Nawiasem Pisząc
Niekończąca się lista sukcesów
Pamiętacie, dlaczego Donald Tusk powołał na stanowisko rzecznika prasowego rządu Adama Szłapkę? Ponieważ zdał sobie sprawę, że jako nasz pan i władca jest zbyt skromny i nienależycie chwali się swoimi oszałamiającymi sukcesami, dlatego Polacy o nich nie wiedzą. Są to bowiem sukcesy tak oszałamiające, że nie do odnotowania dla zwykłego obywatela, bo taki to wiadomo – głupi jest i nie widzi. I potrzeba było Szłapki, żeby wyjaśnił tym niedouczonym kretynom, że wcale nie jest źle, tylko jest bardzo dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Jest nam tak dobrze, że grzechem byłoby jakkolwiek narzekać, więc niech się nawet nie ważymy. Bardzo możliwe więc, że to Szłapka wymyślił ich nowe, chwytliwe hasełko „Robimy, nie gadamy”. I używają go za każdym razem, kiedy gadają, a nie robią. Czyli dosłownie za każdym razem, kiedy się odzywają. Bo cały geniusz tego hasła polega na tym, że oni gadają, że robią, a nie gadają. I nagrywają kolejne krótkie filmiki, na których gadają, że nie gadają. Nawet nie bardzo jest jak z tym dyskutować. Geniusz!
Uroczysta konsumpcja przystawek
Największym sukcesem Donalda Tuska niewątpliwie jest ostateczne wchłonięcie wszystkich przystawek. Czyli zamiast Platformy Obywatelskiej z przystawkami nazywaną z tego powodu Koalicją Obywatelską, mamy samą Koalicję Obywatelską bez przystawek, bo te zostały skonsumowane. To też jest niewątpliwa umiejętność Koalicji, żeby zmienić nazwę dokładnie na tę samą i odtrąbić z tego powodu wielki sukces, ale umówmy się, że lista sukcesów Tuska jest tak długa, że muszą zadowolić się byle czym. Odnoszę wrażenie, że Doniek nic innego nie robi, tylko nagrywa infantylne filmiki na swoje media społecznościowe, że w sumie z niego fajny i wyluzowany dziadek jest. Dlatego wypuścił promocyjny filmik, na którym płynie sobie jachtem (tuż po aferze KPO, żeby było zabawnie), a w tle leci kawałek jakiegoś rapera, żeby młodzież zrozumiała. Opublikował nagranie, na którym gra w ping-ponga, mimo że w tym samym czasie było posiedzenie Sejmu, ale on jest tak fajnym dziadkiem, że nie chodzi do pracy, tylko na wagary. Prawie jak my, kiedy byliśmy w gimnazjum! Wiecznie młody! A ostatnio pochwalił się, że je żurek i też się jego fanatyczni zwolennicy zachwycali, jakie to jest błyskotliwe. Bo wiecie, minister nie-sprawiedliwości ma na nazwisko Żurek – to jest aż tak śmieszne! Boki zrywać! Swoją drogą, Żurek ma już pierwsze sukcesy na swoim koncie – otóż sędziowie nie będą już losowani, bo to losowanie świadczyło o upolitycznieniu sędziów. Teraz do każdej sprawy będą wybierani. I tak oto, decyzją komplenie niepolityczną, rozprawę Krzysztofa Brejzy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu poprowadzi Tomasz Trębicki, który jest synem działaczki PO. Ciekawe, czy jest na tyle lotny, że sam będzie wiedział, jaki ma zapaść wyrok, czy mu musieli to rozrysować?
Lekcja oszczędności wg Nowoczesnej
Ale dobrze, wracając do przystawek – jedną z nich jest oczywiście Nowoczesna. Nikt by się tego nie spodziewał, patrząc na to, jakim geniuszem ekonomicznym jest Ryszard Petru, który między innymi namawiał ludzi do wzięcia kredytów we frankach, bo ryzyka praktycznie nie ma, więc jest to najlepsze możliwe rozwiązanie i który przepisał swój majątek żonie, żeby rok później dać się sfotografować ze swoją nową wybranką, również wówczas będącą w związku małżeńskim, Joanną Schmidt podczas wspólnej podróży do Madery. A poza tym, wiemy też jak się skończyła sprawa z subwencjami. Nowoczesna popadła w gigantyczne długi, a teraz została rozwiązana. I co się w związku z tym stało z tym długiem – tutaj również z odsieczą przybył Witold Zembaczyński, bo on jakoś zawsze jest pod ręką, kiedy trzeba powiedzieć coś głupiego: Skarb Państwa nie będzie przejmował żadnych naszych zobowiązań … Przeprowadziliśmy taki sposób likwidacji partii, że po prostu te dwa podmioty — z żalem to mówię — będą musiały sobie zapisać resztę tych zobowiązań po stronie straty. Po samej tej wypowiedzi widać, jacy to są krystalicznie czyści i uczciwi ludzie. Nabraliśmy pieniądze, nie spłaciliśmy ich, bo ktoś tam się jorgnął, że zrobił błąd w obliczeniach, ale wszystko załatwiliśmy ZGODNIE Z PRAWEM tak, że nie będziemy musieli spłacić. Normalnemu człowiekowi to by już dawno zajęli konto, a może nawet wpierdzielili go do aresztu, ale oni zrobili to tak, że wierzyciel po prostu musi to sobie wpisać po stronie straty. Cóż, ja bym po prostu przełożyła ten dług na partię, która wchłonęła Nowoczesną, a gdyby to nic nie dało, zajęłabym konta co bardziej krewkich posłów Nowoczesnej. Na początek Szłapce i Zembaczyńskiemu, żeby musieli spisać to po stronie straty. Z żalem to piszę, żeby nie było. Ci ludzie są już tak oderwani od rzeczywistości, że nawet nie dociera do nich, kiedy są zwyczajnie bezczelni. Witek, naleśniki byś im chociaż postawił w ramach rekompensaty. A nie, czekaj…
