Partia Rakłem

Kilka faktów o tzw. „rejestrze ciąż”

W lewicowo-liberalnych mediach zaczęła się histeria pt. „łolaboga Opowieści Podręcznej szykujo!!111”, bo rząd ma wprowadzić tzw. rejestr ciąż. Problem w tym, że już teraz pojawiło się na ten temat sporo mitów i półprawd, a nawet czystych kłamstw.

Opublikowano

on

Zacznijmy od tego, że ten cały rejestr ciąż w zasadzie nie istnieje. Istnieje za to elektroniczny System Informacji Medycznej, który ogólnie zbiera dane na temat pacjentów. Z tym że owy system istnieje od co najmniej 2017 roku. Już w 2015 roku Fundacja Panoptykon, zajmująca się czuwaniem nad obroną obywatelskich wolności, informowała o zagrożeniach jakie niesie za sobą taki sposób ewidencjonowania pacjentów. Jednak jakoś problem ten nie był nagłaśniany wówczas w mediach.

Dopiero teraz, gdy ministerstwo wydało nowe rozporządzenie o rozszerzeniu tego systemu na kolejne obszary medycyny, podniosło się larum. No bo wiadomo, jak chodzi o PiS, to z pewnością chodzi o to, by tropić kobiety, które dokonały aborcji za granicą.

I tutaj pojawia się kolejny mit, bo rozszerzenie rejestru powstało de facto z inicjatywy samej UE. Tej samej, która przecież chciała nakładać na Polskę sankcje za wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Konkretnie zaś rozszerzenie SIM jest wynikiem prac zespołu Komisji Europejskiej, która wręcz nakazała krajom członkowskim objęcie nim ciężarnych kobiet.

Patient Summary ma obowiązywać w Unii Europejskiej od przyszłego roku. Jego wdrożenie jest obligatoryjne dla wszystkich państw Wspólnoty. Objęcie ciąży obowiązkiem raportowym jest jak najbardziej zasadne w świetle istotności tej informacji z perspektywy prowadzonego procesu leczniczego – powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia Adam Andruszkiewicz dla Dziennika Gazety Prawnej.

Czyli cały ten „ambaras” jest wynikiem zaleceń tej samej Komisji Europejskiej, którą trudno nazwać szczególnie konserwatywną, a na pewno już nie jest ideowym sojusznikiem obecnego rządu Polski. Nie przeszkadza to jednak liberalnym mediom na wszczęcie ogólnokrajowej histerii.

Dodajmy do tego, że rozporządzenie ministra obejmuje nie tylko ciąże, ale również m.in. alergie i grupy krwi.

Właściwie cała afera została rozkręcona już pod koniec zeszłego roku. Wówczas to politycy opozycji sugerowali, że PiS „weźmie się za kobiety”.

Chciałbym, żeby to były intencje opiekuńcze, ale żadne z działań tego rządu nie wskazuje, żeby to była ich intencja. Kontrola i przymus, przymus i kontrola, to jest to, co stało się ideologiczną obsesją PiS. – mówił w listopadzie 2021 roku Donald Tusk.

Z kolei marszałek senat Tomasz Grodzki mówił tak:

Wydawało mi się, że proza (George’a) Orwella, w tym „Rok 1984”, to jest fantazja literacka, która nigdy się nie zdarzy. Nie rozumiem, nie potrafię pojąć, dlaczego obecna władza tak nienawidzi kobiet, aby zamieniać je w maszyny do reprodukcji. Nie wiem, czy ma się zgadzać liczba ciąż z liczbą porodów, żeby wykrywać aborcje czy poronienia, nie wiem w czyich chorych umysłach legną się takie idiotyczne pomysły.

Autentycznie zabrakło tylko słynnego porównania do Handmaid’s Tale. Zresztą samo dziennikarskie określenie „rejestr ciąż” ma wprost nawiązywać do dzieła Margaret Atwood. O ile prawica ma „Orwella”, to spokojnie można powiedzieć, że lewicowym ekwiwalentem takich absurdalnych porównań są właśnie Opowieści Podręcznej. Takie działanie oczywiście ma na celu wywołanie odpowiedniego nastawienia odbiorcy medialnych treści i wywołanie w nim wkurwienia na rząd i skojarzenie z antyutopią kanadyjskiej pisarki.

Ale niestety opinia publiczna, zwłaszcza kobiety, nabierają się na taką narrację w mediach. I zupełnie bezrefleksyjnie łykają mity na temat przeforsowanych przez ministerstwo zmian. Oczywiście taki rejestr to nic fajnego. Jak osoba popierająca libertariańskie poglądy w tej kwestii, nie życzę sobie, żeby państwo miało zbierać informacje na temat mojego stanu zdrowia. Tylko pytanie – gdzie były te krzyczące i histeryzujące dziś media i politycy w roku 2015, gdy propozycja założenia SIM się narodziła? Gdy pisała o tym Fundacja Panoptykon? No cóż… inaczej się gada gdy jest się u żłoba, a inaczej gdy się nie jest.

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version