Nawiasem Pisząc
Dlaczego warto było walczyć o KPO?
Napiszę Wam, że nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać w związku z najnowszą aferą KPO, więc rozwiązałam problem, płacząc ze śmiechu. Nie wierzyłam, kiedy dzisiaj w pracy przeczytałam w jaki sposób rząd rozdysponował te środki. Myślałam sobie, że to jest za grube, że to niemożliwe, że przecież nawet KO by czegoś takiego nie zrobiła, a potem sobie przypomniałam, że to przecież jest KO. Ale musiałam się upewnić, dlatego zajrzałam sobie do mapki, na której można wyszukać poszczególne przełomowe inwestycje i napiszę Wam, że siedzę nad nią od godziny, gorączkowo szukając jakichś rozsądnie wydanych pieniędzy, ale nie. Wszędzie widzę jachty, hotele, gastro itp., a znalazły się tam jeszcze ciekawsze kwiatki. Próbuję zebrać do kupy wszystkie największe absurdy, ale co chwilę pojawiają się nowe. Ta lista się nie kończy!
Bez jakich inwestycji Polska absolutnie nie może się obyć?
Poniżej wrzucę Wam, co udało mi się wygrzebać samej i w mediach społecznościowych, bo ludzie cały czas dorzucają kolejne. A zatem trzymajcie się mocno krzeseł, bo napisać, że to Monty Python to nic nie napisać. Nawet Stanisław Bareja nie miałby chyba takiej wyobraźni. Kwoty jakie przekazano oscylują między kilkuset tysiącami a nawet pięcioma milionami złotych. Napiszę Wam tylko jeszcze, że najbardziej śmiać mi się chce, kiedy przypominam sobie od ilu lat Platforma maltretuje nas tym KPO. Jaki to wielki rozwój nas czeka, jacy będziemy bogaci, tylko trzeba ten wstrętny PiS odsunąć od władzy, bo nie spełniliśmy iluś tam kamieni milowych. Potem się okazało, że kamień milowy był tylko jeden i była to wygrana Donalda Tuska. Ale było warto, bo dzięki temu będziemy mieli:
– Klub swingersów, żeby było po europejsku. Jeszcze tylko wpuśćmy tych wszystkich inżynierów i w końcu dogonimy Europę!
– Solarium w pizzerii, bo nie ma nic przyjemniejszego niż szamanie pizzy w łóżku opalającym, które wygląda jak trumna.
– Zdalne treningi personalne, bo czemu nie? Od kiedy żeby redukować tkankę tłuszczową trzeba ćwiczyć, skoro wystarczy pogadać o tym w Internecie?
– Muzeum Ziemniaka w Warszawie – jak o tym przeczytałam, to mi ziemniaki zaczęły szóstkami wyłazić z piwnicy.
– Aplikacja do układania planu treningowego, bo jak wyżej wspomniałam najlepiej trenuje się w Internecie, a bez aplikacji ani rusz!
– Kursy sztuk walki w Hotelu Focus w Lublinie, bo co prawda broni i armii niemalże nie mamy, więc jak Ruskie wjadą ze wschodu, to ich teakwondo załatwimy!
– Mobilne ekspresy do kawy dla solarium w celu podniesienia odporności na kryzysy, bo wiadomo, że jak solarium to pizza, a jak pizza to kawa.
– Kursy gry w bilarda na wypadek, gdyby ktoś się nie załapał na kursy walki, będzie mógł rzucać w Rosjan bilami. Albo walić kijem po głowie.
– Zestaw do nowoczesnych technik serwowania deserów, bo PiS jest strasznie zaściankowy, a jak Koalicja idzie w nowoczesność to na pełnej kurtyzanie!
– Kebab z pokojem hotelowym na zapleczu, bo jak człowiek się naje, to potem mu się spać chce.
– Solarium zwiększające odporność na wypadek, gdyby w związku z napływem inżynierów pojawiła się moda na dawno zapomniane choroby.
– Mobilne kino pod chmurką, bo jak wszyscy wiemy, najlepszą ochroną przed kryzysem energetycznym jest oglądanie filmów na zewnątrz. W razie blackoutów – kino samo się doładuje śmiechem widzów.
– Piwo bezalkoholowe o szczególnych walorach smakowych to kropka nad i po wygranej walce z alkotubkami.
– Pozaszkolna edukacja sportowa w kebabie jest całkowicie logiczna i nawet z tym nie handlujcie. Jak człowiek się naje, to mu się chce spać, a jak się wyśpi, to musi zrzucić zbędne kilogramy. W Internecie. Za pomocą aplikacji.
– Kursy brydża w modelu e-learningu, bo w kryzysie najważniejsze to umieć odpowiednio rozegrać karty – najlepiej online, w dresie, z herbatką i dotacją z KPO.
– Treningi w czasie epidemii w kontenerach ma sens pod warunkiem, że na jeden kontener przypada tylko jeden uczestnik. Żeby się nie pozarażali.
