Nawiasem Pisząc

Trudna kampania Karola Nawrockiego

Opublikowano

on

Otrzymałam prośbę o opisanie kampanii Nawrockiego – problem jednak polega na tym, że nie bardzo jest co opisywać. Jakoś w lutym trafiłam na informacje, że w połowie albo drugiej połowie miesiąca kandydat wspierany przez PiS ma ogłosić swój program wyborczy. Okazuje się, że ma się to stać 2 marca, jednak mam niepokojące wrażenie, że kampania Nawrockiego praktycznie stoi w miejscu. W sytuacji, kiedy dwóch jego głównych kandydatów oficjalnie zaczęło robić prekampanię (z czego Sławomir Mentzen przyznawał się do tego w rozmowach z dziennikarzami, a Rafał Trzaskowski przekonywał, że on jeździ po Polsce w interesie warszawiaków) już dawno temu. Tak późny start nie wróży niczego dobrego. I tam już pal sześć, że nie znamy programu, bo nikt już nie głosuje na program, ale kampania prezesa Instytutu Pamięci Narodowej jest bardzo… nijaka.\

Miłe złego początki

Zaczęło się naprawdę obiecująco. Po tym jak PiS ogłosił, którego kandydata zamierza wspierać w wyborach, wszystko układało się pomyślnie. Prezes IPN-u, czyli wiadomo – patriota (przynajmniej teoretycznie). Wykształcony. Kulturalny. Przystojny. I wysportowany. Pomysł na tę kampanię był chyba taki, że na trudne czasy i w obliczu zagrożenia konfliktem z Rosją potrzebujemy silnego przywódcy, a kto jest silniejszy od boksera? Nawet hasło wyborcze w mojej ocenie zupełnie trafione, bo nawiązuje do nazwiska kandydata i bardzo popularnego, kultowego wręcz filmu „Rocky”. Nawrocki nie miał wtedy jeszcze tak negatywnego elektoratu, jaki mają Tarczyński i Czarnek, o których mówiło się najwięcej w kontekście kandydata PiS-u do fotela prezydenckiego. Nie miał, bo KO i usłużne jej media zrobiły od razu, co do nich należało. Najpierw ten obrzydliwy tekst Wybiórczej ze zdjęciem jakiegoś hailującego gościa, który nawet podobny do Nawrockiego nie był. Potem oczywiście zmienili fotografię, ale odnieśli skutek, jaki zamierzali – wielu ludzi jeszcze nawet nie wiedziało, jak wygląda Nawrocki i pierwszy raz „zobaczyło go” na zdjęciu przy artykule z GW. Sprostowania i zmiana zdjęcia już pierwszego wrażenia nie cofnęło, bo nawet jeśli facet na zdjęciu to nie Nawrocki, to nie zmienia faktu, że Nawrocki zadaje się z naziolami. Inaczej by takiego zdjęcia nie wstawiali, prawda? Z dnia na dzień o Karolu Nawrockim mogliśmy przeczytać same najgorsze rzeczy, na domiar złego niczym niepoparte. Mam też wrażenie, że Nawrocki ma jednak słabe wsparcie z PiS-u. Ogłosili go na kandydata i niech sobie chłop radzi sam, ale te różne spotkania prezesa IPN-u z wyborcami są kompletnie nienagłaśniane, rzadko kiedy przedostają się do mediów. Poza tym jednym, na którym ludzie krzyczeli „nie bać Tuska”, a posłowie KO i media obłudnie się oburzyli, że to skrajne chamstwo i brak kultury, ale ich osiem gwiazdek krzyczane w nieocenzurowanej formie przez uczestników pewnego campusu było już elementem polskiej kultury, bo słowa ułożył patusiarski raper, który w innych swoich utworach śpiewa o zażywaniu narkotyków i robieniu z kobietami tego samego, co chciałby też robić z PiSem. Interesujące hobby.

