Nawiasem Pisząc

Szacunek do kobiet po lewicowemu

Published

on

Kojarzycie ostatnią strategię totalnej opozycji, kiedy wyszło na jaw, że jednak są w Polsce kobiety, które zamierzają oddać głos na PiS, albo (o, zgrozo!) na Konfederację? Wiecie, straszą jak to będą zmuszać je do porodu, sprowadzą panie do roli „służących” mężczyzny, której prawa będą regularnie i konsekwentnie łamane i w ogóle nastanie dziewiąty krąg piekła kobiet? Ewentualnie usiłują je obrażać, co jest nie tylko zabawne, bo ukazuje cały ich poziom hipokryzji, ale przede wszystkim nieskuteczne. Nie wyobrażam sobie, żeby potencjalny wyborca, który zawiedziony działaniami i naiwnym programem (albo jego brakiem) jednej partii zaczyna popierać inną, na dodatek skrajnie odmienną poglądowo, daje się przekonać do powrotu, po tym kiedy obraziło się jego inteligencję. Nikt chyba nikogo nigdy nie nakłonił do zmiany poglądów, jeśli jedynym jego argumentem będzie: „Jesteś głupi”. A dokładnie to robią politycy PO i lewicy – jeśli straszenie nie pomaga, to spróbujemy wyśmiać albo obrazić. Jak to ujął Krzysztof Śmiszek? „Głupota albo zaczadzenie”? No tak, na pewno tymi słowami przemówiłeś, Krzysiu, wszystkim kobietom, które ośmielają się nie wspierać opozycji, do rozumu. Na tyle dosadnie, że prędko na was nie zagłosują. Sytuacja jednak jest drażliwa, bo wytrącony im został jeden, stereotypowy argument z ręki – no bo jak tu wmawiać ludziom, że na Konfederację to tylko młode, zakompleksione byczki głosują, incele, kuce i chuligani stadionowi? Przedstawiciele bardziej lewej strony politycznej nie mogą zrozumieć, że temat aborcji już się Polakom przejadł. Większość kobiet, które na fali wzburzenia, przyłączyły się do Marszu Kobiet w miarę szybko zorientowały się, że wulgaryzmami i wandalizmem niczego nie wywalczą. Zostały tylko najzacieklejsze frustratki, którym nienawiść do PiS-u dosłownie zalała oczy. Kolejne kłamstwa, chętnie powielane przez wspierające ich media, też nie pomagają, bo są szybko prostowane. Zwłaszcza że każda taka manipulacja była coraz grubszymi nićmi szyta. A już afera ze świętą Joanną od aborcji na pewno zwolenników nikomu nie przysporzyła. Jestem przekonana, że jest dokładnie na odwrót i że każda taka gównoburza rozkręcana przez niektórych polityków i media powoduje, że kolejnym osobom otwierają się oczy. No bo ileż można dać się okłamywać?

Zaklinanie rzeczywistości

Ostatnio kolejne kobiety do lewicy była łaskawa zniechęcić Joanna Senyszyn. W programie telewizyjnym o nazwie „Arena Poglądów” na pytanie pewnej pani o kwestie bezpieczeństwa, związane z relokacją „uchodźców” i otwarcia granicy z Białorusią dla tłumu ludzi najpierw uprzejmie stwierdziła, że to propagandowe bzdury serwowane nam przez prawicę. Prawdopodobnie chodziło jej o to, że ci ludzie to tak naprawdę niegroźni są. Pani Joanna niestety miała pecha, bo zaprzeczać „prawicowej propagandzie” przyszło jej niedługo po tym, kiedy we Francji najpierw jakiś zbir atakował nożem malutkie dzieci, potem inny prawdopodobnie próbował porwać dziewczynkę, przy okazji powalając jej babcię, a jeszcze później cała Francja zapłonęła ogniem, bo policja zastrzeliła młodocianego przestępcę, który wcześniej prawie potrącił jednego z funkcjonariuszy. A jakby tego było mało, mniej więcej w tym samym czasie cała Polska żyła brutalnym morderstwem dokonanym na obywatelce naszego kraju przez Banglijczyka. I – jak na złość – żyjemy w czasach szybkiego Internetu, nie musimy oczekiwać posłańca na koniu, więc informacje o tych wydarzeniach dochodziły do nas na bieżąco. A jak ktoś chciał, to mógł sobie nawet obejrzeć nagrania, na których widać, jakim radosnym ogniem płonęła niedawno Francja. I przy okazji przeanalizować sobie, jak szybko fajczą się samochody elektryczne, do których koleżanki i koledzy pani Senyszyn chcą nas zmusić. Takie zaklinanie rzeczywistości przez lewicę nie jest jednak niczym nowym, zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Przy każdej zadymie, którą wzniecali imigranci w zachodnich państwach Europy słyszymy, że to tylko pojedyncze przypadki, a ci „nasi” na pewno będą kochani, milutcy i dobrzy. Tyle że takich gwarancji niestety nie mogą nam dać. Bart Staszewski, niedługo po tym, jak zaczęły napływać pierwsze informacje o tym, co działo się na ulicach Paryża i innych francuskich miast, wrzucił swoje zdjęcie na tle wieży Eiffla i dodał podpis sugerujący dokładnie to samo, co posłanka lewicy – że wszystko to tylko kłamstwa, bo tutaj bezpiecznie i spokojnie jest. Znając jednak wcześniejszą działalność pana Staszewskiego i wiedząc, że prawdomówność nie jest jego najmocniejszą stroną, mam pewne wątpliwości, czy aby na pewno był wtedy we Francji, czy może po prostu wrzucił jakieś starsze zdjęcie. Też kiedyś byłam we Francji i też nic złego się nie działo, ale to było grubo przed 2015 rokiem, w którym Angela Merkel podjęła – katastrofalną dla Zachodniej Europy – decyzję. Tak więc takie lewackie bajania już znamy, bardziej szokujące jest to, co pani Joanna powiedziała później.

