Nawiasem Pisząc

Jak przejmuje media Donald Tusk?

Opublikowano

on

Wczoraj, kiedy przeglądałam Internet, trafiłam na dyskusję, czy TVP powinna być publiczna, czy prywatna? Zastanowiłam się trochę nad tym zagadnieniem, bo w sumie jest ono dość ciekawe. Wiadomo, że skoro jest publiczna to będzie robiła przede wszystkim za tubę propagandową aktualnego rządu. Tak było zawsze, w czasach PRL-u, a później w tak zwanej „wolnej Polsce” – w zależności od tego, kto sprawował rządy mieliśmy mniej lub bardziej umiejętnie prowadzoną propagandę. Oczywiście, nie jest to nic dobrego – z wiadomych powodów. Telewizja Polska, jak sama nazwa wskazuje, powinna być polska, nie partyjna. Zastanawiam się, czy są jakieś sposoby na to, żeby TVP zachowało jako taką neutralność, dalej będąc jednak telewizją publiczną i dochodzę do smutnych wniosków, że chyba nie da rady. Nawet jeśli zakaże się, żeby funkcję dyrektora sprawowali działacze partyjni, to przecież może to zrobić ktoś z nimi blisko współpracujący i dalej prowadzić taką narrację, jakiej życzy sobie rząd. Choć może nie byłoby aż to tak jawne, jak wtedy, kiedy TVP przejmował Kurski (swoją drogą – wczoraj chyba czytałam ploteczki, że teraz nadzór nad telewizją ma objąć jego brat, Jarosław, od lat związany z Gazetą Wyborczą – strasznie lubią sobie nawzajem na złość robić dwie największe partie w Polsce). Z drugiej strony oddanie telewizji w prywatne ręce jest bardzo ryzykowne, a nie gwarantuje to przecież dziennikarskiego obiektywizmu, co widzimy na przykładzie TVN. Bo jaką mamy pewność, że właściciel nie odsprzeda jej potem w zagraniczne ręce? Wydaje mi się, że – jakakolwiek ta TVP by nie była – powinna jednak należeć całkowicie do Polski, chociaż wiąże się z faktem, że nigdy nie będzie miała spójnej, ani tym bardziej obiektywnej narracji. I nie bardzo mam pomysł, jak można by to zmienić – na szczęście nie należy to do moich zadań.

Kończymy nadawanie

Tak sobie wczoraj siedziałam i kombinowałam, a dzisiaj okazuje się, że TVP już nie ma. Konkretnie TVP jest, ale ich kanał informacyjny oraz strona informacyjna przestały nadawać. I to tak w przeciągu jednej chwili, na mocy uchwały, bo czemu by nie? Nam nikt nie zarzuci braku praworządności. Okazało się też, że nowa koalicja postanowiła rozwiązać sprawę, tak jak lubi to robić Tusk, ponieważ sceny, jakie rozgrywały się dzisiaj w siedzibie Telewizji Polskiej aż za bardzo przypominały mi te sprzed paru lat w redakcji WPROST. Na pewno pamiętacie. I naprawdę niewiarygodna jest ta radość przeciwników PiS, bo nowa ekipa rządząca załatwiła sprawę, dosłownie wprowadzając standardy białoruskie. Poważnie, nie mam pojęcia, jak to inaczej określić. Myślałam, że premier wyciągnie wnioski z wjazdu na redakcje WPROST, ale jak widać pewne jego cechy nie ulegają zmianom – ledwie powącha władzę i już czuje się absolutnie bezkarny. Zwolennicy tego rodzaju przejęcia mediów publicznych argumentowali, że PiS zrobił to samo osiem lat temu. Nie do końca się zgodzę, chociaż faktem jest, że afera związana z TVP była wtedy ogromna. Wydaje mi się jednak, że była to naturalna konsekwencja pogłębiającego się podziału w społeczeństwie, a także między dwiema czołowymi w Polsce partiami. Przedstawiciele obu tych ugrupowań byli łaskawi pokłócić się w 2005 roku po tym, jak szumnie zapowiadali wspólne rządy, ale to jeszcze aż tak Polaków nie podzieliło – w tamtych latach jednych i drugich łączyły jeszcze w miarę wspólne poglądy. Konflikt eskalował w 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej – i chyba wszyscy wiemy, co się działo później. Właśnie dlatego wydaje mi się, że wcześniej „przejmowanie” TVP odbywało się dużo łagodniej i po cichu, a zmiana linii narracyjnej była prawie niezauważalna. Sami dziennikarze też jeszcze wtedy nie uczestniczyli w ideologicznej i partyjnej wojence. Później nadszedł rok 2015, obie partie dawnl już dawno przestały dyskutować i brały udział w bezmyślnej nawalance. W takiej właśnie atmosferze PiS obejmował władzę i zabrał się za rewolucję w Telewizji Polskiej. Ponieważ dziennikarze tej stacji już dawno zdążyli zabrać jasne stanowisko w tym konflikcie, było jasne, że ani oni nie będą chcieli pozostać na stanowiskach, ani nowe władze nie będą chcieli kontynuować z nimi współpracy, dlatego składali ostentacyjne deklaracje albo przy pożegnaniu z TVP, albo w innych mediach. Odpowiednio nagłośniono fakt „przejęcia publicznej tv przez pisowski reżim”, a sam PiS… moim zdaniem popełnił błąd, potwierdzając przepowiednie opozycji. Od tego czasu zaczęła się już otwarta wojna również między dwiema głównymi stacjami telewizyjnymi – TVP i TVN. Zwolennicy PO zwrócili też uwagę na to, że ówcześni dziennikarze TVP zachowali się godnie i dojrzale po prostu odchodząc z pracy (to, że sami podburzali nastroje, sugerując, że oto reżim pisowski odbiera nam polskie media, to już nieważne), czego nie chcieli zrobić ich następcy. Jestem w stanie się zgodzić, tyle tylko że tamci ludzie mieli miękkie lądowanie, choćby w TVN; obecni redaktorzy nie mają już tego komfortu, bo niemal wszystkie inne media należą do zachodnich korporacji z wiadomo jaką linią narracyjną. Zostaje im Telewizja Republika i kanały internetowe, które jednak są dużo mniejsze i dysponują mniejszą ilością pieniędzy – słowem: na pewno nie będą mogli zatrudnić wszystkich i na pewno nie za takie samo wynagrodzenie.