Media – czwarta władza

Dużo złego zrobiła kandydatowi popieranemu przez PiS negatywna kampania medialna, która rozpętała się niemal od razu po ogłoszeniu jego kandydatury. I dawno nie widziałam tak ordynarnej, kłamliwej i pełnej nienawiści akcji wymierzonej w jednego konkretnego człowieka. Zaczęto go oskarżać o jakieś obrzydliwe wręcz rzeczy. Wyciągnęli mu jakieś znajomości z ludźmi, którzy robili bardzo złe rzeczy, na tej podstawie ogłoszono, że jest alfonsem, a teraz podgrzewa się temat, że w Gdańsku przez ileś tam czasu mieszkał na koszt podatnika. Na koszt podatnika wylatywał też za granicę. I nic to nie zmienia, że dużo tych oskarżeń pada słów Tuska, którego można oskarżyć dosłownie o to samo. Bo czy on nie ma znajomych, którzy mieli kłopoty z prawem? Jednego nawet zaprosił do partii, chyba tylko za to, że najbardziej z nich wszystkich nienawidził PiS, bo musiał przez nich mdleć i uciekać do Włoch. Drugim może być Sutryk, ale doskonale wiemy, że w Platformie jest ich więcej. Nie wspomijając już o tym, że prawie cała jego banda tuż po zwycięstwach ochoczo zabrała się za łamanie prawa. O nieścisłościach z mieszkaniami też nie powinien się wypowiadać, bo zdaje się, że ani Myrchy ani Gajewskiej nie spotkały żadne konsekwencje za ich mieszkaniowe akrobacje, a warto wspomnieć, że małżeństwo nie wpadło nawet na to, żeby ustalić wspólną wersję, bo jedno i drugie mówiło później co innego w wywiadach. I nie wiem, czy oskarżanie kogoś o sutenerstwo, co jest swoją drogą wyjątkowo obrzydliwe, też jest dobrym pomysłem, skoro większość mediów, które otwarcie wspierają Tuska, promuje też prostytucję. Z tymi wyjazdami za pieniądze podatników też bym nie szalała, bo kto płacił za spotkanie Trzaskowskiego z mieszkańcami Bielska-Białej? Ja w tym nie widzę logiki, ale w kampanii prezydenckiej logika się niestety nie liczy. Nie liczy się też to, co mówi sam kandydat. Ważne jest to, co mówią o nim inni, a media i KO zadbały o to, żeby o Nawrockim mówiło się jak najgorzej.

Nierówne starcie

Posłowie KO rzadko wyciągają wnioski ze swoich błędów, ale z lekcji z 2015 roku, kiedy Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim dużo się nauczyli. Wtedy Duda był przez nich lekceważony, więc za bardzo się nim nawet nie interesowali, bo nikt go nie zna, więc nikt na niego nie zagłosuje. A że Komorowski rozumem specjalnie nie grzeszy, to walił wtopę za wtopą, a i tak mógłby przegrać dopiero wtedy, gdyby pijany potrącił zakonnicę w ciąży na pasach – pamiętamy, prawda? Dlatego na Nawrockiego rzucili się ze zdwojoną siłą i wylali na niego takie obrzydlistwa, jakie tylko byli w stanie wymyślić. Być może to jest jedna z przyczyn, dla której Sławomir Mentzen zdobył niedawno przewagę nad Karolem Nawrockim. Drugą może być fakt, że Mentzen naprawdę ostro wystartował ze swoją kampanią i po ilości jego wyjazdów i wieców widać, że facet haruje jak wół i jest wręcz niezmordowany (i o ile uważałam, że Bosak byłby lepszym kandydatem, niż lider Nowej Nadziei, o tyle pracowitość jest cechą, którą cenię u polityków, więc tutaj Mentzen zapunktował), a Nawrocki mam wrażenie, że nawet nie zdążył jeszcze wejść w tę kampanię. Inna sprawa, że kandydat Konfederacji ma ogromne wsparcie od swojego środowiska, a prezes IPN-u został rzucony na głęboką wodę i teraz, mam wrażenie, że musi radzić sobie sam. Być może jest to spowodowane tym, że ekipa KO bezprawnie postanowiła zablokować finanse partii Jarosława Kaczyńskiego, a potem wypięła się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, bo jeszcze nie zdążyli się do niego w pełni dorwać i obsadzić swoimi stanowiskami (tak przy okazji – niedawno sąd uchylił wyrok ośmiu lat dla zwyrodnialca, który rzucał niemowlęciem o ścianę, w wyniku czego maluszek doznał krwiaka mózgu i połamania kończyn, a powodem miało być to, że sędzia był „neo-sędzią”). Trzeba przyznać, że z tego Tuska to kawał obłudnego cynika, ale wałki potrafi robić, jak mało kto. Zastanawiałam się też, czy sondażownie nie fałszują tych wyników, żeby jak najbardziej osłabić Nawrockiego, ale u bukmacherów wygląda to dokładnie tak samo, a oni swoje prognozy opierają przecież na typach ludzi, którzy stawiają na to swoje pieniądze.

Co jeszcze wygrzebią?

Nie wygląda to najlepiej, bo wolałabym, żeby Trzaskowski miał dwóch poważnych kandydatów, a nie jednego. A jestem niemal pewna, że jeśli Mentzen dostanie się do II tury, to wyciągną mu absolutnie wszystko. Brata, doradzanie firmie, która okazała się nie do końca legalna (nazywała się bodajże „Wiking”), prorosyjskość i to, że chce wyrzucać Żydów i homoseksualistów z Polski. Większość z tego to stek bzdur, ale dla nich to nie przeszkoda. Podejrzewam, że jeszcze sobie jakieś „haki” na niego wymyślą – skoro Nawrocki mógł zostać oficjalnie nazwany alfonsem (i nikt na to nie reaguje), to być może okaże się, że Mentzen jest członkiem grupy Wagnera, bo dlaczego nie? Ci ludzie nie mają żadnych granic? To nie jest uczciwa walka polityczna. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że polityka nie jest czystą grą, ale poziom obrzydliwości, jaka wylewa się przy okazji tegorocznej jest nie do ogarnięcia nawet dla mnie. A ona się przecież jeszcze nie skończyła – nawet się na dobre nie rozpoczęła. Jak się wyleje na kontrkandydata odpowiednią ilość gnoju, to nagle jego uczciwe podejście do pewnych kwestii przestają mieć znaczenie. Karol Nawrocki wziął bezpłatny urlop i nie sprawuje w tej chwili funkcji prezesa IPN-u. Rafał Trzaskowski na razie zapowiadał, że weźmie, ale nie słyszałam, żeby zapowiedź zrealizował, a w stolicy bywa aż raz na tydzień. Znając jego pracoholizm, pewnie po to, żeby odpocząć. Najsmutniejsze jest to, o czym wspominałam wcześniej – Rafał Trzaskowski ma pełne wsparcie swojej partii, podobnie jak Sławomir Mentzen (poza aferą związaną z ogłoszeniem kandydatury Grzegorza Brauna). A Nawrocki? Ostatnio widuję tylko jakieś sponsorowane posty, podejrzewam, że posłanek PiS-u, z których kojarzę tylko Lichocką i Chorosińską, z czego ta druga nie cieszy się dużą sympatią, nawet wśród wyborców PiS. Obawiam się, że to naprawdę jest za mało. Pewną nadzieją może być fakt, że według ostatniego sondażu United Surveys Mentzen traci niespełna siedem punktów procentowych, a podejrzewam, że wyborcom PiS-u prędzej ręka uschnie, niż oddadzą głos na kandydata KO. Wciąż jednak mam duże wątpliwości, co do tych sondaży, bo poparcie dla PiS-u deklaruje ponad 30% obywateli Polski. Gdzie oni nagle wyparowali?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version