Lemingopedia

„Randka inflacyjna”. Współczuję wszystkim, którzy szukają drugiej połówki

Opublikowano

on

Mircea - All in collections/Pixabay

Współczuję chłopakom i dziewczynom, którzy są na etapie poszukiwania drugiej połówki do założenia rodziny. Serio.

Na łamach portalu dla p0lek panie wzajemnie usprawiedliwiają się, łącznie z panią psycho-loszką, że: „jeżeli jedna strona traktuje w taki sposób drugą, to zawsze będzie wykorzystywanie. Inaczej jest natomiast w sytuacji, kiedy dzieje się to za obopólną zgodą. Zapraszam cię na kolację lub do kina i ja za to płacę, ponieważ chcę twojego towarzystwa, chcę spędzić z tobą miło czas”. Wtedy jest to jasny układ dorosłych ludzi”.

Randka inflacyjna czyli najedzona i zadowolona

Zacytuję jeszcze jeden fragment. „Znajoma nie czuła jednak z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, a wręcz przeciwnie – często pisała z kolejnymi panami oraz korzystała z ich zaproszeń. Kiedy zapraszali ją na spacer, zazwyczaj odmawiała. Gdy proponowali spotkanie w kawiarni lub restauracji – szła. W efekcie oni płacili za to, co wybrała, a ona wychodziła najedzona i zadowolona”.

Randka inflacyjna z usprawiedliwieniem

Dlaczego portal dla p0lek to usprawiedliwia, a pani psycho-loszce wyszła taka oczywista półprawda? Z prostego powodu. Bo nie chce przyznać, jaki jest właściwie cel randki. Po co ludzie spotykają się ze sobą? Część zapewne wyłącznie dla seksu, ale nimi się nie zajmuję, bo i nie ma czym. Podstawową potrzebą w życiu człowieka jest zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Absolutnie podstawową. Takim bezpiecznym domem dla duszy i ciała jest tradycyjna rodzina.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy wskutek tysięcy artykułów propagujących szonowanie, kobiety – które są rozsądniejsze od mężczyzn – zaczynają dopuszczać do siebie myśl, że w sumie to „mogłabym puścić się za schabowego z pieczonymi ziemniakami, bo w razie coś to się wyskrobię, a jutro na kolację pójdę z innym”.

Kolorofon zaczyna migać. Problemy się nawarstwiają. Panuje taka ogólna, wzajemna nieufność.

Z perspektywy konserwatysty mogę Was jedynie zapewnić, że cena absolutnie nie gra roli. Kobieta umawiająca się na randki wyłącznie celem napełnienia żołądka, nie różni się niczym od książkowej postaci Irki z „Zapisków Oficera Armii Czerwonej” Sergiusza Piaseckiego. Zacytuję, bo lejtnant podsumował jakość tej znajomości dobitnie: „Tak się skończyła moja wielka miłość. Dobrą dostałem ja nauczkę i na zawsze straciłem chęć do romansów z burżujkami. Jednak nasze sowietki są nieporównanie lepsze i tańsze”.

A ja? Ja, spośród tysiąca retropowrótów w modzie, życzyłbym sobie, aby w końcu zapanowała znów moda na godność. Straszna inflacja w tym zakresie jest od kilku lat.

_________________

Obserwuj mnie tutaj:

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version