z pewnym wybitnym poetą i pewną wybitną dziennikarką, o której była już mowa. Jaś Kapela i Maja Staśko też lubią odpowiadać na jakąkolwiek krytykę pod ich adresem, że po prostu użyli metafory. A ci wszyscy ludzie, którzy ich krytykują oczywiście jej nie zrozumieli i prawdopodobnie w ogóle nie wiedzą, czym ta metafora jest. O ile oczywiście coś na tę krytykę odpowiedzą, bo zazwyczaj mylą ją z mową nienawiści albo kasują i udają, że jej nie było. To jest zresztą bliskie lewicowemu sposobowi na dyskusję: Nie zgadzasz się ze mną? Jesteś homofobem/rasistą/faszystą/pisiorem/szowinistą (a ostatnio jeszcze doszła ruska onuca) – niepotrzebne skeślić.

Krytyka boli?

Pani Tokarczuk zachowuje się bardzo podobnie. Kiedy była łaskawa opowiedzieć, jak to Polacy mordowali Żydów, handlowali niewolnikami i kolonizowali inne kraje, listem otwartym odpowiedziała jej ś.p. Iwona Konieczna. Nie doczekała się żadnej reakcji, pisarka zdawała się udawać, że w ogóle o takim liście nie słyszała. Niestety pani Iwona wykazała się zbyt dużą wiedzą, umiejętnością argumentacji, celną ironią, ale też wysoką kulturą, więc noblistka nie mogłaby odpowiedzieć, w taki sam sposób, w jaki zwraca się do „motłochu” – że jest po prostu za głupia. Nie wiem też, w jaki sposób należy traktować Stanisława Lema, który najwyraźniej też nie dojrzał do jej niezwykle wybitnej twórczości, bo pisarstwo pani Olgi ocenił tak: Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o „Lalce”. To jest nie tylko mowa-trawa, ale również dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach. „Lalka” to nie tylko piękna książka o miłości, która z „Hymnem o Perle” ma tyle wspólnego, że Izabela Łęcka mogła nosić sznur pereł. Innych związków nie widzę. Książka ta zirytowała mnie tak, że więcej niż połowy nie uczytałem. Nie wykluczam, że na ostatnich stronach mogły się w niej znaleźć jakieś mądrości, ale wątpię, bo to jest dobre dla dziesięcioletnich dzieci, ale nie dla mnie. Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę przeczytać do końca.

Stanisław Lem

M

List otwarty do Pani Olgi Tokarczuk: http://pressmania.pl/list-otwarty-do-p-olgi-tokarczuk-pisze-iwona-l-konieczna/

Facebook: https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Twitter: https://twitter.com/NawiasemPiszac

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version