Damian Małecki

Donald Tusk – wielokrotny zdobywca Himalajów.

Opublikowano

on

Znakomita większość Polaków nie ma problemów z przybyszami z zagranicy – idealnym przykładem są Ukraińcy, których jako ogół społeczeństwa przyjęliśmy z otwartymi ramionami. Wbrew propagandzie niektórych okołoprawicowych środowisk, większość Polaków nie ma również problemu z Pakistańczykiem dostarczającym zamówione jedzenie. Ale wbrew lansowanej w mediach głównego nurtu teorii otwartych granic – większość Polaków obawia się sprowadzania ludzi bez dokumentów, bez sprawdzenia ich wykształcenia i umiejętności potrzebnych na naszym rynku pracy. W tym ostatnim aspekcie nie pomagają obrazki napływające z miast Francji, Belgii, Szwajcarii czy Szwecji – proimigracyjna polityka lansowana od lat przez najwyższe organy Unii Europejskiej wyraźnie napotyka na spore problemy, a te mają proste przełożenie na ocenę tejże polityki przez społeczeństwo.

 

I tutaj pojawia się nasz himalaista, jak zawsze cały na biało…

Zapoznajmy się z transkrypcją najnowszej wypowiedzi Donalda Tuska na swoim kanale w serwisie Twitter:

„Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji i właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak, tu cytuję: Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria, czy Islamska Republika Pakistanu.

Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tysięcy obywateli, 50 razy więcej, niż w 2015 roku. Te wizy będzie można dostawać łatwo i szybko i będą je jakby rozdzielać zewnętrzne firmy, bo tak dużo jest zamówień. Dlaczego Kaczyński równocześnie szczuje obcych i na imigrantów a równocześnie chce ich wpuścić setki tysięcy i to właśnie z takich państw? Może potrzebna mu jest wewnętrzna wojna, konflikt, strach polskich obywateli, bo wtedy lepiej mu rządzić, bo wtedy łatwiej mu będze wygrać wybory.

Musimy jak najszybciej go usunąć od władzy, żeby uniknąć tego niebezpieczeństwa. Ono się naprawdę czai za rogiem. Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”

Donald Tusk zwariował, Donald Tusk rasista, nagła wolta Donalda Tuska, Donald Tusk jest bardziej „Szczęść Boże” niż Grzegorz Braun – głosy zdziwienia słychać od wczoraj od lewa do prawa polskiej sceny politycznej.

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Donald Tusk to przedstawiciel środowiska od lat stawiającego się na czele europejskiego pochodu otwartych granic, zezwalania na imigrację zarobkową do Europy pod płaszczykiem „uchodźstwa”, przymuszania państw Europy do akceptowania odgórnie narzucanych kwot imigrantów do przyjęcia. To przełożeni i partnerzy Donalda Tuska z europarlamentarnej frakcji EPP są głównym motorem napędowym wspomnianej polityki imigracyjnej. To przecież członkowie jego partii politycznej w Polsce domagali się otwarcia granicy z Białorusią i wpuszczenia dziesiątek tysięcy zebranych na niej ludzi bez dokumentów. Pamiętamy przecież dokładnie, co robiła i robi Janina Ochojska, co robiła Klaudia Jachira, Kinga Gajewska, co robił Franciszek Sterczewski. Pamiętamy też słowa posłanki PO Iwony Hartwich – „Wpuście tych ludzi. Kim są, ustali się później”. To przecież bliski przyjaciel Tuska – Rafał Trzaskowski, w 2015 roku zgodził się w Brukseli na przymusową relokację uchodźców do Polski.

 

Trudno więc niektórym ukryć zdziwienie, gdy Tusk w tak otwarcie groźnym tonie ostrzega nas przed konsekwencjami przyjęcia dzięsiątek tysięcy ludzi z krajów obcych nam kulturowo – dotyczy to w tym samym stopniu liberałów, dla których słowa Tuska mogą wydawać się zdradą, jak i prawicowców, dla których słowa padające z ust dotychczasowego lidera działań identycznych, przed którymi nagle dziś ostrzega, są najprościej mówiąc himalajami hipokryzji.

 

No bo jak to tak? czyżby imigranci wciskani nam przez Unię w ramach odgórnie narzucanych kwot są ok, hordy ludzi bez dokumentów szturmujący podczas nocy naszą granicę są ok, natomiast tacy, którzy są tu ściągani po przejściu wszelkich wymaganych ustawowo procedur sprawdzających już ok nie są?

Czy Tusk naprawdę stawia znak równości między dopełniającymi wszelkich wymogów i legalnie przebywającymi na terenie Polski pracownikami kontraktowymi (uzyskana wiza lub karta pobytu, pozwolenie na pracę i podpisana umowa z pracodawcą), a przymusowo narzucanymi nielegalnymi imigrantami oczekującymi socjalu? Czy nie widzi różnicy między kimś, kogo sami wpuszczamy do domu frontowymi dzrzwiami a kimś kto wchodzi do naszego domu nocą, bez naszej wiedzy, od strony ogródka?

Skoro polityka Kaczyńskiego jest taka groźna dla bezpieczeństwa Polski i Polaków, to czy aby słowa Tuska, w kontekście trwających właśnie zamieszek we Francji nie są pocałunkiem śmierci dla jego własnych kolegów z EPP i czy aby Tuskowi wydaje się, że ludzie przeoczą tak mało znaczący fakt, że to partia Tuska i jej europejscy partnerzy byli w awangardzie środowisk wspierających taką właśnie politykę imigracyjną?

