Nawiasem Pisząc

Powódź, powódź i po powodzi

Opublikowano

on

Pamiętacie wrześniową powódź? No widzicie, a rząd widocznie niekoniecznie, bo do tej pory nie wypłacił obiecanych pieniędzy. W ogóle zdaje się nie zaprzątać tym tematem głowy. Nie wiem też, co robi Jurek Owsiak ze swoją orkiestrą, bo zdaje się, że to jego Donald Tusk poprosił o pomoc w zorganizowaniu środków dla powodzian. Oglądałam dzisiaj program na Kanale Zero, o tym co dzieje się w rejonach dotkniętych powodzią i… nie dzieje się nic. Mieszkańcy na własną rękę próbują rozprawić się ze skutkami powodzi, starają się odbudowywać swoje mieszkania i firmy, sprzątają gruz, ale wygląda tam fatalnie. Dosłownie, jakby powódź przeszła tamtędy tydzień temu, a nie ponad dwa miesiące.

Walka z czasem

Nie od dziś wiadomo, że nasz rząd lubi bardzo dużo naobiecywać, a potem jakoś nie garnie się do spełniania tych obietnic, jednak nie spodziewałam się, że powodzian oleją aż tak. Żeby pojechać, pokazać się, dwa razy machnąć łopatą i zrobić zatroskaną minę byli pierwsi. Nie mieli też oporów, żeby robić sobie zdjęcia z wojskiem i służbami, mimo że tych wojskowych do niedawna mieliśmy przecież nie lubić, bo byli źli i niedobrzy. Ich portale społecznościowe pękały od wyrazów współczucia, obietnic pomocy i oczywiście zdjęć i filmów, które politycy tak chętnie robili sobie tam na miejscu, żeby pochwalić się, jakimi są dobrymi osobami. Czy cokolwiek udało się odbudować? Jednej pani udało się otworzyć swój sklep, druga stawia na nogi pralnię, inny pan remontuje swój sklep zoologiczny. A mieszkania? Tutaj już jest dużo gorzej, bo ci ludzie potracili cały swój majątek, więc niekoniecznie stać ich na remont – a przecież niektóre domy oberwały tak straszliwie, że tam nie trzeba remontu, ale postawienia budynku niemalże od zera. Samochody leżą porozwalane, na ulicach pełno gruzu, złomu i błota, tam się nawet nie udało postawić znaków drogowych. Ludzie mieszkają albo w schroniskach, albo u sąsiadów, albo u rodziny. Większość z nich stara się najpierw odbudować swoje firmy, a nie mieszkania, żeby w ogóle móc znów zarabiać pieniądze. Jedyne, co jest w tym wszystkim pocieszające to fakt, że w dalszym ciągu mogą liczyć na pomoc i życzliwość tych mieszkańców, którym udało się uniknąć najgorszego. Każdy stara się pomóc jak może. Na tym jednak pozytywy się kończą, bo przecież zbliża się zima. W mojej miejscowości dzisiaj rano padał już śnieg. Jest coraz zimniej. Co ci ludzie mają zrobić, kiedy wszystko zamarznie i zostanie pokryte śniegiem? Jak mają kontynuować odbudowę, skoro spora część budynków straciła nawet ściany? Mieszkańcy zalanych miejscowości mają coraz większe obawy, czy uda im się zdążyć.

Obietnice (nie)spełnione

Cóż, temat powodzian był bardzo atrakcyjny dla polityków tylko przez te kilka dni, kiedy trzeba było się pokazać. Sprawiali wrażenie, jakby faktycznie interesował ich los powodzian. Sprawiali wręcz wrażenie, że stać ich w tym wszystkim na jakieś ludzkie współczucie i empatię. Obiecywali pomoc, zwoływali sztaby kryzysowe, służby też działały sprawnie. Dopóki nie pojechali pouśmiechać się do ludzi z innych miejscowości. I do kamer. Potem już temat ucichł, dziennikarze zainteresowali się nowymi wydarzeniami, więc na tereny powodziowe już nie było po co jeździć, bo komu by się pokazali? Za mały „pijar”, nie opłaca się. A pamiętacie może, kto mówił, że prognozy nie są przesadnie alarmujące, więc luzik? Taka to ta odpowiedzialność polityków za słowa. Dzisiaj mało kto już o tej powodzi myśli, więc politycy też wyrzucili sobie ten problem z głowy. Kampania prezydencka się zbliża, a przecież wiadomo, że jest to temat najważniejszy! Powodzianie się nawet nie upominają, bo próbują sami ten bajzel posprzątać. Starają się cierpliwie czekać, bo skoro obiecali, to przecież dotrzymają słowa, prawda? Nie mają teraz czasu organizować protestów pod Sejmem, bo zajęci są odgruzowywaniem swoich miast. A być może widzieli, jak potraktowano protestujących rolników, więc machnęli ręką. Stracili swoje domy i cały majątek, do szczęścia potrzebne im jeszcze, żeby stracili zdrowie, bo wiadomo jaki Donald Tusk ma pomysł na tłumienie protestów, które mu się nie podobają.

Rzadko to robię, ale tym razem udostępnię jedną ze zbiórek dla powodzian. Ja swoją cegiełkę już wpłaciłam.

https://www.siepomaga.pl/powodzie

M.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version