Wojciech Kozioł

Rosja marzeń Nawalnego i „Wyborczej”

Opublikowano

on

Gdyby robiono zawody z cyklu „kto złoży najgłupsze życzenia świąteczne”, to z pewnością „Gazeta Wyborcza” byłaby w tym roku w ścisłej czołówce. Ba. Może i nawet na podium. Życzenie „Rosji z marzeń Nawalnego” to w zasadzie życzenie Rosji tego samego co obecnie, tylko że w masce demokracji i „antyputinizmu”.

Rozmówki Adama i Aleksieja

Kilka lat temu pojawiła się publikacja, w której Adam Michnik przeprowadził długą rozmowę z Aleksiejem Nawalnym. Było tam wiele o historii, polityce w tej części Europy, o przezwyciężaniu uprzedzeń czy rosyjskiej mentalności. Można było z tego tytułu wysnuć wręcz, że Nawalny to prawdziwy demokrata i powiew świeżości na rosyjskiej scenie politycznej. Zapewne sam redaktor naczelny „GW” żył lub żyje w takim przeświadczeniu.

Sytuacja z Nawalnym jest jednak zdecydowanie bardziej skomplikowana, niż w prostym świecie redaktorów „GW”, gdzie każdy kto nie jest Putinem jest dobry. Bo jakie są rzeczywiście postulaty głównego opozycjonisty w Rosji?

Na blogu oraz na Tweeterze starałem się przybliżyć tę postać jak najdokładniej. Jest to człowiek, który poparł wojnę w Gruzji, aneksję Krymu… wymieniałem tam wszystko po kolei, więc myślę, że nie ma potrzeby do tego wracać. W każdym razie wizerunek Nawalnego jako nadziei na „normalną Rosję” jest raczej iluzją, której bliżej jest do czegoś pomiędzy Żyrinowskim a Gorbaczowem.

Licencja na opozycjonistę

Rosyjska praktyka wobec nawet tych najmniej znaczących opozycjonistów była bardzo prosta. Zamknąć, otruć, zastrzelić, wysłać „nieznanych sprawców”, zakatować na śmierć… do wyboru do koloru. Ofiary można wyliczać bardzo długo. Boris Bieriezowski, Siergiej Juszenkow, Aleksandr Litwinienko, Boris Niemcow, Anna Politkowska… lista ta obejmuje naprawdę dziesiątki nazwisk, a to jedynie kilka z tych najbardziej rozpoznawalnych. Każdy opozycjonista i przeciwnik Putina kończył w takim samym stylu jak polityczni wrogowie Stalina. Dlaczego jednak Nawalny jest jedynym tak znaczącym przeciwnikiem aktualnego systemu, którego wierchuszka się nie chce pozbyć raz a dobrze? Tego nie wiadomo. Przecież gdyby chcieli, to mają ku temu wrota otwarte i to w każdej chwili. I nie chodzi tutaj o jakieś życzenie mu śmierci, broń Boże, tylko zwrócenie uwagi na tę fundamentalną sprzeczność. W końcu tak jak Stalin celowo trzymał przy życiu Trockiego, to tak samo może robić Putin z Nawalnym. Ile to razy się zdarzyło w „demokracjach ludowych”, że ktoś z „odchyleniem prawicowym” nagle odkupił swoje winy? W Rosji ta mentalność jest nadal aktualna.

Rosja bez Putina to też Rosja imperialna

Niemniej, warto się teraz zastanowić nad tym czy te życzenia „Gazety Wyborczej” to po prostu wyjątkowo idiotyczny błąd czy jednak wyrachowane działanie. Jeśli pierwsze, to znaczy, że mamy do czynienia z ludźmi kompletnie oderwanymi od rzeczywistości. Rosja Nawalnego to Rosja bez Putina, ale nadal Rosja imperialna, antysemicka, rasistowska, nacjonalistyczna. Ukrainę jak i Białoruś traktuje on jako strefę bezpośrednich rosyjskich wpływów, dziedzictwo Rusi. Nawalny może opowiadać wiele o korupcji obecnych elit rosyjskich, o manipulacjach wyborczych, propagandzie Putina. Nie zmienia to jednak faktu, że sam marzy o silnej Rosji, tylko w innym wydaniu.

Jeśli jednak to celowe wmawianie czytelnikom, że „tu patrzcie jest alternatywa dla Rosji”, to jest to zwykłe kłamstwo i manipulowanie przekazem. Niestety dla Europy Środkowo-Wschodniej, ale też i dla samej Rosji, nie ma tam obecnie innego sposobu patrzenia na świat, jak z perspektywy upadłego mocarstwa, którego jedynym argumentem jest siła, a celem odbudowa dawnej potęgi.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version