 

Niestety jest spora grupa Polaków, którzy mniej interesują się polityką, albo po prostu mają słabszą pamięć i dla takiej grupy wczorajsze słowa Donalda Tuska mogą być zaskoczeniem, ale nic bardziej mylnego, nie ma chyba w Polsce drugiego polityka tak często zmieniającego zdanie pod wpływem bieżącego zapotrzebowania politycznego jak Donald Tusk. Tutaj nie ma żadnej wolty czy rewolucji, jest po prostu dostrzeżenie realnych nastrojów społeczeństwa w okresie przedwyborczym – spin doktorzy Tuska dostrzegli, że nie da się w tych wyborach wygrać mając na sztandarze politykę otwierania granic, Tusk musi się więc odciąć od dotychczas głoszonych poglądów. Tusk musi poudawać zatroskanego o nasze bezpieczeństwo. Tym wystąpieniem Tusk miał uderzyć w PIS, a wyszło tak jak wyszło…

Co bowiem do wczoraj robił i mówił Tusk w sprawie sprowadzania do Polski obcokrajowców?

Donald Tusk podczas Campus Polska, na temat kryzysu na granicy z Białorusią:
„stawką jest życie i zdrowie tych zupełnie niewinnych ludzi, można dyskutować o tym w jaki sposób uszczelniamy granicę, czy i kogo przyjmujemy, kto zasługuje na azyl, techniki ochrony granicy – o wszystkim można dyskutować, ale nie można cynicznie użyć jako pionków w swojej grze, nieszczęśliwych ludzi, którzy szukają bezpieczeństwa,których życie i zdrowie jest zagrożone właśnie przez taką cyniczną, dość podłą postawę niestety w tym przypadku polskiego rządu”

Donald Tusk na forum unijnym w 2015 roku:
„Wzywam wszystkich przywódców Unii Europejskiej do ponownego zwiększenia swoich działań jeśli chodzi o solidarność z państwami, które borykają się z bezprecedensową falą migracji. Wzywam do przyjmowania większej liczby uchodźców, to nie jedyny, ale ważny gest prawdziwej solidarności. Sprawiedliwy podział, czyli co najmniej 100 tysięcy uchodźców rozdzielonych wśród państw Unii, to jest to, co w rzeczywistości musimy dzisiaj zrobić”

 

Przykłady hipokryzji w innych sprawach? Ależ proszę, wszystko poniżej to 100% cytaty ze słów Tuska:

25 lipca 2014 – „Nie wybieram się do Brukseli”
30 sierpnia 2014 – „Przychodzę tu do Brukseli z kraju, który głęboko wierzy w sens zjednoczonej Europy”

15 grudnia 2018 – „nie, ja nie żałuję, że nie wprowadziłem 500+, bo ja bardzo dokładnie liczyłem, znaczy mówię o całym moim rządzie, na co Polskę bezpiecznie stać a na co Polski nie stać”
05 lipca 2021 – „Ewa Kopacz miała już przygotowany projekt 500+”

07 stycznia 2010 – „nie będziemy podnosić wieku emerytalnego po wygranych wyborach”
20 kwietnia 2012 – „przyjmuję podniesienie wieku emerytalnego do 67 roku życia dla mężczyzn i kobiet. Tłumaczyliśmy dlaczego jest to konieczne”

23 listopada 2007 -„Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu, będzie w związku z tym stopniowe obniżanie podatków”
30 lipca 2010 – „jesteśmy gotowi do decyzji, w tym do korekty, do podwyższenia o jeden punkt procentowy VATu”

15 marca 2014 – „mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy”
25 marca 2023 – „tak się składa, że ja byłem pierwszy w Polsce, który Norwegom zaproponował pracę na Baltic Pipe”

Takie przykłady można mnożyć a Donald Tusk jest w mojej opinii bezapelacyjnym liderem zmiany zdania i zaprzeczaniu samemu sobie, wystarczy umieć kolorować drwala, by pamiętać o 3×15%, o zbieraniu podpisów pod jednomandatowe okręgi wyborcze, o osobistym zwalnianiu każdego ministra, który w jego rządzie ośmieli się podnieść podatki, o braku pieniędzy na 500+ i późniejszym obiecaniu 1000+, mógłbym tak jeszcze długo wymieniać.

Śpieszę więc wyjaśnić i uspokoić zarówno prawą, środkową i lewą stronę sceny politycznej, że Tusk nie ogłosił rewolucji, Tusk jest po prostu Tuskiem i jak zawsze mówi to, co mu w danej chwili pasuje, bo większość jego odbiorców i tak mu tego nie będzie pamiętać, sprawdzać. Mniejszość, która to zrobi, zostanie po prostu okrzyknięta pisowską propagandą albo skwitowana określeniem przygłupów oczerniających najjaśniejsze słońce Peru…

Jeśli Tusk wygra wybory momentalnie zapomni o czym mówił dziś i powróci do swojej zwyczajowej polityki, o to możecie być spokojni. Kończąć ten wpis dodam, że obszedłem się z Tuskiem dość delikatnie, niektórzy mieli w reakcji na jego słowa bardziej dosadną puentę.

 

Wesprzeć nas można poprzez Patronite

Exit mobile version