Same sukcesy… i służba zdrowia
Wykpienie się ze spłacania długu jest niewątpliwie sporym sukcesem, bo zwykłemu obywatelowi nie przychodzi to aż tak łatwo, ale z drugiej strony w Platformie mają świadomość, że nie jest to sukces dobry dla pijaru. Powtarzanie procesów sądowych morderców, bo skazywał ich neo-sędzia też się ludziom do końca nie podoba, więc wrócimy do starych chwytów. Niższa inflacja – nasza zasługa. Rekordowy deficyt co prawda też, ale tym się nie chwalimy. Tym, że ich polityka względem COVID-u czy wojny na Ukrainie była praktycznie tożsama z pisowską, więc gdyby na okres ich rządów przypadła najpierw pandemia, a potem wojna, obstawiam, że wcale by z tego lepiej nie wybrnęli – też nie. Niższa inflacja jest tylko i wyłącznie ich zasługą, tak jak ich zasługą było 800+ wprowadzone jeszcze za rządów PiS. Mamy też szanse dołączyć do słynnego G20 i to również nie jest zasługą wieloletniej pracy, tylko oni to załatwili w dwa lata i mamy docenić. Poza tym mamy rozliczenia, które kończą się z reguły na kilkudniowym pianiu z zachwytu i odebraniem immunitetu, ale spokojnie – w wolnej Polsce wszyscy będziemy siedzieć i oni tego dopilnują! Nie wiem, jakie jeszcze sukcesy przypisuje rządowi Adam Szłapka, w każdym razie sprawa Giertycha, Nowaka czy Grodzkiego nie jest jako sukces zaliczana. Widocznie też pijarowo nie pasuje, zwłaszcza jeśli w tym samym czasie pompuje się aferę Romanowskiego, Wąsika, Kamińskiego i Ziobry, ale zawsze można to przykryć zapowiedziami kolejnych rozliczeń i gadaniem, że się robi, a nie gada. I jakoś to się wszystko czołga. Z przestrzelonymi kolanami, połamanymi żebrami i oderwanymi rękami, ale się czołga. Z chóru zachwytów postanowiła wyłamać się minister zdrowia, Jolanta Sobierańska-Grenda, która ośmieliła się powiedzieć wprost: Do ściany dochodzimy w tym roku, a w przyszłym na pewno już dojdziemy. Podwojona jest dotacja do budżetu NFZ i to ciągle za mało. Kroczący wzrost kosztów jest nie do udźwignięcia. Skoro nie chcemy zwiększać składki zdrowotnej – bo deklaracje polityków są tu jednoznaczne – musimy liczyć na pieniądze z budżetu państwa. Ale jak to? Przecież sielanka jest. Słyszałam sama!
Poszukiwania czarodziejskiej różdżki
Nie wiem, czy panią Jolantę dosięgnie gniew Donalda Tuska (który swoją drogą ostatnio zapewniał, że nie jest osobą mściwą), że nie dołączyła do ich kółka wzajemnej adoracji. Kim jest pani minister, bo to jedno z mniej znanych nazwisk w rządzie premiera? O niej przynajmniej można powiedzieć, że jakąś wiedzę na temat swojej nowej pracy ma, bo wcześniej wyciągnęła ileś tam szpitali z długów (miała rzeczywisty udział w procesie konsolidacji i restrukturyzacji szpitali w województwie pomorskim), więc można wręcz powiedzieć – właściwy człowiek na właściwym miejscu. Nie należała też do największych krzykaczy w swoim środowisku, raczej skupiała się na swojej pracy, co też jest miłą odmianą. Na pewno obracała się gdzieś w środowisku KO, bo spod kamienia jej raczej Tusk nie wyciągnął, ale nie zdążyła jeszcze dać się znienawidzić, nie zasłynęła też jakimiś wyjątkowo głupimi wypowiedziami. Można się tylko domyślać w jakim stanie zostawiła ministerstwo zdrowia Izabela Leszczyna, która z kolei ze służbą zdrowia miała wspólnego tyle, że kiedyś odwiedziła babcię w szpitalu. Nie wiadomo, co pani Izabela zrobiła z czarodziejską różdżką – zgubiła, zajumała czy może oddała kolegom z Nowoczesnej, żeby pomóc w spłacie części długów, ale jej nastąpczyni musiała sobie poradzić już bez tego rodzaju wsparcia. I jak widać, nie radzi sobie. Pamiętacie te lamenty, że PiS przeznaczył pieniądze na TVP, zamiast na szpitale dziecięce? Jak widać likwidacja państwowej telewizji kosztuje więcej niż jej utrzymanie. Ale spokojnie, nic się nie martwcie. My się może do lekarza-specjalisty nie dopchamy, ale to my się nie dopchamy. Najważniejsze, żeby się dopchali miłościwie nam panujący. Przecież to oni są sługami narodu (szkoda, że nie polskiego), a nie my, więc priorytety zostały zachowane. My mamy po prostu nie mądrować się, że jest źle, skoro jest dobrze, mamy wierzyć na słowo Szłapce i Tuskowi, mamy nie wątpić w ich wiarygodność i skuteczność, nie kwestionować prawdomówności Tuska i inteligencji Zembaczyńskiego, a wszystko będzie dobrze.
Przynajmniej dopóki nie zbankrutujemy albo nie zachorujemy, bo wtedy to oni już nie pomogą. Czarodziejska różdżka im się gdzieś zgubiła. Pewnie PiS ukradł.
M.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite
