Nawiasem Pisząc

Medialny kocioł, czyli poseł Łącki mówi prawdę?!

Opublikowano

on

Jeśli chodzi o wywiady udzielane mediom, które na zawołanie nie uwielbiają Tuska i jego rządu, podejrzewam, że pan Artur Łącki jest prekursorem. Prekursorem, bo tak naprawdę nie wiadomo, czy brać z niego, kiedy mówi prawdę prosto z mostu, kto dał, kto zabrał i dlaczego tak; a kiedy kłamkoli tak, że sam się w tym swoim kłamkoleniu gubi. Mnie się wydaje, że członkowie Platformy oglądają sobie ten film jako instruktaż, czego nie robić w mediach, których jeszcze sobie nie kupiliśmy. Bo pan Łącki bardzo chciał wypaść jak najlepiej i bardzo chciał nie wtopić ani sam siebie, ani swojej Platformy. Wyszło tak, że wtopił wszystkich, bo chłopina zwyczajnie nie wiedział, co, kiedy i jak miał mówić. W efekcie czego w tonie tego obłudnego, obrzydliwego kłamstwa KO, mogliśmy wyłowić parę perełek.

Spokojnie, aż tak to nie…

Pierwsze, co rzuciło mi się w uszy… ,”Nie mam zamiaru, nie będę przepraszać za nic, nic złego nie zrobiłem. Nie będę mówił o tym, czy tam zgodnie z prawem czy nie z prawem – to jest mało ważne” – tak, dobrze czytacie. To jest w sumie mało ważne, czy zgodne z prawem, czy nie. Im wolno, co innego Tobie, zwykły obywatelu. Tobie wypada zawsze wiedzieć, jak stanowi prawo, ale nie możemy Ci dać gwarancji, że to cokolwiek pomoże, bo wiecie, rozumiecie, prawo teraz obowiązuje tak, jak oni to rozumieją. I to nie jest czas, żeby ściśle przestrzegać litery prawa. Ale jak już trzeba, to wymyślimy podstawy prawne, spokojna głowa. Osobiście, bardzo dziękuję panu Łąckiemu za tę wypowiedź, bo do tej pory łudziło mi się, że nikt w Polsce nie jest ponad prawem (później, w praktyce, wiele razy przeszło mi przełknąć gorzki smak… demokracji). A tu jednak okazuje się, że są panowie i możni tego świata, którzy robią za nasze i tak naprawdę uja robią, ale za to kupili jacht, więc kasa z KPO się zgadza. Ale to nie było jedyne kłamstwo, z którym tak łatwo poradził sobie pan Łącki. Ich było dużo więcej.

A nawet jeśli, to co z tego…?

I teraz uważajcie, bo tutaj się linia narracyjna trochę kruszy. Oficjalna linia mówi w tej chwili, że PiS to wszystko zablokował, a oni mieli za mało czasu, żeby to dokładnie sprawdzić, więc przyznawali komu się dało, a że wśród potrzebujących było sporo działaczy KO i przybudówek, to już trudno. Wyszło jak wyszło; wyszło jak wyjść musiało. A co konkretnie się kruszy? Ich wspólna wersja, którą jeszcze do niedawna słyszeliśmy (i, zdaje się, słyszymy dalej), że to PiS zablokował wypłatę KPO, bo tak. Czemu im na tym tak zależało – nie wiadomo, ale wiadomo, że zablokowali. I tam już pal sześć, że PiS wręcz stawał na rzęsach, żeby te kamienie milowe powoli spełniać, bo dla nich najważniejszym kamieniem milowym był wybór Donalda Tuska. O czym wspominał chyba wcześniej już Bronisław Komorowski, albo jakiś inny matoł. Być może w innych mediach nie zabrzmiało to tak, jak miało to wybrzmieć: Tak, to politycy KO blokowali kasę na KPO (która była potrzebna jak przeznaczonej na owcy rzeź odrobina kropel z kranu, bo osobiście tak to postrzegam: „Macie, jeszcze nie zdychajcie. Jeszcze nam się przydacie. No pijcie, pijcie”), czym się zresztą wielokrotnie chwalili, choćby ustami Rafała Trzaskowskiego. A teraz Artura Łąckiego. Tyle tylko, że ten drugi powiedział to chyba odrobinę za późno. Kiepski przepływ informacji macie tam w KO, swoją drogą.

Brnąc w bagno… głębiej i konsekwentniej

Jeszcze później – tutaj nie wiem, czy to wynik tej niekontrolowanej szczerości, czy już główka była mniej sprawna pod wpływem nie do końca świadomej służalczej postawy. A może w pełni świadomiej, bo do tego środowiska podchodzę mocno nieufnie. Ale poseł Łącki był łaskaw powiedzieć, że Polska w sumie to tonę hajsu Szwabom wisi. Ponieważ, my im, drodzy Państwo, powinniśmy wypłacać jakąś tam kwotę za to, że oni całe to barbarzyństwo przyjęli do siebie. I tam już uj z tym, że między innymi Polska ostrzegała, że to droga bez powrotu, że to niszczenie życia zwykłym Europejczykom, że to kopanie sobie w kolano. I że to kopnięte kolano lubi się po jakimś czasie o siebie upomnieć. A kiedy już się upomina, to nagle okazuje się, że całe ciało się na tym cholernym kolanie utrzymywało, a teraz to ono ma w dupie, ale takiej tony głupoty to ono nie wytrzyma, co to, to nie. I tak właśnie wyglądają w tej chwili kolana Niemców. Oni już widzą, że ta część ciała odmówiła im posłuszeństwa, więc chcą nam bezinteresownie podarować iluś tam chirurgów i inżynierów. A żeby się zorientować, że to nie żadni chirurdzy czy inżynierowie, tylko najzwyklejsza swołocz, nie trzeba być chyba Einstainem. Bo wszystkim, zdrowo myślącym, przyszło do głowy, że oni chcą nam tu importować największy ludzki odpad. Polacy nigdy nie wyrażali na to zgody, więc może niech pan Łącki (albo jego żona) przyjmie ich do siebie. Kasę mają. I dodatkowo ponad bańkę przytulili. Ich stać, mnie nie, więc tak po obywatelsku proszę – weźcie ich na siebie, żeby Polacy mogli się rozwijać. Przecież tylko o to wam chodzi, tak od zawsze mówicie.

Czysta woda prosto z kranu…

Później pan Łącki wpadł w sprawie dotyczącej TVP-O. Bo wiecie, to było obiecywane, że oni odpisiowią tę telewizję. I odpisiowili. Tyle że teraz, kiedy dziennikarz zadaje Ci niewygodne pytanie, z którego jasno wynika, że to nie jest czysta woda, tylko zwykły ściek, to już nie wiesz, co odpowiedzieć, bo… nie oglądasz. Jakże to wygodne. Odpartyjniśmy TVP, nie ma tam pół śmierdzącego gówna po PiS-ie. I co? I nic, dalej jest nieważne, bo pan Łącki nie oglądał. Polscy memiarze rozkładają ręce, bo nie wiedzą, czy da się bardziej zmemowić Artura Łąckiego, niż on sam to sobie zrobił. Czysta woda, jak wiadomo, była potrzebna i pan Łącki byłby gotów zakopać za to sąsiada pod kwiatkami w swoim ogródku, ale jak mu podać przykład tej „czystej wody”, nagle więdnie. Bo on nie słyszał, on nie oglądał telewizji. Ciekawa jestem, czy dzisiaj, uzbrojony w wiedzę, że KO robi dokładnie taką samą sieczkę z TVP, jak wcześniej robiło PIS, w równie zaangażowany sposób starałby się zlikwidować TVP? Ale nie, teraz już nie, bo dostał sygnał, że TVP przejęta i można akcję zawijać. On swoją robotę zrobił, a co tam dalej puszczali…? Nieważne, on nie ogląda.

Polityczne rebusy pana Łąckiego

I tyle byłoby z prawdy pana Łąckiego. Bo już, przy okazji pytania o TVP, widać było, że facet nie do końca wie, gdzie jest i co się dzieje. Dlatego, kiedy padło pytanie o jego podejście do uchodźców, wił się już dosłownie jak piskorz. Widać było na jego czole ten wysiłek intelektualny – cały czerwony się facet zrobił. Widocznie jego zwoje mózgowe nie były przygotowane, na aż taki ściek kłamstw i propagandy, bo w końcu wydusił z siebie, że jak ktoś na wschodniej granicy uniemożliwiał wejście nielegalnemu migrantowi kiedyś było bardzo niefajne. Tak bardzo, że aż jego koledzy z partii musieli wyrazić swoje oburzenie Straży Granicznej, utrudniając im przy okazji wykonywanie swojej pracy. Ale teraz już nie wolno, bo wiecie Państwo – czasy się zmieniły. Bo wtedy na granicy były tylko kobiety z dziećmi, a teraz, nagle, tuż po tym jak Tusk został premierem, wszystko się zmieniło. Kobiet z dziećmi ani widu, ani słychu. Same młode byczki się nagle narodziły. Wcześniej tego, rzecz jasna, nie było. Tak więc poseł Łącki pozostał do końca wierny swoim przekonaniom – on by tych wszystkich biednych uchodźców przyjmował. Ale tylko takich potrzebujących, a że teraz AKURAT, takich nie ma, trudno. On chciał. Ale się, k-wa, nagle skończyli.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version