– Barbecue w stylu południowoamerykańskim specjalnie dla naszych wspaniałych gości z Wenezueli, którzy nocami biegają po parkach i szukają Polek chętnych albo mniej na wspólne harce. Żeby siły mieli.
By żyło się lepiej. Naszym.
A pamiętacie, jak KO rozpętała burzę w sprawie „Willi +”, bo tylko na swoich dają? No to 540 tysięcy złotych na strefę relaksu otrzymała właścicielka hotelu „Krychowiak”. Jak znam życie to pewnie znowu jakieś panele porozstawiają, ale warto zaznaczyć, że właścicielką tego ośrodka jest Izabela Piasecka. A kim jest ta pani? Ano, radną z Koalicji. A taki poseł Łącki, również członek uśmiechniętej koalicji, wyciągnął ponad milion złotych, w tym – oczywiście! – na stworzenie ogrodu zimowego w ośrodku wypoczynkowym „Gryf”. Jeszcze inna pani, która nazywa się Małgorzata Kurkowska otrzymała około 400 tysięcy złotych na… Małgorzatę Kurkowską, ot tak, po prostu. Trzeba w siebie inwestować. Z ciekawości spojrzałam sobie, jak sprawa wygląda w moim rodzinnym Inowrocławiu i oto, co znalazłam: „Zakup nowoczesnego cyfrowego zestawu projekcyjnego 4K z laserowym źródłem światła niezbędnego do wprowadzenia na rynek nowych usług, szansą na wzmocnienie odporności przedsiębiorstwa z województwa kujawsko-pomorskiego na wypadek kolejnych kryzysów w sektorze kultury” albo „Inwestycja na terenie województwa kujawsko -pomorskiego w zwiększenie odporności przedsiębiorstwa oraz dywersyfikację działalności i usług oraz rozszerzenie działalności gospodarczej o nowe usługi w Restauracji Studenckiej poprzez uruchomienie usług gastro w przyczepie gastronomicznej, stworzenie strefy chill-out i organizację wydarzeń w plenerze oraz wprowadzeniu cateringu dietetycznego z dowozem”. Pod tekstem wkleję Wam mapkę, sprawdźcie na co pójdą te fundusze w Waszej okolicy, pośmiejemy się razem.
Żeby nie było tak śmiesznie przypominam, że te pieniądze to nie prezent, tylko pożyczka, którą będziemy spłacać wszyscy. Żeby było jeszcze mniej śmiesznie – wnioski o dotacje składały również szpitale, w tym onkologii dziecięcej, na którą wredny PiS nie chciał dać pieniędzy, bo wolał na TVP. I sporo z tych wniosków zostało uwalonych. Nie wiem, czy jakikolwiek szpital cokolwiek dostał. Donald Tusk oczywiście się oburzył i zapowiedział, że sprawa zostanie wyjaśniona. Nie wiem, jak on chce to wyjaśniać, bo tych inwestycji jest pierdylion. Mnie łapa boli od klikania i wyszukiwania kolejnych „przełomowych” inwestycji, a on chce je wszystkie zbadać? Pewnie tak jak Roman Giertych policzył wszystkie głosy. Pojawiają się oczywiście głosy, że to nie premier i nie ministrowie, tylko… urzędnicy. Mogliby już nie robić z ludzi durniów, chociaż wcale się nie zdziwię, jeśli to będzie oficjalne wytłumaczenie. No nie, nie na taką skalę. Pamiętam, jaką aferę rozkręcili o te lewe wizy PiS-u, gdzie faktycznie iluś tam urzędników wykazała się lepką rączką i niską uczciwością, ale na Boga, tutaj wszystkie środki idą na jachty, hotele, cateringi, restauracje i dywersyfikacje w celu zmniejszenia ryzyka. Podobno jedna firma zdywersyfikowała się w ten sposób, że z kamieniarstwa chce przekształcić się na – tak, tak – pizzerię. Po czymś takim ten rząd powinien zawinąć się w ciągu tygodnia, a Donald Tusk? A to zależy, czy uda mu się zawinąć za naszą zachodnią granicę, chociaż nie wiem, czy po wyborach prezydenckich powitają go tam z otwartymi ramionami. Jeśli nie, powinno znaleźć mu się jakieś przytulne lokum, po którym będzie mógł sobie spacerować z ręką w kieszeni u współlokatora. Oj, ciemne chmury zbierają się od jakiegoś czasu nad Tuskiem, ale spokojnie. Ciemne chmury dla niego to słońce dla Polski.
M.
P.S.: Na zdjęciu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister finansów i polityki regionalnej, ale wkleiłam je zupełnie przypadkowo, bo przecież wiadomo, że to nie ona, tylko jacyś tam urzędnicy. Całe pierdyliardy urzędników.
Wesprzeć nas można poprzez Patronite