Nawiasem Pisząc
Ile są warte obietnice Tuska?
Wróćmy na chwilę do tematu reparacji, bo Donald Tusk, jak zwykle, postanowił pokazać, że bliżej mu do Niemiec, niż do Polski i zadeklarował, że przecież Polska zrzekła się reparacji (w czasach, kiedy nie mogła sama o sobie decydować, ale o tym już nie wspominał), więc sprawa zamknięta. Dosyć odważna decyzja, bo premier akurat jest takim politykiem, który lubi sprawdzać, jakie są głosy opinii publicznej, żeby wiedzieć, co obiecywać, a tutaj sprawa jest jasna. Prawie 60% badanych stwierdziło, że Polska powinna domagać się reparacji od Niemiec – tylko 20% było przeciwnego zdania. 21,9% stwierdziło, że nie mają pewności.
Wielki, cichy bohater
Cóż, mnie się wydaje, że gdyby Niemcy mieli odrobinę honoru, to już dawno reparacje by wypłacili, ale ciężko wymagać honoru od kogoś, kto dokonuje tak obrzydliwego ludobójstwa, jak robili to nasi zachodni sąsiedzi w latach 1939-1945. Zapewnienia Scholza, że „Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji” są zwyczajnie bezczelne. Po pierwsze wojna wybuchła 85 lat temu, więc ciężko będzie znaleźć żyjącą osobę, która może poświadczyć, że jest bezpośrednią ofiarą niemieckiej agresji. Po drugie – Niemcy bardzo mocno dbali, żeby tych osób było jak najmniej i mordowali naszych rodaków bez litości. Po trzecie wreszcie – panuje opinia, że każdy polski obywatel miał w gronie znajomych kogoś, kto tej wojny nie przeżył. Tak szeroka była skala prześladowań. Na przykład moja rodzina – jakoś na początku wojny Niemcy organizowali łapanki do obozu pracy w mieście, w którym mieszkała moja Babcia. Babcia miała wówczas piętnaście lat. Mieszkała ze swoją mamą i młodszą siostrą. Jej bracia i ojciec wyprowadzili się gdzieś indziej, bo doskonale wiedzieli, że jako mężczyźni będą na pewno zabierani do obozu. To był początek okupacji, a po tym jak Niemcy potraktowali obrońców Westerplatte, kiedy ci poddali po heroicznej walce, utarło się przekonanie, że może mają jakieś ludzkie odruchy. Nie mieli. Babcia ze swoją mamą postanowiły, że one się schowają, a drzwi otworzy Niemcom najmłodsza córka – wówczas 11- albo 12-letnia. Były przekonane, że tak małego dziecka nie wezmą do obozu pracy, bo przecież jaki byłby z niej tam pożytek. Niestety, wzięli. Babcia wspominała, że próbowały ją wyciągać, wykupić, wybłagać – ogólnie próbowały wszystkiego. Mówiła też, że miała wrażenie, że jakąś chorą przyjemność sprawiała Niemcom ich rozpacz i kolejne odmowy. Po dwóch tygodniach stał się cud – podczas którejś z kolei próby negocjacji, podszedł do nich pewien mężczyzna, na oko dwudziestoletni i sam zgłosił się na ochotnika, w zamian za wypuszczenie siostry mojej Babci. Tym razem się zgodzili, bo chłopak był dobrze zbudowany i silny, a tamta dwunastolatka… już umierała. Zmarła parę dni po powrocie do domu. Mama mojej Babci do końca życia wyrzucała sobie tamtą decyzję, która kosztowała życie jej najmłodszą córkę. Do końca życia nie mogła sobie jej darować. Oczywiście próbowaliśmy potem odszukać tamtego człowieka. Moja rodzina ponawiała próby wykupienia go z obozu. Przynosiły wszystkie swoje kosztowności, biżuterie, pieniądze. Niemcy byli nieugięci. One wiedziały, że się nie zgodzą, bo skoro nie chcieli wydać małej dziewczynki, to dlaczego mieliby oddawać młodego, silnego mężczyznę, ale sumienie kazało im się starać, mimo braku nadziei. Próbowaliśmy szukać go również po wojnie, ale niestety nie wiemy, czy przeżył ją w ogóle przeżył, nie wiemy, jakie były jego dalsze losy. Pamiętam, że już za mojego życia, Babcia doszukiwała się jakichkolwiek informacji z nim związanych. Po co Wam o tym wspominam? Żeby podkreślić, że polscy bohaterowie, to nie tylko ci, których nazwiska znamy i słusznie upamiętniamy. Było bardzo wielu takich bezimiennych bohaterów, którzy poświęcili siebie, żeby bezinteresownie ratować drugiego (obcego!) człowieka. Ten mężczyzna zawsze będzie miał swoje miejsce w moim sercu i w mojej pamięci. Przepraszam, że nie udało nam się Ciebie odnaleźć. Będę pamiętała o Twoim heroizmie zawsze, mimo że nie miałam zaszczytu Ciebie poznać. Ale to, co zrobiłeś dla mojej rodziny było wielkie. Wiem, że pewnie tego nie czytasz, ale głęboko wierzę, że wiesz, że o Tobie myślę. Prawdopodobnie już w tym drugim życiu, bo Bóg nagrodził Twoją wielką ofiarę. Ogromnie, ogromnie dziękuję.