Kompromitująca wypowiedź

„Na szczęście przepisy pozwalają usunąć ciążę z gwałtu” – postanowiła uspokoić swoją oponentkę Senyszyn. Szacunek do kobiet w pełnej krasie. Zresztą nie tylko do kobiet – mamy tutaj przykład absolutnego braku szacunku wobec każdego, kto ośmieli się prezentować odrobinę inne poglądy. W mediach funkcjonuje takie określenie jak „echo chamber” (z angielskiego: komora echa). Jest to określenie opisujące środowisko o bardzo zbliżonych poglądach, żyjące we własnej bańce, gdzie napotyka tylko i wyłącznie przekonania, które wzmacniają te, które mieło wcześniej. Nie trafia na przeciwne poglądy, więc w grupie rozwija się coraz większy radykalizm – zwłaszcza że przekazywane informacje często są odpowiednio zmanipulowane. W pewnym momencie każdy, kto choć trochę odbiega od prezentowanych tam poglądów, jest wykluczany z grupy i konsekwentnie atakowany. Tak stało się z J.K. Rowling i tak samo zachowuje się cała współczesna lewica. Rzecz jasna, wśród osób o prawicowych poglądach, też takie zjawisko występuje, ale mam wrażenie, że ustępują oni tej psychozie i poziomowi zakłamania, jakie prezentują media wspierające opozycję i jej przedstawiciele. Wróćmy jednak do omawianego cytatu. Nie wiem, czy pani Joanna naprawdę uważa, że aborcja rozwiąże wszystkie problemy zgwałconej kobiety? Traumę, z którą się zmaga, uczucie poniżenia, wstydu i strachu? Wyleczy jej problemy psychiczne, które – z ogromnym prawdopodobieństwem – będzie miała po takim przeżyciu? Wyskrobie dziecko i wszystko będzie cacy? Domyślam się jednak, że kontekst takiej wypowiedzi był inny. Pani Joanna zdecydowała się na cyniczny, ohydny i katastrofalny wizerunkowo żart, żeby swoją postawą zignorować problem agresywnych imigrantów, a wręcz pokazać, że w jej mniemaniu on nie istnieje. Takie zaprzeczenie przez ignorancję. I, tak jak wspominałam, wykazała się ogromnym brakiem szacunku wobec kobiet, które obawiają się o swoje życie i zdrowie. Kobiet, o które prawa i bezpieczeństwo podobno walczy. Wydaje mi się, że żadnej pani, która zwróciła się w stronę Konfederacji, tym wystąpieniem nie przekonała; przeciwnie – zraziła do siebie inne. Strzał w kolano, jak w przypadku Śmiszka. No i najważniejsza kwestia, żartować z gwałtu? Z gwałtu nie wolno żartować, gwałt można jedynie deprecjonować i wmawiać wszystkim, że kiedy mężczyzna odwraca za kobietą wzrok to właśnie ją gwałci i molestuje. Ale żartować? Nigdy!

Maju Staśko, dlaczego nie protestujesz!?

M.

 

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version