Nawiasem Pisząc
Jeden z największych
Przeglądałam sobie dzisiaj wydany przez IPN album zdjęciowy o życiu rotmistrza Witolda Pileckiego. Kim był ten Człowiek chyba nie trzeba wyjaśniać, ale zwrócił moją uwagę jeden list, jaki wierszem napisał do swojego syna Andrzeja. W latach 1943-1944 ten wielki Polak służył w oddziale III Kedywu KG AK (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej), z rodziną utrzymywał kontakt listowny. Jego żona Maria starała się samej dawać sobie radę z małymi dziećmi, które jednak były już w takim wieku, że lubiły – jak to dzieci – biegać, skakać i niekoniecznie słuchać rodziców. Mężowi słała listy podnoszące na duchu, wyznające tęsknotę, miłość, ale też nadzieję i wiarę w Niego, żeby nie martwić Go kłopotami z dziećmi. Pilecki jednak upomniał ją, że chce wiedzieć, co u małych Andrzeja i Zosi i ma mu o wszystkim pisać. Maria więc napisała, a Witold Pilecki postanowił wierszem zwrócić uwagę swojemu synowi, że jego zachowanie troszkę odbiega od tego, które wymarzyła sobie mama.
Cóż to za chłopak – czy wszyscy wiecie?
Co to wyglądał niby tak mile,
Długi, a cienki i wiersze plecie,
Teraz się uwziął na biedne motyle!
Więc co o nim wiecie – jaki to chłopak?
Kiedyś pisywał do mnie liściki,
Dziś wszystko lubi robić na opak,
Zamiast liścików – przekłada bziki.
Niby świat kocha i wsze stworzenia,
W gołębim sercu – gołąbki zmieszcza,
To raptem znowu zmienia się w drania,
Motylom życie odbiera – więc gania.
A potem jeszcze – udaje wieszcza,
Kiedyś chciałem go pisać nauczyć –
Posłałem papier i kopert tyle…
Próżne! W ogrodzie z procą mu kluczyć,
Okna wybijać i bić motyle.
Potem chcę zrobić rzeźbę – prosiłem:
Bądź tak uprzejmy – przyślij mi gruszkę,
Wymiary dałem, by w dziecku miłem
Obudzić zmysł. Gdzież tam: brał żuczka „na muszkę”.
Posłałem piłkę – by śladem ojca
Wyrobił oko i rękę wprawił.
Co robił? – Nie wiem! Może tam z kojca
Kury wystraszał, gołąbkiem się bawił.
Dość, że dotychczas cicho – jak makiem:
Ani słóweczka, ani robótki,
Jest nieprzyjemnie w chłopaku takim,
Dziś przewidywać chaosu skutki.
Jeśli Cię ręka swędzi i oko,
Równego sobie szukaj – silnego,
Z nim stań do walki. Uda się – a więc: głęboko
Miecz wraż swój w niego!
Lecz słabe niszczyć stworzonka – nieduże,
Zabierać im życie, które im Bóg nie bierze,
Tak robić potrafią przede wszystkim tchórze,
Lecz nigdy nie robią tego rycerze.
Wzór bohatera
Niesamowicie podziwiam tego Człowieka. Bohaterstwo, jakie większości ludzi trudno sobie nawet wyobrazić. Działał w konspiracji w organizacji harcerskiej w czasie I wojny światowej, jako ochotnik dostał się do obozu koncentracyjnego, dając po raz pierwszy światu znać, co ci Niemcy tam wyprawiali, brał udział w Powstaniu Warszawskim, a po wojnie działał przeciwko komunistom. Jednocześnie wielka odpowiedzialność za wychowanie dzieci, ale też olbrzymia wrażliwość wobec zwierząt i natury. Przeżył obie wojny, wykończyli go dopiero komuniści – śmiertelny strzał w tył głowy oddał Piotr Śmietański (podobno skończony dureń, ledwie się czytać i pisać nauczył), wcześniej Bolesław Bierut odmówił ułaskawienia, a Józef Cyrankiewicz nie zgadzał się pomóc w staraniach o to ułaskawienie (żeby po Jego śmierci przypisać sobie Jego dokonania). Zresztą odpowiedzialnych za śmierć Rotmistrza było dużo więcej.
Ojciec od serca i od… laubzegi
Oglądając ten album i rozczytując jego listy do dzieci, rozbawiła mnie jedna rzecz, bardziej wynikająca z tego, jak autor albumu (Jacek Pawłowicz) posegregował te zdjęcia, ale w pewnym momencie strona po stronie pojawiały się kopie Jego listów do najmłodszych członków swojej rodziny: „O mój kwiatuszku kochany” do córki chrzestnej Zosi Serafinówny (wraz z bardzo pięknym rysunkiem), „Kochana Zosieńko” do córki Zosi i instrukcja obsługi laubzegi dla syna Andrzeja.
M.
źródło: https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/40252,Rotmistrz-Witold-Pilecki-19011948.html
FB: https://www.facebook.com/photo?fbid=411042024370562&set=a.362082922599806
Wesprzeć nas można poprzez Patronite