Lex TVN to małe piwo

Śmieszy mnie również porównanie do afery z „zamknięciem” TVN sprzed paru lat. OK, rozpętano guanoburzę, ale wtedy nikt siłą do redakcji nie wtargnął, nikt się z dziennikarzami nie szarpał, a ich kanał informacyjny nadawał bez przeszkód. Ot, jedyne co musieli zrobić, to zmienić właściciela, co z ich zasięgami nie było jakąś niesamowicie trudną misją. Rząd domagał się wtedy, żeby zagraniczne koncerny, będące właścicielami mediów polskojęzycznych, należały do Unii Europejskiej. Taki przepis istnieje na przykład we Francji już od dawna (Francji wolno, Polsce nie, co usiłował nam wówczas wyjaśnić der Onet), ale – tak szczerze pisząc – ja nie widzę, żeby coś się miało w związku z tym zmienić. Poza tym, że podarowano trochę nabojów opozycyjnym mediom, które rozhulały aferę na następne tygodnie. Wykorzystali tę sytuację bezlitośnie i mogliśmy dowiedzieć się, że PiS znowu podnosi rękę na „wolne i niezależne media”. „Chcą zrobić to samo, co z TVP, ale tym razem się nie damy! Jesteśmy ostatnim demokratycznym głosem! Jesteśmy jak Radio Wolna Europa! Wspierajcie nas! Oglądajcie nas! Nie dajcie się oszukiwać!” – i tak dalej, bez przerwy, to był główny przekaz zdecydowanie większości prywatnych mediów w Polsce. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co chciał wtedy osiągnąć ówczesny rząd. Nie chce mi się wierzyć, że mieli nadzieję na zamknięcie TVN, bo było jasne od początku, że stacja zostanie przytulona przez inny zagraniczny koncern, należący do Unii Europejskiej – chociaż nie ukrywam, że ja obstawiałam Niemcy. Wiadomo też było, że stacja nie zmieni nagle swojej narracji w związku z tym przejęciem. Porwali się z motyką na słońce i przyszło im potem przez kolejne miesiące tłumaczyć z tego zagrania. Nie zmienia to jednak faktu, że tam przecież nie dochodziło do takich scen, jak dzisiaj w siedzibie TVP. Donald Tusk bierze chyba przykład ze swoich wiernych wyborców, którzy uwielbiali wykazywać agresję względem dziennikarzy TVP, popychać ich, szarpać i wyrywać sprzęt. Dzieje się to zawsze wtedy, kiedy któryś z nich zapuści się zbyt blisko marszu KOD, wściekłych macic czy ostatnich dwóch organizowanych przez herr Donalda – a niestety musi to robić, jeśli chce nagrać materiał. Czasami zresztą umawiali się na takie „protesty” pod siedzibę TVP – mnie w pamięci zapadł atak na Magdalenę Ogórek, w którym wyzywano ją, pluto na nią, popychano i blokowano dostęp do jej samochodu, kiedy wychodzili z pracy. Jeden z uczestników tego prymitywnego ataku chwalił się potem, z nieukrywaną satysfakcją, że rzekomo widział, jak Ogórek zatrzymała się za zakrętem i zaczęła płakać. Nie wiem, czy to prawda, ale faktycznie jest się czym chwalić. Doprowadziliście kobietę do płaczu. Brawo. Niesamowite osiągnięcie w walce o demokrację i wolne media.

Nie wiem, jakie będą dalsze losy TVP Info – prawdopodobnie wystartuje znowu z programem zaakceptowanym przez miłościwie nam panującego premiera. Źle się stało, bo – i TVP, i TVN były jakie były – ale przynajmniej mieliśmy media reprezentujące obie partie. Ja wychodzę, co prawda, z założenia, że dziennikarz nie powinien być partyjnym przedstawicielem, ale teraz będziemy mieli w telewizji tylko i wyłącznie kanały, przedstawiające Tuska jako wybitnego męża stanu. Nie podzielam optymizmu ludzi, którzy twierdzą, że cała ta akcja zaszkodzi nowemu rządowi, bo widać, że ich wierny lud jest zachwycony. Gdyby otworzono tam ogień, to też byłoby to pewnie w pełni zrozumiałe i akceptowalne. Trzymam się jednak nadziei, bo widzę w nowym rządzie niebywałą butę i pychę, a te – jak wiadomo – kroczą przed upadkiem. Platforma niedługo przed przegranymi w 2015 roku wyborami zachowywała się przecież tak samo (i podobnie robił to PiS jeszcze pół roku temu). Oby historia się powtórzyła, zwłaszcza że afera wiatrakowa i zakładanie trzech nowych ministerstw, żeby rzucić kawałek mięsa koalicjantom, pokazują, że obecna władza chce działać jak najszybciej. Liczę więc na to, że w tym pośpiechu popełnią kolejne błędy.

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version