Hańbiący argument
Wracając do głównego wątku – pamiętacie może, kiedy PiS wrócił do tematu reparacji? To było chyba dwa lata temu. Kojarzycie, jak wtedy zachowała się Platforma? Na początku, oczywiście, krytykowali pomysł ówczesnej partii rządzącej – bo nie ma co wracać do przeszłości, bo Niemcy są teraz naszym największym sojusznikiem, bo lepiej robić sobie przyjaciół, niż wrogów. Z tym ostatnim się zgadzam, ale przyjaciele powinni w jakiś sposób zadośćuczynić swoim grzechom. Niedługo później retoryka całkowicie się zmieniła (kolejny przykład na to, jak bardzo Tusk bada opinię publiczną) i politycy Platformy zapewniali, że reparacje jak najbardziej się należą, ale tylko KO jest w stanie je wynegocjować, bo PiS nie jest szanowany w Europie. No to niedawno Tusk pokazał, jak bardzo byli w stanie. Miałam wrażenie, że nawet Scholz jest zaskoczony jego poddańczością. No, ale Tusk przecież już władzę zdobył i nie musi się martwić o niespełnione obietnice. A podejrzewam, że faktycznie czai się na jakieś stanowisko w UE, więc musi się swoim przyszłym pracodawcom jakoś przypodobać. Polskich obywateli może mieć, swoim zwyczajem, w poważaniu. Najwyżej trochę im się pomydli oczy, że przecież zgodził się na CPK. I będzie, na pewno będzie – jak gorąco teraz wszyscy jego podwładni zapewniają. Szkoda, że jakiś czas temu mówił co innego, szkoda, że robił wszystko, żeby ten projekt uwalić, szkoda, że jeszcze do niedawna było nam wmawiane, że przecież ten pomysł to gigantomania PiS-u, a posłanka Wcisło otwarcie mówiła, że „jesteśmy przeciwko PCK, CPK i innym nazwom”. Kto takie głupie baby wybiera do Sejmu, to ja nie wiem. Do tej pory byłam pewna, że w konkursie na najbardziej bezmyślną posłankę, nikt nie jest w stanie wyprzedzić Jachiry, Scheuring-Wielgus czy Żukowskiej, aż tu nagle wchodzi Wcisło. Cała na biało. Myślę, że warto też przyjrzeć się argumentowi, który podał Tusk, podczas ogłaszania swojej decyzji. Że przecież my się tych reparacji dawno zrzekliśmy, więc o co nam, kurna, chodzi. Pomijam już fakt, że dwadzieścia lat temu (i około dwóch lat temu również) wypowiadał się całkiem inaczej, ale widocznie w tamtym okresie nie był u władzy, więc trzeba było kłamać. Za Polskę decydowały wtedy komunistyczne władze. A decydowały za Nią między innymi dlatego, że Niemcy zdecydowali się nas zaatakować, a zachód Europy – poświęcić. To była tylko tragiczna konsekwencja. Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że podnoszenie tego argumentu jest takim samym skur****ństwem, jak akceptowanie umowy, którą kiedyś podpisał człowiek niepełnosprawny intelektualnie, wedle której zgadza się na odebranie mu majątku, bo tak naprawdę nie wiedział, co robi.
I trudno się tutaj z Ziemkiewiczem nie zgodzić.
M.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite